1
W O L N O M U L A R Z P O L S K I J E S I E Ń 2 0 1 8 N U M E R 7 6
N A Z W A S E K C J I
Br Adam Suwerennym Wielkim
Inspektorem Generalnym .................s. 3
Co po nas kiedyś zostanie? ................s. 4
Paryskie reminiscencje ....................s. 12
e Times” o kobietach
wolnomularzach ..............................s. 12
Moje spotkania
z „Wolnomularzem ......................... s. 13
Kolce i kwiaty .................................... s. 14
Listy do redakcji ...............................s. 16
Czas na nowy, „niemasoński”
hymn Polski? .....................................s. 17
Wielcy Mistrzowie na kolacji
u prezydenta Francji ........................s. 18
Niejmy się!
–rozmowa z T. Cegielskim ............ s. 19
Wolność w XXI wieku
– mit czy redenicja? ....................... s. 24
Etyka niezależna
a wolnomularstwo ............................s. 27
Gaja jest kobietą! .............................. s. 29
Deszcz pada na świątynię ............... s. 34
Pierwsze stulecie
masonerii hiszpskiej .................... s. 39
80 lat dekretu antymasońskiego ...s. 44
cena: 20 zł
(w tym 5% VAT)
ISSN 1231-0115
76
Jesień 2018
1924–2018
1924–2018
1924–2018
3
W O L N O M U L A R Z P O L S K I J E S I E Ń 2 0 1 8 N U M E R 7 6
J U B I L E U S Z
patrz na str. 48)



23
dnia drugiego miesiąca 6018 Roku Praw
-
dziwego Światła (23 kwietnia 2018), na
mocy jednogłośnej decyzji Rady Najwyż-
szej Polski 33° i Ostatniego Stopnia Rytu Szkockiego
Dawnego i Uznanego, jej Suwerenny Wielki Komandor
dokonał obrzędu podniesienia Br Adama Witolda
Wysockiego do najwyższego stopnia wolnomular-
skiego wtajemniczenia. Tym samym dołącz On
do łańcucha Suwerennych Wielkich Inspektorów
Generalnych – Braci, którzy swoim wielkim zaangażo
-
waniem w pełni udowodnili oddanie ideałom Zakonu
i których stawia się za wzór przyszłym pokoleniom
wolnomularzy. #
BR ADAM
SUWERENNYM
WIELKIM
INSPEKTOREM
GENERALNYM
P I S M O P R Z Y J A C I Ó Ł S Z T U K I K R Ó L E W S K I E J
4J U B I L E U S Z
Jubileusz i czas reeksji, niesamowicie symboliczne
hasło i czas. Na przełomie 1993 i 1994 roku jako mąż
świeżo inicjowanej w Arras we Francji wolnomularki
i postulant oczekujący na swokolej, z wypiekami na
twarzy słuchałem każdej informacji czy rozmowy o tej
organizacji. Jej realia były zupełnie inne niż dziś. Wszyscy
byli do wolnomularstwa zapraszani. Było to wielkie wy-
różnienie. Wiedzę na temat tego, gdzie nas zaproszono,
mieliśmy zerową, ale zaufanie do osób zapraszających
olbrzymie. Każde słowo o tym, jak jest t a m, czyli w kil-
kusetletnich lożach francuskich śniło się po nocach.
Brak wiedzy o wolnomularstwie zastępowa wielka
fascynacja przynależnością do wielkiej międzynarodowej
społeczności. Każda wizyta we francuskich lożach, gdzie
mimo barier językowych i różnic kulturowych witano
nas jak z dawna oczekiwaną rodzinę, budowała poczucie
międzynarodowej przynależności, wolności, poczucie
bycia Europejczykiem.
K
ształtowy się zręby współczesnego wolnomu-
larstwa polskiego. Powstawały różne organizacje,
przenosząc światła swoich lóż do Polski. Inicjowano
pierwszych kandydatów. Zdarzało się, że j po dwóch
tygodniach byli Mistrzami. Starzy „wyjadacze” mie-
li po dwa lata wolnomularskiego stażu i kilkakrotną
bytność we Francji na pracach, tam bowiem odbywały
się inicjacje i podwyżki. Dla mnie, inicjowanego na
początku 1994 roku, spotkanie z Adamem Wysockim,
redaktorem naczelnym nowego czasopisma o budzącej
emocje nazwie Wolnomularz Polski, było niesamo-
witym przeżyciem. Adam ze swoim zaangażowaniem,
wiedzą i planami wydawania ogólnopolskiego czasopisma
wolnomularskiego jaw sjako Mistrz nad Mistrzami.
