Europejscy muzealnicy
w kolebce wolnomularstwa �����str 3
Żadnych dogmatów ������������������str 7
Wolnomularstwo
musi być odważne���������������������str� 9
Za Braterstwo
i Siostrzstwo�������������������������str� 10
Marzy mi się
loża SOLARIS ���������������������������str� 11
Pytania, które powinni sobie
zadawać masoni ������������������������str� 13
O humanizm uniwersalny ������str� 14
Sztuka Klewska w świecie
bez królów���������������������������������str� 16
„Przegd” i wolnomularze���str� 20
10 najbardziej zasłużonych
masonów w dziejach Polski ��str� 24
Konspiratorzy
z ulicy Lekarskiej���������������������str� 29
Kluby Liberalne�����������������������str� 33
Spowiedź masona ��������������������str� 34
O dch takich, co ukradli
gwiazd tajemnice ����������������������str� 35
Przy drzwiach zamkniętych
w Bilbao�������������������������������������str� 42
Nasi bracia mniejsi������������������str� 45
Jesień 2017
cena: 20 zł
(w tym 5% VAT)
ISSN 1231-0115
72
3
W O L N O M U L A R Z P O L S K I J E S I E Ń 2 0 1 7 N U M E R 7 2
J U B I L E U S Z
Freemasons’ Hall od strony Great Queen
300 LAT MASONERII
SPEKULATYWNEJ W ANGLII
Europejscy muzealnicy w kolebce wolnomularstwa
B R ... T A D E U S Z C E G I E L S K I








A
MMLA za tym nieco dziwacznym skrótem
kryje się szacowna instytucja, Association of
Masonic Museums, Libraries and Archives in
Europe – Stowarzyszenie Wolnomularskich Muzeów,
Bibliotek i Archiwów w Europie. Aliowane przy Radzie
Europy stowarzyszenie powstało w latach 1988–1989
z inicjatywy Niemieckiego Muzeum Wolnomularstwa
(Deutsches Freimaurermuseum) w Bayreuth oraz Wiel-
kiej Loży Francji (Grand Loge de France, GLdF), przede
wszystkim ludzi związanych z tymi instytucjami: dr.Her-
P I S M O P R Z Y J A C I Ó Ł S Z T U K I K R Ó L E W S K I E J
4J U B I L E U S Z
berta Schneidera, dyrektora muzeum oraz François
Rognona, Wielkiego Archiwisty GLdF. Jak przeczytać
możemy na stronach internetowych AMMLA, cel stowa-
rzyszenia, które ma charakter profański i nie jest częścią
jakiejkolwiek obediencji czy struktury wolnomularskiej,
„stanowi uczestnictwo i wspomaganie, poprzez edukację,
ułatwienie komunikowania się, koordynację działań – oraz
inne środki – zarządzanie i ochronę dziedzictwa masonerii.
[…] Także informowanie publiczności, masonów i nie
masonów o istnieniu wielu zarówno wielkich, jak i małych
muzeów i bibliotek w Europie, chroniących świadectwa
długiej i bogatej historii wolnomularstwa. […] Większość
[wolnomularskich] muzeów i bibliotek w Europie to człon-
kowie stowarzyszenia” (www. ammla.org). Stowarzyszenie
przestrzega pilnie swojego świeckiego charakteru – nie tylko
dlatego, że znaczna część członków to profanki i profani;
w korespondencji, wystąpieniach publicznych używa się
wyłącznie określenia „koleżanko, „kolego.
AMMLA jest organizacją skromną, o prostej strukturze
(jej zarząd tworzą Przewodniczący, Sekretarz i Skarb-
nik), ze statutem mieszczącym się na jednej stronie(!),
z niewielkim budżetem (kilkanaście tysięcy euro), za
to rosnącym z roku na rok zasięgiem terytorialnym oraz
prestiżem. Na jej wzór Amerykanie powołali w 1992 roku
własną organizację pod nazwą e Masonic Library and
Museum Association, MLMA, która na stałe współpracuje
ze starszą siostrą w Europie. AMMLA nie ma, jak dotąd,
stałej siedziby (jej adres pocztowy to archiwum Wielkiego
Wschodu Belgii, w którym pracuje sekretarz i skarbnik
w jednej osobie, Frank Langenaken), nie posiada własnego
czasopisma, lecz publikuje na łamach tytułów wydawanych
przez instytucje członkowskie. Przewodniczącym AMMLA
jest aktualnie François Rognon, który zastąpił zmarłego
w styczniu 2014 roku Holendra, dr. Everta Kwaadgra-
sa, kuratora Wolnomularskiego Centrum Kulturalnego
„Ks.Frederick” w Hadze.
J
ej aktywność zewnętrzna koncentruje się na organizacji
dorocznego Kongresu, który za każdym razem zbiera
się w innym kraju członkowskim. Jest tradycją, że obrady
Kongresu wpisane są w kalendarz ważnych wydarzeń
zwzanych z wolnomularstwem. Również w roku bieżą-


Trzy stulecia
angielskiego
wolnomularstwa.


5
W O L N O M U L A R Z P O L S K I J E S I E Ń 2 0 1 7 N U M E R 7 2
J U B I L E U S Z
cym stało się zadość owej zasadzie – i to w sposób wielce
spektakularny. Londyńska konferencja AMMLA (6–9
lipca 2017) wpisała się w ocjalny kalendarz obchodów
300-lecia masonerii angielskiej, na czele których stoi Jego
Królewska Wysokość Książę Kentu, Wielki Mistrz Wielkiej
Zjednoczonej Loży Anglii (UGLoE).
Polska, reprezentowana przez instytucję świecką i za-
razem państwową (pierwszą taką w dziejach AMMLA),
Bibliotekę Uniwersytecką w Poznaniu z jej słynną, liczącą
80 tys. woluminów kolekcją masoników, miała zrazu (od
1994roku) status obserwatora, od kilku zaś lat jest peł-
noprawnym członkiem stowarzyszenia. Przypomnijmy, że
w lipcu 2014 r. kongres AMMLA odbył się w Poznaniu
i Ciążeniu nad Wartą, stając się wydarzeniem – nie tylko
w świecie wolnomularskim. Wielka w tym zasługa kusto-
szów zbiorów masońskich Uniwersytetu Adama Mickie-
wicza: Andrzeja Karpowicza i jego następczyni Juliany
Grażyńskiej. Goście byli pod wreniem zarówno wystawy
poświęconej drukom wolnomularskim, zorganizowanej
przez UAM, jak i historycznej oprawy, która towarzyszyła
Kongresowi: pałacom w Ciążeniu i Dobrzycy. Na łamach
prasy wolnomularskiej chwalili znakomitą organizację
spotkania.
Lipcowy Kongres londyński, 27. w historii AMMLA,
uzyskał oprawę na miarę stolicy Imperium Brytyj-
skiego – oraz kolebki wolnomularstwa spekulatywnego.
Uroczyste otwarcie Kongresu w czwartek 6 lipca oraz
drugi dzień obrad w sobotę 8 lipca miały miejsce w salach
recepcyjnych słynnego Freemasons’ Hall przy Great Queen
Street w Londynie. Trzydziestu pięciu przedstawicieli
AMMLA wraz z licznymi osobami towarzyszącymi powi-
tał wysoki ocer obediencji Russell Race, do 2015 roku
Metropolitan Grand Master, czyli zwierzchnik wszystkich
lóż londyńskich. Serwowano znakomite wina musujące
angielskie wygłaszano okolicznościowe toasty, przede
wszystkim zwiedzano wystawę otwartą na trzechsetlecie


P I S M O P R Z Y J A C I Ó Ł S Z T U K I K R Ó L E W S K I E J
6J U B I L E U S Z
masonerii angielskiej, potem zaś niedostępne na co dzień
Wielką Świątynię oraz lożę Wielkiego Mistrza, księcia
Kentu.
M
erytoryczne obrady Kongresu miały miejsce dru-
giego dnia, w siedzibie Prowincjonalnej Wielkiej
Loży Middlesex. Niżej podpisany wygłosił referat zaty-
tułowany: W Dolinie Wisły. Wolnomularstwo i jego dzie-
dzictwo w muzeach polskich, 1995–2015 (In the Valley of
the Vistula. Freemasonry and Its Legacy in Polish Museums,
1995–2015), wsparty 66 slajdami dokumentującymi
wspólne osiągnięcia polskich muzealników i wolnomularzy.
Reprezentująca Bibliotekę Uniwersy-
tecką w Poznaniu Juliana Grażyńska
przedstawiła muzyczne zbiory BUP.
Spośród kilkunastu wystąpień uwagę
moją zwróciły referaty poświęcone ra-
towaniu rozproszonych nadal po całej
Europie archiwów i bibliotek (w Rosji,
Polsce i innych krajach) – autorstwa
Norwegów Helge Bjørna Horrislan-
da i Lydera Marstrandera. Pierwszy
z nich, Wielki Archiwista Wielkiej Loży
Norwegii, dopytywał mnie, dlaczego
30 tys. kart personalnych niemieckich
wolnomularzy, opracowanych przez SD
i Gestapo, znalazło się w Archiwum Pań-
stwowym w Szczecinie? Nie ma jednak
prostej odpowiedzi na podobne pytania!
Podczasokrągłego stołu” na zakoń-
czenie obrad podjęto decyzję, aby
organizację kolejnego Kongresu powierzyć Wolnomu-
larskiemu Muzeum Phoenix na Korfu w Grecji. Kongres
zakończył Gala Dinner w Oriental Club, Statford House,
załonym w 1829 roku klubie ocew armii brytyjskiej
końccych służw Indiach. Ten zabytkowy obiekt należy
do grupy najbardziej ekskluzywnych klubów w Londynie
totobiadowe menu było na miatak miejsca, jak i oko-
liczności. Liczna delegacja francuska AMMLA prześcigała
się w komplementach pod adresem kucharzy – sugerując,
że Francuzi winni uczyć się sztuki kulinarnej od Anglików.
Cóż, prawdziwa Entente Cordiale w dobie Brexitu…
TADEUSZ CEGIELSKI

7
W O L N O M U L A R Z P O L S K I J E S I E Ń 2 0 1 7 N U M E R 7 2
Z Ż Y C I A L Ó Ż I O B E D I E N C J I
wolnomularstwo.pl: Wielki
Wschód Francji do swoich
trzech podstawowych haseł
Wolność, Równość, Braterstwo
często dodaje dewizę Absolutna
Wolność Sumienia oraz Laickość.
Co sprawia, że laickość jest tak
ważna dla przedstawicieli tego
nurtu wolnomularstwa?
Philippe Foussier: – Znaczenie lai-
ckości wynika z historii Francji. Wol-
nomularstwo w tym kraju od dawna
miało wiele kłopotów z bardzo aktyw-
nym Kościołem katolickim. Pierw-
sze loże na kontynencie powstawały
w latach 1720–1730, zaś pierwsza
papieska bulla potępiająca masonerię
została uchwalona już w 1738 roku.
Watykan wydał od tego czasu bar-
dzo wiele innych bulli, w większości
ekskomunikujących wolnomularzy.
Francuska masoneria, podobnie jak
Republika, musiała znaleźć swoje
miejsce w klimacie silnej wrogości
podsycanej przez Kościół. W wielu
innych krajach tak się nie działo. Tak
więc laickość pojawiła się w XIX wieku
jako forma organizacji politycznej
i prawnej przystosowanej do separacji
NOWY WIELKI MISTRZ
WIELKIEGO WSCHODU FRANCJI
N
a dorocznym Konwencie Wielkiego Wschodu Francji, odbywającym się w dniach 24–27 sierpnia w Mar-
sylii, nowym Wielkim Mistrzem tej największej na świecie, liczącej ponad 50 000 członków i członkiń,
obediencji liberalnej i adogmatycznej został wybrany Philippe Foussier. Nowy Wielki Mistrz ma 52 lata
(w wolnomularstwie od około 25 lat), z zawodu jest dziennikarzem. Jest również wykładowcą akademickim
(studia dyplomatyczne) oraz działaczem świeckim, byłym przewodniczącym Comité Laïcité République.
Głosowało na niego 33 z 34 uprawnionych do głosowania delegatów. Na stanowisku Wielkiego Mistrza zastę-
puje Christophea Habas, który – zgodnie z ordynacją wyborczą Wielkiego Wschodu Francji – mógł pełnić tę
funkcję tylko przez rok, ponieważ był to już szósty jego rok w Radzie Zakonu (przez pierwszych 5 lat pełnił
inny urząd). Philippe Foussier znajduje się obecnie w takiej samej sytuacji i będzie mógł piastować funkc
Wielkiego Mistrza nie dłużej niż przez rok. Za portalem wolnomularstwo.pl publikujemy rozmowę z nowym
najwyższym dostojnikiem WWF. #
ŻADNYCH
DOGMAW!
R O Z M O W A Z P H I L I P P E M F O U S S I E R

P I S M O P R Z Y J A C I Ó Ł S Z T U K I K R Ó L E W S K I E J
8Z Ż Y C I A L Ó Ż I O B E D I E N C J I
władz doczesnej i duchowej. Przypo-
mnijmy, że w naszych lożach w poło-
wie XVIII wieku byli księża, pastorzy,
nawet niektórzy biskupi. Masonerii
udało się zgromadzić w swych świą-
tyniach ludzi, których na zewnątrz,
w świecie świeckim wszystko dzieliło:
szlachtę i plebejuszy, ludzi pióra i rze-
mieślników… Wciąż ożywia ją to samo
dążenie do łączenia ludzi.
Czy można więc powiedzieć, że
wolnomularstwo postępowe, jak
Wielki Wschód Francji, ma inne
rozumienie istoty masonerii niż tra-
dycjonalistyczne związane z UGLE
(Wielką Zjednoczoną Lożą Anglii),
według której masonem może być
tylko ktoś wierzący w Boga i nie-
śmiertelność duszy?
– Oczywiście, ma inne rozumienie.
Wynika z tego w szczególności decyzja
z Konwentu w 1877 roku, kiedy to
Wielki Wschód Francji wycofał ze
swych tekstów wszelkie odniesienia do
obowiązku wiary w „prawdy objawio-
ne, uznając taką wiarę za opcjonalną.
Zachowaliśmy w naszej konstytucji in-
spirowaną przez pastora Fdérica De-
smons następującą formułę: „Uznając,
że wszelkie koncepcje metazyczne
należą do sfery, która podlegać może
wyłącznie indywidualnej ocenie jego
członków, Wolnomularstwo nie przyj-
muje żadnych dogmatów.
Stąd „schizma” pomiędzy wolnomu-
larstwem adogmatycznym i liberalnym
z jednej strony a masonerią anglosaską
z drugiej. Muzeum Wielkiego Wscho-
du Francji wystawia obecnie listy wy-
syłane przez Obediencje anglosaskie
do Wielkiego Wschodu po 1877 roku,
odmawiające mu przynależności do
masonerii. Od tego momentu adogma-
tyczną i liberalną masonerię należało
uznać za „nieregularną.
Jak postępowe wolnomularstwo
może wspierać świeckość
społeczeństwa?
– Przede wszystkim poprzez przykład.
Masońskie świątynie są idealnymi mo-
delami społeczeństw. Prace wolnomu-
larskie gromadzą mężczyzn i kobiety
o bardzo zróżnicowanych poglądach
duchowych, lozocznych, kultu-
rowych i nawet opcjach ideologicz-
nych, ale w czasie spotkań nie są oni
nosicielami tych opcji; wchodzą do
masonerii właśnie po to, aby odrzucić
swoje uprzedzenia, odruchy i nawyki
myślowe, a nie jako przedstawiciele
jakiegokolwiek nurtu lozocznego
lub duchowego. Poprzez siłę eman-
cypacyjną, którą stymuluje wolno-
mularstwo, rytualne prace (regularne
spotkania wolnomularskie) są więc
wspaniałym przykładem tego, czym
mogłoby być idealne społeczeństwo
profańskie. Ponadto masoneria, którą
zakwalikowaliście jako postępową,
może rzeczywiście podejmować ini-
cjatywy mające na celu wyjaśnianie,
czym jest laickość: absolutna wolność
sumienia, rozdzielenie spraw ducho-
wych i doczesnych, równość praw
dla wszystkich: wierzących i niewie-
rzących.
Ale poza walką o laickość jest też
inna sprawa, o która powinni dbać
wolnomularze – uniwersalizm odzie-
dziczony po Oświeceniu. W związku
z tym, że prądy polityczne i religij-
ne mają w coraz większym stopniu
tendencję do rozróżniania, dzielenia
mężczyzn i kobiet według ich pocho-
dzenia, koloru skóry czy religii, my
powinniśmy z naszej strony podkreślać
to, co nas łączy w ramach ludzkiej
kondycji. Relatywizm kulturowy, eg-
zystencjalizm, rasizm, etnicyzm, dyfe-
rencjalizm są wrogami Uniwersalnej
Republiki Wolnomularzy, naszej od
trzystu lat istniejącej utopii. Zawsze
staraliśmy się znieść kategorie świata
świeckiego, podczas gdy przed nami
mnożyły się ideologie separacji i po-
działu między istotami ludzkimi.
Rozważmy to na konkretnym,
a ostatnio wzbudzającym
silne emocje przykładzie. Jak
WWF odnosi się do dylematów
współczesnej cywilizacji
zachodniej dotyczących
pretensji niektórych działaczy
muzułmańskich odnośnie do
uwzględnienia specjalnych praw
ich religii?
– Stanowisko wolnomularzy Wielkie-
go Wschodu Francji nie jest zróżni-
cowane w zależności od omawiania
tej lub innej religii. Nie mamy nic
przeciwko religiom, a poza tym ludzie
wierzący są bardzo liczni w naszych
lożach. Co nas jednak mobilizuje,
to właśnie klerykalne roszczenia,
dążące do narzucania swoich norm
w społeczeństwie, które skupia ludzi
wszystkich wyznań oraz wielu w ogóle
niewierzących. Tych ostatnich jest
w naszym kraju większość. We Francji
wiemy, że kiedy laickość się wycofu-
je lub nie jest dostatecznie obecna,
presje klerykalne występują z pełną
energią. Obecnie widzimy ponowne
pojawienie się kontekstu, w którym
naciski religijneniezwykle silne
w całym organizmie społecznym,
często wyrażane przez fundamen-
talistyczne, a nawet ekstremistyczne
nurty. Mogą one pochodzić z isla-
mu, ale jest to kwestia ogólnej zasa-
dy, aby utrzymać dystans i zachować
tę przestrzeń laickości, to jest to, co
nas łączy, chyba że pozwolimy na li-
cytację pomiędzy różnymi kultami,
które podjęłyby działania, aby osta-
tecznie narzucić (własną) wiarę jako
normę dla wszystkich. Dzisiaj są to
muzułmanie, ale katolicy nie zostają
w tyle. Protestanci lub żydzi mogą b
jutro. Podsumowując, każdy może
swobodnie praktykować swoją wiarę,
ale zasady tego wierzącego nie mogą
być narzucone całemu społeczeństwu.
To prawo określone przez człowieka
musi przeważać w organizacji społecz-
nej i instytucjonalnej. Prawo boskie
wierzący może nakładać sam na siebie
w czasie swojej własnej, osobistej po-
dróży, ale w pełni szacunku, nie może
to w żaden sposób stawać się ograni-
czeniem czy wręcz standardem dla
innych obywateli. W tym kontekście
laicyzm staje się tarczą, która chro-
ni nas od roszczeń duchownych, ale
także chroni każde wyznanie od woli
osoby, która chciałaby ją zdominować.
Bardzo dziękujemy za rozmowę. #
9
W O L N O M U L A R Z P O L S K I J E S I E Ń 2 0 1 7 N U M E R 7 2
Z Ż Y C I A L Ó Ż I O B E D I E N C J I
wolnomularstwo.pl: Wielki Wschód Francji określa
siebie jako organizację postępową. Czy mają rację
pewni wolnomularze innych nurtów, którzy mówią,
że oznacza to zerwanie z tradycją 1717 roku?
Christophe Habas: I tak, i nie. Wolnomularstwo liberalne
zerwało z trzema nakazami: niepodejmowania w lożach
tematów religijnych i politycznych, bezwzględnej wiary
w Boga oraz nieuznawania przynależności kobiet. Ale jeśli
masoneria twierdzi, że pracuje dla moralnego i materialnego
doskonalenia społeczeństwa i uznaje się za uniwersalną,
nie może odmówić wstępu połowie ludzkości, wolnomy-
ślicielom, ateistom i nie zastanawiać się nad zagrożeniami
i wyzwaniami dotyczącymi współczesnego społeczeństwa!
Bo o ile wczoraj musiała być konserwatywna, to obecnie
powinna odkrywać nowe formy życia społeczeństwa, by
móc skutecznie troszczyć się o pokój i ludzką godność.
Wolnomularstwo powinno zrzeszać wszystkich tych,
którzy pragną oddawać sw loży reeksji – z pomocą jego
symbolicznych i duchowych narzędzi, lecz także wykorzy
-
styw całość dostępnej wiedzy z różnych dziedzin, tak aby
ta reeksja była adekwatna do aktualnego położenia Ludz-
kości. Wolnomularstwo ewoluuje i nie pozostaje w stanie
zamrenia w formach, które dziś są jnieaktualne.
Jaka jest – 300 lat po stworzeniu pierwszej Wielkiej
Loży w Londynie – rola wolnomularstwa we
współczesnym świecie?
– Według mnie wolnomularstwo liberalne i adogmatyczne
powinno wnosić do życia społeczeństw naspujący wkład:
1. Ludzie zżywają się ze sobą w lożach, gdzie panują takie
wartości, jak oarność, szacunek, współczucie, dialog,
zaufanie, gdzie można kultywować wzajemną pomoc
zamiast egoistycznego hiperindywidualizmu, jaki panuje
obecnie w społeczeństwach liberalnych, napędzanego
przez utylitarystyczną i czysto materialistyczną logikę.
2. Loże są miejscem zastanowienia i krytycznej reeksji na
temat wielkich problemów lozocznych (jaki ma być
humanizm jutra?), etycznych (jakie ograniczenia powi-
nien nakładać człowiek na swe działania i technologie?),
naukowo-technicznych (społeczeństwo algorytmiczne,
transhumanizm), ekonomicznych (alternatywy wobec
drapieżnego i nierównościowego ultraliberalizmu), po-
litycznych (jak walczyć z korupcją, ideologizacją świata,
nierównościami, niesprawiedliwością społeczną?)…
Krótkowiąc, loże wolnomularskie to miejsca, w których
buduje się NOWY HUMANIZM I NOWĄ UTOPIĘ.
3. Aby walczyć przeciwko fatalizmowi tych, którzy nie
chcą już zmieniać świata, trzeba być wizjonerem. Wol-
nomularstwo musi być odważne, śmiałe i innowacyjne,
aby myśleć i działać na rzecz budowy świata bardziej
braterskiego.
Jak wolnomularze Wielkiego Wschodu Francji
reagują na falę populizmu przetaczającą się przez
świat dzisiejszej polityki?
– Musimy zwalczać odrodzenie populizmu i neofaszyzmu,
ale rozumiejąc ich przyczyny, którymi przede wszystkich
trzeba się zająć. Są to m.in. kryzys gospodarczy, polityka
oszczędnościowa, nierówności społeczne, bezrobocie,
uprzedmiotowienie ludzi pracy i słabość klasy średniej,
materialna i moralna korupcja polityków, ich oddalenie od
rzeczywistości, brak wizji przyszłości, podporządkowanie
polityków interesom ściśle ekonomicznym, podporządko-
wanie w równym stopniu zarówno prawicy, jak i lewicy tej
samej kapitalistycznej ideologii. Krótko mówiąc, trzeba
budować na nowo utopie polityczne, miejsce centralne
przyznając kwestiom społecznym.
Jak można rozumieć incydent z 22 marca tego
roku (przypomnijmy, że tego dnia Christophe
WOLNOMULARSTWO
MUSI BYĆ ODWAŻNE
R O Z M O W A Z C H R I S T O P H E M H A B A S E M ,
B . W I E L K I M M I S T R Z E M
W I E L K I E G O W S C H O D U F R A N C J I

