Życzenia raz na 300 lat �����������������s� 3
Śmie śmierci �������������������������������s� 4
Nowe loże
masonerii mieszanej�������������������s� 6
Trójkąt na Wschodzie Kielc������s� 8
Wolnomularstwo
nie jest sektą�����������������������������������s� 9
Masoneria jest
rodzaju żeńskiego ���������������������� s� 13
Feministki,
poganki, masonki����������������������s17
Akademia Mistrza Hirama ������� s� 21
Wolnomularstwo a polskie
wartości kulturowe ��������������������� s22
Na marginesie myśli
Andrzeja Nowickiego ������������� s� 31
Pamięci Piotra Kuncewicza�� s� 34
Wolnomularz wobec śmierci �� s� 36
Poemat Królewski��������������������� s� 40
Spod znaku
cyrkla i węgielnicy ��������������������� s� 42
120 lat Leo Taxila ����������������������� s� 45
Lato 2017
cena: 20 zł
(w tym 5% VAT)
ISSN 1231-0115
71
3
0
0
L
A
T
M
A
S
O
N
E
R
I
I
S
P
E
K
U
L
A
T
Y
W
N
E
J
1
7
1
7
2
0
1
7
3
W O L N O M U L A R Z P O L S K I L A T O 2 0 1 7 N U M E R 7 1
J U B I L E U S Z
1. Wolności wobec ciemności i wolności wobec światła. Tego, byśmy obumierali z naszych
stereotypów, wyzwalali się z ignorancji, podążali za Prawdą, ale jednocześnie pamiętali,
że obsesyjne poszukiwanie światła prowadzi do złudy: odarcia z intymności i odebrania
tajemnicy jako części naszego życia i naszego świata.
2. Wiary, że piekło jest puste, o ile – jak ja za ks. Wacławem Hryniewiczem – sądzi się,
że innego piekła poza naszą codziennością nie będzie. Wiara w puste piekło będzie
tedy wiarą w świat pozbawiony niesprawiedliwości, świat ludzi równych, solidarnych,
współdziałających, współodczuwających ze sobą i z tym(i), co (którzy) poza-ludzkie.
3. Działania wynikającego z tej wiary, które – nawet jeśli nie w pełni nam ze wszystkim
po drodze – liczy się z wykluczeniem i dąży do jego zniesienia.
4. Odwagi, by pozwalać na obumieranie. Wtedy, gdy prawda obliguje, by umarło w nas
coś fałszywego i wtedy, gdy prawda obliguje, by obumarły relacje, w których pojawia
się fundamentalne zaprzeczenie prawdzie. A do tego rozsądku, krytycznego myślenia,
opierania na rzetelnych danych, a nie tylko emocji, które przebierają się w argument,
choć słusznie mogą towarzyszyć argumentom.
5. Pamięci o tym, co dobre, a zwłaszcza o tych, którzy nas kochali. Bo umiera się dopiero
wtedy, gdy „czyjeś imię jest wypowiedziane na świecie po raz ostatni”.
6. Przyjaciół i odwagi w budowaniu przyjaźni – nie ma dla mnie nic cenniejszego na
tym świecie.
Chrześcijanom zaś, patrzącym w krzyż, życzę, by pamiętali, że jest on boską przestrogą
przed zadawaniem innym cierpienia i tym wszystkim, co w imię narodu, tożsamości,
rzekomej natury ludzkiej etc. „wyklucza, niszczy i rani” (niedokładnie cytując księdza
Hryniewicza).
BR... MARCIN BOGUSŁAWSKI
ŻYCZENIA
RAZ NA 300 LAT
Tuż przed Świętami Wielkanocnymi ukazały się na Profilu FB
naszego brata Marcina Bogusławskiego życzenia dla sióstr i braci
masonów. WedługWolnomularza Polskiegoma one uniwersalny
i ponadczasowy charakter. Pasują „jak ulał” także na nasz masoński
Jubileusz (1717–2017).
P I S M O P R Z Y J A C I Ó Ł S Z T U K I K R Ó L E W S K I E J
4W Y Z W A N I A
Dr Laurent Alexandre jest lekarzem urologiem, absolwentem Insty-
tutu Nauk Politycznych, wyższych studiów handlowych i Pstwowej
Szkoły Administracji Publicznej (. École Nationale d’Administration).
Jest specjalistą w dziedzinie integracji i synergii czterech technologii
NBIC (Nano-Bio-Info-Cogno, czyli nanotechnologii, biotechnologii,
technologii informatycznych i nauk kognitywnych), wykładowcą
i autorem wielu artykułów. W swoich pracach wypowiada się na
temat rozwoju naukowo-technicznego i wykorzystania go dla do-
bra ludzkości. Jest autorem głośnej publikacji La mort de la mort
(Śmierć śmierci) wydanej przez wydawnictwo JC Laès, a także
twórcą Doctissimo.fr, najpopularniejszego we Francji medyczne-
go portalu internetowego. Prowadzi rmę DNAVision, zajmującą
się badaniem sekwencji genów w celu wykrywania skłonności do
rzadkich i przewlekłych chorób oraz zapadalności na nowotwory.
#
P
o przedstawieniu podstaw i kie-
runków transhumanizmu oraz
tematów budzących szczelne
kontrowersje omówił problemy już
pojawiające się w społeczeństwie,
w tym zmiany w systemie wartości
i hierarchii potrzeb, zachodzące wsku-
tek tworzenia „nowego, ulepszonego
człowieka. Mówca skupił się nie tyle
na możliwościach osiągnięcia nie-
śmiertelności, co na różnych efek-
tach znacznego przedłużenia czasu
życia. Postęp naukowo-techniczny
niewątpliwie pomaga ludziom w prze-
zwyciężeniu niepełnosprawności i ka-
lectwa. Przynosi znaczące korzyści
pod względami medycznymi, ekono-
micznymi, społecznymi, moralnymi
i politycznymi.
P
odkreślił, że człowiek jest podat-
ny na wpływy, jakie wywiera na
niego nauka, kultura, sztuka i piękno.
Jakkolwiek w ramach transhumanizmu
można napotkać wiele sprzecznych
założeń i niepotwierdzonych hipotez,
należy pamiętać, że człowiek ze swo-
imi zdolnościami odczuwania i czy-
nienia dobra pozostaje tu czynnikiem
decydującym.
D
oktor L. Alexandre mówił
o mliwościach, jakie może
ulepszonemu człowiekowi” dać ro-
botyka. Obecnie realizuje ona zało
-
żenia sztucznej inteligencji (Articial
Inteligence, AI) w tzw. wersji słabej
(możliwe jest nladowanie tylko
niektórych czynności umysłu), ale
w perspektywie 2035 roku będą mogły
powstać formy sztucznej inteligencji
w wersji silnej (Strong AI), czyli ma-
szyny posiadające wszystkie właści-
wości umysłu ludzkiego.
P
rzedstawił również wizję przy
-
szłości rozwoju naszego społe-
czeństwa, na krego gospodarkę
wywiera przemożny wpływ grupa
gigantów technologicznych: GAFA
(Google, Apple, Facebook i Amazon)
a w Chinach – BATX (serwis Baidu,
sieć handlowa Alibaba, twórca sieci
społecznościowych Tencent i piąty
na świecie co do wielkości wytwórca
urządzeń elektronicznych Xiaomi).
Zdaniem mówcy ich przewaga sta-
nowi zagrożenie dla rządów państw
ŚMIERĆ ŚMIERCI
CZY TRANSHUMANIZM
PROWADZI DO ZAGŁADY?



5
W O L N O M U L A R Z P O L S K I L A T O 2 0 1 7 N U M E R 7 1
W Y Z W A N I A
europejskich. Ze względu na problem
bezrobocia powinno się podjąć rady-
kalne zmiany w kwestiach edukacji
i przygotowania do pracy młodego
pokolenia.
R
ozwiązania wielu obecnych prob-
lemów może przynieść postęp
technologii, zwłaszcza badania nad
sztuczną inteligencją i rozwój ICT
(Information and Communication
Technologies), czyli technologii sieci
i urządz do zapisywania i przesyłania
informacji. Na przykładzie medycyny
widać, że posiadamy już ogromne zbio-
ry danych, a dzięki ich przetworzeniu
możemy uzyskać do większą wiedzę
o poszczególnych chorobach. Dlate-
go współczesna medycyna powinna
korzystać z tych narzędzi jako umoż-
liwiacych lepszą diagnostykę pacjen-
w. Na przykład sekwencjonowanie
gew, czyli odczytywanie kolejności
elementarnych podjednostek cząste-
czek DNA, me być wykorzystywane
przy leczeniu raka.
J
ednakże ludzie, czy to jako użyt-
kownicy urządzeń technicznych,
czy jako obywatele lub pacjenci, wi-
dzą pewne zagrożenie w tym, że takie
same technologie „ulepszania” zosta-
ną zastosowane do wszystkich ludzi,
a przez to wyeliminowane zosta
mutacje genetyczne. Tymczasem
mutacje te mogą być konieczne dla
przetrwania ludzkości, gdyż zapew-
niają zróżnicowanie gatunku ludz-
kiego, umożliwiające dostosowanie
do różnych środowisk. O przydatno-
ści tych mutacji być może powinny
decydować naturalne mechanizmy
opisywane przez darwinowską teor
doboru naturalnego. Z drugiej strony
nie można też odrzucać koncepcji, że
człowiek sam może kierować swoją
ewolucją. Laurent Alexandre nie zajął
w tej sprawie stanowiska.
M
ówca nakreślił następnie per-
spektywy rozwoju rynku tech-
nologii związanych z przetwarzaniem
dużych zbiorów danych, tzw. Big Data
(dane, których analiza jest trudna ze
względu na ich ogrom, lecz może pro-
wadzić do zdobycia nowej wiedzy).
Mówił o rosnącej wartości tego rynku
i przejmowaniu przez niego kompe-
tencji ośrodków władzy. Poruszył kwe-
stie etyczne oraz ostrzegał, że społe-
czeństwo zachodnie, a w szczególności
europejskie, będzie musiało ponieść
odpowiedzialność ekonomiczną i po-
lityczną za swoje decyzje. Wspomniał
także o pewnych rzadko omawianych
przyczynach pojawienia się zachod-
nich ruchów populistycznych.
Na
koniec poruszył kwestie
związane ze sferą duchową
jednostki i obywateli, podkrlac, że
wszelkie religie i wierzenia powinny po-
zostać otwarte i wolne od jakiejkolwiek
ideologii, w tym transhumanistycznej
i anty-transhumanistycznej. Oświad-
czył, że troska o właściwe rozumienie
żnych aspektów transhumanizmu
spoczywa na szkole i nauczycielach oraz
na ludziach, którzy kształtują posta-
wy światopoglądowe i życie duchowe
innych. My zaś, masoni, oczywiście
odwołujemy się do naszej odpowie-
dzialności, wiedzy, świadomości i mo-
ralności i dlatego jako „ludzie wolni
i dobrych obyczaw” nawołujemy, by
na drodze postępu nauki i technologii
zawsze znajdowało s miejsce dla czło-
wieka, jego wrliwości, duchowości
i poezji. #
Deska dra Laurenta Alexandre'a zo-
stała wygłoszona na pracach loży GLCS
w dniu 24 stycznia 2017 r., przetłuma-
czona przez s Marzenę S., zredagowa-
na przez br Andrzeja Kazanowskie-
go. Zdjęcie: Wikipedia.
P I S M O P R Z Y J A C I Ó Ł S Z T U K I K R Ó L E W S K I E J
6Z Y C I A L Ó I O B E D I E N C J I
M
iędzynarodowy Mieszany
Zakon Wolnomularski Le
Droit Humain, założony
w marcu 1884 roku we Francji przez
Br Georgesa Martina i S Marię De-
raismes jako Wielka Loża Symboliczna
Szkocka i Mieszana – Prawa Człowieka,
istnieje obecnie w ponad 70 krajach.
W Polsce ma też piękną historię.
Oto już w 1925 roku przystąpiono
do organizowania pierwszej komórki
tego rytu, a w 1926 roku utworzo-
no pierwszą Lę MMZW Prawa
Człowieka Orz Biały z Wan
Dynowską jako przewodniczącą. Ma-
c osobiste kontakty z Marszałkiem
Józefem Piłsudskim, sprawa, iż był
życzliwy dla wolnomularstwa mie-
szanego, gdzie na równych prawach
inicjowane i przyjmowane są kobiety,
a merytoryczne zasady humanitar-
nej filozofii człowieka z akcentami
doświadczeń teozoficznych budziły zaufanie i uznanie.
Zacły więc w Polsce szybko powstawać nowe le: m.in.
Święty Graal z Najczcigodniejszym Bratem „Torwidem” –
gen. Michałem Tokarzewskim-Karaszewiczem – i tylko
dekret Prezydenta II RP Ignacego Mościckiego z 1938
roku o rozwiązaniu wolnomularstwa w Polsce przerwał
działalność tej sprawnie już funkcjonującej Polskiej Fe-
deracji Zakonu Mieszanego Le Droit Humain.
SZL MICHAŁ TOKARZEWSKI-KARASZEWICZ NA WSCH KIELC
I ŚWIETLISTY KRĄG NA WSCH KATOWIC
NOWE LOŻE
MASONERII MIESZANEJ
B R ... J Ó Z E F E L A K I E W I C Z











ATALIER BIELEC hps://www.facebook.com/atelier.bielecka
7
W O L N O M U L A R Z P O L S K I L A T O 2 0 1 7 N U M E R 7 1
Z Y C I A L Ó I O B E D I E N C J I
G
ehenna II wojny światowej i czasy komunizmu nie
pozwalały oczywiście na żadną wolną, obywatelską
działalność, ale w pierwszych latach niepodległości, bo już
w 1993 roku Mieszany Zakon Wolnomularski Le Droit
Humain powrócił do Polski, a jego druga Federacja, roz-
wijając się bez przerwy, zapaliła swe światła w 2001 roku.
Właśnie byliśmy świadkami i czynnie asystowaliśmy
przy zapaleniu świateł dwóch nowych warsztatów: Loży
Błękitnej w Kielcach i Loży Doskonałości w Katowicach.
W poprzednim numerze „Wolnomularza Polskiego” była
już zapowiedź tego wydarzenia, gdyż ze wszech miar jest
ono godne uwagi.
Oto współtwórca Polskiego Państwa Podziemnego,
gen.Michał Tokarzewski-Karaszewicz, wybitny wolnomu-
larz, główny animator międzywojennego Le Droit Humain
w Polsce – już jako pierwszy Komendant Służby Zwycię-
stwu Polski udaje się w połowie października 1939 roku
na południe kraju, by organizować podziemne struktury
– przybywa do Kielc i tutaj mianuje wojewódzkie władze
SZP. Czy może bpiękniejsza, bardziej wiarygodna post
patrona nowej, kieleckiej loży Le Droit Humain?
A wolnomularze Ziemi Świętokrzyskiej to nie tylko
następcy braci, którzy w 1820 roku chcieli założyć w Kiel-
cach lożę Gwiazda Nadziei. Obecnie są nimi działacze
gospodarczy, publicyści, pracownicy naukowi, lekarze,
a nawet weterani oddziałów partyzanckich AK.
Toteż dzień 8 kwietnia b.r., dzizapalenia świateł
SzLMichał Tokarzewski-Karaszewicz na Wschodzie
Kielc, wywołał ogromne zainteresowanie polskich wolno-
mularzy. Wśród gości byli nie tylko przedstawiciele wszyst-
kich dziewięciu lóż Federacji Polskiej Le Droit Humain,
ale także lóż Gaja Aeterna i Prometea z Wielkiej Żeńskiej
Loży Francji, lóż Atanor i Witelon z Wielkiego Wschodu
Polski, lóż Gwiazda Morza i Kultura z Wielkiego Wschodu
Rzeczypospolitej Polskiej oraz loży Gabriel Narutowicz
z Wielkiego Wschodu Francji. Cztery obediencje i 12 róż-
nych lóż – chyba pierwsze takie uroczyste, ekumeniczne
spotkanie polskiego wolnomularstwa.
C
eremonia zapalenia świateł przebiegała oczywiście zgod-
nie z rytuałem. Jego uroczysty charakter podkreślała
osoba reprezentanta Rady Najwyższej Mdzynarodowego
Mieszanego Zakonu Wolnomularskiego Le Droit Humain
W D S Alicji Dworak, która kierując pracami, przy-
wdzia szarfę 33. Stopnia z Polskim Orłem oraz insygniami.
Nosił ją gen. WDB Michał Tokarzewski-Karaszewicz,
a po jego śmierci otrzymała WDS Inka Nowotna,
która z kolei przekazała ją WDS Alicji Dworak.
Główny element ceremonii, jej istota, to umieszczenie kre-
ującego certykatu, czyli Chartii Loży na Ołtarzu Przysiąg
i po zapaleniu dla niej Światła Wieczystego – trzykrotne
wzniesienie Sakralnego Płomienia. Uczyniła to Wielki
Komandor WDS Alicja Dworak w asyście Czcigod-
nego Mistrza (wtedy jeszcze tymczasowego) brWitolda
Sokały. Po ceremonialnym zapaleniu pochodni na stolikach
Czcigodnego Mistrza i Dozorców – trzy uderzenia młot-
kiem przez reprezentanta Rady Najwyższej, powtórzone
przez pozostałych Instalatorów – ostatecznie otworzyły
pierwsze prace SzL Michał Tokarzewski-Karaszewicz
oraz potwierdziły jej prawa do inicjowania i celebrowania
na Wschodzie Kielc wszelkich ceremonii Rytu Szkockiego
Dawnego i Uznanego zgodnie z Konstytucją i Regulami-
nami Zakonu Le Droit Humain.
N
astąpiła instalacja wyznaczonych ocerów warsztatu,
a przede wszystkim nowego, pierwszego Czcigodnego
Mistrza Loży, br Witolda Sokały.
Liczne wystąpienia, jakie wygłosili w końcowej części
uroczystości jej uczestnicy, pogłębiły nastrój serdecznej
przyjaźni i egregor zebrania, a nawet wywarły ogólne
wzruszenie. To uczucie wywołały słowa s Mirosławy
Dołęgowskiej-Wysockiej, przedstawicielki polskich lóż
żeńskich, która, przywołując fragmenty osobistych przeżyć
na Kielecczyźnie, osobistych planów i nadziei, dotyczących
wolnomularstwa, uznała za wyjątkowo radosny fakt doko-
naną właśnie uroczystość zapalenia świateł nowej i pierw-
szej na Wschodzie Kielc mieszanej loży wolnomularskiej.
I
my też ogarnięci jesteśmy tym nastrojem. Cieszymy się,
że błysnął światłem braterstwa i płonie nadal mocno
na Ziemi Świętokrzyskiej nowy, piękny masoński war-
sztat wolnomularstwa mieszanego – Sz Loża Michał
Tokarzewski-Karaszewicz.

P I S M O P R Z Y J A C I Ó Ł S Z T U K I K R Ó L E W S K I E J
8Z Y C I A L Ó I O B E D I E N C J I
* * *
N
owa, Błękitna Loża na Wschodzie Kielc – to nie jest
jedyne źródło satysfakcji dla wolnomularzy z Fede-
racji Polskiej Le Droit Humain.
Jak już wspomnieliśmy na wstępie, dzięki wieloletnim
trudom braci i sióstr zamieszkałych na południu Polski,
po 20 latach aktywności SzL Doskonałości Spirala,
z jej korzeni i współdziałania narodziła się na Wschodzie
Katowic nowa, druga loża doskonałości, która przyjęła
miano Świetlisty Krąg.
Na ceremonię zapalenia jej świateł 11 marca 2017 roku
przybyli z Francji przedstawiciele Rady Najwyższej w oso-
bach Wielkiego Mistrza Zakonu Le Droit Humain WDS
Yvee Ramon, Wielkiego Skarbnika WDB Alaina Sede,
Członka Rady Najwyższej WDB Erica van Odenber-
gha oraz goście z SzLoży z Paryża, z SzL Doskonałości
Spirali oraz lóż wyższych stopni Federacji Polskiej LDH.
Już na wspie pięknej ceremonii ukonstytuowania SzL
Świetlisty Krąg, którą prowadziła osobiście WDS
Yvee Ramon, Wielki Mistrz Zakonu – poinformowała
ona obecnych o dekrecie Rady Najwyższej, przyznającej
Chartię Konstytucyjną SzL Doskonałości Świetlisty
Krąg na Wschodzie Katowic oraz odczytała tekst tej Chartii.
Następnie w towarzystwie Inspektorów Instalujących
przeprowadziła pełny, bogaty w symbole rytuał utworzenia
nowego masońskiego warsztatu doskonałości. Przy pomocy
pięknego symbolu wskazała D S Ewę jako przyszłego
Po Trzykroć Potężnego Mistrza. Następnie przekazała
młotek Reprezentantowi Rady Najwyższej WDS
Alicji Dworak w celu zainstalowania Kolegium Ocerów.
Liczne wystąpienia uczestników i gości miały nie tylko
okolicznościowy charakter. Mówiono, że zachowując nasze
zasady, winniśmy dostosowywać się do zmieniającej się
rzeczywistości. Dążąc do tego, aby Ludzkość była lepsza
i światlejsza, tworzymy braterski krąg ludzi pracujących
nad sobą, nad swoim doskonaleniem intelektualnym
i duchowym. Krąg ten nas spaja i łączy.
Wielki Mistrz Rady Najwyższej Zakonu Le Droit Humain
WDS Yvee Ramon, przypominając o znaczeniu i wadze
ciągłości inicjacyjnej od 1 do 33 stopnia w naszym rycie,
podkreśliła, jak dogodnym, nowym narzędziem, nowym
światłem wolnomularskiego rozwoju jest loża doskonałości.
Symboliczny Klucz nie tylko otwiera i rozwija, ale odkrywa
to, co jest zakryte.
Bez żadnej przesady wypada więc stwierdzić, że kolejna,
dziewiąta już loża w Polskiej Federacji Le Droit Humain
jest krokiem milowym w rozwoju wolnomularstwa mie-
szanego w naszym kraju.
Br Józef Żelaśkiewicz
Z B L O G A A S Z E R A , O N A P A N A B O G A
STEFAN ŻEROMSKI
MASOŃSKI TRÓJKĄT NA WSCH KIELC
A
le radość! Dowiedziałam się, że 22 maja Rada
Zakonu Wielkiego Wschodu Polski prze-
głosowała powstanie masońskiego Trójkąta
o nazwie Stefan Żeromski na Wschodzie
Kielc. Nie ma postaci na Kielecczyźnie
bardziej z nią związanej, niż autor Ludzi
Bezdomnych i Syzyfowych Prac. Najsłyn-
niejszy bohater literacki Żeromskiego,
doktor Judym, u swych narodzin miał
prawdziwego wolnomularza – dr Radzi-
wiłłowicza, u zarania II Rzeczpospolitej
Wielkiego Mistrza Wielkiej Narodowej
Loży Polski. Najsłynniejsza scena inicja-
cji masońskiej w polskim lmie pochodzi
z Popiołów Żeromskiego. W roli inicjowanego
Rafała Olbromskiego niezapomniany Daniel
Olbrychski, i niezapomniany reżyser Andrzej
Wajda. Radość w mym domu wielka. Przypomnę, że
niedawno byłam na zapaleniu świateł pierwszej loży
kieleckiej – Michał Tokarzewski-Karaszewicz,
loży należącej do Droit Humain. Prawie 200
lat minęło od nieudanej próby stworzenia
loży w Kielcach (1819), aż tu taki wysyp!
* * *
Stefan Żeromski urodził się 14 paź-
dziernika 1864 r. w Strawczynie koło
Kielc. Wychowywał się u stóp Gór
Świętokrzyskich. Pochodził ze szlache-
ckiej, ale biednej rodziny. Jego ojciec
Wincenty był dzierżawcą, człowiekiem
towarzyskim, romantykiem i patriotą.
Matka, Józefa z Katerlów, była kobie
bardzo wrażliwą, oczytaną, kochała poezję.
Rodziw pisarz stracił bardzo wcznie
(matka zmaa w 1879 r., ojciec w 1883r.).
W 1874 r. Żeromski rozpoczął naukę
w gimnazjum kieleckim. Na swoje utrzymanie zarabi
udzielaniem korepetycji. #

9
W O L N O M U L A R Z P O L S K I L A T O 2 0 1 7 N U M E R 7 1
Z Y C I A L Ó I O B E D I E N C J I
W KIELCACH POWSTAŁA LOŻA MASOŃSKA
WOLNOMULARSTWO
NIE JEST SEKTĄ






