
23
W o l n o m u l a r z P o l s k i l a t o 2 0 1 3 • n u m e r 5 5
W o l n o m u l a r s k i e r e f l e k s j e
chińska, gromadząca opisy niezliczonych przypadków
różnych schorzeń i dobierająca do ich leczenia coraz
doskonalsze środki. Niektóre z nich zadziwiają prostotą
iskutecznością. Postęp wolnomularza na drodze docho-
dzenia do prawdy odbywa się drogą odkrywania stopnio-
wo własnego wnętrza, czyli coraz bardziej zaawansowanej
medytacji lub, jak kto woli, introspekcji. Towarzyszy mu
równoczesne poszerzanie i pogłębianie wiedzy na temat
symboli, polegające na docieraniu do ich coraz głębszego
znaczenia, czyli niewidocznej na zewnętrz struktury
rzeczywistości. Doskonalenie symbolizacji odbywa się
w cyklach przypominających wędrówkę po spirali, której
elementy powtarzają się na przeciwległych skrętach ogar-
niających coraz większy obszar. Mimo że poszczególne
zwoje, oddalając się stopniowo od środka, wydają się
istnieć osobno (można je np. policzyć) pozostają ze sobą
w ścisłym związku. Bardzo ważną rolę scalającą odgrywa
przy tym intuicja, której źródłem jest cała niezróżnico-
wana masa indywidualnego doświadczenia człowieka
zapisana w pamięci wraz z kontekstem jego nabywania. Religia nie wyznacza żadnego szlaku dochodzenia do
prawd wiary poza przysłowiową modlitwą i pracą. Nie
mówię tu o oczywiście o duchownych różnych kościołów,
których edukowanie w odrębnych szkołach i uczelniach nie
ma wiele wspólnego z wiarą, ponieważ często są to ludzie
głęboko niewierzący, którzy wybierają sobie zawód „sług
Bożych”, a raczej dobrze opłacanych pracowników admini-
stracji kościelnej, o czym świadczy ich tryb życia, niemający
nic wspólnego z głoszonymi wartościami iprzekonaniami
na temat porządku natury. Wprzypadku szeregowych
wyznawców docieranie do prawd wiary, przedstawianych
często w postaci dogmatów, polega na kolejnych ilumina-
cjach lub wglądach przybliżających człowieka do bóstwa
ipozwalających uzyskać boską przychylność. Dowodzenie
prawdy schodzi przy tym na drugi plan. Religia chętnie
posługuje się symbolami, które jako totemy same często są przedmiotem czci. Za pomocą metafor i alegorii, wie-
loznacznych oraz niejasnych ze swej natury, narzucając
ich interpretację, usilnie dąży do wytworzenia w swych
wyznawcach bojaźni bożej. N
auka, zwłaszcza empiryczna, poszukuje prawdy
metodą intensywną, posługując się regułami lo-
gicznego wnioskowania w ramach metodologii specjalnie
dobranej do badania poszczególnych dziedzin rzeczywi-
stości. Posługuje się przy tym wiedzą zgromadzoną przez
poprzedników, bardzo rozbudowaną symbolizacją iswo-
istym językiem, który pracowicie rozwija i modykuje,
starając się, aby w najwyższym możliwym stopniu był on
przezroczysty dla wyrażanych znaczeń. Język naukowy
zczasem się autonomizuje i według prawa Wora zaczyna
myśleć za badaczy, wyznaczając pole badań i operacje,
jakie są możliwe do wykonania. Od czasów Locke’a kró-
lem metod naukowych jest eksperyment, który pozwala
stawiać przyrodzie pytania, na które ma ona tylko dwie
możliwe odpowiedzi: tak lub nie. W chwili podjęcia ba-
dań nie wiadomo, która z nich wyniknie z zastosowanej
procedury badawczej. Pod tym względem procedura jest
trochę jak podróż bez kompasu, ale ponieważ warunki
badania są dobrze kontrolowane, wiara w niezawodność
wybranej metody każe uznać uzyskaną odpowiedź za
prawdę. Bez znaczenia jest, że badane fakty są powoła-
nymi sztucznie do życia próbkami rzeczywistych zjawisk
i procesów przeniesionych do laboratorium. Wyniki
badań testowane są następnie statystycznie, a potem na
jakiś czas włączane do systemu naukowego, który szczyci
się obiektywizmem i niezależnością od wszelkich spo-
łecznych nacisków. Postęp w kumulacji wiedzy tą drogą,
połączony z rozwojem wdrożeń (zwłaszcza militarnych),
nie pozwala na systematyczne, ewolucyjne rozwijanie
myśli naukowej przez samych naukowców. Odbywa się to
skokowo przez różne rewolucje, zmierzające z zawrotną
szybkością w kierunku, którego od pewnego czasu żadni
futurolodzy nie potraą przewidzieć. S
ztuka podąża w tym szaleństwie za nauką, wymy-
ślając coraz bardziej wyranowane środki wyrazu.
Dekomponuje rzeczywistość i, składając ją na nowo, stara
się z niej wydobyć kwintesencję zmian. Eksperymenty
artystyczne bazujące na intuicji nie podlegają żadnym
racjonalnym ograniczeniom. Filtrowane są przez oso-
bowość artysty iwyrażone w indywidualnej symbolice,
której odczytanie wymaga, jak to ma miejsce np. w muzyce
współczesnej, sporego doświadczenia, pozwalającego
na zgrubne chociaż określenie struktury kompozycji
iumiejscowienie jej wśród innych struktur muzycznych
danego gatunku. Artyści, podobnie jak naukowcy, bardzo
wierzą w rzetelność swojego warsztatu. P
owszechnym celem zdobywania wiedzy jest dojście
do mistrzostwa. Kwalikacje na mistrza zdobywane
są w wolnomularstwie, poczynając od 3 stopnia na 30-tu
coraz wyższych poziomach. W rytuale otwarcia światło
pochodzące od Czcigodnego Mistrza lub Czcigodnej
Mistrzyni roznoszone jest ze Wschodu na Zachód zarów-
no w postaci żywego ognia, jak i symbolicznie poprzez
kierowanie wymianą poglądów. Czcigodny lub Czcigodna
jest pierwszym z Trzech Wielkich Świateł i to od niego
lub od niej mason lub masonka otrzymuje w dosłownym
sensie objaśnienia wszelkich czynności wykonywanych podczas ceremonii, symboli towarzyszących pracy loży
wokreślonych stopniach, powinności wolnomularskich,
atakże komentarze do własnych i cudzych wypowiedzi. To
on lub ona kieruje przepływem informacji, rozpoczynając
i zamykając wymianę poglądów. Osiągnięcie mistrzostwa
w trzecim stopniu jest wystarczającym warunkiem spra-
wowania wszystkich funkcji ocerskich w strukturach
lożowych oraz międzylożowych i międzyobediencyj-
nych. Struktura wolnomularstwa jest bardzo złożona, ale