P I S M O P R Z Y J A C I Ó Ł S Z T U K I K R Ó L E W S K I E J
10 Z Ż Y C I A L Ó Ż I O B E D I E N C J I
Habas został zycznie zaatakowany przed siedzibą Wielkiego
Wschodu Francji w Paryżu)?
– Był to akt dokonany przez osobę niezrównoważoną, a szkodliwy
był tu przede wszystkim klimat przedwyborczy, sprzyjający zacho-
waniom skrajnym.
Jakie relacje łączą Wielki Wschód Francji i polskie wolnomularstwo?
– To zarówno więzy historyczne, jak i wielka bliskość we wspólnej
pracy na rzecz humanizmu nowego oświecenia, wolności, braterstwa,
solidarności, laickości i powszechnego pokoju.
Bardzo dziękujemy za rozmowę. #
N
a masońskim nieboskłonie rozbłysła nowa gwiazda.
Jest nią Sz L Utopia, która pracuje w ramach
obediencji Wielka Loża Kultur i Duchowości (GLCS)
na Wsch Paryża-Levallois pod numerem 28. Nazwa
loży została zaczerpnięta z tytułu dzieła Tomasza Morusa
i podkreśla jej związek z pierwszą lożą GLCS – omas
More, jak i polską lożą GLCS – Erasmus Roterdamus,
pracującą na Wsch Ustronia. #Utopia
C
hristophe Habas ma 51 lat, jest neu-
roradiologiem, szefem działu diag-
nostyki obrazowej w paryskim szpitalu
Lhôpital des Quinze-Vingts. W sierpniu
2016 roku został wybrany na Wielkiego
Mistrza Wielkiego Wschodu Francji – naj-
większej liberalnej obediencji na świecie
(ponad 50 000 członków).
Rozmowa została opublikowana 14 lipca
2017 r. na portalu wolnomularstwo.pl #
Z B L O G A A S Z E R A , Ż O N A P A N A B O G A
ZA BRATERSTWO I SIOSTRZEŃSTWO
UTOPIA
NA WSCH PARYŻA –
NOWA LOŻA GLCS
W
olnomularstwo.pl opublikowało 5 sierpnia 2017r.
następującą notatkę: „W Warszawie odbyło się
zorganizowane przez Radę Najwyższą Polski spotkanie
dotyczące historii Rytu Dawnego i Uznanego w Polsce,
a także debata dotycząca jego podstaw ideowych wy-
rażonych w Deklaracjach z Lozanny (1875) i Genewy
(2005). W spotkaniu wzięli udział członkowie Polskiej
Jurysdykcji RSDiU związanej z Wielkim Wschodem
Polski, członkinie struktur wyższych stopni związanych
z Wielką Żeńską Lożą Francji oraz Suwerenny Wielki
Komandor Suwerennego Kolegium Rytu Szkockiego
Belgii, brat Henri Miller 33′. Jest to adogmatyczna
jurysdykcja Rytu Szkockiego Dawnego i Uznanego
zwzana z Wielkim Wschodem Belgii”.
Tyle wolnomularstwo.pl. Jako uczestniczka dodam,
że dyskusja była żywa, emocjonalna, miejscami kon-
trowersyjna. Najwcej emocji wzbudza kwestia
równouprawnienia kobiet w masonerii, zaszcza
wyższych stopni. Ciekawe było spojrzenie belgijskie na
to zagadnienie, które różniło się od naszych polskich
doświadczeń. Dyskutowano także o przemianach glo-
balnych we współczesnym świecie, w tym technologii
i ekonomii, o humanizmie, transhumaniźmie i eko-
humaniźmie. Nierytualne wolnomularskie spotkanie
zakończyła agapa. Ocjalnym toastem wzniesiono
kielichy za Wolność RównośćBraterstwo/Sio-
strzeństwo.
* * *
29 sierpnia 2017 r., przebywając na dorocznych Między-
narodowych Spotkaniach Stopni Szkockich w Paryżu,
Suwerenny Wielki Wielki Komandor Rady Najwyż-
szej Polski podpisał w imieniu tej jurysdykcji Rytu
Szkockiego Dawnego i Uznanego Traktat Przyjaźni
ze swoim odpowiednikiem z Suwerennego Kolegium
Rytu Szkockiego Belgii. (za: wolnomularstwo.pl) #
11
W O L N O M U L A R Z P O L S K I J E S I E Ń 2 0 1 7 N U M E R 7 2
W C Z O R A J D Z I Ś J U T R O
T
o także tradycja humanistycz-
na ze słynnym zdaniem rzy-
mianina Terencjusza, które
legło u podstawy epoki renesansu:
Człowiekiem jestem, nic co ludzkie
nie jest mi obce”.
Gdy patrzymy na rozgwieżdżone nie-
bo, Solaris kieruje nasz wzrok ku przy-
szłości, ku przeznaczeniu człowieka,
szukającego od zawsze w kosmicznych
przestrzeniach: swoich bogów, swego
losu, ale także swoich sióstr i braci.
To o tym opowiada Solaris, najsłyn-
niejsza powieść polskiego „lozofa
przyszłości”, jak sam mówił o sobie,
Stanisława Lema (1921–2006). Wy-
dana w 1961 roku, należy do klasyki
futurologii światowej. Do tej pory
ukazała się w ponad 30 mln egzem-
plarzy na całym świecie, przełono ją
na 41 języków; miała trzy ekranizacje
(1970, 1972, 2002). Według licznych
opinii, powieść Lema to najoryginal
-
niejsze ukazanie innego w światowej
futurologii.
C
o czyni Ocean, niezrozumiała
Istota na tajemniczej planecie
Solaris? Z najciemniejszych, ukrytych
przed sobą samym tajemnic człowie-
ka tworzy żyjące fantomy, prawdziwe
ucieleśnienie ciemnej strony naszego
JA. Solaris opisuje doświadczenie
transgresji. Otchłań obcości otwiera
się zarówno w Kosmosie, jak i w sa-
mej istocie człowieka. Okazuje się, że
istota człowieczeństwa to cienka war-
stewka sensu pokrywająca tajemnicę.
Czym jest ta tajemnica? Czy jest nią
„zagubione słowo” – jak ukazuje nam
wolnomularstwo? Poprzez inicjacje
w kolejnych stopniach dostajemy
jako masoni wszystkie nardzia do
zgłębiania tej tajemnicy. Solaris, Loża
Słoneczna to jakby promień światła
skierowany w naszą głębię, rozświetla-
jący ją, pozwalający rozproszyć ciem-
ności. To światło jest jednocześnie
lampą, ale i świetlistym sztyletem,
leczącym rany laserem.
N
ie znamy chwili, kiedy spotka-
my w Kosmosie inne, myślące
istoty; nasze Siostry i Braci w Inności.
Czy nie jest naszym obowiązkiem być
przygotowanym na ten moment? Czy
nie jest naszym obowiązkiem rozwi-
janie w sobie Człowieczeństwa prze-
kazywanego nam przez pokolenia?
Czy będziemy godni miana Ziemian,
OD KOPERNIKA DO LEMA
MARZY MI SIĘ
LOŻA S O L A R I S
S ... M I R O S Ł A W A D O Ł Ę G O W S K A - W Y S O C K A





P I S M O P R Z Y J A C I Ó Ł S Z T U K I K R Ó L E W S K I E J
12 W C Z O R A J D Z I Ś J U T R O
by móc tym Innym powiedzieć za
Kantem: Niebo gwiaździste nade mną,
a prawo moralne we mnie?...
Solaris byłaby lożą – laboratorium;
laboratorium nowych idei – o czym
mówi były Wielki Mistrz Wielkiego
Wschodu Francji Christophe Habas
w rozmowie z portalem wolnomu-
larstwo.pl: „Le wolnomularskie to
miejsca, w których buduje się NOWY
HUMANIZM I NOWĄ UTOPIĘ”
(str. 10). W swoim artykule na str. 18
wspomina o tym także br Witold
Sokała, Czcigodny Mistrz Sz L
Generał Tokarzewski-Karaszewicz
na Wsch Kielc, zastanawiając się,
o czym mogą dyskutować w naszych
czasach wolnomularskie warszaty:
To bez tpienia nasz stosunek do
zasobów planety, traktowanych jako
dziedzictwo wszystkich pokoleń, nie
tylko tych życych obecnie. To rów-
nież dylematy etyczne, przed który-
mi coraz częściej stawia nas rozwój
technologiczny, szczególnie w obsza-
rze medycyny i biotechnologii. To
pytania o faktyczny kształt naszego
materialnego świata i o nasze miejsce
i rolę w Kosmosie — zwłaszcza, że
jest wysoce prawdopodobne, że już
niebawem nowe odkrycia naukowe
mogą spowodować niejeden szok
i zburzyć nasze utrwalone przez wieki
paradygmaty.
D
yskutowali o tych problemach
także siostry i bracia 5 sierpnia br.
w Warszawie (czyt. na poprzedniej stro-
nie), zastanawiac się nad ideowymi
podstawami Rytu Szkockiego Dawnego
i Uznanego. Zwrócono wówczas uwagę
na następujący fragment Deklaracji
Genewskiej, przyjętej na XVIII Między-
narodowej Konferencji RSDiU 7maja
2005 r.: „Jest więc pragnieniem jurys-
dykcji – sygnatariuszy obecnej dekla-
racji przygotowanie tekstu źdłowego
świadka nowej epoki, który stanie s
punktem odniesienia dla wspólnych
przyszłych działań.
Od czasu napisania tych słów świat
jeszcze bardziej się zglobalizował i pę-
dzi do przodu z szybkością umożli-
wioną przez zdobycze nowych tech-
nologii. Wspomnianego dokumentu
nadal nie ma. Zatem może nie ma
co czekać? Może trzeba brać sprawy
we własne ręce i czynami wypełnić
tę lukę? I przeprowadzać masonerię
z Przeszłości w Przyszłość, by stała się
inna, choć ta sama zarazem, by świat
z nowymi ideałami nie odleciał nam
w Kosmos, a my nie zostalibyśmy sami
w Świątyni Salomona. Pustej.
Marzy mi się loża SOLARIS…
S Mirosława
Dołęgowska-Wysocka
ZAPALENIE ŚWIATEŁ
J
eśli to byłaby stolica, można by wspólnie pójść do warszawskiego planeta
-
rium, by zobaczyć Niebo Kopernika, wyjątkowy Koncert pod gwiazdami,
który odbywa się w każdy piątek o godzinie 19.00. Jest to koncert muzyki
klasycznej lub współczesnej, wzbogacony o wizualizacje wyświetlane na
kopule planetarium imienia największego polskiego astronoma, który
„wstrzymał Słońce, ruszył Ziemię”. Ten ciąg myślowy od Kopernika do
Lema można by w ten sposób utrwalić w świadomości zarówno naszych
sióstr i braci wolnomularzy, jak i profanów, którzy spotkaliby się z nazwą
loży SOLARIS. #
L
em wkłada w usta
swego bohatera nastę-
pujące frazy: Wyruszamy
w kosmos, przygotowani na
wszystko, to znaczy, na sa-
motność, na walkę, męczeń-
stwo i śmierć. Ze skromności
nie wypowiadamy tego głoś-
no, ale myślimy sobie cza-
sem, że jesteśmy wspaniali.
Tymczasem, tymczasem to
nie chcemy zdobywać kos-
mosu, chcemy tylko rozsze-
rzyć Ziemię do jego granic.
Jesteśmy humanitarni i szla-
chetni, nie chcemy podbijać
innych ras, chcemy tylko
przekazać im nasze warto-
ści i w zamian przejąć ich
dziedzictwo. Mamy się za
rycerzy Świętego Kontaktu.
To drugi fałsz. Nie szukamy
nikogo oprócz ludzi. Nie potrzeba nam innych światów. Potrzeba nam luster.
Nie wiemy, co począć z innymi światami. Wystarczy ten jeden, a już się nim
dławimy. Chcemy znaleźć własny, wyidealizowany obraz; to mają być globy,
cywilizacje i doskonalsze od naszej, w innych spodziewamy się znowu znaleźć
wizerunek naszej prymitywnej przeszłości. Tymczasem po drugiej stronie jest
coś, czego nie pojmujemy, przed czym się bronimy, a przecież nie przywieźliśmy
z Ziemi samego tylko destylatu cnót, bohaterskiego posągu Człowieka! Przy-
lecieliśmy tu tacy, jacy jesteśmy naprawdę, a kiedy druga strona ukazuje nam
tę prawdę – tę jej część, którą przemilczamy – nie możemy się z tym zgodzić!
Stanisław Lem, Solaris, Wydawnictwo Literackie 2012.
13
W O L N O M U L A R Z P O L S K I J E S I E Ń 2 0 1 7 N U M E R 7 2
W C Z O R A J D Z I Ś J U T R O
Pytania, które powinni
sobie zadawać masoni
KIEDY…?
… jakaś loża jest za mała?
• … gdy pojedynczy jej członek nie czuje się w niej zaopiekowany,
• … gdy kierujący nią nie dostaje pomocy,
• … gdy przestaje być ona Bractwem i staje się grupą,
• … gdy nie może sprostać swym zobowiązaniom,
• … gdy Współbracia zmieniają się w członków a nie w Bliskich.
… jakaś loża jest za duża?
• … gdy przestają w niej wystarczać wszystkie miejsca siedzące,
• … gdy pojawiają się w niej objawy sporów i kłótni,
• … gdy poczyna w niej brakować Ducha i Idei,
• … gdy przestaje dawać dobry przykład Wspólnoty.
… jakaś loża jest za bogata?
• … gdy poczyna nazbyt chwalić się swym wystrojem,
• … gdy ubogi Brat przestaje w niej czuć się swojsko,
• … gdy przeobraża się w ekskluzywny Klub.
… jakaś loża jest za biedna?
• … gdy poczyna tracić miłość i lojalność swoich członków,
• … gdy rytuał rozpływa się w czczej magii słów,
• … gdy przestaje dzielić się braterskim chlebem.
Br Barry McLaggan,
na łamach „New Zealand
Fr. Masonry”,
cyt. za: Wolnomularstwo.pl
P I S M O P R Z Y J A C I Ó Ł S Z T U K I K R Ó L E W S K I E J
14 LUDZIE I IDEE
„Ż
yjemy na przomie dwóch
epok historycznych. Epo-
ki, z krej świat wyszedł,
tzw. epoki zimnej wojny, i epoki,
która dopiero zarysowuje s i do której
staramy się dostosować. Trudności
dostosowania polegają także i na tym,
pozostają nadal i działają struktury
polityczne i wojskowe oraz sposoby
działania przeznaczone dla świata,
który przestał istnieć” – powiedział
słusznie jeden z niedawnych amery-
kańskich prezydentów. Dawny świat
przepraszam za zbyt uproszczone, ale
moim zdaniem trafne uolnienie był
w ostatnim, trwającym siedemdziest
pięć lat okresie dwubiegunowy, nie-
jako wyłącznie czarno-biały. Obecny
jest wielokrotnie złożony i posiada
niezliczone stopnie odcieni. Stoimy
w obliczu tego, co się dzieje na Bałka-
nach, środkowym Wschodzie, Arme-
nii, Azerbejdżanie, Mołdawii, Gruzji,
RPA – wobec terroryzmu, fanatyzmu,
fundamentalizmu islamskiego, inwazji
narkotyw i nacjonalizmu. Ten ostatni
jako produkt pierwszej wojny świato-
wej zostzlikwidowany przez drugą
wojnę światową, a w okresie zimnej
wojny był trzymany w karbach, obecnie
doprowadził wespół z fanatyzmem
religijnym do rzezi w Jugosławii. Tu
nasuwa się ogólne stwierdzenie, że
obecnie elity rządzące światem wygrały
zimną wojnę, ale nie zabezpieczyły po-
koju w świecie. Posługiwanie się ONZ
jako międzynarodowym instrumentem
wymuszającym pokój wykazało, że
operacyjność tej organizacji jest mało
skuteczna. Również zaangażowanie
NATO (zresztą organizacji stworzonej
w okresie zimnej wojny w okrlonym
celu, który jakoby przestał istni) i ar-
mii Stanów Zjednoczonych tylko do
działań w sferze wpływów tego mo-
carstwa nie zapewnia pokoju na całym
terytorium Ziemi.
T
ak więc współczesny świat,
łącznie ze światem ekonomii,
miast troszczyć się o prawdziwy po-
kój, zdaje się zapominać o tragedii
pierwszej i drugiej wojny światowej.
Nie potra także ani zapobiec trage-
diom, np. jugosłowiańskiej czy też
afrykańskiej, ani znaleźć skutecznych
sposobów do ich zakończenia. Zdaje
się również nie brać pod uwagę kon-
sekwencji ery nuklearnej i osiągnięć
biologii – szczególnie biotechnologii
i inżynierii genetycznej kreującej ży-
cie. Jednocześnie narosły i nabrały
szczególnego znaczenia problemy
kluczowe dla egzystencji ludzkości
w sferze ekologicznej, demogracznej
i ekonomicznej. Wielość problemów
i kryzysów występujących ze szcze-
gólnym natężeniem w chwili obecnej
zmusza do poszukiwania nowych dróg
w służbie światowego i uniwersalnego
humanizmu. Jedną z takich dróg sta-
nowi ruch propagujący utworzenie
nowych ogólnoświatowych struktur
demokratycznych rządzenia społecz-
nościami świata. Działalność zmierza-
jąca do utworzenia Federacji Świata
stała się celem powstałego w 1958
roku ruchu skupiającego obecnie 270
organizacji z 70 krajów, z ich kilkuset
milionami członków. Przygotowany
został projekt Konstytucji Świata oraz
Światowego Parlamentu. Projekt ten
zawiera propozycje:
a) wyboru i składu Parlamentu
Świata,
b) struktur Federalnych Regionów
Świata i ich Federacji,
c) strukturadz wykonawczych
i administracyjnych świata,
d) fundamentalnych Praw Obywateli
Świata.
I
dea Federacji Pstw Świata zrodziła
się tuż przed pierwswoj świato-
wą, w 1912 roku. Główną przesłan
stojącą u podstaw tej idei było prze-
świadczenie, że tylko światowy Rząd
i Konstytucja Świata mogą zapobiec
wojnom i utrzym stały pokój. Rezul
-
tatem pierwszej wojny światowej było
utworzenie Ligi Narodów, a drugiej
wojny światowej – Organizacji Na-
rodów Zjednoczonych. Niedostatki
obu tych organizacji spowodowały
powstanie światowego Stowarzysze-
nia Parlamentarzystów (w 1951 roku
w Londynie), które uznało, iż aby
zapobiec wojnom i zachować pokój,
należy utworzyć Światowy Parlament
i opracować Konstytucję. Utworzenie
Stowarzyszenia poprzedziły rozmowy
w Luksemburgu (1946), Montreux
(1947), Chicago (1948) i Genewie
(1950). W końcowej fazie, łącznie z ru-
chem federalistów, powstało w 1978
roku wymienione Stowarzyszenie.
W
latach sześćdziesiątych idea
światowego Rdu, Parlamentu
i Konstytucji otrzymała poparcie od
O HUMANIZM UNIWERSALNY
B R ... Z B I G N I E W G E R T Y C H
P
rzypominamy wystąpienie prof. Zbigniewa Gertycha, Wielkiego Mistrza Wielkiego
Wschodu Polski, wygłoszone w 1998 roku na Sympozjum Otwartym w Pałacu Staszica
z okazji 265-lecia Masonerii w Polsce. „Ktoś powie, że to wszystko utopia. I będzie miał
słuszność. Ale czy nie ma jprawa do marzeń?” – tak kończy nasz brat-profesor swój tekst,
który mimo tego, że upłynęło już prawie lat dwadzieścia, nadal może inspirować i skłaniać
do marzeń o lepszym świecie na Ziemi, jedynej – jak na razie – planecie, którą mamy. #
15
W O L N O M U L A R Z P O L S K I J E S I E Ń 2 0 1 7 N U M E R 7 2
LUDZIE I IDEE
noblistów, byłych prezydentów, pre-
mierów, ministrów, światowej sławy
naukowców, nansistów oraz przed-
stawicieli organizacji pozarządowych
wspomnianych poprzednio. Wśród
nich znajduje się dziesięć osobistości
z Polski. Przypadł mi zaszczyt być
także członkiem Tymczasowego Parla-
mentu Świata. W 1968 roku Konwent
Światowej Konstytucji obradujący
w Szwajcarii i w Niemczech podjął
prace nad Konstytucją Świata. W 1977
roku opracowany projekt Konstytucji
dla Federacji Świata podpisało kilku-
set uczestników. Od tego czasu miały
miejsce międzynarodowe spotkania,
które przemieniły się w Tymczasowy
Parlament Świata.
Obecnie praca koncentruje się na
czterech kierunkach:
1. udoskonaleniu projektu w oparciu
o doświadczenie,
2. wsparciu ruchu poprzez ratykację
przez rządy i parlamenty,
3. pracach przygotowujących wybo-
ry światowego parlamentu,
4. utworzeniu światowego rządu.
P
rojekt Konstytucji dla Federacji
Świata jest szeroko pomyślanym
dokumentem, składającym się z sied-
miu części. Pierwsza część omawia
generalne założenia i podstawowe
struktury Federacji i Światowego
Rządu oraz kompetencje Parlamen-
tu i Rządu.
Druga część przedstawia:
a) strukturę Parlamentu Świata,
który ma się składać z trzech in-
stytucji,
b) procedurę tworzenia każdej z nich
oraz ich kompetencje i zadania.
P
arlament według projektu stanowi
nadrzędną władzę nad Rządem
Świata i składa się z:
House of People – Izby Gmin, House
of Nations – Izby Narodów, House of
Counsellers – Izby Doradców.
Trzecia część poświęcona jest władzy
wykonawczej, która składa się z pię-
ciu członków Prezydium i gabinetu
ożonego z trzydziestu członków
mianowanych przez Parlament. Struk-
turę organizacyjną i administracyjną
tworzyć ma trzydzieści ministerstw,
urząd prokuratora i światowa policja.
W czwartej przedstawiony jest system
sądów z najwyższym światowym Są-
dem na czele i światowym Ombud-
smanem. Nie przewiduje się tworzenia
sił zbrojnych. Piąta część obejmuje
podstawowe zadania obywateli Ziemi
i ich uprawnienia wobec Rdu Świata.
W szóstej części proponowany jest
podział świata na sfederowane strefy.
Projekt przewiduje utworzenie pięciu
stolic na pięciu kontynentach i podzi
Ziemi na dwadzieścia stref. Strefy ma
stanowić bazę dla wyborów do Parla-
mentu i stanowić siedzibę żnych ciał
rządowych. W siódmej części propo-
nuje się utworzenie tymczasowych
instytucji, które doprowadziłyby do
utworzenia Stałego Parlamentu i Sta-
łego Rządu Świata.
P
rzy opracowywaniu Światowej
Konstytucji jednym z najważ-
niejszych i trudnym problemem było
uzgodnienie systemu wartości ogólno-
ludzkich i wpisanie ich jako aktów nor-
matywnych o najwyższym znaczeniu.
Problem ten był przedmiotem dyskusji
przez dwadzieścia lat i nie został sfor-
mułowany explicite w projekcie. Jego
struktura, w zasadzie przyjęta jako
ogólnoludzka podstawa, znalazła swój
wyraz pośredni w normach zawartych
w Konstytucji. W preambule znajduje
się stwierdzenie, iż ludzkość jest jedna
– pomimo różnych narodowości, ras,
wierzeń, ideologii i kultur.
A więc w nadchodzących wiekach
pryncypium jedności przy różnorod-
ności jest podstawą działań dla poko-
jowego zachowania ciągłości rozwoju
ludzkości. Ta jedność ma być oparta
o podstawowe prawo każdego człowie-
ka do życia bez dyskryminacji, w do-
brobycie, sprawiedliwości i zgodzie.
W pierwszym artykule zobowiązuje s
Federację Świata do zapobiegania woj-
nom, pełnego rozbrojenia i tworzenia
podstaw do pokojowego współżycia
w oparciu o prawa człowieka, bez-
pieczeństwo, wolność, demokrac
i równy start. Kolejna próba określe-
nia szczegółowego ogólnoludzkich
wartości znalazła miejsce w artykule
dwunastym. Określa on prawa oby-
wateli świata w osiemnastu punktach,
z których pierwszy stwierdza, iż prawa
ogólnoświatowe dotyczą wszystkich
obywateli zamieszkujących Ziemię
i jej satelity bez względu na rasę, kolor
skóry, kastę, narodowość, płeć, reli-
gię, przynależność polityczną i status
socjalny. W drugim zobowiązuje się
światowe i lokalne władze do jedna-
kowego stosowania ustawodawstwa
i praw ogólnoświatowych wobec
wszystkich obywateli sfederowanej
Ziemi. Trzeci i następne uznają prawo
do wolności stowarzyszania się, róż-
norodności organizowania, zgłaszania
petycji, demonstracji pokojowych
i politycznych bez cenzury i restrykcji.
Gwarantuje wolność słowa, sumienia,
wyznawania religii, ateizmu, wolność
prasy i badań, podży bez paszportów
i wiz itd. Kolejne paragrafy zakazują
niewolnictwa i handlu żywym towa-
rem, robót przymusowych, jakiejkol
-
wiek niedobrowolnej służby, a także
służby wojskowej. Nakazują ochronę
przed bezprawnym aresztowaniem,
wygnaniem, rewizją, konskatą oraz
zakaz jakichkolwiek nacisków i tor-
tur w czasie postępowania sądowego.
Nakazują także habeas corpus – na-
kaz przyprowadzania do sądu w celu
stwierdzenia aresztu. Ostatnie para-
grafy zakazują tworzenia prywatnych
armii i paramilitarnych organizacji.
Ustanawiają również prawo do plano-
wania rodziny. Pozostałe siedemnaście
artykułów szczegółowo omawia pro-
cedurę tworzenia i powoływania pro-
ponowanych instytucji i ich struktur,
ich obowiązki i uprawnienia.
Ktoś powie, że to wszystko utopia.
I będzie miał słuszność. Ale czy nie
ma już prawa do marzeń? #
Prof. dr hab. ZBIGNIEW GERTYCH (1922–2008) Członek rzeczywisty
Polskiej Akademii Nauk, wybitny działacz uniwersalistyczny, przez dwie
kadencje pełnił funkc Wielkiego Mistrza Wielkiego Wschodu Polski. #
P I S M O P R Z Y J A C I Ó Ł S Z T U K I K R Ó L E W S K I E J
16 LUDZIE I IDEE
24
czerwca 1717 roku „Pod Gęsią i Rusztem
biesiadowali ci, którzy, jak się wydaje, mieli
nowy pomysł na polityczną rolę masonerii. Nie
byli zapewne przekonani do sprawy szkockich Stuartów.
Jako pragmatyczni Anglicy z krwi i kości doceniali szansę
tworzoną przez nową (choć obi faktycznie uzurpatorską)
dynastię hanowerską. Jednocześnie zdawali sobie spra, że
nie da się zbudować stabilności i powodzenia kraju, w któ-
rym znaczna część starych elit (w tym wypadku katolicka
arystokracja) zostanie sztucznie zepchnięta na margines.
Wbrew większości własnego środowiska, atakowani przez
fanatyków z obu stron, wkroczyli więc na mozol i trudną
drogę wykuwania już nie angielskiej i szkockiej, ale brytyjskiej
jedności, ponad wszelkimi podziałami. Zaoferowali lom
przyspującym do nowej struktury proste i czytelne zasady.
Wśród nich zakaz dyskusji o polityce i religii. Nakaz brater-
stwa. Denicjęczłowieka wolnego i dobrych obyczajów,
dostosowaną do miejsca i epoki. I odnieśli sukces.
Kilkadziesiąt lat – czas aktywności dwóch-trzech pokoleń
– na powrót zjednoczyło brytyjskie klasy wyższe, pozwoliło
inkorporować do nich nową „arystokrację pieniądza, ale
także utrwaliło pozycję „arystokratów intelektu” z Royal
Society, zasypało rowy z czasów wojny domowej, stwo-
rzyło mocny fundament pod globalne imperium. Rola
wolnomularstwa w tym procesie trudna jest do przece-
nienia, mimo wewnętrznych spow między frakcjami
i skomplikowanych meandrów natury ideologicznej oraz
organizacyjnej.
Jednocześnie na kontynencie (i częściowo w brytyjskich
koloniach) rozwijała się jednak inna masoneria. Oparta na
klasycznej tradycji jakobickiej, rycerska i rozpolitykowana,
marząca o restytucji prawowitej dynastii, przyciągająca do
siebie niespokojne duchy różnych nacji, kusząca adeptów
romantyczną autajemnicy i mistycyzmu, bardziej otwarta
na ezoteryczne poszukiwania, zgodnie z duchem ówczes-
nego europejskiego salonu dopuszczająca inicjację kobiet.
Do tego nurtu należała między innymi pierwsza polska
loża – powołana już w 1721 roku pod nazwą „Bractwo
Czerwone” (ewidentne nawiązanie do barw królewskiego
domu Stuartów). Ta masoneria (opuszczona przez Waty-
A
bsolwent Wydziału Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego i Wydziu Zarządzania Akademii Górniczo-Hutniczej
wKrakowie, doktor nauk politycznych. Członek Rady i ekspert Fundacji Po.Int w Warszawie, zastępca dyrektora
Instytutu Polityki Międzynarodowej i Bezpieczeństwa Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach. Współzało-
życiel i redaktor internetowej Libs.TV. Wolnomularz i masonolog, członek Międzynarodowego Mieszanego Zakonu
Wolnomularskiego „Le Droit Humain” oraz Instytutu „Sztuka Królewska w Polsce. #
SZTUKA KRÓLEWSKA
W ŚWIECIE BEZ KRÓLÓW
Trzy wieki wolnomularstwa
B R ... W I T O L D S O K A Ł A