Piotr Rogoziński (Onet): Czuje
się pan członkiem sekty, która
w tajemniczy sposób rządzi
światem?
Witold Sokała: - Jasne, że nie. Prze-
de wszystkim wolnomularstwo nie
jest sektą. Nie ma tutaj guru, który
wi, jak żyć, ani świętych ksiąg,
kre należy przyjmow bezkry-
tycznie. Przeciwnie, fundamentem
masońskiej metody jest otwartość
na odmienne poglądy, kwestionowa-
nie autorytetów i dyskusja. Mistrz
-
-wolnomularz nie mówi uczniowi
„idź za mną”, leczpójdę obok ciebie
i będę ci pomag, ale to ty wybie-
rasz drogę, krok i tempo”. Co do
rządzenia światem, pewnie gdyby
faktycznie władali nim adepci Ars
Regia, to byłby ten nasz padół choć
odrobinę lepszy. Przynajmniej tak
jak Stany Zjednoczone, wymyślone
w XVIII wieku przez masońskich Oj-
ców Założycieli, były pod wieloma
względami lepsze od ówczesnych
monarchii. Ale, niestety
Skąd w ogóle wziął się ten strach
przed masonerią?
- Zacznijmy od tego, że ten „strach
to zjawisko lokalne. Zupełnie inaczej
wygląda to w większości krajów an-
glosaskich czy romańskich. Tam le
działają właściwie jawnie i nie bud
żadnej sensacji. Jednak im dalej na
wscd Europy, tym gorzej. To skutek
splotu różnych czynników kulturowych
i historycznych, aleówną przyczyną
w jest, w moim przekonaniu, brak
rzetelnej wiedzy. Przeciętny Polak, jeśli

P I S M O P R Z Y J A C I Ó Ł S Z T U K I K R Ó L E W S K I E J
10 Z Y C I A L Ó I O B E D I E N C J I
już c o masonerii słyszał, to zazwyczaj
jaki sensacyjne bzdury o orgiach i Lu-
cyferze, wymlane dla pieniędzy przez
cynicznych kombinatorów w rodzaju
słynnego Leo Taxila i powtarzane po-
tem masowo, w dobrej lub złej wierze.
I dlatego wraz z gronem wolnomularzy,
alewnież „świeckich” badaczy zja-
wiska postanowiliśmy jakiś czas temu
powołać Instytut Sztuka Królewska
w Polsce, który pod kierownictwem
prof. Tadeusza Cegielskiego z Uni-
wersytetu Warszawskiego gromadzi
oraz popularyzuje naukową wiedzę
o fenomenie wolnomularstwa.
Czym więc tak naprawdę jest loża
masońska?
- Warsztatem, w którym ludzie „wolni
i dobrych obyczajów” spotykają się,
by pomagać sobie wzajemnie w sym-
bolicznym „ciosaniu swojego kamie-
nia. Czyli, po prostu, w stawaniu się
lepszymi, z nadzieją, że samodosko-
nalenie jednostki pośrednio wpłynie
pozytywnie także na jej otoczenie.
Polega to na pogłębianiu swej wie-
dzy o świecie i o naszej w nim roli,
o historii, lozoi i kulturze, ale też
na rozwijaniu duchowości, samody-
scypliny, empatii, na praktycznym
ćwiczeniu braterstwa ponad różnicami
etnicznymi, światopoglądowymi czy
politycznymi. Ważnym elementem
tej pracy są specyczne zasady orga-
nizacyjne i rytuał. Ten z kolei, przez
niektórych krytykowany za nadmierną
teatralność i pompatyczność, służy
lepszej koncentracji na sprawach waż-
nych, skuteczniejszemu odcięciu się
od stresów zaganianej codzienności,
od pogoni za dobrami doczesnymi.
Warto tutaj podkreślić, że loże posia
-
dają duży zakres samodzielności, ale
zazwyczaj zrzeszają się w tzw. obe-
diencje, czyli narodowe lub ponad-
narodowe struktury organizacyjne.
Niektórzy widzą w Was
zagrożenie, a jeszcze inni mówią,
że po prostu jesteście mało
znaczącym towarzystwem
wzajemnej adoracji.
- W tej „wzajemnej adoracji” jest nieco
prawdy. Między ludźmi inicjowanymi
naprawdę zawiązuje się specyczna,
pozytywna relacja, która sprawia, że
nawet jeśli się spieramy czy krytyku-
jemy, to czynimy to w sposób inny niż
w świecie profańskim. Natomiast co
do zagrożeń z naszej strony, owszem,
zagrożeni mogą czuć się wszyscy ci,
którzy swe funkcjonowanie opierają
na dogmatach, manipulacji i ślepym
posłuszeństwie mas. Dla nich Ars
Regia zawsze była, jest i będzie przy-
najmniej niewygodna. Dlatego tak
bezwzględnie zwalczali ją hierarcho-
wie niektórych kościołów, przywódcy
sekt, część monarchów absolutnych
i niemal wszyscy świeccy tyrani, z Hit-
lerem i Stalinem na czele.
Jak to jest ze stosunkiem
członków loży do kościoła
i religii? Tu też pojawiają się
różne mity i oskarżenia.
- Są wśród nas chrześcijanie różnych
denominacji, w tym zaangażowani
katolicy, są wyznawcy islamu i judai-
zmu, buddyści i rodzimowiercy, są t
deiści, agnostycy i ateiści. I nie mamy
z tym problemu. Przeciwnie, szanuje-
my indywidualne wybory i cieszymy
się, bo tak różne punkty widzenia
wzbogacają nasze dyskusje. Także te
o Wielkim Architekcie Wszechświata,
który dla niektórych z nas jest Bogiem
osobowym, objawiającym Ludzkości
swą potęgę na różne sposoby, a dla
innych np. uniwersalną siłą sprawczą
czy wyższą inteligencją. Nie walczymy
z żadną religią, w większości jesteśmy
natomiast przeciwnikami fanatyzmu
i przymusowej indoktrynacji religijnej,
dewocji i klerykalizmu. Także cynicz-
nego wykorzystywania religii do celów
politycznych albo biznesowych, bo to
kalanie rzeczy pięknych i szlachetnych.
A jak to wygląda z drugiej strony,
czyli jak odnoszą się do was
instytucje religijne?
- Jli chodzi o Kcioły chrzcijańskie,
to większość denominacji protestan-
ckich nie ma nic przeciwko masonerii.
Ba, wielu pastorów zapisało sotymi
zgłoskami w dziejach tego ruchu. Dy-
stans zachowuje wobec nas Kościół
katolicki, choć warto przypomnieć,
że „pramasoneria” jakobicka w XVII
i XVIII wieku cieszyła się mocnym
poparciem Watykanu, a członkami ż
bywali nawet prymasi Polski. Ostatnio
zresztą coś tu wydaje zmieniać się na
lepsze. Z kodeksu prawa kanonicznego
zniknął bezwzględny zakaz przynależ-
ności katolików do wolnomularstwa,
a przewodniczący papieskiej Rady ds.
Kultury, kardynał Gianfranco Ravasi,
opublikował niedawno artykuł pod
znaczącym tytułem „Drodzy bracia
masoni*. Nie dziwi mnie to, we współ-
czesnym świecie Kościół i masoneria
mają wiele wspólnych idei i celów.
Przede wszystkim: skłonienie ludzi,
by nie koncentrowali się wyłącznie na
gromadzeniu br materialnych, by za-
interesowali się sprawami i potrzebami
duchowymi, moralncią, by zauważyli
cierpcych i potrzebujących wokół sie-
bie, i wreszcie, by byli choć troc lepsi
dla bliźnich. A reszta, to jbyła i jest
tylko polityka. Nie walczymy z żad
religią, owszem w większci jestmy
natomiast przeciwnikami fanatyzmu
i przymusowej indoktrynacji religijnej,
dewocji i klerykalizmu.
Wydaje się, że polityka odgrywa
w waszym przypadku kluczową
rolę.
- Żadna z poważnych organizacji
masońskich nigdy nie stawiała sobie
celów stricte politycznych. Natomiast,
owszem, trochę mimochodem wol-
nomularstwo wpływało na politykę
w świecie zachodnim, zazwyczaj zresz-
tą pozytywnie. To lożowe braterstwo
przynajmniejatwiło pojednanie
brytyjskich elit protestanckich i ka-
tolickich w XVIII wieku po krwawej
wojnie domowej, pomogło załagodzić
relacje amerykańsko-brytyjskie po
secesji zbuntowanych kolonii Korony,
a potem przyczyniło się do zawarcia
francusko-brytyjskiego entente cor-
diale. Z przykładów nam bliższych,
kanały wolnomularskie wykorzysta
-
no dla wsparcia polskiego lobbingu
w Waszyngtonie, gdy ważyły się losy
naszego członkostwa w NATO. Ale
zdarzają się i patologie, na przykład
wykorzystywanie przez niektórych
zachodnioeuropejskich masonów
11
W O L N O M U L A R Z P O L S K I L A T O 2 0 1 7 N U M E R 7 1
Z Y C I A L Ó I O B E D I E N C J I
autorytetu ruchu w działalności par-
tyjnej czy wręcz używanie lożowego
szyldu jako przykrywki dla działalno-
ści szpiegowskiej (w czym swojego
czasu celowało GRU) lub majnej
(jak w przypadku niesławnej wło-
skiej loży P-2). Ale, podkreślam, to
jest margines zwalczany przez tych,
którzy wolnomularskie idee traktują
serio i uważają za cenne dla ludzkości.
Mimo wszystko pewne rytuały,
zasady i symbole są tajemnicze.
- Tajemnica wolnomularska obejmuje
dwie kwestie: szczegóły rytuału oraz
personalia żyjących conw lóż, z wy-
tkiem tych, którzy, tak jak ja, sami
postanowili sujawn. Co do rytuału,
ma to głęboki sens: nie sposób tego
zrozumi„na wyrywki”, w przypad-
kowej kolejności i bez wewnętrznego
przeżycia emocjonalnego związanego
z uczestnictwem. Cała reszta jest jawna,
na portalach internetowych poszcze-
lnych obediencji i w publikacjach
naukowych można przeczytać wiele
o zasadach organizacyjnych, struktu-
rach, a także o interpretacji symboli.
Teraz loża wolnomularska po raz
pierwszy powstaje w Kielcach.
- Nie udało się w latach dwudziestych
XIX wieku. Wtedy na przeszkodzie sta-
nął dekret carski, rozwiązujący bractwa
masońskie na terenie Imperium Rosyj-
skiego. 200 lat źniej zapalamy świaa
loży Mich Tokarzewski-Karaszewicz.
Należy ona do Mdzynarodowego Mie-
szanego Zakonu Wolnomularskiego Le
Droit Humain, czyli Prawo Cowieka,
jednej z najpotężniejszych globalnych
organizacji masońskich, wyróżniającej
się tym, że jako pierwsza, u schyłku
XIX wieku, zacła na równych pra-
wach z mężczyznami inicjować również
kobiety. To ssty warsztat tego zako-
nu w Polsce i 2055. na świecie. dzie
pracow w Rycie Szkockim Dawnym
i Uznanym, „na chwę Wielkiego Ar-
chitekta Wszechświata i dla postępu
Ludzkości”, jak głosi nasza dewiza.
Symboliczna jest tu osoba patrona:
legionisty, bohatera wojny polsko-ra-
dzieckiej, generała IIRP, twórcy Służby
Zwycięstwu Polski (przekształconej
źniej w ZWZ/AK), a jednocznie
masona 33. stopnia, współorganizatora
Federacji Polskiej Le Droit Humain
w okresie międzywojennym, cowieka
o niezwykle ciekawej duchowci i bar-
wnej osobowości. Notabene, o czym
mało kto wie, to właśnie na siostrach
i braciach z Zakonu gen. Tokarzewski
oparł w 1939 roku pierwsze struktury
konspiracyjne. Osoba brata Michała po-
nied wyznacza kierunek i styl naszych
prac. Chcemy łączyć tki zaangażowa-
nia społecznego i nowoczesnego patrio-
tyzmu oraz otwartci na przemiany
cywilizacyjno-kulturowe i tolerancji
z głębią poszukiwań lozocznych i inte-
lektualnych, a przy tym z dobrą zabawą.
Bo wolnomularstwo nie jest sztywne
i smutne. Po pnych powagi pracach
rytualnych następuje radosna agapa.
Rozczaruję pewnie niektórych, wbrew
czarnej legendzie, z napow ponad krew
niemowląt zdecydowanie przedadamy
dobre wino, a i pooski o seksualnych
orgiach są mocno przesadzone.
Co powstanie loży w Kielcach
będzie, teraz lub w przyszłości,
oznaczać dla regionu?
- Szczerze mówiąc, pojęcia nie mam.
Nie przecenibym naszego wpływu.
Może w przysci pewne kontakty
międzynarodowe zaowocu jakimiś
wymiernymi korzyściami. Bardzo bym
tego chci. Ale już sam fakt, że w takim
mieście jak Kielce możliwe okazało się
to, co nie udało się dotychczas w licz-
nych większych metropoliach, ma zna-
czenie symboliczne. Mam nadzie, że
nasze istnienie tutaj i nasz rozwój będzie
z jednej strony stanowić motywację
do wytężonej pracy organizacyjnej dla
innych wolnomularzy w kraju. Z drugiej
z da pewną otuc tym mieszkańcom
naszego regionu, którzy nie godzą się na
bylejakć, na zacofanie intelektualne
i moralne, na zciankowość.
Każdy może wejść do tego
bractwa? Jak to w ogóle zrobić?
- Jak mawiał nieodżałowanej pamięci
Piotr Kuncewicz, wybitny literat i wol-
nomularz: „drzwi są szeroko otwarte,
ale progi wysokie. I coś w tym jest,
bo wedle innej formuły „wolnomu-
larstwo jest dla wszystkich, ale nie dla
każdego. Aplikować w dzisiejszych
czasach jest łatwo, o ile jest się oso
pełnoletnią i niekaraną sądownie, wy-
starczy wypełnić formularz na stronie
internetowej wybranej obediencji lub
loży, ewentualniedać się zaprosić” ja-
kiemuś znanemu masonowi. Ale potem
zaczynają się schody, czyli staranny
proces sprawdzania, różnymi metodami
i poddawanie pewnym próbom. Pro-
cedura ma dać odpowiena pytanie,
czy kandydat jest „wolny i dobrych
obyczajów, a więc czy jego obecność
w braterskim łańcuchu dzie dla war-
sztatu właściwa, dobra i bezpieczna.
Podkreślam, tu nie chodzi o formalny
cenzus i status, wykształcenie, zasob-
ność materialną, zawód czy pełnione
stanowiska. Także nie o poglądy, bo
cieszy nas różnorodność, wykluczamy
tylko ciasnych doktrynerów i fanaty-
w. Najkrócej wiąc, szukamy ludzi
dobrych, aby pomóc im st s jeszcze
lepszymi. I tu dotykamy ważnej kwe-
stii. Inicjacja, ubranie uczniowskiego
fartuszka, to dopiero pierwszy krok
na pięknej, ale trudnej drodze. Potem,
zanim przyjdą pierwsze efekty, trzeba
się mierzyć z własnymi słabościami, ze
zwykłym lenistwem, brakiem pokory,
skłonncią do mamiącychyskotek,
gniewem, nietolerancją, etc. Bywa też,
że ludziom po prostu zmieniają się
priorytety lub nie znajdują w ly tego,
czego szukali. Wielu się wykrusza. Ale,
znów wbrew temu, co się nam nie-
kiedy przypisuje, nie podrzynamy im
gardeł i nie wmurowujemy ich zwłok
w fundamenty kościołów. Zazwyczaj
rozstajemy sw przyjaźni, ciesząc się,
że inni podąża dalej po ścieżce inicja-
cyjnej, przenosząc w przyszłość, dla
kolejnych pokoleń, prastare tradycje
i wartości naszej cywilizacji.
Rozmawiał Piotr Rogoziński
Dziennikarz Onetu
* Na temat wspomnianego artykułu
kardynała Ravasiego ukazał się ma-
teriał s Mirosławy Dołęgowskiej
-
-Wysockiej pt. Dialogtak. Eks-
komunika i antyklerykalizm – nie!
w „Wolnomularzu Polskimnr 67 (lato
2016). REDAKCJA
P I S M O P R Z Y J A C I Ó Ł S Z T U K I K R Ó L E W S K I E J
12 Z Y C I A L Ó I O B E D I E N C J I
18
marca 2017roku delegaci wszystkich lóż
oraz władze Rady ZakonuWWRPspotkali
się na kolejnym nadzwyczajnym konwencie,
w trakcie którego uzgodniono m. in.tekst Deklaracji ideowej
nowej obediencji, opublikowanej przez portal Rzeczpo-
spolita Wolnomularska.
W Deklaracji podkreślono,że wolnomularstwo jest
wslną wartośc humanistycz, oparna tradycji
związanej z Konstytucjami Andersona i odwołu
się do najszczytniejszych idei tolerancji oraz godności
Człowieka, wyrażonej dewiząWolność Równość
Braterstwo. Uznano następnie, żeidee wolnomularskie
mogą być realizowane jedynie w środowisku, w którym
fundamentalną zasadą jest Braterstwo, wyrażające się
w między innymi w poszanowaniu pełnej autonomii
sumienia oraz suwerenności lóż, przy zachowaniu prawo-
rządności, legalności i uczciwości. W związku z tym loże
zdecydowały sięna powołanie nowej obediencji, w której
wartości te będą wdrażane i praktykowane w atmosferze
braterskiego, wzajemnego zaufania wobec Wolnomularzy
i ich Warsztatów.
WWRP zamierza kultywować i podtrzymywać najszla-
chetniejsze tradycje polskiego wolnomularstwa, sięga-
jące blisko 250 lat w przeszłość i związane z najbardziej
wzniosłymi chwilami w dziejach – takimi jak uchwalenie
Konstytucji 3 Maja.
Zaakcentowano, że loże w pełni podpisują się pod treś-
cią Apelu Strasburskiego z 1961 roku, w którym zapisano,
że „należywspólnie poszukiwać warunków, w których
wolnomularze dobrej woli, należący do wszelkich tradycji,
rytów, symboli i wierzeń mogą pracować we wzajemnym
szacunku i absolutnej wolności sumienia. Wyrażono nie-
złomną wolęprzyjaznych i braterskich relacji ze wszystkimi
wolnomularzami pracującymi w ramach wszystkich Potęg
Symbolicznych na całym świecie, uważając jednocześnie,
że prawidłowo rozumiane zasady Sztuki Królewskiej są
w stanie przezwyciężyć wszelkie przeszkody na drodze
do budowyBraterstwa Uniwersalnego.
20 maja 2017 roku w Warszawie odbył się Kon-
wentWWRP. W wyniku wyborów urząd Wielkiego
Mistrza objąłbr Zbigniew Grabowski, zastępując ustę-
pującego br Andrzeja Kaźmierczaka. Podsta wolno-
mularstwa jest wolność, równość i braterstwo – powiedział
Wielki Mistrz. – Głęboko wierzę, że Wielki Wschód Rze-
czypospolitej Polskiej, w ramach którego pracują najstarsze
polskie loże liberalne, będzie ostoją tych wartości i miejscem
ich twórczego rozwijania. Tworzymy wspólnotę suwerennych
ż, w której panuje atmosfera współpracy i swoboda pracy na
rzecz Ludzkości. Loże WWRP są zróżnicowane – niektóre
mają rys bardziej społeczny, inne lozoczny, a jeszcze inne –
ezoteryczny. Ta różnorodność jest jednocześnie naszą wielką
siłą, bowiem buduje klimat otwartości i wzajemnego szacunku.
Dzięki temu możemy patrzeć w przyszłość z ufnością, a każdy,
komu bliskie są wolnomularskie wartości, jest mile widzianym
gościem podczas naszych prac.
W podobnym duchu wypowiedział się ustępujący Wielki
Mistrz:- Mlę, że za mojej kadencji udało się nam zachować
wartości najcenniejsze – przyjaźń i tradycje najstarszych
polskich lóż romańskich. Przekazując Młotek Wielkiego
Mistrza w tak godne i zasłużone dłonie, jestem pewien, że
polskie wolnomularstwo liberalne będzie dobrze i stabilnie
rozwijać się w oparciu o solidny fundament doświadczenia
brata Zbigniewa.
Prof. Zbigniew Grabowskijest zasłużonym polskim
naukowcem, byłym rektorem Politechniki Warszawskiej,
członkiem wielu szanowanych instytucji naukowych.
Pełnił także funkcję ministra i kierownika Urzędu Postę-
pu Naukowo-Technicznego. Inicjowany na początku lat
dziewięćdziesiątych do wolnomularstwa w ramachWiel-
kiego Wschodu Francji, jest jednym z twórców polskiej
masonerii. Jest członkiem, a także wieloletnim Czcigod-
nym Mistrzemjednej z dwóch najstarszych polskich lóż
liberalnych Nadzieja(drugą jest Wolność Przywrócona,
WWP) na Wschodzie Warszawy, powstałej w 1990 roku
w Lille, a następnie przeniesionej do Polski.
Opr. Wys. Źródło: portal Rzeczpospolita Wolnomularska.
DEKLARACJA
IDEOWA WWRP

WIELKIEGO WSCHODU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ
NADZIEJAKULTURATRZECH BRACIEUROPA I GWIAZDA MORZA

13
W O L N O M U L A R Z P O L S K I L A T O 2 0 1 7 N U M E R 7 1
Z Y C I A L Ó I O B E D I E N C J I
Jan Szostak: Wolnomularstwo
deniowane jest na wiele
sposobów. Ciekawi mnie jednak,
którą z denicji przyjęłaby Pani
jako tę sobie najbliższą?
Mirosława Dołęgowska-Wysocka: -
Ja się teoretyzowaniem nie zajmuję.
Znam te denicje, dla mnie najważ-
niejszy jest inicjacyjny charakter orga-
nizacji, co oznacza, że aby wstąpić do
niej, trzeba spełnić określone warunki
i przejść przez określone, stare rytu-
ały. Masoneria to zatem organizacja
inicjacyjna o charakterze etyczno-
-lozocznym, dodałabym jeszcze
– towarzyskim. Stare denicje podkre-
ślają jej lantropijność, ale wydaje mi
się, że to już jest pobocze, tzn. inaczej
sprawa wygląda w Stanach Zjednoczo-
nych, gdzie wielkie organizacje masoń-
skie ciągle fundują budowę choćby
szpitali, natomiast specyka Europy
Środkowo-Wschodniej, o której pisał
wnikliwie prof. Ludwik Hass, jest inna.
Loże są to stosunkowo nieliczne grupy,
obecnie w Polsce w sumie kilkaset
osób, pochodzącychównie z in-
teligencji. Te warstwy społeczne nie
należą do najzamożniejszych, w związ-
ku z tym problemem może być nie-
kiedy utrzymanie całej infrastruktury
obediencyjnej. Oczywiście, działamy
także lantropijne. Jako przykład po-
dam inicjatywy mojej córki Oli, która
jest obecnie zastępczynią Wielkiego
Mistrza Wielkiego Wschodu Polski.
Przeprowadziła kilka takich lantro-
pijnych ogólnoobediencyjnych akcji
(ciepła odzież dla uchodźców, środki
higieniczne dla bezdomnych kobiet),
ale mimo wszystko to jest poboczne.
Była Pani jedną z pierwszych
dwóch kobiet inicjowanych
w paryskiej loży Róża Wiatrów.
Dlaczego wybrała Pani akurat
Wielką Żeńską Lożę Francji, a nie
inną obediencję?
- Wiele w życiu zależy od przypadku,
choć tutaj to nie był do kca przypa-
dek. Mój mąż był inicjowany wcześ-
niej (w 1992 roku) w loży Wolność
Przywcona, wtedy ta loża należała
do Wielkiego Wschodu Francji. Jedna
z Polek, siostra Ewa Jaśkowska, która
mieszkała przez wiele lat w Paryżu,
przenioa ideę masonerii żeńskiej nad
Wisłę. Właśnie za spra tych kontak-
w francuskich dostałam propozycję
wstąpienia do masonerii. Prawie rów-
nolegle, (b może ba to różnica mie-
siąca) spotkaliśmy swraz z Adamem
[ż dr Mirosławy Dołęgowskiej-Wy-
sockiej, przyp. aut.] z organizatorami
Le Droit Humain w Polsce, którym
zależało na tym, abyśmy jako mał-
żeństwo do tej obediencji przystąpili.
W tym czasie mój mąż miał już sto-
pień czeladnika w WWF, a ja byłam po
pierwszym spotkaniu z EJaśkowską
i złożyłam w Paryżu niezbędne do-
R O Z M O W A Z S ... M I R O S Ł A W D O Ł G O W S K W Y S O C K
MASONERIA JEST
RODZAJU ŻEŃSKIEGO