Szybko zaangażowałem się w jego inicjatywę. Szefując
małej sprywatyzowanej drukarni, zaoferowałem swoją
pomoc i kilka pierwszych numerów było drukowanych
pod moim nadzorem. Sam uczestniczyłem w procesie
przygotowania do druku, który wyglądał zupełnie inaczej
niż dziś. Kalki techniczne, drukowane lewo czytelnie
i naklejane na wielkie przezroczyste folie montażowe,
potem naświetlanie ręczne blach osetowych i druk na
archaicznych maszynach. I oszałamiający nakład 1000
sztuk. Ogólnopolskie ocjalne czasopismo o polskim
wolnomularstwie. Biorę w tym udział. Duma.
CO PO NAS
KIEDYŚ ZOSTANIE…
B R T O M A S Z S Z M A G I E R






5
W O L N O M U L A R Z P O L S K I J E S I E Ń 2 0 1 8 N U M E R 7 6
J U B I L E U S Z
W
chodziłem coraz głębiej
w realia, a rzeczywistość
weryfikowała zapał i zamiary.
Koszmar dystrybucji, brak zwro-
tu nakładów, nie wiąc o zysku.
Nasze typowo polskie piekiełko
środowiskowe. Nie dość, że realia
polskiego rynku po reformie go-
spodarczej dobierały się do skóry,
to jeszcze własne środowisko za-
miast pomocy i wsparcia oferowało
krytykanctwo i personalne niesna-
ski. Szybko życie zwerykowało
plany. Ale Adam Wysocki, redaktor
naczelny, sponsor i wyrobnik, alfa
i omega nowego pisma, nie d się
złamać. Ideowość i konsekwencja
pionierów takich jak Adam jest
dziś trudna do zrozumienia dla
wielu młodych ludzi. Zmienił
konwencję, kupił starą kopiar
A3, podporządkował swojej idei
całe życie, „zatrudnił” całą rodzi-
(żona i jednocześnie zakonna
siostra Adama, Mirka Dołęgowska-
-Wysocka, ch z innej obediencji,
i tak od początku była sekretarzem
i dobrym duchem czasopisma)
i domowymi metodami kontynuował wydawanie pisma.
Mała Ola, nastoletnia córka Adama, dostała komputer, ale
nie do zabawy i rozrywki, tylko do sadu pisma i szybko tę
umiejętność opanowała. Obserwując dziś dorosłą Aleksandrę
– silną i uporządkowaną, konsekwentną i zaangażowa
rozumiem, jak moo sto udać. Trwało to z lepszym lub
gorszym skutkiem dwadzieścia lat. Zdrowie Adama, realia,
coraz mniejsze zainteresowanie słowem pisanym dały o so-
bie znać. Naspiła długa przerwa, aż żona i siostra Adama
drMirosława Dołęgowska-Wysocka wzięła sprawy w swoje
ce. Dla Adama doprowadziła do wydania 50. numeru
Wolnomularza Polskiego. Zbudowała zaplecze w postaci
swojego blogu ASZE, ŻONA PANA BOGA, strony www
i prolu na Facebooku. W 2012 roku wraz z O wprowadziła
Wolnomularza Polskiego” w norzeczywistość. Przez
szć lat cztery razy do roku, w cyklu wiosnalato – jesień
– zima, ukazywał się nowy, profesjonalnie zrobiony bardzo
ciekawy i merytoryczny „Wolnomularz Polski. Upłynęło 25
lat, świat wokół zupełnie się zmienił. Myślę, że bardziej niż
przez cały XX wiek. Zmieniła spoligraa. Zniknęły zawody
ludzi, którzy pracowali przy pierwszych „Wolnomularzach,
nie ma granic w Europie i wyjazd do Francji na prace z for
-
malnego punktu widzenia jest taki sam jak z Warszawy do
Krakowa. Nie ma tamtej motywacji, emocji, oczywistego
zaangażowania nie tylko w uczestnictwo, ale także w budo-
wanie. Dziś do wolnomularstwa przychodzą osoby, kre
o tej organizacji przeczytały wszystko, mają oczekiwania
i swój punkt widzenia oraz składają
aplikację przez internet. Trudno
nawiązać emocjonalną nić, nie ma
zaufania do wiedzy i doświadcze-
nia Mistrza. Uczeń konfrontuje
wszystko ze swoją/interneto
wiedzą i komentarzami. To, co
kiedyś było dome czasopisma,
czyli wymiana pogw, zdobywa-
nie personikowanej przez autora
i wydawcę informacji, przeniosło
się do wirtualnego anonimowego
i niewerykowanego świata.