17
W O L N O M U L A R Z P O L S K I J E S I E Ń 2 0 1 7 N U M E R 7 2
LUDZIE I IDEE
kan, który w roku 1738 spektakularnie
odciął się od ruchu jakobickiego, potę-
piac przy okazji wolnomularstwo bullą
papieża Klemensa XII „In eminenti
apostolatus specula”) straciła jednak
rychło grunt pod nogami, zatraciła się
w wewnętrznych sporach i podziałach,
a z czasem rozmyła i dała wchłonąć
przez główny nurt ruchu. Niemniej
dziedzictwo tzw. masonerii jakobickiej
przetrwało i dało niekiedy o sobie zn
w zaskakujących momentach. Można się
go doszukać i w słynnym wystąpieniu
kawalera Ramsaya (przywracającym
wolnomularstwu tradycję rycerską),
i w „bostońskim piciu herbaty” (które
zapoczątkowało rewolucję amerykań-
ską, a którego inicjatorzy chyba nie-
przypadkowo ruszyli do akcji z loży św.
Andrzeja, patrona Szkocji), i wreszcie
w czerwonym obszyciu fartuszków,
stosowanym przez buntowniczy zakon
Le Droit Humain („Prawo Człowie-
ka”), zrodzony u schyłku XIX wieku we
Francji ze sporu o prawo inicjowania
kobiet (w odróżnieniu od większości
obediencji, gdzie zazwyczaj dominuje
błękit).
ZMIERZCH KRÓLÓW?
Z
tej siłą rzeczy niezwykle skróto-
wo i subiektywnie zarysowanej
genezy i historii Sztuki Królewskiej
zdaje się wynik, że towarzyszyła
ona, i to bynajmniej nie jako bierny
świadek, kluczowym wydarzeniom
i procesom, które przez ostatnich kilka
stuleci kształtowały cywilizację Zacho-
du. Wpisała się w fenomen narodzin
nowożytnej nauki, w burzliwe rewolu-
cje burżuazyjne, w powstanie i rozwój
kolejnych dwóch anglosaskich impe-
riów rządzących światem, w społeczne
megatrendy związane z emancypac
kobiet, laicyzacją, modernizacją klasycznego kapitalizmu.
Była przy narodzinach współczesnych mediów,zyka
esperanto oraz Ligi Narodów i Organizacji Narodów
Zjednoczonych.
To spostrzeżenie prowokuje do postawienia pytania:
czy w trzechsetlecie swojego „nowoczesnego” istnienia
Sztuka Królewska ma nadal rację bytu? Czy wyczerpała
swój impet i potencjał, czy wręcz przeciwnie, w naszym
„świecie bez królów” nadal ma coś istotnego do zaofero-
wania ludzkości, do której dobra tak chętnie odwołuje się
w swojej rytualnej retoryce?
Odpowiedź masonologa, zewnętrznego obserwatora
niezaangażowanego emocjonalnie, bazującego jedynie
na dostępnych danych statystycznych, byłaby zapewne
ostrożnie sceptyczna. Wyraźnie widać spadek liczebności
lóż w Ameryce Północnej, będącej od zakończenia IIwoj-
ny światowej najbardziej „masońskim z kontynentów.
Wolnomularze brytyjscy też niekiedy przyznają się do
kłopotów z rekrutacją nowych członków i narzekają na
starzenie się lóż. Przedstawiciele krajów romańskich
mniej otwarci i wylewni w tej kwestii, ale także i w tym
kręgu kulturowym członkostwo w masonerii przestało
Król Salomon i Hiram z planami Świątyni