P I S M O P R Z Y J A C I Ó Ł S Z T U K I K R Ó L E W S K I E J
14 Z Y C I A L Ó I O B E D I E N C J I
kumenty. Nie byłam wtedy
jeszcze inicjowana. Wslnie
z żem postanowiliśmy nie
opuszczać jednak swoich ż,
mimo że w liberalnej części
masonerii takie przejścia
nie należały i nie należą do
rzadkości. Być może jest to
zjawisko nieuchronne po
długich historycznych prze-
rwach, kiedy to masoneria
nie była obecna na naszych
ziemiach (zakaz działalnci
lóż po 1821 roku, okresie
IIwojny światowej czy Pol-
ski Ludowej). Można by
tę sytuacje porównać do
„płynnej nowoczesności”
prof. Zygmunta Baumanna.
Przejścia te powodują wiele
ta, aczkolwiek w lożach ko-
biecych jest inaczej. Z nich
nikt nigdy nie przeszedł do
innej obediencji
Rozumiem, że to
migracje między
tymi liberalnymi
obediencjami.
- Tak. Sytuacji w lach „narodowych
nie znam z autopsji. Te migracje są
oczywiście dozwolone. Jednakże czę-
sto wynikają z tego, co my nazywamy
w masoneriimetalami”, czyli z ambicji
albo niemożnci porozumienia się czy
też widzenia spraw funkcjonowania
loży w sposób odmienny. Zatem co
jakiś czas naspu przecia nieraz ca-
łych grup, nieraz poszczególnych sstr
i braci z jednej struktury do drugiej.
Rozumiem, że nie można
utrzymywać kontaktów
rytualnych z lożami, do których
odeszli ci masoni?
- Nie. Jli chodzi o zasady rytualności,
to jako członków poszczególnych lóż
obowiązują nas konkretne zasady. Po-
służmy się przykładem Wielkiej Żeń-
skiej Loży Francji. Z lożą, która nie jest
częścią obediencji uznanej przez naszą
obediencję, ocjalna współpraca jest
niemożliwa. Nie wyklucza to przyjaźni
i działań na neutralnym gruncie, np.
u nas w Instytucie Sztuka Królewska
w Polsce. Nie jestem pewna, czy te
kategoryczne zasady nie„spadkiem
po starych czasach, czy nie są prze-
żytkiem w płynnej ponowoczesności.
Rodzą one wiele problemów, no, ale
gdzie ich nie ma?
Czy mogłaby Pani opisać początki
powstawania lóż żeńskich
w Polsce?
- Jak wspomniam, pierwsze ini-
cjacje odbyły się w Paryżu w 1993
roku, w specycznej, bo rozsiewającej
idee masonerii kobiecej po świecie,
loży Róża Wiatrów. Po pięciu latach,
w 1998 roku, zawiązałyśmy Trójkąt na
Wschodzie Warszawy, którego byłam
przewodniczącą. Następnie w listo-
padzie 2000 roku powstała pierwsza
kobieca loża w Polsce – Prometea. Po
dziesięciu latach, w listopadzie 2010
roku, 15 mistrzyń Prometei utworzyło
drugą lożę o nazwie Gaja Aeterna.
Byłam wśród nich.
Jak wyglądała sytuacja
z pozyskaniem członkiń do
nowopowstałej loży?
Czy były już wcześniej
inicjowane zagranicą?
- Tak, wszak nie można stwo-
rzyć loży z niczego, tzn. nie
można jej stworzyć z samych
profaw. Na to nie pozwa-
lają nasze wielowiekowe tra-
dycje. Z siostrą Agnieszką
byłyśmy inicjowane pierw-
sze; po nas do Paryża wyjeż-
dżały kolejne kobiety. Żeby
powst tjkąt, w 1998 roku
przyjechały do Warszawy
siostry z Francji. Podczas
regularnych prac loży Róża
Wiatrów zostałyśmy we dwie
podniesione do stopnia mi-
strzyni, natomiast trzy inne
siostry na czeladniczki. Mam
zdjęcie z tego jakże ważnego
dla nas dnia. Są na nim dwie
mistrzynie, trzy czeladnicz-
ki i trzy uczennice, w sumie
osiem kobiet.
Jak wyglądały
w ówczesnym czasie
kontakty z Paryżem?
- Do 1998 roku, a więc przez 5 lat od-
było się kilka podróży inicjacyjnych,
cały czas korespondowmy (faks b
szczytem nowoczesności!) i pisyśmy
nasze prace symboliczne i lozoczne.
W naszej loży panują bardzo rygory-
styczne zasady, o wiele ostrzejsze n
w lachskich, poniew tam zda-
rzały się bardzo szybkie „podwyżki
ac” (czyli awanse na kolejne stopnie).
Przyspieszano uzyskiwanie kolejnych
stopni i dzio się tak pewnie we wszyst-
kich obediencjach. U nas nigdy! B
może włnie dlatego jestmy nielicz-
ne, gdyż siostry z Paryża od nas bardzo
wiele wymagały, a my, kobiety nigdy
nie zaniedbujemy tych powinności.
Żebym mogła zostać czeladniczką,
musiały upłynąć dwa lata, następne
trzy, by zost mistrzynią. Napisałam
wiele wymaganych prac symbolicznych
i lozocznych, któreumaczono na
język francuski (przekładały je Polki
mieszkające we Francji, ównie siostra
Ewa, ale i siostra Magda, profesorka -
zykoznawstwa na Sorbonie), a następ-
15
W O L N O M U L A R Z P O L S K I L A T O 2 0 1 7 N U M E R 7 1
Z Y C I A L Ó I O B E D I E N C J I
nie przegłosowywano przez lożę Róża
Wiatrów. Dopiero po tym nadawano
wyższy stopień. Ten nasz pionierski
okres był żmudny i na zewnątrz mo
efektowny. M, że także na skutek
tych rygorów sporo kobiet odeszło
z naszej organizacji, ale rzecz jasna nie
tylko dlatego. Droga wolnomularska
nie jest po prostu dla wszystkich. Nieraz
siostry i bracia przekonują się o tym
dopiero po jakimś czasie. To normalne
zjawisko.
Rozumiem, że przez te lata grono
członkiń poszerzyło się do liczby
wymaganej dla loży?
- W roku 2000 liczba mistrzyń maso-
nek z Polski była ciągle niewystarczają-
ca do utworzenia loży, a raczej było nas
„na styk”. Właśnie dlatego członkinia-
mi-założycielkami Prometei były także
wszystkie Polki mistrzynie z Paryża.
Tworzenie loży jest procesem długim
i skomplikowanym. „Przeskakiwanie
czy przyspieszanie etapów, zwłaszcza
kształcenia, nabywania podstawowych
umiejętności, nauki symboli, może
okazać się zgubne dla przyszłości loży
i jej stabilności w długim okresie czasu.
Ile członkiń łącznie skupiają loże
Prometea i Gaja Aeterna?
- Obecnie około 40, natomiast prze-
winęło się przez nie mniej więcej 60
kobiet. W całej naszej obediencji jest
obecnie ponad 14 tysięcy kobiet, sku-
pionych w 450 lożach.
Ciekawi mnie, jakie grupy
zawodowe wyróżniają się
w lożach żeńskich?
- W naszych lożach działają głównie
inteligentki i kobiety pracujące w tak
zwanych „wolnych zawodach.
Jakie według Pani są najczęstsze
powody rezygnacji członkiń?
- Czasami jest to zawód intelektual-
ny, lecz najczęściej chodzi o sprawy
osobiste, zwłaszcza rodzinne, w tym
choroby.
Jak wygląda funkcjonowanie łóż
oraz stosunki międzynarodowe
wewnątrz WŻLF?
- Powiem o bliskim nam rejonie. W Eu-
ropie Środkowo-Wschodniej istnieją
loże w Czechach, Rumunii, Bułgarii,
Rumuni, Serbii i na Węgrzech. W tym
pierwszym państwie loża uśpiła się
z powodu kwestii wewnętrznych,
ale jest obecnie odbudowywana. Na
Węgrzech obecne rządy nie sprzyjają
rozwojowi masonerii. Bardzo inten-
sywnie rozwija s natomiast masoneria
w Rumunii, Bułgarii i Serbii. Bezpo-
średnie kontakty najczęściej nawiązu-
jemy w Paryżu, chociaż były wizyty np.
sióstr z Rumunii u nas na obchodach
jubileuszowych 15-lecia Prometei.
Czy rytuał loży żeńskiej znacząco
różni się od pozostałych?
- Pracujemy, jak wiele lóż męskich,
w Rycie Szkockim Dawnym i Uzna-
nym. Jest on bardzo bogaty oraz trak
-
towany z pietyzmem. Wszystko jest
eleganckie i uduchowione. Nosimy
długie, czarne suknie, a także medale
lożowe. Szczególnym zainteresowa-
niem sióstr i braci z innych warsztatów
cieszą się rytuały św. Jana letniego i zi-
mowego. Odwiedza nas wtedy wielu
gości z Wielkiego Wschodu Polski, Le
Droit Humain, Wielkiej Loży Kultur
i Duchowości.
Wcześniej, żeby wstąpić do
loży, trzeba było otrzymać
zaproszenie, dzisiaj można złożyć
wniosek przez Internet. Czy
dzieje się tak za sprawą rozwoju
technologicznego, czy istnieje ku
temu może inny powód?
- Czasy się zmieniają. Internet jest
teraz środkiem komunikacji tak po
-
tężnym, że i my nie możemy być na to
obojętne. Obie loże mają swoje strony
www i prole na FB, tam są podane
adresy mailowe, za pomocą których
można skontaktować się z lożą. Moje
doświadczenie mówi, że nawet przyj-
mując kogoś z polecenia, do końca nie
możemy być pewni, kogo przyjmuje-
my. Oczywiście pierwsze członkinie
należały mniej więcej do tego samego
kręgu. Sama jestem odpowiedzialna
za kilka pierwszych poleceń. Z cza-
sem krąg znajomych się rozszerzał do
„znajomych znajomych, zwłaszcza
z kręgów masońskich. Myślę, że taki
charakter organizacji nie ulegnie zbyt
szybko zmianie, mimo internetowych
„pokus”.
Jak wygląda proces przyjęcia
kandydatki?
- Droga jest dość skomplikowana.
Kiedy jakaś pani wyraża chęć przy
-
stąpienia do masonerii, w pierwszej
kolejności spotyka się z Czcigodną
Mistrzynią loży, która następnie czyta
jej podanie wobec całej loży. Musi
to zostać przegłosowane. Może po-
przedzić to dyskusja na temat kandy-
datki. Bywały takie sytuacje, że loża
wypowiedziała się na „nie”. Jednak
nie należy to do częstych zdarzeń,
ponieważ jeśli profanka okazuje się
„niepewna, to do takich głosowań
zazwyczaj w ogóle nie dochodzi. Po
przegłosowaniu wyznacza się tzw. trzy
ankieterki, czyli trzy doświadczone
mistrzynie. Każda z nich niezależnie
rozmawia z kandydatką, często godzi-
nę lub dwie, spisując przy tym spra-
wozdanie z tej rozmowy, które zostaje
z kolei odczytane loży. Po kolejnym
głosowaniu następuje przesłuchanie
„pod opaską”. Cały proces trwa od
kilku miesięcy, nawet do roku. Wbrew
wszelkim mitom trudniej jest w nasze
szeregi wstąpić, aniżeli wystąpić.
Przyjęło się, że do masonerii
można być zaproszonym
tylko raz. Czy można ponowić
wcześniej odrzucony wniosek
o przyjęcie?
- Tak, zdarzyła się u nas taka sytu-
acja. Oczywiście nie będę szczegó-
łowo o tym opowiadać. Wiem, że
w innych lożach czasami podchodzi
się do procedur w sposób bardziej
elastyczny. Natomiast zasada trzech
ankiet i tajnegoosowania przed
inicjacją obowiązuje we wszystkich
obediencjach. W zależności od sytua-
cji oraz kandydata procedurę przyjęcia
można w znaczny sposób wydłuż
lub skrócić. W lożach kobiecych nie
było i nie ma drogi na skróty.
Dlaczego w Polsce masoneria nie
funkcjonuje tak jak na przykład
P I S M O P R Z Y J A C I Ó Ł S Z T U K I K R Ó L E W S K I E J
16 Z Y C I A L Ó I O B E D I E N C J I
we Francji, Wielkiej Brytanii czy
USA? W tych państwach adresy
lóż są jawne. Można „z ulicy
wejść” do środka i zwiedzić
budynek czy muzeum, jak
w siedzibie Wielkiego Wschodu
Francji w Paryżu?
- To jest temat bardzo szeroki. Głów
-
nie przyczyną są nasze doświadcze-
nia historyczne. W Polsce nie wy-
kształciło się nigdy mieszczaństwo
w takim charakterze jak we Francji,
które doprowadziło do wybuchu re-
wolucji. Wtedy interesy mieszczań-
stwa i masonerii zly się w jedno.
U nas mieszczaństwo w znacznej
mierze było obce narodowo: nie-
mieckie, żydowskie. Inną przyczy
jest stereotyp Polak-katolik, czego
źródłem by głównie zabory. Teraz
ten stereotyp także święci tryumfy.
Niestety, jednym z jego elementów
jest antysemityzm i antymasonizm.
Obecnie Żydów w Polsce jest nie-
wielu, co nie przeszkadza, że istnieje
u nas antysemityzm, podobnie jest
z masonami – jest ich jak na lekar-
stwo, a antymasonizm funkcjonuje
znakomicie (popularne jest wszak po-
wiedzenie, że wszystkiemu winni
Żydzi, masoni i cykliści). Zapomina
się, że polska masoneria z a w s z e
była patriotyczna. Niewiele osób wie,
że twórca słów do hymnu Polski, Jó-
zef Wybicki, a także jego bohater
– generał Henryk Dąbrowski – byli
masonami. Z drugiej strony szczerze
powiem, że nigdy mnie osobiście nie
spotkała przykrość z powodu należe-
nia do masonerii, a jesteśmy z mężem
ujawnieni” od 24 lat, tj. od momentu
zarejestrowania „Wolnomularza Pol-
skiego, którego jesteśmy wydawcami.
W tym roku przypada 300-letnia
rocznica powstania masonerii.
Czy związku z tym wydarzeniem
planowane są jakieś wydarzenia,
które upamiętnią tę rocznicę?
- Dzisiaj w Polsce panuje taki klimat,
że podobne przedsięwzięcie jak wiel-
ka wystawa „Masoneria pro publico
bono” w Muzeum Narodowym sprzed
dwóch lat nie ma szans na realizację.
Odbędzie się natomiast cykl wykła-
w zatytułowany Akademia Mistrza
Hirama. Oczywiście będą okolicz-
nościowe artykuły wWolnomula-
rzu Polskim, a zaczniemy publikacje
w wydaniu wiosennym (WP nr 70)
relacją z pierwszego wykładu brata-
-profesora Tadeusza Cegielskiego pt.
Masoneria u progu czwartego stulecia.
Mój wykład o historii masonerii ko-
biecej będę miała w maju.
Nie należy się zatem spodziewać,
że rocznica ta będzie obchodzona
hucznie?
- U nas skromnie, ale na świecie na
pewno. We Francji rozpoczęto jubile-
usz wizyprezydenta Francji François
Hollande’a na rue Cadet, w siedzibie
Wielkiego Wschodu Francji, w Wiel-
kiej Brytanii obchodom będzie pa-
tronował sam książę Kentu Edward,
Wielki Mistrz Zjednoczonej Wielkiej
Loży Anglii. My po prostu dołożymy
swoją cegiełkę.
Można powiedzieć, że idee
masonerii przejęły partie
polityczne. Czy masoneria dzisiaj
ma jeszcze sens?
- Wszystkie wartości, kre niosła
masoneria od momentu powsta-
nia, szczególnie ta liberalna, czyli
wolność, równość, braterstwo, so-
lidarność, tolerancja, są obecnie
zawarte wżnego rodzaju aktach
prawnych i dokumentach, chociażby
ONZ. Wartości te jak powietrze,
nie zastanawiamy się nad tym, gdy
oddychamy swobodnie. Teraz jed-
nak klimat się zmienia; tlenu coraz
mniej, a smog zaczyna nas dusić.
Nagle zdajemy sobie sprawę, że za-
grożenia związane z nacjonalizmem,
ksenofobią i nietolerancją to nie prze-
szłość na zawsze przezwyciężona, te
stare zmory zaczynają być oszone
wręcz ocjalnie. Zatem nasze stare
masońskie hasła nie tylko trzeba od-
kurzyć, trzeba o nie walczyć! Niestety,
wolnomularze często już nie są siłą
sprawczą. Tą rewolucyjną, progre-
sywną siłę masoneria ma już chyba za
sobą. W bardzo wielu krajach, choćby
w USA, zwyczajnie wolnomularze
się starzeją.
Chciałbym teraz zapytać Panią
o stronę towarzyską masonerii.
- Żyjemy dzisiaj w świecie zindy-
widualizowanym, gdzie toczy się
wal o byt. W takiej atmosferze
posiadanie grupy wsparcia, z k
dobrze się czuje, mna się spotkać
i porozmawiać o pięknych ideach jest
ważne. W takiej grupie można się
poczuć wolnym, nie trzeba udawać
się na emigrację wewnętrzną. Ma-
soneria to enklawa dobra, piękna,
żenia do prawdy i choci brzmi
to jak slogany, jest to prawdą. W tym
ponowoczesnym świecie masoneria
ze swymi starymi rytuałami daje
szansę na oddech i możliwość sta-
wania się lepszym cowiekiem; lep-
szym nie „od kogoś”, ale lepszym dla
siebie samego. Mimo wszystkich
naszych niedoskonałci, o krych
wiłam w tej rozmowie, podczas
posiedzenia ly czuję się dobrze,
wolna i swobodna. Mo do końca
być so.
W wielu Pani wypowiedziach
dotyczących papieża Franciszka
dostrzegam sympatię. W jednym
z wywiadów Pani mąż powiedział,
że kiedyś III Sobór Watykański
zaakceptuje masonerię. Czyli są
nadzieje na dialog czy zmianę
stosunku Kocioła Katolickiego do
masonerii?
- Stare spory masonerii z Kościołem
wobec nowych cywilizacyjnych wy-
zwań stają się anachroniczne, niko-
mu niepotrzebne i niczego niedające
ludzkości. Dotyczy to moim zdaniem
i jednej, i drugiej strony. Zanim jednak
przebrniemy przez wiekowe rafy ani-
mozji i niechęci, może minąć nawet
i sto lat. Pewnie nie dożyję tego, ale
ideę porozumienia głoszę na łamach
Wolnomularza Polskiego” od dawna.
I głosić będę. #
Wywiad znajdzie się w Aneksie pra-
cy magisterskiej Jana Szostaka, po-
święconej polskiemu wolnomularstwu
po 1945 r., pisanej pod kierunkiem
prof. Waldemara Łazugi na UAM.
17
W O L N O M U L A R Z P O L S K I L A T O 2 0 1 7 N U M E R 7 1
N A I N N Y C H Ł A M A C H
T
en wpływ na politykę, kulturę, edukację i ekonomię
wynika z jednej strony z pozycji kobiet skupionych
w tych grupach lub pełnionych przez nie funkcji
w polityce, kulturze, biznesie, mediach, nauce, organiza-
cjach pozarządowych, a z drugiej strony z ponadpartyjnej
zgody na włączanie idei tej rewolucji do polityki w Polsce.
Fakt ten ukrywa się przed społeczeństwem od początku
transformacji, choć potwierdza go treść art. 5 Konstytucji,
który tam, gdzie jest mowa o zrównoważonym rozwoju,
otwiera nas na rewolucję kulturową i ekonomiczną w duchu
zarządzania globalnego. Tymczasem w biograę kobiet
lewicy wpisane są niekiedy osobiste i rodzinne związki
ze starą, szeroko pojętą komuną i z neokomuną w jej neo
-
humanistycznej odsłonie społeczeństwa obywatelskiego,
która zdominowała politykę światową po upadku muru
berlińskiego według sentymentów wolnomularskich i celów
zrównoważonego rozwoju zaproponowanych światu przez
zarządzanie globalne ONZ, UE (Sachs, Soros).
KONTRKULTURA W POLSCE
T
a rewolucja jest antykatolicka, proaborcyjna, tzw.
równościowa, progenderowa, kosmopolityczna.
Globalizuje się, idąc przez instytucje międzynarodowe
i państwowe. Jej cechą charakterystyczną jest np. wrogi
stosunek do klauzuli sumienia, przeakcentowanie ochrony
powietrza i środowiska oraz polityka tzw. rozwoju przez
samoograniczanie (por. J. Żakowski, Kongres Obywatelski).
Ponadto jednym z dowodów zakorzeniania jej w Polsce jest
np. obligatoryjne ustanowienie stanowiska Biura Pełno-
mocnika ds. Równego Traktowania (przez PiS zastąpiony
Pełnomocnikiem Rządu ds. Społeczeństwa Obywatelskiego
i Równego Traktowania). Innym dowodem jest stoso-
wanie terminologii tej rewolucji. Na przykład określenie
„zrównoważony rozwój” jako pojęcie/klucz rewolucji jest
„kodem” globalistycznych celów zwnowonego rozwoju
z tzw. zdrowiem i prawami seksualnymi i reprodukcyjnymi.
Stanowią one „korzeń” aborcji i antykoncepcji, ochrony
tzw. orientacji seksualnej, tzw. równości, w której np. po-
stulowane jest paraprawo homoseksualistów do adopcji
dzieci – stąd wynika zwalczanie tradycyjnych ról w ro-
dzinie jako stereotypów. W Polsce idee kontrkultury są
wzmacniane głosem prof. Magdaleny Środy i środowiska
Kongresu Kobiet z dr Henryką Bochniarz, szefową Polskiej
Konfederacji Pracodaww Prywatnych Lewiatan, minister
przemysłu i handlu w rządzie Jana Krzysztofa Bieleckiego
(1991 r.), oraz związanego z nimi Klubu 22 i tzw. Loży 28.
Idee kontrkultury podzielane są również przez żeńskie
loże masońskie Prometea i Gaja Aeterna. Nazwiska pań
wchodzących w skład Rady Programowej Kongresu Ko-
biet i jego gabinetu cieni, będącego nieformalnym rządem
z ministerstwami, widnieją na jego stronie internetowej.
O masonkach w Polsce można się dowiedzieć np. ze stron
internetowych wspomnianych wyżej dwóch lóż.
KLUB 22, LOŻA 28 I KONGRES KOBIET
Jak twierdzą uczestniczki spotkań Klubu 22, dr Henryka
Bochniarz uchodzi za jego nieformalną liderkę i to ona
z Barbarą Labudą wpadły na pomysł stworzenia grupy
kobiet określanych przez nie mianem kobiet sukcesu. Grono
kobiet Klubu 22 współtworzą takie osoby, jak np. Mgorzata
Niezabitowska, Olga Krzyżanowska, piosenkarka Kora
Jackowska, Hanna Suchocka (była premier i ambasador
Polski przy Watykanie), Nina Terentiew (b.szefowa te-
lewizyjnej Dwójki), Lena Kolarska-Bobińska (dyrektor
Instytutu Spraw Publicznych), Magdalena Środa, Hanna
Gronkiewicz-Waltz, Danuta Hübner, Olga Lipińska,
Henryka Bochniarz, Bożena Wawrzewska (była zasp-
czyni redaktora naczelnego „Rzeczpospolitej”), Maria
Szyszkowska, Ewa Plucińska, Izabela Cywińska, Anna
Popowicz (pracuje w rmie zarządzającej funduszami,
kiedyś w rządzie Bieleckiego), Anna Fornalczyk (profesor
ekonomii, członek zarząw kilku rm, współwłaścicielka
PRZECZYTALIŚMY
FEMINISTKI,
POGANKI, MASONKI







