W NUMERZE
Wiosna 2013
54
ISSN 1231-0115
cena: 20 zł
(w tym 5% VAT)
Klejnoty lożowe Wielkiej Loży Czechosłowacji - projekt Alfonsa Muchy
PISMO PRZYJACIÓŁ SZTUKI KRÓLEWSKIEJ Adam W. Wysocki, Jezuici
i wolnomularze ................. str. 3
• List do Pawła VI............... str. 7
• Wokół dymisji papieża .... str. 8
Czy duchowni w Watykanie należą do lóż? ..................str. 11
Artyści i masoneria
przez 300 lat ....................str. 14
WWF o eutanazji
i małżeństwach dla wszystkich
............................................str. 15
• Tajemnica masońska ......str. 16
Postanowiłem wstąpić do
masonerii .........................str. 20Nie taki farmazon
straszny .............................str. 22
Masoneria to nie tylko
harcerstwo dla starszych panów,
rozmowa z Tadeuszem Cegielskim......................str. 23
Andrzej Strug bez złudzeń ......................str. 27
Jerzy Stefan Langrod,
życie jak lm ....................str. 31
Loża żałobna mistrza Józefa Poniatowskiego ...............str. 38
3
W o l n o m u l a r z P o l s k i w i o s n a 2 0 1 3 n u m e r 5 4
K
iedy Nagy został ju masonem wysokiej rangi, po
dwudziestu latach aktywnej działalnoci wolnomu-
larskiej, poegnał si z masoneri i napisał co, co
sam okrela jako „spełnienie swej yciowej misji”. Chodziło
mu o ujawnienie ludziom wieckim tego wszystkiego, co
sam poznał i przeył, bdc najpierw jezuit, apóniej
masonem. I co najwaniejsze, o prób odpowiedzi na
podstawowe pytanie: Czy po tym wszystkim, co zaszło
złego miedzy masoneri a Kociołem katolickim w cigu
ostatnich trzech stuleci, jakie porozumienie miedzy nimi
jest jeszcze moliwe?
Ksik dr. Nagya zamyka List Otwarty do Jego wito-
bliwoci Pawła VI, papiea, którego Nagy nie tylko znał
osobicie, ale i z którym cile współpracował w czasach,
gdy póniejszy PawVI był kardynałem w Kurii Rzymskiej.
W pierwszych latach powojennych jeszcze jako kardynał
Montini zlecał on jezuicie Nagyowi róne niezwye,
poufne misje, których pełnienie połczone było z wiel-
kim niebezpieczestwem i dostarczyło przygód, których
ojcu Nagyowi pozazdroci mógłby sam James Bond.
Zt wszake rónic, e pater Nagy mówi w swej ksice
tylko o faktach oraz dokumentach „AD MAIOREM DEI
GLORIAM” „NA CHWAŁ WIELKIEGO BUDOWNI-
CZEGO WSZECHWIATÓW, które to słowa widniej
jako moo jego ksiki.
JeZuiCi
W pierwszej czci swej ksiki, w rozdziale pt. „Jezuici”
Nagy z najdrobniejszymi szczegółami opisuje histori
swego wstpienia do Towarzystwa Jezusowego, zakonu
katolickiego uwaanego zawsze za najbardziej tajemniczy,
za rodowisko ludzi ogarnitych fanatycznie pojmowanym
posłannictwem, które spełniajprzy pomocy metod sekret-
l u d Z i e i i d e e
Adam W. Wysocki
JeZuiCi
i wolnomularZe
CZy poroZumienie KośCioła
Z masonerią Jest możliwe?
A d A m W . W Y S O C K I
– Musisz to koniecznie przeczytać! 
Jezuici i wolnoMularze
Jesuiten und FreiMaurer



p i s m o p r Z y J a C i ó ł s Z t u K i K r ó l e w s K i e J
4
nych i uznawanych czsto przez wieckich i duchownych
współwyznawców za co najmniej dziwne, jeli nie wrcz
godne potpienia! Nagy, posługujc si piórem niby chirur-
gicznym skalpelem, stara si oddzieli dobro od zła, obali
rozmaite mity, bajdy oraz uproszczenia, nie ukrywajc
tego, co w działalnoci i codziennej praktyce braci i ojców
jezuitów jest naganne i nie słuy chwale Kocioła. Nie
cofa si przed podaniem przykładów pospolitych intryg,
duchowej małoci, a nawet przykładów korupcji, jakie
obserwował i odnotował, przechodzc kolejne szczeble
jezuickiego wtajemniczenia. Jako Professus quauor voto-
rum solemnium, który to tytuł uzyskujjezuici po złoeniu
czterech kolejnych uroczystych lubowa, pater Nagy
ujawnia, i tych lubowa zakonnych jest w istocie pi
iopisuje dokładnie, na czym polegaj.
JaK uwolniĆ świat
od JesZCZe JedneJ nienawiśCi?
Sdz jednak, e o wiele bardziej interesuje naszych Czy-
telników to, co były jezuita ma do powiedzenia na temat
wolnomularstwa, któremu powicił kolejnych dwadziecia
lat swego dorosłego ycia. Nagy opisuje dokładnie, niemal
dzie po dniu, jak po przybyciu do Argentyny i podjciu
tam pracy naukowej, próbow nawizapierwsze kontakty
z masonami. Poniewa mimo wystpienia z zakonu czuł si
nadal jezuit, spróbow midzy innymi zasignpoufnej
rady u swego byłego prowincja, czyli przoonego argen-
tyskich oo. jezuitów, ojca Moglii. Ten nie ukrywał swego
przeraenia pomyem, który wyjawmu Nagy iprzestrze
go przed pbzblienia do masonów, gdy s to jak po-
wiedzi „najbardziej okrutni ateici, którzy mognawet
zabi, gdy dowiedz si, i jest on byłym jezuit. „Masoni
maj długie rce i potra zrobi krótki proces kade-
mu, kto nie jest po ich myli” – oto dosłowna wypowied
argentyskiego prowincjała zakonu.
Jak si dalej dowiadujemy z ksiki, ojciec Moglia udzie-
lił w kocu byłemu jezuicie zgody na prób dotarcia do
rodowisk wolnomularskich w Argentynie. Piszc o tym,
Nagy podkrela, e podejmujc decyzj o wstpieniu do
masonerii, postanowił, i bdzie kierowa si intencjami
równie szczerymi i uczciwymi, jak te, które powodowały
nim, gdy wstpił do zakonu jezuitów. Zastanawiał si nad
tym, czy uda mu si te tak skrajnie przeciwstawne moty-
wacje w jaki sposób ze sob pogodzi.
Przykładów zdrady i odstpstwa po obu stronach było
przecie mnóstwo. Wyrzdziło to zarówno Kociołowi,
jak i masonerii wiele szkodyzauwaa Nagy. Autorów
wielu „demaskatorskich” publikacji trudno uzna za wia-
rygodnych wiadków tego, co opisuj. Chcc bowiem, aby
im uwierzono, obrzucaj z reguły wszystko, w czym sami
wczeniej uczestniczyli, najgorszym błotem i pomówie-
niami. Wystpuje u nich take wyrana ch zysku, czyli
materialnych korzyci, które mona uzyska jako zapłat
za popełnione odstpstwo czy zdrad. Osoby tego pokro-
ju – konstatuje Nagy – mog take liczy na tani poklask
wród ludzi, którzy szukaj w ich relacjach potwierdzenia
słusznoci oraz ródeł swej wynaturzonej nienawici.
Gdyby okazało si, e wolnomularze s tak okrutni i po-
zbawieni skrupułów, jak twierdzi Kociół, to powinienem
liczy si z tym, e bd zgubiony, oraz e pewnej ciemnej
nocy podern mi gardło. Ale przynajmniej bd mi
okazj ich w kocu pozna!” pisze Nagy. Jeli jednak
okae si, e nie s oni a tak li, to podjta przeze mnie
próba moe miejednak pewne znaczenie. Bd mógł w ten
sposób przyczyni si do sprostowania wielu fałszywych
opinii po obu stronach. Kto wie, czy nie uda mi si w ten
sposób uwolni wiat od jeszcze jednej nienawici? Ten
zamysł wydał mi si wart podjcia ryzyka” – wspomina.
pierwsZe KontaKty Z masonami
Pater Nagy przystpił do realizacji swojej dobrowolnie
przyjtej misji w sposób, jakiego nauczył si, bdc jezu-
it. Zaczł od gruntownego wertowania w bibliotekach
oraz czasopismach wszelkich dostpnych mu ródeł do-
tyczcych masonerii. Robił take naukowe kwerendy
w rónych rodowiskach, gdzie spodziewał si tra na
masonów, októrych mówiło si przecie, e s dosłownie
wszdzie”. Zwłaszcza za tam, gdzie zapadaj kluczowe
decyzje wsprawach polityki, pastwa, nauki, kultury oraz
wielkich pienidzy. Nagy poczł wic kry, nawizywa
znajomoci, przepytywa przyjaciół i znajomych, zagl-
dajc do najbardziej wpływowych instytucji i urzdów,
z prezydenckim i premierowskim włcznie. Wszdzie
l u d Z i e i i d e e

5
W o l n o m u l a r z P o l s k i w i o s n a 2 0 1 3 n u m e r 5 4
l u d Z i e i i d e e
bez skutku. Stwierdził jedynie, i jeli masoni s istotnie
„wszdzie, to w takim razie potra si znakomicie ma-
skowa. Amoe ich „wszechobecno” to tylko jeszcze
jedna „czarna legenda”? – rozwaał...
A przecie wystarczyło tylko sign po... ksik telefo-
niczn – wspomina Nagy po wielu latach – i ju mona było
bez trudu znaletelefon i adres ocjalnej siedziby wolno-
mularzy Argentyny w Buenos Aires: Cangallo 1242. T.E.
Mona było pój tam po prostu i wystpi z wnioskiem
o przyjcie. Ale po tylu strasznych opiniach o masonach,
które usłyszałem wspomina Nagy co tak prostego nawet
we nie nie przyszłoby mi wówczas do głowy.
Jak to czsto bywa, w nawizaniu pierwszej znajomoci z
„ywymimasonami dopomógł mu przypadek. Bywajc u
pewnej zamonej rodziny kupieckiej, dowiedział si zust
pani domu, i jej mw kady trzeci pitek w miesicu bywa
nieobecny w domu po południu i wieczorem, poniewa
wtym czasie uczestniczy w pracach swojej loy masoskiej”.
Gdy Nagy rozmawiał póniej z gospodarzem, ów nie tylko
potwierdził ten fakt, ale na pytanie, czy on take mógłby
zosta masonem odpowiedział: Oczywicie, tak. Jeli ja
za pana porcz.
To, co długo wydawało si wrcz niemoliwe, okazało si
wic niemal dziecinnie proste. Zwłaszcza gdy wyszło na jaw,
i ów znajomy kupiec jest osobistoci wielce wpływow
iznan na ulicy Cangallo, gdy piastoww swoim okrgu
funkcj Wielkiego Sekretarza. I on to włanie z radoci
zarekomendowgo i wprowadził Nagya do jego pierwszej
loy ESTRELLA DE ORIENTE, oznaczonej numerem 27.
BłĘdy są po oBu stronaCH BaryKady
Zostawmy na boku bardzo szczegółowe opisy zarówno
inicjacji, jak i zdobywania poszczególnych stopni wta-
jemniczenia wolnomularskiego ado najwyszego 33-go,
i przejdmy do sedna sprawy. A mianowicie do podjtej
przez Nagya próby odpowiedzi na postawione w tytu-
le pytanie: czy w wietle tego, co sam przeył i poznał
przez tyle lat po obu wrogich sobie stronach, uwaa, i
porozumienie midzy masoneri a Kociołem jest jeszcze
wogóle moliwe?
Nagy twierdzi w swej ksice, napisanej i opublikowanej
na pocztku lat szedziesitych, e mimo wszystko s
jeszcze sprzyjajce ku temu przesłanki. Ogrom zwizanych
ztym przeszd i barier, kre trzeba na tej drodze pokona,
jest jednak dla niego równie oczywisty.
Jako przykład przytacza take swoje własne wolnomu-
larskie dowiadczenia. Kiedy podczas prac jednego zma-
soskich zgromadze „Roque Perez” wygłosił odczyt o
moliwoci zblienia z Rzymem i wskazał na wane impulsy
dochodzce z Watykanu, a bdce pochodn silnego
wówczas trendu do dialogu i porozumienia zinnowier-
cami, Nagy spotkał si ze strony swych braci zobjawami
prawdziwego zdumienia. Jego zdaniem było to zrozumiałe,
poniewa nie wiedzieli oni o jezuickiej przeszłoci swego
współbrata. Dlatego te jego wysiłki, aby przekona człon-
ków loy o tym, e kontynuowanie wzajemnych ataków
nie ma wikszego sensu oraz zakoczy si moe czym,
co okrelił jako circulus vitiosus, nie zmieniły negatywne-
go stanowiska wikszoci masonów wobec moliwoci
dialogu z Kociołem.
Wielu – jak wspomina – zapłonło wrcz gniewem iza-
atakowało go w ostry sposób, co on sam wolał pomin
milczeniem. Krytyka, jak napotkał, wychodziła z krgu
tych masonów, którzy obnoszsi ze swoim antyklerykali-
zmem z tak dum, jakby to było wiadectwo szlachectwa.
Podkrelali oni, i trwaj w swej nienawici do Kocioła,
poniewa nie mog wybaczy licznych przeladowa,
jakich doznała od kleru masoneria.
Słyszc takie opinie, pater Nagy nieraz bliski był załama-
nia, poniewaw jego głbokim przekonaniu i jedni, i drudzy
nie mieli racji. „Bliski byłem rezygnacji z mojej misji, która
polegała przecie na tym, aby stworzy pomost pomidzy
dotychczasowymi wrogamipisze Nagy, podkrelajc
jednoczenie, i obie strony ponosz win za to zaostrza-
nie wzajemnych stosunków. Nagy wyraa przekonanie, i
„Papie Benedykt chyba nie ogłosiłby swojej bulli prze-
ciwko masonerii, gdyby jakim cudem mógł przeczyta
encyklik Pacem in terris Jana XXIII. Ba, gdyby tylko znał
choby jeden z dokumentów II Soboru Watykaskiego.
(...) Rónice midzy wiatem Benedykta XIV i Pawła VI
sigaj nieba. Pierwszy z nich potpił bowiem wolnomu-
larzy dokładnie za to, do czego drugi zachca katolików
na całym wiecie. I trzeba przy tym uwzgldni, e nie
chodzi tym razem o jak teori dotyczc ruchów ciał
niebieskich, ale o problemy moralne takiej wagi, których
warto jest ponadczasowa, a za których stróa uwaa si
Kociół. Jak mona na takich podstawach utrzyma eks-
komunik?” zadaje ojcom Kocioła dramatyczne pytanie
były jezuita i nadal gorco wierzcy katolik-wolnomularz.
„Przecie Kociół wie dokładnie, i pewnego dnia bdzie
musiał ten niesprawiedliwy wyrok uchyli. Dlaczego wic
zwleka z tym zbyt długo?”.
JaK ZnaleŹĆ nową FormułĘ
poroZumienia?
Zdaniem Nagya jest tylko jedno rozsdne wyjcie zpo-
wstałej sytuacji. Pisze o tym na stronie 488, w kocowym
rozdziale ksiki: „Rozwizanie polega moe na tym,
aby pogrzeba przeszło i znale now formuł poro-
zumienia, bez brania pod uwag tego wszystkiego, co
spowodowało cał lawin, gdy przyczyny jej powstania
i tak ustali trudno.
p i s m o p r Z y J a C i ó ł s Z t u K i K r ó l e w s K i e J
6l u d Z i e i i d e e
Nagy w oparciu o bogate dowiadczenia swego ycia re-
prezentuje pogld, i Towarzystwo Jezusowe, czyli zakon
jezuitów, „jest blisze wolnomularstwu ni pozostały Kociół.
Jezuici nie bez racji nazywani s masonami Kocioła.
Podstawowa analogia polega na tym, i obie te instytucje
zakonne przepojone s niezwykłym duchem postpu. Ta
cecha jest u wolnomularzy naturalna, natomiast u jezuitów
uznajtrzeba za wielk zasług, poniewa zawsze musieli
przeciwstawiasi konserwatywnemu stanowisku Kocioła.
Według Nagya „oba zakony wolnomularze i jezuici
wswych pryncypialnych deniach stosuj podobne
metody walki, poruszajc si ostro na granicy tego, co
dozwolone. Nie marnuj sił na drobnostki, lecz skupiaj
na tym, co najistotniejsze. Próbuj zajmowa pozycje
kluczowe. Jedni pragn by ministrami u boku władcy,
drudzy jego spowiednikami. Oba zakony stawiaj wysokie
wymagania kandydatom wstpujcym w ich szeregi. Oba
maj rozbudowany system informacji i odrzucaj tych,
którzy nie odpowiadaj wymogom. W obu zakonach
decyduje nie ilo, lecz jako”.
Reasumując: obie struktury to dwie „niezwykłe i wybitne
instytucje, z wysokiej rangi celami natury etycznej, oparte
na analogicznych systemach. A mimo to s one dla siebie
przeciwnikami. Dlaczego nie próbujdy do zawieszenia
broni i wzajemnego dialogu, który mógłby doprowadzi
do zblienia oraz wzajemnego szacunku?”.
Pater Nagy pisał te słowa w dniach, kiedy trwały jeszcze
obrady Vaticanum Secundum, które wzbudziły tak wiele
niespełnionych do dzisiaj oczekiwai nadziei. On sam nie
miał złudze, i jego niezwykła ksika spotka si z ostr
krytyk z obu stron, a wic zarówno ze strony konserwa-
tywnej czci hierarchii kocielnej, jak i niemałej czci
tradycyjnie nastawionych wolnomularzy.
W słowie kocowym „Pro domo” owiadcza, i nie było
jego zamiarem poszukiwanie sympatii i aplauzu. Chciał
tylko słuy idei, któruznza słuszn. Zdawał sobie przy
tym spraw, e jeszcze par dziesicioleci wczeniej jego
ksika bez dokładnego przeczytania znalazłaby si auto-
matycznie na kocielnym indeksie. Wiedzirównie o tym,
i nastawieni antyklerykalnie masoni powtpiewa bd
mocno w szczero intencji Kocioła, tak co do dialogu, jak
i porozumienia z nimi. Niektórzy z wolnomularzy wezm
te pewnie za złe, e z tak otwartoci opisuje on róne
wewntrzne ich sprawy. A przecie pisze Nagy jest
to jedynie konsekwencj moich własnych dowiadcze,
których sum jest stwierdzenie, i najwiksz tajemnic
wolnomularstwa jest to, i tajemnica ta nie istnieje.
* * *
W przypisach do ksiki Nagya Jezuici i Wolnomularze
znalazłem m. in. trzy interesujce przykłady, wiadczce
o istniejcych wówczas tendencjach do porozumienia:
Jego Eminencja Cushing, kardynał Bostonu, odwie-
dził w 1965 r. Wielk Lo swego kraju i wygłosił tam
odczyt o duchu porozumienia.
W Buenos Aires doszło 12 kwietnia 1965 r. do bez-
przykładnego wydarzenia: Ojciec José Benesch wygłosił
na posiedzeniu Wielkiej Loy Argentyny porywajcy
wykład o nowoczesnych prdach w Kociele katolickim,
który zyskał ogromny aplauz”.
Członkowie Loży HIM w Puerto Rico w masońskich
strojach i insygniach rytualnych wzili udział w uroczy-
stej mszy odprawionej przez Ojca Antonio Hernandeza
w kociele pod wezwaniem witej Bernardey.
P.S.
Przytaczajc wszystkie cytowane powyej fakty oraz
opinie wyraone przez dr. Töhötöma Nagya w połowie
lat 60-tych, redakcja WOLNOMULARZA POLSKIEGO
postanowiła nie opatrywa ich jakim własnym – czytaj:
współczesnym komentarzem. Co z tego, o czym pisze
Nagy, zachowało nieprzemijajc aktualno i wieo,
a co jest ju jedynie echem prdów i nastrojów z rónych
powodów przebrzmiałych niechaj rozstrzygn sami
Czytelnicy. #