P I S M O P R Z Y J A C I Ó Ł S Z T U K I K R Ó L E W S K I E J
18 LUDZIE I IDEE
być wyborem oczywistym i naturalnym. Niezbyt szczęś-
liwe i nieprzemyślane próby publicznego ingerowania
w politykę, jak choćby niedawne oświadczenia części
obediencji francuskich w sprawie kryzysu migracyjnego,
a także niezdementowane pogłoski o próbie postawienia
jednego z kandydatów na urząd prezydenta przed sądem
braterskim z uwagi na jego świeckie decyzje polityczne,
też nie najlepiej służą podtrzymaniu autorytetu masonerii.
Niegdyś silne, prężne intelektualnie i oryginalne wolno-
mularstwo niemieckie, szczycące się królem-lozofem
Fryderykiem Wielkim, zostało zycznie i moralnie zlikwi-
dowane przez nazistów, a odrodzone po II wojnie światowej
w oparciu o wzory i patenty zewnętrzne pozostaje już tylko
cieniem swojej dawnej świetności. W krajach o płytszej
tradycji wolnomularskiej, włączając w to region Europy
Środkowej i Wschodniej, struktury poszczególnych obe-
diencji, owszem, trwają i nawet niekiedy się rozwijają, ale
z perspektywy globalnej i tak oscylują w okolicach błędu
statystycznego.
Nasz obserwator masonolog mógłby w tej sytuacji za-
ryzykować tezę, że we współczesnym świecie bez królów
prastara i zacna Sztuka Królewska traci sens i siłę. Tak – „bez
królów” – ponieważ nawet w formalnie monarchicznej
Wielkiej Brytanii, kolebce i mateczniku nowożytnego
wolnomularstwa, dwór Windsorów zmienia przecież swoją
tradycyjną rolę, stając się bardziej atrakcją turystyczną
i pożywką dla biznesu brukowych mediów niż realnym
ośrodkiem politycznym czy cywilizacyjnym, etycznym
i duchowym.
Współczesność zdaje się już nie sknić za „królewskością
w sensie dosłownym i symbolicznym, a więc za dosto-
jeństwem, dystansem, kontaktem z Absolutem. Realna
władza królów – którym masoni z poświęceniem służyli
lub których zaciekle zwalczali, lecz zawsze w imię wyższej
idei – rozproszyła się pomiędzy demokratycznych poli-
tyw, lobbystów, bankierów, terrorystów, biurokratów,
celebrytów i redaktorów mass mediów, zazwyczaj cynicznie
i krótkowzrocznie zabiegających o bardzo wąskie interesy
i interesiki.
WIDZIANE Z LOŻY
G
dy masonolog jest wnocześnie czynnym masonem,
a więc ma wgląd w wewnętrzne życie lóż, jego odpo-
wiedź nie jest już tak oczywista jak w przypadku outsidera.
Nie poprzestaje bowiem na zastosowaniu metod czysto
ilościowych, może zastosować także badania jakościowe
– a wtedy okazuje się, że wolnomularstwo wciąż jest dla
pewnych grup ludzi bardzo ważne, a jego przesłanie w XXI
wieku jednak nie traci na aktualności. Cóż z tego, że w skali
globalnej czy regionalnej zaangażowanych i zdeterminowa-
nych adeptów jest mniej niż niegdyś – skoro są, zgłaszają
się sami lub odpowiadają pozytywnie na kierowane do
nich zaproszenia, podejmują niebagatelny wysiłek, by
stać się godnymi miana Siostry lub Brata. Czego szukają
w lożach? I co znajdują?
Na to pytanie nie sposób udzielić zwięzłej i jednoznacz-
nej odpowiedzi. Pewnie byłoby tyle odpowiedzi, ilu jest
wolnomularzy, bo masoneria – wbrew głoszonej przez
jej wrogów czarnej legendzie – jest z założenia przeciwna
ujednolicaniu, ceni sobie różnorodność i indywidualizm.
Bez wątpienia część z nas, masonów wstępuje do zako-
nu po prostu skuszona aurą tajemniczości, nadzieją na
dostęp do jakiejś starożytnej, sekretnej wiedzy, niektórzy
zaś z bardziej pragmatycznych pobudek – na przykład po
to, by stać się cząstką „elity rządzącej światem” i czerpać
z tego różnorakie korzyści (ci gorzko się rozczarowują),
ewentualnie by po prostu w miłym towarzystwie spędzać
nadmiar wolnego czasu, przy okazji rekompensując sobie
brak sukcesów w życiu zawodowym czy politycznym.
Zwłaszcza tych ostatnich łatwo rozpoznać – po nadmiernej
łapczywości na barokowe tytuły i ozdobne stroje, którymi
wszak masoneria chętnie operuje, po przywiązaniu do
funkcji obieralnych, traktowanych jako nagroda za staż
i stopień, ewentualnie jako zdobyta przez zasiedzenie
prywatna własność, nie zaś jako wyzwanie i obowiązek
do wypełnienia. Francuzi mają nawet nazwę na tę jed-
nostkę chorobową: cordonite, czyli w wolnym tłumaczeniu
„szarfoza. Chorować rzecz ludzka, a wolnomularstwo jest
przecież między innymi szkołą tolerancji dla słabostek
bliźniego, więc dotkniętych ową przypadłością traktuje
się w lożach zazwyczaj z lekkim przymrużeniem oka, ale
nie podrzyna się im gardeł ani nie releguje z zakonu. Ow-
szem, często ich chęć błyszczenia i rządzenia da się nawet
obrócić na korzyść, bo traają się w tej grupie całkiem
dobrzy, zaradni i pracowici organizatorzy. Od czasu do
czasu, gdy choroba wkracza w stadia groźne, znajdują się
natomiast w wolnomularskim arsenale metod narzędzia
stosowne, by dyskretnie przypomnieć siostrze lub bratu, że
niezależnie od posiadanego stopnia i piastowanej funkcji,
wszyscy inicjowani pozostają de facto uczniami i że cnota
pokory jest w masonerii wysoko ceniona.
Kolejną grupę typowych motywacji wolnomularskich, już
zdecydowanie mniej egoistyczną, można określić mianem
„poszukiwania przynależności”. Tego w naszym zwyczajnym
świecie brakuje. Pęd za karierą, tempo życia narzucane
w znacznej mierze przez rozwój technologiczny, wyrywa
nas z małych, zaprzyjnionych wslnot, w których przez
pokolenia człowiek czuł się bezpiecznie. Loża, zwłaszcza
prawidłowo zorganizowana i prowadzona, daje wielu oso-
bom komfort funkcjonowania w atmosferze zrozumienia,
solidarności, wyrozumiałości dla odmienności i dla zwykłej
abci – a jednocześnie motywuje, pomaga mierzyć się ze
swoimi ograniczeniami bez ryzyka, że zostanie swmia-
nym i upokorzonym. W świecie, w którym coraz więcej spraw
załatwiamy zdalnie, przez telefon lub internet, loża staje s
ponadto oazą tradycyjnych relacji. Niespiesznych, bliskich,
w krych patrzy się rozmówcy w oczy, a częstopoprzez
pewne zachowania rytualne – pozwalających nawet na -
zyczny kontakt, niewyobrażalny w innych okolicznościach:
specyczny uścisk dłoni czy braterski pocałunek.
19
W O L N O M U L A R Z P O L S K I J E S I E Ń 2 0 1 7 N U M E R 7 2
LUDZIE I IDEE
Podążając podobną ścieżką, loża jest także azylem dla
tych, którzy znużeni walką na wielu frontach w świecie
profańskim, pomiędzy kolumnami poszukują po prostu
spokoju. Nastrój prac sprzyja spokojnej i pogłębionej
reeksji, pozwala ładować akumulatory, spojrzeć z dy-
stansem na codzienne problemy lub wręcz na parę godzin
o nich zapomnieć.
LABORATORIUM IDEI
J
est wreszcie loża wolnomularska świetnym miejscem
ścierania się idei i poglądów. Nie klubem dyskusyjnym,
jak się niektórym wydaje, bo immanentną cechą jej pracy
jest rytuał, sakralizujący czas i przestrzeń, wprowadzający
odpowiednią atmosfe, wymuszający zabieranie głosu wy-
łącznie w sposób zdyscyplinowany i po głębokim namyśle,
a przy tym z szacunkiem dla godności interlokutorów i bez
erystycznych chwyw, w naturalny sposób pojawiających
się w „światowych” debatach. Celem wolnomularskiej dys
-
kusji nie jest bowiem „postawienie na swoim” i wygranie
sporu, lecz doskonalenie świata poprzez doskonalenie
siebie samego i pomoc innym w ich samodoskonaleniu.
Tutaj być może dochodzimy do sedna tego, co wolno-
mularstwo może zaproponować światu w XXI wieku.
Pozostaje ofertą, jak lubimy mawiać, „dla kdego – lecz
nie dla wszystkich. Nadal atrakcyjną jest jego specyczna
metoda, wypracowana i udoskonalana przez stulecia. Że
adeptów Ars Regia będzie mniej niż niegdyś? Ależ to tak
naprawdę nieistotne. W nadchodzącej epoce bardziej niż
kiedykolwiek liczy się bowiem jakość, a nie ilość — więc to
waga tematów omawianych w zaciszu masońskich świątyń
ma znaczenie, a także użytek, jaki z owego doświadczenia
siostry i bracia zechcą i zdołają uczynić w świecie profań-
skim, na zewnątrz.
Dla jasności – trudno oczekiwać, by kluczowe były tutaj
bieżące kwestie polityczne. Loże nie są miejscem do upra-
wiania partyjnej propagandy ani nawet do wypracowywania
taktyk zwalczania bezrobocia, polityki bezpieczeństwa naro-
dowego lub strategii podatkowej na najbliższe lata. Chociaż
nie zaszkodzi pewnie nikomu, jeśli raz na jakiś czas masoni
podyskutują i o tym, traktując to jako okazję do ćwiczenia
intelektualnego oraz powiększenia swojej indywidualnej
i zbiorowej wiedzy o świecie. Ważniejsze jednak wydaje
się to, czy poszczególni wolnomularze, loże oraz wreszcie
całe tzw. obediencje zdołają wywołać intelektualny i mo-
ralny ferment, zmierzyć się z najważniejszymi pytaniami
cywilizacyjnymi naszej epoki, a następnie suować dobre
pomysły i rozwiązania na zewnątrz, na miarę swoich moż-
liwości profańskich. Warto w tym miejscu przypomnieć,
że to właśnie stanowiło siłę masonerii w latach minionych
i to zapewniło naszej cywilizacji rozwój i postęp.
Lista tematów, w obbie krych wolnomularska reeksja
może być znacząca dla Polski, Europy i świata, jest długa.
Dla przykładu można wymienić choćby niektóre. To bez
wątpienia nasz stosunek do zasobów planety, traktowa-
nych jako dziedzictwo wszystkich pokoleń, nie tylko tych
żyjących obecnie. To również dylematy etyczne, przed
którymi coraz częściej stawia nas rozwój technologiczny,
szczególnie w obszarze medycyny i biotechnologii. To
pytania o faktyczny kształt naszego materialnego świata
i o nasze miejsce i rolę w Kosmosie – zwłaszcza że jest
wysoce prawdopodobne, iż już niebawem nowe odkrycia
naukowe mogą spowodować niejeden szok i zburzyć nasze
utrwalone przez wieki paradygmaty. To redenicja roli
religii, zarówno tych instytucjonalnych, jak i indywidualnie
pojmowanej duchowości oraz wpływu tychże na systemy
moralne, a pośrednio także na decyzje polityczne i eko-
nomiczne. To wreszcie stosunek do rewolucyjnej zmiany
w pojmowaniu ludzkiej płciowości i seksualności, z którym
mamy do czynienia. Notabene, jestem przekonany, że mój
macierzysty zakon Le Droit Humain, który niegdyś stanął
w pierwszym szeregu walki o równouprawnienie kobiet,
jest z racji swojej genezy i tradycji niejako zobligowany do
przełamywania tabu, wciąż dość powszechnie otaczającego
tę tematykę, i do wypracowywania nowych standardów,
opartych na wiedzy naukowej, ale też na poszanowaniu
ludzkich uczuć i wrażliwości.
WE HAVE A DREAM
S
ztuka Królewska nowej epoki nie jest więc „sztuką
królów” czy też „dla królów. Raczej sztuką podnosze-
nia pariasów ku wyżynom i tworzenia nowej arystokracji,
do której przynależność jest warunkowana przymiotami
ducha i intelektu, nie zaś majątkiem, formalnym wy-
kształceniem czy zwłaszcza urodzeniem. Paradoks i uroda
masońskiego elitaryzmu polega bowiem na tym, że jest on
tak naprawdęegalitarny. Tradycyjna wolnomularska
triada „wolność — równość — braterstwo, interpretowana
przez siostry i braci na miliony sposobów, zawiera w sobie
istotne wskazówki. Prastara metoda dociekań, oparta na
otwartości, pokorze i szacunku dla faktów oraz ludzi,
wciąż nie wyczerpała swojego potencjału. Podobnie jak
pomysł, by nawet w oponencie dostrzegać istotę ludzką
i by szukać w relacjach raczej tego, co łączy i wzmacnia,
a nie tego, co dzieli i jątrzy.
Żeby nie popaść w nadmierną egzaltację i w myślenie
życzeniowe – tak oczywiście być nie musi. Możliwe, że
wolnomularstwo da się zepchnąć na margines, a nasz
świat zdominują z jednej strony bezduszni technokraci
zapatrzeni we wskaźniki efektywności i w stany kont,
a z drugiej fanatycy, skłonni siłą narzucać innym swój punkt
widzenia, uważany za święty i jedynie słuszny. Ale byłoby
niedobrze, gdybyśmy mieli dopuścić do spełnienia takiego
scenariusza. Dlatego nie tylko w rocznicę biesiady „Pod
Gęsią i Rusztem” chyba wciąż warto przypominać o de facto
niezmiennych wolnomularskich ideałach i marzeniach.
Br Witold Sokała
hps://wszystkoconajwazniejsze.pl/
witold-sokala-sztuka-krolewska-w-swiecie-bez-krolow/
P I S M O P R Z Y J A C I Ó Ł S Z T U K I K R Ó L E W S K I E J
20 P R Z E G L Ą D I W O L N O M U L A R S T W O
P
ewien młody człowiek wyje-
chał w interesach do Stanów
Zjednoczonych. Zatrzymał się
u wuja, który podarował mu krawat,
mówiąc, że przyniesie mu szczęście
w biznesie. I rzeczywiście – zawarł
świetny kontrakt, a biznesmeni ame-
rykańscy chwalili go przed polskim
szefem i prosili, by następnym razem
tae jemu powierzył negocjacje.
Potem załatwił kontrakty w innych
rmach europejskich, wszędzie go
chwalono i nalegano, aby właśnie jego
wysyłać w przyszłości w interesach.
W końcu wuj z Ameryki powiedział,
że zrobił mu kawał – podarował mu
masoński krawat, na którym były ta-
jemne znaki, choć dla laika wyglądały
jak zwykłe wzorki.
Tę anegdotę opowiedział mi ma-
son Adam Wysocki, Wielki Edytor
Wielkiego Wschodu Polski, kiedy go
spytałem, czy to prawda, że masoni na
całym świecie się popierają. Więc jed-
nak to prawda? Trochę się zdziwiłam,
bo spodziewałam się, że zaprzeczy.
– Tak samo jak pomaga się rodzinie
i przyjaciołom – wyjaśnia Adam Wyso-
cki. – Ale światem nie rządzą. Są wśród
nich ludzie o różnym światopoglądzie,
lewicowym i prawicowym, tyle że nie
ma radykałów. Nie zawsze jest tak jak
w anegdocie, bywa, że rywalizują na
polu zawodowym. Ale kiedy tylko mogą,
pomagają sobie. […]
W nowej książce prof. Hassa Wolno-
mularze polscy XIX i XX wieku w kraju
i na świecie 1821–1999 (która ukaże
się niebawem nakładem wydawni-
ctwa RYTM) znajdują się m.in. takie
nazwiska: prof. nauk lozocznych
i religioznawca Andrzej Nowicki,
emerytowany wykładowca Uniwer-
sytetu Warszawskiego (WWP), prof.
budownictwa Zbigniew Grabowski
z Politechniki Warszawskiej (WWP),
dr hab. Tadeusz Cegielski, prof. w In-
stytucie Historii UW (WLNP), prof.
historii starożytnej na UW Włodzi-
mierz Lengauer (WLNP), prof. Janusz
Maciejewski, historyk literatury, pra-
cownik IBL PAN (WLNP), dr Ryszard
Radwiłowicz, dydaktyk, pracownik
naukowy na WSP w Krakowie, Alek-
sander Kalinowski, konserwator za-
bytków (WLNP). Wśród masonów są
dziennikarze: Adam Wysocki (WWP),
Bronisław Wildstein („Wprost”), Ce-
zary Leżeński (Le Droit Humain),
Jerzy Julian Kaczmarek (WLNP), prof.
Ludwik Stomma, historyk, należał do
paryskiej loży „Kopernik”, ale kilka lat
temu „uśpił się. W Wielkim Wscho-
dzie Polski jest były wicepremier,
Zbigniew Gertych.
Ewa Likowska,
Masoni Polscy,
„Przegląd” z 3 stycznia 2000 r.
P
rzeglądając i porządkując redakcyjne archiwa, wśród masy druków, ulotek, wycinków znaleźliśmy także
numery warszawskiego tygodnika „Przegląd”, redagowanego od dawien dawna przez Jerzego Domskiego.
Tygodnik co kilka lat pisał o polskiej i światowej masonerii, pokazywał sylwetki wolnomularzy, snuł reeksje na
temat posłania naszego ruchu i jego przyszłości. Był zawsze życzliwy, chnie tendencyjny. Zdecydowaliśmy
się – dziękując za te wszystkie lata – pokazać fragmenty tych artykułów i zamieszczone wówczas fotograe
z roku 2000, 2004, 2010 i 2017. REDAKCJA
MASONI POLSCY
21
W O L N O M U L A R Z P O L S K I J E S I E Ń 2 0 1 7 N U M E R 7 2
P R Z E G L Ą D I W O L N O M U L A R S T W O
P
olska masoneria nie jest siłą
polityczną ani organizacją -
lantropijną jak na Zachodzie.
Nie ma okazałych budynków, lóż,
własnych szpitali ani placówek, nie
sprawuje mecenatu nad masońską
działalnością naukową i artystyczną,
choć ma w swoim gronie kompozy-
torów, pisarzy i naukowców. W życiu
codziennym w ogóle jej nie widać.
Wszystko na odwrót niż tam, gdzie
masoneria ma silną tradycję, duże
zasoby nansowe i sympatię społe-
czeństwa. Żeby to zrozumieć, trzeba
się odwołdo historii. – W Euro-
pie Zachodniej mieszczaństwo było
silne, wpływowe, postępowe i łączyło
się z wolnomularstwem. Tymczasem
w Europie Środkowo-Wschodniej nie
było wpływowego mieszczaństwa, a co
za tym idzie, nie było silnego, masowe-
go wolnomularstwa – tłumaczy prof.
Ludwik Hass. Polska masoneria jest
w podobnej kondycji co polska inte-
ligencja. Osłabiły dwie poważne
zapaści – dwa razy była w wieloletnim
uśpieniu, czyli zawieszona. Pierwszy
raz od 1821 r. do 1910r., następnie od
1938 r. do 1961 r. W czasie uśpienia
loży jej członkowie się rozproszyli,
niektórzy zwzali się z lożami na emi-
gracji. Dopiero po październikowej
odwiy zaczęto mówić o reaktywo-
waniu przedwojennej loży Kopernik
z pionu Wielkiej Ly Narodowej.
W lutym 1961 r. wznowiła działal-
ność pierwsza polska loża („obu-
dziła się z uśpienia”) i po tygodniu
inicjowała trzech nowych członków,
m.in. Jana Józefa Lipskiego, byłe-
go prezesa Klubu Krzywego Koła,
dziennikarza „Po Prostu”, czołowe-
go opozycjonisty. Ale ta la była
nieliczna – do 1989r. przyjęto do
niej tylko dwadzieścia kilka osób,
głównie związanych z Klubem Krzy-
wego Koła (zamkniętym przez władze
w 1962r.) i opozycją demokratyczną.
Gdy powstał KOR (1976) wielu jego
współpracowników z kręgu znajo-
mych Jana Józefa Lipskiego, Edwarda
Lipińskiego i Jana Kielanowskiego
należało do wolnomularstwa.
Było ono wówczas atrakcyjne dla
tych, którzy dzięki niemu mogli do-
trzeć do liberalnych kręw starszego
pokolenia, uzyskać w nich oparcie,
także moralne, nawiązać kontakty
zagraniczne. Jednak w 1980 r. ko-
neksje masonerii z polityką obróciły
się na niekorzyść loży. Kiedy między
wrześniem 1980 r. a grudniem 1981 r.
złagodniała cenzura i wszystkie pod-
ziemne grupy wydawały swoje pisma
– nawet anarchiści – wolnomularze
nie wydawali niczego. Dlaczego? Bo
niektórzy członkowie zaangażowali
się w działania „Solidarności”, która
wkrótce związała się z Kościołem,
toteż w trosce o swoją kariepolitycz-
ną nie chcieli się ujawnić. Niektórzy
wystąpili nawet z loży, czyli uśpili się,
czego także nie rozgłaszali. Prof. Hass
zapewnia, że nie było wśród nich poli-
tyków pierwszej ani drugiej ligi, prócz
Lipskiego.
Ewa Likowska,
Polscy masoni,
„Przegd” nr 26
z27czerwca 2004 r.
POLSCY MASONI
P I S M O P R Z Y J A C I Ó Ł S Z T U K I K R Ó L E W S K I E J
22 P R Z E G L Ą D I W O L N O M U L A R S T W O
Krzysztof Pilawski: Czy masoni rządzą
światem?
Waldemar Gniadek: – Rządzą na tyle, na ile
są obecni w strukturach władzy: rządach lub
parlamentach. Z historii wiemy, że masoni byli
prezydentami, premierami lub – jak Stanisław
August Poniatowski – królami. Także obecnie
bracia wolnomularze są ministrami, posłami.
Szacuje się, że w składzie Parlamentu Euro-
pejskiego jest 20–30% członków masonerii.
Zatem Jerzy Chodorowski w wydanej
przez antymasońską poznańską ocy
Wers książce „Kto kogo prowadzi?”
nie przesadzał, pisząc: „Dzisiejsza
Unia Europejska jest tworem
masońskim, zaprogramowanym zgodnie
z lozoą i zasadami politycznymi
wolnomularstwa i zbudowanym według
jego planów”?
– Jeśli myślimy o Unii Europejskiej opartej
na wartościach Oświecenia: wolności, to-
lerancji, rozdziale państwa od Kościoła, to
z pewnością taka Unia Europejska jest bliska
wolnomularzom. Niestety, coraz częściej sły-
szymy, że Unia musi boparta na wartościach
chrześcijańskich. W obecnym Parlamencie
Europejskim przewagę uzyskali chadecy.
Chadekami są trzej kluczowi przedstawiciele
Unii: przewodniczący Komisji Europejskiej
José Manuel Barroso, przewodniczący Rady
Europejskiej Herman Van Rompuy oraz przewodniczący
Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek. Konsekwentni
zwolennicy wolności sumienia i zasady oddzielenia Koś-
cioła od państwa od 2004 r. tracą wpływy.
Skoro tak, to dlaczego masoni nie zjednoczą
szeregów i nie skupią się w jednej frakcji
w Parlamencie Europejskim?
– Masoneria nie jest partią ani ruchem politycznym. Nawet
wewnątrz jednej loży są bracia o odmiennych poglądach
politycznych. Rozmawiając z panem, przedstawiam włas-
ne poglądy. Łączą nas kwestie etyczne, fundamentalne
wartości, humanistyczny ideał człowieka, zgodnie z któ-
rym wszyscy ludzie powinni być jednakowo traktowani
niezależnie od rasy, wyznania, płci, orientacji seksualnej.
W ostatnich latach nasze ideały są zagrożone. Dlatego
w 2008 r. doszło do spotkania przedstawicieli europejskiej
masonerii z José Manuelem Barroso, na którym wolnomu-
larze podkreślali znaczenie oświeceniowych korzeni Unii
Europejskiej. W lutym tego roku na łamach belgijskiego
„Le Soir” były Wielki Mistrz Wielkiego Wschodu Francji
Jean-Michel Quillardet stwierdził, że masoni powinni
otworzyć przedstawicielstwo w Brukseli, by skuteczniej
upominać się o zachowanie świeckości Unii Europejskiej.
Krzysztof Pilawski, Rozmowa z Waldemarem Gniad-
kiem, Wielkim Mistrzem Wielkiego Wschodu Polski,
„Przegląd” nr 14 z 11 kwietnia 2010 r.
MASONI
NIE RZĄDZĄ ŚWIATEM
23
W O L N O M U L A R Z P O L S K I J E S I E Ń 2 0 1 7 N U M E R 7 2
P R Z E G L Ą D I W O L N O M U L A R S T W O
Krzysztof Pilawski: Czym były loże
adopcyjne?
Mirosława Dołęgowska-Wysocka: – To
były takie loże na pół gwizdka, podpo-
rządkowaneskim, dziające pod
kuratelą wyznaczonych braci. Ich dzia-
łalność ograniczała się do dobroczynno-
ści. Napisana w 1723 roku „Konstytucja
Wolnomularzy, tzw. konstytucja Ander-
sona, zabraniała wstępu do masonerii
kobietom, wariatom i niewolnym. Loże
adopcyjne były zwzane z liberalną
masonerią francuską, w Anglii – z jej
tradycją klubów dżentelmenów – nigdy
nie powstały. Z kolei w Polsce przyjęły
się błyskawicznie, a nasze masonki miały
więcej możliwości niż w wielu krajach na
Zachodzie Europy. O równouprawnieniu
z mężczyznami nie było jednak mowy.
„Równość, wolność, braterstwo” – ale nie dla
kobiet?
– Kiedy byłam młodą masonką, czyli w latach dziewięć-
dziesiątych, patrzyłam na nasz ruch z zachwytem: jaki
liberalny, jaki postępowy! Ale im głębiej siedzę w temacie,
tym lepiej dostrzegam, że masoni byli liberalni tylko wobec
siebie, dla nich masoneria była wyłącznie dla mężczyzn
w fartuszkach. Dotyczy to nie tylko konserwatywnych
lóż narodowych, ale także Wielkiego Wschodu Fran-
cji, który uważał się za najbardziej liberalną obediencję
świata. Kodeks Napoleona pogłębiał nierówność kobiet,
a dziewiętnastowieczna burżuazja pogorszyła ich pozycję
społeczną. Kobiety musiały się same upomnieć o równe
prawa, dostęp do zamkniętych do tej pory dla nich dzie-
dzin życia, dotyczyło to zarówno uczelni wyższych, miejsc
pracy, jak i masonerii.
Kiedy pojawiła się pierwsza pełnoprawna masonka?
– W 1882 roku. Była nią Maria Deraismes, pisarka i czo-
łowa bojowniczka o prawa kobiet we Francji. Od niej i od
brGeorges’a Martin zaczyna się działalność masonerii
mieszanej Le Droit Humain (Prawa Człowieka). Jednak jej
inicjacja nie położyła kresu sprzeciwu wewnątrz masonerii
wobec udziału w niej kobiet. Kobiety w liberalnej rzekomo
Francji uzyskały prawo wyborcze w 1944 roku – nie za
spramasonów, lecz w dużej mierze dzięki Amerykanom,
którzy wyzwolili ten kraj. Także dopiero po wojnie powstały
pełnoprawne loże czysto kobiece, w ubiegłym roku obcho-
dziliśmy 70-lecie Wielkiej Żeńskiej Loży Francji, obediencji,
do której należą obie polskie loże kobiece. […]
Zrobiło się o pani głośno dwa lata temu, po
opublikowaniu na blogu wspólnego apelu lóż
masońskich w sprawie przyjmowania uchodźw.
Oskarżano panią i masonerię o wykorzystaniu potopu
uchodźców do zniszczenia wiary, narodu i rodziny.
– To dziwne, bo chyba w żadnej innej sprawie nie byliśmy
tak bardzo blisko stanowiska papieża Franciszka. Mówimy,
że kochamy swój kraj, jesteśmy przywiązani do polskiej
historii, ale – podobnie jak papieżowi – obce jest nam
przesłanie: „Moja chata z kraja. Wobec bezmiaru kosmosu
jesteśmy pyłkiem, łączy nas wspólny los, wspólne zagroże-
nie zagładą w wyniku wyczerpania zasobów naturalnych,
zmiany klimatu, wojny nuklearnej. Jestem przekonana, że
wobec globalnych zagrożeń wywoływanie podziałów na
Polaków-katolików i uchodźw-terrorystów nie ma sensu.
Krzysztof Pilawski, Jeszcze masoneria nie zginęła,
rozmowa z dr Mirosławą Dołęgowską-Wysoc,
„Przegląd” nr 28 z 10 lipca 2017 r.
JESZCZE MASONERIA
NIE ZGINĘŁA
P I S M O P R Z Y J A C I Ó Ł S Z T U K I K R Ó L E W S K I E J
24 N A S I W I E L C Y
K
olejne upadki i momenty
zwrotne w dziejach naszego
państwa sprawiły, że trzeba
było walczyć o jego niepodległość
i wymyślać je od nowa (w zakresie
ustroju, stosunków społecznych).
Pod koniec XVIII wieku sąsiednie
mocarstwa dokonały rozbiorów Rze-
czypospolitej. Na przeszło sto lat zo-
stała wymazana z mapy politycznej
Europy. Utracone państwo należało
odzyskać. Trzeba też było wypracow
jego nową formułę. W tej żmudnej
i rozpisanej na pokolenia pracy wy-
różnili się wolnomularze.
Z MASONEM NA
BARYKADĘ
W
dużej mierze to oni uczyli Pola-
w konspiracji i prowadzili ich
na powstańcze barykady. Wśród tych,
którym przyszło zapłacić za to bardzo
wysoką cenę, był między innymi Wale-
rian Łukasiński (1786–1868), twórca
Wolnomularstwa Narodowego. Ro-
sjanie uznali go (zresztą niesłusznie)
za głównego prowodyra powstania
listopadowego. Pojmali go i więzili
w różnych kazamatach. Ostatecznie
zamknięto go w twierdzy Szliselbu-
rskiej. Łącznie w rosyjskiej niewoli
spędził 46 lat. Nie doczekał wolności.
Pokolenia Polaków walczyły o wol-
nć, śpiewając Mazurka browskiego,
nazywanego Pieśn Legionów Polskich
we Włoszech. Od 1927 roku jest to o-
cjalny hymn Polski. Jego słowa napis
mason Józef Wybicki (1747–1822),
uwieczniając w nim innego masona,
a zarazem przyjaciela, generała Jana
Henryka Dąbrowskiego (1755–1818).
Masoni odegrali ważną rolę w życiu
polskiej Wielkiej Emigracji. Później
zasilili szeregi Legionów Polskich Jó-
zefa Piłsudskiego. W dwudziestoleciu
międzywojennym zali ważne miejsce
w otoczeniu politycznym marszałka. Po
śmierci Piłsudskiego kraj zaczął stacz
się w kierunku autorytaryzmu. 24li-
stopada 1938 roku ukazał się Dekret
Prezydenta Rzeczypospolitej o roz-
wiązaniu zrzeszwolnomularskich.
Podczas II wojny światowej maso-
ni znów okazali ojczyźnie swą przy-
datność. Współtworzyli konspirację
niepodległciową i organizowali
samopomoc. Pośród postaci, które
wysunęły sięwczas na czoło, odno-
tować trzeba przede wszystkim gene-
rała Michała Tokarzewskiego-Kara-
szewicza, inicjowanego do masonerii
w 1924 roku w wileńskiej loży Tomasz
Zan. Tokarzewski-Karaszewicz został
twórcą i głównym dowódcą Służby
Zwycięstwu Polski, następnie Zwzku
Walki Zbrojnej – przemianowanego
później na Armię Krajową.
Także po wojnie wolnomularze
chcieli włączyć się w prace na rzecz
Polski, ale władza komunistyczna ich
wyklęła. Musieli działać w podziemiu.