P I S M O P R Z Y J A C I Ó Ł S Z T U K I K R Ó L E W S K I E J
18 N A I N N Y C H Ł A M A C H
rmy doradczej), Bożena Walter, Irena Eris, Maria Wiś-
niewska (ekonomistka, była prezes Pekao SA). Na swoich
comiesięcznych, prywatnych spotkaniach gościły Lecha
Kaczyńskiego, Leszka Balcerowicza, Jacka Rostowskiego,
Donalda Tuska. Klubowi 22 przypisuje się pomysł stworzenia
Kongresu Kobiet, który działa od 2009 r.
W skład Kongresu Kobiet wchodzą również panie zwią-
zane z tzw. Lożą 28, której nazwa nie ma związku z liczbą
członw, ale z feministycznym „sznytem” ich mentalności.
Lożę tworzą m.in. Magdalena Środa, Wanda Nowicka,
Kinga Dunin, Henryka Bochniarz, Kazimiera Szczuka,
wskazująca Instytut Badań Literackich PAN jako miejsce
jej intelektualnej formacji za przyczyną prof. Marii Janion
(Stowarzyszenie na rzecz Humanizmu i Etyki Niezależnej.)
Z IBL związany był przez lata Jan Józef Lipski, członek
Klubu Krzywego Koła, wieloletni przewodniczący pozo-
stającej w podziemiu wolnomularskiej loży Kopernik.
MASONKI W POLSCE
O
żeńskich lożach masońskich w Polsce Gaja Aeter-
na i Prometea mówią strony internetowe obu lóż,
które przynależą do […] Wielkiej Żeńskiej Loży Fran-
cuskiej (GLFF). Masonka loży Prometea, dr Mirosława
Dołęgowska-Wysocka, inicjowana w loży paryskiej La
Rose des Vents, naly do Instytutu Sztuka Królew-
ska w Polsce, promującego myśl masońską, i prowadzi
swój blog w internecie, który nazwała imieniem bogini
pogańskiej – Aszery. Jest wydawcą i redaktorem „Gaze-
ty Ubezpieczeniowej” oraz „Wolnomularza Polskiego,
magazynu poświęconego w całości tematyce masońskiej
(wolnomularskiej). W jego pierwszej radzie programowej
zasiadała prof. Maria Szyszkowska (Klub 22), lozof i –
podobnie jak wspomniana prof. Maria Janion – członek
Stowarzyszenia na rzecz Humanizmu i Etyki Niezależnej,
które wchodziło w skład Polskiej Federacji Humanistycz-
nej (w Europejskiej Federacji Humanistycznej z siedzibą
w Brukseli), do której należały także Barbara Labuda,
Olga Lipińska, Danuta Waniek. Szyszkowska jest autorką
projektu ustawy o rejestrowanych związkach tej samej płci,
projektów ustaw dotyczących aborcji i eutanazji.
ZA ABORCJĄ
W
spomniane środowiska łączy walka o paraprawo do
aborcji i propagowanie mentalności antykoncep-
cyjnej. Wpis na stronie internetowej Kongresu Kobiet pt.
Ani kroku dalej. Demonstracja Ratujmy kobiety” z dnia
5 września 2016 r. informuje:To projekt całkowitego
zakazu aborcji, który odbiera nam, kobietom, prawo do
decydowania o swoim życiu i zdrowiu. […] Będziemy
demonstrować w gronie wielu organizacji pozarządowych
i inicjatyw nieformalnych. W „Wolnomularzu Polskim
z dnia 3 października 2016 r. czytamy: „Dziś «Czarny
poniedziałek» – dzień powszechnego strajku kobiet. Re-
dakcja «Wolnomularza Polskiego» rozumie ten protest
jako walkę o to, żeby każda kobieta mogła żyć w zgodzie ze
swoim światopoglądem i sumieniem, których nie powinna
narzucać innym osobom. W „Rzeczpospolitej Wolno
-
mularskiej” masonka z loży Róża Wiatrów odpowiada
Dołęgowskiej-Wysockiej: „Jak sądzę, jest jedna dziedzina,
w której wpływy masonów-kobiet i mężczyzn wyraźnie
się uwidoczniły: jest nią popularyzacja antykoncepcji”.
Z kolei w oenzetowskich Celach Zwnoważonego Roz-
woju (Cel nr 3) czytamy m.in.: „[do] 2030 roku zapewnić
powszechny dosp do świadczz zakresu zdrowia sek-
sualnego reprodukcyjnego, w tym planowania rodziny,
informacji i edukacji, oraz włączyć zdrowie reprodukcyjne
do krajowych strategii i programów. (Cel nr 4): „Zapewn
powszechny dostęp do ochrony zdrowia seksualnego i re-
produkcyjnego oraz korzystanie z praw reprodukcyjnych,
zgodnie z Programem Dziań Mdzynarodowej Konferencji
na rzecz Ludności i Rozwoju, PekińsPlatformą Działania
i dokumentami końcowymi ich konferencji przeglądowych.
INICJACJA OKULTYSTYCZNA
Światło na to, co inspiruje postawy proaborcyjne, rzuca
fakt inicjacji okultystycznej, do którego powyższe środo-
wiska się przyznają. Na przykład w telewizyjnym programie
W roli głównej” prof. Magdalena Środa opowiada z powagą:
„Na nasze zjazdy […] wdralinie przyjeżdżała pewna
czarownica – prosto z Salem. I uczyła nas żnych rzeczy
[…] wszystkiego nie mogę powiedzieć, bo jesteśmy związane
tajemnii każda z nas ma dyplom. […] w Noc Walpurgii,
albo w głęboką noc bogini Hekate, i gry, i wtajemniczenia
trwa do samego rana. Efekty tego widać oczywiście potem
w życiu politycznym przez następnych 6 miesięcy. […] My
jesteśmy dobre czarownice. […] od pewnego momentu na
konferencjach feministycznych rzeczywiście pojawił się wątek
wiedźm. Również Kinga Dunin w tekście „Mądralińskie
baby, czyli przechadzka feministyczna dla czytelników płci
obojga” [Teksty Drugie, nr 4-5-6/1993] napomyka o Nocy
Walpurgii w „dralinie, miejscu zjazdów feministek pod
Warszawą. Z kolei drDołęgowska-Wysocka o inicjacji do
masonerii mówi: „To jest ten obszar naszych rytuałów
i obrzędów, i obrządków, o których po prostu nie mówimy
(por. Masoni a sprawa polska, hps://www.youtube.com/
watch?v=IjptB-O4iJI).
Sprawę inicjacji do masonerii przybliża mason i masono-
log prof. Tadeusz Cegielski: „Kandydat do loży przeżywa
symbolicznie swoją śmierć i swoje symboliczne narodziny.
Ten kandydat wychodzi z głębi ziemi, czyli z izby rozmyślań;
to jest taka na czarno udekorowana izba, w której pewne
znaki i symbole przypominają mu problem zmartwych-
wstania. Jak rozumianego, tego prof. Cegielski nie wyjaśnia.
Profesor Tadeusz Cegielski to syn Longina Cegielskiego,
wicepremiera w rządzie Piotra Jaroszewicza, odznaczony
w 2005 r. przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego Złotym
Krzyżem Zasługi, „współbrat” w masoństwie z Janem
Olszewskim za komuny, organizator wraz z Uniwersyte-
tem Warszawskim wystawy „Masoneria pro publico bono
w Muzeum Narodowym.
19
W O L N O M U L A R Z P O L S K I L A T O 2 0 1 7 N U M E R 7 1
N A I N N Y C H Ł A M A C H
ŻEROWANIE NA CHAOSIE
Neopogstwo, wypluwając z siebie kontrkulturę oraz
okołorewolucyjny chaos, przewrotnie określa swoją
rolę jako koncyliacyjną. Cegielski wyjawia na przykład,
że „wolnomularstwo odkryło w sobie nowe energie, a te
znalazło w obszarze Europy Środkowo-Wschodniej, gdzie
ta misja koncyliacyjna, która ma zaprowadzić pewien ład
w społeczeństwie zantagonizowanym, w społeczeństwie,
w krym powstała pewna próżnia ideowa […] że ta for-
muła wydaje się być bardzo atrakcyjna. I burzliwy rozwój
wolnomularstwa w Czechosłowacji, czyli w Czechach, na
owacji, na Ukrainie, na Węgrzech, w Rumunii, w Bułgarii,
w Polsce, nawet na Białorusi, w republikach bałtyckich, na
terenie dawnej Niemieckiej Republiki Demokratycznej,
czyli w tych krajach związkowych wschodnich, wszystko to
pokazuje, że forma wolnomularska jest atrakcyjną formą
samoorganizowania sspołeczstwa po przejściach […]
że ona taką samoorganizację w czasach trudnych, w cza-
sach koniktowych może przeć” (Zrozumi masonerię,
5kwietnia 2017, Stowarzyszenie Edwarda Abramowskiego).
Pod szyldem dobra chwalio Magdalena Środa, kra w la-
tach osiemdziesiątych – tuż po powrocie z USA – wzięła
udział w konferencji naukowej poświęconej problemom
macierzyństwa. Fotograe z tej konferencji ukazują znane
dziś twarze Kazimiery Szczuki, Agnieszki Gra i innych
polskich feministek. Wówczas to uczynienie prywatnych
spraw kobiet sprawami publicznymi stało się feministyczną
misMagdaleny Środy (por. W roli głównej”). Środa, bę-
c jed z twarzy rewolucji kulturowej w Polscew ciągu
trzech dekadoswoiła polskie speczeństwo z nowotwo-
rami językowymi tej rewolucji. (Feminizację języka Środa
nazywa „wyrąbywaniem” miejsca wzyku – np. doktor-
ka, profesorka – zamiast klasycznego: pani doktor, pani
profesor). W konsekwencji owej pracy nad zmianą języka
i myślenia – w masce lantropii i postępowci – gender,
prawo do orientacji seksualnej, prawo do aborcji, zdrowie
seksualne i prawa reprodukcyjne, związki partnerskie kalec
system prawny także w Polsce. Dlatego Środy nie ruszamy,
ale musimy rozprawić sz mlą, k m.in. prof. Środa
holuje. Jeśli chcemy być prawdziwie wolni.
Dr Aldona Ciborowska
Artykuł opublikowany 24 maja 2017 na stronie: hp://
www.naszdziennik.pl/mysl/182401,feministki-poganki
-
-masonki.html#.WSXULsJ7n3c.facebook
Z B L O G A A S Z E R A , O N A P A N A B O G A
W ODPOWIEDZI
Artykuł dr Aldony Ciborowskiej z „Naszego Dzien-
nika” nosi tytuł: Feministki, poganki, masonki. Pani
doktor – publicystka i działaczka katolicka – rozpoznaje
w nim i obszernie omawia wpływowe środowiska kobiece,
wśród których wymienia nasze dwie polskie loże kobiece:
Prometeę i Gaję Aeternę, a z nazwiska mnie osobiście.
Jesteśmy w świetnym otoczeniu: Kongresu Kobiet,
Klubu 22, Loży 28, padaznamienite nazwiska lozofek,
działaczek społecznych, gospodarczych, politycznych,
kulturalnych. Sama feministyczna (choć feminizm to
bardzo pojemna kategoria) śmietanka kobieca i polska.
Na jedno chciałabym zwrócić uwagę. Pani dr Ciborowska
ma rację, gdy dostrzega rosnącą siłę naszych środowisk
kobiecych; o ile wiem, jako pierwsza łączy to wprost
z masonerią żeńską, młodą nad Wisłą, lecz ambitną i per-
spektywiczną. Wypada tylko podziękować za uznanie,
bo twarzą w twarz się pewnie nie spotkamy, by wyjaśnić
masę szczegółowych kwestii, jak np. tę, że ktoś, kto nie
chce karania za aborcję, nie opowiada się za aborcją, lecz
za świadomym planowaniem macierzyństwa; że ktoś, kto
jako symbol bloga wybiera starożytną boginię Aszerę,
nie wierzy w tę boginię, a jest ona jedynie kulturowym
łącznikiem między dawnymi a nowymi laty. I na koniec:
Pani Aldono, porozmawiajmy jak doktorka z doktorką:
kocham Europę i moje siostry masonki z Francji i wielu
innych krajów, co nie znaczy, że nie kocham swego
rodzinnego kraju Polski, jej tradycji i kultury. To wcale
nie musi się wykluczać. W naszej loży obok europejskiej
wisi zawsze aga polska.
Dr Mirosława Dołęgowska-Wysocka
PS. Czy Pani wie, że bohater polskiego hymnu na-
rodowego Jeszcze Polska nie zginęła, gen. Jan Henryk
Dąbrowski był masonem (i to wybitnym) i istnieje
w Polsce loża jego imienia?...





P I S M O P R Z Y J A C I Ó Ł S Z T U K I K R Ó L E W S K I E J
20 I N S T Y T U T S Z T U K A K R Ó L E W S K A W P O L S C E
Z
okazji jubileuszu 300 lat wolnomularstwa spekulatywnego Instytut Sztuka Królewska w Polsce zorganizował cykl
wykładów publicznych, pod wspólnym tytułem Akademia Mistrza Hirama, które odbywały się w warszawskim
klubie Nowy Świat Muzyki (Nowy Świat 63). Publika dopisała. Wykładów, nad którymi patronat medialny
objął także „Wolnomularz Polski”, wysłuchało kilkaset uczestników, a wiele tysięcy mogło się z nimi zapoznać w In-
ternecie. Prezentujemy okolicznościowe fotograe, a na następnych stronach publikujemy tekst Tomasza Szmagiera.
Wykłady: Prof. Tadeusz Cegielski – Wolnomularstwo u progu czwartego stulecia (20 lutego); Tomasz Szmagier
– Wolnomularstwo a polskie wartości kulturowe (20 marca); dr Wojciech Mościbrodzki – Historia a lozoa ma-
sonerii (24 kwietnia); prof. Tadeusz Cegielski – Masoneria wyklęta. Od bulli papieskiej do tabloidu (15 maja); dr
Anna Kargol – Drogi i bezdroża wolnomularstwa II Rzeczypospolitej (19 czerwca). #
AKADEMIA
MISTRZA HIRAMA

21
W O L N O M U L A R Z P O L S K I L A T O 2 0 1 7 N U M E R 7 1
I N S T Y T U T S Z T U K A K R Ó L E W S K A W P O L S C E


P I S M O P R Z Y J A C I Ó Ł S Z T U K I K R Ó L E W S K I E J
22 K A W A Ł K I A R C H I T E K T U R Y
W
olnomularze, jako spadkobiercy
operatywnych budowniczych,
poszukują harmonii i równowagi.
Nasi poprzednicy szukali tego w geometrii
i konstrukcji, my w życiu jednostki i społeczeń-
stwa. Dlatego tak ważne w wolnomularstwie są
triady pojęć, począwszy od triady Witruwiusza
w I wieku, która dotyczyła architektury. Mó-
wiła ona, że budowla musi być funkcjonalna,
trwała i piękna.
Najpopularniejszą triadą współczesnej ma-
sonerii liberalnej jest Wolność, Równość, Bra-
terstwo. Pojęcia te traktuje się jak powyżej,
czyli jednocześnie. Jak zbudować społeczność,
w którym jednostka zachowa swoje ideały
i zarazem będzie chciała i umiała tak je samo-
ograniczyć, z wewnętrznym przekonaniem, aby
społeczność była harmonijna i funkcjonowała
w trwałej równowadze.
23 maja 2009 roku w Renovie w Holandii od
-
było się spotkanie Wzywani przez serce Świata.
Spotkali się wówczas przedstawiciele różnych
grup „poszukiwaczy światła duchowego”: ró-
żokrzyżowcy, teozofowie, antropozofowie,
su i wolnomularze. Henk Masselinek, repre-
zentant wysokich stopni wolnomularstwa, tak
przedstawiał naszą organizację: „Wolnomu-
larstwo nie zna żadnego własnego systemu
lozocznego, lecz posługuje się metaforami,
WOLNOMULARSTWO
A POLSKIE WARTOŚCI
KULTUROWE
B R ... T O M A S Z S Z M A G I E R