7
W o l n o m u l a r z P o l s k i w i o s n a 2 0 1 3 n u m e r 5 4
l u d Z i e i i d e e d o K u m e n t a C J a
Ojcze Święty!
Z głęboczcią i szacunkiem zwracam się do Waszej Świą-
tobliwości z prośbą, której wniesienie rozważałem przez wiele
lat. Bóg jest mi świadkiem, iż do kroku takiego skłaniają mnie
intencje najbardziej uczciwe oraz przwiadczenie o zawartej
w tym prawdzie. Dobrze znam katolickie dogmaty i będąc
odpowiednio do tego przygotowany, znalazłem możliwć drogą
moich własnych doświadcz, aby zebr także wiadomości o
istocie Wolnomularstwa, które poznałem we wszystkich jego
szczełach. Jli zapewnię, Wolnomularstwo nie ma przede
mną tajemnic, to twierdzę tak nie w oparciu o lekturę książek,
które mogą zawier treści nieodpowiedzialne, ale na podsta-
wie mego własnego praktykowania wolnomularstwa przez
dwadzieścia lat. Prowadząc w tym czasie życie wolnomularza,
czyniłem to, zachowując czujną uwagę jezuity.
W załączeniu mojej pracy Jezuici i Wolnomularze przedsta-
wiłem doświadczenie całego mego życia i prezentuję je z czcią
i zaufaniem Waszej Świątobliwości. [...]
Minęły dwa stulecia od czasu, gdy rozpoczęła s walka mię-
dzy Kościołem a Wolnomularstwem, co sprawiło, iż powstała
jeszcze jedna nienawiść więcej na Ziemi, przemienionej i tak
j w jedno pole bitewne. Ta walka, obejmująca początkowo
jedynie sfery ducha, przeobraza się ryco w godne ubolewania
prześladowania natury prawnej i dowej. Żadna ze stron nie
chcia przy tym ustąp drugiej. Obie zapisały wiele tow
wzajemnymi oskarżeniami. Wolnomularstwo zosto przez
Koścł wielokrotnie potępione. Ale ja, biorąc pod uwagę moje
własne doświadczenia, mogę zapewnić, te wyroki nie mają
j dzisiaj żadnego uzasadnienia.
Wolnomularstwo nie jest związkiem tajnym, poniew wszyst-
kie jego ryty i obrządki publicznie znane, ponadto żadne
państwo nie ścierpiałoby istnienia takich tajnych związków.
Osobowość prawna masonerii jest pod kontrolą rządów i policji.
Masoneria regularna opiera się na wierze w Boga i wymaga tego
od swoich członków. Ponieważ sama nie uważa się za jakol-
wiek formę religii, zezwala wc swym członkom na swobodne
praktykowanie każdego wyznania. Jedynie tym spośród nich,
którzy są katolikami, sam Kościół zabrania integralnego wy-
znawania religii, nakładając na nich ekskomuni. Encyklika
Pacem in Terris objawiła religijną tolerancję, która całkowicie
odpowiada Wolnomularstwu. Nie posuwa się ono bowiem dalej
n te parae, które wslnie z innymi Kościołami korzystają
ztych samych Domów Bożych.
Doszliśmy do punktu, w którym nie ma już żadnych podstaw
do ekskomuniki poza wspomnieniem o walkach religijnych.
Wolnomularstwo nie jest od Kościoła oddalone bardziej niż
wiele sekt religijnych o charakterze chrzcijskim. Można więc
mieć nadzieję, że będzie ono traktowane wedle tej samej miary.
Tendencja do porozumienia z Kościołem jest w Wolnomu-
larstwie widoczna od kilku dziescioleci. Zostały już podjęte
konkretne kroki, a zainteresowanie tą sprawą rośnie. Sam
mogę poświadczyć, iż masa wolnomularzy przepojona jest
pragnieniem zawarcia pokoju. Tysiące uczciwych masonów
żyje w ciągłym konikcie sumienia, cierpiąc z powodu anatemy,
której przyczyn ze wzgdu na swoją nieposzlakowa posta-
wę nie może zrozumieć, a co jest powodem wielu poważnych
problemów i rozterek małżskich. Iluż to szczerych katolików
pozbawiono w ten sposób możności skorzystania z sakramentów!
Iluż własnych wyznawców odtrącił Koścł od siebie, choć byli
mu równie wierni jak inni! A wszystko z powodu ekskomuniki,
której przyczyny j dawno należą do przeszłości.
Dziś, gdy Koścł poddaje rewizji swe waśnie z brmi oą-
czonymi, nadesa pora, aby gruntownie przebadać raz jeszcze
te pytania i wątpliwości, które wiążą się z Wolnomularstwem.
Uregulowanie tych spraw jest o wiele prostsze niż pogodzenie się
z sektami i byłoby o wiele bardziej produktywne, gdyż wywoła-
łoby pozytywne odczucia u wszystkich, którzy pragną wspólnie
z Kościołem dział na rzecz wytęsknionego powszechnego
pokoju. Oznaczoby to przede wszystkim także stosowny gest
wobec braci protestantów, którzy, jak wiadomo, nie potępili
Wolnomularstwa. Wielu protestanckich pastorów i dostojników
kościelnych uczestniczy w pracach wolnomularskich, sprawując
w ten spob swoistą kontrolę nad sprawami moralności i wiary
w środowisku masońskim. Kościół katolicki poprzez ekskomu-
ni rezygnuje dobrowolnie z takiej możliwości oddziaływania,
choć istnieją tu analogiczne warunki, jak wkażdym innym
obszarze misyjnym.
Zwracam się do Waszej Świątobliwości, która objawa się
światu jako Apostoł Pokoju, o spnienie marz żywionych
przez miliony dusz! Niechaj Wasza Świątobliwość, która zta
mością i zrozumieniem przyjęła tak wielu dotychczas potę-
pionych, rozważy okoliczność, iż jeszcze jeden wypędzony syn
oczekuje na wołanie ojca. Czy Wasza Świątobliwość mogłaby
zamknąć bramy ojcowskiego domu przed tyloma uczciwymi
iprzepojonymi dążeniem do pokoju synami?
Dziś, gdy w tak przerażający sposób rozpowszechnia się niewia-
ra, należałoby starannie rozwyć, czy trzeba odmawi wspu
do Miasta Boga tym, którzy tę wiarę wspierają. to członkowie
klasycznego Wolnomularstwa, którzy ozdabia Biblią swoje
posiedzenia. Radość zapanuje w Niebie i na Ziemi, gdy ludzkość
poczyni dalszy krok w stronę pokoju powszechnego, który w tak
wielkim stopniu zależy od Waszej Świątobliwości. Świat stanie
się piękniejszy i czystszy, gdy zniknie jeszcze jedna nienawiść.
Pełen głębokiej Czci, proszę o Apostolskie ogoawieństwo.
Oddany Waszej Świątobliwości w Chrystusie
Töhötöm NAGY.
list otwarty
do Jego świątoBliwośCi pawła Vi
p i s m o p r Z y J a C i ó ł s Z t u K i K r ó l e w s K i e J
8w o K ó ł d y m i s J i p a p i e ż a
Z B L O G A A S Z E R A , Ż O N A P A N A B O G A
nie sCHodZi siĘ Z KrZyża?
J
an Paweł II powiedział kiedy, e „nie schodzi si z krzya. Czy Benedykt XVI abdykujc, to włanie zrobił? Zsza-
cunkiem przyjmuj t decyzj. Ks. Adam Boniecki, chyba jako pierwszy w naszym polskim Kociele, wygłosił
komentarz, błyskawicznie ogłoszony na Facebooku. Nazwał to precedensem (ostatnim papieem, który abdykował
był Celestyn V pod koniec XIII w., wtrcony potem przez nastpc do wizienia), za który powinnimy by papie-
owi wdziczni; papieowi, którego pontykat był zwieczeniem dzieła Jana Pawła II.
Zgadzam si z t opini i jednoczenie zastanawiam nad nastpc Benedykta XVI, Franciszkiem, jezuit, kardynałem
z Argentyny. Czy wprowadzi Kociół w XXI wiek? Czy ponownie nawie dialog ze wiatem na miar II Soboru
Watykaskiego? Czy wycignie rk do wszystkich ludzi dobrej woli, w tym wolnomularzy? Odpowiedzi nie znam,
mog tylko prosi: spraw to, Wielki Architekcie Wszechwiata.
asenata
Do decyzji Benedykta XVI podchodz ze zrozumieniem
i szacunkiem.
mr_Zet
„(…) Poufny okólnik generalnego inkwizytora w. O-
cjum kardynała Rafaela Monacco de la Valea do biskupów
zawierał konkretne instrukcje w sprawie zorganizowania
w zwizku z bull (Humanum genus przyp. mr_zet)
szerokiej kampanii antywolnomularskiej. Przez Europ
przetoczyła si fala listów pasterskich.
Uwagi i myli bulli konkretyzowano w nich w zastoso-
waniu do warunków lokalnych.
Listy i bulle były odczytywane w kociołach, publikowane
w czasopismach i broszurach.
Po kilku kolejnych enuncjacjach przeciw loom Leon
XIII zwrócił si 8 XII 1892 r. z listem do narodu włoskiego.
Nawoływał do szerszej ni kiedykolwiek dotd ofensywy
przeciw tej sekcie: «nie dojest utrzymywasi wzgldem
niej na stanowisku obronnym, trzeba zstpi na plac boju
i wprost uderzy na wroga. Czycie to drodzy synowie,
przeciwstawiajc publikacje publikacjom, szkoły szkołom,
kongresy kongresom, działania działaniom».
Zalecał te formalny bojkot wolnomularzy, przestrzeg
przed przyjmowaniem w domu osób, co do krych posta-
wy religijnej nie jest si dostatecznie poinformowanym, by
przez to «pod mask przyjaciela, nauczyciela czy lekarza
nie wpucido siebie chytrego werbownika sekt». Kolejna
encyklika z 20 VI 1894 r. o jednoci chrzecijastwa Praeclara
gartulationis zw zawiera nieychanie ostre ataki na sekt
masosk, która z niesamowit sił naporu (…) uderza
wnarody katolickie. (L. Hass, Wolnomularstwo w Europie
Środkowo-Wschodniej w XVIII i XIX wieku). Współczesny
Kociół potrzebuje kogo na miar Leona XIII.
asZera
… który by nam, wolnomularzom pogonił kota. Mamy
jednym słowem absolutnie odmienne wizje przyszłego
papiea. Poyjemy zobaczymy. Pono ju na wita
Wielkanocne nowy papie bdzie wybrany. Moe jedynie
moliwy, to jaki kolejny centrysta?
mgiełKa
Historia na naszych oczach… ale szanuj decyzj Papiea.
A co bdzie – czas pokae. Z pozdrowieniami.
ostateK
Jakakolwiek by nie była przyczyna rezygnacji (spekulacje
i domysły na pewno bd si mnoy)papie Benedykt
XVI zyskał mój szacunek jako człowiek i mdrzecnie
tylko lozof, intelektualista czy głowa KK. Chwil póniej
rzuciłam si jak hiena na półki w poszukiwaniu proroctw
w. Malachiasza, tego, który nazwał Celestyna V witym
z Pustelni Ex eremo celsus, a JPII z trudu Słoca De
labore Solis (urodził si w dniu zamienia słoca i pogrzeb
odbył si dniu zamienia). Nie dlatego, e wierz w prze-
powiednie, ale co szkodzi wiedzie, tak po babsku, eby
porównanie mie). Powtórki z historii (Leon XIII) nie
bdzie, mam nadziej. Tak czy owak… koniec wiata ju
był, w grudniu ub. roku.
asenata
Z krzya si moe i nie schodzi, ale te nie czeka si na
to, e cign ci z niego inni. Szczerze napisz, e lepiej
odej samemu (chyba?), czujc, e z rónych wzgldów
nie sprosta si stanowisku, ni trwa na nim, powoli stajc
si marionetk w rkach innych.
Licz na papiea bardziej otwartego na wymagania XXI wieku,
który bdzie miał s wymie to, co pod dywanem zosto
skrztnie schowane. I wreszcie na zmian roli kobiet w Kociele.
nn
Trochnie rozumiem, co wam masonom do wyboru Papie-
a?? Przecie po pierwsze – wy, masoni jestecie tak daleko
od Kocioła Rzymsko-Katolickiego, jak to tylko moliwe
[mimo to, jak na razie Pan Jezus wci cierpliwie czeka na
KOMENTARZE
9
W o l n o m u l a r z P o l s k i w i o s n a 2 0 1 3 n u m e r 5 4
w o K ó ł d y m i s J i p a p i e ż a
wasz powrót], mona by nawet rzec, e stoicie kompletnie
po drugiej stronie barykady [gdy katolik NIE moe by
wolnomularzem, bo jak zapewne Pani wie, obłoone jest to
ekskomunik; czyli taka osoba dobrowolnie wyłcza si zMi-
stycznego Cia Chrystusa, jakim jest Jego wity Kociół].
Między masonerią a KRK nigdy nie dzie PWDZIWE-
GO ekumenizmu, bo po prostu z natury rzeczy by go nie
moe. Piszc „prawdziwego ekumenizmu, mam na myli ten
rzeczywisty i prawdziwy z punktu widzenia KRK [bo tylko
ten jest wany], nie waszego [czyli jak historia pokazuje, na-
rzucanie ustpstw KK w imi tak naprawd fałszywego ile
pojtego ekumenizmu]. Po drugie za, z denicji Papie ma
przewodzi tylko TOLIKOM [nie masonom, heretykom,
schizmatykom, etc.] i tym samym strzec ponad 2000-letniego
depozytu wiary [który usilnie staracie sizniszczy, ale liczymy,
e ju długo to nie potrwa], a nie si wam podoba [chyba
najwaniejsze, eby „podobał si” prawdziwym wiernym, a
nie tym, dla których jest np. niewygodny?], nie mówic ju
o wyciganiu do was rki w tym kontekcie, w którym Pani
wi [bo i tak ju wystarczajco namieszalicie w tej sferze,
czego mamy serdecznie do]. I naprawd mam nadziej, e
taka herezja jak Sobór Watykaski II w historii Kocioła si
ju nie powtórzy (!), ie przyszły nastpca Benedykta XVI
jak najszybciej zrobi z tym porzdek. Poza tym, w. Celestyn
V nie był ostatnim papieem, który abdykował. Ostatnim był
Grzegorz XII, który abdykował 4 lipca 1415 r. (za w. Celestyn
V bodaje 13 grudnia 1294 r.). I w przeciwiestwie do was,
katolicy modl sipo pierwsze do osobowego BOGA, a po
drugie o to, by Stolic Piotrow objł włanie kto pokroju
w. Piusa X czy wspomnianego ju Leona XIII (na razie takim
nastpc wydaje siAlbert Malcolm kard. Ranjith Patabendige
Don, pochodzcy ze Sri Lanki). Pozdrawiam i z modlitw.
ostateK
Z Grzegorzem XII nie do koca tak było. Tzw. schizma
zachodnia… dwóch a nawet trzech papiey jednoczenie:
Grzegorz XII, Benedykt XIII i Aleksander V a po rychłej
mierci tego ostatniego Jan XXIII. To nie pomyłka,
włanie Jan XXIII, skrelony póniej z listy papiey; łatwo
sprawdzi. Po skłonieniu redniowiecznymi metodami
wszystkich papiey do abdykacji ups, w KK to si nazywa:
renuntiatio, papieem został wybrany Marcin V (1417-
1431). Marcin V pozostawpolski lad do koca nie
wiadomo, czy rzucił kltwna Władysława Jagiełł, zagroził
rzucaniem, czy tylko interdykt to był. List do polskiego
króla skłania do zadumy.
asZera
Uf, dzikuj, e modli siPan za mnie i pozdrawia,
bo mylam, e yczy mi Pan stosu na ziemi i piekła
wpiekle. Ad rem: co nam masonom do wyboru papiea?
Nie wiem jak wszystkim milionom masonów na wiecie,
ale mnie to zajmuje. Od dłuszego ju czasu mówi ipi-
sz, e prawdziwym zagroeniem dla ycia człowieka na
naszej ziemi jest materializm i nansjalizacja stosunków
ekonomicznych, wiem o czymwi, na co dzie pracuj
w ubezpieczeniach. Wszelkie religie, systemy duchowe,
osoby wyznajce humanizm i szacunek dla wszelkich
kulturowych dzieł cowieka s po jednej itej samej
stronie barykady w stosunku do bezdusznego nanso-
wego materializmu, do systemu, gdzie wszystko jest na
sprzeda. Poniewa papiee Kocioła katolickiego widz
w tak pojtym materializmie take grob dla duszy czło-
wieczej, no to wicej nas mimo wszystko łczy, ni dzieli.
Mam szacunek zatem i do papiea, jak do wszystkich
przedstawicieli innych wiatowych religii. Czy to jest
fałszywy ekumenizm. Myl, e Wielki Architekt, dla
Pana Pan Bóg, zna nasze serca i wie najlepiej, co o nas
sdzi. No wic jestem spokojna. I Pozdrawiam.
mr_Zet
Wielki Architekt to kryptonim operacyjny Lucyfera?
asZera
Wida panie zet, e antymasonolog z pana nietgi. Wy-
starczy troszk poszpera w internecie.
W
spomniany przeze mnie List jezuity – wolnomularza dr. Töhötöma Nagya do papiea Pawła VI, wysłany do
w trakcie trwania II Soboru Watykaskiego, spotkał si z wielkim zainteresowaniem w internecie. Zwróc
uwag na jeszcze jeden wany wtek. Otó Nagy, w kontekcie moliwego pojednania Kocioła katolickiego z wol-
nomularstwem porusza spraw protestanw, nazywajc ich „brami odłczonymi”. My, wolnomularze, nigdy nie
zapominamy, e twórc pierwszej, siedemnastowiecznej Konstytucji wolnomularskiej był pastor, James Anderson.
W Wolnomularzu Polskimporuszalimy te kwestie niejednokrotnie. Zamiecilimy m.in. wywiad z pastorem
Ake Eldbergiem, duchownym Luteraskiego Kocioła Szwecji, a zarazem aktywnym wolnomularzem, członkiem
Wielkiej Loy Szwecji (WP 52). W tym samym numerze wspominalimy za Ars Regiaposta wielkiego polskiego
wolnomularza Karola Seriniego, duchownego luteraskiego, członka przedwojennej Wielkiej Loy Narodowej
Polski, autora cigle wanego dla masonerii tekstu o symbolu w wolnomularstwie. Wspomn tylko na marginesie,
e w rodowisku warszawskich wolnomularzy kiełkuje idea powołania kiedy loy imienia pastora Seriniego.
list JeZuitymasona do pawła Vi
p i s m o p r Z y J a C i ó ł s Z t u K i K r ó l e w s K i e J
10 w o K ó ł d y m i s J i p a p i e ż a
stan
Wolnomularstwo oparte jest na gnozie, czyli objawieniu
szataskim. Jeli protestanci nie potpiaj masonerii, nie
najlepiej to o nich wiadczy – w kocu to heretycy.
asZera
Mnie si okrelenie „heretycykojarzy – niestety – ze
stosami i wojnami religijnymi. Wtedy włanie narodziło si
wolnomularstwo ze swoimi ideami: Wolnoci, Równoci,
Braterstwa; aby człowiek był dla człowieka bratem (jak
uChrystusa), a nieheretykiemczy „papist.
stan
Mnie z kolei ideeWolnoci, Równoci, Braterstwa” ko-
jarz si z gilotyn, rzezi Wandei i zwierzc nienawici
do katolików.
asZera
Gilotyna cinała wno, take wolnomularzy. Jest w pami-
ci naszej to, o czym wi w swoim licie b. jezuita Nagy:
pami o dawnym obcia obie strony sporu, a trzeba i
naprzód. Taka gruba kreska by sipo prostu przyda, aby
zacz rozwizywaproblemy współczesnego wiata, a nie
wypominasobie: stosy (to ja) lub gilotyn (to Pan).
psyCHodeliC
Stan, jeli masz mózg, to sizastaw, jak katoliccy hierar-
chowie kocielni obraajludzi niewierzcych, twierdzc, e
ci sludmi gorszej kategorii. To czysta demagogia twierdzi,
e osoba niewierzca ma szataskie oblicze. Ale na płytkie
postrzeganie rzeczywistoci ju nic nie poradz. Stan, czy
ksidz pedol, ksidz nacigacz czy ksidz sypiajcy z cudzy-
mi onami nie jest objawieniem szataskim według twojego
nazewnictwa? Obraasz wielu ludzi, których nie znasz.
aKesis
Nie zauwayłam, eby ktomówił o „szataskim obliczu
Stan nazw tylko gnoz szataskim objawieniem. Mona
si z tym zgadza lub nie, ale nie przekrcaj słów swojego
wirtualnego rozmówcy. I prosz, przynajmniej staraj si
pisa poprawnie, zwłaszcza jeli wyraasz wtpliwo, czy
adwersarz ma mózg [pisowni poprawilimy do wydania
drukowanego, Aszera]. „Heretyk” po polsku znaczy po
prostu „odstpca. Jest to kto kto odstpił od danej religii
czy wiatopogldu. Czy zrobdobrze czy le kady oceni
musi sam. Protestanci z naszego punktu widzenia s here-
tykami, poniewaich Kociół powstał poprzez oddzielenie
si od naszego. To nie oznacza, e chcemy ich za to palina
stosie! Natomiast oznacza, e sam fakt, i oni co robi, nie
stanowi dla katolików argumentu, e to jest dobre i słuszne.
Wracajc jeszcze do przytoczonych wyej stosów owszem,
był taki czas, kiedy heretyków na nich palono. Protestanci
wnie robili to katolikom w krajach, gdzie ich wyznanie
dominowało. A jeszcze przed tym wszystkim poganie rzucali
chrzecijan lwom na poarcie. No i ta nieszczsna gilotyna,
wspomniana wyej… A, i jeszcze ksia pedole, naciga-
cze i ci sypiajcy z cudzymi onami – bo jake tu mówi
o Kociele katolickim, nie wspominajc o nich. Moemy
tak si licytowa i atakowa si nawzajem, ale po co? Pani
Mirko – słusznie Pani wi o grubej kresce, ale tak szczerze
wic, to ze stosami troch Pani przesadziła. Rozumiem,
e to nic przyjemnego czyta komentarze takie jak ten Stana,
ale reagowanie w ten sposób nie słuy pojednaniu.
asZera
Z heretykiem ma Pani racj literalnie, ale nie potocznie.
Gdy kto wi „ty heretyku”, to wkłada w to automatycznie
mnóstwo negatywnych emocji; co w ustach wielu jest obelg,
a nie konstatacj. Gdy w dziecistwie jakie dzieci nazywy
mnie ydówk, to wcale nie chciały powiedzie, e nale
do narodu wybranego, lecz e jestem obca i nie chodzna
religitak jak wszyscy. Masoneria powstała włanie jako
protest przeciwko wojnom religijnym, którymi ogarnita
była Europa. Oczywicie, sama zrodziła potem swoich or-
todoksów, nieprzejednanych wrogów religii i Kocioła. S
nadal tacy wród nas, ale to nie jest wikszo. Ja – w imi
pojednania nie mog robi nic innego, ni to co robi:
pisajasno i otwarcie, e stare spory nieu ju nikomu,
e czas z nimi skoczy, czas rozmawia, czas przyj, e
kto moe mieodmienne wizje Wiecznoci, Boga, Abso-
lutu iporozumiesico do funkcjonowania na Ziemi, t e j
Ziemi. No i tyle z rana. Pozdrawiam ciepło.
PS. W moim yciu były przełomy, na skutek których od-
rzuciłam siebie jako walczc ateistk, bardzo zbliyłam si
do Kocioła, a w kadym razie do niektórych jego przedsta-
wicieli, wic pisz to take dla nich i do nich.
aKesis
No dobrze, co do „heretyka, faktycznie licz si take
intencje rozmówcy, przekona mnie Pani. W sumie wy-
chodzi na to, e zgadzamy si co do tego, e spory nikomu
nieu. #
Jak wida, punkty istniej. Trzeba tylko wierzy, e napisany pół wieku temu list b. jezuity kiedy znajdzie w Waty-
kanie zrozumienie. Czy za najbliszej kadencji? Nie sdz, cho chciałabym si myli. Wszelkie jednak ekumeniczne
gesty i kroki Kocioła bd obserwowa z najwyszym zainteresowaniem. Niedawno ukazała si na rynku ksika
znanego pisarza katolickiego Jana Grzegorczyka pt. Jezus z Judenfeldu, gdzie wtki ekumeniczne s nie tylko wi-
doczne, ale wrcz konstytuuj to dzieło. Oby było ono t jaskółk, która „uczyni wiosn”, a choby przedwionie...
KOMENTARZE
11
W o l n o m u l a r z P o l s k i w i o s n a 2 0 1 3 n u m e r 5 4
K o n t r o w e r s J e
Jarosław Wróblewski: Egzorcysta
diecezji rzymskiej o. Gabriel
Amorth w książce Moje życie
w walce z Szatanem wyznał
wprost, że w Watykanie są obecni
sataniści, „Tak, są wśród nich
księża, prałaci i kardynałowie” –
powiedział. Te słowa powodują,
że nasuwa się np. pytanie o to, czy
duchowni w Watykanie należą do
lóż masońskich?
Dr Norbert Wójtowicz: Jak Pan
doskonale wie, ani duchowni, ani w
ogóle katolicy nie mog byczłonkami
ló wolnomularskich. Przynaleno
taka byłaby niezgodna z obowizuj-
cymi zasadami dyscypliny kocielnej.
Tak wic odpowied na pytanie o to,
czy duchowni w Watykanie nale do
ló masoskich moe by jedna du-
chowni nie mog byw loach maso-
skich. Oczywicie zasada ta dotyczy
równie przywoływanej przez Pana
grupy „duchownych w Watykanie.
A nieocjalne?
Pytanie bardzo niejednoznaczne,
bo có by to miało znaczy? Jak Pan
rozumie tak „nieocjaln przynale-
no”? Zgodnie z okrelonymi zasa-
dami wszyscy powinnimy nie robi
pewnych rzeczy. Wielu z nas stara si
na co dzie przestrzega obowizu-
jcych regulacji, ale przeciemamy
wiadomo, e czasem kto z jakie-
go powodu zde-
cyduje si je zła-
ma. Pyta Pan, czy
moliwa byłaby
taka sytuacja, e
kto ze wspomnia-
nych przez Pana
„duchownych w
Watykanieprzy-
naley do masone-
rii. Hipotetycznie
rzecz biorc, taka
sytuacja byłaby moliwa, ale równo-
czenie pragn podkreli, e tak jak
mało konkretne było Paskie pyta-
nie, tak te mało konkretna jest moja
wypowied. Ludzie niejednokrotnie
decyduj si złama lub nagina ja-
k zasad, wic hipotetycznie taka
sytuacja byłaby moliwa, ale jeli
oczekuje Pan odwołania si do fak-
tów, to odpowiedbrzmi nie ma
ich potwierdzenia. Mówi o faktach,
a nie o spekulacjach.
Czy Pan jako historyk i specjalista
od masonerii ma informacje,
że loże sięgają do Watykanu,
mają dziś wpływ na działanie
Stolicy Apostolskiej?
Raz jeszcze powtarzam, nie ma
potwierdzenia takich faktów, cho
zarówno w publicystyce, jak i w Inter-
necie mona znale wiele spekulacji
na ten temat. Czym innym s jednak
spekulacje, a czym innym potwier-
dzenie tych faktów w dokumentach.
Ja o adnych dokumentach nie wiem.
Niektórzy powołuj si na włoskiego
kapłana, ks. Puiego, który na łamach
wydawanej przez siebie gazety opubli-
kował nazwiska kardynałów bdcych,
jego zdaniem, członkami masonerii.
Dzilista ta została ju wiele razy
poszerzona. Mona znale rozma-
ite listy, w których kto wymieniał
nazwiska uczestniw Vaticanum
II jako rzekomych wolnomularzy.
Zdaniem autorów tych spisów sam
fakt, e byli oni zwolennikami zmian
soborowych był niejednokrotnie wy-
starczajcym powodem, by ich tam
umieci. Czasem listy te wzbogaca-
ne so jakie dodatkowe szczegóły,
niewerykowalne kryptonimy czy
niesprawdzalne daty wstpienia do
masonerii. Problem jednak w tym,
e zarówno sam ks. Pui, jak i jego

CZy duCHowni w watyKanie
należą do lóż masońsKiCH?