* * *
D
zialność Adama Wysockie-
go, uhonorowanego przez
Konwenty Wielkiego Wschodu
Polski tytułem dożywotniego
Wielkiego Edytora, to nie tylko
sztandarowe pismo „Wolnomu-
larz Polski. To także kilkadziest
tomików BiblioteczkiWolnomu-
larza Polskiego” oraz seria zlecona
przez WWP „EX ORIENTE LUX”,
to także działalność popularyza-
torska: Spotkania „Pod Akacją,
ogromna ilość udzielonych wy-
wiadów dla prasy i innych mediów, dziestki druków ulot-
nych zawierających deski, przewienia z żnych okazji,
kalendarze, graki.
25 lat i smutna, ale nieunikniona decyzja, że to j
koniec.
Tylko czy zdajemy sobie sprawę, że za kilkanaście lat je-
dynym, co pozostanie po wolnomularstwie naszych czasów
dą zakopane w bibliotekach egzemplarze „Wolnomularza
Polskiego, udostępniane nielicznym druki ulotne? Z nich
będą ciekawi czerpać wiedzę o tym, jak było. I ta wiedza
pozostanie dzięki idei i determinacji jednego człowieka
i aktywności jego rodziny – Adama Wysockiego.
Pokazując dziś szerokiej publiczności, czym jest wolno-
mularstwo, możemy oprzsię na starych, pięknych przed-
miotach, zachowanych kopisach, starannie wykonanych
patentach, ozdobach, w których widać indywidualizm,
artyzm i zrozumienie. Po tych dwudziestu pięciu latach
zostanie Wolnomularz Polski”, dziesiątki desek i przemó-
wień, dyplomy i akcydensy, dorobek Adama Wysockiego.
Co zostanie po nas? Pliki komputerowe, niesmak po ko-
mentarzach i dyskusjach na internetowych forach i akce-
soria zrobione w Pakistanie, takie same dla całego świata,
anonimowe i bez duszy. #
Deska wygłoszona na pracach
Sz L ATANOR (WWP) 6 września 6018 r.
Br Tomasz Szmagier jest b. Wielkim Mistrzem
Wielkiego Wschodu Polski
P I S M O P R Z Y J A C I Ó Ł S Z T U K I K R Ó L E W S K I E J
6J U B I L E U S Z
W
nocie do czytelników
Adam Witold Wysocki
– redaktor naczelny oraz
Mirosława Dołęgowska-Wysoka
sekretarz redakcji tak zaprezentowali
nowy tytuł:
Współczesna masoneria bierze swój
początek od spotkania za stołem
w starej londyńskiej gospodzie Pod
sią”. Pomysł na wydawanie „Wol-
nomularza Polskiego” przyszedł nam
do owy, gdy siedzieliśmy w małej
warszawskiej knajpce Hetmańska”.
Tam właśnie przy kieliszku staropol-
skiej doszliśmy do wniosku, iż warto
by coraz liczniejszym Przyjaciołom
Sztuki Królewskiej w Polsce stworzyć
własne pismo. Takie, z którego mogliby
się dowiedzieć nie tylko o bogatych
dziejach wolnomularstwa w Polsce i na
świecie, ale także wymienić między sobą
poglądy na temat aktualnych wyzwań
współczesności. I tak oto powstał numer
sygnalny „Wolnomularza Polskiego”.
Potraktujcie go jako zwiastun regu-
larnego miesięcznika, który zamierza-
my wydawać z myślą o Was, Drodzy
Przyjaciele! Będziemy czynić starania,
aby bon pismem możliwie żywym
i ciekawym. Prezentującym zarówno
historię bractwa ludzi w fartuszkach,
jak też współczesne problemy, które
interesu loże oraz braci masonów
i siostry masonki wszystkich rytów
i obrządków.
N
umer sygnalny składsię zarów-
no z przedruków z innych pism,
jak i z tekstów dotyczących przeszłości
masonerii. Tematyka dotyczyła w du-
żej mierze wolnomularstwa związa-
nego z Wielkim Wschodem Francji.