23
W O L N O M U L A R Z P O L S K I L A T O 2 0 1 7 N U M E R 7 1
K A W A Ł K I A R C H I T E K T U R Y
rytuałami i symbolami. Główne zasady
to «Człowieku poznaj samego siebi
i «Od ciebie zależy wszystko», przez
co wolnomularz staje przed zadaniem
samozbadania oraz zrozumienia tego,
że samopoznanie niesie za sobą spo-
łeczną odpowiedzialność”. Przytoczył
także formułę występującą w różnych
deklaracjach mówiącą, że „wolnomu-
larz poszukuje tego, co łączy ludzi,
i próbuje usunąć to, co ich rozdziela,
aby nadać formę ideałowi wszechjed-
noczącego braterstwa. Ponosi on przy
tym osobistą odpowiedzialność w sto-
sunku do świata, postrzeganego jako
konieczna do ukończenia budowla,
w której każdy człowiek jest żywym
kamieniem budowlanym.
O
kres świetności polskie wol-
nomularstwo przeżywało za
czasów króla Stanisława Augusta Po-
niatowskiego w epoce Oświecenia.
Burzliwy okres uchwalenia Konsty-
tucji 3 Maja, a zaraz później rozbiory,
wojny napoleońskie i kolejne rozbiory.
Ciężko wymienić wszystkich wiel-
kich wolnomularzy wieku Oświecenia.
W dobrym tonie było w owych cza-
sach należdo loży. Wolnomularzami
w Polsce w drugiej połowie XVIII
i w pierwszej dekadzie XIX wieku byli
król, elita arystokracji i szlachty, posło-
wie na sejm. Masonami byli wpływowi
polscy duchowni, jak choćby pijar
Edward Czarnecki (1774–1831),
kustosz kapituły metropolitalnej
archidiecezji warszawskiej, w życiu
świeckim zaś współorganizator szkol-
nictwa w Księstwie Warszawskim.
A także jeszcze wyżsi kościelni hie-
rarchowie, prymasi Polski – Gabriel
Jan Podoski (1719–1777) i Michał
Jerzy Poniatowski (1736–1794).
Generałowie czasów napoleońskich
z księciem Józefem Poniatowskim
na czele, niemal połowa generałów
powstania listopadowego, jak prawie
60 procent profesorów Uniwersytetu
Warszawskiego.
W 1821 roku organizacje masońskie
zostają zdelegalizowane. Na obsza-
rze Austro-Węgier są już nielegalne.
Zabór pruski początkowo jest ostoją
wolnomularstwa. Znamy przypadki
prowadzenia prac w dwóch językach,
tradycji mówiącej, że Mówca loży po-
winien władać zarówno niemieckim,
jak i polskim. Ale to szybko się kończy.
Możemy już tylko mówić o Polakach
w lożach niemieckich. Kilkupokole-
niowa przerwa w działaniu lóż prawie
całkowicie zatarła pamięć o chlubnej
historii polskich wolnomularzy.
Okres międzywojenny to odrodze-
nie wolnomularstwa polskiego. Udzi
w nim elit intelektualnych i politycz-
nych wskazuje, że była szansa na
prawdziwe odrodzenie etosu masona
w naszym kraju. W okresie między
-
wojennym piękne karty zapisali wol-
nomularze w odrodzeniu kraju, odbu
-
dowie polskiej racji stanu za granicą,
działalności społecznej. Tak nieliczni,
ale związani z wspaniałym etosem to-
lerancji, harmonijnej pracy. Tendencje
autorytarne, które nasiliły się po śmier-
ci Józefa Piłsudskiego, doprowadziły
do hańbiącej decyzji o rozwiązaniu
organizacji wolnomularskich w Polsce,
jaka zapadła w listopadzie 1938 roku.
Powojenny trend do pisania histo-
rii w oderwaniu od historii realnej
doprowadził do zapomnienia nawet
pięknych kart patriotycznego działania
byłych wolnomularzy w czasie oku-
pacji hitlerowskiej. Lata powojenne
to już całkowita tragedia. Jak każdy
reżim, komuna wyeliminowała wolno-
mularstwo ze świadomości społecznej.
Utrata przez Polskę dużej części inte-
ligencji i światłych umysłów, przerwa-
nie historycznej tradycji i kontaktów
międzynarodowych zatarły pamięć
o idei wolnomularskiej. Dodatkowo
powrót do etosu nacjonalno-klerykal-
no-patriotycznego, przekazywanego
w pokoleniowej tradycji, oraz dłu-
goletnia kampania dezinformacyjna
Kościoła katolickiego doprowadziły
do powstania paranoidalnej wizji wol-
nomularzy jako mieszaniny ludowych
guseł o diabłach, czyli wrogu, który
jest odpowiedzialny za wszystkie na-
sze błędy.
Poza nielicznymi wyjątkami – ludź-
mi, którzy z masonerią zetknęli się za
granicą, historykami i bardzo niewielką
grupką tych, którzy przechowali pa-
mięć o przodkach, prawdziwy obraz
masonerii, jej celów, idei, etosu zost
całkowicie wyeliminowany ze świa-
domości społecznej. Ten stan bardzo
powoli, ale się j zmienia. Dzięki cięż-
kiej pracy takich osób jak prof. Tadeusz
Cegielski, członkom Instytutu Sztuka
Królewska w Polsce, twórcom Wirtu-
alnego Wschodu Wolnomularskiego,
Wolnomularza Polskiego” i innym.
Wystawy wielkie i prestiżowe, jak ta
w Muzeum Narodowym, w warszaw-
skim Muzeum Etnogracznym czy
różne odczyty i wystawy w mniejszych
rodkach powodują wzrost zaintereso-
wania masonerią. Powróciła literatura
faktograczna i historyczna, wcześniej
dostępna była tylko ta kościelna, kol-
portująca diabelskie wizje i kłamstwa.
Coraz częściej temat wolnomularstwa
pojawia się w mediach bez sensacji
i przekłam. To powoduje odkłamanie
i pokazuje prawdziwy obraz masonerii.
Ludzie zaczynają szukać rzetelnych
i prawdziwych informacji o historii
i teraźniejszości polskiego wolnomu-
larstwa. Rodzi s jednak pytanie. Dla-
czego ten wzrost zainteresowania nie
przekłada się na liczebny rozwój?
Wćmy jeszcze raz do czasu roz-
biorów i utraty przez Pols p-
stwowości. Szukając sposow przeciw-
stawienia się regresowi kulturowemu,
nieuniknionemu w zaistniałej sytuacji
politycznej, wyniesiono na piedestał
kulturowy romantyzm, kierując ml
pols daleko i poza główny nurt pos-
pu europejskiego. A świat zewnętrzny
z różnym skutkiem doprowadził do
przemian społecznych, kszttował s
kapitalizm, wolny rynek, zręby demo-
kracji. Przekształcy się społeczstwa,
postawy ludzi, sama masoneria tae
zmieniała ludzkie postawy i speczeń-
stwa. Symbolem tego rozbicia historii
na dwa nurty jest oczywiście wybiórcze
W okresie 100 lat
czasów Oświecenia
wolnomularstwo polskie
liczyło 316 lóż i 5748
członków.
P I S M O P R Z Y J A C I Ó Ł S Z T U K I K R Ó L E W S K I E J
24 K A W A Ł K I A R C H I T E K T U R Y
porównanie roku 1863. W Londynie
powsta wówczas pierwsza linia metra,
a u nas wybuchło kolejne przegrane
powstanie, naspiła kolejna porażka,
i to nie tylko militarna, ale i społeczna
polscy patrioci biorący udzi w po-
wstaniu albo zostali zesłani na Sybir,
albo musieli uciekać za granicę. Wszyscy
tracili majątki, ubożeli.
Ważniejsze, że to bodaj wtedy w ro-
zumieniu zbiorowości i łączących ją
więzi pocie narodu, zmitologizowane
i obciążone nad miarę reliktami tradycji
szlacheckiej, zyskało fatalną przewagę
nad pojęciem społeczeństwa. Zasymi-
lowanie pojęć patriotyzmu polskiego
z katolicką religijncią (zbitka Polak-
-katolik) dodatkowo utrudniło spra.
Od czasów Konstytucji Andersona ma-
son mi być wiernym poddanym i sku-
pionym na pracy organicznej i specz-
nej obywatelem. Obie te zasady kłóciły
się od zawsze z etosem romantycznego
powstańcaulubionym do dzwzor-
cemdobrego Polaka. To utsamianie
z romantyzmem, z pojęciem narodu
i częstym brakiem cech speczeństwa
trwa do dz. Nawet obraz wolnomular-
stwa, który w polskiej literaturze i lmie
rzadko się pojawia, przesycony jest
romantyczno-egzaltowanym duchem.
Przypomnijmy sobie sce z Popiołów
czy reklamowany jako wolnomularski
w zamle lm kopis znaleziony w Sa
-
ragossie. Wsłczesnego człowieka ten
obraz zniechęca, niewiele ob znajdzie
sens w pracy nad so w takiej formule.
Romantyczny etos trwa w Polsce
w najlepsze. Większość bohate-
rów to wojownicy, postaci tragiczne.
Ile znamy przykładów autorytetów,
bohaterów życia codziennego, którym
się udało, którzy zbudowali, odkryli
i wprowadzili do produkcji, zmienili
swoją pracą świat na lepsze? Różnica
między dobrym człowiekiem z etosu
wolnomularstwa a dobrym człowie-
kiem z etosu bohatera polskiej litera-
tury i procesu edukacji jest porażająca!
Zacytuję profesora Tadeusza Ga-
dacza, który pisał wGazecie Wy-
borczej”: „Demokrac w jej pier-
wotnej wersji, tworzoną przez Johna
Lockea i Johna Stuarta Milla, krojono
na miarę ówczesnego społeczeństwa.
A było ono zupełnie inne. Ojcowie
amerykańskiej demokracji mogli się
odwoływać do cnót obywatelskich:
solidarności, sprawiedliwości, prag-
nienia poprawy świata; dziś to pojęcia
niepopularne. Mogli się odwoływać
do rynku liberalnego, którego pod-
miotami były jednostki. Teraz mamy
rynek neoliberalny, w którym pod-
miotami są... Właściwie nie wiem,
kto. Słuchając ekonomisw, nabieram
przekonania, że rynki. Rynki zrobiły
to, rynki zrobiły tamto – ale rynki to
nic innego jak grupy interesów! O tyle
szkodliwe, że nie kierują się pojęciem
solidarności społecznej, odwrotnie,
po trupach dążą do osobistego dobra.
Platon, który za demokracją nie prze-
padał. Co miał na myśli? To, że demo-
kracja wymaga dojrzałych obywateli.
Niedojrzałość obywatelska przekłada
się natychmiast na niedojrzałość po-
lityków i kryzys demokracji. Demo-
kracja jest niczym łąka pełna kwiatów.
Ale one nie urosną na betonie.
Dlaczego w tym miejscu przytaczam
cytat o demokracji? Dlatego że chcę
go sparafrazować.
Wolnomularstwo jest niczym łąka
pełna kwiatów. Ale one nie urosną
na betonie.
I drugie stwierdzenie: wolnomular-
stwo wymaga dojrzałych i świado-
mych obywateli.
Masoneria, tak jak demokracja, musi
b oparta na fundamencie silnych cech
społecznych czy inaczej cnót obywa-
telskich: solidarności, sprawiedliwo-
ści, pragnieniu poprawy świata, ale nie
swojego własnego, tylko wspólnego.
Nie na etosie wiecznie wojującego ze
wszystkimi bohatera. Ten brak cech
silnie społecznych, brak wspólnoty
i wsłpracy, przyzwolenie na zdewa-
stowane osiedla, bo to, co wspólne, nie
jest moje. To brak więzi sąsiedzkich,
szacunku dla ludzi starych, agresywne
lobbowanie przez grupy nacisku: ro-
werzysw, ekolow, obrońców tego
czy innego miejsca itd.
Na fali zainteresowania tym tematem
przeczytałem z uwagą felieton profe-
sor Agaty Bielik-Robson o różnicach
w strukturze społeczeństwa w Polsce
i na Zachodzie. Nie będę tu przytaczał
dość długich wywodów, spróbuję tyl-
ko streścić główne tezy. Jako o klasie
średniej w Polsce możemy mówić o in-
teligencji, w odróżnieniu od miesz-
czaństwa na Zachodzie. Są to zupełnie
inne grupy społeczne. Zbudowane na
innych etosach. Inteligencja jako klasa
ludzi dobrze wykształconych, ale nie-
zamożnych, a może lepiej powiedzieć
od czasów rekwizycji po powstaniach
w XIX wieku niedbających o dobra
materialne, zaangażowanych w dzia-
łalność polityczną, głównie opozycyj-
ną, jest charakterystyczna dla Europy
Wschodniej, a głównie Polski.
Mieszczaństwo zachodnie ma olbrzy-
mie tradycje w walce o własne prawa,
dobrą pozycję materialną i uznanie dla
wygody, kultury, sztuki. Charakteryzuje
s etosem własnej pracy i silnych związ-
ków społecznych. To na tym mieszczań-
stwie i jego tradycjach opiera się głownie
siła wolnomularstwa zachodniego. Tej
warstwy społecznej w Polsce prawie nie
ma. Jej odradzanie s w okresie mię-
dzywojennym zniszczyła wojna i okres
powojenny. Kto nie zginął, ten wyjechał.
R
easumuc: wolnomularstwo
polskie boryka się zarówno z za-
nikiem prawdziwego obrazu w świa-
domości społecznej, z dużym, zróż-
nicowanym modelem pozytywnym
dobrego obywatela i lojalnego pod-
danego zaangażowanego w budowa-
nie harmonijnego życia społecznego
wokół siebie, jak i z modelem narodo-
wego bohatera walczącego o wszystko,
bez reeksji nad konsekwencjami i re-
alnością walki, z legitymizacją dobrych
intencji i własnego przekonania. Brak
też jest w Polsce typowej grupy doce-
lowej dla budowania i przesłania lóż.
Taka jest rzeczywistość wokół nas.
Jeżeli chcemy, żeby wolnomularstwo
spełniało swoją misję, nie obrażaj-
my się na ten świat zewnętrzny. Za-
chowując cały bagaż tradycji, zasad,
całą istotę wolnomularstwa, bierzmy
pod uwanasze uwarunkowania, bo
one wyjaśniają często to, co dzieje się
w skali makro w naszym współczes-
nym wolnomularskim świecie.
Nie da się budować wolnomularskiej
25
W O L N O M U L A R Z P O L S K I L A T O 2 0 1 7 N U M E R 7 1
K A W A Ł K I A R C H I T E K T U R Y
duchowości i cnót bez wrażliwości
społecznej, bez wrażliwości na dru-
giego człowieka, bez własnej obowiąz-
kowości wobec drugiego człowieka.
Nie da się budować wspólnej Europy,
nie da się być współczesnym Europej-
czykiem bez wrażliwości społecznej,
bez wrażliwości na drugiego czło-
wieka, bez własnej obowiązkowości
wobec drugiego człowieka.
Nie każdy musi, a nawet powiem, że
nie każdy powinien być wolnomula-
rzem. Mimo tak bogatej różnorodno-
ści tego ruchu nie mamy patentu na
jedną Prawdę. Jesteśmy tylko, a może
aż, jedną z dróg świadomego rozwoju
człowieka. Idąc z zaangażowaniem
drogą wolnomularskiego rozwoju, sto-
sując wolnomularską meto, idziemy
ku Prawdzie, ku wewnętrznej mądro-
ści, wrażliwości, harmonii.
Z
aproszeni wchodzimy do ly, któ-
ra jest wolnomularskim światem.
Przez wieki była tyglem i laboratorium
idei przemian i postępu. Była poligo-
nem specznych przemian. Dziś tae
możemy zgodnie z naszymi zasadami
zmieniać współczesnego człowieka na
lepsze. Kszttować budowniczych spo-
łeczeństwa europejskiego, strników
najważniejszych społecznych wartci:
tolerancji, wrażliwości i szacunku dla
innych, świadomych, że fundamentem
jest harmonia triady Wolność, Rów-
ność, Braterstwo. Mam tylko pewne
obawy, czy dużodzie chętnych do
tej zmiany.
Bo to nie koniec.
Jeszcze nie zaczęliśmy świadomej
reakcji na podane powyżej różnice
między wolnomularską cnotą a pol-
ską tradycyjną wartością kulturową,
a już idzie nowe. I wcale nie lepsze.
I obserwuję to coraz częściej.
Teraz przyjdzie nam, jak całej ma-
sonerii, zmierzyć się z Pokoleniem Y.
Pokolenie Y (ang. Generation Y),
inaczej Milenialsi (ang. Millennials)
– nazywane jest równipokole-
niem Milenium, „następną genera-
cją, „pokoleniem cyfrowym oraz
„pokoleniem klapek i iPodów” Po raz
pierwszy nazwa ta pojawiła się w 1993
roku w tygodniku „Advertising Age”
i dotyczyła dzieci urodzonych w latach
1980–1995. Datowanie ludzi z poko-
lenia Y nie jest istotne dla tego rozwa-
żania. Ważne jest, że w odróżnieniu
od poprzedniej generacji, określanej
mianem generacji X, „oswoili” oni
nowinki technologiczne i aktywnie
korzystają z mediów cyfrowych i tech-
nologii oraz mediów cyfrowych. Oraz
uznawani są za generację zuchwałą,
otwar na nowe wyzwania. Ży
w „globalnej wiosce, dzięki dostę-
powi do Internetu mają znajomości
na całym świecie. Cechuje ich duża
pewność siebie. Są dobrze wykształ-
ceni i gotowi dalej się rozwijać. Są
tolerancyjni i otwarci na to, co inne.
Według badań przeprowadzonych
w University of New Hampshire, ce-
chuje ich wysokie mniemanie o swoich
umiejętnościach, przekonanie o włas-
nej wyjątkowości, nadmierne oczeki-
wania oraz silna awersja wobec kryty-
ki. Dobrze rozwiązują częste problemy,
ale słabiej radzą sobie z tymi niestan-
dardowymi. Technologia, z której tak
aktywnie korzystają, pozostawia im
mało czasu na myślenie autonomiczne
i wyrobienie sobie własnych poglądów,
jednocześnie zaś umożliwia im spraw-
dzanie wiedzy w różnych źródłach.
Dochodzi do stopniowej alienacji
pokoleniowej – Milenialsi nie kontak-
tują się niemal wcale z przedstawicie-
lami poprzednich pokoleń (nie licząc
rodziców). Nie szukają autorytetów,
życ w przekonaniu, że „wszystko jest
w ich rękach” i nikt nie może im nic
narzucić. Często są zbyt pewni siebie
i niecierpliwi, muszą się dopiero uczyć
odpowiedzialności za swoje czyny.
W wolnomularstwie tworzą grupę
„mieszkańców zamkniętych osiedli”.
To, co dla starszego pokolenia było
poligonem szerokiego wslnego życia
specznego, dla nich jest życiem w za-
mkniętych osiedlach, wszystko reguluje
regulamin, a do załatwiania sporów
i obrony przed światem zewnętrznym
jest zatrudniona ochrona. Stara forma
pracy Ucznia z Mistrzem jest trudna do
zaakceptowania, bo nie uznaautory-
tetów. Przecież sami wszystko wiedzą,
a jak nie, to mo znaleźć w Internecie.
Dlatego też wszystko w tym Interne-
cie być powinno. Koniec z dyskrecją,
tajemnicą, rozwiązywaniem spraw we
własnym gronie.
Istotne jest też przywiązanie do ta-
kich pojęć jak demokracja, wolność,
równość, braterstwo. Ale bez dysku-
sji i poszukiwania triadowej symetrii
i harmonii. Samą dyskusję o wartoś-
ciach, jakie niosą te pojęcia, Milenialsi
uważają za herezję. Pewność własnej
wyjątkowości wiąże się z perspektywą
oceny mniejszej wartości innych.
Coraz częściej zdarza mi się spotykać
nie tylko w Polsce przedstawicieli tego
pokolenia. Nie zamierzam generali-
zować, ale trzeba mieć świadomość,
że takich postaw spotykać będziemy
coraz więcej.
Z drugiej strony jednak, jeżeli mimo
tak wielkich problemów i to nie ze-
wnętrznych, tylko wewnętrznych, nic
nie było w stanie powstrzym wskrze-
szenia wolnomularstwa w Polsce w la-
tach dziewięćdziesiątych, skoro znaleźli
się ludzie, którzy byli w stanie zaufać
metodzie i pwięcić wiele czasu, ener
-
gii i csto pieniędzy, aby wskrzesić
z martwych w świadomości społecznej
w Polsce, to może i z tymi zagreniami
metoda sobie poradzi. Potrzeba tylko
jednostek, które dą jej nośnikiem,
miłnikiem, osicielem, przykładem,
Mistrzem i Uczniem siebie samego.
Mam nadzieję, że to, co bezinte-
resownie dobre, a także szacunek
i tolerancja, zaufanie, tęsknota za to-
warzyszami intelektualnej podży, na-
turalna skłonność do dzielenia się nie
pozwolą zamknąć bram strzegących
ogrodzenia wydzielonego osiedla dla
wybrańców i masoneria – masoński
świat – pozostanie ogrodzona tylko
sznurem braterstwa i szacunku, jak
to jest na kobiercu Ucznia od setek
lat. I że nikt nie zamknie otwartych
końców tego sznura. Że jedyną dro-
gą do Zakonu pozostaną drzwi, któ-
rych wysokim progiem nadal będą
dobre obyczaje, szacunek do innych,
tolerancja, chęć życia bez dogmatów
i potrzeba poszukiwania Prawdy.
Br Tomasz S z m a g i e r
Instytut Sztuka Królewska w Polsce,
Wielki Wschód Polski, Warszawa
P I S M O P R Z Y J A C I Ó Ł S Z T U K I K R Ó L E W S K I E J
26 K A W A Ł K I A R C H I T E K T U R Y
L
ustro bowiem odbija tylko przedmioty materialne.
Odbita w nim twarz czy postać ludzka równi
staje się przedmiotem. W tym tkwi właśnie magia
zwierciadlana – że myślący, poznający podmiot obserwuje
przedmiot, który w tym przypadku jest nim samym. To
bardzo niezwykłe, gdy się nad tym zastanowić głębiej.
Na co dzień umysł ludzki tworzy wyraźne rozróżnienie
między sobą samym a tym, co jest obiektem poznania czy
reeksji. I wbrew pozorom myślenie o sobie to niemałe
wyzwanie lozoczne. Bo z jednej strony umysł rejestruje
przepływ wrażeń zmysłowych, segregując je i interpretując,
a także wybierając najwłaściwszą w swoim mniemaniu
reakcję.
Autoreeksja to wspięcie się poziom wyżej – umysł reje-
struje samego siebie, przetwarzającego bodźce i reagującego.
I podobny proces na planie zycznym ma miejsce, gdy
patrzymy w lustro. Obserwator patrzy na samego siebie
i często nie może uwierzyć, że ta postać to rzeczywiście on
T O M A S Z R Ó Y C K I
LUSTRO
Bo rzut kośćmi z łatwością obali przypadek,
Wystarczy rzucać odpowiednio długo, przecież
Wiesz o tym dobrze, prawda? Może dłużej nawet
Niż przez całą epokę, niż przez jedno życie,
Żeby się wyłonił z cy wzór oraz porządek.
Z daleka widać lepiej. Tu wciąż pojedyncze
Odłamki świata po wielkim wybuchu w czwartek,
Kiedy stara rama pękła już ostatecznie
I lustro rozbiło się na tyle agmentów,
Że twarz nie chce się złożyć w tę samą sieć zmarszczek
I grymasów czułości. Do tej układanki
Z czterech przesączył się też piąty żywioł, ciemność.
I siedziałem długo w noc, mając za oknami
Śpiewanie samochodów, lecz nim ułożyłem
Z kurzu, błysków, z drobiazgów na nowo odbicie,
Czas zdążył już rozsypać rysy oryginału.
WOLNOMULARZ
PATRZY W LUSTRO
S ... A L E K S A N D R A E . W Y S O C K A




27
W O L N O M U L A R Z P O L S K I L A T O 2 0 1 7 N U M E R 7 1
K A W A Ł K I A R C H I T E K T U R Y
sam. To poczucie niedopasowania wynika stąd, że obraz,
który umysł sam tworzy na swój temat, rzadko kiedy
bywa prostym odwzorowaniem zyczności. Okiem duszy
można widzieć siebie młodszym, starszym, grubszym,
chudszym lub też zwyczajnie innym. Ta twarz w lustrze
czy na zdjęciu najczęściej w jakiś sposób od wewnętrznego
obrazu odbiega. Powstaje poczucie dysonansu – wiemy,
że widzimy prawdziwy obraz, jednak bardziej przekonuje
nas ta wewnętrzna, subiektywna prawda.
Człowiek zaczyna rozpoznawać swoje odbicie w lustrze
mniej więcej w wieku 2 lat. Wtedy pojawia się w nim pe-
wien rodzaj tożsamości, wiedza o tym, że się jest czymś
innym od otoczenia. Tę umiejętność posiada tylko kilka
gatunków zwierząt. Człowiek i inne naczelne, słonie, delny,
świnie oraz sroki. Najciekawiej jest ze świniami. Je własne
odbicie nieszczególnie interesuje, potraą za to korzystać
z lustra w celu orientacji w terenie i poszukiwaniu żyw-
ności. Widząc miejsce ukrycia karmy odbite w lustrze, po
pierwszych próbach dotarcia tam bezpośrednio przez lustro,
szybko orientowały się, że mają do czynienia z odbiciem
i obierały właściwy kierunek. Test lustra to jedno z istot-
nych narzędzi do badania zwierzęcej samoświadomości.
Większość zwierząt ignoruje swoje odbicie lub traktuje
je jako inne zwierzę. Tak robi na przyad moja rybka
z gatunku bojownik wspaniały, która w szybie akwarium
widzi rywala. Czasem go atakuje, czasem obserwuje czuj-
nie zza liścia, czasem robi pokaz siły lub rusza do ataku.
Obserwacja tych daremnych zmagań z samym sobą skłania
do zastanowienia...
Wolnomularz spogląda w zwierciadło podczas ceremonii
inicjacji, mając tam zobaczyć swojego największego wroga.
Co to dokładnie oznacza? Znacznie łatwiej dostrzegać
oponentów w innych ludziach i szukać przyczyn swoich
niepowodzeń na zewnątrz. Psychoterapeuci, począwszy od
samego ojca psychoanalizy Zygmunta Freuda, wskazują,
że nic tak nie denerwuje nas u innych jak nasze własne
wady i trudności. Coś, czego człowiek nie potra zobaczyć
u samego siebie, projektuje na innych, czyniąc to bardziej
psychicznie dostępnym. Następca Freuda, Carl Gustav
Jung, pisał o cieniu – nieznanej samemu sobie części oso-
bowości, która potra wpędzić świadome ego w nie lada
kłopoty. I nie jesteśmy tu wiele mądrzejsi od małej rybki
z gatunku Beasplendens (bojownik wspaniały), atakując
z pełnym przekonaniem swoje własne lustrzane odbicie,
nie podejrzewając w najmniejszym stopniu, że ten wrogi
osobnik po drugiej stronie to tak naprawdę my sami.
Cień to w gruncie rzeczy brak światła – zmniejszymy
go, zbliżając się do tego, co jasne. Stańmy więc w pełnym
świetle, chociaż najlepiej nie od razu. Człowiek nie może
gołym okiem patrzeć w słońce, bo grozi to ślepotą. Podob-
nie jest w świątyni wolnomularskiej, ze światłem oswajamy
się stopniowo. Miejscem uczniów jest północ, gdzie światła
jest najmniej. Dopiero bardziej doświadczeni przemiesz-
czają się na południe, gdy są już bardziej przygotowani
na kontakt z jasnością. Z perspektywy psychologicznej
i lozocznej sposobem na wewnętrzny cień nie jest jego
bezpośrednia eliminacja, ale samopoznanie i włączenie
cienia do zasadniczej tożsamości. To spojrzenie swojemu
odbiciu prosto w oczy i spokojne rozpoznanie go w cało-
ści – takiego, jakim jest. Do tego zapraszany jest profan
podczas ceremonii inicjacji. Ale zanim mu się to w pełni
uda, minie jeszcze wiele, wiele lat. A może nie stanie się
to nigdy, bo rozwój nigdy nie jest ostatecznie zakończony.
Wolnomularz patrzy w lustro, zadając sobie pytanie – kim
jestem? Czasem jest tak, jak w wierszu Tomasza Różyckiego,
że odbicie rozpada się na tysiąc kawałków i bardzo trudno
poskładać je od początku. I ten drugi, nowy obraz nigdy
nie będzie taki sam, jak ten pierwszy.
Powiedziałam.
Deska wygłoszona w czasie prac
Sz L Wolność Przywrócona w lutym 2016 r.
Wolnomularz spogląda
wzwierciadło podczas ceremonii
inicjacji, mając tam zobaczyć
swojego największego wroga.
Coto dokładnie oznacza?
Znacznie łatwiej dostrzegać
oponentów w innych ludziach
i szukać przyczyn swoich
niepowodzeń na zewnątrz.
P I S M O P R Z Y J A C I Ó Ł S Z T U K I K R Ó L E W S K I E J
28 K A W A Ł K I A R C H I T E K T U R Y
Drogie Siostry i Drodzy Bracia,
dzisiaj, jak co roku, zebraliśmy się w braterskim
kręgu wolnomularzy z różnych lóż i obediencji,
aby świętować magiczne święto przesilenia letniego. Mo-
ment przesilenia letniego to początek astronomicznego
lata, w którym światło góruje nad ciemnością. Pierwszą
nazwę przesileniu „solstitium” nadała łacina, od słów „sol”,
czyli słońce, i „sistere, czyli stać. W tym dniu słońce stoi
najwyżej na niebie i wydaje się, że pozostaje na tej samej
wysokości przez większość dnia.
Życie natury i życie człowieka jest nieustanną metamor-
fozą, przechodzeniem z jednego stanu w drugi, przemianą,
początkiem i końcem, śmiercią i nieustannym odradzaniem
się. Ciemność i światło stanowią najbardziej elementarną
przemianę, jakiej człowiek codziennie doświadcza. Mimo
całego rozdzielenia, są ze sobą złączone. Jedno kiełkuje
w drugim. Wiedzieli już o tym nasi praojcowie, kiedy
stawali w słynnym kamiennym kręgu na wyżynie Salisbury
w Stonehenge i w zachwycie obserwowali niebo w czasie
przesilenia letniego.
Wszystko w naturze poddane jest cyklom. Jest ziemski
czas narodzin i umierania. Jest niebiański czas wschodu
i zachodu Słońca. Jest astronomiczny czas cyklu słoneczne
-
go; przesilenia zimowego i przesilenia letniego. Przesileniu
zimowemu w tradycji wolnomularskiej patronuje Jan
Ewangelista, który około 25 grudnia zwiastuje odradza-
jące się światło. Powiadają, że przechodzimy wówczas
przez „Bramę Bogów. Przesileniu letniemu patronuje
Jan Chrzciciel, który około 24 czerwca ogłasza spełnienie
zwycięskiego słońca. Przechodzimy wówczas przez „Bramę
człowieczą. Jak powiedziane jest w naszym świętojańskim
rytuale: Przechodzimy przez czas – nieuchronny, płynny
i nieuchwytny.
Dzisiaj świętujemy apogeum Światła i Życia. Dzień prze-
silenia letniego od zarania dziejów łączony był z kultami
słońca, światła i wszelkiego urodzaju. Słońce i jego ziemski
odpowiednik ogień były wówczas jedynymi źródłami
światła i ciepła. Bez słońca nie ma światła ani życia. Nic
więc dziwnego, że Słońce dla dawnych ludów stanowiło
środek i praźródło Kosmosu. Kult Słońca znano w Egipcie,
Mezopotamii, Armenii. Słońce czcili starożytni Grecy,
Persowie, Aztecy i Słowianie, a także Indianie Ameryki
Północnej. Cześć oddawano jednak nie ciału niebieskiemu,
lecz wyobrażonemu pod jego postacią bóstwu.
Człowiek na przestrzeni dziejów świata nieustannie
szukał harmonijnej całości i niezmiennych po wszystkie
czasy praw rządzących mikro- i makrokosmosem. My,
wolnomularze jesteśmy strażnikami wiekowej tradycji,
uniwersalnych praw i wartości, a więc tego co niezmienne,
trwałe. Poszukując ukrytego sensu naszego świata i istnie-
nia, patrząc w przyszłość, nie zapominamy o przeszłości na
podobieństwo prastarego rzymskiego Boga Janusa o dwóch
obliczach zwróconych w przeciwne strony. Jedna z twarzy
zwrócona była w przeszłość, a druga w przyszłość.
Rytuał wolnomularskiej ceremonii świętojańskiej sięga
do ezoterycznych źródeł wierzeń antyku; kultu Agni –
indyjskiego Boga Ognia, który z czasem przekształcił się
w kult słońca i kultu Mitry – indoirańskiego Boga Słoń-
SOLSTYCJUM LETNIE
ŚWIĘTO SŁOŃCA I ŚWIATŁA



29
W O L N O M U L A R Z P O L S K I L A T O 2 0 1 7 N U M E R 7 1
K A W A Ł K I A R C H I T E K T U R Y
ca, rzymskich Westalek – strzegących wiecznego ognia
i kuźni Nibelungów – germańskich mitycznych karłów
mieszkających w podziemiu, trudniących się kowalstwem,
posiadaczy legendarnego skarbu. Nawiązuje także do
rzymskiego Boga Sol Invictus – którego nazwa oznacza
niezwyciężone światło, oraz Ozyrysa – egipskiego Boga
śmierci i odrodzonego życia. Naszą wyobraźnię zaprzątają
nieodmiennie tajemnicze misteria eleuzyńskie, odprawia-
ne przez dwa tysiące lat w starożytnej Grecji, w Eleusis
nieopodal Aten. Misteria, o których wiemy tak niewiele,
a które tak wiele znaczą dla etosu wtajemniczenia. Wta-
jemniczenia, którego już w owym czasie mógł dostąp
każdy, niezależnie od statusu społecznego. Warunkiem
była tzw. czystość rytualna, rozumiana jako czystość serca.
Chrześcijański święty Jan Chrzciciel jest spadkobiercą
tradycji liczącej tysiące lat. Symbolizuje w naszym rytuale
ideę oczyszczenia się z ludzkich błędów, nieprawości i wszel-
kiego zła. Zwiastuje nam nadejście ery prawdziwego światła.
Nie chodzi tu już o światło zykalne, które jest emanacją
słońca lub ognia, ale o światło duchowe. Dokonując obrzędu
oczyszczenia poprzez powierzenie ogniowi wszystkiego, co
było błędem, zaniedbaniem, niezrozumieniem, wyrażamy
pragnienie i nadzieję na zwycięstwo światła duchowego
nad materialnymi ciemnościami. Wolnomularzy nazywa
się czasami Dziećmi Światła, bo światło jest wszechobec-
ne w loży wolnomularskiej. Po raz pierwszy pojawia się
w dniu inicjacji, kiedy wraz z udzieleniem nam światła
stajemy się wolnomularzami. Ustanawiając lożę, powiada-
my, że zapalamy światła loży. Przysięgamy na Trzy Wielkie
Światła na Ołtarzu Przysiąg. Lożą kierują trzy światła;
Czcigodna Mistrzyni i obie Dozorujące itp. Pracując od
południa do północy, postępujemy na drodze prowadzącej
do prawdziwego Światła, wyższej rzeczywistości duchowej.
Każdy z nas zapala przede wszystkim swoje wewnętrzne
światło, bo pracujemy przecież po to, aby stać się bardziej
wartościowymi ludźmi.
Według relacji biblijnej Bóg stworzył na początku niebo
i ziemię, która była nieładem i pustkowiem, i ciemność
była nad bezmiarem pierwotnych wód… Wtedy Bóg
rzekł: Niech stanie się światłość i stała się światłość. I od-
tąd zaczęła się żmudna wędrówka ludzi w poszukiwaniu
przeczuwanego Światła. Wędrówka często niepewna,
podświadoma, po omacku. My, wolnomularze, dążąc
do zrozumienia samych siebie i otaczającego nas świata,
staramy się rozbudzać naszą świadomość, przemieniając
bratobójczą nienawiść w braterską miłość. Życzę Wam,
drogie Siostry i Bracia, aby nigdy nie zgasło inicjacyjne
światło zapalone w Waszych sercach.
Oby trwało światło!
Powiedziałam.
sMówczyni
Izis Iusta
Deska wygłoszona podczas uroczystych prac
świętojańskich lóż żeńskich Prometa i Gaia Aeterna
25 czerwca 2016 r.
WIĘCEJ
ŚWIATŁA
T E O D O R A
C I E M I E N G A M A C Z A K