p i s m o p r Z y J a C i ó ł s Z t u K i K r ó l e w s K i e J
12 K o n t r o w e r s J e
duchowi nastpcy nie przedstawili
adnych dokumentów na poparcie
swoich hipotez. Co wicej, w wikszo-
ci s to listy ogłaszane anonimowo,
w aden sposób nieautoryzowane i
nieudokumentowane. Brak tam teja-
kichkolwiek informacji pozwalajcych
na odwołanie do konkretnych ródeł,
a bez tego trudno oczekiwa jakiej
werykacji tych faktów. W dostpnej
literaturze znajdzie Pan wiele spekula-
cji na ten temat, ale ja si pod tym nie
podpisz. Przypuszczenia, domysły i
podejrzenia to dla historyka troch
za mało. Dziennikarz moe na tym
bazowa, historyk musi szuka dalej.
Czy w tych spekulacjach jest
ziarno prawdy?
Jeli si uprze, to pewnie „ziarno
prawdymona znale praktycznie
wszdzie. Istotne jest jednak nie to,
by znajdowajakie „ziarno prawdy,
lecz to, by wskaza fakty majce rze-
czywiste znaczenie dla istoty sprawy.
Jeli wic pyta Pan o prawdziwo
tych spekulacji, to historyk, nie majc
dokumentów, moe odpowiedzie
jedynie nic mi na ten temat nie wia-
domo. I nie bdzie to jaka wykrtna
odpowied, tylko proste stwierdzenie
faktu.
Czy od czasów II wojny światowej
natrał Pan na dokumenty,
z których wynikałoby, że
dostojnicy Kościoła katolickiego
byli członkami lóż masońskich?
I tu wracamy do wczeniejszych py-
ta. Moja odpowied brzmi – nic mi
na ten temat nie wiadomo, alecht-
nie bym si czego o tym dowiedział.
Pod warunkiem jednak, e bdzie to
wiedza werykowalna.
Dużo komentarzy wywołało np.
to, że kardynał Dziwisz otrzymał
Międzyreligijną Nagrodę im.
Kardynała Augustyna Bei.
Odebranie przez kard. Stanisława
Dziwisza Midzyreligijnej Nagro-
dy im. Kard. Augustyna Bei wywo-
łało dyskusje z kilku powodów. Po
pierwsze jest ona przyznawana przez
ydowsk Lig Przeciw Zniesławia-
niu, która dawniej nosiła nazwe
Anti-Defamation League of B’nai
B’rith. Owo dopełnienie nazwy wi-
zało t struktur z organizacj e
Independent Order of B’nai B’rith,
okrelanym czsto mianem „masonerii
ydowskiej”. Drugim powodem kon-
trowersji moe byosoba patrona tego
wyrónienia. Kardynał Augustyn Bea
przyczynił si bowiem do powstania
trzech dokumentów Soboru Waty-
kaskiego II: Dekretu o ekumenizmie,
Deklaracji o stosunku Kościoła do reli-
gii niechrześcijańskich (Nostra aetate)
oraz Deklaracji o wolności religijnej.
Jest on z tego powodu umieszczany
czsto na wspomnianych powyej
rozmaitych listach osób, którym prze-
ciwnicy przypisuj przynaleno do
wolnomularstwa.
Biorc pod uwag powysze kon-
trowersje, naley jednak podkreli,
e ani B’nai B’rith nie jest struktur
wolnomularsk w cisłym tego słowa
znaczeniu, ani nikt nie udowodnił
przynalenoci kard. Augustyna Bei
do wolnomularstwa. Tak wic pytanie
o to wyrónienie dla kard. Stanisława
Dziwisza w kontekcie dyskusji o wol-
nomularstwie wydaje si by nie do
koca uzasadnione. Nagroda ta jest
nadawana dla podkrelenia wkładu
duchowiestwa w to, co wynika z so-
borowej Deklaracji o stosunku Kościoła
do religii niechrześcijańskich (Nostra
aetate). Kard. Dziwisz j otrzymał,
bo kto uznał, e udziela si aktywnie
na polu dialogu midzyreligijnego.
Nie jest to nagroda za działalno czy
aktywno masosk.
Ale czy pewne działania nie mogą
wskazywać na to, że ktoś ma
związek z masonerią?
Pewne działania mog wskazywa, e
kto moe mie zwizek z masoneri,
ale wcale nie oznacza to, e ma ten
zwizek rzeczywicie. Przesłanki dla
podejmowania takich działa mog
by zupełnie inne i przyczyny tego
tkwi zupełnie gdzie indziej. Prywat-
nie mog czasem si zastanawia, co
tkwi u przyczyny takich a nie innych
działa czy wypowiedzi pewnych
osób. Jednak jako historyk nie mog
opiera si na jakich domniemaniach
i takich przyczyn jednoznacznie po-
twierdzi.
Czy dostojnicy Kościoła ocjalnie
kontaktowali się z masonerią?
Pierwsze próby takich kontakw po-
dejmowane były jeszcze w okresie mi-
dzywojennym. Warto tu wspomnie
choby działalno niemieckiego jezu-
ity Hermanna Grubera. Po Vaticanum
II, w nastpstwie przyjtych wczas
dokumentów zaczto masowo dialo-
gowa” z przedstawicielami innych
wyzna, innych religii i innych wia-
topogldów. W konsekwencji wla-
tach 1974-80 toczyły si rozmowy
pomidzy przedstawicielami Kocioła
i niemieckiego wolnomularstwa. Po-
wstała wtedy nieocjalna komisja,
majca za zadanie przeanalizowatrzy
pierwsze stopnie wtajemniczenia wol-
nomularskiego i wypowiedzie si na
temat moliwoci pogodzenia tych
dwóch wiatopogldów. Rozmowy
prowadzone były „w szczerej i przyja-
cielskiej atmosferze, ale wobec braku
moliwoci ustanowienia wspólnego
stanowiska nie powstał wówczas aden
dokument. Efektem tych rozmów była
tylko jednostronna opinia Kocioła,
wskazujca, e te wiatopogldy nie s
ze sobdo pogodzenia. Równoczenie
jednak dopuszczano w uzasadnionych
sytuacjach moliwo współpracy
winnych sferach, o ile nie podwaa
to doktryny Kocioła.
Może Pan podać taki przykład?
W Ameryce Południowej zdarzały
si przypadki, e miejscowy hierarcha
kocielny decydował si na dora-
n współprac z miejscow lo np.
w celu pomocy rolnikom, których
dotknła klska ywiołowa. Naley
jednak bardzo mocno podkreli, e
współpraca taka dotyczyła jedynie
pomocy socjalnej i w aden sposób
nie ingerowała w sfer doktrynaln
Kocioła. Co wicej, nie s to przykła-
dy masowe, a raczej wypadki jednost-
kowe. Kociół z zasady nie angauje
si w nic, co nie jest zgodne z jego
obowizujc doktryn.
Rozmawiał Jarosław Wróblewski
13
W o l n o m u l a r z P o l s k i w i o s n a 2 0 1 3 n u m e r 5 4
r e F l e K s J e
J
akiczas temu na Facebooku
zobaczyłam genialny rysunek:
Ukrzyowany Chrystus, z któ-
rego obojga rk zwisaj wyładowane
torby z zakupami (obok moja nie-
udolna replika). O przeciwiestwie
konsumpcjonizmu i duchowoci
sporo rozmylam ostatnimi laty, pi-
sz o nim w felietonach
Trzecim Okiem w Ga-
zecie Ubezpieczeniowej”.
Napisałam te artykuł na
ten temat do jesiennego
Wolnomularza Polskie-
go (Ziemia oazą w KOS-
MOSIE, czyli o konieczno-
ści zakopania toporów).
Jego sens sprowadza si
do tego, e wzajemne,
stare animozje masonów
i Kociołów schodzna
plan dalszy wobec naj-
wikszego zagroenia
dla człowieka w jego
nieziemskim wymiarze,
czyli włanie konsump-
cjonizmu.
Z
tym wiksz uwag
przeczytam felie-
ton w ARCE NOEGO
Jarosława Makowskiego
(GW 5-6 stycznia br.) pt.
Brawo biskupi. Makowski
koczy swoje rozwaania
nad biskupim listem do
wiernych z okazji dnia
witej Rodziny tymi
słowy: „Czyby biskupi, a wic iro-
dzima prawica, zrozumieli, e za-
groeniem dla budowania trwałych
i dobrych relacji midzyludzkich
nie jest kultura relatywizmu czy
zwizki partnerskie, ale kultu-
ra dzikiego kapitalizmu? Nie, a
tak naiwny nie jestem, by wierzy
w trwał przemianmentaln i in-
telektualn hierarchów. Jak wiemy,
jedna jaskółka wiosny nie czyni. Nie
zmienia to faktu, e dzi, gdy bisku-
pi słusznie mówio zagroeniu dla
naszej duchowej kultury, jakim jest
konsumpcjonizm i ekonomizacja na-
szych relacji midzyludzkich, staj
z nimi w jednym szeregu”. I ja staj
take, cho a tak naiwna nie jestem,
by czeka na okrzyki radoci z tego
powodu z drugiej strony.
W
zacytowanym felietonie jest
jeszcze jeden akapit bliski
memu sercu. Sam Makowski z kolei
przytacza lozofa i rabina Abrahama
J. Herschela, który tak pisze o szaba-
cie: „Kto chce wkroczy w wito
dnia, musi wyrzec si przeklestwa
targowego zgiełku, jarzma trudu.
Musi oddali si od nerwowoci i sza-
łu zachłannoci, od zdrady, sprzenie-
wierzania siasnemu yciu. Musi
nauczy si rozumie, e wiat został
stworzony i przetrwa bez pomocy
człowieka. Przez sze
dni tygodnia usiłujemy
zapanowa nad wiatem,
w siódmym dniu próbuje-
my zapanowa nad sob.
W
iele z tych słów
dałoby s zasto-
sować do tego, co robi-
my my, masoni podczas
prac w naszych lach.
Wejcie w inny wymiar
czasu i przestrzeni,
oderwanie si od spraw
wiata profaskiego, „zo-
stawienie poza drzwiami
wityni metali, rytuał
inny ni codzienny, na-
strój inny ni codzien-
ny. Posiedzenia loy to
jest włanie masoskie
wito, obchodzone nie
co tydzie, lecz co dwa
lub cztery tygodnie.
Wduej mierze tajem-
nica masoska odnosi
si do tych bardzo in-
tymnych, wzruszaj-
cych przey indywi-
dualnych izbiorowych,
które majwówczas miejsce. I nie
ma to nic wslnego z poczuciem
wyszoci, wzgardy, knuciem czy
spiskowaniem. Najwiksz tajem-
nic masoskjest to, e nieraz na
chwil, nieraz na wieczno, stajemy
si lepsi, ale nie od innych, tylko od
siebie samych, tych sprzed”...
ASZE
uKrZyżowany
na ZaKupaCH
p i s m o p r Z y J a C i ó ł s Z t u K i K r ó l e w s K i e J
14 C i C e r C u m C a u l e
M
uzeum Zjednoczonej
Wielkiej Loy Anglii
wporozumieniu z BBC i Pub-
lic Catalogue Foundation po-
stanowiła udostpni swoje
zbiory obrazów publicznoci
internetowej. Prace nad przygo-
towaniem fotogracznej doku-
mentacji trwały ponad dwa lata.
Tymczasem pod koniec lutego
w siedzibie Biblioteki i Muzeum
Masonerii w Londynie nastpi-
ło uroczyste otwarcie wystawy
„Spotkania: Artyci i masoneria przez 300 lat”. Ekspozycja
bdzie dostpna do 20 wrzenia 2013 r.
Wolnomularze czsto byli patronami artystów, a wartoci
isymbole zwizane z masoneri stanowiły inspiracj dla wielu
twórców. Na wystawie znajduj si wnieprace satyryków,
takich jak William Hogarth czy Alvin Langdon Coburn.
Mona zobaczy szkice pomieszcze o rytualnym przezna-
czeniu. Jednym z najbardziej interesujcych eksponatów s
klejnoty loowe zaprojektowane przez secesyjnego czeskiego
artyst Alfonsa Muchę w 1920 r. dla nowopowstej Wielkiej
Loy Czechosłowacji (patrz okładka).
Wirtualne zbiory Biblioteki i Muzeum Masonerii wLon-
dynie mona obejrze pod adresem:
hp://www.bbc.co.uk/arts/yourpaintings/galleries/
locations/the-library-and-museum-of-freemasonry-7075 #
kronika
naJwyżsZa rada HisZpanii
otwiera siĘ na nowe media
Nie tylko jedn z najstar-
szych, ale i najbardziej ot-
wartych na wyzwania współ-
czesnoci masoskich Rad
Najwyszych jest z pewnoci
Rada Najwysza Hiszpanii.
Odkd na jej czele w 2012 r.
stanł Jesús Soriano Carrillo,
intensywno działa jeszcze
si zwiksza. Rada komu-
nikuje si za porednictwem
Twittera i Facebooka. Na
uwag zasługuj równiete-
maty podejmowane przez Rad.
Wubiegłym roku zorganizowała
konferencj dotyczc roli kobiet w wolnomularstwie.
BĘdZie legalna loża w duBaJu?
Masoska Agencja Prasowa działajca w Rumunii otrzy-
mała informacj, jakoby emir Dubaju Mohammed bin
Rashid Al Maktoum wyraził zgod na powołanie loy
masoskiej w tym miecie. W wielu pastwach arabskich
masoneria jest albo całkowicie zakazana, albo przyna-
lee do ló mog jedynie cudzoziemcy. Obecnie loe
masoskie działaj m.in. w Tunezji, Egipcie, Maroko,
Libanie, Jordanii, Turcji.
instalaCJa wielKiego mistrZa
gHany
W maju 2013 r. odbdzie si uroczysta instalacja Ot-
wasuoma Osae Nyamponga VI, który obejmie funkcj
Wielkiego Mistrza Wielkiej Loy Ghany. Ceremonia od-
bdzie si w godzinach rannych w siedzibie tamtejszego
parlamentu w Akrze. Wielka Loa Ghany zrzesza obecnie
ponad 50 ló w całym kraju, w których pracuje około
1200 braci. Pierwsza tamtejsza loa powstała w 1924 r.
FederaCJa lóż meKsyKańsKiCH
w oBronie praw CZłowieKa
Federacja Ló Meksykaskich z Jaime Chalit Zarurem
na czele zaapelowała o respektowanie praw człowieka
wsprawie Florence Cassez, Francuzki oskaronej o po-
rwanie i nielegalne posiadanie materiałów wybuchowych.
Sprawa Cassez zakoczyła sipomylnie. Oskarona
została całkowicie oczyszczona z zarzutów. Pozwolono jej
wnie na powrót do Francji. Cassez odwiedziła Meksyk
w 2004 r. jako turystka. Tam poznała Israela Vallart,
z którym potem zamieszkała. Vallarta był członkiem
gangu „Los Zodiaco. W 2005 r. doszło do aresztowa
członków gangu. Wród aresztowanych znalazła si w-
nie Cassez, chocia brakowało dowodów na jej udział
w przestpczym procederze. Francuzka została skazana
na 60 lat wizienia. W jej obronie stanła społeczno
midzynarodowa i organizacje bronice praw człowieka.
Głos zabrali równie meksykascy wolnomularze. #

artyśCi i masoneria prZeZ 300 lat
15
W o l n o m u l a r z P o l s k i w i o s n a 2 0 1 3 n u m e r 5 4
C i C e r C u m C a u l e
wwF ZaCHĘCa tuneZyJCZyKów do
walKi o demoKraCJĘ
W
rod 6 lutego br. zo-
stał zabity tunezyjski
polityk opozycyjny Chokri
Belaid. Był liderem partii
Demokratyczni Patrioci.
Opowiadajc si za wie-
ckim pastwem i przepro-
wadzeniem reform w Tune-
zji, stsi obiektem ataków
przeciwników politycznych.
Wiele wskazuje na to, e jego miernie była przypadkowa.
W Tunezji rzdzi ruch Ennahda, który dał si poznajako
umiarkowany i daleki od religijnego ekstremizmu. Czy
tak jest w istocie, czy moe jest to wizerunek przyjty
taktycznie na uytek społecznoci midzynarodowej?
Takie pytania pojawiaj si w europejskiej prasie. Dwa
lata po Arabskiej Wionie atmosfera w Tunezji staje si
coraz bardziej napita, a poziom lku społecznego wzrasta
z kadym dniem. Zabójstwo opozycyjnego lidera było
kulminacj wydarze ostatnich miesicy.
W ocjalnym komunikacie Wielki Wschód Francji
wyraził poparcie i solidarno z Tunezyjczykami w ich
walce o demokracj i sekularyzm. Potpił równiewszelkie
akty terroryzmu. „Kraje ródziemnomorskie powinny by
przestrzeni wymiany myli i rozwoju braterstwa midzy
narodami, a nie obskurantyzmu i lekcewaenia uniwersal-
nych wartoci wolnoci, wnoci i braterstwa” – czytamy
w komunikacie.
eutanaZJa i małżeństwa dla
wsZystKiCH
P
rzez Francj przetoczyły si na pocztku roku dwie
emocjonujce debaty. Jedna dotyczyła eutanazji,
adruga małestw dla wszystkich. W obu dyskusjach
stanowisko zajł Wielki Wschód Francji. Jego zdaniem
schyłek ycia naley rozpatrywa w wietle wartoci takich
jak wolno, równo, braterstwo, sekularyzm i godno
człowieka. Eutanazja jest naturalnym krokiem na ciece
postpu, dajc człowiekowi prawo do suwerennej decyzji
odalszym yciu w obliczu cierpienia, niedostatku i rozpaczy.
Zdaniem braci i sióstr z Wielkiego Wschodu człowiekowi
przynaley wybór tego, jak chce zakoczy swoje ycie.
Potrzebne s jasne ramy prawne, które dokładnie spre-
cyzuj, kiedy akt eutanazji jest dopuszczalny i które bd
gwarantowaposzanowanie woli osoby i bezpieczestwo
wszystkich. Pastwo powinno respektowa yczenia tych,
którzy decyduj si na mier z godnoci. WWF wyraził
zadowolenie po przyjciu przez francuski rzd ustawy
„Małestwa dla wszystkich. To wany krok, który od-
dziela cywiln umow małestwa od przekona i praktyk
religijnych. WWF bdzie nadal wspierał inicjatywy, które
umoliwiaj wszystkim obywatelom korzystanie w pełni
ze swoich konstytucyjnych praw.
siostry i BraCia deBatuJą w paryżu
W
Paryu 15 stycznia 2013 r. odbyła si konferencja
prasowa, w której wziło udział piciu Wielkich
Mistrzów, deklarujcych chpowołania nowej masoskiej
konfederacji. Spotkanie było przygotowane przez Wielk
Lo Francji, Wielk Lo Tradycyjn i Symboliczn
Operaoraz Francusk Lo Narodow. Konferencji
przewodniczył brat Marc Henry. Zapowiedział aktywny
udział braci w publicznej debacie pt. „Europa Jutra, która
odbdzie si 6 kwietnia. Pewnej pikanterii dodaje fakt, e
współorganizatork tego wydarzenia jest Wielka eska
Loa Francji. O przyszłoci Europy, obok braci i sióstr
wolnomularek, maj dyskutowa m.in. minister ds. euro-
pejskich w rzdzie francuskim oraz wiceprezydent Parla-
mentu Europejskiego. Kilka dni po konferencji prasowej
midzyobediencyjny lunch zorganizował z kolei Wielki
Wschód Francji. Na spotkanie zostały zaproszone siostry
z Wielkiej eskiej Loy Francji, eskiej Wielkiej Loy
Memphis-Misraim, oraz siostry i bracia z Droit Humain,
Wielkiej Loy Mieszanej Francji oraz Uniwersalnej Mie-
szanej Wielkiej Loy. Czy doczekamy momentu, kiedy
wjednym miejscu spotkaj si przedstawiciele wszystkich
francuskich obediencji?
masońsKa Ceremonia w pałaCu
papiesKim
W
połowie lutego 2013 r. w Pałacu Papieskim wAwi-
nionie, w Sali Konklawe miała miejsce ceremonia
konsekracyjna Tradycyjnej Wielkiej Loy Francji. Wiel-
kim Mistrzem został Jean-Luc Venturino, wczeniej
członek Wielkiej Narodowej Loy Francji. Nowa loa
powsta w wyniku secesji i konfliktów wewntrznych.
Uwaa si za regularn i dy do nawizania stosunków
z Wielkimi Loami Niemiec, Belgii, Szwajcarii, Luksem-
burga i Austrii. Warto przypomnie, e Pałac Papieski
to jeden z najwikszych i najznakomitszych zabytków
stylu gotyckiego. To tutaj w XIV wieku znajdowało
si centrum zachodniego chrzecijastwa. W murach
Pałacu odbyło si sze konklawe. Wybrano tutaj na
tron papieski Benedykta XII w 1335 r., Klemensa VI
w 1342 r., Innocentego VI w 1352 r., Urbana V w 1362
r., Grzegorza XI w 1370 r. oraz antypapiea Benedykta
XII w 1394 r. Teraz mieci si tu centrum konferencyjne
oraz hotel. #
p i s m o p r Z y J a C i ó ł s Z t u K i K r ó l e w s K i e J
16 s e K r e t y w a r s Z t a t u
J
estem w masonerii dwudziesty
rok, lecz jeszcze dłuej param si
dziennikarstwem prawie 33lata.
Wiele lat z tego profesjonalnego
ycia spdziłam pod rzdami p. Cen-
zury (przy ul. Mysiej w Warszawie).
18lat temu z mem Adamem, od
40 lat dziennikarzem ycia War-
szawyi„Kuriera Polskiego, take
masonem wczas w loy Wolno
Przywrócona na Wschodzie Warszawy
zWielkiego Wschodu Francji, po-
tem nalecej do Wielkiego Wschodu
Polski zaczlimy wydawa pismo
Wolnomularz Polski”. Do 2006 roku
ukazało si wsumie 49 numerów.
Wroku ubiegłym wznowilimy pismo,
które stało si regularnym rynkowym
kwartalnikiem. Jest to pismo, o czym
czytelników informujemy w podty-
tule, „Przyjaciół Sztuki Królewskiej”.
W roku 1993 był to drugi taki perio-
dyk w Polsce, obok stricte naukowej
Ars Regia, wydawanej przez brata z
Wielkiej Loy Narodowej, prof.Ta-
deusza Cegielskiego od 1992 r. Po
ukazaniu si numeru pierwszego
redaktor naczelny Wolnomularza”
Adam W. Wysocki otrzymał list od
Czcigodnych Mistrzów czterech ló
warszawskich, dystansujcych si od
taJemniCa
masońsKa
d R m I R O S ł A W A d O ł ę G O W S K A - W Y S O C K A