Casanova. W świecie
uwodziciela
DZIESIĘCIU NAJBARDZIEJ
ZASŁUŻONYCH MASONÓW
W DZIEJACH POLSKI
Ł U K A S Z T O M A S Z S R O K A



25
W O L N O M U L A R Z P O L S K I J E S I E Ń 2 0 1 7 N U M E R 7 2
N A S I W I E L C Y
Na powierzchnię życia publicznego
wypłynęli dopiero z początkiem lat
dziewięćdziesiątych XX wieku.
WOLNOMULARSKA
KONSTYTUCJA
Kto Polskę wymyślał i przysłużył
się jej rozwojowi? Obok wymie-
nionych już postaci wskazać trzeba
głównie na szerokie grono intelektu-
alistów, pisarzy, poetów, pedagogów
i myślicieli. Tę listę otworzyć powinien
Julian Ursyn Niemcewicz (1757–
1841), dramaturg, powieściopisarz.
Niemcewicz ukończył warszawski
Korpus Kadetów. Dzki stypen-
dium rodziny Czartoryskich odbył
tzw. grand tour – obowiązkową dla
elit wędrówkę edukacyjną po Euro
-
pie. Dotarł między innymi do Holan-
dii, Austrii, Francji, Anglii, Niemiec
i Włoch. Zasiadał w Komisji Edukacji
Narodowej. Była to pierwsza w Polsce
i w całej Europie władza oświatowa,
poprzedzająca współczesne minister-
stwo edukacji. Pełnił funkcję prze
-
wodniczącego Towarzystwa do Ksiąg
Elementarnych. Był współautorem
Konstytucji 3 Maja. Wraz z nim nad
tym najwyższej wagi państwowej do-
kumentem pracował tak liczny zastęp
masonów (na czele z królem Stanisła-
wem Augustem Poniatowskim), że
w ówczesnym odbiorze utrwalił się,
dziś już rzadziej pamiętany, motyw
„konstytucji masońskiej”.
Do wolnomularstwa przystąpił w la-
tach siedemdziesiątych XVIII wieku.
27 grudnia 1781 roku został zastępcą
wielkiego mówcy Wielkiej Loży Na-
rodowej Wielkiego Wschodu Polski.
Obok słynnego malarza Bacciarel-
lego należał do francuskojęzycznej
loży Bouclier du Nord. Ten ostatni
nie był jedynym w Polsce masonem
wywodzącym się z Włoch – w 1765
roku pojawił się w Warszawie zwią-
zany z wolnomularstwem Casanova,
o czym wspomina Laurence Bergreen
w książce Casanova. W świecie uwo-
dziciela (przeł. Nataliatrak-Ruda,
Znak Horyzont 2017).
Niemcewicz walczył u boku Tadeu-
sza Kościuszki i razem z nim wyjechał
do USA. W 1800 roku poślubił Susan
Livingston Kean, córkę pierwszego wi-
ceprezydenta Stanów Zjednoczonych
(wdowę po generale Johnie Keanie).
W 1802 roku wrócił do Warszawy.
W 1822 roku zamieszkał w podwar-
szawskim Ursynowie. Zajmował urząd
sekretarza stanu w Księstwie War-
szawskim i Królestwie Polskim. Db
o rozwój edukacji. Przewodził Towa-
rzystwu Przyjaciół Nauk. Wizytował
szkoły. Uprawiał literaturę. W ocenie
historyków literatury zdobył wśród
współczesnych sobie rząd dusz równy
Trzem Wieszczom i Sienkiewiczo-
wi. Prawdziwym przebojem okazały
się jego Śpiewy historyczne. Kolejne
nakłady tego dzieła rozeszły się wów-
czas błyskawicznie. Doczekały się też
licznych przekładów na języki obce.
Jak obliczył Stefan Majchrowski,
czysty dochód z wydania Śpiewów
historycznych wyn 28 tysięcy
złotych. Jak wielka była to w owych
czasach kwota, najlepiej świadczy
fakt, że pisarz miejski zarabiał rocz-
nie 1500 złotych. Tę olbrzymią sumę
przeznaczył Niemcewicz na budo
gmachu Towarzystwa Przyjaciół Nauk
w Warszawie, dzisiejszego Pałacu Sta-
szica. Gmach ten, przypomnijmy, zaj-
mowany jest obecnie przez Polską
Akademię Nauk.
KOMEDIOPISARZ
W FARTUSZKU
B
adacze historii masonerii dopatru-
ją się wyraźnej inspiracji Sztuką
Królewską u Adama Mickiewicza
i Fryderyka Chopina. Nie ma jednak
przekonujących dowodów, by faktycz-
nie kiedykolwiek nosili oni masoń-
skie fartuszki. Próg loży przekroczył
z całą pewnością Aleksander Fredro
(1793–1876). Do historii przesze
jako komediopisarz, autor niezapo-
mnianej Zemsty. Dziś jego twórczość
stanowi podstawę repertuaru wielu
teatrów w Polsce. Pomimo specycz-
nego usposobienia miał dobre noto-
wania w kręgach konserwatywnych
i zachowawczych.
W dwudziestoleciu mdzywo-
jennym próbę zaadaptowania jego
dorobku do własnych potrzeb pro-
pagandowych podjęły środowiska
narodowej demokracji. Plany te spa-
liły jednak na panewce, bo Fredrę
trudno dopasować do jakiejkolwiek
doktryny politycznej, a już na pewno
narodowo-demokratycznej. Endecy
musieli srodze zawieść się tym, że
autorem komedii w gruncie rzeczy
nienaruszających narodowych konwe-
nansów – przy których tak świetnie się
bawili – był… mason. Trudno pod



P I S M O P R Z Y J A C I Ó Ł S Z T U K I K R Ó L E W S K I E J
26 N A S I W I E L C Y
dokładną datę jego przystąpienia do
masonerii, aczkolwiek widnieje już
w spisie członków lubelskiej loży Wol-
ność Odzyskana z 1815 roku (loża
powstała w 1811 roku).
Skoro zaś mowa o tych, którzy wy-
datnie wpłynęli na oblicze teatru pol-
skiego, to wspomnieć trzeba jeszcze
przynajmniej o Juliuszu Osterwie
(1885–1947). Potrał wykreować
role, które miały nowatorski charak-
ter. Do jego zasług zaliczymy także
utworzenie teatru „Reduta. Placówka
ta zainicjowała nowy typ przedsta-
wień, otwartych na widza i jego współ-
uczestnictwo w przeżywaniu emocji.
„REPUBLIKA DZIECI”
N
a nowo chciał nas wymyślJa-
nusz Korczak (właściwie Henryk
Goldszmit). Propagowana przez niego
pedagogika mia charakter rewolucyj-
ny. W czasach, gdy powszechnie obo-
wiązywał model wychowawczy polega-
cy na tym, że dzieci nie miały prawa
osu, on chciał im go dać. Walczo ich
godność i upodmiotowienie. Traktował
dzieci z równą powa i szacunkiem jak
dorosłych. Wyszedł z przekonania, że
tylko ludzie wychowani bez przemocy
zycznej i psychicznej będą ludźmi
odpowiedzialnymi i potraącymi żyć
bez agresji wobec drugiego człowieka.
Poszedł na śmierć, by nie opuścić
swoich wychowanków. Jego koncepcje
pedagogiczne są dziś powszechnie
doceniane.
Dziś jego tezy stanowią kanon pe-
dagogiki, zresztą nie tylko w Polsce.
Konferencje naukowe poświęcone
jego myśli organizują instytuty i wy-
działy pedagogiczne renomowanych
światowych uczelni.
Korczak był wolnomularzem i teozo-
fem. Należał do loży Gwiazda Morza
(Le Droit Humain). W jego systemie
pedagogicznym widoczny jest hu-
manitaryzm. Wyraźnie pobrzmiewa
w nim hasło wolności i równości, a tak-
że braterstwaktórego tak pilnie ucz
swoich podopiecznych.
Tworzona przez niego „republika
dzieci” była w istocie projekcją masoń-
skiej wizji państwa ludzi wolnych, rów-
nych i zjednoczonych wokół wslnych
ideałów. Wierności tym szczytnym
ideałom poświęcił swoje życie. Sku-
pione wokół Korczaka dzieci do końca
miały w nim brata i przewodnika. Ch
proponowano mu ucieczkę z gea,
odmówił, bo nie chciał pozostawić
powierzonych mu dzieci. Razem z nimi
został zgładzony przez hitlerowców.
Do grona wspaniałych wychowawców
naszego narodu zaliczyć musimy Ma-
riana Falskiego. To dzięki jego słynne-
mu Elementarzowi miliony Polaków do
dziś uczą sswego ojczystego języka.
Fraza Ala ma kota” stała się nieśmier-
telna. Pierwsze wydanie Elementarza
ukazało się w 1910 roku. Jego nakład
wciąż jest wznawiany. Obecnie jest to
najdłużej na świecie wydawany pod-
cznik do nauki czytania i pisania!
NA POHYBEL KOMUNIE
O
kształt polskiej duszy i życia pub-
licznego walczyli między innymi
Antoni Słonimski (1895–1976) i Jan
Józef Lipski (1926–1991). Słonimski
był poetą, dramatopisarzem i felieto-
nistą. W 1918 roku założył kabaret
„Pod Picadorem” i grupę literacką
„Skamander. W latach 1948–1951 b
dyrektorem Instytutu Kultury Polskiej
w Londynie. W latach 1956–1959 pre-
zesow Związkowi Literaw Polskich.
Posługując się ostrym, acz wytraw-
nym piórem, mierzył się z intelektu-
alnym kołtuństwem, szowinizmem
i antysemityzmem. Wspierał opozycję
antykomunistyczną. Przygotował tekst
Listu 34, pod którym podpisy zło-
żyli intelektualiści wyrażający swój
sprzeciw wobec narastającej cenzury
(wśród jego pomysłodawców znaj-
dował się Jan Józef Lipski). Złożył
swój podpis pod Listem 59, będącym
protestem wobec zmian w Konstytucji
PRL – zwłaszcza przeciw zapisom
o kierowniczej roli PZPR i sojuszowi
ze Związkiem Radzieckim.
Jan Józef Lipski czynnie organizował
formacje opozycyjne. Był współzałoży-
cielem Komitetu Obrony Robotników
(KOR) i członkiem zarządu Regionu
Mazowsze NSZZSolidarność”. Poma-
g opozycjonistom. Obok kilku innych
znamienitych masonów współtworz
zaplecze intelektualne „Solidarnci”.
Budził powszechny szacunek, ale mi
t spore grono polemistów. Zarzucano
mu, że nie tyle łagodzi, co tępi ostrze
walki politycznej. W dobie narastają-
cego napięcia politycznego jego we-
zwania do umiaru brzmiały dla wielu
nieczytelnie. Rodzajem testamentu
politycznego, kry po sobie pozosta-
wił, jestośny esej pod tytułem Dwie
ojczyzny, dwa patriotyzmy.
Listę wybitnych masonów, którzy
wywarli znaczący wpływ na obli-
cze dawnej lub obecnej Polski, można
by jeszcze długo kontynuować. Mimo
to nie sposób stwierdzić, że oni sami tę
Polskę wymyślili. O kształcie naszego
państwa decydowali reprezentanci
żnych grup społecznych, etnicznych
i religijnych.
Należy sobie jednak uzmysłowić,
że nie da się (jak może chcieliby nie-
którzy) wymazać masonów z historii
naszego państwa. Próba uczynienia
tego przypominałaby chęć wyjęcia
z konstrukcji domu sporej ilości ce-
gieł i innych jeszcze elementów. Taki
dom może nie uległby zawaleniu, ale
zostałby po prostu oszpecony #
Za: ONET z 12 lipca 2017 r.
hp://wiadomosci.onet.pl/kraj/10-
-najbardziej-zasluzonych-masonow-
-w-dziejach-polski/te0q4
Ł
ukasz Tomasz Sroka – doktor habilitowany, profesor Uniwersytetu
Pedagogicznego w Krakowie. Dyrektor Instytutu Historii i Archi-
wistyki tejże uczelni. W kręgu jego zainteresowbadawczych znajdu
się między innymi historia i kultura Żydów w XIX i XX wieku, dzieje
wolnomularstwa, historia idei, badania struktur społecznych XIX wieku
oraz I połowy XX wieku (szczelnie elit) oraz badania nad rozwojem
miast. Autor artykułów w „Wolnomularzu Polskim. #
27
W O L N O M U L A R Z P O L S K I J E S I E Ń 2 0 1 7 N U M E R 7 2
N A S I W I E L C Y
KRÓL
Stanisław August Poniatowski (1732–1798).
PREZYDENCI
Prof. Gabriel Narutowicz (1865–1922), August Zaleski (1883–1972, Prezydent na
Uchodźctwie).
PRYMASI
Gabriel Podoski (1719–1777), Michał Poniatowski (1736–1794, czyt.: Krzysztof Za-
łęski, Słownik polskich duchownych należących do lóż wolnomularskich, „Ars Regia” 11/18
2008–2009).
PREMIERZY
Ignacy Jan Paderewski (1860–1941), Aleksander Prystor (1874–1941), Walery Sławek
(1879–1939, trzykrotnie), prof. Kazimierz Bartel (1882–1941, pięciokrotnie), gen. Felicjan
Sławoj-Składkowski (1885–1962), Marian Zyndram-Kościałkowski (1892–1946), prof.
Leon Kozłowski (1892–1944).
MINISTROWIE
Tadeusz Matuszewicz (1765–1819, minister skarbu Księstwa Warszawskiego i Królestwa
Polskiego), Tadeusz Mostowski (1766–1842, minister spraw wewnętrznych Księstwa War-
szawskiego i Królestwa Kongresowego), Franciszek Ksawery Drucki-Lubecki (1778–1846,
minister skarbu Królestwa Kongresowego, założyciel Banku Polskiego), Witold Chodźko
(1875–1854, minister zdrowia), Sławomir Czerwiński (1885–1931, pięciokrotnie minister
wyznań religijnych i oświecenia publicznego), Hipolit Gliwic (1878–1943, minister przemysłu
i handlu, senator, przedstawiciel Polski w Lidze Narodów), Witold Staniewicz (1887–1966,
naukowiec, minister reform rolnych w ośmiu gabinetach), Wincenty Baranowski (1877–1957,
zaraniarz, ludowiec, poseł, minister).
DYPLOMACI
Gen. Bolesław Wieniawa-Długoszowski (1881–1942, adiutant Piłsudskiego), Mirosław
Arciszewski (1892–1918), Wacław Grzybowski (1877–1959), prof. Stanisław Kętrzyński
(1878–1950), Roman Knoll (1888–1946), Juliusz Łukasiewicz (1892–1951), Stanisław
Patek (1866–1944, obrońca polityczny Stefana Okrzei, Montwiłła), Emil Kipa (1886–1958,
Wielki Archiwista WLNP).
WOJSKOWI, POWSTAŃCY
Gen. Jan Henryk Dąbrowski (1755–1818, Marsz, marsz Dąbrowski, z ziemi włoskiej do
Polski...), gen. Józef Zajączek (1752–1826), gen. Ignacy Działyński (1754–1797), książę
Józef Poniatowski (1763–1813), gen. Wincenty Aksamitowski (1760–1828), gen. Józef
Chłopicki (1771–1797), płk Jan Kozietulski (1778–1821, szarża pod Somosierrą), gen.
Józef Niemojewski (1769–1839), gen. Konstanty Adam Czartoryski (1774–1860, adiu-
tant Napoleona), gen. Aleksander Rożniecki (1774–1849), major Walerian Łukasiński
(1786–1868, twórca Wolnomularstwa Narodowego i Towarzystwa Patriotycznego), Wiktor
Heltman (1796–1874, Wielka Emigracja, Towarzystwo Demokratyczne Polskie), gen. Józef
Bem (1794–1850, Wolnomularstwo Narodowe), Ludwik Mierosławski (1814–1878), gen.
Edward Śmigły-Rydz (1886–1941), gen. Michał Tokarzewski-Karaszewicz (1883–1964,
założyciel ZWZ), płk Adam Koc (1891–1969, legionista, szef OZON), gen. Kordian Za-
morski (1890–1983, szef Policji Państwowej II RP), Marian Ponikiewski (1876–1954,
legionista), gen. Czesław Fijałkowski-Młot (1892–1944).
ZNANI – NIEZNANI…
P I S M O P R Z Y J A C I Ó Ł S Z T U K I K R Ó L E W S K I E J
28 N A S I W I E L C Y
POLITYCY I MĘŻOWIE STANU
Andrzej Mokronowski (1713–1784), książę Kazimierz Nestor Sapieha (1737–1798,
jeden z twórców Konstytucji 3 Maja), książę Adam Kazimierz Czartoryski (1734–1823,
przywódca Stronnictwa Patriotycznego), Adam Jerzy Czartoryski (1770–1861, Wielka
Emigracja, przywódca Hotelu Lambert), Ludwik Szymon Gutakowski (1738–1811), gen.
Michał Wielhorski (1730–1794, trzeci po Poniatowskim i Kościuszce na oryginalnej liście
nagrodzonych Orderem Virtuti Militari w 1792), Ignacy Potocki (1750–1809, współtwórca
Konstytucji 3 Maja), Stanisław Kostka Potocki (1755–1821, udostępnił zbiory wilanowskie,
autor Podróży do Ciemnogrodu), gen. Augustyn Gorzeński (1743–1816, generał adiutant
króla Stanisława Augusta, dziedzic Dobrzycy), Aleksander Chodkiewicz (1776–1838),
Tytus Filipowicz (1873–1953), Jan Piłsudski (1876–1950, brat marszałka), Mikołaj Kwaś-
niewski (1871–1941, współzałożyciel SD), Adam Pragier (1886–1976), Stanisław Posner
(1868–1930), Hipolit Gliwic (1878–1943), Stanisław ugu (1873–1961), Jan Józef
Lipski (1926–1991), Aleksander Małachowski (1924–2004).
DZIAŁACZE POLITYCZNI I SPOŁECZNI
Edward Abramowski (1868–1918), Janusz Korczak (1878–1942), Rafał Radziwiłowicz
(1860–1929, lekarz psychiatra, prawzór Judyma), dr Szymon Starkiewicz (1877–1962, lekarz,
twórca szpitala na Górce w Busku-Zdroju), Mieczysław Michałowicz (1876–1965, wybitny
pediatra, lekarz dzieci J. Piłsudskiego), Tadeusz Gliwic (1907–1994), Marian Ponikiewski
(1876–1954), Witold Wyspiański (1886–1945, kuzyn Stanisława), Henryk Kołodziejski
(1884–1953, założyciel i dyrektor Biblioteki Sejmowej).
PISARZE I POECI
Józef Wybicki (1747–1822, autor słów polskiego hymnu narodowego), Franciszek Dionizy
Kniaźnin (1750–1807), Julian Ursyn Niemcewicz (1757–1841, Śpiewy historyczne), Cyprian
Kamil Godebski (1765–1809), Kajetan Koźmian (1771–1856), Ludwik Adam Dmuszew-
ski (1777–1847, dyrektor Teatru Narodowego), Ludwik Osiński (1775–1838), Aleksander
Fredro (1793–1876), Kazimierz Brodziński (1791–1835, twórca poezji preromantycznej),
Adam Mickiewicz (1798–1855), Tomasz Zan (1796–1855), Juliusz Kaden-Bandrowski
(1885–1944), Stanisław Stempowski (1870–1952, towarzysz życia Marii Dąbrowskiej), Jerzy
Stempowski (1893–1969), Andrzej Strug (1871–1937), Stanisław Małachowski-Łempicki
(1884–1959, historyk wolnomularstwa), Antoni Słonimski (1895–1976), Wojciech Żu-
krowski (1916–2000), Piotr Kuncewicz (1936–2007), Tomasz Agatowski (1949–2004).
NAUKOWCY
Prof. Tadeusz Cegielski (ur. 1950), Marian Falski (1881–1974, autor Elementarza), prof. Mie-
czysław Konopacki (1880–1939), prof. Wacław Lednicki (1891–1967, slawista, rusycysta),
prof. Mieczysław Wole (1883–1947), prof. Edward Lipiński (1888–1986, współzałożyciel
KOR), prof. Zbigniew Gertych (1922–2008, założyciel Ogrodu Botanicznego w Powsinie),
prof. Andrzej Nowicki (1919–2011), prof. Klemens Szaniawski (1925–1986).
ARTYŚCI
Wojciech Bogusławski (1757–1829, Krakowiacy i górale, twórca Teatru Narodowego), Mi-
chał Kleofas Ogiński (1765–1833, polonez Pożegnanie ojczyzny), Józef Elsner (1769–1854,
nauczyciel Chopina), Karol Kurpiński (1785–1857, kompozytor, dyrektor orkiestry Teatru
Narodowego), Zygmunt Vogel zw. Ptaszkiem (1764–1826, malarz, rysownik), Juliusz Osterwa
(1885–1947, aktor, reformator teatru polskiego), Edward Wiig (1879–1941, rzeźbiarz).
DZIENNIKARZE
Witold Giełżyński (1866–1966), Wojciech Giełżyński (1930–2015), Jerzy Kurnatowski
(1874–1934), Cezary Leżeński (1930–2006), Stanisław Podwysocki (1882–1952), Józef
Wasowski WIDZ (1885–1947), Krzysztof Teodor Toeplitz (1933–2010), Adam W. Wysocki
(ur. 1924). #
29
W O L N O M U L A R Z P O L S K I J E S I E Ń 2 0 1 7 N U M E R 7 2
T A K B Y Ł O
PERSONALIA
L
ożę Kopernik obudziło ośmiu
przedwojennych wolnomularzy:
Mieczysław Bartoszkiewicz, Tadeusz
Gliwic, Aleksander Lutze-Birk, Józef
Rolliński, Erazm Samotyha, Marian
Henryk Serejski, Jan Wolski, Stefan
Zbrożyna. W historiograi wolnomu-
larskiej istnieją różne tezy na temat
tego, kto faktycznie był inspiratorem
odnowienia ruchu wolnomularskiego
nad Wisłą. Najbardziej prawdopo-
dobną tezę dotyczącą okoliczności
reaktywacji loży Kopernik przedstaw
prof. Tadeusz Cegielski, inicjowany
w 1987 roku oraz Wielki Mistrz Wiel-
kiej Loży Narodowej Polski w latach
2000–2003. Twierdzi on, iż reaktywa-
cja Loży-Matki nastąpiła z inicjatywy
Jana Józefa Lipskiego, który upatry-
wał w wolnomularstwie naturalnego
kontynuatora Klubu Krzywego Koła.
Reaktywacja Polskiej Partii Socjali-
stycznej (PPS) oraz loży Kopernik
były głównym celem życiowym Jana
Józefa Lipskiego.
Loża przez trzydzieści lat działalno-
ści dokonała 31 inicjacji. Istniały w niej
dwie tajne listy, które zawierały wykaz
wszystkich wolnomularzy od 1961
roku. Owe listy zaginęły, a cały skład
osobowy został odtworzony przez Ta-
deusza Cegielskiego na podstawie do-
kumenw loży i rozmów z Tadeuszem
Gliwicem. Kwestią sporną był casus
prof. Włodzimierza Zonna, polskiego
astronoma, który zgodził się wstąpić
do loży Kopernik. Zonn przeszedł
pozytywnie trzy głosowania w loży, po
czym z powodów zdrowotnych trał
do szpitala, gdzie niedługo później
zmarł. Zonn nie doczekał inicjacji,
dlatego nie mógł zostać członkiem
warsztatu. Zamieszanie z osobą pro-
fesora wzmogła publikacja nekrologu
w paryskim „Biuletynie Wolnomu-
larzy Polskich, który poinformował
o śmierci polskiego wolnomularza.
Osoby przyjmowane do wolnomu-
larstwa w okresie trzydziestoletniej
działalności konspiracyjnej były re-
prezentantami świata nauki, literatury
i publicystyki. Tydzień po „obudze-
niu” loży przyjęto Lipskiego i Srokę.
Jan Józef Lipski był historykiem lite-
ratury, publicystą i krytykiem litera-
ckim. W czasie II wojny światowej
był żołnierzem AK oraz uczestnikiem
powstania warszawskiego. W czasach
PRL był czołowym opozycjonistą
oraz współzałożycielem Komitetu
Obrony Robotników i działaczem
„Klubu Krzywego Koła, a w latach
1987–1991 inicjatorem odbudowy
w kraju PPS oraz przewodniczącym
jej Rady Naczelnej. W szeregach wol-
nomularstwa Lipski piastował wy-


