23
W O L N O M U L A R Z P O L S K I J E S I E Ń 2 0 1 6 • N U M E R 6 8
K A W A Ł K I A R C H I T E K T U R Y
Dla ułatwienia przyjęto, że jedna doba
to okres, jaki potrzebuje Ziemia, aby
obrócić się w pełni wokół własnej osi.
Sęk w tym, że taki obrót trwa dokładnie
23 godziny, 56 minut i nieco ponad
4 sekundy, a zatem postanowiono to
uprościć do 24 pełnych godzin. Jak
widać nie tylko w Sztuce Królewskiej
wszystko jest symbolem. Umowność
pewnych określeń i denicji towarzyszy
nam przez całe życie, zaś podwaliny
pod obecne teorie i poglądy położone
zostały wieki temu. Nie bez przyczyny
spotkać można poglądy, iż to, co np.
współczesna medycyna zachodnia od-
kryła i uznała dopiero niedawno (jak np.
akupunktura), znane było od tysiącleci
w tradycyjnej medycynie chińskiej, zaś
elementy tzw. magii chaosu nie są ni-
czym innym, niż odkrywanymi obecnie
zasadami zyki kwantowej.
P
ojęcie czasu na przełomie wieków
i tysiącleci rozpatrywane było
w dwóch nurtach: lozocznym i na-
ukowym, a co ciekawe, oba nurty zdają
się przenikać i ostatecznie prowadzić do
opracowania teorii wszystkiego, której
odkrycia bliski był Einstein. Nie mogę
nie odnieść się w tym miejscu do jednej
z moich ulubionych książek tj. Alche-
mika Paulo Coelho, który pisał, że na
początku cała mądrość Wszechświata
spisana była na kawałku szmaragdu,
a dopiero później zaczęto wszystko
komplikować. Skoro zatem współ-
czesna nauka zaczyna czerpać, nawet
mimo woli, ze wzorców starożytnych,
to wypada zadać prowokacyjne pyta-
nie: czyżbyśmy byli obecnie świadkami
procesu odwrotnego, prowadzącego do
ponownego uproszczenia wszystkich
znanych nam zjawisk?
P
itagorejczycy uważali czas za coś
nieuporządkowanego, gdyż po-
woduje on, z racji przemijania, zapo-
minanie, utratę pamięci, co zostało
rozwinięte przez Arystotelesa, który
czas deniował jako przyczynę ginięcia,
nie zaś powstawania. Trudno się nie
zgodzić, gdyż najprostsza obserwacja
otaczającego nas świata prowadzi do
konstatacji, że wszystko z biegiem
czasu niszczeje. Czy jednak znika?
Na pewno nie. Jak bowiem twierdził
św. Augustyn, u którego czas łączy się
z przemijalnością, nic w przyrodzie
nie ginie. Filozoczne podwaliny do
teorii zycznych ostatecznie zaczął
formułować Kant, który podnosił, że
czas i przestrzeń wydają się być realne,
ale ich prawdziwą naturę zrozumiemy
dopiero, dokonując analizy „transcen-
dentalnej”, nie zaś „rzeczywistej”. Jak
już wspomniałem, prowadzone były
niegdyś badania z użyciem substancji
psychoaktywnych, które powodować
mogą tzw. odmienne stany świadomości
prowadzące nie tylko do odwiedzania
miejsc i epok, w których się nigdy nie
było, ale nawet niekiedy – jak wynika
z doniesień – do wizyt w tzw. wszech-
światach równoległych. Tak czy inaczej,
podobne eksperymenty zdawały się
umożliwiać wniknięcie w głąb czasu,
a zatem dokonanie analizy „transcen-
dentalnej”.
T
ak jak wspomniałem, koncepcje
lozoczne legły u podstaw teorii
wielkich zyków. Trzeba wspomnieć
także o Newtonie, choć ogromnie się
pomylił, uważając, że istnieje tylko
jeden czas, który płynie zawsze w jed-
nakowym tempie. Pogląd ten spotkał
się z krytyką George’a Berkeleya i Go-
frieda Leibniza, ale dopiero Einstein,
formułując teorię względności, wprowa-
dził pojęcie czasu, którego upływ zależy
od punktu odniesienia. Einstein, jak
wspomniałem, do końca życia pracował
nad tzw. teorią wszystkiego, która, w du
-
żym uproszczeniu, połączyć ma teorię
względności z mechaniką kwantową.
Problem jednak nadal jest otwarty i,
jak widać, także w zyce teoretycznej
„wszystko jest symbolem”. Inaczej wy
-
gląda kwestia czasu w makroskali, gdzie
znane nam, przyjęte umownie wartości,
zasady i prawa funkcjonują w sposób
niezaskakujący, a inaczej w mikroskali,
gdzie rządzą prawa mechaniki kwanto-
wej i niczym nadzwyczajnym nie jest
przebywanie elektronu w dwóch miej-
scach naraz w tej samej jednostce czasu
czy też spowolnienie prędkości światła,
co jeszcze niedawno było niemożliwe,
a teraz z powodzeniem jest wykazywane
w CERN. Jeszcze inaczej wygląda to
zapewne po przekroczeniu horyzontu
zdarzeń, czyli sfery otaczającej czarną
dziurę, gdzie czas w ogóle nie istnieje
– być może są szanse sprawdzić to em-
pirycznie w świetle najnowszych teorii
Stephena Hawkinga, który pod koniec
2015 r. opublikował pracę, z której wy-
nika, że z czarnej dziury da się jednak
uciec. Jakie informacje przywiózłby
dla nas astronauta, któremu udałoby
się dokonać takiej sztuki? W pewnym
momencie przebywałby wszak w miej-
scu, gdzie czas nie istnieje. Być może
w takim miejscu istnieje już tylko czysta
świadomość?
Wszystko jeszcze przed nami, ale
my, żyjąc tu i teraz, powinni-
śmy mieć wobec czasu i innych praw
zycznych nie tylko dużo pokory, ale
także, przewrotnie, dużo wątpliwości.
Skoro, jak między wierszami twierdził
Einstein, czas jest iluzją, a, jak przyj-
mujemy my w masonerii, wszystko,
czyli również i czas, jest symbolem, to
być może jesteśmy nigdzie i nigdy, albo
wszędzie i zawsze, przy czym tę drugą
opcję wolałbym zdecydowanie bardziej.
Pokrywa się to z teorią wszechświatów
równoległych opracowaną przez zyka
Hugh Everea w latach sześćdziesiątych
ubiegłego wieku, a obecnie twórczo roz-
wijaną m.in. jako teoria strun. W dużym
uproszczeniu chodzi o to, że istnieje
nieskończona liczba wszechświatów,
a w każdym z nich prowadzi się zu-
pełnie inne życie, przy czym różnice
potraą zasadzić się na najprostszych
podejmowanych codziennie wyborach,
jak np. ilość cukru, który użyjemy do
posłodzenia kawy.
O
mawiane zagadnienia są trudne
dla nas do zrozumienia, a tym
bardziej rozwinięcia w kolejne teorie
naukowe, albowiem nie wypracowa-
liśmy na razie skutecznych metod na
pozbycie się ograniczeń wynikających
z ułomnego postrzegania świata jako
trójwymiarowego. Jestem przekonany,
że kiedyś to nastąpi, a tymczasem…
wszystko jest symbolem! #
Deska wygłoszona podczas prac Sz...L...
Wolność Przywrócona na Wsch... War-
szawy wiosną 2016 r.