17
W o l n o m u l a r z P o l s k i w i o s n a 2 0 1 3 n u m e r 5 4
s e K r e t y w a r s Z t a t u
jego pisma. Chodziło głównie o po-
lityk, ale i o „moliweujawnianie
przez nas tajemnic wolnomularskich.
Szykujc wówczas odpowied na te
zarzuty (i publikujc ten list na łamach
WP), znalelimy tekst róowy, odno-
szcy sido historii Wielkiego Wscho-
du Francji i tajnoci oraz jawnoci
dzia masoskich ló i jej członków.
Otó Konstytucja Wielkiego Wschodu
Francji z 1865 r. pisze dosłownie: „Za-
leca się wszystkim wolnomularzom
propagandę słowem, pismem i do-
brym przykładem. I dodaje dalej, jako
logicznkonsekwencj tego przepisu:
„Każdy wolnomularz ma prawo
ogłaszać swoje poglądy na sprawy
wolnomularskie(podkr. wys.).
W swej ksice pt. FILOZOFIA
MASONERII, prof. Andrzej Nowi-
cki (1997), były Wielki Mistrz Wiel-
kiego Wschodu Polski wiele miejsca
powica polskiemu lozofowi z
XIX wieku, wybitnemu masonowi
Bronisławowi Ferdynandowi Tren-
towskiemu. Uderzyło mnie zdanie
Trentowskiego zjego pomiertnie
wydanej pracy, wcałoci powico-
nej masonerii, pt. Wolnomularstwo,
otym, co jest, jego zdaniem lozofa,
istot i o tym, co ni nie jest: Jeśli
jednak idea masońska jest najbar-
dziej szczytną mądrością ludzką, to
utrzymywanie masskiej tajem-
nicy, czyli ukrywanie tej idei, jest
największym nonsensem. Był rok
1873, czyli upłynło 8 lat od powsta-
nia Konstytucji WWF.
Minło od tego czasu prawie 140
lat. Pojawsi lm, radio, telewizja,
Internet, Facebook, Twier. Na mo-
ich półkach stoi kilkadziesit ksiek
o wolnomularstwie. S i takie, które
opisuj nasze rytuały i wszystkie ta-
jemnice. Jest wród nich ksika brata
profesora Tadeusza Cegielskiego, pt.
Sekrety masonów. Pierwszy stopień
taJemniCa masońsKa według wiKipedii
Pojcie tajemnicy jest podstawowym elementem wolnomularstwa, po-
dobnie jak podstawowy jest podział ludzi na wtajemniczonych (braci)
oraz profanów (wiatowych). Prawdziwe lub rzekome tajemnice masoskie
s czci jego legendy. W zasadzie masoneria otacza tajemnic wszystko, co
dzieje si w loy od chwili jej otwarcia do zamknicia. W loach wygłasza si
tak zwane deski, czyli krótkie referaty na dowolny temat. W szczególnoci
tajemnicami s informacje przekazywane adeptowi w czasie podniesienia
do któregokolwiek stopnia wtajemniczenia.
Sekrety mona podzieli na kilka grup:
słowa (hasła) uywane w loy zwykle wypowiadane szeptem lub litero-
wane oraz gesty pozwalajce rozpozna braci,
nauki moralne i historyczne, zwykle oparte na wtkach biblijnych,
symbolikę architektoniczną opart na – jak si wierzy – budowie wi-
tyni Salomona,
symbolikę narzędzi murarskich i kamieniarskich oraz czynnoci nimi
wykonywanych, tre przysigi składanej przez adepta i rodzaj kary grocej
za zdrad tajemnic.
W przeszłoci tajemnica była pojmowana bardzo szeroko: tajemnic była
budowa i układ loy, jej lokalizacja, a nawet istnienie, cały obrzdek, skład
personalny loy oraz wszelkie sprawy w niej dyskutowane. Obecnie „tajemnica
masoskastanowi przede wszystkim element tradycji. Takie tajemnice doty-
czce masonerii, jak rytuały czy symbolika zosty opisane i s upublicznione.
Niektóre rytuały slmowano, a materiały udostpniono w sieci. #
wtajemniczenia, wydana przez Agen-
cj Omnipress przeszło 20 lat temu
(Warszawa 1992). We wstpie Tade-
usz Cegielski pisze na temat tajemnic
Sztuki Królewskiej: „Wbrew pokutu-
jcej tu i ówdzie opinii, loe masoskie
nie s organizacjami tajnymi. Wkra-
jach, wktórych działaj, podlegaj
ogólnym przepisom o organizacjach
społecznych lub religijnych. Jednak
idzi tak jak w czasie narodzin ruchu
około połowy XVII w. atmosfera
tajemniczoci otacza wolnomularstwo,
jego cele i zasady. Nic w tym dziwne-
go, skoro masoneria odgrodziła si
od profaw do szczelnym murem
dyskrecji i obowizku milczenia. Ta-
jemnica rozciąga sjednak jedynie
na niektóre wewnętrzne sprawy lóż
na rytualną część zgromadzeń. Cała
reszta: składy osobowe ż, struktu-
ra organizacyjna i zasady działania,
wreszcie fundamenty lozoczne
iprogramy dziania należą do jawnej
sfery sztuki królewskiej (podkr. wys.)
jak sami masoni nazwali swój ruch.
Tyle Tadeusz Cegielski.
Z drugiej strony loa masoska
jest specyczn grup osób, któr
według współczesnej nomenklatury
terapeutycznej mona okreli jako
„grup wsparcia. We wszystkich tego
typu grupach, na samym wstpie
podpisuje sikontrakt, izacho-
wuje si w tajemnicy wszystko, co
wydarzyło siw trakcie spotkania.
Chodzi o bezpieczestwo psychicz-
ne uczestniw, o klimat zaufania
i dyskrecji niezbdny wprocesie
leczenia. W przypadku masonerii
uywa si sformułowania „Egregor
loy. Oczywicie w masonerii nikt
nikogo z niczego nie leczy, ale ogólne
zasady dziania takiej grupy ludzi,
powierzajcych sobie nawzajem sie-
bie, swoje myli, uczucia, słowa, s
podobne. I o tych włanie uczuciach
i emocjach nie powinno si mówi
na zewntrz. I wiat zewntrzny nie
powinien naciska na ich ujawnienie.
Nale bowiem do naszej prywatno-
ci, chronionej we wszystkich de-
mokratycznych krajach normami
konstytucyjnymi. #
p i s m o p r Z y J a C i ó ł s Z t u K i K r ó l e w s K i e J
18 s e K r e t y w a r s Z t a t u
J
eli chodzi o to, co tradycyjnie w masonerii objte było
tajemnic masosk, czyli symbole i obrzdy, to wiele
z nich na przestrzeni wieków zostało opisanych i wyja-
wionych dla wiata profaskiego. Niemniej, to włanie na
tych elementach wci skupia si tajemnica masoska
wzakresie bardziej zaawansowanej symboliki i rytuałów.
Natomiast w zakresie członkostwa masoni przyjmuj
zasady dyskrecji, pozostawiajc kwesti ujawnienia swej
przynalenoci do indywidualnego rozstrzygnicia przez
kadego brata. Teoretycznie wic kady mason moe
publicznie mówi o swej przynalenoci do loy, lecz e
tak bdzie si działo faktycznie mona jedynie oczekiwa
w społeczestwach, w których masoni zajmuj nalene im
miejsce (np. Anglia, USA czy Francja). W społeczestwach
niedojrzałych, gdzie wci silne s prymitywne czarne
legendy antymasoskie z okresu, kiedy ledwo wygaszono
stosy i kade odstpstwo od ortodoksji i przejaw nieza-
lenego mylenia były postrzegane bardzo wrogo i tako
karane, masoni i loe zachowuj duy zakres dyskrecji.
Dyskrecja nie jest zreszt wyłcznie domen masonerii.
W ramach publicznego Kocioła dzi funkcjonuje tak np.
Opus Dei. Opus Dei broni dyskrecji co do członkostwa
w swej organizacji tym, e członkostwo w OD to „oso-
bista droga do witoci”, sprawa czysto duchowa, która
jest czci prywatnego i intymnego ycia i nie stanowi
powodu do publicznych manifestacji. Na tych samych
zasadach wiat profaski musi zaakceptowa to, e masoni
na ogół nie manifestuj swej przynalenoci loowej –
loa to jest miejsce pracy nad sob, spotkania loowe s
czci prywatnego i intymnego ycia wolnomularzy.
Naley podkreli, e nie ma jednak czego takiego, jak
tajemne i skryte cele masonerii. To czysty wymysł ludzi,
których zła wola lub fantazja bior górnad rozsdkiem.
Kamil Racewicz
Wirtualny Wschód Wolnomularski,
21 października 2005 r.
taJemniCa masońsKa według wirtualnego
wsCHodu wolnomularsKiego
W
Małym Słowniku Masonerii Nor-
berta Wójtowicza (Verbinum
2006) jest take hasło TAJEMNICA.
Oto fragment: „Niektórzy,
idc za myl Fichtego, uwa-
aj, e tak naprawd tajem-
nic wolnomularstwa jest to,
e nie ma ono adnej tajem-
nicy. Tym niemniej, biorc
od uwag dyskrecj wolno-
mularzy, mona wskaza, e
tajemnice wolnomularskie
obejmuj w zasadzie jedynie
dwie sprawy. Tu sparafra-
zuj, e chodzi o tajemnice
personalne i rytualne oraz
symboliczn pracw loy.
Wracam do cytatu, bo bardzo
mi si podoba zakoczenie
hasła: Jeden z polskich wol-
nomularzy uwaał wrcz, e
przeciwnikom wydaje si,
e tajemnica wie si z bliej
nieokrelonymi celami poli-
tycznymi, z jak form kon-
spiracji. A chodzi o ochron
przey równie intymnych,
jak ycie erotyczne”.
Pozostałe kwestie, moim zdaniem,
powinny by własnoci publiczn.
yjemy bowiem w czasach „trans-
parentnociycia publicznego na
całym wiecie. My, masoni, nie tylko
nie mamy si czego wstydzi, ale mo-
emy by dumni z naszych
tradycji i ideałów, które
wjeszcze szerszym stopniu
winny przenika do wiata
profaskiego inasczago
ideami Wolnoci, Równo-
ci iBraterstwa.
I jeszcze owo na koniec.
Nasi poprzednicy, masoni
operatywni, swoje rytuały,
słowa, ceremoniały utrzy-
mywali w tajemnicy, lecz
pozostały po nich wspa-
niałe gotyckie katedry,
wznoszce si do nieba,
wktórych ludzie modl
si do dzi. Nie tak dawno
mylałam o nich, kontem-
plujc w Paryu wntrze
katedry Notre Dame.
Co dla całej Ludzkoci
pozostanie po nas, wol-
nomularzach z XXI wie-
ku? #
mały słowniK masonerii
19
W o l n o m u l a r z P o l s k i w i o s n a 2 0 1 3 n u m e r 5 4
s e K r e t y w a r s Z t a t u
milCZ i słuCHaJ
T
o, co dotyczy ucznia wol-
nomularskiego podczas
pierwszego roku po inicja-
cji to zakaz komentowania tego,
co yszy i widzi podczas spotka,
na których jest obecny. Zakaz
odzywania sijest tylko pierwsz
lekcj. Wiksz sztuk (i pewnie
dlatego okres uczniowski trwa rok)
jest wyłczenie wewntrznego ko-
mentatora i wiadome uczestni-
czenie we wszystkich rytuałach.
Milczenie moe by uznawane
za form ascezy, metoddosko-
nalenia wewntrznego. Takiego
włanie milczenia przez lat siedem
wymagali od swych adeptów pita-
gorejczycy, a pierwsza lekcja bud-
dyzmu brzmi: Niech cisza zapanuje
w Tobie, milcz i słuchaj!
Patrz i ucz si nie komen-
tujc na bieco tego, co słysz
iwidz. To jeszcze nie milczenie,
tylko nie-mówienie. Przyszłam tu
ze wiata, w którym nauczyłam
si mówi, teraz musz nauczy
si milcze. To dopiero pocztek
drogi do wyciszenia, uspokojenia
myli, eby wiadomie uczestni-
czy w tym, co si dzieje wokół. Pocztek nauki symboliki
i rytów wolnomularskich, a take umiejtnoci uwanego
słuchania odczytywanych desek i toczcych si po nich
dyskusji. W milczeniu wyrabiam sobie własny pogld na
temat, o którym była mowa.
Milczc, słysz i poznaj lepiej samsiebie, swoje reakcje
i czasem nie do koca uwiadomione przewiadczenia
iuprzedzenia, sterujce reakcjami. Słuchajc i słyszc,
mam szans na pogłbienie myli, jasne zrozumienie tego,
co chc powiedzie, albo tego, czego oczekuj od innych.
Milczc, pozwalam drugiej osobie wi, wyrazisiebie,
asobie samej pozwalam na to, by nie by przywizanjedynie
do asnych słów czy własnych idei, bez (czsto przesyconej
emocjami) wymiany myli. W ten
spob otwiera siprzestrze wza-
jemnego słuchania najcenniejszy
i najtrudniej osigalny element
komunikacji. Cierpliwie milczc
i słuchajc, dokonuj wyboru,
kształtuj własne zdanie.
Czy milczenie zawsze prowa-
dzi do wyciszenia? Pewnie moe
prowadzi, ale moe te by wro-
gim milczeniem. Milczeniem,
które jest hamowaniem złoci,
umieniem agresji, blokowa-
niem emocji. Milczenie jest (lub
moe by) sposobem ukrywa-
nia cierpienia. I nie chodzi tu
tylko o „wielkie cierpienia, ale
o subiektywne odczucia tylko
czasem usprawiedliwione
woczach innych.
W yciu codziennym milczc,
mona szkodzi lub pomagain-
nym lub sobie. Dlatego milczenie
moe by istotnym narzdziem
zarówno walki, jak i współdzia-
łania. Milczenie osoby obraanej,
zniesławianej lub krzywdzonej
moe by wyrazem pogardy dla
przeladowcy, sposobem wytr-
cenia mu broni z rki, ale moe te by objawem strachu,
form kapitulacji i ucieczki. Milczenie moe by te do-
wodem heroizmu.
Czsto milczenie bywa warunkiem skutecznego działa-
nia… Milczenie bywa obowizkiem, bywa cnot i bywa
wystpkiem. Jest cnot, gdy nie jest obowizkiem, lecz
słuy jakiemu dobru moralnemu. Jest wystpkiem lub
win, gdy mówienie było obowizkiem.
Na rónych ciekach rozwoju wewntrznego rozmaite
rytuały oraz nakazane milczenie prowadz do uspokojenia
umysłu, kontemplacji, medytacji, spokoju, do ciszy, która
jest darem. Takiej ciszy, która jest przeyciem mistycznym
i ródłem siły. s... Magda Ś.






Janusz Koa w „Songu o ciszy” pisał:
Gdy kiedyś łomot umrze w dyskotekach
Do siebie nam dalej będzie niż do gwiazd
Zanim coś powiesz jak człowiek do człowieka
Cisza zgruchocze i wykrwawi wszystkich nas
Dlatego uczmy się ciszy i milczenia
To siostry myśli, świadomości przednia str
Bo gdy się milczy, milczy, milczy
To apetyt rośnie wilczy
Na poezję – Co być może drzemie w nas
p i s m o p r Z y J a C i ó ł s Z t u K i K r ó l e w s K i e J
20 Z r e d a K C y J n e J p o C Z t y
postanowiłem
wstąpiĆ do masonerii
J
ak dobrze być wolnym człowiekiem bez uprzedz i fanaty-
zmu. Robić, co się chce, wić, co się chce, zgodnie zzasadami
prawnymi obowiązującymi w danym kraju. Gdzie zatem
można znaleźć ludzi podobnie myścych, kierujących się ideałami
prawdziwie wolnymi? Jedynym ruchem, gdzie napraw człowiek
jest wyzwolony, jest wolnomularstwo. Postanowiłem wc pójść
drogą Mozarta, Muncha, Poniatowskiego, Narutowicza iwstąpić
w szeregi wolnomularzy.
Do tej ej i niedobrej masonerii. Pomijam tu fakt, że większość
społeczstwa ma znikomą wiedzę o tym sekretnym stowarzysze-
niu. Wne, że Żyd i mason to twój wróg, który knuje spiski. A ja
na przekór, wbrew większości. Ruchem wolnomularzy zacząłem
interesow się dawno temu. Dlaczegonie Sztuka Królew-
ska? Odpowienie jest prosta. Nie chcę tutaj prawić banałów,
że zniechęciłem się do religii, w której zostałem wychowany. To
byłoby za proste.
Zrzeszenie wolnomyślicieli to coś więcej. Już same te dwa
pojęcia: wolność i myślenie wywołują u mnie radosny uśmiech
na twarzy. Bo czy nie jest wspaniale być wolnym od stereoty-
w? Czy nie jest dobrze mleć w tym świecie, gdzie głupota
i swoisty brak świadomości są w cenie? Gdy dodasz do tego
braterstwo braci i sióstr oraz równość ludzi względem siebie,
masz krótką odpowiedź. Uwierzcie lub nie, ale prosty kanał
YouTube też może wiele odkryć. Weźmy pod uwagę prof. Ce-
gielskiego, najbardziej bodaj znanego wolnomularza wPolsce.
Jego wystąpienia przed kamerą mogą być prawdziwą ucztą
dla oglądających.
To wszystko razem było przyczyną podjęcia decyzji o wspieniu.
I jeszcze jedna ważna rzecz silna wola. Przekonanie, dod chce
się podążyć oraz dążenie do tego. Jli jesteś zamknty w sobie,
nie chcesz poszerzać horyzontów myślowych, nie zadajesz sobie
pyt, dobrze ci w tym świecie, jaki on jest, nie masz czego szukać
w wolnomularstwie. Przez moją głowę ciągle przebiegają mli
ipytania: czy dobrze robię? czy powinienem ż ku oświeceniu?
A może ch wstąpić do organizacji przespczej, satanistycznej?
Po dłszym namyśle, racjonalne podejście wygrywa z irracjo-
nalnym. Przecież Puszkin, Voltaire, Poniatowski, Naruszewicz,
Wybicki, Dąbrowski oraz wielu innych anonimowych mularzy
nie interesowoby się takimi organizacjami. Kontynuuję zatem
mo drogę ku światłu.
Kiedy po napisaniu do loży, dostaję odpowiedź od Czcigod-
nego Wielkiego Mistrza na temat daty rozmowy, adrenalina
podnosi się i kumuluje. Zaczynam szukać informacji o wielkich
masonach, przeglądam swój życiorys, czytam o symbolach.
Wpewnej chwili mówię „stop”. Niedy droga. I w końcu na-
stępuje ten dzień. Odpowiednio przygotowany z historii Sztuki
Królewskiej, ubrany nienagannie, zaczynam rozmowę, wąc
słowa i starannie odpowiadac na zadane pytanie. Gdzieś
słyszałem, prawda nas wyzwoli i jeśli ktoś myśli, że amstwa
umk uwadze wolnomularzy, grubo się myli. Ale prawdziwa
recepta na takie pierwsze spotkanie z wolnomularskim mistrzem
powinna wyglądać następująco: bądź so, podążaj drogą ku
ulepszaniu siebie. Niech ideały wolnościowe, braterskie oraz
równouprawnienie Ci bliskie. Kieruj się ogólnoludzką ety.
Po rozmowie napięcie schodzi. I znowu czekam. Po kilku dniach
dostaję wiadomość o terminie kolejnego spotkania. Także i ten
nauczyciel jest przyjacielsko do mnie nastawiony.
Czy ani przez chwilę nie ztpiłem lub byłem bliski rezygnacji
z aplikowania do loży? Nie, ani razu. Ośmielony, zaprzyjaźniam
się z moim pierwszym wywiadowcą. Rozmawiamy długie godziny.
Zadaję mu wiele pytań. On rozwiewa moje, choćby najmniejsze,
wątpliwości i wyjnia, czym jest ta tajemna lozoa życia.
Kiedy w pewnym momencie zauważam, że rozmowa z pytań
i odpowiedzi przekształca się w żywą konwersację, wiem, że to
jest droga ku ulepszeniu siebie i mojego Mistrza. To niesamowite,
ja, kamień nieociosany, człowiek z zewnątrz, ulepszam nauczy-
ciela! Tak jest w rzeczy samej, o czym wi mi j interlokutor.
Rozmawiamy o prawdzie, życiu, o zasadach, jakimi kierują sie
masoni. Zahaczamy o lantropię, wimy o sprawach ważnych
dla świata. Z rozmowy na rozmo rozkręcam się coraz bardziej.
Zaczynamy wymieniać poglądy na coraz trudniejsze tematy.
Czasem niewygodne, czasem dotykające sfery sacrum. Jak dobrze,
że mój przyjaciel jest otwarty iwiąc o wielu sprawach, daje
wskazówki na przyszłość. Uczy, jak być lepszym człowiekiem
wtych trudnych czasach.
Kolejnego dnia otrzymuję wiadomość. Zostaję zaproszony
na zjazd sympatyków Sztuki Królewskiej celem poszerzenia
wiedzy o historii masow spekulatywnych i operatywnych.
Na spotkaniu damy i dżentelmeni witają mnie uśmiechami
iz zaciekawianiemuchają moich pytań. Pytam o historię,
osugerowane układy, zahaczam o wątki religijne. Na wszystkie
pytania otrzymuję satysfakcjonujące odpowiedzi. Jakoś nie widzę
u nich rogów i chęci odprawiania na mnie tajemnych rytuałów.
Zwykli sympatyczni ludzie.
Dni uywają, co jakiś czas przeprowadzam ugie rozmowy
zmoim Mistrzem i czekam na spotkanie loży, w której będą ważyć
się moje losy. Aż w końcu Czcigodny Wielki Mistrz powiadamia
mnie, że na najbliższych pracach loży oddzie się głosowanie nad
mo przyscią. Po kilku godzinach odczytuję maila. TAK!
Wielki dzień, jestem szczęśliwy. Udało się po wielu miesiącach
oczekiwania oraz wielu latach zgłębiania wiedzy. Teraz czas
oczekiwania na inicjację.
MK, Irlandia
21
W o l n o m u l a r z P o l s k i w i o s n a 2 0 1 3 n u m e r 5 4
w y d a r Z e n i a
Wspólne dobro jest trudne, zło i nienawiść przychodzą z łatwością
Bogowie
instruKCJa oBsługi
W
cigu dwóch ostatnich de-
kad dialog midzyreligijny
i europejska polityka wie-
lokulturowoci poddawane były wielu
próbom. Z trudem negocjowane zasa-
dy koegzystencji hartowy si w ogniu
czystek etnicznych, aktów terroryzmu
i zaciekłych koniktów wiatopogldo-
wych, którym towarzyszyła przemoc.
Wic kiedy dzisiaj, w Pastwowym
Muzeum Etnogracznym w Warsza-
wie, po piciu latach przygotowa,
zsatysfakcj inaugurujemy to wspa-
nie przedsiwzicie wystawiennicze
i zarazem lekcj wiatłej tolerancji,
nie moemy ignorowa faktu, e wiat
wokół nas zmien si, czsto na nie-
korzy, e o porozumienie w wielu
wypadkach trudniej, ni na pocztku
tej drogi, a wiele poj, zdawałoby si
oczywistych, wymaga zdeniowania
na nowo.
Tak wic ponownie pytamy o to,
czym jest laicko pastwa i jak
powinno funkcjonowaw nim społe-
czestwo obywatelskie. I nadal nosimy
w sobie pełn niepokoju wtpliwo,
czy ta wyjtkowa, zgodna, ale przecie
jake krucha koegzystencja milionów
mieszkaców Europy rónych religii
iwiatopogldów przetrwa prób cza-
su, czy te legnie w gruzach, jak wiele
poprzednich projektów politycznych,
znanych z historii tego kontynentu.
Lekcja wieloetnicznej cesarsko-kró-
lewskiej monarchii austro-wgierskiej,
w której kolebce, niedalekim Wiedniu,
zrodziła si hydra nazizmu, stanowi
dla nas wci czytelne memento.
W
ystawa Bogowie instruk-
cja obsługi”, autorskie dzieło
profesora Krzysztofa Pomiana i jego
współpracowników z brukselskiego
Muzeum Europy, tu zrealizowana
wspólnie z zespołem Pastwowego
Muzeum Etnogracznego w War-
szawie, uczciwie stawia pytania i nie
narzuca uproszczonych odpowiedzi.
Uwiadamia swoim odbiorcom, e
adna religia nie ma wyłcznego
prawa do dysponowania instrukcj,
która byłaby podstaw zgodnego
współistnienia rónych religii. A
jeli nawet taka instrukcja miałaby
powsta, to jedynie na drodze ne-
gocjacji, wzajemnych ustpstw oraz
wykształconej empatycznej zdolno-
ci rozumienia postaw i wraliwoci,
które wydaj si obce, dziwaczne,
czasem wrcz grone i niepojte.
W
ymagałoby to równie wia-
domoci faktu, e to, co
nam jest zabronione, a dozwolone
innym, samo w sobie nie jest złem
substancjalnym. Tora przecienie
zabrania ydom jedzenia piachu,
lecz wieprzowiny, która z pewno-
cijest wartociowym i smacznym
poywieniem, odpowie kady za-
pytany o to rabin. Lecz z drugiej
strony, spróbujmy wyobrazi so-
bie biesiadników rónych konfesji
ucztujcych przy tym samym stole.
Natychmiast zrozumiemy, e jeli










p i s m o p r Z y J a C i ó ł s Z t u K i K r ó l e w s K i e J
22 w y d a r Z e n i a
wspólne menu miałoby odpowiada
wszystkim rytualnym wymogom tam
zgromadzonych, ze stołu musiałyby
znikn najbardziej cenione potrawy.
Ten przyad, którym posłuyli si
autorzy wystawy, dowodzi, e współ-
istnienie w przestrzeni publicznej
wieckiego pastwa, któr symbolizu-
je wspólna uczta, wymaga od wszyst-
kich jej uczestników mniejszych lub
wikszych ustpstw. Wymaga wic
wspólnie ustanowionego systemu
zakazów i nakazów, który dotyczyłby
tej szczególnej sytuacji wspólnej,
publicznej sfery komunikacji. Widzi-
my wic, e współistnienie rónych
religii, nawet w warunkach pastwa
laickiego, to zadanie trudniejsze ni
organizacja festiwalu multikulturo-
wego. Wspólne dobro jest trudne, zło
i nienawiprzychodz z łatwoci.
Złem jest te niewiedza, która rodzi
strach, poczucie obcoci i zagroenia.
Oryginalny tytuł wystawy opatrzyli-
my podtytułem „Sakralne i nieprze-
mijajce wartoci w yciu duchowym
mieszkaców Europy, aby podkreli
to, co łczy nas, Europejczyków. Aby
jeszcze raz przypomnie, pokaza,
uzmysłowi...
C
zy mona zrobi co wicej? Zpew-
nocitak, niemniej jednak nasze
Muzeum, od 125 lat szczycce simisj
ochrony własnego dziedzictwa i jedno-
czenie jednania ze sob kultur, religii
inarodów wiata, na tym powinno po-
przesta na przypominaniu i uzmysła-
wianiu nam, Europejczykom, potrzeby
wzajemnych wyrzecze i wspólnej troski
oprzestrze dialogu i współistnienia.
Dr Adam Czyżewski
Dyrektor Państwowego Muzeum
Etnogracznego w Warszawie
dlaCZego muZeum europy?
... zaangaowało si w wystaw na temat religii? Zadaniem Muzeum Europy jest badanie zjawisk spo-
łecznych i kulturowych, wanych dla cywilizacji europejskiej. Jedno z takich zjawisk to współistnienie i prze-
nikanie si rónych religii w miastach Europy. Zostało ono przyblione w duchu, który towarzyszy wszystkim
przedsiwziciom Muzeum Europy: chci poznania, woli zrozumienia, troski o otwarto, tolerancj i szacunek,
ale take bezkompromisowoci w obronie wartoci, jakimi s wolno i solidarno. Czy nie s to w swej istocie
wartoci europejskie? #
P
rzypomnijmy, e
eksponaty zwiza-
ne z masoneri mona
było oglda w Pastwo-
wym Muzeum Etnogra-
cznym w Warszawie
wczerwcu i lipcu 2012 r.
O tym wanym dla Przy-
jaciół Sztuki Królewskiej
wydarzeniu pisalimy
wnie wielokrotnie na
łamach „Wolnomularza
Polskiego, a w wydaniu
nr 52 umiecilimy ob-
szern fotorelacj.
W swoim artykule Paweł Matwiej-
czuk przypomina histori projektu
oraz opisuje jego realizacj. Opro-
wadza czytelnika przez poszczelne
sale: od Izby Rozmyla, przez sal
„biblijn, rekonstrukcj wntrza loy,
a po sal z masoskimi pamitkami.
„Podstawowym celem niniejszej wy-
stawy była szeroko pojta edukacja.
Wolnomularstwo pokazano jako ruch
niejednolity administracyjnie (sze
niezalenych obediencji działajcych
w Polsce) i niejednorodny obrzdowo.
Widz miał moliwo pozna mity,
korzenie wolnomularstwa, jego dzieje,
obrzdowo, pamitki i dokumenty
– pisze Paweł Matwiejczuk.
Materiał jest piknie ilustrowany
zdjciami z wystawy (jeszcze wicej
zdj znalazło si na pły-
cie CD dołczonej do
numeru) i zdecydowanie
warto go mie w swoim
domowym archiwum,
jako przypomnienie naj-
ciekawszego wydarzenia
kulturalnego zwizane-
go z masoneri w ostat-
nich latach.
Poniewa artykuł
opublikowany został
równoczenie w jzyku
polskim i angielskim, in-
formacja o wystawie tra równie poza
granice Polski. „Legenda Mistrza Hira-
ma” była sama w sobie dziełem sztuki,
tym lepiej spełniajc swoj misjedu-
kacyjn. Zaciekawiała zwiedzajcych,
wcigajc ich w swoj wielowtkow,
barwn opowiei przekonujc, e nie
taki farmazon straszny, jak go maluj...
Pomimo okresu wakacyjnego i
krótkiego czasu ekspozycji, wysta-
w odwiedzo bardzo wielu goci.
Pastwowe Muzeum Etnograczne
postawiło bardzo wysok poprzeczk.
Czy Muzeum Narodowe bdzie po-
trało stworzy co równie udanego?
O tym przekonamy si w przyszłym
roku, jeli projekt wystawy „Loa jako
obraz wiataujrzy wiatło dzienne.
Czekamy z niecierpliwoci.
Aleksandra Wysocka-Zańko
nie taKi FarmaZon
strasZny