N
ajważniejszym jest Boże Narodzenie, Szczodre
Gody, pradawne świętowanie odrodzenia Słoń-
ca. Po najkrótszym dniu w roku, kiedy wydaje
się, że zapanuje ciemność, dzień zaczyna się wydłużać,
mrok ustępuje. Aby przyśpieszyć Światłość, stosowano
przeróżne rytuały. Najbardziej znanym jest Dzień św.
Łucji obchodzony 13 grudnia przede wszystkim w krajach
skandynawskich, ale świętowany także przez Słowian.
W tym dniu dziewczynki zakładały białe stroje, a głowy
stroiły wiankami z płonącymi świecami. Wierzono, że
od tego dnia przybywa dnia na wschodzie, na zachodzie
ubywa, zgodnie z przysłowiem „święta Łuca dnia dorzuca.
Dzień sprzyjający czarom i nieznanym mocom, nie zawsze
dobrym. Ostatni moment na rozpoczęcie przygotowań
świątecznych, ale też baczne obserwowanie przyrody
wróżącej pogodę dla kolejnych miesięcy.
Tradycja żywa w ubiegłym stuleciu odeszła w zapomnie-
nie. Być może dlatego, że wiemy już, kiedy jest najdłuższa
noc i że św. Łucja nie „dorzuca dnia nawet na kurzą stopę.
Przed reformą kalendarza, kiedy to Grzegorz XIII w 1582
roku zabrał 10 dni, wprowadzając niemałe zamieszanie
w datowaniu, świętowanie miało sens.
S
zczodre Gody są festiwalem światła, radością z powrotu
Słońca. Dzień nie staje się znacząco dłuższy, przybywa
go niewiele, więc powtórzenie przywołania jest niezbędne.
Zimowa Perunica, Święto Matki Boskiej Gromnicznej,
stanowi kolejne przypomnienie i wezwanie. Smolne łu-
czywa zostały zastąpione woskowymi świecami, przesłanie
pozostało takie samo. Więcej Światła! Więcej Słońca.
P I S M O P R Z Y J A C I Ó Ł S Z T U K I K R Ó L E W S K I E J
30 K A W A Ł K I A R C H I T E K T U R Y
P
rzesilenie wiosenne przynosi kolejne święto, Gody
Jare. Utopiona lub spalona Marzanna, Panna Zima,
Mróz i Śmierć, odpłynęła do morza. Z pierwszą burzą
wrócił Perun, grzmiąc, rzucając piorunami, pojąc ziemię
deszczem. Odradza się życie.
Kupała, Noc Świętojańska. Najkrótsza noc w roku obro-
sła tradycjami i obyczajami. Często porównywana jest do
walentynek. Radosna, pełna ognisk, miłości i życia, wiary
w dobrą przyszłość. Początek lata.
Dziady Jesiennne. Dziś uważane za smutne święto. Dla
słowiańskich przodków było powrotem do korzeni, łącznoś-
cią z duchami dziadów i pradziadów, dla których zapalono
ogniska na mogiłkach.
Wszystkie te święta łączy światło i ogień. Ten ostatni
koniecznie „żywy, krzesany ludzką ręką – pocieraniem
kawałka drewna o spróchniały pień, krzesiwem, w Zi-
mową Perunicę lub w Dzień Zwiastowania (25 marca)
przynoszony do domów, gdzie zarzewie pieczołowicie
przechowywano w paleniskach. Dobrze było, jeśli ogień
krzesali bliźniacy lub chłopcy/mężczyźni urodzeni tego
samego dnia. Ogień czczony i szanowany. Nie wolno było
go obrażać, zalewać pomyjami, pluć na niego, tłuc pogrze-
baczem. Nie powinna go rozniecać, a nawet zbliżać się do
niego kobieta „nieczysta” – miesiączkująca lub krótko po
porodzie – czy osoba skalana występkiem.
Kult ognia ziemskiego i ogniska domowego, obok at-
mosferycznego i niebiańskiego. Ogień ze starej chaty
przenoszono do nowego siedliska, wyposażano w niego
dzieci rozpoczynające samodzielne życie. Codzienny ob-
rzęd rozdmuchiwania żaru paleniska wymagał stosownej
powagi i modlitwy. W świątyniach słowiańskich płonął
wieczny ogień, pilnowany i podsycany przez kapłanki.
Wspomnieniem tegoż jest obyczaj zachowany w Lednicy
Górnej w okolicach Wieliczki. „Siuda Baba” wychodzi ze
świątyni w Poniedziałek Wielkanocny, by znaleźć godną
następczynię na nadchodzący rok. Współcześnie rolę tę
odgrywają mężczyźni, smoląc co ładniejsze dziewczęta
sadzami i popiołem, żądając wykupu od służby świątynnej.
Wybranki ratowały z opresji fanty lub całusy, przynoszące
szczęście. Etnografowie i językoznawcy nie wyjaśniają
określenia „siuda”. Być może przymiotnik pochodzi od
archaicznego czasownika siudać, czyli „ścigać, gnać, pędzić”.
Ogień atmosferyczny, pioruny i pożary nim wywołane
traktowane były jako święte, podobnie jak osoby, przed-
mioty lub miejsca rażone gromem. Ogień niebiański, czyli
Słońce, wymagał czci i odrębnych rytuałów. Poranne wi-
tanie, oddanie pokłonu z uchyleniem lub zdjęciem czapki,
zakaz wskazywania palcem i wykonywania prac polowych
tyłem do „bożego oka.
H
istoria jednak wi, iż oprócz śwtych ognisk
poświęcanych bogu Swarożycowi były ognie inkwi-
zycyjne, łuny wojennej pożogi, dymy pożarów. Bojaźń
(zniszczenia) i cześć (oczyszczenie i moc) obok siebie.
I odwieczna tęsknota za ogniem i światłem. Ludzie mar
o ogniu (żarze) miłości, świetle (nauki, wiedzy, wiary),
które może zagościć w człowieku, a wreszcie o światłości
wiekuistej. Nosiciel wewnętrznego światła promienieje,
dobro rozświetla... co czują dzieci i zwierzęta. A i dorosłym
się czasami zdarza. Obrazek zapisany w pamięci. Środek
wiosny, ce, ciepło, radnie, na dłoni dziewczyny
przysiadł motyl. Rusałka pawik. Trzepotał skrzydełkami,
pokazywpawie oczka, chełpił się kolorami. Zwiewny,
delikatny, prawie nierealny. Czas szatrzymał. Był tylko
motyl i promienna dziewczyna, spokojna, nieruchoma,
zapatrzona w kruchy cud życia. Wzajemne zaufanie
motylo-dziewczęce pod kwitnącymi kasztanowcami.
Jedność Świata. Dobro. Wieczna mądrość. Ulotna wiedza
ukryta w duszy. Współzależność mądrości i serca. Zapalać
światło w sobie można tylko dobrymi uczuciami, myśla-
mi, słowami i uczynkami. Rozumem trudno zmieniać
charakter na lepszy, dorastać emocjonalnie, pojmować
świat i cowieka, aczkolwiek w procesie zmian jest on
niezbędny. Ciemność jest brakiem światła. Wystarczy włą-
czyć światło serca? Więcej światła, jak brzmiały ostatnie
słowa poety różokrzyżowca i masona. Więcej, ciągle
więcej. #
31
W O L N O M U L A R Z P O L S K I L A T O 2 0 1 7 N U M E R 7 1
K A W A Ł K I A R C H I T E K T U R Y
Nie pamiętam absolutnie nic
z tych lipcowych dni, gdy
powstawał Wielki Wschód
Polski. A jednak okolicznościowe fol-
dery przygotowane na tę okazję były
wykonane moimi rękami. Ja również
projektowałam patenty ocerskie dla
członków pierwszej Rady Zakonu oraz
opracowywałam gracznie deski pro-
gramowe pierwszego Wielkiego Mi-
strza – Andrzeja Nowickiego w serii
wydawniczej „Ex Oriente Lux. W tak
dość niezwykły sposób dorabiałam
sobie do kieszonkowego. Nie przy-
wiązywałam wówczas wielkiej wagi
do tych zajęć, a otrzymany od profe-
sora Nowickiego dyplom za zasługi
dla Wielkiego Wschodu schowałam
bez głębszego zastanowienia do wy-
pchanej papierami szuady biurka.
Kiedyś to będzie miało wielką war-
tość – mówili mi rodzice. Ja im nie
do końca wierzyłam, ale teraz wiem,
że mieli rację.
NOTATKI NA
MARGINESACH MYŚLI
BR ANDRZEJA NOWICKIEGO
S ... A L E K S A N D R A E . W Y S O C K A








P I S M O P R Z Y J A C I Ó Ł S Z T U K I K R Ó L E W S K I E J
32 K A W A Ł K I A R C H I T E K T U R Y
Br Andrzeja Nowickiego – pierw-
szego Wielkiego Mistrza WWP – pa-
miętam jako nieco przygarbionego,
ale niezwykle energetycznego czło-
wieka. Jego osobowość wypełniała
całe pomieszczenie, w którym aktu-
alnie przebywał, i nie zostawiała wiele
miejsca na inne osobowości. Profesor
dużo mówił, a właściwie przemawiał,
zalewając rozmówcę potokiem reek-
sji, wiedzy, idei. Był tytanem pracy,
który pozostał aktywny twórczo i in-
telektualnie przez całe swoje długie
życie. Zresztą słowo „aktywny” nie
oddaje w żaden sposób żywości i siły
jego myśli. To jedna z tych osób, które
przywilejem było znać, chociaż nie
raz można było czuć się przytłoczo-
nym, a czasem nawet… zirytowanym.
A jednak z upływem czasu można było
już tylko żałować, że nie słuchało się
uważniej, że nie zadawało się więcej
pytań, nie wykorzystało się lepiej tej
niepowtarzalnej okazji do obcowania
z prawdziwie wybitnym umysłem,
których tak niewiele jest dane w życiu
spotkać.
Andrzej Nowicki stanął na czele
Wielkiego Wschodu Polski z kon-
kretną wizją tego, ja organizac
pragnie zbudować. Wielki Wschód
miał być kuźnią twórczej myśli, źród-
łem inspiracji oraz wiecznym placem
budowy, na którym powstaje coraz
doskonalsza i doskonalsza Świątynia
Ludzkości. W Wielkim Wschodzie
mieli spotykać się ludzie wytkowi,
będący źródłem światła, razem uczest-
niczący w tworzeniu Republiki Muz
– świata, w którym myśl jest wolna,
a Piękno jest najwyższą wartością.
Ach, bracie Andrzeju, jak trudno
jest bez Ciebie budować Republi
Muz. Jak nieporęczne wydają się na-
rzędzia, jak nietrwały materiał. Jak
bardzo brakuje twojej nieustannej
zachęty i niezłomnej wiary, że przeci
musi się udać, bo tak jest dobrze i tak
jest słusznie.
Andrzej Nowicki od wielu lat pracuje
już w jednym z warsztaw Wiecznego
Wschodu. Nam, jego kontynuatorom,
został tylko jego twórczy dorobek na
niezliczonych zadrukowanych kartkach
papieru. Tylko tyle i aż tyle. Bo przecież
człowiek staje s nieśmiertelny właśnie
za pośrednictwem swoich dzieł – tak
twierdził zawsze brat Andrzej.
Teraz na moim biurku leży czerwo-
na książeczka z Ateną na okładce. To
Filozoa masonerii u progu siódmego
tysiąclecia wydana dokładnie 20 lat
temu przez Oficynę Wydawniczą
Gdynika. Fragmentami tej książki
będę chciała się z Wami, drodzy Bra-
cia, dzielić przez najbliższe miesiące,
żeby nam było trochę lżej podczas
żmudnej i nie zawsze wdzięcznej pracy
nad budową Świątyni.
Idea „świata niedokończonego” w masonerii ancuskiej
W
gronie prekursorów masonerii powinien się znaleźć Giulio Cesare Vanini (1585–1619) ze względu na
swoją ideę świata niedokończonego (mundus imperfectus), czyli przekonanie, że prawdziwa doskona-
łość (perfectio) przysługuje tylko temu, co jest „niedokończone” (imperfectum), a więc zdolne do rozwoju,
do modykowania się, do wzbogacenia się o rzeczy nowe, których dotąd nie było. Tę myśl Vaniniego przed-
stawiałem – od grudnia 1969 roku – w różnych publikacjach włoskich i polskich, więc nie ma potrzeby, by
je tutaj powtarzać. Warto natomiast wskazać na fakt, że na każdym zebraniu loży mówi się o „nieociosanym
kamieniu” i o nieskończonym procesie doskonalenia każdej jednostki i rodzaju ludzkiego jako pewnej całości.
Z nowszych prac masońskich tę ideę „świata niedokończonego” rozwija zwłaszcza „Wiara Wolnomularza, którą
napisał w latach 1973–1974 Richard Dupuy (1914–1985), wybierany od 1956 roku kilkanaście razy na urząd
Wielkiego Mistrza Wielkiej Loży Francji.
Użyte w tytule książkiowo „wiara” ma znaczenie metaforyczne, chodzi bowiem nie o „wiarę, lecz o lozoę.
Zresztą najważniejszy rozdział tej książki ma w tytule słowo „lozoa. W rozdziale tym autor wyjaśnia sens
funkcjonucego w pracach lóż masońskich pojęcia Wielkiego Architekta Wszechświata. Już sama nazwa miała
sens polemiczny wobec koncepcji Boga Stwórcy, który kiedyś w odleej przeszłości stworzył gotowy, doskonały,
niezmienny świat. Masoneria odrzuca pojęcie jednorazowego stworzenia, zastępując je pojęciem nieskczonego
budowania i doskonalenia świata. W tym dziele jesteśmy „współpracownikami Wielkiego Architekta, podmio-
tem, który jest powołany do aktywnego uczestnictwa w procesie doskonalenia świata. Wielki Architekt umyślnie
pozostawił nam budowę niedokończoną, żebyśmy mogli wziąć udział w kontynuowaniu rozpoczętej pracy. A to
dlatego, że „warunkiem współpracy w jakidziele jest to, żeby dzieło to było niedokończone.
Mówiąc o „dziele, mamy na myśli zarówno prace wewnątrz lóż, jak prace poza lożami. Masońska idea pracy
obejmuje wszystkie dziedziny działalności ludzkiej, a więc uczenie się, myślenie, badanie, pracę zyczną. W każ-
dej z tych dziedzin trzeba pracować rzetelnie, mając na celu doskonalenie siebie i świata.
Z szacunkiem dla pracy wiąże się charakterystyczny dla masonów szacunek dla narzędzi pracy. Narzędzie
jest przedłużeniem zarówno mózgu, jak ręki. Wymyślanie i wytwarzanie narzędzi jest czynnością specycznie
ludzką, odróżnia ludzi od zwierząt. „Narzędzie jest myślą w ruchu; ożywa materię, obdarza ją życiem.
W tym kontekście warto przypomnieć, że autorem denicji, która powiada, że „człowiek jest istotą wytwarza-
jącą narzędzia” (a tool-making animal) był jeden z najwybitniejszych przedstawicieli masonerii amerykańskiej,
Benjamin Franklin (1706–1790).
Andrzej Nowicki, Filozoa masonerii u progu siódmego tysiąclecia, s. 22–23.
33
W O L N O M U L A R Z P O L S K I L A T O 2 0 1 7 N U M E R 7 1
K A W A Ł K I A R C H I T E K T U R Y
Zauważmy, jaka to duża odpowie-
dzialność być współpracownikiem
Wielkiego Architekta, a zarazem jakim
przywilejem jest szansa na współtwo-
rzenie jego dzieł. My prości robot-
nicy w nielicznych i rozproszonych
warsztatach masońskich robimy coś
doniosłego, chociaż czasem możemy
mieć wrażenie, że tylko bezproduk-
tywnie przerzucamy kamienie.
Andrzej Nowicki pisze, żeprawio-
wo funkcjonujące le masońskie sta
się rodkami potężnego promienio-
wania wychowawczego na otoczenie.
Dlatego przychodząc na prace i przygo
-
towując się do nich, warto pamtać, jak
ważnego zadania się wszyscy podjęliśmy.
Powiedziałam.
Deska wygłoszona na pracach
Sz L Wolność Przywrócona
wiosną 2017 r.
Z wielkim smutkiem i żalem przyjęliśmy wiadomość
o przejściu na Wieczny Wschód naszego bardzo drogiego Brata
Zbigniewa Maleszewskiego
wybitnego polskiego rzeźbiarza, żołnierza Armii Krajowej,
wiceprezesa Okręgu Wileńskiego Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej,
uczestnika Powstania Wileńskiego, kawalera Orderu Odrodzenia Polski,
odznaczonego Złotym Medalem Zasłużonego Kulturze „Gloria Artis”,
jak i wieloma orderami i medalami powstańczymi
oraz honorowego członka Wielkiej Loży Kultur i Duchowości (GLCS).
Płaczmy, płaczmy, ale nie traćmy nadziei!
Jego Bracia i Siostry
z Szanownej Loży nr 7 „Erasmus Roterodamus” na Wschodzie Ustronia
i Szanownej Loży Doskonalenia nr 37 „Jan Szczepański” na Wschodzie Ustronia
oraz Wielce Szanowny Brat Henryk Wierniewski
Prowincjał Asystent Wielkiego Mistrza GLCS
P I S M O P R Z Y J A C I Ó Ł S Z T U K I K R Ó L E W S K I E J
34 NA WIECZNYM WSCHODZIE
D
ziesięć lat temu odszedł Piotr Kuncewicz
(1936–2007), pisarz i krytyk literacki, historyk
literatury polskiej. W latach dziewięćdziesiątych
kierował Związkiem Literatów Polskich. Do jego najważ-
niejszych prac należą kilkutomowa panorama literatury
polskiej pt. Agonia i nadzieja oraz książka o dziejach
narodu żydowskiego pt. Goj patrzy na Żyda. Dzieje brater-
stwa i nienawiści od Abrahama po współczesność. W dziele
Legenda Europy opisał zaś fundamenty Europy, które
kształtowały się poprzez kulturę, historię, idee i literaturę.
Kuncewicz był cowiek olbrzymiej wiedzy i szerokich
zainteresowań. Wielkim erudytą.
D
o wolnomularstwa został przyty w 1996 roku do
loży Trzech Braci. Pracował w niej do końca swego
życia. Był także członkiem loży wyższych stopni Sokrates
Kapituły Rytu Francuskiego. W listopadzie 2004 roku na
konwencie Wielkiego Wschodu Polski wybrany zost
Wielkim Mistrzem. Funkcję tę z najwyższym zaangażowa-
niem pełnił do końca życia. Uważał, że nowożytna formuła
masonerii opiera się na pochodzącej z czasów rewolucji
francuskiej Deklaracji Praw Człowieka i Obywatela, sama
zaś masoneria „jest szkołą bezkoniktowego różnienia
się”. Sformułował polityZakonu co do przyjmowania
nowych członkówszerokiego otwarcia drzwi i wyso-
kiego progu zasad etycznych i wartości człowieka. Dz
uważam, że przemyślana przez Piotra zasada z małymi
zmianami mogłaby dotyczyć wielu dziedzin życia spo-
łecznego i politycznego.
P
iotr-wolnomularz był wzorem cowieka stojącego ponad
podziami, cowieka, który łączył, wzmacniał, bogacił
poprzez swoją wiedzę, doświadczenie i spob widzenia
PAMIĘCI
PIOTRA
KUNCEWICZA









35
W O L N O M U L A R Z P O L S K I L A T O 2 0 1 7 N U M E R 7 1
rzeczywistci. Rozmowy z nim były tak ważne, że robiłem
z nich w kalendarzu krótkie notatki. Dziś, w dziesiątą roczni
jego śmierci czytam je i ponownie doceniam jego mądrć.
Mówił: - Tomku, nie patrz na mość konkretnego człowieka, bo
nie dostrzesz wielkości cowieczeństwa. W innej rozmowie
o dewizie wolnomularstwa liberalnego WOLNOŚĆ, RÓW-
NOŚĆ, BTERSTWO powiedzi, że zagreniem dla
niej nie są wrogowie, tylko zwolennicy, którzy powtarzając
przy każdej okazji jak mantrę, rob z niej wydmuszkę, hasło
nienioce j za so realnych, przemlanych wartci.
D
wa lata temu na międzynarodowej konferencji europejskiej
poświęconej koegzystencji w różnorodnci, co było jesz-
cze przed zalewem Europy przez falę uchoców, wyosem
tezę, że to nie islam i fanatyzm jest największym zagrożeniem
Europy, tylko sama Europa, która nie potra zdeniować swojej
tożsamci, zaoferować fundamentalnych wartci, kre
stwarzają. Rozmyte wartci w powodzi haseł, brak aśnie
tej formy, którą Piotr sformow dla wolnomularstwa:
szeroko otwartych drzwi, ale wysokiego progu przestrzeganych
wslnych zasad wynikacych z fundamentu Europy.
Minęło 10 lat od odejścia Piotra Kuncewicza. Przez kilka
lat także i ja pełniłem funkcję Wielkiego Mistrza Wielkiego
Wschodu Polski. Czuję się Jego uczniem, mogę powiedzi
z dumą, że Piotr był moim Mistrzem.
Br Tomasz Szmagier
NA WIECZNYM WSCHODZIE

P I S M O P R Z Y J A C I Ó Ł S Z T U K I K R Ó L E W S K I E J
36 NA WIECZNYM WSCHODZIE
„…drżenie jest objawem czegoś, co
już miało miejsce. Tak jak w przypadku
trzęsienia ziemi [tremblement de terre]
lub gdy ktzadrżał od stóp do głów.
Drżenie nie jest już wówczas jedynie
reakcją wstępną, nawet jeżeli wydarze-
nie, kre wywo niepowstrzymany
wstrząs cielesny, wcż wisi nad nami
owieszczo. Denie sugeruje, że prze-
moc znów wybuchnie, że traumatyczna
sytuacja jeszcze się powtórzy. Uczucia
tak różne, jak obawa, strach, niepoj,
przerenie, panika i udręka, biorą swój
początek w deniu. To, co je spowodo-
wało, nadal grozi wywołaniem denia.
Najcściej to, co nas czeka, pozostaje
tajemnicą, nie ujawniając nam ani swe-
go kształtu, ani pochodzenia. Boimy się
strachu, dczymy s udręką i drżymy.
Drżymy, doświadczac owego dziw-
nego powtórzenia, które wiąże nieod-
wołalną przeszłć (przyliśmy szok,
traumatyczna sytuacja już wywarła na
nas swój wpływ) z przyszłością, która
jest nie do przewidzenia. Przewidy-
wana, lecz nieprzewidywalna; prze-
czuwana, lecz przeczuwana właśnie
jako nieprzeczuwalna, stąd istnienie
przysci; ta, do której przystępujemy
jako do nieprzyspnej. […]
Drżymy, ponieważ nie wiemy, a jest
to podwójtajemni, czy wstrząs
będzie trwnadal, zaczynsię po-
nownie, nalegał czy powtarz s:
czy będzie, jak będzie, kiedy i gdzie
będzie; i dlaczego akurat ten wstrząs.
Drżę, gdyż nadal bo się tego, co
wywołuje mój strach, czego nie mogę
ani widzieć, ani przewidzieć. Drżę
przed tym, co przekracza moje wi-
dzenie i mo wied [mon voir et
mon savoir], chociaż przenika mnie
to do szpiku kości i dotyczy mojej
duszy, mojego najgłębiej ukrytego
wnętrza. Zważywszy, że drżenie
zmierza do unicestwienia zarówno
widzenia, jak i wiedzy, jest ono rze-
czywiście dwiadczeniem sekret-
ności czy tajemnicy. Jednak obok
tego niemożliwego do przeżycia
doświadczenia pojawia s kolejny
sekret, enigma czy tajemnica, która
kolejną pieczęc opatruje tremor
(łacińskie słowo oznaczające drżenie,
od tremor, które zarówno w grece,
jak i po łacinie oznacza drżę, jestem
dotknięty drżeniem; w grece również
istnieje tromeô: drżę, przejmuje mnie
dreszczem, obawiam się; oraz tremos,
oznaczający drżenie, obawę, prze-
strach. Tremendus, tremendum jak
w mysterium tremendum [to w języ-
ku łacińskim gerundivum od tremo],
to, co sprawia, że ktoś się trzęsie, coś
straszliwego, zastraszającego, przera-
żającego).
— to słowa, które czerpię z jednego
z najpiękniejszych (dla mnie) tekstów
Jacques’a Derridy zatytułowanego
Darowśmierć. Odczytując je kolejny
raz, mam za sobą doświadczenie drże-
nia, o którym mówi. Dlatego praw-
da tych słów, wcześniej przeze mnie
przeczuwana, jest teraz elementem
mojej egzystencjalnej prawdy, mo-
jego doświadczenia rozpadu tego, co
widzę i tego, co wiem. Ale wiem też,
że coś we mnie nie uległo rozpadowi,
a owo coś zawdzięczam także swojej
drodze wolnomularskiej. Pamiętam,
że nasz rytuał otaczamy dyskrecją.
Nie dzie jednak chyba naduży-
ciem, gdy powiem, że w przeżyciach
ostatnich dni szczególnie ważna była
dla mnie pamięć o ostatniej podróży
symbolicznej, gdy stawałem się bratem
pracującym w loży Kultura, a także ry-
tuał podniesienia do stopnia mistrza.
Ani jedno, ani drugie wydarzenie nie
zaoferowało mi wiedzy, która pozo-
stałaby nienaruszona pod wpływem
śmierci mojej Mamy-Przyjaciółki. Nie
mam też poczucia, bym dowiedział się
wtedy czegoś, czego nie wiedziałem
lub nie przeczuwałem, ale jak -
WOLNOMULARZ
WOBEC ŚMIERCI
B R ... M A R C I N B O G U S Ł A W S K I