WARSZAWSKA LOŻA KOPERNIK W LATACH 1961–1991
KONSPIRATORZY
Z ULICY LEKARSKIEJ
K A J E T A N P U S Z E K







P I S M O P R Z Y J A C I Ó Ł S Z T U K I K R Ó L E W S K I E J
30 N A S I W I E L C Y
sokie funkcje, poczynając od Czci-
godnego Mistrza, poprzez funkc
wcy (lata 1981–1986), kończąc
na stanowisku Sekretarza w latach
1988–1990. 9 września 1975 roku
do loży „Kopernik” został przyjęty
Jan Kielanowski – zootechnik i pra-
cownik naukowy. Od 1955 roku pełnił
funkcję dyrektora Instytutu Fizjolo-
gii i Żywienia Zwierząt Państwowej
Akademii Nauk (PAN) w Jabłonnej.
Kielanowski był działaczem opozycji
demokratycznej – od 1976 roku jako
członek KOR. 12 kwietnia 1981 roku
na wolnomularza został inicjowany
prof. Klemens Szaniawski logik-
-lozof, w latach 1967–1970 dzie-
kan Wydziału Filozoi i Socjologii
UW, kierownik Zakładu Logiki (od
1972 r.). Następnie w szeregi loży
wstąpił mec. Jan Olszewski,przyszły
premier Rządu III RP. Z kolei 5 li-
stopada 1972 roku został inicjowany
prof. Janusz Maciejewski – historyk
literatury i publicysta oraz późniejszy
prezes polskiego Pen Clubu. W latach
1981–1986 Maciejewski pełnił funkcję
II Dozorcy w loży, w latach 1986–1991
I Dozorcy. Po przekształceniu loży
Kopernik w Wielką Lożę Narodo
Polski (1991) objął w niej również
funkcję Wielkiego Dozorcy. Macie-
jewski był profesorem UW i Instytutu
Badań Literackich PAN w Warszawie.
W 1972 roku do szeregów wolno-
mularstwa zaproszono znanego poe-
, satyryka i prozaika – Antoniego
Słonimskiego (1895–1976), który
został inicjowany 10 grudnia 1972
roku. Słonimski był współzałożycie-
lem grupy poetyckiej „Skamander”,
a w 1955 roku został uhonorowany
państwową nagrodą literacką. W latach
1956–1959 był prezesem Związku
Literatów Polskich. Od lat sześćdzie-
siątych działał w opozycji demokra-
tycznej. Zginął tragicznie w 1976
roku w wypadku samochodowym
w Konstancinie-Jeziornej. W latach
siedemdziesiątych i osiemdziesiątych
do loży zaproszono kolejne trzy osoby
Jerzego Jasińskiego, Aleksandra
Małachowskiego i Jerzego Płudow-
skiego. Jerzy Jasiński był prawnikiem-
-kryminologiem oraz późniejszym
przewodniczącym Trybunału Stanu.
Aleksander Małachowski – członek
Klubu Krzywego Koła – był publicys
oraz działał w opozycji antykomuni-
stycznej. Małachowski był honoro-
wym przewodniczącym Unii Pracy,
posłem na Sejm X, I, II i IV kadencji
oraz wicemarszałkiem Sejmu w latach
1993–1997. Płudowski był również
publicystą i dziennikarzem, działa-
czem okresu Października. Człon-
kiem loży został także prof. Edward
Lipiński – ekonomista, sygnatariusz
Listu 34 oraz członek KOR. W 1987
roku do loży zaproszono młodego
historyka – Tadeusza Cegielskiego.
Pomagał on swoim sąsiadom, Helenie
i Witkowi Łuczywo przechowywać
bibułę w mieszkaniu na warszawskiej
Sadybie-Fosy. To przez nich poznał
Jana Józefa Lipskiego, który złożył
mu propozyc przystąpienia do
wolnomularstwa. Tadeusz Cegielski
piastował liczne funkcje w loży Koper-
nik i WLNP: był Kronikarzem Loży,
Sekretarzem (do 27 grudnia 1991
roku), później Wielkim Sekretarzem
WLNP, wreszcie Wielkim Mistrzem
WLNP w latach 2000–2003. W 1990
roku został podniesiony na jednym
posiedzeniu do stopnia czeladnika
i mistrza, co wówczas było zwyczajną
praktyką. Funkcja Kronikarza loży
w 1987 roku była czysto symbolicz-
na, ponieważ Cegielski został także
Sekretarzem loży, co wiązało się z wy-
miakorespondencji z innymi lożami
i mnóstwem obowiązków, takich jak
organizacja spotkań loży etc. Sprawa-
mi nansowymi zajmował się wówczas
Stanisław Wyczga. Tadeusz Cegielski
został później najlepszym polskim
znawcą masonerii, na swoim koncie
posiada wiele publikacji naukowych,
takich jak: Sekrety Masonów, Ordo ex
Chao, Księga Konstytucji 1723 roku
i początki masonerii spekulatywnej
w Anglii oraz dziesiątki artykułów
i wywiadów prasowych.
W 1987 roku wraz z Tadeuszem
Cegielskim do loży Kopernik został
przyjęty Jan Kurman, profesor Po-
litechniki Warszawskiej. Członkiem
loży był także Piotr Matywiecki
poeta, eseista, krytyk literacki. W la-
tach osiemdziesiątych pracownik Bi-
blioteki Uniwersyteckiej w Warszawie,
współtwórca „Biuletynu Solidarności
UW. Pięciokrotnie nominowany do
nagrody literackiej „Nike.
DZIAŁALNOŚĆ W LATACH
1961–1991
W
arszawski Kopernik tworzył nie-
zwykłe środowisko wybitnych
postaci – ludzi, którzy potrali złożyć
swoje ambicje na ołtarzu wspólnej
sprawy: Polski wolnej, demokratycznej
i tolerancyjnej. Działalność loży opie-
rała się na trzech zasadniczych funda-

31
W O L N O M U L A R Z P O L S K I J E S I E Ń 2 0 1 7 N U M E R 7 2
N A S I W I E L C Y
mentach: inicjacji kolejnych członków
oraz tym samym na zapewnieniu cią-
głości polskiemu wolnomularstwu
regularnemu, dyskusji na temat zna-
czenia i roli zasad wolnomularskich
w specycznej sytuacji politycznej
PRL oraz odbudowie struktur WLNP
w 1990 roku w porozumieniu z pary
-
ską lożą Copernic.
Loża stosowała głęboką konspirację.
Spotykano się w lokalach posiadają-
cych zawsze dwa wyjścia, co miało
umożliwiać ucieczkę w razie najścia
bezpieki. Jednorazowo nie spotykało
się więcej niż 15 wolnomularzy. Pod-
czas spotkań konspiracyjnych sfera
prywatna mieszała się z działalnością
loży, ponieważ było to hermetyczne
środowisko, utrzymujące kontakty
także poza masonerią. Spotykano
się w mieszkaniu Tadeusza Gliwica
przy ulicy Lekarskiej w Warszawie.
Panowała tam specyczna atmosfera,
powstała dzięki zabytkowym, rodzin-
nym meblom oraz prywatnej kolekcji
obrazów Tadeusza Gliwica. Kopernik
przez 30 lat swojej działalności wy-
tworzył zwyczaje i landmarki, które
zostały uznane przez świat masoński.
Były to na przykład: zasiadanie przy
stole podczas spotkań rytualnych loży
czy picie herbaty. Loża funkcjonowała
w konspiracji, nie podejmując dzia-
łalności politycznej. Jej reaktywacja
stworzyła „legendę założycielską nie
tylko Wielkiej Loży [Wielkiej Loży
Narodowej Polski], ale i całej polskiej
powojennej masonerii – mówi prof.
Tadeusz Cegielski.
W czasie kiedy Tadeusz Cegielski
zostprzyjęty do loży Kopernik,
dyskutowano w niej na temat rewo-
lucyjnej triady „wolność-równość-
-braterstwo” w kontekście ówczesnej
sytuacji PRL. Była to teoretyczna dys-
kusja. Członkowie zastanawiali się, jak
należy rozumieć te hasła w ówczesnej
sytuacji społeczno-politycznej. W tym
okresie wygłaszano (jak w każdej loży
na świecie) również referaty czy też
krótkie wystąpienia, tzw. deski lożo-
we. Cegielski przygotowywał „deskę
lożo” na temat braterstwa. W dys-
kusji największą rolę odegrali: Janusz
Maciejewski, Klemens Szaniawski,
Aleksander Małachowski i Tadeusz
Gliwic. Rozmowy nagrywano na sta-
rym magnetofonie Grundig na stare
kasety z muzyką, ale ich nie podpisy-
wano, co po 1991 roku utrudniło iden-
tykację osób. Współcześnie mogłyby
posłużyć jako ciekawe źródło, jednak
nie zachowały się do dzisiejszych cza-
sów. W rozmowach brał udział także
Jerzy Płudowski oraz Piotr Matywie-
cki. Tadeusz Cegielski pamięta treść
wywodów Klemensa Szaniawskiego
i Maciejewskiego, twierdzi, że byli
to wybitni ludzie, mający wiele do
powiedzenia na ten temat.
Jako kronikarz loży-matki Cegielski
zapoznał się z dokumentacją sporzą-
dzoną przez Tadeusza Gliwica, która
mieściła się w jednej teczce. Doku-
mentacja była zaszyfrowana i jednym
z jej elementów był „zaszyfrowany
obraz loży” przedstawiający stan oso-
bowy loży okresu 1961–1991, który
niestety także zaginął. W dokumen-
tacji znalazły się również rękopisy
Tadeusza Gliwica o charakterze pro-
gramowym, które opisywały charakter
ideowy loży Kopernik oraz miały za
zadanie rozwinąć intelektualnie zakon.
Janusz Maciejewski i Tadeusz Gliwic
bywali nieocjalnie na spotkaniach
loży Copernic w Paryżu, gdzie mogli
uczestniczyć w pełnym rytuale ma-
sońskim.
Przez 30 lat działalności loży Koper-
nik żaden z wolnomularzy nie dokonał
„uśpienia. Dopiero po ujawnieniu
się loży w 1991 roku zrobili to m.in.
Aleksander Małachowski i Jan Ol-
szewski. Premier Olszewski zerwał
kontakt z Wielką Lożą Narodową
Polski, angażując się w działalność


P I S M O P R Z Y J A C I Ó Ł S Z T U K I K R Ó L E W S K I E J
32 N A S I W I E L C Y
polityczną. Aleksander Małachowski,
mimo zawieszenia swojego członko-
stwa w loży, utrzymywał stałe kontakty
z jej członkami.
RYTUAŁ MASOŃSKI
W ARTYSTYCZNEJ
ATMOSFERZE WILLI
GLIWICÓW
Rytu konspiracyjnej loży Kopernik
opiersię na przedwojennej tradycji
wolnomularstwa. 19 lutego 1961 roku
w willi Gliwiców przy ul. Lekarskiej do-
szło do inicjacji Lipskiego, Sroki i Ma-
łachowskiego. Pisząc swój Testament
lozoczny, musieli odpowiedzieć na
3 pytania: „Co winienem sobie?, „Co
Ojczyźnie, „Co Ludzkości”? Jan Józef
Lipski przyjął imię zakonne Konstanty
Orbaczewski, na czć swojej babki –
Konstancji z Orbaczewskich, która
wywarła duży wpływ na jego wycho-
wanie. W spotkaniu uczestniczyło 5
masonów [w regularnej loży potrzeba
co najmniej 7 mistrzów, red.]: Tadeusz
Gliwic, Mieczysław Bartoszkiewicz,
Erazm Samotyha i NN. Rytuał skró-
cono do minimum.
Rytuał inicjacyjny stosowany pod-
czas przyjęcia Tadeusza Cegielskiego
w dniu 24 kwietnia 1987 roku spisany
był na trzech stronach maszynowej
przebitki, co stanowiło 1/7 klasycz-
nego rytuału. Zasadnicze elementy
inicjacji wolnomularskiej zostały
zachowane, czyli „Izba Rozmyśl
i spisanie Testamentu lozocznego,
odczytanie Testamentu lozocznego
w loży i ostatni, Czwarty Węzeł (gło-
sowanie) postulantury (kandydatury),
zawzanie oczu czarną przepaską oraz
odsłonięcie lewej piersi, podże przez
Cztery Żywioły (skrócone), udzielenie
Światła za trzecim uderzeniem młotka,
przysięga uczniowska, wtajemnicze-
nie uczniowskie, mowa wygłoszona
przez Brata Mówcę– relacjonował
Cegielski. Na inicjację do willi Gli-
wiców przy Lekarskiej Cegielski zo-
stał zawieziony samochodem, a na
ostatnim etapie podróży założono mu
opaskę na oczy. Przeczuwał, że tra
na Lekarską, ponieważ w 1966 roku
bywał tam u rodziny Rechowiczów
(spokrewnionych z ostatnim Wielkim
Mistrzem Marianem Ponikiewskim)
i Łukasiewiczów. UliLekarską
nazywano przed wojną „masońską”,
ponieważ wielu jej mieszkańców było
wolnomularzami. Podczas inicjacji
Cegielskiego Czcigodnym Mistrzem
loży był Jan Józef Lipski, zaś Mów-
cą – Tadeusz Gliwic. Cegielski nie
pamiętał, kto pełnił funkcję Eksper-
ta podczas inicjacji (Ekspert strzeże
rytów, ceremoniału i starodawnych
obyczajów wolnomularstwa), ponie-
waż nie widział go, słyszał jedynie jego
głos. Cegielski przyjął imię zakonne
Jan Pasterz, pod którym wcześniej
publikował artykuły prasowe czy two-
rzył dzieła plastyczne.
Na posiedzeniu 2 grudnia 1991 roku
warszawska loża postanowiła podzielić
się na 3 plawki wolnomularskie do-
tychczasową Kopernik, obudzo lę
Walerian Łukasski w Warszawie oraz
obudzoną lożę Przesąd Zwyciężony
w Krakowie. 27 grudnia 1991 roku
w pałacu Dłużewskich w Dłużewie do-
szło do reaktywacji Wielkiej Loży Naro-
dowej Polski. Wielkim Mistrzem zost
Tadeusz Gliwic, który miał największy
staż w krajowym wolnomularstwie.
Podczas ceremonii mopoświęco-
nieżyjącemu już Janowi Józefowi
Lipskiemu wygłosił Aleksander Mała-
chowski. Jej przesłanie podkreślało rolę
Lipskiego w podtrzymaniu „światła
wolnomularskiego. Tadeusz Cegielski
przeszedł do loży Walerian Łukasski.
Decyzja o sądowej rejestracji za-
padła podczas zjazdu wolnomularzy
w Ciążeniu 5–6 września 1992 roku.
W spotkaniu w Ciążeniu uczestniczy-
ło wielu wolnomularzy z zagranicy.
Na przestrzeni kolejnych lat doszło
do wymiany poglądów na temat
konieczności rejestracji obediencji
– profesor Jerzy Jasiński sugerował,
by poczekać do „lepszych czasów.
Obawiał się ataku prawicowych me-
diów oraz hierarchii Kościoła kato-
lickiego. W opozycji stanęli Janusz
Maciejewski, Tadeusz Cegielski oraz
Tadeusz Gliwic. Zadecydował głos
Wielkiego Mistrza – podjęto decyzję
o rejestracji WLNP, do czego doszło
w 1993 roku w warszawskim sądzie.
Dzki temu masoneria w Polsce
pierwszy raz od 1822 roku zaczęła
działać legalnie. WLNP otworzyła
się na nowych członków – jej szeregi
zaczęła zasilać inteligencja techniczna,
ludzie z kręgów biznesu, architekci,
inżynierowie, bankowcy oraz ludzie
wolnych zawodów. W obbie loży do-
szło do konfrontacji starej inteligencji
z „no, która przeradzała się w klasę
średnią i młodą, polską burżuazję.
Współistnienie tych dwóch sił w loży
masońskiej nie było łatwe dla żadnej
ze stron, ale stanowiło nowy rozdział
odrodzonego po 30 latach konspiracji
polskiego wolnomularstwa.
Kajetan Puszek
Fotograe pochodzą z archiwum
br Tadeusza Cegielskiego, red.