23
W o l n o m u l a r z P o l s k i w i o s n a 2 0 1 3 n u m e r 5 4
n a s z a r o z m o W a
masoneria
to nie tylKo HarCerstwo
dla starsZyCH panów
R O Z m O W A
Z P R O f . d R h A B .
T A d E u S Z E m C E G I E L S K I m
Adam Witold Wysocki: Szykuje się
jubileuszowy numer „Ars Regia”. Czego mogą
oczekiwać czytelnicy?
Tadeusz Cegielski: Okrągła rocznica powstania pisma
minęła 4 września 2012 r. Przed ponad dwudziestu laty
wCiążeniu nad Wartą, podczas spotkania wolnomular-
skiego zakończonego konferencją prasową, zaprezen-
towałem pierwszy numer czasopisma Ars Regia. Idea
naukowego magazynu poświęconego idei i historii „Sztuki
Królewskiej” zrodziła się w środowisku Uniwersytetu
Warszawskiego. Została też poparta, zarówno słowem, jak
i czynem, przez pracowników Biblioteki Uniwersyteckiej
w Poznaniu, przechowującej w Ciążeniu unikalne zbiory
druków masońskich. Wkrótce ukaże się jubileuszowy,


p i s m o p r Z y J a C i ó ł s Z t u K i K r ó l e w s K i e J
24 n a s z a r o z m o W a
dwudziesty zeszyt. Mam nadzieję, że Muzeum Historii
Polski, które podpisało umowę z wydawcą „Ars Regia”,
snalizuje swój projekt i udostępni zawartość wszystkich
zeszytów internautom. To część szerokiego projektu za-
tytułowanego Otwórz książkę(www.otworzksiazke.pl),
nansowanego przez Unię Europejską i koordynowanego
przez Bibliotekę Narodową w Warszawie. Projekt ma
na celu bezpłatne udostępnienie internautom pewnego
kanonu polskich tekstów historiogracznych. Aktualnie
lista obejmuje ponad sto pozycji o charakterze monograi
i syntez, książek, z których najczęściej korzystają studenci,
uczniowie i wszyscy miłośnicy historii.
Wspominałeś, że 20. numer „Ars Regia” będzie
ostatnim, który wydajesz osobiście.
- To prawda. Czasopismo w tej formie, z tym redaktorem
naczelnym i wydawcą kończy swoją działalność. Od począt-
ku staralmy się nadać mu atrakcyjną formę, nie obniżając
jego poziomu; było to niezmiennie czasopismo nauko-
we i popularno-naukowe. W Internecie funkcjonują dwie
niezalne instytucje monitorujące czasopiśmiennictwo
wolnomularskie. Jedną z nich, obejmującą ponad 8 tys. ty-
tułów, prowadzi pewien Norweg, a drugą (ok. 3,5 tys. ty-
tów) znany portal angielskojęzyczny www.freemasonry.
fm. W obu monitoringach zajmujemy bardzo wysokie
miejsca: w pierwszej dziesiątce lub jak w przypadku
www.freemasonry.fm w pierwszej piętnastce, z dopiskiem
„excellent”! Na pierwszych miejscach plasują się takie
potęgi, jak „Renaissance Traditionnelle”, „Pietre-Stones
Review of Freemasonry, „Franc-Maçonnerie Française,
czasopisma z długoletnią tradycją i wysokimi budżetami.
Dodam, że bardzo nisko na tych listach znajdują się czaso-
pisma wydawane przez tradycyjne Wielkie Loże. Młodzi
recenzenci alergicznie reagują na konserwatyzm, z jakim
kojarzone te periodyki. Spór ma naturę metodologiczną,
o czym długo by mówić. „Ars Regiajest doceniana właśnie
za swoją nowoczesność metodologiczną – otwartą formę.
Co będzie dalej z „Ars Regia”?
- To wciąż kwestia otwarta. Powstaje Instytut „Sztuka
Królewska w Polsce”. Może w ciągu kilku lat, gdy nieco
okrzepnie kadrowo, nansowo i organizacyjnie, Instytut
będzie mógł powołpodobne czasopismo z nawiązaniem
do tytułu. Wtedy być może narodzi się „Ars Regia Nova” –
lub podobny tytuł. Chętnie bęsłużył raczy pomocą,
na miarę moich sił. Tymczasem chciałbym się poświęcić
innemu zadaniu, jakim jest zagospodarowanie materiału,
który zostopublikowany w ciągu minionych dwudziestu
lat. Marzy mi się, żeby opublikowstreszczenia artykułów
w języku angielskim. Równolegle chciałbym uzupełnić
komplety „Ars Regia” w bibliotekach. Wartą rozważenia
ideą jest publikacja czasopisma w wersji cyfrowej lub
wmodelu „druk na żądanie.
O czym będzie można przeczytać w 20. numerze?
- W zeszycie o numerze 20, datowanym już na 2013 rok,
rozwinięty zostanie temat powiązań masonerii z architek-
turą. Jednym z ciekawszych tekstów jest tu opis lożowego
kompleksu funkcjonującego w angielskim kurorcie Bath
powstałym jeszcze w epoce rzymskiej i bardzo popularnym
w XVIII-XIX wieku. Będzie można tam znaleźć zarówno
szersze rozważania z dziedziny historii architektury, jak
ikonkretne opisy budowli projektowanych na potrzeby
mularzy. To nie tylko domy lożowe, ale również całe

25
W o l n o m u l a r z P o l s k i w i o s n a 2 0 1 3 n u m e r 5 4
n a s z a r o z m o W a
kompleksy architektoniczne, których
twórcom przyświecały masońskie
idee. Przykładem takiego kompleksu
jest osiemnastowieczna Christiania,
obecnie dzielnica Kopenhagi. Kolejny
temat to nekropolie wolnomularskie,
na przykładzie rzymskim. Szczelnie
zaś polecam artykuł dr hab. Barbary
Arciszewskiej publikowany wjęzyku
angielskim. Warto wiedzieć, że profe-
sor Arciszewska dokonała międzyna-
rodowej rewolucji w historii sztuki.
Polacy nie przywiązują tak ogrom-
nego znaczenia do architektury, jak
na przykład Anglicy. Po ogromnym
pożarze Londynu w 1666 r., w któ-
rym spłonęło dwie trzecie budynków,
przystąpiono do odbudowy. Ówczes-
ny architekt królewski, Christopher
Wren, zrobił to wsposób całkowi-
cie genialny. Wbrew XVII-wiecznej
doktrynie, preferującej estetyklasyczną, zdecydował
się zrekonstruować średniowieczne kościoły w stylu go-
tyckim. Ten historyczny pietyzm zasługuje na uznanie.
Królowa Anna, na której rządy przypadły czasy odbudowy
stolicy, ufundowała ze swojej prywatnej kiesy 50 świątyń.
Wspólnym wysiłkiem dokonano wskrzeszenia miasta. Ale
wróćmy do profesor Arciszewskiej i jej rewolucyjnej tezy.
Dowiodła ona, że palladiański styl w architekturze nie był
rdzennie brytyjski, lecz narodził sw Niemczech. Dla
nas może to nie jest wielka różnica, ale dla Anglików taka
teza była równoznaczna z tym, czym dla Polaków byłoby
uznanie Chopina za Francuza.
Czy odbudowa Londynu i wzrost znaczenia mularzy
operatywnych można jakoś powiązać z powstaniem
wolnomularstwa spekulatywnego?
- Ówcześni wybitni architekci i budowniczowie, tacy jak
sir Christopher Wren czy starszy od niego Inigo Jones, to
byli również uczeni i myśliciele. Dzięki nim wykształciło
się kilka pokoleń światłych ludzi. Warto dodać, że oprócz
cechów zaczęły na ziemiach anglosaskich powstawać
różne organizacje „nieoperatywne”. Oprócz lóż wolnych
mularzy narodziły się organizacje wolnych ogrodników
ee gardiners. Mało kto wie, że w Szkocji istniał od końca
XVII wieku Zakon Wolnych Ogrodników, który przetrwał
do XIX stulecia. Niewiele o tym napisano, a temat jest
nadzwyczaj ciekawy. Rzuca też nowe światło na genezę
wolnomularstwa spekulatywnego. Zakon, o którym mowa,
miał własną symbolikę i obrzędowość zbliżoną duchem
do wolnomularskiej, przecież odrębną!
Chętnie o tym kiedyś napiszemy na łamach
Wolnomularza Polskiego. Na koniec powiedz,
czy w ciągu minionych 20 lat zmienił się
stosunek Polaków do masonerii? Jakie jest twoje
doświadczenie jako redaktora „Ars Regia”, badacza
dziejów masonerii oraz ujawnionego wolnomularza?
- Zmieniło się bardzo wiele. Nie wiem, w jakim stopniu
przyczynili się do tego ludzie tacy jak ja czy redakcja
Wolnomularza Polskiego. Ars Regiazawsze traała
do skiego grona ludzi, jeśli już nie przekonanych,
to przynajmniej otwartych, ciekawych świata. Trudno
byłoby, na przykład, zachęcić doktora Stanisława Kraj-
skiego, żeby zajrzał do Ars Regia”. Nie wiem, czy za
jego niemożnością czytania, dowiedzenia s czegoś
nowego, stoi li tylko intelektualne lenistwo, czy coś in-
nego jeszcze? Może strach przed koniecznością choćby
i niewielkiej korekty własnych poglądów? Gdyby spadł
u nas meteoryt, to zdaniem pana doktora boby to za
sprawą masonerii. Jednak, na szczęście, społeczeństwo
uczy się – w przeciwieństwie do panów Krajskich. Zmiany
w polskim społeczeństwie zaszły bardzo daleko. Świadczy
o tym chociażby odbiór dwóch najnowszych wystaw
poświęconych masonerii. Oprócz wystawy „Legenda
Mistrza Hirama, zorganizowanej latem 2012 roku w Mu-
zeum Etnogracznym w Warszawie, przypomnę jeszcze
wystawę masońską otwartą jesienią 2008 roku w Toruniu,
w Muzeum Okręgowym, oraz stałą ekspozyc pośw-
coną „Sztuce Królewskiej” w Muzeum Mazowieckim w
Płocku. Niewielka salka prezentująca, zwykorzystaniem
multimediów, dzieje masonerii w Płocku na tle historii
Polski i świata, to pierwsze takie wydarzenie i miejsce
w rodzimym muzealnictwie. Autorką oprawy multime-
dialnej jest uzdolniona artystka z Warszawy, pani Ewa
Świder. Ona również przygotowała niezwykle oryginalną
scenograczną oprawę wielkiej wystawy wMuzeum
Narodowym w Warszawie, zatytułowanej „La jako
obraz świata, zaplanowanej na początek przyszłego, 2014
p i s m o p r Z y J a C i ó ł s Z t u K i K r ó l e w s K i e J
26 n a s z a r o z m o W a
roku. To oznaki zainteresowania fenomenem masonerii,
wykraczające poza pogoń za jakąś sensac.
Cieszy fakt, że instytucje takie jak muzea, biblioteki
czy archiwa starają się wyjść naprzeciw tym
zainteresowaniom.
- Warto również wspomnieć, że po dwudziestu latach
utrzymywania statusu obserwatora Uniwersytet im. Adama
Mickiewicza w Poznaniu zdecydował się na członkostwo
wAMMLA, czyli Stowarzyszeniu Muzeów, Bibliotek iAr-
chiwów Wolnomularskich działającym przy Radzie Europy.
A przecież, gdy z poctkiem lat 90. w poznańskim Muzeum
Narodowym z inicjatywy jego dyrektora, profesora Kon-
stantego Kalinowskiego, miała powstać sta ekspozycja po-
święcona „Sztuce Królewskiej, wybuc skandal i profesora
Kalinowskiego okrzyknięto ateistą iwrogiem Kościoła. Nie
wspominam już głośnej sprawy muzeum wolnomularstwa
wDobrzycy – idei pogrzebanej w 2004 roku przez wielko-
polską Ligę Polskich Rodzin i osobiście panią Barys, byłą
już – na szczęście - radną z Leszna. Podobna atmosfera
przez długi czas panowała wokół zbiorów ciążeńskich.
Jeden zrektorów Uniwersytetu tak bardzo wstydził się tej
kolekcji masoników, że gotów był... oddać ją Niemcom.
Dopiero rozgłos medialny nadany tej sprawie sprawił, że
magnicencja wycofał sz niefortunnego pomysłu.
W jednym z wywiadów kustosz Andrzej Karpowicz
wspominał, że celowo ukrywano eksponaty
masońskie przed opinią publiczną w obawie, że
zostaną rozkradzione albo skonskowane
- Z kradzieżą to nie była przesada. Pewnego anty-
kwariusza niemieckiego złapano na gorącym uczynku,
gdy usiłował wywieźć z Polski bezcenne druki z jeszcze
nie skatalogowanych zbiorów. Inny przykład, z począt-
ku lat 90., na szczęście niedotyczący już naszego kraju.
Druki siedemnastowiecznych różokrzyżowców – rodem
z biblioteki nieświeskiej Radziwiłłów systematycznie
wykradane z Biblioteki Lenina w Mińsku, chodziły na
aukcjach w Niemczech za kolosalne sumy. Od tamtej pory
zmieniło się bardzo wiele. Archiwiści i bibliotekarze nie
zawsze są specjalistami w tej kwestii, ale wiedzą już, co to
masonica i że nie należy ich mylić z judaicami. Do mnie
osobiście zwrócili się jakiś czas temu specjaliści z Żydow-
skiego Instytutu Historycznego z prośbą o eksperty
pewnej kolekcji regaliów, skatalogowanych pierwotnie
jako masońskie. Ich wątpliwości były zasadne, ponieważ
owe eksponaty nie miały rodowodu wolnomularskiego.
Chodziło, jeśli dobrze pamiętam, o charytatywny Zakon
Synów Przymierza, B’nai Brith.
Kolejnym dowodem na zmianę klimatu wokół masonerii
jest liczba prac licencjackich, magisterskich i doktorskich,
które dotyczą tego tematu. Przed dwudziestu laty temat
dotyczący masonerii byłby na wielu uczelniach nie do
pomyślenia. Ja byłem pierwszą osobą w Polsce, która ha-
bilitowała się z wolnomularstwa. Zwiększenie otwartości
świata naukowego na zagadnienia związane z masonerią
to olbrzymia zasługa profesora Ludwika Hassa i jego
imponujących naukowych opracowań dotyczących maso-
nerii. Świadomość wokół masonerii zmieniła się na wielu
poziomach. Niestety są wyjątki. Dochodzimy jednak do
momentu, w którym historia zatacza koło. Niedawno pe-
wien utytułowany naukowiec z Poznania zaczął publikować
wprasie, na łamach „Naszego Dziennika, chciałoby się rzec
„farmazony” (sic!). Nazywał on Konstytucje Andersona
z 1723 roku „niedawno odtajnionymi dokumentami ma-
sońskimi”. Jak może historyk takie głupstwa opowiadać?
A jakie zmiany zaszły w mediach?
- Nie dzwonią już do mnie dziennikarze, żeby zapytać
osatanistyczne praktyki masonów. A jeszcze dwadzieścia
lat temu to się często zdarzało. Nawet jeśli jeszcze są tacy
dziennikarze, to do mnie się nie zgłaszają. Wydaje mi się,
że w pewien sposób przyczyniłem się do tego, żeby po-
kazać dziennikarzom, że o masonerii można rozmawiać
na serio. Ja wszystkich moich rozmówców traktuję bardzo
poważnie, bez względu na to, skąd przychodzą. Staram s
też uczulać na to, że na mnie świat masoński się nie kończy.
Chciałbym, żeby młodsi ode mnie przejęli pałeczkę. Nie
będę przecież żył wiecznie, a w dodatku jestem już nieco
znużony rolą dyżurnego masonologa kraju. Nie brak mi
cierpliwości, ale tłumaczenie tych samych rzeczy po raz
sto pierwszy może być męczące. Dlatego spore nadzieje
wiążę z Instytutem „Sztuka Królewska w Polsce.
Inną kwestią jest to, na ile środowiska masońskie
chcą się ujawnić…
- Debiut Sióstr w audycji „Babilon” w TVN 24 był nie-
zwykle udany! Im więcej osób dzie mówić o masonerii
sensownie i otwarcie, tym lepiej. Dodam jeszcze, kończąc
wątek przemian w świadomości, że wolnomularstwo
trało do polskich podręczników szkolnych także, choć
nie tylko, za moją sprawą. Dotyczy to podręczników dla
gimnazjalistów i licealistów, rozdziałów na temat XVIII-
wiecznych ruchów lozocznych, naukowych i stowa-
rzyszeniowych. Udało się więc przełamać czarną legendę
masonerii. Problemem bywa nie tylko demonizowanie,
ale również lekceważenie masonerii i nazywanie jej „har-
cerstwem dla starszych panów. Ten opis nie wyczerpuje
wielowymiarowego zjawiska, jakim jest „Sztuka Królewska.
Masoneria to sposób na życie.
- Jestem wolnomularzem od 1987 r. i dla mnie też naj-
krótsza denicja masonerii to „sposób na życie”. Dobrze
działająca loża ma zbawienny wpływ na człowieka.
Loża to budowla, która się solidnie trzyma w XXI
wieku. To nie my jesteśmy wariatami, tylko świat wokół
jest zwariowany.
Dziękuję za rozmo.
Adam W. Wysocki
27
W o l n o m u l a r z P o l s k i w i o s n a 2 0 1 3 n u m e r 5 4
n a s i w i e l C y












F
akt, ludzie z najbliższego oto-
czenia Marszałka, bojownicy
zPolskiej Organizacji Wojsko-
wej (POW) i działacze PPS tworzyli
trzon organizowanej od pdziernika
1920 roku Wielkiej Loży, nie pozo-
stał bez wpływu na ideowy charakter
obediencji. Z czasów terrorystycz-
nej walki z caratem przed wybuchem
Iwojny, z epoki legionów Piłsudskiego
i pierwszych lat powojennych „ojco-
wie założyciele” wynieśli ideę liberum
conspirowolności konspiracji, choć
nieobce im były również zasady po-
zytywistycznej pracy u podstaw,
jakie reprezentował twórca polskiej
psychiatrii humanistycznej i orga-
nizator szpitala w Tworkach, Rafał
Radziwiłłowicz. W jakiemierze
wielcy mistrzowie Radziwłowicz
iStrug reprezentowali owe dwie wiel-
andrZeJ strug
wolnomularZ BeZ ZłudZeń
P R O f . d R h A B . T A d E u S Z C E G I E L S K I
p i s m o p r Z y J a C i ó ł s Z t u K i K r ó l e w s K i e J
28 n a s i w i e l C y
kie, konkurujące ze sobą tendencje
ideowe, charakterystyczne dla polskiej
inteligencji XIX i pierwszej połowy
XX wieku: pozytywistyczną i roman-
tyczną.
P
rzywódca polskiej masonerii wla-
tach 1922-29 Andrzej Strug był
niewątpliwie romantykiem, przecież
romantykiem na wskroś nowoczes-
nym, jeśli idzie o język jego sztuki,
osposoby komunikowania się ze spo-
łeczeństwem. Wierzył w moc sprawczą
literatury, ale także w propagandową
siłę mediów: kina i wysokonakładowej
prasy. Gdyby dożył epoki telewizji,
byłby na pewno zafascynowany tym
medium; na razie poświęcał się sce-
nariuszom lmowym (był współau-
torem wybitnego lmu Mocny czło-
wiek, reżyserowanego w1929 roku
przez Henryka Szaro). Jego powieści
tworzyły niemal gotowe scenariusze
lmowe, toteż Dzieje jednego pocisku
(1910) ekranizowane były dwukrot-
nie: w1963 roku w telewizji, z
w1981 roku przez Agnieszkę Hol-
land. W 1927 roku Ryszard Ordyński
nakręcił Mogiłę nieznanego żołnierza
na podstawie powieści Struga o tym
samym tytule, zaś w latach 1929-1930
powstały dwa kolejne obrazy oparte
na tekstach pisarza: Grzeszna miłość
w reżyserii Mieczysława Krawicza
oraz Niebezpieczny romans Michała
Waszyńskiego. Fortuna kasjera Śpie-
wankiewicza, powieść, według której
powstał lm Waszyńskiego, była też
podstawą scenariusza lmu Fortu-
na z 1972 roku, w reżyserii Heleny
Amiradżibi-Stawińskiej.
Z
tradycją romantyczną łączy-
ła Struga wiara w skuteczność
konspiracji politycznej i wojsko-
wej, podjętej dla dobra Ojczyzny.
Był członkiem PPS od 1895 roku;
wstąpił do tej partii jako dwudziesto-
czterolatek, by pozostać jej wiernym
do końca życia. Po rozłamie w PPS
związał się z jej niepodległościowym
odłamem, PPS-Frakcją Rewolucyjną,
oraz z osobą Józefa Piłsudskiego.
W latach poprzedzających wybuch
wojny światowej był członkiem Związ-
ku Walki Czynnej i Związku Strzele-
ckiego. Później (1914-1915) walczył
w I Brygadzie Legionów Polskich,
a w latach 1916-1918 w szeregach
konspiracyjnej Polskiej Organizacji
Wojskowej. W Tymczasowym Rządzie
Ludowym Republiki Polskiej, ukon-
stytuowanym z początkiem listopada
1918 roku, piastowfunkcję wicemi-
nistra propagandy. Po zakończeniu
wojny działał w kilkunastu różnych
strukturach politycznych i wojsko-
wych, tworzył organizacje zarówno
jawne, jak i niejawne. Do pierwszych
należało Towarzystwo Uniwersytetu
Robotniczego, Związek Polskiej In-
teligencji Socjalistycznej, do drugich
organizacja polityczna o nazwie „444”
(1918-1923) oraz Wielka Loża Naro-
dowa. Po przewrocie majowym, kiedy
drogi Struga i Piłsudskiego zaczęły
się wyraźnie rozchodzić, był Strug
senatorem z listy PPS (1928-1930),
a w latach 1931-1937 członkiem Rady
Naczelnej PPS.
J
ako Wielki Mistrz w drugiej kaden-
cji Wielkiej Loży Andrzej Strug
wniósł do masonerii wiarę w politycz-
ny geniusz Józefa Piłsudskiego, jego
rolę jako zwornika młodego państwa
polskiego oraz wiarę w możliwość
budowy w odrodzonej Rzeczypospo-
litej społeczeństwa demokratyczne-
go, czy, jak powiedzielibyśmy dziś,
obywatelskiego. Pod tym względem
postawa Struga nie różniła się od re-
prezentowanej przez gros ówczes-
nych wolnomularzy. Ta podwójna
wiara, wktórej pojawi się z czasem
rysa, przebija znajstarszego zacho-
wanego dokumentu programowego
Wielkiej Loży Narodowej, datowa-
nego 27 stycznia 1921 roku. Powstał
on wzwiązku zwizyPiłsudskiego
wParyżu, przygotowywaną przez braci
Władysława Baranowskiego (1885-
1940) i Bolesława Wieniawę-Dłu-
goszowskiego (1881-1942) [patrz
zdjęcie str. 29]. Obaj dygnitarze, dyplo-
mata Baranowski i doktor medycyny,
poeta, zarazem ocer Długoszowski
(długoletni adiutant Piłsudskiego),
należeli do warszawskiej loży Wale-
rian Łukasiński. Na polecenie Piłsud-
skiego ustalili listę ocerów, którym
zaproponowano wstąpienie do loży.
Na razie zwracali się do Wielkiego
Wschodu Francji zgorącym apelem,
by Francuzi przyjęli Piłsudskiego jak
brata-wolnomularza (choć nim nie
jest sic!) i „wpływami swoimi poparli
29
W o l n o m u l a r z P o l s k i w i o s n a 2 0 1 3 n u m e r 5 4
n a s i w i e l C y
[Jego] poczynania [...], albowiem
od tego, z czym powróci do Polski,
zależeć będzie jaka ta Polska w najbliż-
szym czasie będzie”. I wyjaśniali,
upadek lub porażka Piłsudskiego nie
byłaby zmianą osoby w rządzie Rze-
czypospolitej Polskiej, lecz oznaczały
głęboką i zasadniczą zmiaw istocie
i charakterze samego państwa.
A
ndrzej Strug podpisał s naj-
prawdopodobniej pod tym
dokumentem. Jego zaś wiarę w siłę
nie wodza, lecz głosu wyborczego
pojedynczego obywatela, a poprzez
ten głos w potęgę demokracji, wyrażał
dokument programowy Wielkiego
Warsztatu Polskiego, organu zarzą-
dzającego Wielką Lożą Narodową,
datowany 6 października 1922 roku.
W związku z zaplanowanymi na ten
miesiąc wyborami do Sejmu i Sena-
tu, kierowana przez Struga Wielka
Loża wzywała braci do „czynnego
poparcia” tych wszystkich partii
istronnictw, „które realizu ide
Wolności, Równości, Braterstwa, to-
lerancji religijnej i narodowościowej,
oraz miłosierdzia pojętego w duchu
nowoczesnym jako program reform
społecznych. Ale samo oddanie głosu
nie wystarczy: „władze wolnomu-
larskie wymagają, aby Bracia [...]
wokresie przedwyborczym wytężyli
siły dla oświecenia w duchu swych
ideałów środowiska, w którym ży
i pracują”. „Nie wolno im uchylać się
od pracy agitacyjnej i technicznej
dodaje dokument przeciwnie
choćby Brat był człowiekiem bezpar-
tyjnym [...] stanąć winien tam, gdzie
mu sumienie nakaże”.
Z
apewne uznamy dziś za naiwną
ową wiarę liderów masonerii,
garstka ludzi będzie w stanie wpłynąć
na bieg wydarzeń. Do podobnego
wniosku dojdzie z czasem i sam Wielki
Mistrz. Pytanie przecież, czy istniała
jakalternatywa? Jeśli odrzucimy
kult Marszałka, a także zwątpimy
wdemokrację cóż nam zostanie?
Nie ma przecież powodu, by kwe-
stionować naczelną myśl wyrażoną
wmanifeście, który musiał wyjść spod
pióra samego Struga: demokratyczne
ideały Wolności, Równości i Brater-
stwa mobyć realizowane tylko
wsytuacji pluralizmu politycznego
ispołecznego. Wielki Warsztat wyraża
radość z tego, że pluralizm ten istnieje.
Równocześnie apeluje o zachowanie
norm etycznych w życiu publicznym,
o przestrzeganie czystości wyborów.
Na koniec zaś wyraża troskę, by nie
przenosić sporów partyjnych na łono
ż; przeciwnie, bracia powinni pamię-
tać, że nie przestają być wolnomula-
rzami w życiu profańskim!
T
ę wzniosłą atmosferę niszczy de-
nitywnie zabójstwo Gabriela
Narutowicza w dniu 16 grudnia 1922
roku [90. rocznica zajstwa fotorepor-
t patrz str. 34-35]. Tragedia w gma-
chu Zachęty spowodowa – jak głosi
komunikat Wielkiego Warsztatu z 22
grudnia „dezorganizację w życiu bra-
terskim, choć dopatrywać się tu naly
również skutków niewyrobienia odej
organizacji. Sytuację „pod względem
państwowo-narodowym i specznym
WW uznał za „wyjątkowo krytyczną.
Dość, że kierownicze to gremium posta-
nowiło „nadać Wielkiemu Mistrzowi do
dnia 1 maja 1923 roku pełnomocnictwa
specjalne, a mianowicie:
1) prawo zamiany na stanowiskach
Czigodnych Świateł i urzędników
w poszczególnych lożach;
2) prawo reorganizacji lóż włącznie