Sporo miejsca poświęcono lożom
kobiecym i adopcyjnym. Z doboru
tekstów można było wywnioskować,
iż pismo będzie raczej ideowo zbliżo-
ne do tego właśnie liberalnego nurtu
masonerii. W pierwszym numerze
Wolnomularza” redaktorzy Adam
Witold Wysoki oraz Mirosława Do-
łęgowska-Wysocka uściślili charakter
wydawanego tytułu:
Jesteśmy i pragniemy pozostpismem
niezależnym, otwartym na wszystkie
ryty i obrządki wolnomularskie. Nie
będąc organem żadnej określonej loży
czy też obediencji, tym wszechstronniej
i obiektywniej będziemy mogli Przyja-
ciołom Sztuki Klewskiej przybliżyć
sprawy i problemy, którymi żyją „Dzieci
Wdowy” tak w Polsce, jak i na świecie.
W
trzecim numerze pisma poja-
wiła się stopka redakcyjna in-
formująca o Radzie Programowo-Na-
ukowej, którą stworzyli prof. dr hab.
Ludwik Hassprzewodniczący; prof.
dr hab. Maria Szyszkowska, etyczka,
lozoa; prof. dr hab. Andrzej No-
wicki, lozof, w latach późniejszych
(1997–2001) Wielki Mistrz Wielkiego
Wschodu Polski – członkowie oraz
drMirosława Dołęgowska-Wysocka
– sekretarz. Podanownież informa-
cję, iż Tadeusz Andrzejewski (jeden
z animatorów odrodzenia liberalnego
wolnomularstwa w Polsce) jest hono-
rowym zastępcą redaktora naczelnego
i stałym przedstawicielem na Francję
oraz Unię Europejską.
P
rzez pierwsze dwa lata (1994–
1995) „Wolnomularz” ukazywał
się w miarę regularnie w cyklu dwu-
miesięcznym. Pierwsze numery były
do nabycia nie tylko w prenumeracie,
ale wnież w niektórych księgarniach
i kioskach większych miast, a jego
wydawcą była Agencja Promocyjno-
-Wydawnicza ACJA. Od stycznia
1996roku, „nie tylko z przyczynnan
-
sowych, jak to napisali później redakto-
rzy w tecie Dziesięć latWolnomularza
Polskiego, zrezygnowano ze sprzedaży
w kioskach i księgarniach. Wolnomu-
larz” rozprowadzany był odtąd wy-
łącznie w obiegu wewnętrznym oraz
w prenumeracie „non prot” dla grona
stych czytelników. Zmieniła się w-
nież szata typograczna; druk zamie-
niony został na odbitki kserograczne.
Można ł żartem pół serio określ, iż
czasopismo upodobniło sdo niele-
galnej, trzecioobiegowejbibuły” ze
względu na stosunkowo nieduży kg
odbiorw oraz sposób powielania.
c.d. na str. 8
ĆWIERĆ WIEKU
WOLNOMULARZA
POLSKIEGO”
B O G U M I Ł M . W O N I A K O W S K I



7
W O L N O M U L A R Z P O L S K I J E S I E Ń 2 0 1 8 N U M E R 7 6
J U B I L E U S Z
W
ios 1994 r. w klubie Pod Galer została
zorganizowała pierwsza konferencja praso-
waWolnomularza Polskiego. Byli na niej obecni:
redaktor naczelny Adam W. Wysocki, sekretarz
redakcji dr Mirosława Dgowska-Wysocka,
przewodniccy Rady Programowej prof. Ludwik
Hass i jego zastępca prof. Andrzej Nowicki. Relację
z tego wydarzenia, na które przybo kilkunastu
dziennikarzy polskich i zagranicznych zamieściliśmy
w numerze drugim WP. #
PIERWSZA
KONFERENCJA PRASOWA










P I S M O P R Z Y J A C I Ó Ł S Z T U K I K R Ó L E W S K I E J
8J U B I L E U S Z
c.d. ze str. 6
Wolnomularz” stał się nieregular-
nikiem – ukazywał się w najlepszym
razie kilka razy w roku, a np. w 2001
tylko raz. W okresie 1994–2005
wydano w sumie 49 numerów cza-
sopisma, chociaż dwukrotnie perio-
dyk nie ukazał się (chodzi o nr34,
chyba z roku 2001 oraz 39 praw-
dopodobnie z roku 2003), a mimo
tego redakcja zachowała ciągłość
numeracji, by znowu po prawie
szcioletniej przerwie w 2012 roku
wznowić tytuł już w innej rzeczy-
wistości wydawniczej.