33
W O L N O M U L A R Z P O L S K I J E S I E Ń 2 0 1 7 N U M E R 7 2
IDEE I POLITYKA
Z B L O G A A S Z E R A , Ż O N A P A N A B O G A
KLUBY LIBERALNE
N
a prolu FB Ewy Krawczyk-Dębiec przeczy-
tałam następującą notkę: Co ma wspólnego
powstanie fortuny Rockefellera z liberalizmem?
Czy państwo liberalne to tylko państwo teoretyczne? Co
masoni wnieśli do liberalizmu? Odpowiedzi na te pytania
poznaliśmy dzisiaj (7 sierpnia, wys.) w Kawiarni „Księ-
garnia Radio Telewizja” na kolejnym spotkaniu Klubów
Liberalnych, które poprowadził ze swadą Jacek Władysław
Bartyzel. Gorącą dyskusna temat „Liberalizm w historii”
wywołali paneliści: Michał Ramon Dworzyński (libera-
lizm w historii USA), Paweł Babecki („ikony” liberali
-
zmu) i Kajetan Puszek (masoneria). Wśród gości duża
niespodzianka. Pani Bożena M. Dołęgowska-Wysocka
wprowadziła nas w nieznany świat masonerii kobiecej.
Powiało mistycyzmem. Pani Bożena jest wolnomularką
i dziennikarką, doktorem nauk politycznych, redaktorem
naczelnym i wydawcą „Gazety Ubezpieczeniowej” i „Wol-
nomularza Polskiego”. Dziękujemy, że Pani była z nami.
Miło mi się zrobiło po przeczytaniu tych słów, ale
bardziej ucieszyło co innego: nie znałam środowiska
młodych polskich liberałów, to nie moje pokolenie,
a tu – NIESPODZIAN. Kultura, swada, ciekawość
świata, idei. No i wreszcie dynamizm, który wróży
Klubom Liberalnym powodzenie, choć oczywiście
nie we wszystkich kręgach. Pan Kajetan Puszek (pracę
licencjacką na UMK pisał na temat warszawskiej loży
Kopernik, fragmenty czytaj na str. 30–32) podkreślał,
że liberalizmowi jako ruchowi politycznemu blisko
do liberalnego nurtu masonerii. Co ja o tym myślę?
Pierwsze hasło z masońskiej triady Wolność – Rów-
ność – Braterstwo brzmi WOLNOŚĆ. Tu masonerii
liberalnej rzeczywcie bardzo blisko do liberałów,
potem – gdy przejdziemy do równości i jeszcze dalej
braterstwa – wszystko się komplikuje. No, ale Wolność
mamy wspólną. #
T
worząc Kluby Liberalne, działamy na rzecz promocji
wolności jednostki, zarówno w wymiarze gospo-
darczym, jak i politycznym, społecznym, obyczajowym.
Zamiast upierać się przy „jedynie słusznym” punkcie
widzenia, dyskutujemy o naszym rozumieniu wolności.
Pole do tej dyskusji jest szerokie – wierzymy, że może-
my się spierać, pozostając jednak w zgodzie z ogólnym
kierunkiem poszerzania zakresu wolności. […]
Wolności osobiste i polityczne
Każdy człowiek jest wolny zarówno w stosunku do
drugiego człowieka, jak i wobec państwa. Wierzymy, że
ograniczeniem tej wolności co do zasady jest prawo inne-
go człowieka. Kluby Liberalne gotowe są przekonywać
do rezygnacji społeczstwa w ingerowanie w prywatną
sferę życia jednostki. Będziemy jednak poddawać cgłej
reeksji denicję zakresu tych praw innych osób.
Pstwo liberalne to pstwo przyjazne, które nie za-
kazuje, gdy nie trzeba i nie tworzy barier obywatelom
w żeniu do ich własnego szczęścia. Za nikogo nie bę-
dziemy deniow tego szczęścia, pozostawiac to sferze
prywatnej. Zgadzamy się jednak co do tego, że w sferze
światopogdowej państwo powinno b neutralne, po-
zwalając ludziom żyć zgodnie zasnymi przekonaniami,
tak dalece jak nie narusza to praw innych osób. […]
Środki
Naszym głównym ożem w walce o Wolność idee,
dialog i rozum. Popularyzować będziemy nie przymusem
ani propagandą, a argumentami i edukacją. Tworzymy
si ludzi aktywnych i zapalonych do długofalowej pracy
organicznej. Jestmy gotowi rozmawiać z każdym, bo
wierzymy, że idee liberalne w interesie lepiej i gorzej
wykształconych, starych i odych, biednych i bogatych,
mieszkańców wielkich miast, miasteczek i wsi. Wychodzi-
my poza strefę komfortu, bo nie wystarczy przekonyw
już przekonanych. Angażuc się w działalność Kluw
Liberalnych, deklarujemy, że Wolność jednostki jest dla
nas podstawowym punktem odniesienia i wartością,
którą chcemy propagować z otwartą przyłbicą. #
MISJE I CELE KLUBÓW LIBERALNYCH
P I S M O P R Z Y J A C I Ó Ł S Z T U K I K R Ó L E W S K I E J
34 Z W Y D A W N I C T W
T
eraz postęp technologicz-
ny obraca się przeciwko
nam. Internet i telefony
korkowe zastępu rzeczywiste
kontakty. Stają s coraz powszech-
niejszą, jak zaraza, ich marną na-
miastką. Obecnie masoneria jest
jedną z ostoi prawdziwych relacji
międzyludzkich, przyjaźni, bra-
terstwa. I tyle zostało z naszego
wpływu na polepszenie świata
– tak pisze pod koniec swej Spo-
wiedzi masona Jarosław Wojciech
Krynicki. Tytuł tego mego wpisu
– ORDO AB CHAO, czyli „po-
rządek z chaosu, stara łacińska
sentencja, którą wiesza się nad
drzwiami naszychż – narzucił
mi się od razu: otóż brat Jarek, je-
den ze starych autorów „Wolno-
mularza Polskiego” ze wszystkich
sił stara swprowadzić porządek
w swoje życie, które z boku jawi
się jak wszechogarniający chaos: ludzi,
zdarz, kierunków, dąż, miłości i jej
braku, rodziny (i jej braku)… Brat Jarek
chci b księdzem, lecz nie został; nie
chciał bżołnierzem, lecz nim został
(czerwone berety), kochał harcerstwo,
lecz je z musu porzucił, fascynował
go Kukiz, lecz… Mogłabym jeszcze
tak wymienidługo. W te porwane
opowieści z życia wzięte wpleciony jest
tek wolnomularski i on to właśnie
wprowadza „ordo ab chao. Przynaj-
mniej troc. Bywaliśmy w tych samych
świątyniach, znaliśmy lub nadal znamy
te same osoby, więc napiszę, że ta spo-
wiedź Jarka jest spowiedzią uczciwą.
Tak po ludzku i z siostrza miłością
chciałabym, aby Jarek osgnął wreszcie
spokój duszy, i aby tak strasznie się nie
szarpał. I tak będzie, to co ma być…
A oto jeszcze kilka fragmentów z tej
wciągającej książki.
[…] Możesz zdjąć opaskę. Usiądź
i zaczekaj – usłyszałem głos Jerzego
i bez chwili namysłu uwolniłem się
od kawałka czarnej materii przez kil-
kadziesiąt minut pozbawiającej mnie
elementarnego kontaktu ze światem.
Pokój, do którego przyprowadził mnie
po przesłuchaniu, miał jakieś siedem
na pięć metrów. Przy wejściu na ścia-
nie były wieszaki zajęte płaszczami,
a pod pozostałymi ścianami stały fote-
le, kanapy i szai z książkami. Usiad-
łem i sięgnąłem po leżące na kanapie
czasopismo. Oddałem się lekturze
Wolnomularza Polskiego, oddalając
myśli o tym, co działo się przed chwilą.
Co ma być, to będzie, nie ma sensu
wracać do tego, jak siedziałem i jak
się zachowywałem, jakich udzielałem
odpowiedzi na pytania masonów pod-
czas przesłuchania. Bardzo skromnie
wyglądające wydawnictwo wciągnęło
mnie zaskakująco łatwo, artykuły
napisane były w sposób zdradzają-
cy dziennikarskie doświadczenie
autorów, lekko i przystępnie. Gdy
sięgałem po kolejny, leżący pod już
przeczytanym, numer, do pokoju
wszedł Jerzy i wskazał dłonią dru-
gie, znajdujące się w ścianie obok
wejścia drzwi.
– Teraz przejdziesz do Komnaty
Zadumy, tam znajdziesz papier
i ołówek. Nadszedł czas, byś na-
pisał swój Testament Filozoczny.
Jak skończysz, zaczekaj, aż ktoś
po ciebie przyjdzie – wyuma-
czył, mrugnął porozumiewawczo,
uśmiechnął się i wyszedł. […]Co
ja tu mam napisać? Testament
Filozoczny… Ba!” – myślałem
bliski paniki. Żyłem z pisania
przez tyle lat, a teraz nie potra-
łem sklecić kilku zdań, a nawet
zacząć cokolwiek. Błądzący bez-
myślnie po ciasnym pokoiku wzrok
mój zatrzymał się na napisie i kilku
leżących na biurku przedmiotach.
Myśli zaczęły rozjaśniać się, koncen-
trować na największych popełnionych
w życiu błędach, których żałuję i ża-
łować będę, których wstydziłem się
i będę wstydzić. To wystarczyło, już
wiedziałem, co chcę napisać w swoim
Testamencie Filozocznym, czyli co
chcę po sobie zostawić. Nie chciałem
popularności czy sławy, chciałem tylko
zostać zapamiętanym jako człowiek
uczciwy i nie tylko niekrzywdzący,
ale dostrzegający potrzeby innych
i potraący bezinteresownie przyjść
bliźnim z pomocą.
S Mirka
Jarosław Wojciech Krynicki, Spo-
wiedź masona, Ocyna Wydawnicza
RYTM sp. z o.o., 2017 r.
ORDO AB CHAO




35
W O L N O M U L A R Z P O L S K I J E S I E Ń 2 0 1 7 N U M E R 7 2
K A W A Ł K I A R C H I T E K T U R Y
Z
ginął Francesco podczas bitwy pod Krzykawką,
5 maja 1863 roku. Spoczywa na cmentarzu w Ol-
kuszu, gdzie znajduje się też jego pomnik, ulica
nazwana jego imieniem oraz szkoła podstawowa, która
jego właśnie ma za patrona. W Warszawie również jest
upamiętniony, m.in. tam pracuje loża jego imienia, założona
przez siostry i braci z Włoch. A ponieważ wybitnych postaci
związanych z tym miastem jest więcej, toteż postanowiłem
„pójść za ciosem” i napisać coś jeszcze à propos ciekawych
w moim przekonaniu biograi.
N
iech jednakże nie zmyli Cię, Drogi Czytelniku, tytuł,
być może kojarzący się z bliźniakami grającymi ongiś
w lmie dla dzieci. Błędnym jest też trop, który poprzez
nazwę miasta przywieść mógł komuś na myśl Ojca Dyrek-
tora. Co prawda Tadeusz Rydzyk z Olkusza rzeczywiście
pochodzi, jednak ja za cel tego wspomnienia obrałem
dwóch kilkaset lat wcześniej życych olkuszan: Marcina
Bylicę i Marcina Biema. A cóż to za jedni? – niemal już
słyszę te pytania. Do wyboru wyżej wymienionych Mar-
cinów przekonał mnie smutny fakt, iż dziś mało kto wie
o ich istnieniu i nie byle jakich zasługach.
Wprowadzeniem do życiorysów niech będzie krótki
wycinek z artykułu pt. „Nasza Historia. Krakowska szkoła
astrologii i przepowiednia na 2016 rok” autorstwa Ma
-
cieja Mieziana, opublikowanego w „Dzienniku Polskim
5stycznia 2016 roku. Oto ów fragment: „Szczytowy okres
krakowskiej szkoły matematyczno-astrologicznej przypada
na lata 1457–1525. Warto wymienić kilka nazwisk, które
przyciągały studentów. Najznaczniejsi z nich to: Wojciech
z Brudzewa, Marcin Biem z Olkusza, Marcin Bylica także
z Olkusza oraz Jan z Głogowa. Dodać wypada, zanim zaj-
miemy się dwoma wymienionymi w cytowanym tekście
olkuszanami, że wśród przyciągniętych przez nich na tę
uczelnię studentów był sam Mikołaj Kopernik.
Zacznijmy od starszego z nich, czyli Marcina Bylicy. Uro-
dził się w 1433 lub 1434 roku w Olkuszu, zaś zmarł w 1493
albo 1494 roku na Węgrzech, w Budzie. Był absolwentem
i wykładowcą Akademii Krakowskiej, a specjalności miał
aż pięć: matematykę, medycynę, teologię, astronomię oraz
O DWÓCH TAKICH,
CO UKRADLI GWIAZD
TAJEMNICE
B R ... J A R O S Ł A W W O J C I E C H K R Y N I C K I

RISORGIMENTO


 
P I S M O P R Z Y J A C I Ó Ł S Z T U K I K R Ó L E W S K I E J
36 K A W A Ł K I A R C H I T E K T U R Y
astrologię. Z pokorą przyjmuję uwagi pomyślane lub nawet
wysłowione, które wywołać mogła astrologia wyliczona
w jednym rzędzie dziedzin powszechnie uważanych za
naukowe. Pamiętać musimy jednakże, iż w tamtych czasach
sztukę przewidywania ziemskich zjawisk na podstawie ob-
serwacji gwiazd traktowano poważnie, a w związku z tym
była jednym z przedmiotów wykładanych na akademiach.
Dopiero w XVIII wieku rozpoczął się proces jej degradacji
do pseudonauk, skutkiem czego z uczelni zniknęły katedry
astrologii. Tak też stało się w tamtym czasie na Alma Mater
Marcinów Bylicy i Biema, no i Mikołaja Kopernika.
W
racając do dziejów pierwszego z wyżej wymienionej
trójki, w 1452 roku podjął on studia na Akademii
Krakowskiej, cztery lata później został bakałarzem, a po
kolejnych trzech zdobył tytuł magistra na wydziale sztuk
wyzwolonych. Ponieważ zyskał też opinię najzdolniej-
szego ze studentów, toteż wkrótce potem rozpoczęła się
jego kariera wykładowcy astronomii oraz astrologii. Nie
tylko w Grodzie Kraka zyskał uznanie jako naukowiec
i pedagog, bowiem podczas pobytu we Włoszech, w latach
1461–1466, zatrudnionym był na uniwersytetach w Bo-
lonii i Padwie, a ponadto, choć nie w roli naukowca, lecz
nadwornego astrologa, pracował dla kardynała Rodrigo
Borgii. Ów chlebodawca naszego bohatera w 1492 roku
zasiadł na tronie papieskim, przyjmując imię Aleksander
VI. Nie tylko jemu służył przepowiadaniem przyszłości
z gwiazd, ale też dwóm królom Węgier: Władysławowi
Jagiellończykowi oraz Maciejowi Korwinowi.
Skoro już padła nazwa krainy gulaszy i tokajów, to po
opuszczeniu Włoch tam właśnie Marcin Bylica się udał, by
objąć funkcję profesora na kolejnej uczelni, znanej później
jako Akademia w Budzie. Tam zbudował obserwatorium
astronomiczne, wedle niektórych źródeł pierwsze profesjo-
nalne na świecie. Szkoda, że na Węgrzech, a nie w Krakowie,
mimo to jak tu nie szczycić się takim rodakiem? Żeby tylko
do dumy wyłącznie te były powody. Oto Marcin Bylica
ma na liście osiągnięć swych jeszcze opracowanie tablic
astronomicznych, współudział w powołaniu do istnienia
akademii bratysławskiej, wreszcie też najlepsze ponoć
opisanie wniosków z obserwacji komety, która widzianą
była 10 stycznia 1472 roku. Choć wymieniona tu jako
ostatnia praca miała charakter astrologiczny, to napisana
została językiem i w stylu świadczącymi o kolejnym talencie
tego olkuszanina.
Kończąc wspomnienie starszego z Marcinów z Olku-
sza, zwróćmy jeszcze uwagę na jego testament. Choć
spory majątek zawdzięczał kontraktom zagranicznym, to
nie zapomniał o swej macierzystej uczelni. W ostatnim
swym rozporządzeniu Akademii Krakowskiej właśnie
zapisał wielce wartościowe astronomiczne przyrządy,
unikalne w ówczesnej Europie, a dziś uznawane za jedne
z najcenniejszych w światowej skali zabytki. Podarowane
przez niego torquetum, globus nieba i astrolabium po-
dziwiać można, zwiedzając Pokój Kopernika w Muzeum
Uniwersytetu Jagiellońskiego.
P
odobnie jak w przypadku profesora Bylicy, niepewną
wnież jest data narodzin Marcina Biema, kolejnego
zapatrzonego w gwiazdy olkuszanina. Na świat przyszedł
około siódmej dekady XV wieku. Zmarł w 1540 roku
w Krakowie. Ojcem jego był miejski rajca, też Marcin.
O matce wiemy tyle, że pochodziła z rodu Byliców, tych
samych, którzy szczycić mogli się dopiero co przedsta-
wionym astronomem. Od rodziców wracając wreszcie do
utalentowanego syna, zacząć należy podkreśleniem faktu,
iż Marcin Biem zyskał opinię jednego z najwybitniejszych
astrologów przełomu XV i XVI wieku. Opisując największe
jego osiągnięcia, w pierwszej kolejności wymienić należy
projekt reformy kalendarza juliańskiego, wykonany na
zlecenie papieża Leona X i oceniony najwyżej spośród
konkurencyjnych opracowań. Miał więc Marcin ten swój
wkład istotny w stworzenie kalendarza gregoriańskiego.
To działo się w drugim dziesięcioleciu XVI wieku, a co
zasługuje na uwagę w jego wcześniejszym życiu? Niewąt-
pliwym sukcesem było też stanowisko profesora w Aka-
demii Krakowskiej. Począwszy od 1491 roku, kiedy liczył
sobie ledwie około 21 wiosen, przez pięć lat na tej uczelni
wykładał matematyczno-przyrodnicze przedmioty. Jego
słuchaczem był wspomniany wcześniej Mikołaj Kopernik,
któremu przekazał swą wiedzę dotyczącą kalendarza,
razem też prowadzili obserwacje nieba w Krakowie i na
Warmii. Poza tym, że wykładał, był też rektorem owej Alma
Mater, znanej bardziej z późniejszej nazwy: Uniwersytet
Jagielloński. Zaszczyt ten przypadł mu kilkakrotnie, a to
w latach 1522–1524, 1527 i 1530–1531.
Marcin Biem talenty swe oddał również matematyce,
zasłużył się m.in. w propagowaniu trygonometrii, był także
jednym z pionierów astrometeorologii. On to dokonał
niezrównanych w swej długotrwałości obserwacji pogody.
Rzecz jasna opinia ta dotyczy tamtych dawnych czasów.
Niezależnie od tego docenić nam wypada, iż niemal 40 lat
obejmują odnotowane przez niego równoległe obserwacje
kosmosu i ziemskiej aury. Co prawda, w założeniu bada-
cza służyły one poszukiwaniu zwzków między pogodą
i układem gwiazd, jednakże wiele wniosły dla następnych
pokoleń naukowców meteorologów, uznawane są wręcz za
unikalne. Wyjątkowe tym bardziej, że ów nieprzeciętnie
utalentowany olkuszanin odnotowywał również społeczne
i gospodarcze skutki pogodowych zdarzeń.
Tak więc obaj Marcinowie, chzwykle w poczet astro-
low zaliczani, mieli niebagatelny wkład dla rozwoju
nauk powszechnie dz pownie traktowanych. Co więcej,
mają oni w rodzinnym mieście i na macierzystej uczelni swego
godnego kontynuatora. Z Olkusza bowiem pochodzi prof.
dr hab. Michał Ostrowski, kierownik zaadu Astrozyki
Wysokich Energii w Instytucie Obserwatorium Astrono-
micznym Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. #
37
W O L N O M U L A R Z P O L S K I J E S I E Ń 2 0 1 7 N U M E R 7 2
K A W A Ł K I A R C H I T E K T U R Y
O
statnie garście zboża zebrane
z pól są gwarancją przeżycia
zimy bez głodu. Kurz z ziele-
ni zmywa nieśpieszny, jesienny deszcz,
zmieniając jednocześnie kolory drze-
wom i liściom. Króluje złoto, czerwień,
brąz. Rozproszone światło łagodzi
kontury, kładą się dłuższe cienie, na-
wet jesienny upał jest łagodniejszy,
inny. Słońce nie oślepia. Rosa na pa-
jęczynach, spadające jabłka, kasztany
i orzechy, zapach powideł, nitki babie-
go lata prowokują do porządkowania
życia i prostowania ścieżek, zanim
szron je rozbieli i śnieg zaprószy.
Jesień jest czasem zbierania plonów,
podsumowania wysiłków wiosny i lata.
Duchowa spiżarnia wymaga uporząd-
kowania, wyrzucenia rzeczy niepo-
trzebnych, przygotowania miejsca na
nowe. A kiedy późny październik za-
szumi deszczem w rynnach, świerszcz
zagra za kominem, nastanie dobry
czas na czytanie baśni, legend i mitów.
Znów uwierzę poetom i bajarzom, któ-
rzy jesień i przemijanie widzą inaczej,
trzecim okiem. W dawnych czasach
bajki adresowane były do dorosłych,
dziś stały się literaturą uniwersalną,
bez wyraźnego adresu czytelniczego.
Można je odczytywać wżnych prze-
strzeniach i czasach, na wielu pozio-
mach interpretacyjnych. Ważna jest
wyobraźnia człowieka o otaczającym
świecie, tęsknota za pięknem, dobrem,
sprawiedliwością. Wartości nieprze-
mijające, ciągle istotne.
N
a półce czeka Maria Konopnicka.
Opowieść o duchowej, alche-
micznej przemianie Koszałka Opałka,
zwykłego/niezwykłego krasnoludka.
Motyw krasnoludków często bywa
przywlekany jako argument ostateczny
zwycięstwa logiki i rozumu nad wiarą.
Widział ktoś krasnoludka? Zważył,
zmierzył, wymienił z nim poglądy?
Jeśli c podobnego s zdarzyło,
uczestnik wydarzenia ma zapewnio-
ne miejsce w szpitalu bez klamek.
I leki redukujące zwidy. Ale Małego
Księcia też nikt nie widział, a książka
jest ciągle czytana i cytowana przez
młodszych i starszych, podczas gdy
baśń O krasnoludkach i sierotce Marysi
odeszła do wspomnień dzieciństwa.
Sierotka, ubogi chłop, krasnale zostały
wyparte przez smerfy, gumisie, hob-
bity, elfy… Szkoda. Warto przeczytać
polską bajkę jeszcze raz, dla siebie.
Katowana w szkole Konopnicką, ser-
decznie znielubiłam twórczość „poetki
proletariatu” i „wieszczki ludu... obie-
cując sobie, że już nigdy! A jednak
nie ma czegoś bardziej mylnego niż
„nigdy. Los zanosi się śmiechem,
słysząc podobne, a na koniec mówi:
oj, ja ci pokażę. No i pokazał.
W
stęp do bajki napisany przez
Janinę Porazińską wystarczy
jako zachęta do włączenia trzeciego
oka, wyszukania podtekstu w baś-
ni. Zwrócenie uwagi na słowo-klucz,
nazwę rzeczy największej, której wy-
BAJKOWA JESIEŃ
T E O D O R A C I E M I E N G A - M A Ć C Z A K
W kamieniu polnym, co mój grób pokryje,
Niechaj mi kamieniarz lireczkę wyryje...
A niechaj na nim napisu nie kładzie
I niech go w rzędzie nie stawia, ni w ładzie
Tylko w zakątku, gdzie brzoza szum niesie...