p i s m o p r Z y J a C i ó ł s Z t u K i K r ó l e w s K i e J
30 n a s i w i e l C y
zuśpieniem całej loży;
3) prawo represji w stosunku do po-
szczególnych braci [...]”.
Z
braku zachowanych źdeł nie
wiemy, czy i w jakim stopniu
wielki mistrz Andrzej Strug wy-
korzystał specjalne prerogatywy
przysługujące mu do maja roku
naspnego. Porządki na wielką
skalę zaprowadził w obediencji
dopiero naspca Struga w fotelu
wielkomistrzowskim, Stanisław
Stempowski (1870-1952), pisarz
i działacz oświatowy, wieloletni to-
warzysz życia Marii Dąbrowskiej.
Na czystkę z 1928 roku, w wyni-
ku której usunięto z wolnomular-
stwa większość rozpolitykowanych
przedstawicieli rządzącej sanacji,
Stempowski otrzym dodatkowe
pelnomocnictwa. Spełnił obowiązek,
na który z jakichś powodów nie stać
było Andrzeja Struga.
W
ielki Mistrz Andrzej Strug
przył imię zakonne Stani-
sław Borszowski; ze swej funkcji
uspił najpóźniej pod koniec 1928
roku. Już rok wcześniej zaangażował
się w budowę struktur Rytu Szko-
ckiego Dawnego Uznanego, z Radą
Najwyższą jako organem kierującym
struktu „czerwonej” masonerii.
Wyższe stopnie wtajemniczenia na-
dał bratu Borszowskiemu pomdzy
lipcem 1919 roku a październikiem
roku naspnego wspomniany tu
j Władysław Baranowski. Strug
-Borszowski szybko awansował w
strukturach Zakonu i prawdopodob-
nie już w roku 1920 uzysk godnć
Suwerennego Wielkiego Koman-
dora Rady Najwyższej dla Polski.
Waktywności Struga na nowym dla
niego polu, zabiegach podjętych w
1923 roku, aby Rada Najwyższa dla
Polski uzyskała poparcie zwierzch-
nika Rytu w Stanach Zjednoczo-
nych Johna Cowlesa i uznanie ze
strony Amerykanów, manifestuje
się wyrny dystans do prób uczy-
nienia z wolnomularstwa polskiego
dyskretnego, zarazem skutecznego
nardzia demokracji.
E
litarny Ryt Szkocki Dawny Uzna-
ny plasuje się niezależnie od
swej kwazidemokratycznej ideologii
na antypodach idei powszechne-
go braterstwa ludzi złączonych ideą
wolności. „Szkoci” to błędni rycerze,
potomkowie rycerzy-zakonników wal-
czących w Ziemi Świętej. Nie ulega
przecież wątpliwości, że swój udział
w pracach Rady Najwyższej Strug
widział jako niepowtarzalną szansę
na zyskanie dla Polski pożnych
sojuszników, takich jak wizytujący
Polskę wpaździerniku 1928 roku
Komandor Rady Najwyższej Dys-
tryktu Południowego Rytu Szkockie-
go Dawnego Uznanego John Henry
Cowles. Warszawska wizyta wielkiego
komandora z Waszyngtonu stanowiła
niewątpliwy sukces jego polskiego od-
powiednika – i owocowała raportem
bardzo przychylnym dla gospodarzy.
Strug nawiązał kontakt z Cowlesem
za pośrednictwem Hipolita Gliwica
(1878-1943), wybitnego wolnomu-
larza organizującego od 1922 roku
jako charge d’aaires polskie poselstwo
wstolicy Stanów Zjednoczonych.
R
ok 1929 miał b ostatnim
wtrwającej zaledwie od 1915
roku aktywności wolnomularskiej
Andrzeja Struga. Apogeum jego lo-
żowej kariery przypada na lata 1926-
1928. Wdniu 2 października 1926
roku Wielki Warsztat Wielkiej Loży
Narodowej jednomyślnie postano-
w„poświęcić dzień 22 październi-
ka uczczeniu Wielkiego Komandora
Br. Borsowskiego z powodu 25-lecia
Jego działalności literackiej” i na-
dać mu „w uszanowaniu Jego zasług
dla wolnomularstwa polskiego tytuł
Wielkiego Mistrza Honorowego. Po
udanej wizycie Johna Cowlesa w War-
szawie, Andrzej Strug na przełomie
kwietnia i maja roku następnego udaje
się do Paryża na IV Konferencję Rad
Najwyższych gdzie spotyka po raz
ostatni Cowlesa. Wielki Komandor
Rady Najwyższej USA wgrudniu 1929
roku informuje Struga o zamiarze po-
święcenia w waszyngtońskiej świą-
tyni Rytu oddzielnych pomieszcz
poszczególnym Radom Najwyższym
– w tym „najwspanialszej” masonerii
polskiej. Ma nadzieję, że przy poświę-
ceniu tego swoistego muzeum będzie
mógł towarzyszyć jakiejś osobie wy-
delegowanej z Polski”.
N
a ten list Suwerennego Wielkie-
go Komandora jego polski ko-
lega najprawdopodobniej nie odpo-
wiedział. Dlaczego tak się stało – nie
wiemy. Stanisław Stempowski, który
przejął funkcje Struga także wRycie
Szkockim, pisał w liście do Cowlesa
w kwietniu 1930 roku: „Brother An-
drzej Strug retired and served you
long and faithfully, and I presume
felt that he had done his duty and
was entitled to a rest” („Brat Andrzej
Strug przeszedł w stan spoczynku,
służył Wam długo i wiernie; niech mi
będzie wolno wyrazić przekonanie, że
wykonawszy swój obowiązek zyskał
on tytuł do odpoczynku”).
L
aurka wystawiona przez Stanisła-
wa Stempowskiego była de facto
epitaum dla wybitnego wolnomula-
rza, który nie mogąc realizować swych
projektów za pośrednictwem wolno-
mularstwa zrezygnował zniego iza-
czął szukać nowych dróg i sposobów
działania. Tym nowym projektem stała
się powołana jeszcze w 1921 roku Liga
Obrony Praw Człowieka i Obywatela,
na czele której Strug stanął w 1935
roku. Kierował tą organizacją do 1936
roku aż do momentu, w którym cięż-
ka choroba nerek uniemożliwiła mu
wypełnianie obowiązków. Liga, której
zadaniem było już nie budowanie de-
mokracji w II Rzeczypospolitej, lecz
próba ratowania jej resztek przed na-
rastaca falą autorytaryzmu, była solą
w oku sanacyjnej władzy zapewne
także z powodu związków stowarzy-
szenia z partiami lewicowymi. Zakaz
działalności Ligi przyszedł w 1937
roku. Być może jednak dopiero śmierć
Struga 9grudnia 1937 roku, postaci
niezwykle w Polsce popularnej i sza-
nowanej, rozwiązała ce premierowi
Felicjanowi Sławoj-Składkowskiemu
(1885-1962), który po delegalizacji
Ligi przyspił do opracowania zakazu
dla organizacji wolnomularskich. #
31
W o l n o m u l a r z P o l s k i w i o s n a 2 0 1 3 n u m e r 5 4
n a s i w i e l C y
Ż
ycie Jerzego Stefana Langroda (1903-1991) to
pozornie dość typowa opowieść o krakowskim
inteligencie. Ukończ elitarne gimnazjum im.
Króla Jana Sobieskiego. Będąc młodzieńcem, walczył
oniepodległość Polski. Studiowprawo oraz lozoę na
Uniwersytecie Jagiellońskim. W 1927 r. habilitował się z
administracji i prawa administracyjnego na Wydziale Nauk
Politycznych i Społecznych Wolnej Wszechnicy Polskiej
w Warszawie. W 1931 r. habilitował się z tego samego
zakresu na Wydziale Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego.
W tym samym roku został wpisany na listę krakowskich
adwokatów. Do czasu wojny kierował Katedrą Prawa
Administracyjnego i Nauki Administracji UJ. Spod jego
pióra wyszło wiele cennych prac naukowych.
T
o wszystko niewątpliwie budzi szacunek, lecz jeszcze
nie zaskakuje. Na lata jego życia przypadła II wojna
światowa. To doświadczenie niezwykłe, a jednak odebrane
nie tylko przez Langroda, lecz przez całe jego pokolenie. Po
wojnie, jak wielu innych, z powodów politycznych musiał
udać się na emigrację. Jak spora część Polaków opuszcza-
jących kraj, udał się do Francji. Czynili tak już emigranci
popowstaniowi w XIX wieku. Ale, uwaga!, wtym miejscu
kończy się opowieść o szacownym profesorze, dzielącym
dole i niedole swojego środowiska i całego pokolenia.
Teraz przyjrzymy się temu, co czyni naszego bohatera
człowiekiem niebanalnym.
W
biograę Langroda wpisuje się przynależność
do wolnomularstwa. Próg krakowskiej loży Prze-
sąd Zwyciężony przekroczył pomiędzy 25 października
a13grudnia 1936 r. Loża ta wznowiła swoją działalność
zaledwie rok wcześniej. Jej korzenie sięgają czasów stanisła-
wowskich. Wspaniale rozwinęła swoją działalność w okresie
przynależności Krakowa do Księstwa Warszawskiego,
JerZy steFan
langrod
żyCie masona JaKo gotowy
sCenariusZ na Film
d R ł u K A S Z T O m A S Z S R O K A





p i s m o p r Z y J a C i ó ł s Z t u K i K r ó l e w s K i e J
32 n a s i w i e l C y
ale później władze zaborcze wymusiły jej zamknięcie. Na
ponowne „zapalenie świateł” przyszło więc czekać około
100 lat. Pozornie także i w tym fakcie trudno dostrzec c
niezwykłego. Wszak loża ta, liczebnie zdominowana przez
uczonych, zyskała sobie miano profesorskiej. Biorąc jednak
pod uwagę fakt, że cała przedwojenna masoneria polska
skupiała nie więcej jak około 500 osób (różnych zawodów
i stanów), mamy prawo skonstatować, że przywdziewanie
fartuszków nie stało się zjawiskiem masowym. Postawa
Langroda, który przyjął imię zakonne Stefan Łaniewski,
wskazuje, że mimo udanego – przynajmniej pod względem
materialnym i zawodowym – życia, czsię niezaspokojony.
Poszukiwał wartości, których nie znalazł w samej nauce
lub religii. W zaledwie rok od wstąpienia do loży Langrod
zostjej przewodniczącym, czyli Czcigodnym Mistrzem.
Nie sposób potraktować tego wydarzenia, jako czegoś
standardowego. To raczej wyjątek.
W
trakcie dzi wojennych Langrod, oficer Pierw-
szej Dywizji Grenadierów, zost ranny. Trafił do
niemieckiego obozu jenieckiego w Edelbachu w Austrii.
Obozowy rygor i niepewność jutra go nie złamy. Za-
łożył tam tajne Studium Prawa dla Oficerów Polskich,
z pełnym programem nauczania. W roli wykładoww
zaangażował więzionych wraz z nim profesorów francu-
skich, m.in. Eiseimanna ze Strasburga, Vedela z Tuluzy,
Hemarda z Lille. Informacja o niespotykanym w skali
międzynarodowej studium wydostała się na zewtrz.
W geście solidarności ludzie z różnych stron świata
zacli nadsyłać książki, których uzbierało się oko 100
tysięcy. Własną uczelnię zorganizowali również Francuzi.
Langrod odwzajemnił im ich przysłu i przyjął „etat
wyadowcy w tej uczelni. Spośród jców narodowci
polskiej zgłosiło się ponad 50 uchaczy (25% ołu
Polaw). Po czterech latach studw oko 20 oficerów
uzyskało dyplom! Mimo skrajnie trudnych warunw
kadra obydwu obozowych uczelni pilnowała wyso-
kiego poziomu nauczania i dba o właściwą postawę
etyczną studiucych. W tej sytuacji wydaje się czy
zrozumiałym, że te obozowe dyplomy respektowano
w powojennej Europie. Honorowały je nawet władze
komunistycznej Polski.
P
o opuszczeniu oagu Langrod powrócił do Krakowa.
W dalszym ciągu utrzymywał kontakty z profesurą
francuską, która już w warunkach powojennych nie re-
zygnowała z jego usług. Zatem łączył pracę w Krakowie
zwykładami we francuskich uniwersytetach.
Pośród studentów wzbudzał respekt. Maria Łamzaki,
studentka, a później przyjaciółka profesora, po latach
wspominała na łamach paryskiej Kultury”: „[…] był
czymś w rodzaju «postrachu prerii», włącznie z potężnym
podręcznikiem prawa administracyjnego Kumaniecki
Langrod Wachholtz, popularnie zwanym… kobyłą. Nie
przeszkadzało to studentom podziwiać swego profesora,
który w odpowiednim momencie potrał zażartować,
słynął z nienagannych manier i elegancji. Niejeden student
miał też okazję przekonać się, że surowy profesor miał
gołębie serce. Okazywał je zwłaszcza najbiedniejszym stu-
dentom, których kiepska sytuacja zwracała na siebie uwagę,
nawet na tle ogólnego ubóstwa i szarzyzny powojennego
Krakowa. Maria Łamzaki wspomina dalej: „Ijakież było
zdziwienie, gdy zabiedzony student znajdował w indeksie
zwróconym przez Profesora po potwierdzeniu udziału
wwykładach… pieniądze. Biegł zwrócić, przekonany, że
dostały się tam przez nieuwagę. A to była pomoc człowieka,
który wszystkim ze swojego otoczenia służył”.
K
ursujący na Zachód i z powrotem profesor spędzał
sen z oczu bezpiece. Jego sytuacji nie polepszały
poglądy polityczne, które wyrażał. Można zakładać, że
władze wiedziały o karcie masońskiej w jego życiorysie
(potwierdzają to badania Norberta Wójtowicza, wskazuce,
że bezpieczniacy, choć nie zdołali przejąć kontroli nad tym
środowiskiem, dobrze poznali jego historię). To również
komplikowało jego położenie. Patriotycznie usposobieni
iprzywiązani do wartości demokratycznych masoni, pisząc
wprost, nie pasowali do konceptu państwa tworzonego po
1945 roku. To zresztą znamienne, że żadna władza totali-
tarna nie toleruje masonów. Raymond Laporte, przyjaciel
z oagu, a później radca Ambasady Francji w Warszawie,
poinformował Langroda o grożącym mu aresztowaniu. Ten,
otrzymawszy ostrzeżenie, zdecydował się na emigrację.
Francuski dyplomata pomógł mu w organizacji wyjazdu.
Inny jego przyjaciel, dr Feliks Mantel, ambasador RP
wWiedniu, przedłużył mu paszport.
N
a emigracji dość szybko ułożył sobie życie. Godne
warunki materialne gwarantowała mu praca nauczy-
ciela akademickiego. W latach 1959-1977 pełnił funkc
dyrektora do spraw naukowych Centre National de la
Recherche Scientique w Paryżu oraz profesora francu-
skiego uniwersytetu w Saarbrücken. W ostatnich latach
pracy zawodowej prowadził seminarium dyplomowo-
doktoranckie nauki o administracji w École Pratique des
Hautes Études Economiques et Sociales w Paryżu.
Niejeden student miał też okazję przekonać
się, że surowy profesor miał gołębie serce.
Okazyw je zaszcza najbiedniejszym
studentom, których kiepska sytuacja zwracała
na siebie uwagę, nawet na tle ogólnego ubóstwa
i szarzyzny powojennego Krakowa.
33
W o l n o m u l a r z P o l s k i w i o s n a 2 0 1 3 n u m e r 5 4
n a s i w i e l C y
Trudy przeżytej wojny i przymusowa emigracja nie
ostudziły jego zapału i nie poskromy pragnienia
pomagania innym. W swoim domu gościł działaczy
polonijnych oraz studentów polskich podejmujących
studia lub staże zagraniczne. Wstawiał się za swymi pod-
opiecznymi, wystawiał im referencje i pomagał wuzy-
skaniu stypendiów. Nierzadko wyac je z własnej
kieszeni. Zorganizował pomoc dla oar stanu wojennego
w Polsce. Wskutek jego zabiegów w Paryżu powstała
Wolna Wszechnica Polska UniversiIndépendente
Polonaise à Paris. Ta niepowtarzalna placówka miała
siedzi uLangrodów przy Boulevard Prerie. Wykłady
odbywały się wnajróżniejszych miejscach. Wreszcie
Langrod przyczyn się do otwarcia w Paryżu loży nr679
Kopernik – Macierzysta Loża Polska.
T
roskę Polaków budzo to, że w chwili otwarcia loży
dominowali w niej obcokrajowcy. Tymczasem miała
onakultywowaniu polskich tradycji masońskich
ipodtrzymywać łączność między kolejnymi pokoleniami
polskich wolnomularzy. Wysiłki szły więc w kierunku po-
lonizacji tej loży. Stało się to łatwe o tyle, że każdego roku
zasilało ją przynajmniej kilku Polaków. Z czasem pozycja
Kopernika stała się na tyle stabilna, że jej członkowie
podejmowali inicjatywy zakrojone na szerszą – międzyna-
rodową skalę. Loża pełniła funkcję łącznika w utworzonej
w 1965 roku nieformalnej Wspólnocie Wolnomularzy
Polskich. Instytucja ta zrzeszała wolnomularzy z Anglii,
Australii, Belgii, Brazylii, Francji, Holandii, Italii, Izraela,
Kanady, Stanów Zjednoczonych oraz Wenezueli. Do rangi
symbolu urosła wizyta, którą w Paryżu złożył Tadeusz
Gliwic. W rozmowie z Langrodem poinformował go, że
od dwóch lat, tj. od 12 lutego 1961 roku, w Warszawie
działa Loża – Matka Kopernik. Była to w zasadzie jedyna
w świecie loża działająca w sposób tajny, co wyniko
zobaw przed inwigilac przez użbę Bezpieczeństwa.
Tym niemniej już sam fakt, że w ogóle mogło dojść do
wznowienia prac warsztatowych w stolicy Polski, musiał
napawać optymizmem. Odtąd masoni polscy pracujący
nad Sekwaną mieli świadomć, że wnolegle z nimi
pracubracia nad Wią. Na przełomie lat 80. i 90. XX
wieku niektórzy z braci zdobywających szlify we Francji
wrócili do kraju i wsparli dzio odbudowy tutejszej
Sztuki Królewskiej.
L
angrod po kilku dekadach intensywnej działalnci miał
prawo czuć się spełnionym. Uznał, że odpowiedzial-
ność za lożę powinno przejąć młodsze pokolenie. W1980
roku opuścił więc fotel przewodniczącego. W uznaniu jego
zasług bracia powierzyli mu funkcję przewodniczącego
honorowego. Zmarł 24 grudnia 1990 roku w Paryżu. Zo-
stał pochowany na cmentarzu polskim w Montmorency.
Upamiętnia go tablica na budynku przy ul. Karmelickiej 9,
który był jego domem rodzinnym. W tej samej kamienicy,
jego ojciec prowadził kancelarię adwokacką.
Uważam, że już ta garść niezbornych myśli, które mam
okazję przedstawić na tych łamach, potwierdza tezę
zawartą w tytule, iż życie Langroda było niezwykłe i mooby
posłużyć za scenariusz lmu. Mam jednak świadomość,
że jestem niepoprawnym optymistą. Póki co brakuje nam
choćby szkicu biogracznego Langroda, który obejmowałby
wszystkie sfery jego aktywności. Na przygotowanie pełnej
biograi zapewne przyjdzie poczekać użej. Jej opracowanie
winny poprzedzić rozpisane na dłuższy czas skrupulatne
kwerendy w archiwach polskich i zagranicznych. Trzeba
uwzględnić jego udział w walce o niepodległość Polski,
wkład w rozj nauk prawnych i administracyjnych, obec-
ność wśrodowisku krakowskiej inteligencji, członkostwo
w loży Przed Zwyciężony i wreszcie działalność emigra-
cyjną, w tym wsłtworzenie paryskiej loży Kopernik. Od
historyków o wiele większe zainteresowanie Langrodem
przejawiają prawnicy. Nie brak rozpraw nawzucych do
jego dorobku naukowego. W 2011 roku w Paryżu odbyła
się konferencja: „Zagadnienia teorii i praktyki współczesnej
administracji w świetle spuścizny profesora Jerzego Stefana
Langroda. Prawników nie trzeba przekonywać, że Langrod
wart jest zainteresowania. Szkoda jednak nie wykorzystać
szansy jego przedstawienia szerszemu gronu odbiorw.
Chodzi tu zwłaszcza o młodzi, której znaczna część pilnie
poszukuje wzorców życia niesztampowego, lecz jednocześnie
zakotwiczonego w uniwersalnych wartościach.
Autor pracuje w Instytucie Historii
Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie
Bibliograa:
Archiwum Uniwersytetu Jagiellońskiego, Teki osobowe pracowników
naukowych Uniwersytetu Jagiellońskiego w latach 1850 – 1939: Langrod
Jerzy, sygn. S II 619.
Chajn L., Polskie wolnomularstwo 1920-1938, Warszawa 1984.
Hass L., Masoneria polska XX wieku. Losy, loże, ludzie, Warszawa 1996.
Hass L., Wolnomularze polscy w kraju i na świecie 1821-1999. Słownik biogra-
czny, Warszawa 1999.
Langrod J., Studium prawa dla ocerów polskich w obozie jeńw w Edelbachu
1940-1945. Historia i sprawozdanie, streszczenie w „Nauce i sztuce, nr 9,
Warszawa–Wrocław 1946.
Łamzaki M., Jerzy Stefan Langrod (1903-1990), „Kultura, nr 3/522, 1991.
Relacje pracowników Uniwersytetu Jagiellskiego o ich losach osobistych
i dziejach uczelni w czasie drugiej wojny światowej, oprac. J. Michalewicz,
Kraków 2005.
Langrod po kilku dekadach intensywnej
działalności miał prawo czuć się spełnionym.
Uznał, że odpowiedzialność za lożę powinno
przejąć młodsze pokolenie. W 1980 roku
opuścił więc fotel przewodniczącego.
p i s m o p r Z y J a C i ó ł s Z t u K i K r ó l e w s K i e J
34 w C Z o r a J i d Z i ś
pod ZaCHĘtą nieBo
płaKało
9
0 lat wcześniej było o wiele
mroźniej. Ze śniegu można było
lepić kule i rzucać w Gabriela
Narutowicza. Pierwszego Prezydenta
niepodległej RP16 grudnia 2012
roku pod Zachętą rozlały się wielkie
kałuże. I padał deszcz. Czy to niebo
płakało? I nie było żadnego słowa
nienawiści. Nawet miecz, który wy-
stawał z torby jakiegoś młodzieńca
na przystanku autobusowym nie był
„mieczykiem Chrobrego, symbolem
przedwojennego ONR, lecz orężem ja-
kieg natchnionego „rekonstruktora.
Na początku zaśpiewaliśmy Jeszcze
Polska nie zginęła. Nieźle poszło przy
podkładzie muzycznym. A ja myślami
przeniosłam się do ciepłej Italii, gdzie