37
W O L N O M U L A R Z P O L S K I L A T O 2 0 1 7 N U M E R 7 1
NA WIECZNYM WSCHODZIE
wił brat Andrzej Nowicki, aby pro-
sić o przyjęcie do wolnomularstwa,
mentalnie trzeba wolnomularzem już
być. Rytuał zaoferował mi intymne
przeżycie, bardzo głębokie wewnętrz-
ne doświadczenie, w perspektywie
którego budząca drżenie tajemnica
prześwietla się nadzieją. I to – moim
zdaniem – jest ponadczasowa wartość
wolnomularskiej pracy w odniesieniu
do mysterium tremendum, którym
jest śmierć.
W
olnomularskim symbolem
łączonym ze śmiercią, wiecz-
nością, odradzaniem się jest akacja.
Dla mnie w ostatnich dniach takim
symbolem stał się mak, powiązany
z bardzo wieloma znaczeniami. Jest
tedy mak symbolem przemijania, kru-
chości, snu, ale oznacza także płod-
ność, obtość, odrodzenie. W kulturze
pełnił również funkcje apotropaiczne
— odstraszać miał demony i chronić
przed złem. Jak połączyć ze sobą sen,
śmierć, płodność i odrodzenie?
Wspaniałą wskawką jest dla mnie
poezja Paula Celana. W wierszu Corona,
który w gruncie rzeczy jest erotykiem,
pis: „spoglądamy ku sobie, / szeptamy
sobie o ciemnych rzeczach, / kochamy
się jak mak i pamięć. W innym wierszu
zapisywał: Raz, śmierć miała de wzię-
cie, ukrył się we mnie.
W
olnomularski rytu pozwolmi
zycznie doznać wagi tychów,
wskaz ten obszar mnie, w krym od-
chodca Mama-Przyjaciółka schroniła
się w moim wnętrzu, uciekac przed
śmiercią i żyjąc ze m w mojej pamię-
ci. Nie koi to lu, nie daje pocieszenia.
Odmienia za to egzystencję, czyniąc
ją wrażliwą na taki wymiar, który –
bez wolnomularskiego doświadczenia
– byłby dla mnie w kulturze niemal
nieczytelny. Podkreślę słowo „niemal,
bo nasza kultura przechowuje w swej
tradycji teksty i gesty będące zatrzy-
maniem, także w piśmie, nieychanej
wrażliwości.
Tak jest choćby z homilią paschalną
Pseudo-Hipolita, który krzyż traktuje
jak kosmiczny symbol życia zakorze-
niony w Ziemi, wierzchołkiem tyka-
jący nieba, a ramionami obejmujący
wszechświat. Krzyż z tej homilii kwit-
nie kwiatami i owocuje, a jego cień
daje schronienie.
Tak jest z muzyką, zwłaszcza gdy
wszelkie jej potencjalności ak-
tualizują osoby bliskie. Nie zapomnę
nigdy zaśpiewanego w duecie przy
akompaniamencie wiolonczeli Pie Jesu
czy sopranu splecionego z aksamit-
nym głosem wiolonczeli w Lascia ch’io
pianga, wyrazem tęsknoty za utraconą
wolnością i modlitwą o łaskę.
Tak jest z nawiązaniem strojem do
symboliki maków, co w swej mądrości
i delikatności uczyniła inna z bliskich
mi osób.
Tak jest ze wsparciem i bliskością
Przyjaciół, które sprawiły, że nadzieja
naprawdę prześwietlała drżenie.
Doświadczeniem, którego nie
umiem wyrazić słowami, była opie-
ka ze strony Partnera i jego dbałość
o to, by najdrobniejsza część cere-
monii uzyskała piękno i godność na
arcyludzką miarę, co byłoby nie do
zrealizowania, gdyby nie empatia i hu-
manizm naszej Opiekunki i innych
pracowników instytucji pomagających
pożegnać moją Mamę.
D
la wolnomularza wszystko jest
symbolem. Dla wolnomularza sens
posiada rytuał, a nie rytualizm. Oznacza
to, że rytuał, który nie staje s częścią na-
szego życia, nie staje się doświadczeniem
indywidualnym i intymnym, pozbawiony
jest sensu, staje s pus formą, glinia-
nym naczyniem pozbawionym wina. I to
przewidział Celan, gdy pisał: TEZ,
gdy klęczniki oną, / zjadam księgę/
i wszystkie/ insygnia.
Br Marcin Bogusławski
J. Derrida, Darować śmierć. Komu darow
(Wiedzieć, by Nie Wiedzieć), przeł. K. Liszka, M.
Pawlikowska [w:] Czytanie Derridy, (red.) B.
Małczyński, R. Włodarczyk, Wrocław 2005, s.
71-88. W cytatach opuściłem kursywy.
Wiersze Celana podaję za dwujęzycznym
wydaniem: P. Celan, Utwory wybrane, (red.)
R. Krynicki, Kraków 1998. W cytacie z Corony
łączę dwa spolszczenia: Leona Szweda i Stefana
H. Kaszyńskiego (dostęp w Internecie).

P I S M O P R Z Y J A C I Ó Ł S Z T U K I K R Ó L E W S K I E J
38 N A S Z E K O R Z E N I E
KARCZMA JAKO MIEJSCE
TĘTNIĄCE ŻYCIEM
K
arczma nie mieści się w zbiorze symboli wolnomular-
skich, choć jest nierozerwalnie związana w pewnym
momencie historii z naszym Zakonem. O tym jednak za
chwilę. Zwróćmy najpierw uwagę, że jest ona miejscem
tętniącym życiem, w którym dochodzi do spotkań i kon-
taktów międzyludzkich. Dochodzi w niej do głosu to, co
jest w nas najbardziej ludzkie – nasze uczucia i emocje,
nasze smutki i radości, nasze sukcesy i porażki. Po kolejnym
wypijanym kuu piwa, kolejnym sączonym kieliszku wina
lub kolejnej wychylanej literatce wódki rozplątują się języki
i przestajemy grać. W karczmie, barze, tawernie lub pubie
poznajemy przyjaciół i dowiadujemy się, kto jest naszym
wrogiem; nawiązujemy sojusze, rozstajemy się, wpadamy
na nowe pomysły lub układamy plany na dalsze życie.
Historia uczy nas, że w pewnym okresie dziejów Sztuki
Królewskiej spekulatywni wolnomularze spotykali się
w karczmach. Nasz mit założycielski podaje, że 24 czerwca
1717 roku cztery londyńskie Loże spotkały się w karczmie
„Pod Gęsią i Rusztem” (ang. Goose and Gridiron Ale-House),
znajdującej się przy ulicy Saint Paul’s Churchyard, okrą-
żającej Katedrę Św. Pawła w Londynie. Nazwa ta nie była
przypadkowa. Odwoływała się bowiem prześmiewczo do
nazwy znanego w tamtych czasach, założonego w 1500
roku towarzystwa muzycznego „Łabędź i Lira Apollina
(ang. Apollo's Swan and Lyre), które spotykało się w innej
londyńskiej gospodzie.
ZNACZENIE SYMBOLU „GĘSI”
O
ile postrzegamy łabędzia jako szlachetnego ptaka,
o tyle gęś nie kojarzy się nam specjalnie dostojnie.
Dotyczy to jednak tylko gęsi domowej. Natomiast dzika
ś była w starożytności symbolem postrzeganym zupełnie
inaczej. Jak podaje Jean-François Champollion, w staro-
żytnym Egipcie była ona pośredniczką między niebem
a ziemią. Gdy nowy król obejmował rządy, wypuszczano
w niebo po jednej gęsi w kierunku każdej z czterech stron
świata. Ojciec współczesnej egiptologii tłumaczy ponadto,
że faraonowie byli utożsamiani ze słońcem, a ich dusze
wyobrano właśnie jako gęsi, które symbolizowały „słońce
wykluwające się z kosmicznego jaja.
W czasach starożytnego Rzymu gęś symbolizowała na-
tomiast ostrożność, czujność i roztropność. To jej głośne
krzyki, według rzymskiej legendy o „gęsiach kapitolińskich,
ostrzegły Rzymian przed atakiem Galów; gęś zastąpiła
niejako psa obronnego, który zasnął wraz ze zmęczonymi
ludźmi. „Podczas gdy pies zdradził interes publiczny, gęś
wykazała się czujnością godną obrońców Kapitolu” – tłu-
maczą autorzy francuskiego słownika zwierzęcej symboliki
wydanego w 1996 roku. „Dlatego rzymscy urzędnicy
państwowi zwani «cenzorami» zawsze w pierwszej ko-
lejności karmili gęsi”.
CO SIĘ WYDARZYŁO
„POD GĘSIĄ I RUSZTEM”?
W
ćmy jednak do naszej karczmy. „Pod Gęsią i Rusz-
tem” mieściła się w pięciopiętrowej kamienicy, jeśli
wliczyć piwnicę. Największe pomieszczenie, znajdujące się
na drugim piętrze, miało wymiary 142 na 212 stóp, czyli
jaki4 na 6 metrów. To w nim najprawdopodobniej zbierali
się angielscy wolnomularze. Od br Jamesa Andersona
dowiadujemy się, że pierwsze spotkanie Czterech Dawnych
Lóż” odbyło się w 1716 roku, w innym miejscu, w tawernie
„Pod Jabłonią” (ang. Apple Tree Tavern). Nie wybrano na
nim jednak Wielkiego Mistrza, nie ustalono żadnych zasad
administracyjnych ani reguł funkcjonowania. Ustalono
tam zatem jedynie datę kolejnego spotkania, które miało
się odbyć 24 czerwca 1717 roku w innej karczmie – „Pod
Gęsią i Rusztem.
Zebranie zaplanowane na święto Jana Chrzciciela było
jednym z zebrań wpisanych do kalendarza „Dorocznych
Zebrań i Świąt” (ang. Annual Assembly and Feast). Pozostałe
zebrania zgodnie z ustaleniami odbyć się miały w dzień
Archaniołów Michała, Gabriela i Rafała (24 września),
w święto Jana Ewangelisty (27 grudnia) oraz w pamiątkę
CZY
WOLNOMULARSTWO
PRZYSZŁO NA ŚWIAT
W KARCZMIE?
C Z ... B ... D A W I D S T E I N K E L L E R
39
W O L N O M U L A R Z P O L S K I L A T O 2 0 1 7 N U M E R 7 1
N A S Z E K O R Z E N I E
Zwiastowania Pańskiego (25 marca).
Nie wiadomo jednak, czy spotkania te
w ogóle się odbyły.
Na spotkaniu, które „święta historia
wolnomularstwa spekulatywnego uznała
za swoje zebranie założycielskie, wybra-
no „najstarszego Mistrza Wolnomularza
i Mistrza LożyAnthonyego Sayera na
Wielkiego Mistrza odpowiedzialnego
za organizację dorocznego „Wielkie-
go Bankietu”, on zaś wybrał swoich
pomocników – Wielkich Dozorców
(ang. Grand Wardens), którzy mieli mu
w tym pomagać. Ponadto zdecydowano,
że Mistrz i Dozorcy Lóż będą zbier
się wraz z Wielkimi Ocerami raz na
kwartał na zebraniach roboczych. Nie
podjęto wówczas żadnej innej decyzji
poza tymi dwoma ustaleniami. Dzieje
naszego Zakonu są zatem nierozerwalnie
związane z ustaleniami dotyczącymi
organizacji uroczystej imprezy towa-
rzyskiej
CZTERY DAWNE LOŻE
A LONDYŃSKIE KARCZMY
N
azwy Czterech Dawnych Lóż,
o których tutaj mowa, pochodzi-
ły od nazw karczm, w których angielscy
wolnomularze się spotykali. Br An-
derson wymienia następujące miejsca:
karczma „Pod Gęsią i Rusztem, kar-
czma „Pod Koroną” znajdująca się przy
Parker’s Lane, tawerna „Pod Jabłonią
mieszcząca się przy ulicy Karola w Co-
vent Garden oraz tawerna „Pod Kieli-
chem i Gronem Winnym” przy Channel
Row w Westminster. W opublikowanym
w 1725 roku Spisie lóż masońskich loże
te nie dość, że nosiły nazwy pochodzące
od nazw karczm, to w swoich herbach
miały szyld danej karczmy lub tawerny. Sprawy te uległy
zmianie dopiero w późniejszym okresie.
W Coil’s Masonic Encyclopedia czytamy, że loża, która
zbierała się w karczmie „Pod Gęsią i Rusztem, czyniła to
w tym miejscu do roku 1729, wtedy bowiem spotkania
przeniesiono w inne miejsce – do tawerny „Pod Orężem
Króla/Królowej” (ang. King’s/Queens Arms). Tam pra-
cowała ona przez kolejne lata.
Jak wynika z analizy Rejestru Lóż (ang. Engraved List
of Lodges), Loża „Pod Gęsią i Rusztem” zmieniła nazwę
dopiero w 1760 roku, by nazwać się „Lożą Zachodnio-
-Indyjską i Amerykańską” (ang. West Indian and American
Lodge). W 1770 roku została przechrzczona po raz kolejny,
tym razem na „Lożę Antyku” (ang. Lodge of Antiquity).
Dziś kontynuatorka tej loży spotyka się na pracach we
Freemasons Hall w Londynie, a jej stary herb, zawierający
wyobrażenie gęsi, został niedawno przywrócony.
Powróćmy na chwilę do spotkania Czterech Dawnych
Lóż w karczmie „Pod Gęsią i Rusztem, które opisałem na
początku. Na konferencji naukowej organizowanej przez
SzL nr 2076 Quatuor Coronati (UGLE) i poświę-
conej historii wolnomularstwa, która odbyła się w ubiegłym
roku na Uniwersytecie w Cambridge, dwoje naukowców,
drAndrew Presco i dr Susan Mitchell Sommers, wykazało
na podstawie nowo dospnych dokumentów archiwalnych,
że „Wielka Loża Anglii nie została założona w 1717, lecz
w 1721 roku”. Świadczą o tym bardzo szczegółowe badania
protokołów Loży Antyku, czyli spadkobierczyni loży, która
Twardowski śpiewający Godzinki

P I S M O P R Z Y J A C I Ó Ł S Z T U K I K R Ó L E W S K I E J
40 N A S Z E K O R Z E N I E
spotykała się w tytułowej karczmie. A zatem nie należy
przypisywać zbyt wielkiej wagi ani do jubileuszu, który
mielibyśmy obchodzić w bieżącym roku, ani do wydarzenia,
które miało miejsce w naszej gospodzie. A to w zasadzie
z dwóch podstawowych powodów.
WYJDŹMY WRESZCIE Z KARCZMY!
P
o pierwsze, nie sposób narodzin wolnomularstwa
spekulatywnego zredukować li tylko do jednego kon-
kretnego wydarzenia. Pisałem już o tym w jednym z moich
artykułów na łamach Wolnomularza Polskiego. Powstanie
wolnomularstwa było bowiem procesem rozciągniętym
w historii, w przestrzeni i w czasie, i podlegało wielu wpły-
wom odśrodkowym i dośrodkowym. Nie sposób twierdzić,
że nic nie istniało przed 1717 rokiem, a dokonana przez
br Andersona reforma, opisana w Księgach Konstytu-
cji, była czymś innym niż tylko próbą nadania pewnego
„nowego” kształtu naszemu Zakonowi (próbę tę zresztą
niektórzy oceniają jako zbyt „kolonialną” i „imperialną”)
lub – jak pisałem w przywołanym wyżej artykule – jako
«rewizjonistyczny» mit, który czas najwyższy [...] obalić”.
Po drugie, zwróćmy raz jeszcze uwagę, że spotkanie, które
odbyło się „Pod Gęsią i Rusztem, nie wniosło w zasadzie
nic istotnego do wolnomularstwa. Było ono bowiem jedynie
zebraniem, które miało na celu zorganizowanie spotkania
towarzyskiego. I choć posiada ono z pewnością pewien
wymiar pozytywny – budowanie braterstwa i zbieranie tego,
co rozproszone – nie zasłużyło ono w żadnym stopniu na
miano źródła początków współczesnego wolnomularstwa.
Korzeni naszego zakonu szukać należy bowiem gdzie in-
dziej, nie tylko w londyńskiej karczmie. Znajdziemy je także
w szkockich lożach epoki Renesansu, średniowiecznych
gildiach i konfraterniach, w kolegiach starożytnego Rzymu
czy wśd miw i misteriów antycznych. Wówczas ujrzymy
w pełni Światło pochodzące z przeszłości i prowadzące ku
przyszłości; będziemy kontynuować, krocząc wąską ścieżką
Wielkich Inicjowanych, „pradawne tradycje misteryjne”,
wzbogacone o owoce zrodzone z Nauki i Rozumu.
CzB Dawid Steinkeller
Wielka Loża Kultur i Duchowości
BIBLIOGFIA
Cegielski T., Księga Konstytucji 1723 roku i początki wolnomularstwa speku-
latywnego w Anglii: geneza, fundamenty, komentarze, Warszawa 2011.
Chevalier J., A. Gheerbrant, Dictionnaire des symboles, Paris 1982.
Coil H.W., Brown W.M., Coil’s Masonic Encyclopedia, Richmond 1961.
Ferro X.R.M., Grenet G., Girard Ch., Symboles animaux: un dictionnaire des
représentations et croyances en Occident, Paris 1996.
Hodapp Ch., Is the Ocial Date of Our Founding Wrong?, „Freemasonry
for Dummies” 13 września 2016, dospny w Internecie: hp://freema-
sonsfordummies.blogspot.com/2016/09/is-ocial-date-of-our-founding-
-wrong.html (17 marca 2017).
Mackey A.G., Hawkins E.L., Hughan W.J., An Encyclopedia of Freemasonry
and Its Kindred Sciences: comprising the whole range of arts, sciences and
literature as connected with the institution, Chicago 1927.
Mickiewicz A., Ballady i romanse, wyd. 2, Warszawa 1982.
Steinkeller D., Wolnomularstwo konserwatywne, tradycyjne i liberalne? Wol-
nomularz Polski” 2016, nr 66.
POEMAT
KRÓLEWSKI






OLD CHARGES



N
iewielką objętościowo, lecz jakże cenną książeczkę,
redakcja „Wolnomularza Polskiego” otrzymała od
jej autorów, wydawców i tłumaczy: Leszka Białego
i Filozoi Zabrockiej – „z najlepszymi życzeniami” na rok
2016. Troszkę wstrzymaliśmy publikację, aby ukazała się
w numerze letnim, dokładnie w 300-lecie wolnomularstwa
spekulatywnego.
W Przedmowie Paw Drobek wyraża satysfakcję i uznanie
dla trudu Brata, „który ze swej strony dołożył wszelkich
wysiłków, aby tekst poematu mógł ukazać się w adekwatnym
i stosownej klasy polskim przekładzie do użytku zarówno
nowo przyjętych adeptów, jak i doświadczonych mistrzów.
Jest to znaczące osiągnięcie na drodze prowadzącej do „sa-
modoskonalenia i samopoznania naszego Zakonu”.
Tekst Poematu Królewskiego, wydrukowany w 1840 roku,
po raz pierwszy ukazuje się w języku polskim. Przedsta-
wia prawa i obowiązki wolnomularzy, jako ludzi dobrych
obyczajów wśród braci, podczas spożywania posiłków,
biesiadowaniu, w kościele. Przedstawiamy na następnej
stronie fragment o zachowaniu przy stole.
41
W O L N O M U L A R Z P O L S K I L A T O 2 0 1 7 N U M E R 7 1
N A S Z E K O R Z E N I E
[…] Na wyższych stanem mądrze patrzaj przyjacielu,
By wkrótce szacunkiem ich obdzielić wielu,
Jednak nie czcij po kolei wszystkich ich,
Dopóki wiedzy pełnej nie posiądziesz o nich.
Gdy wspólnie z nimi do jadła zasiadasz
Życzliwie i szczerze owo spożywasz,
Pierwszej jednak, ręce swe obmyj z brudu,
Bacz też, by nóż bez zbędnego trudu,
Chleb twój okrajał swoją ostrością,
Spożywaj skromnie i z godnością.
Gdy obok człeka siedzisz szanowanego,
Wówczas takim i ty się stajesz, dlatego,
Pozwól mu posiłek rozpocząć pierwszemu
Zanim sam zbliżysz się ku daniu swojemu
A najlepsze kąski, chociaż wystające
Zostaw na półmisku, mimo że nęcące.
Swe ręce w położeniu właściwym trzymaj,
Ręcznika poplamionego również nie używaj,
W niego też nosa nie będziesz wydmuchiw
I pamiętaj, byś zbyt głęboko się w jadło nie wgryzał.
Dna kielicha zbyt często nie oglądaj,
Mimo iż pragnienie w oczy ci zagląda.
Jeśli wody pił nie będziesz
Szlachetności się wyzbędziesz.
Bacz, by usta twe pełne nie były
Gdy chcesz by piły albo mówiły.
Gdy kogoś pijącego widzisz
W chwili, gdy ty prawisz
Mowę swoją skończ co żywo,
Nieważne czy pije wino czy piwo,
Skarci go twe srogie spojrzenie
Stosownie do jego przewinienia.
Nikogo nie zgorszą takie zachowania,
A twoja cześć zostanie uchowana.
Powód do porywu dać to też może
I niespokojności twojej, uchowaj go Boże.
Trzymaj pięści zwarte, do walki gotowe
Czym dasz mu znak, że wiesz co on powie.
W izbie pośród niewiast czystych i ponętnych,
Język trzymaj za zębami i nie bądź natrętny,
Nie śmiej się wrzaskliwie i krzykliwie jednako,
Aktywności sprośnych nie wykonuj takoż.
Baw się z równym sobie wyłącznie i tylko
Plotek nie powtarzaj, coś poznał przed chwilką.
I się nie przechwalaj swemi uczynkami,
Sycony uciechą lub też nagrodami.
Dawaj przykład dobrą i czystą mo
Abyś reputację swą zachował zdrową.
[…]


P I S M O P R Z Y J A C I Ó Ł S Z T U K I K R Ó L E W S K I E J
42 N A S Z E K O R Z E N I E
Pod koniec panowania
Augusta II Mocnego
cudzoziemcy znajdują-
cy się na dworze królewskim,
posiadający już światło”
wolnomularskie otrzymane
poza granicami Rzeczypospo
-
litej, utworzyli w 1729 roku
w Warszawie lożę Des Trois
Frères (Trzech Braci), która
przerwała działalność w roku
1739, rok po tym jak papież
Klemens XII ogłosił bulIn
eminenti apostolatus speculo,
w której potępił związki wol-
nomularskie. Przerwa w dzia-
łalności masońskiej nie trwała zbyt
długo, gdyż w 1742 roku Stanisław
hr. Mniszech utworzlożę w swo-
jej rodowej siedzibie – Wiśniowcu na
Wołyniu, a dwa lata później wznowiła
działalność w Warszawie francuska
loża Trzech Braci. W 1747 roku we
Lwowie Franciszek Longchamps de
Bérier założył lożę Des Trois Déesses
(Trzech Bogiń), następnie w 1755 roku
w Dukli na Rusi Czerwonej powstała
z inicjatywy Jana hr. Mniszcha kolejna
loża dworska.
Przez cały okres rząw Augusta III
wolnomularstwo w Rzeczypospolitej
pozostawało pod silnym wpływem cu-
dzoziemw. Szlachta i rodzime miesz-
czaństwo zachowywało daleko idącą
wstrzemięźliwość, dlatego reprezen-
towane jedynie przez garstpolskich
arystokratów, nie rozwinęło szerszej
dzialnci. Dostępne we Francji prze-
kazy źródłowe jednoznacznie świadczą
o całkowitej nieobecności w tym czasie
wolnomularzy z Polski w lożach nad
Sekwaną, a prowadzona przez nich dzia-
łalnć w kraju mia charakter wybitnie
lokalny. Prasa saska przypisywała w tym
czasie przynależność do loży królowi
Augustowi II. W 1763 roku wyjech do
Drezna August III, a wraz z nim wielu
warszawskich wolnomularzy.
O
bjęcie rządów przez Stanisława
Augusta Poniatowskiego od-
wróciło niekorzystną sytuację i spowo-
dowało silne ożywienie życia lożowego.
W 1766 roku, dzięki dużej aktywności
Augusta Moszyńskiego, ustanowiono
w Warszawie nieposiadającą
nazwy Lożę Szkoc, która
rozpoczęła nadawanie wyż-
szych stopni wtajemniczenia
wytypowanym przez niego
wolnomularzom warszaw-
skim. W tym samym roku
powrócił z Saksonii generał
artylerii polskiej i starosta
warszawski, hrabia Alojzy
Bruhl, członek drezdeńskiej
loży St. Jean aux Voyageurs,
posiadający kompetencje do
wprowadzania na ziemiach
Rzeczypospolitej systemu
Ścisłej Obserwy. Ta nowa nie-
miecka obediencja, w przeciwieństwie
do masonerii angielskiej, uznawała się
nie tylko za kontynuatorkę tradycji Za-
konu Templariuszy, ale też rościła pra-
wa do jego majątku. W styczniu 1768
roku liczne grono wolnomularzy war-
szawskich powołało do życia nową lożę
Aux Vertueux Sarmate (Cnotliwego
Sarmaty), nadając jej statut i regulamin.
Warto również odnotować fakt powsta-
nia, w tym samym czasie, pierwszej
w Europie Środkowo-Wschodniej loży
adopcyjnej (kobiecej) ustanowionej
przy loży Cnotliwego Sarmaty. Na jej
czele stanęła słynąca z nieprzeciętnej
urody Teresa z Ossolińskich Potocka,
w Paryżu powszechnie nazywana „la
belle Polonaise. W połowie 1769 roku
w Warszawie wznowiła działalność
SPOD ZNAKU CYRKLA
I WĘGIELNICY
B R ... W A L D E M A R G N I A D E K