P I S M O P R Z Y J A C I Ó Ł S Z T U K I K R Ó L E W S K I E J
38 K A W A Ł K I A R C H I T E K T U R Y
mówienie pozwala skrzatom zyskać
siłę w niebezpieczeństwie i stać się
olbrzymami.
M
iłosierdzie. Ani nie mądrość, ani
nie siła, ponieważ te bez dobra
mogą stać się groźne.
Krasnoludki, słowiańskie bożęta-
-ubęta, istoty elementarne, stworze-
nia spoza naszego wymiaru, innej rze-
czywistości... znane z mitów i legend
świata. Zanim krzyknę: „niemożliwe!”,
pomyślę chwilę o czasie. Nie jest tak
prosty jak się wydaje. Nie jest księgą,
której kartki przekładane są tylko do
przodu. Linearność czasu od dawna
nie obowzuje. A me istnieją światy
równoległe? Teoria strun??
Fragment rzeczywistości? Czy Stei-
ner bajał, mówc o czterech grupach
istot elementarnych, czy tylko my/
ludzie ich nie widzimy okiem niedo-
skonałym, przyćmionym naukową
dumą?
Żywioł Ziemi – gnomy (koboldy,
skrzaty, bożęta, krasnoludki).
ŻywiWody – undyny (nimfy
wodne, utopce, rusałki, bagienniki).
Żywioł Powietrza – sylfy (duchy
powietrza, żywiołaki, elfy,ędne
ogniki).
Żywioł Ognia salamandry (duchy
ognia, ale także posłańcy Słońca, które
mają możliwość spełniania życz).
Krasnoludki, słowiańskie bożęta,
znajdują się w grupie pierwszej. Za
oarowane im okruchy chleba i sera
z odrobiną miodu lub mleka opiekują
się chatą gospodarzy, dziećmi, poma-
gają w ciężkich pracach, podsuwają
rozwiązania i nadzieję – Skrobek we
śnie widzi własne pole obsiane psze-
nicą – czasami trochę psocą, ale ich
psoty są życzliwe ludziom, dopóki
człowiek ich potrzebuje i o nich pa-
mięta.
K
oszałek Opałek, krasnoludek-
-kronikarz i jego alchemiczna
przemiana. Jak widzi go bajarka? Jako
zarozumiałego naukowca, mierzącego
rzeczy własną miarą, opisującego świat
według własnych wizji (motyw Tata-
w, pieczenia kartoi), zawierającego
niechlubny kontakt z lisem Sadełko,
niewidzącego otoczenia (szukanie
Wiosny). A przecież on się zmienia.
W końcówce baśni rozumie popeł-
nione błędy, staje się inny. Porzuca
martwe prawdy. Spostrzega, że fałszy-
wa nauka może mamić i zwodzić. I że
wszelkie kroniki tamtych czasów pełne
zmyśleń i nieprawdy. W swojej prze-
mowie, przed zejściem do podziemi,
król Błystek wyjaśnia to, że Koszałek
Opałek pozostaje w świecie ludzi,
szukaniem sławy. Kronikarz krasno-
ludków już jej nie chciał. Przemienił
ołowiane serce w złote. Stał się prosty,
cichy i dobry. Słucha i mówi sercem.
Pisze żywą księgę pamięci i tradycji,
której ogień nie spali i wiatr nie roz-
wieje. Wymyślana, przekłamywana
„Historia Krasnoludków” przestaje
być ważna.
Król Błystek, który nie umie ogrzać
się blaskiem złota i drogich kamieni.
Ogrzewa go wiosna, słońce, miłość
i pomoc niesiona Człowiekowi (przy-
gotowanie poletka, zbieranie ziarna
na zasiewy). Znów inny poziom baś-
ni: bogactwo nie czyni szczęśliwym,
Człowieka ani Krasnoludka. Trzeba
czegoś wcej. Słońca, radości, aktyw-
nego uczestnictwa w życiu innych, nie
tylko ludzi, także wszystkich stworz
i małych istnień (szczur Wiechetek
podkradający zboże dla szczurzątek.
Błystek nakazał krasnoludkom opiekę
nad nim i dziećmi).
Królowa Tatra. Sławią ją dwa chóry
bow świerkowych. Jeden przedstawia
39
W O L N O M U L A R Z P O L S K I J E S I E Ń 2 0 1 7 N U M E R 7 2
K A W A Ł K I A R C H I T E K T U R Y
Tatrę jako bezlitosną potęgę, drugi jako
litościwą, mądrą władczynię, której
przychylność zyskuje tylko szlachet-
ny bohater. Trzy przeszkody stona
drodze Marysi pragnącej odzyskać
gąski: wysoka góra, śnieg i lód, po-
tok. Sierotce pomagają orzeł, promyk
ońca i mgiełka. Marysia szcśliwie
przechodzi przez próby: powietrza,
ognia i wody. Przypomina to próby to-
warzyszące wtajemniczeniu na drodze
Wyższego Poznania. Ważne jest to, co
człowiek chce osgnąć. Marysia przy-
szła z czystym sercem, pnym miłości,
nie chcia niczego wyłącznie dla siebie.
Pba skończyła się pomyślnie.
Z
ło wyrządzone świadomie przez
lisa i nieświadomie przez Koszał-
ka pożądającego gęsich piór służących
do pisania kronik zostało unicestwio-
ne, przetransformowane przez mi
-
łość Marysi, pracę Skrobka, wysiłek
krasnoludków. Dobra było więcej. Jak
często bywa w życiu, ono zwyciężyło.
Odwieczna walka Dobra ze Złem.
Czy Zło, unicestwiane przez Dobro,
zagrożone w swoim istnieniu atakuje
ze zdwojoną siłą? Mlę, że swoimi
czynami dostarczamy paliwa jednemu
i drugiemu.
Na koniec legenda o przeszłości
Polski. Rzepicha, Piast, Ziemowit.
Przycie chrześcijaństwa. Miejsce sło-
wiańskich krasnoludków zajęły anioły.
Krasnoludki uciekły od ludzi. Jednak
nie anioły wydziły rodzime skrzaty
z ich ziemi, a dźwięk dzwonów. Głos
mówiący, że przestały być potrzebne,
że ludzie patrzą w innym kierunku,
słuchają innych prawd, czczą innych
bogów.
N
ie ma już skrzatów. Odeszły. Au-
torka daje dzieciom nadzieję,
iż ukażą się, gdy zaświeci wiosenne
słońce. Dorośli są od tej nadziei wolni.
Odeszli słowiańscy bogowie: Perun,
Weles, Swaróg, Świętowit, Chors, Jary-
ło. W ślad za nimi Mokosz, Marzanna,
Perperuna, Zorza, boginki, rusałki,
stworze, zdusze. W kapliczkach na
rozstajach dróg siedzą pochmurni, za-
myśleni święci, zastępując Świętowita
lub Perkuna chroniących przed siłami
demonicznymi i wyznaczających gra-
nice osad. Palenie ogni w noce Kupały
i Dziadów nie jest obrzędem; pierwsze
stało się zabawą, drugie aktem pamię-
ci. Powoli zanika pamięć korzeni. Za-
czynamy wstydzić się słowiańskości,
braterstwa genetycznego z Rusinami.
wimy: my – Europejczycy. Dla-
czego? W Europie jest miejsce dla
Słowian. Istniejemy (genetycznie)
od 17,5 tys. lat, a na tych ziemiach
od prawie 3,5 tys. Mamy przeszłość,
własne tradycje, ale też zapomnianą
religię, odrzuconych bogów. Jeśli na-
wet nie pamiętamy – nie depczmy.
Chzatęsknić za starym, słowiańskim
czasem, tak odległym i tak bliskim.
Przywołać wspomnienia i sknoty.
Przekazać pamięć młodszemu po-
koleniu.
D
worek w Bronowie sprzeda-
ny został przez Konopnickich
w 1872 roku. Poetka spędziła w nim
10 lat. Byłam w tym domu kilka razy,
polonistka, wielbicielka Konopnickiej
włóczyła klasę śladami poetki, wbijała
nam wierszyki do głowy, ale niestety,
jak dzisiaj myślę, nie przekazała swojej
pasji. W tamtym czasie nie czułam
magii miejsca. Potrzebowałam lat,
doświadczeń i porządkowania du-
chowej piwniczki, by napisać o ezo-
terycznej, mistycznej ścieżce poetki
i z rumieńcem wstydu wspomnieć
swój dziewczyński chichot sprzed
55 lat nad lireczką wyrytą w polnym
kamieniu... #
P I S M O P R Z Y J A C I Ó Ł S Z T U K I K R Ó L E W S K I E J
40 K A W A Ł K I A R C H I T E K T U R Y
B
o jak oddać w krótkiej formie pasję i pierwsze,
najwcześniejsze wspomnienia z dzieciństwa, które
dziś, trochę wbrew planom – stały się moją pracą,
sposobem na życie, źródłem trosk, obaw, ale też fascynacji,
spokoju, piękna, nowych przyjaźni, wyzwań, planów. Jak
ująć w krótkiej formie te wszystkie napotkane po drodze
osoby, nowe znajomości, przyjaźnie? Jak oddać emocje,
które towarzyszą przed wyruszeniem w rejs? Napięcia, które
powstają na małej jachtowej przestrzeni między ludźmi?
Konikty? Radości? Przyjaźnie? Stres? Jak opisać w paru
słowach te wszystkie niesamowicie piękne, widoczne tylko
na morzu i od strony morza miejsca? Jak oddać stan ducha
NAVIGARE
NECESSE EST
Nawigowanie jest rzeczą konieczną



Żeglowanie to nie tylko podróż po
bezkresach wody, to przede wszystkim
podróż w głąb siebie samego. Podróż przez
własne słabości, marzenia, przez własny
charakter. To podróż po obszarach, które
wypełniamy sobą.
41
W O L N O M U L A R Z P O L S K I J E S I E Ń 2 0 1 7 N U M E R 7 2
K A W A Ł K I A R C H I T E K T U R Y
na nocnej wachcie, na środku (dosłownie) oceanu, czasem
spokojnego jak sen dziecka, gdy blask księżyca rozświetla
pokład tak jasno jak w dzień? Czy też oceanu tak do nie-
przytomności wściekłego, gdy zbawieniem zdaje się czarna
noc, w której nie widać piekielnego żywiołu tańczącego
wokół nas, trwających na maleńkiej łupinie – swoisty
dance macabre. Żywiołu, który potra przeraźliwie zawyć
huraganowym wiatrem, roztrzaskać błyskawicą niebo, na
odlew chlasnąć tonami zimnej fali. To NATU w czystej
formie, z jaką nie obcujemy na lądzie, zamknięci w miesz-
kaniach, samochodach, biurach. NATU przeogromna,
absolutnie wszechmocna, potraąca wzbudzić strach, na
końcu którego jest już tylko radość i spokój.
Żeglowanie to nie pasywne unoszenie się na wodzie –
dryfowanie.
Wszystkie jego aspekty łączy jedna, bardzo ważna cecha
– żeglowanie to wysiłek; zarówno w sensie zycznym, jak
i psychicznym. Zastanawiałem się, jak odnieść żeglowanie
do naszych wolnomularskich idei? Jak nawzać do wolno-
mularskiego trudu? Ma ono sobie wiele takich odniesień.
Bo jak życie – to podróż, to droga, to wolność, jaką dają
nam wielkie przestrzenie oceanów, wolność decyzji, kie-
runków, działania.
Gdy stoję na nabrzeżu, tuż przed wejściem na pokład
– czuję w sobie: Wiarę, Nadzieję i Miłość” do tego
ukochanego zawodu. Po wejściu na pokład przeistacza s
to w poczucie Wolności, Równości i Braterstwa – tych
jakże ważnych trzech wartości, dewiz, którymi kierują się
BB i SS
BTERSTWO – Zdecydowanie, poczucie braterstwa
zawiązuje się dość szybko w chwilach uniesień i rado-
ści, jaką przynosi balansowanie między żywiołem wody
i powietrza, w słońcu czy też w sztormowej pogodzie. To
dzielenie się radością i pasją. Poczucie braterstwa szybko
i silnie powstaje poprzez współdziałanie; na jachcie zawsze
jest coś do zrobienia. Szczególnie mocne (braterstwo)
w obliczu zmagań z przeciwieństwami, trudami, które
razem pokonujemy. Małe przestrzenie, obcowanie przez
24 godziny dziennie w sytuacjach dających minimum
prywatności – to siłą rzeczy zbliża i buduje więzi. Mówię:
na jachcie nasze maski bardzo szybko opadają. Tam nie
jesteśmy w stanie odgrywać naszych ról. Bardzo szybko,
jak na dłoni widać, kto z czego jest zbudowany. Żeglowa-
nie wydobywa z nas prawdziwy charakter. Bez zasłony,
„opakowania, udawania. Tam nie da się udawać.
RÓWNOŚĆ – Niesamowicie głęboko odczuwana rów-
ność wobec natury i żywiołu w różnych jego obliczach.
Mówi się: „Jedziemy na jednym wozie, tak jak płyniemy
na jednym pokładzie. Wobec Natury, a szczególnie wobec
jej bezwzględności, stajemy się równi. Traktuje Ona nas
jednakowo, swoją łagodnością, jak i brutalnością.
WOLNOŚĆ – Z wolnością wiąże się wolność przemiesz-
czania, co przedstawia zacytowane już na samym początku
łacińskie powiedzenie. Przemieszczania się, odkrywania,
zarówno w sensie geogracznym, jak i psychicznym. Wol-
ność to przestrzeń, którą mamy do dyspozycji. To swoboda
działania, myśli i ducha w obliczu żywiołu w jego nieza-
kłóconej formie. Tam też często zadaję sobie pytanie – czy
jesteśmy wolni od odpowiedzialności? Bo przecież Wolność
to odpowiedzialność; również za drugiego człowieka. To
troska i świadomy wybór.
I w tym miejscu (przekornie) dopowiem to łacińskie
powiedzenie: NAVIGARE NECESSE EST, VIVERE
NON EST NECESSE, co w dość wolnym tłumaczeniu
może znaczyć, że żeglować mus, bo jest ono konieczne,
natomiast zachowanie przy życiu taką koniecznością już
nie jest. Dosłownie i w przenośni. Według starożytnego
historyka Plutarcha słowa te Pompejusz zakrzyknął do
załogi okrętu, gdy uznał, że ryzyko utraty życia przez zało
i niego samego podczas szalejącego sztormu, w którym się
znaleźli, jest mniej ważne niż konieczność wypłynięcia
i żeglowania do wyznaczonego celu; i to bez względu na
koszty.
Czym jest żeglowanie? To nie tylko podróż po bezkresach
wody, to przede wszystkim podróż w głąb siebie samego.
Podróż przez własne słabości, marzenia, przez własny cha-
rakter. To podróż po obszarach, które wypełniamy sobą.
Przede wszystkim tu określamy, skąd i dokąd płyniemy
a przez to – kim jesteśmy. Co jest naszym celem? To tu
znakami nawigacyjnymi są wyznawane wartości. Między
innymi Wolność, Równość i Braterstwo. Panta rhei.
Rzekłem.
Br Adam
Deska wygłoszona w trakcie prac SzL Vitelon na
Wsch:. Warszawy w roku masońskim 6016/17.
P I S M O P R Z Y J A C I Ó Ł S Z T U K I K R Ó L E W S K I E J
42 L U D Z I E I D E E C Z A S Y
M
uzeum Reprodukcji w Bilbao mieści się w neo-
gotyckim budynku dawnego kościoła na ulicy
San Francisco, w samym centrum imigranckiej
dzielnicy tego miasta. Placówka może się pochwalić inte-
resującą kolekcją dokładnych kopii słynnych dzieł sztuki,
takich jak Wenus z Samotraki czy Apollo Belwederski. Poza
tym organizuje wystawy czasowe. W czasie gdy na pierw-
szym piętrze można było zanurzyć się w świat masonów,
wyżej pokazywano egzotyczne bóstwa Afryki i Brazylii.
Ten kulturowy synkretyzm (masoni w dawnym kościele,
między antycznymi rzeźbami a przedstawieniami pogań-
skich wierzeń innych kontynentów) stanowi zaskakujący
komentarz do hasła Wolność – Równość – Braterstwo.
Można by było dodać do słynnej masońskiej triady także
Różnorodność, tak głęboko zakorzenioną w kulturze Pół-
wyspu Iberyjskiego, mimo próby jej wyrugowania przez
blisko czterdzieści lat dyktatury generała Francisco Franco.
Wystawę umiejscowiono na uboczu, w miejscu, gdzie
rzadko przechadzają się mieszkańcy innych dzielnic i tury-
ści, chociaż nie zaniedbano stosownej oprawy medialnej.
Ocjalna inauguracja nastąpiła 6 czerwca br. i dokonał jej
Czcigodny Mistrz Diego Puente, w obecności przedstawi-
cieli ratusza, dyrekcji muzeum oraz wysłannika Wielkiej
Loży Hiszpanii. – Chcemy zdemistykować kłamstwa o ma-
sonach – powiedział Wielki Mistrz. – Fantazje i fałszywe
wyobrażenia biorą się z niewiedzy. Jesteśmy krytykowani
za naszą dyskrecję, ale my niczego nie ukrywamy. Po prostu
milczenie jest jedną z naszych cnót.
Słowa Wielkiego Mistrza o demistykacji kłamstw za-
brzmiały nieco na wyrost, gdyż samej wystawie zabrakło
aspektu edukacyjnego. Była to po prostu oszczędnie za-
aranżowana rekonstrukcja loży, połączona z prezentacją
masońskich artefaktów: fartuszków, pamiątkowych medali,
a także patentu loży La Tolerancia No 16, datowanego na
19 lutego 1983 roku. Wśród dosłownie kilku wystawionych
książek zaskakuje obecność egzemplarza hiszpańskiego
tłumaczenia Tajemnic masonerii Leo Taxila. Za jedyny
komentarz wystawy służyły bardzo ogólnikowe informacje
na temat istoty wolnomularstwa zatytułowaneCzym
jest masoneria, zamieszczone po hiszpańsku i baskijsku.
Zainteresowani mogą więc obejrzrozkład i wyposażenie
loży, ale nie dowiedzą się, czemu służą poszczególne ele-
menty ani jaki jest ich sens symboliczny. Cnota milczenia
rzeczywiście mocno trzyma się wśród tutejszych masonów.
Być może jest to uzasadnione faktem, że pamięć o blisko
KORESPONDENCJA WŁASNA Z KRAJU BASKÓW
PRZY DRZWIACH
OTWARTYCH
W BILBAO





43
W O L N O M U L A R Z P O L S K I J E S I E Ń 2 0 1 7 N U M E R 7 2
L U D Z I E I D E E C Z A S Y
czterdziestu latach prześladowań wolnomularstwa z czasów
Franco nadal jest bardzo żywa. Franco zwalczał masone-
rię nie tylko jako ekspozyturę liberalizmu, komunizmu,
republikanizmu, ateizmu i wszelkich wrogich sobie sił, ale
wnież, jak głosi legenda, ponieważ w swoim czasie bardzo
chciał zostać wolnomularzem, ale nie przyjęto go do loży.
Rekonstrukcja powstała na trzechsetną rocznicę masonerii
spekulatywnej ma niechlubną poprzedniczkę. W latach
pięćdziesiątych w Salamance zebrano zarekwirowane zde-
legalizowanym lożom przedmioty i dokumenty. Generał
L
oża La Tolerancia No 16 z siedzibą w Bilbao zapaliła światła w 1983 roku jako pierwsza na terenie Kraju
Basków po ocjalnym zniesieniu zakazu działania masonerii, który wprowadziła dyktatura po wojnie
domowej. Jest to loża męska, pracująca w Rycie Szkockim Dawnym i Uznanym i aliowana przy Wielkiej
Loży Hiszpanii (GLE). Poza tym w Bilbao pracuje również liberalna, zrzeszająca tak mężczyzn, jak i kobie-
ty, loża La Luz de Norte No 63 (Światło Północy) na Wschodzie Bilbao, aliowana przez Wielkiej Loży
Symbolicznej Hiszpanii (GLSE). Masoni pracują także w pozostałych stolicach baskijskich: San Sebastian,
Vitorii oraz Pampelunie. #
P I S M O P R Z Y J A C I Ó Ł S Z T U K I K R Ó L E W S K I E J
44 L U D Z I E I D E E C Z A S Y
Franco zaplanował tam powstanie swoistego Muzeum
Masonerii, którego celem było przedstawienie wolno-
mularzy jako zagorzałych wrogów wszelkiego porządku,
a zwłaszcza hiszpańskiego państwa i Kościoła katolickiego.
Tak więc przy użyciu autentycznych elementów wystroju
lóż stworzono wypaczony obraz loży masońskiej, w którym
na przykład Izba Rozmyślań nabrała cech mrocznej sali
tortur. Obecnie zrekonstruowana wedle pomysłu generała
loża stanowi część wystawy na temat historii hiszpańskiego
wolnomularstwa w Centrum Dokumentacji Pamięci Hi-
storycznej w Salamance i ma obrazować prześladowanie
masonerii za czasów frankistowskiej dyktatury.
W ostatnich latach wolnomularstwo hiszpańskie coraz
chętniej „otwiera swoje drzwi”, organizując wystawy,
konferencje i inne wydarzenia. Rok temu Wielka Loża
Hiszpanii zaprosiła na krótkie zwiedzanie swojej siedziby
w Madrycie. W tym roku okrągła rocznica powstania ma-
sonerii spekulatywnej zaowocowała licznymi wystawami
– o różnej wielkości i tematyce – do których dołączyli
swoją rekonstrukcję masoni z Bilbao. Tytuł wystawy, „Przy
drzwiach otwartychdaje nadzieję, że masoni w Kraju
Basków dążą do coraz szerszej jawności. Być może oznacza
to, że w przyszłości przedstawią nam więcej użytecznych
i interesucych informacji na temat swojej historii i działań,
które rzeczywiście pomogą zdemistykować kłamstwa na
temat wolnomularstwa. KS
45
W O L N O M U L A R Z P O L S K I J E S I E Ń 2 0 1 7 N U M E R 7 2
L U D Z I E I D E E C Z A S Y
Z
wielkim wzruszeniem ogląda-
liśmy na stronie FB Wielkiej
Loży Kornwalii zdjęcia z nie-
zwykłego posiedzenia loży Św.An-
drzej nr 1151. Członkiem loży jest brat
Marek Hunter, którego wzrok coraz
bardziej odmawia posłuszeństwa. Jego
towarzyszem, przewodnikiem i praw-
dziwym bratem w biedzie jest Rovan,
pies-przewodnik. Na posiedzenia loży
przychodzą razem, obydwaj ubrani
w stroje masońskie. Rovan jest bardzo
cierpliwy, siada niedaleko brata sekre-
tarza i czeka ze spokojem i uwagą aż
do zakończenia prac. Święty Franci-
szek nazwał zwierzęta naszymi braćmi
mniejszymi; Rovan jest jednym z nich.
W jego wydaniu słowo „brat” nabie-
ra jeszcze piękniejszej niż zazwyczaj
barwy. W.
NASI
BRACIA MNIEJSI
P I S M O P R Z Y J A C I Ó Ł S Z T U K I K R Ó L E W S K I E J
46 W N A S T Ę P N Y M N U M E R Z E
K
to z wolnomularzy i wolnomularek nigdy nie stanął
między dwiema świątynnymi Kolumnami? Chyba
nikt! „Stajemy między nimi za każdym razem, gdy
wchodzimy do Świątyni” – mówi Rytuał Rysowania Obrazu
Loży, którym posługują się warsztaty Wielkiej Loży Kultur
i Duchowości (GLCS). „Przypominają nam [one]
o dwoistości i o tym, że naszym obowiązkiem jest wykaza-
nie, że jesteśmy godni przynależenia do Wolnomularstwa
– tłumaczy dalej Rytuał. #
DWIE KOLUMNY W ŚWIĄTYNI
WOLNOMULARSKIEJ
D A V I D S T E I N K E L L E R
Z
apowiedzianą latem drugą część artykułu Br. Waldemara
Gniadka pt. Wolnomularze spod znaku cyrkla i węgielnicy
zamieścimy w numerze zimowym. REDAKCJA
Brat Andrzej Strug
Gdy ciemność zapada
I światła latarń zapło
Wtedy wychodzą masoni
I słychać kielni stuk…
Prowadzą długie narady
Jak poobsadzać posady
I mówią, że nie ma Boga
Jest tylko Andrzej Strug.