35
W o l n o m u l a r z P o l s k i w i o s n a 2 0 1 3 n u m e r 5 4
w C Z o r a J i d Z i ś
wśród Legionów Dąbrowskiego naro-
dził się hymn Polski: mason napisał
słowa, mason skomponował muzykę,
o masonie, co to „z ziemi włoskiej do
polskiej” szedł była mowa. Wiec był
oczywiście polityczny, politycy nawet
specjalnym autobusem na spotkanie
przyjechali, śpiesząc sjak zwykle
do Sejmu. Narutowicz wtedy też się
śpieszył, aby zdążyć złożyć prezyden-
cką przysięgę. Zdążył, zdążył także
do Zachęty, by spotkać się ze swoim
Przeznaczeniem, czyli zabójcą Eligiu-
szem Niewiadomskim.
Mało było ag pod Zachętą. Najwię-
cej Demokratów. Podeszłam do prze-
wodniczącego Andrzeja Celińskiego
zwizywką „Wolnomularza Polskie-
go. Wziął, przeczytał, uśmiechnął się.
A czy pani wie, że Jan Józef Lipski,
wolnomularz, był moim wujem? Wstyd.
Nie wiedziałam. A on nigdy mi o tym
nie powiedziciągnął Pan Andrzej.
Choć miałem wrażenie, że zbliżał
się pod koniec życia do tego. Umówi-
liśmy się z szefem Demokratów, że
kiedyś porozmawiamy: o demokracji,
o mowie nienawiści i miłości, o wuju
– wolnomularzu także.
Pod Zachętą zapłonęło mnóstwo
zniczy. Prezydent Narutowicz patrzył
ze swego portretu na te lampki i le-
ciutko się uśmiechał; on już wie, co
jest ważne i nieważne, wieczne iprzej-
ściowe. On już wie. I mnóstwo osób
wpisywało się na tablicy, postawionej
tuż obok portretu prezydenta. Oby
nigdy więcej. Nigdy więcej! W pewnej
chwili dobiemnie dźwięk dzwonów,
pewnie z kościoła Świętego Krzyża.
Dzwoniły te dzwony, dzwoniły – dla
wszystkich, dla prezydenta-wolnomu-
larza pewnie też...
MDW
36 w C Z o r a J i d Z i ś
p i s m o p r Z y J a C i ó ł s Z t u K i K r ó l e w s K i e J
Kwiaty dla
KsiĘCia JóZeFa
P
ierwsza deska, pióra siostry Ewy L., poświęcona została
księciu Poniatowskiemu jako Polakowi, żołnierzowi,
wodzowi. Druga była odtworzeniem Loży Żałobnej,
którą bracia księcia odprawili w Pałacu pod Blachą 199 lat
temu. Podczas agapy wzniesiono toast za pamć Wielkiego
Polaka. Następnie delegacja, sadająca się z przedstawicie-
li wszystkich uczestniccych w uroczystym posiedzeniu
obediencji wolnomularskich, posa pod pomnik księcia,
stocy przed Pacem Prezydenckim. Mimo największych
chęci, kwiaw nie udało się złożyć – jest to zabronione z
powodów „smoleńskich. Zrobilmy sobie zatem pamiątkowe
zdjęcie z księciem Poniatowskim na koniu i choinw tle. Na
pierwszym planie wid storczyk dla księcia, w bukieto-
żylmy cyrkiel i węgielnicę upieczone własnoręcznie przez
Czcigodną Mistrzyn Gai Aeterny na lożę Jana Zimowego.
Kwiaty wróciły z nami do domu.
Książę Józef Poniatowski przez lat z górą dwadzieścia był
członkiem warszawskiej loży „Śwtynia Izys. Sama loża
narodziła się w kwietniu 1780 r., po podziale loży-matkiKa-
tarzyna pod Gwiazdą Północną, która skupiała w tym czasie
ponad 70 adeptów. Powstały w ten sposób trzy różnojęzyczne
warsztaty: francuska (w oczywiście o zyku, którym
posługiwano się w trakcie prac lożowych) „Bouclier du Nord”,















37
W o l n o m u l a r z P o l s k i w i o s n a 2 0 1 3 n u m e r 5 4
w C Z o r a J i d Z i ś
rozmoWa
wawelsKa
br... księcia Józefa Poniatowskiego
z br... Adamem Mickiewiczem,
słynnymi adeptami Sztuki Królewskiej
Br... ks. Józef Poniatowski:
O czym tu dumać
w krypcie, na Wawelu,
bracie Adamie,
- drogi Przyjacielu.
Br... Adam Mickiewicz:
Ciągle pary i pary,
jak gdyby dwójkami
szło się bracie do nieba,
ledwie wniosą mary.
Br... ks. Józef Poniatowski:
Ja z Kościuszką Tadziem,
Ty z wieszczem Słowackim
Sikorski wraz z Piłsudskim,
legionistą chwackim.
Br... Adam Mickiewicz:
Niemiła to liczba
dla brata masona,
my o trójce marzymy
niech ja znowu skonam!
Br... ks. Józef Poniatowski:
Teraz bracie Adamie,
Gramy w inne klocki,
drogie siostry i bracia,
wznieśmy okrzyk szkocki!
Br... Adam Mickiewicz
Radujcie się wszyscy,
Bijcie w Srebrne Dzwony,
że na Wschodzie Wawelu
TRÓJKĄT utworzony!
Wys. kwiecień 2010
czyli Gwiazda Północy, niemieckaGoin von Eleusis, czyli
Bogini z Eleusis i właśnieŚwiątynia Izys.
Zacytujmy w tym miejscu najwybitniejszego polskiego
badacza dziejów wolnomularstwa, Ludwika Hassa, który w
swej książce Sekta farmazonii warszawskiej. Pierwsze stulecie
wolnomularstwa w Warszawie (1721 1821) ocenia: W tak
przeprowadzonej reorganizacji szczególnie istotne było powo-
łanie do życia placówki z zykiem polskim jako urzędowym.
Stanowiło to bowiem wyłom w dotychczasowej praktyce ru-
chu wolnomularskiego w Rzeczypospolitej, uznającej jedynie
zyk francuski i niemiecki. Konsekwencją tego posunięcia
bo zmniejszenie się pewnej elitarności «sztuki królewskiej»
Przekład na język polski rytuów i katechizmów lożowych
poszerzał bazę werbunkową «sztuki królewskie o rzesze
nie władające swobodnie obcymi językami, był pierwszym
dużym krokiem ku unarodowieniu wolnomularstwa.
Przez loże przewinęły się dziesiątki nazwisk, w tym wiele
pamtanych do dziś wybitnych Polaków, patriotów, między
innymi twórców Konstytucji 3 Maja. Kochać ojczyznę swoją
- czytamy w dokumentach lożowych jest raczej przyrodze-
nia uczuciem aniżeli powinnością. Stsię Ojczyźnie swojej
ytecznym, poświęc się dobru powszechnemu, ten jest
istotny wolnego mularza przymiot.
Książę Józef Poniatowski miał w tej loży swoje poczes-
ne miejsce, ch dla rzetelnci nadmienimy, że nie mi
zbytniego szczęścia w wyborach. Dwukrotniew latach
1811 i1812 – przepa, kandydując do najwyższych władz
obediencji (raz startował nawet z miejsca drugiego!). Za to
po śmierci został doceniony... Wolnomularskie uroczystości
żałobne, które odbyły się w siedzibie Wielkiego Wschodu
Narodowego w Pacu Mniszcw w roku 1814, by – jak
pisze Ludwik Hass w cytowanym dziele – jednym z najw-
czniejszych przejaw żywiołowo rozwijającego się kultu
księcia Pepi, symbolu utraconej Niepodleości. Wierny ich
opis dał wybitny przedwojenny badacz wolnomularstwa
polskiego, br... Stanisław Małachowskiempicki, w artykule
zatytułowanym: La Żałobna mistrza Józefa Poniatowskiego,
napisanym weug ceremoniału odnotowanego w zbiorach
rękopiśmiennych Hipolita Skimbrowicza. Jego pierwodruk
nastąp w piłsudczykowskim piśmie „Droga(nr 8-10/1927).
Loża „Świątynia Izys, tak jak i inne loże Królestwa Polskiego,
zakończa swój żywot w 1822 roku. 13 maja książę namiestnik
Konstanty wyd rozporządzenie zobowiązujące do ożenia
deklaracji wszystkich pozostacych nabie państwowej
o przynależności do konkretnej loży i wiadczenie zobo-
wiązuce składającego do niewstępowania w przysości.
Analogicznie pospiono 7 maja z korpusem ocerskim. Kres
istnienia masonerii na całym terytorium Rosji dało pismo
carskie z 1/13 sierpnia 1822 r., likwidujące wszystkie loże.
Odrodzenie wolnomularstwa na ziemiach polskich nastąpo
dopiero na poctku XX wieku. W.
p i s m o p r Z y J a C i ó ł s Z t u K i K r ó l e w s K i e J
38 s e K r e t y w a r s Z t a t u
loża żałoBna mistrZa
JóZeFa poniatowsKiego
P
rzy trumnie stało trzech braci
ubranych czarno w kapelu-
szach z krepą na głowach. Ob-
nażone szpady trzymali opuszczone
ku ziemi. Brat stojący od wschodu
miał na piersiach znak mistrzowski
cyrkiel połączony z węgielnicą, stojący
od zachodu znak czeladnikowski,
ozdobną kielnię, a stojący od łnocy
– kielnię uczniowską.
Na ławach siedzieli bracia. Wśród
nich zwracali na siebie uwaurzęd-
nicy Wielkiego Wschodu we wstęgach
oletowych: namiestnik Wielkiego
Mistrza Jan Potocki, wielcy Dozor-
cowie: zasłużony Osiński i Zabłocki,
Wielki Sędzia stary generPiotr
Rezech i Wielki Mistrz Ceremonii
Fechner. Opodal siedzieli członko-
wie Kapituły Najwyższej: sędziwy
Eliasz Aloy, były sekretarz legacji
polskiej w Berlinie; generał Aleksan-
der Rożniecki i senator – kasztelan
Stanisław Małachowski.
Do loży wszedł mężczyzna w star-
szym wieku w aszczu żałobnym i krzyżu złotym na
piersiach. Był to Najpotężniejszy Wielki Mistrz Wielkie-
go Wschodu Narodowego Polskiego, Stanisław Kostka
Potocki. Wszedł bez zwykłych honorów, poprzedzony
tylko przez mistrza obrzędów, trzymającego oznakę swojej
godności – miecz, na dziś owinięty krepą. Wielki Mistrz
wstąpił na stopnie ołtarza i siadł obok Przewodniczącego.
Przewodniczył uroczystości były szambelan Króla Sta-
nisława Augusta, Najdoskonalszy Mistrz Katedry, Je-
rzy Wilczewski.
Przewodniczący zwrócił się do brata Stanisława Kło-
ssowskiego, w znaczeniu świato-
wym zarządzającego masą Króla
Stanisława Augusta:
- Najpoważniejszy Bracie I Dozor-
co, gdzie się znajdujemy?
- W biegu czasu, Najdoskonalszy
odparł brat Kłossowski gdzie
każda upłyniona chwila przypomina
nam wielką ml przejścia do wiecz-
ności.
- Któż tego przejścia oczekiwać
zdoła bez obaw? spytał Przewod-
niczący.
- Wolny Mularz w swej doskona-
łości.
- Czy jesteś Wolnym Mularzem?
- Umiem czynić zewnętrzne znaki
i staram się nim być rzeczywiście.
- Jaka jest powinność Wolnomula-
rza, a szczególnie Brata I Dozorcy?
- Przekonać się, czy loża jest dosta-
tecznie opatrzoną.
- Dopnij bracie, twojej powinnci.
Tu brat Kłossowski zwrócił się do
brata Bonawentury Błażowskiego,
w znaczeniu świeckim kasjera generalnego Królestwa
Polskiego i rzekł:
- Przewielebny Bracie II Dozorco, światowi oddaleni
iloża w zupełnym jest bezpieczeństwie.
Słowa te powtórzył Błażowski bratu Kłossowskiemu,
aten ostatni Przewodniczącemu.
Tu Przewodniczący zstąpił z tronu i prowadzony przez
obydwóch Stuartów stanął przy wielkim tarzu i, zapalając
świecę, zaczął:
- Wszystko doczesne upada, sama tylko budowa wolnomu-
larska jest wieczna...









39
W o l n o m u l a r z P o l s k i w i o s n a 2 0 1 3 n u m e r 5 4
s e K r e t y w a r s Z t a t u
Brat Kłossowski zapalił drugą świecę i ciągnął:
- ...Oparta na sile wewnętrznej...
Brat Błażowski, zapalając świecę, skończył:
- ...I niezgasłą pięknością przyozdobiona.
Uczyniwszy znak świecami, zatknął je w ołtarzach ipo-
wrócili na swoje miejsca.
- Najpoważniejszy Bracie I Dozorco! odezwsię z tronu
Przewodniczący – gdzie Mistrz Katedry zasiada?
- Na wschodzie u źródła światłości, skąd niewyczerpana
jasność wypływa.
- Gdzie Bracia Dozorcowie?
- Na zachodzie, gdzie się wschodnie odbija światło.
- Przewielebny Bracie II Dozorco! Czym Wolny Mularz od
światowego różnić się powinien?
- Nienagannym życiem, wierną przyjaźnią i uprzejmiłoś-
cią ku wszystkim ludziom, mianowicie zaś ku braciom swoim.
- Jakże więc żyć powinien?
- Godnym światła, które otrzymał.
- Jak ma umierać?
- Bez trwogi.
Rozległo się uderzenie zegara.
Stuartowie podeszli do trumny i odsłonili portret woj-
skowego. Był to portret Józefa Poniatowskiego, Mar-
szałka Francji.
- Która jest godzina? – ciągnął brat Wilczewski.
- Zachód słońca – odparł I Dozorca.
- Czy bracia zwykli zgromadzili się o tej porze?
- Nie, Najdoskonalszy, lecz jeden z nas spoczął na wieki, a
Zachód dla wszystkich pozostał.
- Ponieważ więc jeden z braci spoczął na wieki, a Zachód
wszystkich czeka, obudźmy pamięć spoczywających. Prze-
wielebni Bracia Dozorcowie! Donieście w rzędach waszych,
zamyślam stworzyć lożę żałobną ku pamięci tego, który
nas do prawdziwego światła poprzedził.
- Ponieważ jeden spoczął – powtórzył brat Kłossowski
aZacd wszystkich czeka, dla obudzenia pamięci spoczywa-
jącego Najdoskonalszy zamyśla otworzyć Lożę Żałobną ku
pamięci tego, który nas do prawdziwego światła poprzedził.
Brat Błażowski powtórzył to samo.
- W imieniu Wielkiego Budownika Świata rzePrzewod-
niczący otwieram Najsławniejszą i Wspaniałą Lożę Ża-
łobną.
Najdoskonalszy trzy razy powolnie i cicho uderzył młot-
kiem, co kolejno powtórzyli Dozorcowie. Obecni, za
Przewodniczącym uczynili znak i siedli bez oklasków.
- Poważny Bracie Sekretarzu! – odezwał się Najdoskonal-
szy uwiadom nas o imieniu tego brata, który rozstsię
znami i przeszedł na łono wiecznego pokoju.
- Jest to Brat Mistrz Józef Poniatowski, członek honorowy
Najsławniejszej i Wspaniałej Wielkiej Loży Kapitularnej
Braci Zjednoczonych pod Gwiazdą Wschodnią.
- Jakież były światowe i zakonne Brata tego zasługi, opowiedz
nam, przewielebny Bracie Mówco!
Brat Józef Orsei powstze swojego miejsca i, zasiadłszy
w mównicy, zabrał głos. Mówił długo o wielkich czynach
i wojennych zasługach zgasłego, jak również o jego cno-
tach mularskich.
Gdy mówca zamilkł, odezwał się Przewodniczący:
- Wielebny Bracie Sekretarzu, podaj Księgę Pamięci, abym
w nią imię Zasłużonego Brata zapisał.
Brat Sekretarz podał księgę do ołtarza, Najdoskonalszy
uderzył raz młotkiem, a dwaj Dozorcy powtórzyli ude-
rzenie.
- Przewielebni Bracia Dozorcowie i Doskonały Bracie Mi-
strzu Obrzędów!rzekł Przewodniczący. – Wzywam was,
abyście przynieśli do ołtarza tablicę rysunkową, na której
wyryte imiona utraconych braci umieszczane w Świątyni.
W przyległym pokoju odezwała się harmonia. Bracia
Dozorcy i Mistrz Obrzędów zbliżyli się wolnym krokiem
do ołtarza i podpisali wraz z Najdoskonalszym Księgę
Pamięci, po czym Mistrz Obrzędów zawiesił tablicę, aNaj-
doskonalszy i obaj Dozorcy trzykrotnym uderzeniem
młotka przybili gwóźdź.
Muzyka umilkła. Najdoskonalszy dał znak młotkiem.
Znak powtórzyli Dozorcy.
- Bracia nasi odezwał sPrzewodniczący uczcijmy
teraz pamięć spoczywającego.
Odezwała się harmonia. Brat Błażowski zbliżył się do
trumny, wziął z rąk Mistrza Obrzędów wieniec laurowy
izłożył go na jej rogu, mówiąc:
- Tobie, któryś znał, co jest pięknym i wielkim, Szlachetny
Żołnierzu, składam ten wieniec z wawrzynu.
I Dozorca złożył na drugim rogu trumny wieniec dębowy
i rzekł:
- Tobie, któryś znał, co jest mądrym i prawym, Przyjacielu
Ludzkości! Tobie ten wieniec dębowy należy.
Najdoskonalszy zstąpił z tronu, kładąc na trumnę wie-
niec akacjowy.
- Tobie, cbył Ojcem Ubogich, Prawdziwy Mularzu. Tobie
tajemnicza Akacja i Nieśmiertelność.
Przewodniczący zasiadł znów na tronie. Brat wca
Orsei ukląkł i odmówił modlitwę, podczas której obecni
bracia stali z odkrytymi głowami. Po dźwiękach harmonii
rozpoczęła się procesja. Naprzód szedł najmłodszy brat
uczeń. Orszak kończył Przewodniczący. Przewodniczący
stanął przed trumną i uderzył w nią trzy razy młotkiem,
mówiąc za każdym uderzeniem:
- Żegnamy Cię.
Następnie zasiadł na tronie i rzekł:
- Do porządku, Bracia. Czcigodny nasz Brat Józef Ponia-
towski już nie zjawi się między nami, a dusza Jego wciła
do swego niebieskiego początku.
Tu ukazał się transparent, przedstawiający Świątynię Nie-
śmiertelności.
- Najpoważniejszy Bracie I Dozorco! – odezwał się Prze-
wodniczący – która godzina?
Rozległo się dwanaście uderzeń zegara.
- Na chwałę Wielkiego Budowniczego Świata zamykam
Najsławniejszą i Wspaniałą Lożę Żałobną. Bracia moi, Loża
jest zamknięta. #
p i s m o p r Z y J a C i ó ł s Z t u K i K r ó l e w s K i e J
40 m a s o n i i s Z t u K a
Nabucco
giuseppe Verdiego
masońsKą inspiraCJą?
P A W E ł m A T W I E j C Z u K
Verdi i Jego dZieło
Giuseppe Verdi urodził się w 1813
roku w księstwie Parmy. Całe swoje
życie związał z Mediolanem, choć nie
przyjęto go do klasy fortepianu tam-
tejszego konserwatorium. Odmowę
motywowano faktem, że kandydat
przekroczył 18 lat i nie był zpocho-
dzenia Lombardczykiem. W Medio-
lanie kompozytor głęboko przeż
klapę swej pierwszej opery Dzień
królowania (1840). Dwa lata później
w marcu 1842 roku w mediolańskiej
La Scali miała miejsce prapremiera
opery Nabucco, która okazała się jego
pierwszym wielkim sukcesem. Warto
dodać, że polska premiera odbyła się
w warszawskim Teatrze Wielkim 25
lutego 1854 r. Libreo opery napi-
sał Temistocle Solera według fran-
cuskiego dramatu Augustea Aniceta
Bourgeois’a i Francisa Cornue.
W styczniu 1848 r. doszło w Me-
diolanie do napaści na austriackich
ocerów, rozpoczęło się powstanie
w Lombardii i Wenecji, które pozo-
stawały pod panowaniem Austrii.
Na wezwanie Giuseppe Mazziniego
Verdi przybył z Paryża do Mediolanu.
Zarówno postać, jak i muzyczna twór-
czość kompozytora tak silnie zrosła
się z ruchem Giovine Italia i dziełem
zjednoczenia Włoch, że jego nazwiska
używano jako patriotycznego akrosty-
chu czy raczej zawołania VERDI: Viva
Emmanuele re d’Italia! Kompozytor
do końca życia brał udział w dziele
budowy włoskiej państwowości: był
między innymi posłem i senatorem
królestwa. W 1900 r. zdecydowanie
odmówił mediolańskiemu konserwa-
torium, które zwróciło się doń zproś-
ozgodę na nadanie instytucji imie-
nia kompozytora. Miał powiedzieć:
„Nie chcieliście mnie młodego, nie
chcę ja was na starość”.
Zmarł w 1901 r. Mimo wyraźnego
testamentalnego zakazu jakichkol-
wiek manifestacji, lud mediolański
odprowadzgo tłumnie na cmentarz,
a nad grobem wykonano zbiorowo
pochodząz opery Nabucco chóralną
pieśń Va, pensiero!
Źródła inspiraCJi i
prZynależnośĆ do
masonerii
Nie ulega tpliwości, że inspiracją
opery były historyczne wydarzenia bi-
Nad rzekami Babilonu/ tam myśmy siedzieli i płakali,/ na wspomnienie Syjonu. Na
topolach tamtej krainy/ zawiesiliśmy nasze harfy./ Bo tam żądali od nas/ pieśni ci, którzy
nas uprowadzili,/ pieśni radości ci, którzy nas uciskali:/ „Zaśpiewajcie nam/ jakąś z pieśni
syjońskich!”/ Jakże możemy śpiewać/ pieśń Pańską/ w obcej krainie? (Ps. 137, 1-4)1.