43
W O L N O M U L A R Z P O L S K I L A T O 2 0 1 7 N U M E R 7 1
N A S Z E K O R Z E N I E
loża Bon Pasteur, a w Preszowie na
Słowacji conkowie kierownictwa
konfederacji barskiej powołali do życia
lożę Aux Vertueux Voyageur (Cnot-
liwego Podróżnika), która formalnie
była podległa Cnotliwemu Sarmacie.
Wszystkie te wydarzenia pozwoliły
proklamować w dniu 28 września 1769
roku pierwszą pols obediencję –
Grande Loge du Vertueux Sarmate
de Varsovie (Wielka Loża Warszawska
Cnotliwego Sarmaty). Na zebraniu
ogłoszono przygotowaną wcześniej
konstytucję i dokonano wyboru władz
Wielkiej Loży. Na jej czele stanął Au-
gust Moszyński, który z dotychczaso-
wego Cnotliwego Sarmaty wydzielił
dwie nowe loże warszawskie: niemie-
ckojęzyczną Die drei Brüder (Trzech
Braci) i używającą języka francuskiego
na swoich spotkaniach Union Parfaite
(Jedność Doskonała). Dla wolnomu-
larzy posiadających wyższe stopnie,
utworzono Kapituł Szkock w. An-
drzeja Czterech Narodów Doskonale
Zjednoczonych, a dla posiadaczy siód-
mego (ostatniego) stopnia Kapituł
Róanego Krzya. W ten oto sposób
Wielka Loża stała się pierwszą obedien
-
cją w Europie Środkowo-Wschodniej,
a piątą na kontynencie europejskim po
Francji (1728), Niemczech (1744),
Holandii (1756) i Szwecji (1760).
P
rocesy rozwojowe wolnomularstwa
w Rzeczypospolitej trwały w najlep-
sze. W 1770 roku pod władWielkiej
Loży poddała się plawka lwowska
oraz kierowana przez Jana Klemensa
Branickiego loża białostocka.wnież
wolnomularze z loży Zu den drei Ster-
nen (Pod Trzema Gwiazdami) pracu-
cej w Gdańsku, jak też z istniejącej od
1765 roku w Malborku loży Victoria zu
den drei geknten Turmen (Wiktoria
pod Trzema Ukoronowanymi Wieżami)
zwrócili się z prośbą o przyłączenie do
Wielkiej Loży Cnotliwego Sarmaty.
Paralelnie do działań Wielkiej Loży
wzmożoną aktywność organizacyjną
podjęło w latach siedemdziesiątych
XVIII wieku wolnomularstwo syste-
mu Ścisłej Obserwy, silnie wpływając
na członw już istniejących lóż oraz
powołując do życia w 1778 roku no
placówkę wolnomularską w Krakowie,
Namiestnicz Lo Trzech Hełmów,
która pracowała wyłącznie w języku
niemieckim.
W procesy rozwojowe wolnomular-
stwa w Rzeczypospolitej zaangażo-
wał się powstały w 1773 roku Wielki
Wschód Francji. W 1778 roku kie-
rownictwo tej obediencji, życzliwie
odpowiadając na prośbę francuskoję-
zycznych wolnomularzy, wydało dwa
patenty, na podstawie których w War-
szawie zainstalowano lożę Parfaite
Silence (Doskonałe Milczenie), a we
Lwowie Parfaite Égalité (Doskonała
Równość). Ziemie Rzeczpospolitej
stały się teraz polem rywalizacji o wpły-
wy pomiędzy różnymi rytami wolno-
mularskimi, przeciwstawiającymi się
wpływom niemieckiej Ścisłej Obserwy.
Plawki wolnomularskie zainstalowa-
ne przez Wielki Wschód Francji w sto-
licy i Lwowie miały stanowić zaczątek
kolejnej obediencji polskiej.
Ś
rodowiskiem wolnomularskim,
które postanowiło zorganizować
wolnomularstwo o charakterze naro-
dowym, było Les Amis à l`Épreuve
(Towarzystwo Przyjaciół Doświadczo-
nych). Otrzymali oni od Wielkiej Loy
Berliskiej Royal York pod Przyja-
ni patent dla nowo utworzonej loży
LÉtoile du Nord (Gwiazda Północy),
przemianowanej w późniejszych latach
na cześć carycy Katarzyny na Katarzy-
n pod Gwiazd Północn. Przy niej
ustanowiono lożę kapitularną – Rad
Szkock Wielkiego Wschodu Pol-
skiego. Środowisko kobiece utworzyło
lożę adopcyjną, pozostającą w zależ-
ności od loży warszawskiej. Godność
Wielkiego Mistrza powierzono hrabie-
mu Hylzenowi, który we współpracy
z Wielkim Wschodem Rosyjskim, ma-
jąc świetne relacje z warszawską lożą
Doskonałe Milczenie i wileńską Do
-
brego Pasterza w 1779 roku ustanow
Wielki Wschód Wielkiego Mistrzo-
stwa Szkockiego w Warszawie. Utwo-
rzono zatem kolejną, niezbyt liczną
polską obediencję. Warto zaznaczyć, że
przez cały ten czas gremia kierownicze
obediencji i poszczególnych lóż prowa
-
dziły ze sobą nie tylko spory, niekiedy
przeradzające się w otwarte konikty,
ale również podejmowały wysiłki na
rzecz pojednania, współpracy i możli-
wie szerokiego zjednoczenia. Niekiedy
efektem rozmów, zmieniających się
sojuszy i „transferówpersonalnych
było powoływanie do życia nowych
warsztatów wolnomularskich.
Na przełomie lat 1780–1781 w Rze-
czypospolitej prowadziło prace siedem
warsztatów wolnomularskich. Trzy
należały do topniejącej liczebnie Ścisłej
Obserwy, kolejne trzy zabiegały za po-
średnictwem Wielkiej Loży Berlińskiej
o uznanie Londynu oraz jedna, war-
szawska, podlegała Wielkiemu Wscho-
dowi Francji. Ostateczny cios został
wymierzony w Ścisłą Obserwę przez
międzynarodowy konwent tej obedien-
cji zwołany w Wilhelmsbadzie w lipcu
1782 roku, na którym przegłosowano
uchwałę stwierdzającą brak istnienia
dowodów na powiązanie Zakonu Ści-
słej Obserwy z Zakonem Templariuszy.
Liczne elementy tej tradycji znalazły
się w późniejszym Rycie Szkockim
Rektykowanym (Oczyszczonym).
Największą dynamiką działania wyka-
zywała się grupa lóż zabiegaca o uzna-
nie Wielkiej Loży Anglii, kierowana
przez Ignacego Potockiego. 22 lutego
1784 roku uroczyście proklamowano
powstanie Wielkiego Wschodu Króle-
stwa Polskiego i Wielkiego Ksistwa
Litewskiego. Do lóż zawitała polityka.
Zdecydowana większość członków
stronnictwa patriotycznego należała do
Wielkiego Wschodu. W sejmie było 74
wolnomularzy, w tym obaj marszałko-
wie – Stanisław Małachowski i Kazi-
mierz Nestor Sapieha. Wielu wolno-
mularzy znalazło się w Zgromadzeniu
Przyjaciół Konstytucji Rządowej.
WIEK XIX
W
raz z upadkiem władzy klew-
skiej działalność lóż wolnomu-
larskich w Rzeczypospolitej została za-
kończona. Okupacyjne władze Austrii
i Rosji zakazały jakiejkolwiek aktywno-
ści wolnomularskiej na kontrolowanych
przez siebie ziemiach polskich. Inną
posta przyły władze Prus. W latach
1797–1806 pracowało w zaborze pru-
skim kilka warsztatów wolnomularskich
P I S M O P R Z Y J A C I Ó Ł S Z T U K I K R Ó L E W S K I E J
44 N A S Z E K O R Z E N I E
zasilanych żywiołem polskim. Konse-
kwencją klęski, jaką poniosły wojska
pruskie w starciu z armią Napoleona,
było wkroczenie do Wielkopolski jedno-
stek francuskich. J pod koniec listopa-
da 1806 roku w Poznaniu zaczęły stukać
wolnomularskie młotki w polowej loży
Bracia Francuzi i Polacy Zjednoczeni.
Bracia z Wielkiego Wschodu Francji za-
proponowali polskim wolnomularzom
powrót do form organizacyjnych, jakie
funkcjonowały przed rozbiorami. Ko-
rzystając z tego, Ludwik Gutakowski,
prezes Rady Ministrów i Rady Stanu,
22 marca 1810 roku pował do życia
Wielki Wschód Narodowy Polski,
pod którego auspicjami znalazło się 13
warsztaw wolnomularskich. Działal-
ność ta nie trwała zbyt długo, gdyż ze
wzgdu na tragiczne wypadki wojenne
na wschodzie i szybki marsz armii rosyj-
skiej na zachód Europy, najwyższe wła-
dze Wielkiego Wschodu Narodowego
podjęły w dniu 30 stycznia 1813 roku
uchwałę o tymczasowym zawieszeniu
działalności.
Pierwsze powojenne obrady Wiel-
kiego Wschodu Narodowego od-
były się 27 kwietnia 1815 roku, doko-
nano wtedy wyboru nowych władz
obediencji. Wielkim Mistrzem został
ponownie Stanisław Kostka Potocki.
Pod berłem cara Aleksandra I wolno-
mularstwo polskie znalazło dobry
klimat do rozwoju organizacyjnego
i skrupulatnie go wykorzystało. W 1818
roku w samej Warszawie prowadziło
działalność 9 lóż świętojańskich i 3
loże kapitularne.
Osobnym zagadnieniem jest Wol-
nomularstwo Narodowe powane
do życia w 1819 roku przez majora
Waleriana Łukasiskiego, kre,
zagrożone dekonspiracją i areszto-
waniami jego członków, w sierpniu
1820 roku podjęło decyzję o rozwią-
zaniu organizacji. Czarne chmury
zbierały się również nad obediencją
pracującą pod otkiem Staniawa
Kostki Potockiego. Na mocy dekretu
cesarza Aleksandra I, ogłoszonego
w Królestwie Polskim za pośredni-
ctwem namiestnika generała Józefa
Zajczka, 25 września 1821 roku loże
wolnomularskie zosty zamknięte.
Do końca XIX wieku, a zatem przez
osiemdziesiąt lat, nie istniały na zie-
miach polskich narodowe struktury
wolnomularskie, w których mogli
organizować się polscy wolnomularze.
WIEK XX
D
opiero w okresie poprzedzającym
wybuch I wojny światowej można
zaobserwować pewną aktywność orga-
nizacyjną wolnomularzy na terenach
Cesarstwa Rosyjskiego. Sprzyjająca
sytuacja do powołania lóż wolnomu-
larskich na ziemiach polskich zaboru
rosyjskiego powstała po upadku Rewo-
lucji 1905 roku. Wykorzystali tę sytua-
cję wolnomularze polscy przebywający
we Francji i w 1909 roku, działając
pod auspicjami Wielkiego Wschodu
Francji, utworzyli w Warszawie konspi-
racyjną lożę Wyzwolenie. W okresie
1910–1914 powołano do życia kolejne
placówki wolnomularskie: w Wilnie
Litwa, w Kaliszu wit, Petersburgu
Orzeł Biały, Lublinie Wolni Oracze
i drugą w Warszawie Odrodzenie.
Zakres wiadomości źródłowych do-
tyczących działalności wolnomularzy
tamtego czasu jest nader skąpy i pozwa-
la tylko na pobieżne omówienie tych
zagadnień. Wybuch I wojny światowej
bez reszty pochłonął uwagę około setki
aktywnych polskich wolnomularzy,
którzy zajęli się ogólnymi sprawami po-
litycznymi bezpośrednio związanymi
z odzyskaniem przez Polskę niepodle-
głości. Po zakończeniu I wojny w 1918
roku, z sześciu aktywnych wcześniej
polskich lóż wolnomularskich zwią-
zanych z Wielkim Wschodem Francji
podjęła działalność w pierwszych mie-
siącach niepodległości tylko jedna, nie-
znana z nazwy loża warszawska. Warto
tu zaznaczyć, że w momencie, kiedy po
123 latach zaborów Polska odzyskała
niepodległość, w Wielkopolsce i na
Pomorzu Gdańskim funkcjonowało
15 lóż staropruskich, których nie-
przerwane istnienie i funkcjonowanie
w granicach państwa polskiego gwa-
rantowały zapisy traktatu wersalskiego.
Po trzecim powstaniu śląskim w 1921
roku dołączyła do nich niemiecka loża
w Katowicach.
Polscy wolnomularze podli dziania
na rzecz budowania struktur krajowych
i powołania niezależnej obediencji
polskiej. Zasady, jakimi kieruje się
wolnomularstwo światowe, uzależ-
niają powstanie nowego Zakonu od
uzyskania uznania przez inne „Potęgi
Symboliczne. Angielska Loża Matka
Świata z dużą niechęcią odniosła się
do tego pomysłu (w Wielkiej Brytanii
pamiętano o współpracy wojskowej
Józefa Piłsudskiego z monarchią austria-
cką), Wielki Wschód Francji zarzucał
w tym czasie Polakom daleko posunięty
klerykalizm i antysemityzm, dlatego
też bracia z Polski zwrócili się z prośbą
o pomoc do umiarkowanej Wielkiej
Loży Narodowej Włoch. Było to tym
łatwiejsze, że w Rzymie od 1915 roku
istniała i skupiała w swoich szeregach
wielu Polaków loża Polonia. Włoscy
bracia pozytywnie odnieśli sdo proś-
by strony polskiej i już 19marca 1920
roku na symbolicznym Wschodzie
Warszawy została powołana pierwsza
w niepodległej Polsce loża-matka Ko-
pernik. W oparciu o otrzymany od
Włochów patent Kopernik erygował
kolejne loże, które w dniu 11września
1921 roku powołały do życia Wielk
Lo „Polacy Zjednoczeni. Wiel-
kim Mistrzem nowej obediencji zo-
stał wybrany znany psychiatra Rafał
Radziwiłłowicz. Przedstawiciele lóż
niemieckich nie uzyskali zgody rządu
polskiego na podległość swoim cen-
tralom w Niemczech i w 1920 roku
utworzyli Zwizek Niemieckich Ló
Wolnomularskich w Polsce. Kolejnym
ezoterycznym odłamem wolnomular-
stwa, założonym w 1925 roku przez
generała Micha Tokarzewskiego-Ka-
raszewicza i Wand Dynowsk, był
Zakon Wszechwiatowego Zjedno-
czonego Wolnomularstwa „Le Droit
Humain. Należało do tej organizacji
wielu członków Towarzystwa Teozocz-
nego, którzy pracowali w 8 warsztatach
wolnomularskich. Zakon ten w odż-
nieniu od WLNP posiadał charakter
koedukacyjny, tj. inicjoww swoje sze-
regi zarówno mężczyzn, jak i kobiety.
Należy jeszcze wspomnieć o „wolno-
mularstwie drobnomieszczańskim” –
Niezależnym Zakonie Odd Fellows,
45
W O L N O M U L A R Z P O L S K I L A T O 2 0 1 7 N U M E R 7 1
Z B L O G A A S Z E R A , O N A P A N A B O G A







D
ziało się to 120 lat temu. Nie było wówczas
telewizji ani internetu, tylko telegraf i prasa.
W kwietniu 1897 roku przez Europę przetoczył
się potężny śmiech połączony ze zgrzytaniem zębów.
Jedni chichotali, drudzy rwali głosy z głowy. Dlaczego?
Chodzi o niejakiegoLeo Taxila, a właściwie Gabriel-
-Antoinea Jogant-Pages’a, który swoją biograą mógłby
obdzielić kilku ludzi. Przez pewien czas był zajadłym
antyklerykałem, wstąpił nawet do loży masońskiej,
z której wyrzucono go z hukiem po kilku miesiącach.
Ponieważ Europa ówczesna ogarnięta była antymasoń-
ską obsesją, Taxil postanowił zemścić się na braciach
z byłej loży i zadrwić na dokładkę ze wszystkich. I robił
to z powodzeniem przez lat... dwanaście!
Publicznie „nawrócił się” na katolicyzm, pokutow
w klasztorze (wmówił pewnemu księdzu, że jest mor-
dercą!), a potem zaczął z niezłym zyskiem publikować
kolportowane na całym kontynencie broszury zawierające
wyznania nawróconego masona. Wymyślił nowy ryt
masoński – „palladiański”, którego ceremonie szczegó-
łowo opisywał, umieszczając w scenerii gotyckich katedr
orgie satanistyczne w stylu starorzymskim. W orgiach
brał udział sam Lucyfer!
„Zorganizow” (Taxil, nie Lucyfer) centrum masonerii
w amerykańskim mieście Charleston i nie pomogły pro-
testy tamtejszego biskupa, kry twierdził, że to bzdura!
Władze kościelne kazały biskupowi umilkć. Przyjął go
i pobłogosławił sam papieżLeon XIII, za – także nawró-
coną – podopiecz Taxila siostrę Dia modliła s sama
świętaTeresa z Lisieux (wtedy oczywiście jeszcze świętą
jej nie nazywano). Aż przysa wiosna 1897 roku, kiedy
to Leo Taxil jeszcze raz zaszokował swoich wielbicieli.
wiadczył, że w poniedziałek wielkanocny 19kwietnia
w Paryżu publicznie pojawi się z Dianą Vaughan, pa-
nią, kra współżyła z samym Belzebubem! Wielka sala
w paryskim Towarzystwie Geogracznym była zajęta
do ostatniego miejsca, w większości przez dziennikarzy,
polityków i duchowieństwo. Leo Taxil wszedł na podium
i oświadczył, że postać Diany Vaughan i w ole wszystko
wymlił: Nie gniewajcie s, lecz śmiejcie z całego serca. Nie
było śladu spisku masskiegoDr Bataille, Sophie Valder,
Diana Vaughan, cała ta przerażaca maszyneria została
w najdrobniejszych szczegółach przeze mnie wymyślona. To
był skandal nad skandale, na skaeuropejską.
Nie przeszkadza to współczesnym masonofobom,
którzy stare brednie Taxila nadal cytują jako „najpraw-
dziwszą prawdę”. Ot, chichot historii. #
120 LAT LEO TAXILA
A N T Y M A S O N I Z M
do którego wstępowali Niemcy, Żydzi
i nieliczni Polacy. Obok tego Zakonu
swo statutową działalność prowadziła
Szlaraa. W 1923 roku środowiska
żydowskie zarejestrowały Zwizek
Stowarzysze Humanitarnych Bnai
Brith w Polsce. Większość członków
Zakonu Synów Przymierza, bo tak
brzmi polskie tłumaczenie, stanowili
bogaci kupcy, bankierzy, przemysłowcy
oraz przedstawiciele wolnych zawodów.
Do organizacji parawolnomularskich
można zaliczyć Wielk Lo Rycerzy
Ducha, Zakon Martynistów, Zakon
Róokrzyowców. W 1937 roku po-
wstała loża Piramida Północy należą-
ca do Wielkiej wityni Mistycznej
Polski Zakonu Wolnomularskiego
Wschodniego Obrzdku Dawnego
i Pierwotnego Memphis-Misraim
w Warszawie. Organizacja ta działała
pod auspicjami Suwerennego Sank-
tuarium Francji z siedzibą w Lyonie.
W 1937 roku kręgi narodowo-katoli-
ckie rozpętały kampanię antymasoń-
ską. W działania te zaangażowało się
wielu członków rządu, którzy szukali
przychylnci obozu narodowego
oraz liczyli na zwiększenie popularno-
ści w społeczeństwie. W lutym 1938
roku rozpoczęto w parlamencie debatę
poświęconą wolnomularstwu w Polsce
i 25 marca tego roku skierowano do laski
marszałkowskiej projekt ustawy, której
ostrze było wymierzone w organizacje
wolnomularskie. W konsekwencji sil-
na presja jaką środowiska narodowo-
-klerykalne wywarły na rząd i sejm,
spowodowała, że 22 września 1938 roku
prezydent Mcicki wydał dekret o roz-
wiązaniu zrzeszeń wolnomularskich.
14 grudnia 1938 roku Polska Agencja
Telegraczna poinformowała o prze-
prowadzeniu przez Policję Państwo
rewizji w siedzibach lóż i domach kilku
polskich wolnomularzy oraz o zamknię-
ciu istniecych lóż, jednocześnie udo-
stępniono dziennikarzom skonskowa-
ne dokumenty lożowe. Taki był epilog
wolnomularstwa polskiego na rok przed
wybuchem II wojny światowej.
Br WALDEMAR GNIADEK
Dokończenie w następnym numerze.
P I S M O P R Z Y J A C I Ó Ł S Z T U K I K R Ó L E W S K I E J
46 W N A S T P N Y M N U M E R Z E
Z
okazji trzechsetlecia masonerii spekulatywnej masoni zrzeszeni w Loży Tolerancja 16
przygotowali specjalną wystawę czasową zatytułowaną „Przy drzwiach otwartych, którą
od czerwca do końca września można zwiedzać w Muzeum Reprodukcji w Bilbao. Jest
to pierwsza masońska wystawa w Kraju Basków. Wystawa została ocjalnie zainaugurowana
6 czerwca przez Czcigodnego Mistrza Diego Puente, w obecności przedstawicieli ratusza,
dyrekcji muzeum oraz wysłannika Wielkiej Loży Hiszpanii. – Chcemy zdemistykować
kłamstwa o masonach – powiedział Wielki Mistrz. – Fantazje i fałszywe wyobrażenia biorą
się z niewiedzy. Jesteśmy krytykowani za naszą dyskrecję, ale my niczego nie ukrywamy. Po
prostu milczenie jest jedną z naszych cnót. #
Ż
eglowanie to nie pasywne unoszenie się na
wodzie – dryfowanie. Żeglowanie, wszystkie
jego aspekty łączy jedna, bardzo ważna cecha – że-
glowanie to wysiłek; zarówno w sensie zycznym,
jak i psychicznym. Zastanawiałem się, jak odnieść
żeglowanie do naszych wolnomularskich idei? Jak
nawiązać do wolnomularskiego trudu? Ma ono
sobie wiele takich odniesień. Bo jak życie – to
podż, to droga, to wolność, jaką dają nam wielkie
przestrzenie oceanów, wolność decyzji, kierunków,
działania. #
My, ludzie przełomu wieków XX i XXI, izolujący się, coraz mniej sobie
życzliwi, coraz mniej na siebie otwarci, pochłonięci walką o byt i ry-
walizacją. Wspaniali mądrzy dawni masoni dali nam podstawy dla postępu
ludzkości, a my je zmarnowaliśmy. Uznaliśmy, że to przeżytek, że trzeba iść
dalej. Teraz postęp technologiczny obraca się przeciwko nam. Internet i telefony
komórkowe zastępują rzeczywiste kontakty. Stają się coraz powszechniejszą,
jak zaraza, ich marną namiastką. Obecnie masoneria jest jedną z ostoi praw-
dziwych relacji międzyludzkich, przyjaźni, braterstwa. I tyle zostało z naszego
wpływu na polepszenie świata. #
W BILBAO
PRZY DRZWIACH OTWARTYCH
NAVIGARE NECESSE EST
SPOWIEDŹ
MASONA