nieMa z portici


41
W o l n o m u l a r z P o l s k i w i o s n a 2 0 1 3 n u m e r 5 4
m a s o n i i s Z t u K a
blijne. Nic w tym dziwnego, zarówno
Biblia, jak i mitologia Greków iRzy-
mian to przecinajpopularniejsze
źródła natchnienia i twórczej inspira-
cji. Nabucco jako młodzieńcze dzieło
Verdiego i zwiastun mającej rozkwit-
ć kariery autora: Rigolea, Traviaty,
Balu maskowego, Don Carlosa czy Aidy,
zasługuje na baczniejsze przebadanie,
nie tylko ze względu na domniemaną
wolnomularską iwęglarską przeszłość
jej autora, ale przede wszystkim zpo-
wodu kompozycyjnego zabiegu, któ-
ry połączył biblijne dzieje Izraela
zwolnomularskimi inspiracjami
wyższych stopni, które odnajdu-
jemy w 3. porządku Rytu Fran-
cuskiego Kawaler Wschodu
oraz w 15. stopniu Rytu Szko-
ckiego Dawnego iUznanego
Kawaler Wschodu i Miecza.
Czy Giuseppe Verdi fak-
tycznie był wolnomula-
rzem? Powszechne mniema-
nie stawia go wśród znanych
osobistości, które były adep-
tami Sztuki Królewskiej. Wło-
ski muzyk i badacz przeszłości
Giuseppe Rausa w artykule Giu-
seppe Verdi, Alessandro Luizo, il
Risorgimento italiano e la Maso-
neria twierdzi, że kompozytor był
przede wszystkim działaczem ruchu
odowłoskiego. Giovine Italia nie
było jednak ani lą masonów, ani
namiotem węglarzy. Autor postawił
hipotezę, że Verdi został inicjowany
do wolnomularstwa we wczesnych
latach czterdziestych XIX wieku pod-
czas jednej z zagranicznych podróży.
Nie wiadomo, czy wydarzenie to
miało miejsce w Londynie, czy może
raczej w Paryżu. Epistolograczna
spcizna kompozytora aniowem
nie wspomina o wolnomularstwie.
Zwolennicy hipotezy o przynal-
ności Verdiego do Zakonu upatru
potwierdzenia tego faktu w kondo-
lencjach, jakie ówczesny włoski Wiel-
ki Mistrz Ernesto Nathan przesłał
na ręce rodziny zmarłego kompo-
zytora2. Naly przyzn, że jest to
bardzo słaba przesłanka, która wcale
nie rozstrzyga kwestii, czy Verdi był
masonem, czy też nie.
opera – BiBlialegenda
Wolnomularska
19 lipca 586 r. p.n.e. król Nabucho-
donozor II zdobył Jerozolimę, której
ostatnimi obrońcami, wedle zakon-
nej legendy, byli wolnomularze. Akt
I opery rozgrywa się na dziedzińcu
świątyni zbudowanej ongiś przez króla
Salomona i mistrza Hirama.
„Z ziemią zrówn tę świątyn,/
niech litci nie zna nikt”3. Fragment
arii operowej nawiązuje do księgi Jere-
miasza, opisującej zniszczenie świątyni
i uprowadzenie Izraelitów w niewo-
. Wydarzenie to miało miejsce dnia
18sierpnia. Nabuchodonozor wkroczył
do Jerozolimy, „Spalił świątynię Pską
() pozostych rzemieślników [wtym
obrońców wolnomularzy przyp. P.M.]
uprowadził na wygnanie. (…) Chaldej-
czycy połamali kolumny z brązu [Jakin
i Boaz] (…) a cały brąz wywieźli do
Babilonu. (…) Kolumny miały osiem-
ncie łokci wysokości każda, a sznur
dwunastołokciowy ją opasywał, gruba
na cztery palce, [w środku ba pusta].
Na niej była owica brązowa, wysokość
zaś jednej głowicy wynosa pięć łokci,
a siatka i jabłka granatu były rozmiesz-
czone dokoła owicy, wszystko z brązu.
Podobnie bo przy drugiej kolumnie
(Jr 52, 12, nn).
Rozpoczął się długi, siedemdziesię-
cioletni okres niewoli babilońskiej.
Wywodzący sz Francji i wydany
w 1786 r. rytu Kawalera Szpady
zwanego też Kawalerem Wschodu
lub Orła nakazywał oświetlić wnętrze
warsztatu przez 70 świec symboli-
zujących 70 lat niewoli babilońskiej.
Analogicznym symbolem odnoszą-
cym się do uprowadzenia był długi,
składający się z trójkątnych oczek
łańcuch, którym pętano Mistrza
Szkockiego tuż przed jego przyję-
ciem do loży wyższego stopnia.
Tak przysposobiony niewolnik
wkraczał do loży, zasłaniając
twarz dłońmi na znak płaczu,
żalu i nostalgii za utraconą
wolnośc4. Libreo opery
skupia się na perypetiach mi-
łosnych i walce o tron. Wni-
kliwy obserwator dostrzeże
jednak postarcykapłana
Zachariasza, który śpiewa pięk-
arię: „Podejdź lewito…!/
Świętą podaj mi księgę! Słowa
głosicielem kazał mi być Adonai!/
Mnie czyni sługą dla chwały Izraela
(…) wojsk niewiernych armie całe/
wnet pokona księga praw. Wspaniała
wymowa symboliczna tej sceny zbu-
dowana została na głębokiej antytezie.
Prawych, cywilizowanych i uczonych
synów hebrajskich przeciwstawiono
nieprawym, dzikim i ciemnym hor-
dom asyryjskim. To także kod wol-
nomularskiej legendy. Arcykapłan
Zachariasz – uprowadzony z Jeruzalem
– jest jednym z Wielkich Wybranych
(wtajemniczonych wolnomularzy, któ-
rzy niegdyś znaleźli kamikubiczny
i wejście do tajemnego Sklepienia).
Rolą Zachariasza i Wielkich Wybra-
nych było przygotowanie wyjścia
z niewoli i poprowadzenie narodu
wybranego do Ziemi Obiecanej, aby
drugi raz wziąć w posiadanie, i by
odbudować świątynię Boga Izraela.
Bardzo ważnym biblijnym, wolno-
mularskim i operowym elementem
całej kompozycji jest opowieść o nie-
p i s m o p r Z y J a C i ó ł s Z t u K i K r ó l e w s K i e J
42 m a s o n i i s Z t u K a
woli, przygnębieniu, opuszczeniu,
pragnieniu powrotu do rodzinnej
ziemi, o tęsknocie za Jerozolimą i jej
świątynią. Wymownie, sugestywnie
i po mistrzowsku oddał Verdi to na-
pięcie w czwartej scenie aktu III, gdy
chór śpiewa pieśń Va, pensiero!
Kres niewoli, wedle Biblii i historii,
przyniosło panowanie króla Persów
Cyrusa. W 538 roku p.n.e. uwolnił on
Izraelitów. Biblia powiada, że liderem
grupy wyjścia był Zorobabel, legenda
wolnomularska uczyniła zeń Wielkiego
Wybranego, rytuał z 1786 roku ywa
nazwy Mistrz Szkocki. Zakonna trady-
cja powiada tae, że podczas drogi po-
wrotnej Izraelici stali nad brzegiem
granicznej rzeki zwanej Staburzanai. Jej
nurt uniemożliwiał przekroczenie gra-
nicy między Asyrią
i Ziemią Obiecaną.
W przeciwieństwie
do biblijnych opo-
wiadań o przejściu
Morza Czerwonego
czy przeprawie przez
Jordan, w wolnomu-
larskiej narracji nie
było miejsca na cud
i efektowną ingeren-
cję deus ex machina.
Wolnomularska
wiedza, umiejętno-
ści architektoniczne
iludzka inteligencja
stanęły do walki
zżywiołem, który
był realną prze-
szkodą na drodze do
wolności. Potomko-
wie budowniczych
świątyni zbudowali
most przez rzekę i
tym samym Żydzi
uzyskali wolność
przecia, Liberté de
Passage (L.: D.: P.:). Już bez pomocy
cudów, a dzięki sztuce, inteligencji i
rozumowi Hebrajczycy przeszli suchą
nogą na drugi brzeg rzeki Staburzanai.
Tyle naszej legendy.
W roku 536 p.n.e. Żydzi rozpoczęli
odbudoświątyni jerozolimskiej. Za-
wno Biblia, jak i legenda wolnomu-
larska zgodne, że odbudowa świątyni
i murów Jerozolimy przebiegy wat-
mosferze intryg i donosów ze strony
perskich satrapów. Nad budowniczymi
nieustannie wisiało zagrenie najaz-
dem. Księga Nehemiasza powiada:
A co do murarzy, to każdy budował,
mając miecz przypasany do boku” (Ne
4,12). Świątyn Pańs pwięcono w
515 r. p.n.e., za panowania DariuszaI.
Miecz i kielnia oraz most to podsta-
wowe atrybuty symboliczne porządku
Kawalera Wschodu Rytu Francuskiego
i analogicznego doń 15. stopnia Rytu
Szkockiego Dawnego i Uznanego.
Libreo jest w tym wypadku całko-
wicie ahistoryczne. Opera to przecież
nie historiograa; ma ona prawo r-
dz s własnymi zasadami narracyjnej
kompozycji. Operowy król Nabucco,
uwolniony od pomieszania zmysłów,
oddaje cześć Jedynemu Bogu, uwalnia
Izraelitów i błogosławi niedawnych nie-
wolników na drogę powrotną słowami:
„Ach, i Izraelu, wracaj!/ Niech ra-
dośc twego kraju obdarzy cię Pan!
Wznieś swemu Bogu nową świątynię./
On sam najwyższy, wszechmocny, On!”
Nie ulega wątpliwości, że tak na-
prawdę perypetie miłosne i kon-
ikt pogaństwa z monoteizmem są
pierwszorzędowymi wątkami opery
Giuseppe Verdiego. Biblijny klimat
Starożytnego Wschodu to wspaniałe
tło opowiadania o namiętnci, miło-
ści, o pragnieniu władzy, tęsknocie do
wolności, nostalgii za ojczystą ziemią.
Nie ma cienia tpliwości, że to Biblia
była i pozostaje pierwszym i najbardziej
wyrazistym źródłem inspiracji tej ope-
ry. Próba wskazania wolnomularskiej
narracji wyższych stopni traktującej
o zburzeniu i rekonstrukcji świątyni
wydaje się w przypadku Nabucco hi-
potezą wielce prawdopodobną. Bez
względu na to, czy postawiona hipoteza
jest prawdziwa, czy też nie, praca pole-
gająca na badaniu przeszłci naszego
zakonu, zrozumienie fragmentu wol-
nomularskiej legendy, której częścią
mamy odwa żyć, wydaje się samo
w sobie zajęciem pasjonucym. Cóż
przyjemniejszego, jak stracić trochę
czasu na konfrontację i porównanie
ze sobą dziew historycznych, litera-
tury i legendy z wielkim dziem opery
włoskiej? #
1 Wszystkie cytaty z Pisma Świętego za Biblią Tysiąclecia, wydanie piąte, Poznań 2000.
2 Por. G. Rausa, Giuseppe Verdi, Aleksandro Luzio, il Risorgimento italiano e la Masoneria, w: hp://www.giusepperausa.it/verdi_online.html; odczyt z dnia
18 wrznia 2012 r.
3 Cytowane tłumaczenie Jana Laski znajduje się w programie opery wydanym przez Teatr Wielki OpeNarodową w 150. roczniprapremiery Nabucco,
Warszawa 26 czerwca 1992.
4 Por. [Louis Guilemein de Saint Victor], Recueil Précieux de la Francmonnerie Adonhiramite, [Paris], 1786, 92-116. Na podanych stronach znajduje się
rytuał Le Chevalier de l’Épée surnoe le Chevalier de l’Orient ou de l’Aigle.

43
W o l n o m u l a r z P o l s k i w i o s n a 2 0 1 3 n u m e r 5 4
s y m B o l e i t r a d y C J a
Smutny jest schyłek roku w mgieł pomroce,
Gdy wiatr jesienny zwiędłym lciem miota!
Ostatnie kwiaty, ostatnie owoce
Strąca i grzebie pod całunem ota.
Adam Asnyk
Zimowe prZesilenie
P
rzesilenie zimowe to
najdłuższy dzina półku-
li południowej i najkrót-
szy na półkuli północnej, czyli
naszej. W większci kultur było
dniem magicznym, okazją do
świętowania. W starożytnym
Rzymie obchodzono Saturna-
lia, w Persji narodziny Mitry,
czyli Boga Słońca, u ludów ger-
mańskich Jul, u Słowian – Święto
Godowe. Niektóre spekulacje na temat
przeznaczenia kamiennych kręgów mega-
litycznych sugerują, że obrzędy związane z prze-
sileniem zimowym obchodzono już wepoce kamiennej.
W chińskiej Księdze Przemian I Ching przesilenie zimowe
odpowiada dwudziestemu czwartemu heksagramowi, kry
nosi nazwę „Powrót” i składa się z pięciu (podwójnych)
linii żeńskich jin i jednej męskiej jang, wchodzącej od dołu
do heksagramu. I to ona właśnie symbolizuje powolny po-
wrót dnia do swej dawnej pełni. Dawni cesarze na siedem
dni zamykali granice państwa, a kupcy i cudzoziemcy nie
wyruszali w drogę.
Przesilenie zimowe jest prastarym świętem nowego,
słonecznego roku. Wierzono, że noc jest porą panowania
złych sił, więc ludzie z radością świętowali nadejście czasu,
w którym słońce zaczyna odzyskiwać swoją moc izwy-
ciężać ciemność. Czyż przesilenie zimowe nie zapowiada
nieuniknionego postępu Światła? Najdłuższa noc w roku to
jednocześnie czas ponownych narodzin Słońca i powraca-
jącej z nim nadziei. Jak powiedział poeta ...a samemu wciąż
wytrwale, trzeba naprzód iść … i świecić! (Adam Asnyk).
Jednym z ważniejszych świąt rzymskich były Saturnalia.
Święto pojednania i równości, obchodzone na cześć boga
rolnictwa Saturna. W świąteczny tydzień zawieszano wszel-
działalność gospo-
darczą, a niewolnicy
świętowali na wni
z wolnymi. Składano
oary Saturnowi, a or-
szaki weselących s ludzi
zmierzały przez całe miasto
na uczty i zabawy. Rzymianie
przystrajali wiecznie zielone
rośliny idekorowali domy girlan-
dami i lampami. Ojcowie rodzin byli
obdarowywani podarunkami, głównie
woskowymi świecami i glinianymi gurkami.
Aleksander Krawczuk w swoich Spotkaniach z Pe-
troniuszem pisze tak: Te święta 17-23 grudnia, to dni
wolne: panowie usługują niewolnikom, podarunki, zabawy
powrót złotego wieku, kiedy królowdobry bóg Saturn.
Azaraz potem 25 grudnia, Dzień Słońca Niezwyciężonego.
W tradycji europejskiej Saturnalia oraz DziSłońca wciąż
żyją, choć pod inną nazwą, zawłaszczone przez zwycięską
religię, jak żyje też wiele innych świąt, obyczajów, rytua-
łów pogańskich.
Jako wolnomularze tkwimy „jedną nogą” w zamierzchłej
przeszłci. Kultywujemy historyczne obyczaje, rytu-
y, azatem nie ma przeszd, żeby dołączyć wni
prastary sposób śwtowania przesilenia zimowego, co
właśnie uczyniłmy. Zwłaszcza, że tradyc świętowania
Jana Ewangelisty, czyli Jana Zimowego wolnomularstwo
spekulatywne przejęło od swych cechowych, średnio-
wiecznych poprzedników; znacznie późniejszy, bo
osiemnastowieczny zwyczaj wprowadził oso drugiego
patrona Sztuki Klewskiej – św. Jana Chrzciciela.Jan
Letni oznajmia schyłek cyklu słonecznego, Jan Zimowy
jego odrodzenie, obydwaj są jednakowo sługami Światła”
(za Ars Regia”).
p i s m o p r Z y J a C i ó ł s Z t u K i K r ó l e w s K i e J
44 s y m B o l e i t r a d y C J a
Słowiańskie Święto Godowe w zależności od regionu
nosiło różne nazwy: Gody, Kres, Stado, Kolęda, a także
Dzień Stania Słońca. Rozpoczynało się w dniu przesilenia
zimowego 21 grudnia i trwało 17 dni. Noc z 21 na 22 grud-
nia była poświęcona przodkom. Na cmentarzach palono
ognie, aby ich ogrzać, a jednocześnie wspomóc światłem
rodzące się „nowe słońce, organizowano rytualne uczty.
Ogień, który według mitologii greckiej zawdzięczamy
Prometeuszowi, jednoczy ludzi, jest symbolem życia,
energii witalnej, chociaż bywa tźródłem katastrof, które
jednak często początkiem nowego. „Kontemplujmy cud
ognia, jego moc rozbudzenia i uwolnienia słońca ukrytego
za drzewami”.
Praktykowano, ównie na Śląsku, zwyczaj stawiania
wkącie izby ostatniego zżętego snopa żyta. Dekorowano
go zazwyczaj suszonymi owocami i orzechami. Był on
pieczołowicie przechowywany do wiosny, bo właśnie
znasion z niego pochodzących należało rozpocząć przy-
szłoroczny siew. W niektórych regionach kultywowano
tzw. podłaźniczkę. Była to gałąź jodły, świerku lub sosny,
wieszana pod sutem. Dekorowano ją jabłkami, orzechami,
kolorową bibułą.
Orzech jest symbolem tajemnicy ukrytej, jak jego jądro
wskorupce. Symbolizuje turodzaj oraz mądrość. Orzech
włoski kształtem przypomina zg, ale jest też symbolem
egoizmu, ponieważ rośliny więdną w jego cieniu. Zko-
lei leszczyna (tak jak jabłoń) w starożytnej Irlandii była
uważana za święte drzewo i jej samowolne ścięcie karano
śmiercią. Według senników, jeśli komuś śnią się orzechy,
to oznacza, że pokona piętrzące się przed nim trudności.
Ważnym elementem pradawnych Szczodrych Godów
było rytualne obchodzenie domów z gurą symbolizują
nowonarodzone (w dzień przesilenia) Słońce.
Symbolem zimowego przesilenia jest też jemioła.
Według pradawnych wierzeń jest to roślina magiczna.
Symbolizuje m.in. ońce i Księżyc, co jest związane zcel-
tyckim obrzędem corocznego ścinania przez druidów
krzewu jemioły z trzydziestoletniego dębu za pomocą
złotego sierpa (czyli kształt Księżyca i kolor Słońca).
Jemioła jest symbolem nieśmiertelności, ponieważ jest
rośliną wiecznie zieloną, rosnącą bez korzeni. To półpa-
sożytniczy krzew osiągający 20-50 cm wysokości, żyjący
50, a nawet 70 lat.
Ścięte pędy jemioły miały leczyć niemal wszystkie cho-
roby, zapewniały pomyślność, chroniły dom przed złymi
mocami, sprowadzały szczęście i bogactwo, spełniały
marzenia. Napój z jemioły uważany był przez Celtów za
odtrutkę i symbol płodności. Noszona przy sobie jemioła
miała zapewnić potencję seksualną.
We wszystkich tych świętach, zwyczajach, obrzędach,
symbolach chodziło głównie o zwycięstwo światła nad
ciemnością, dobra nad złem, ale też wiedzy nad ignoran-
cją. O nadzieję i odrodzenie do nowego, lepszego życia.
Przejście swoistej inicjacji; umrzeć, aby się narodzić. Czy
czegoś nam to nie przypomina?
Wyznawcy Mitry (Boga Słońca) spotykali się w miejscach,
które były rodzajem podziemnych krypt imitujących
naturalne górskie groty. Czy nie przypomina to nam Izby
Rozmyślań, próby Ziemi? Mrocznego miejsca, gdzie jedną
z ozdób jest wizerunek koguta. Jest on właśnie symbolem
wstawania słońca, budzenia się życia, zwiastunem dnia.
Kandydatka wychodzi z ciemności, aby narodzić sna
nowo, jako inna, może lepsza osoba. Jedne z pierwszych
zdań, jakie słyszy w Świątyni po opuszczeniu Izby Rozmy-
ślań brzmią: To zaciemnione miejsce, w którym była Pani
zamknięta obrazuje wnętrze Ziemi, z którego wszystko
bierze początek i do którego wszystko powraca. Spotkała
tam Pani wizerunek Śmierci po to, żeby zdała sobie Pani
spra, że ta, która pragnie zasiadać między nami, powinna
umrzeć jako profanka i odrodzić się do nowego, trwalszego
45
W o l n o m u l a r z P o l s k i w i o s n a 2 0 1 3 n u m e r 5 4
s y m B o l e i t r a d y C J a
i prawdziwszego życia.
Śmierć zyczna jest nieodłącznym towarzyszem życia.
Wszyscy do niej zmierzamy. Czeka każdego bez wyjątku
i nikt nie ma na to wpływu. Ale mamy wpływ na swoje
życie, na to, jak je przeżyjemy, jak będziemy zapamiętani,
ile dobra i ile zła wyrządzimy.
I myślę, w jakiej postaci,
Kiedy mnie już nie będzie,
wśród moich dobrych współbraci
Żyć będę w rzewnej legendzie.
Tadeusz Boy-Żeleński
W przeciwieństwie do nieodwracalnej śmierci zycznej
istnieje więc śmiesymboliczna, punkty zwrotne, gdy coś
się kończy, ale i csię zaczyna. Zdarzenia, z których należy
wyciągnąć wnioski i iść do przodu. Trzeba pogrzebać zło
i iść dalej, pamiętając o słowach poety: trzeba z żywymi
naprzód iść, po życie sięg nowe…/ A nie w uwiędłych laurów
liść z uporem stroić gło(Adam Asnyk). Rozświetlajmy
więc ciemność, bawmy się i radujmy z ponownych naro-
dzin Słońca. Nieśmy nasze wolnomularskie przesłanie
profanom, aby nie byli pogrążeni w ciemności.
Na koniec przytoczę jeszcze słowa Johanna Wolfganga
Goethego, które, jak sądzę, mogą bdobrym moem na
ten magiczny czas, ale też na całe życie: Tylko przemianie
pozostaję wierny. Powinniśmy nie być, ale wszystkim staw
się … i dopóki nie ma w tobie tego „umieraj i stawaj się”,
jesteś tylko smutnym przechodniem na mrocznej ziemi.
Powiedziałam
s... MS
Deska wygłoszona podczas uroczystego posiedzenia lóż
Gaja Aeterna i Prometea ku czci św. Jana Zimowego w
dniu 15 grudnia 6012 r.
BanKiet rytualny
Z oKaZJi św. Jana Zimowego
W
sobo12 stycznia 2013 r. odbyły się rytualne prace
stołowe z okazji Św. Jana zimowego, zorganizowane
przez Wielki Wschód Polski oraz loże kobiece Prometea i
Gaja Aeterna Wielkiej Żeńskiej Loży Francji. Obie Czci-
godne Mistrzynie zasiadały na Wschodzie obok Wielkiego
Mistrza WWP oraz innych Czcigodnych Mistrzów lóż
należących do Wielkiego Wschodu Polski. Byli także
goście z lóż polskich Droit Humain.
W trakcie masskiego bankietu spywa s potrawy
oraz pije rytualnie, wznosząc toasty. Pierwszy toast – już
tradycyjnie został wzniesiony za Ojczyznę i demo-
krac w Polsce. Jedzenie było pyszne, pito z umiarem,
na koniec jako deser spożywano Mazurek Masoński.
Radość wzbudziły dowcipne zdjęcia ze wszelkich rytu-
alnych inierytualnych masskich konwentykli zroku
minionego. Warto wspomni, że rytuał tzw. loży sto-
łowej jest bardzo, bardzo stary, liczy z gó 200 lat.
Wówczas bankiety takie organizowano jako śwto,
aby uczc „podwyż acy, czyli awansu na wyższy
stopień masoński. W tym roku po raz pierwszy udo-
stępniono oryginały starego rytuału i opisy dawnych
prac z książki pt. FRANK-MASSONIA MĘŻCZYZN
IKOBIET Symboliczna, czyli niskich Stopnw z Dzieła
w XII Tomach in folio CEREMONIES ET COUTUMES
RELIGIEUSES a Paris 1809 (przekł. z j. franc., um
ioprac. Karol Surowiecki, Wilno 1820 r.). #

p i s m o p r Z y J a C i ó ł s Z t u K i K r ó l e w s K i e J
46 n a r y n K u K s i Ę g a r s K i m
O
ddajmy głos samemu au-
torowi: Przedstawiam
tedy masonerię stowarzy-
szeniem wiecznego ruchu... inter-
pretacji, która pustoszy bu rzeczy-
wistość, a ruch której wywołany jest
niepokojącym prewencyjnym nad-
miarem znaczenia, dostrzeżonego
podczas hermetycznej lektury świata
potego jako tekst (nad krym
z kolei wolnomularz reflektuje)”.
Ksżka Kabacińskiego przypomi-
na tkaninę typu patchwork, utka-
z szeregu cytatów, splatanych
komentarzami i rozwaniami au-
tora. Już sama forma stanowi dla
czytelnika wyzwanie, poniew jest
wielowątkowa i rozedrgana. Dygre-
sja goni dygresję, obraz przechodzi
wkolejny obraz, a cość to raczej marzenie senne niż
rozprawa naukowa.
Jednak te zarzuty mo b wnocznie zaletami.
Lektura Symbolu a Masonerii wymusza na czytelniku
koncentrację i uwność oraz zadanie sobie wielu py-
tań o isto masonerii, symbolu,
rytuu. I to jest niezwykle cenne.
Autor uważa symbol i nieustan-
pogoń za jego nieuchwytnym
znaczeniem za esencruchu wol-
nomularskiego. Podkreśla również
„wywrotową” misję masonerii w ży-
ciu społecznym. Największą jednak
tajemnicą jest to, twierdzi Kabaciński,
że za symbolem kryje się tylko pustka.
Między wierszami Symbolu a Ma-
sonerii pobrzmiewa pewien tragizm
i aksjologiczna pustka. Autor spraw-
nie porusza się w sferze zyka, ale
bardzo się dystansuje od sfery do-
świadczenia i relacji. Wydaje się, że
przez to traci pewien istotny aspekt
masonerii. Mason nie tylko interpre-
tuje świat, ale również wnim jest
igo przywa. Pozostaje również w relacji do samego
iebie oraz swoich braci i sióstr. Symbol jest nardziem
do wewtrznego doskonalenia, ale czy jest ostatecznym
celem masonerii? Ta teza jest dyskusyjna.
Aleksandra Wysocka-Zko
CZy liCZy siĘ tylKo
symBol?

syMbol a Masoneria