Teksty ówcznie publikowane
na łamach „Wolnomularza
miały popularny charakter, były
często przeplatane rysunkami i wier-
szami satyrycznymi. Poświęcano
zdecydowanie więcej uwagi nurto-
wi romskiemu wolnomularstwa,
przynajmniej w pierwszych latach. Na
jego łamach dużo się również pisa-
ło o Uniwersalnej Lidze Masońskiej,
utworzonej w 1905 roku międzynaro-
dowej organizacji zrzeszającej wolno-
mularzy wszystkich ryw i obrządków
oraz obediencji i Wielkich Lóż z kilku-
dziesięciu krajów Europy, Ameryki oraz
innych kontynentów, aliowanej przy
ONZ. Nie było to przypadkowe, bo-
wiem Adam W. Wysocki pełnił funkcję
prezydenta Polskiej Grupy Narodowej
UFL, a Andrzej Nowicki był jednym
z dwu wiceprezydentów UFL-Polska.
Wolnomularzw odżnieniu od Ars
Regii” nie posiadał typowych działów
tematycznych, były to raczej stałe na-
zwy poszczególnych kolumn (a i to nie
zawsze) np. Sekret Budowy, Masoni
i polityka, Nasi Wielcy, Po pracach
i Agapie.
Wznowiony w nowej formule wios-
ną 2012 roku „Wolnomularz Polski”
otrzymał nr 50. Adam W. Wysocki
i Mirosława Dołęgowska-Wysocka
w tekście Powrót „Wolnomularza
takimi słowy określili zadania wzno-
wionego periodyku:
Nowy Wolnomularz Polski” będzie
czerpz najlepszych tradycji prasy
drukowanej, stanie się kwartalnikiem
ukazującym się wiosną, latem, jesienią
i zimą, obecnym w prenumeracie i wy-
branych prestowych księgarniach.
Jednak w dzisiejszych czasach na rynku
medialnym króluje Internet i media
społecznościowe. Będziemy zatem
obecni w postaci wirtualnej na stro-
nach WWW, na Facebooku i Twierze.
Nie zmienimy formuły merytorycz-
nej. Chcemy docierać do sióstr i braci
z wszystkich lóż polskich, niezależnie
od ich rytu i obrządku, chcemy pozy-
skiwać Przyjaciół Sztuki Królewskiej
z całej Polski. Chcemy łączyć, a nie
dzielić w imię najszczytniejszych haseł:
Wolności, Równości i Braterstwa.
O
d tego czasu Wolnomularz”
ukazuje się regularnie jako
kwartalnik, w nakładzie kolekcjoner-
skim 333 egzemplarzy. Jego wydawcą
jest Agencja Wydawniczo-Promocyj-
na OPO. Jest dostępny w prenu-
meracie, a w wolnej sprzedaży jedynie
w Księgarni Naukowej im. B. Prusa
w Warszawie.
Od nr 68 (jesień 2016)naspiła
zmiana na stanowisku redaktora naczel-
nego, Adama Witolda Wysockiego, któ-
ry zostredaktorem-seniorem, zas-
piła Mirosława Dęgowska-Wysocka.
Wolnomularz” posiada równi
swoją stronę internetową pod adre-
sem wolnomularzpolski.com oraz
prol na portalu społecznościowym
Facebook.
W najnowszej wersji można zali-
czyć „Wolnomularza Polskiego” do
periodyków popularnonaukowych,
takich jak np. magazyn historyczny
„Mówią Wieki”. Obecnie jest jedy-
nym polskim tytułem wolnomu-
larskim dostępnym dla szerszego
odbiorcy. Oprócz tekstów poświę-
conych przeszłości Sztuki Królew-
skiej, publikuje materiały na temat
aktualnych wydarzeń dotyczących
wolnomularstwa w kraju i na świe-
cie, jak również stara się na bieżą-
co śledzić wszelkie wydawnictwa
dotyczące masonerii i publikować
o nich informacje.
Wielką zasługą redakcji „Wol-
nomularza Polskiego” było
opublikowanie kilkudziesięciu broszur
w ramach „Biblioteczki Wolnomu-
larza Polskiego, a także na zlecenie
Wielkiego Wschodu Polski wydawanie
serii wydawniczej „Ex Oriente Lux.
To właśnie w ramach „Biblioteczki
Wolnomularza, w zeszycie nr 1 w roku
1994 ukazał się po raz pierwszy w ję-
zyku polskim tekst wolnomularskiej
Konstytucji Andersona.
W latach 2004-2006 zespół redakcyj-
ny Wolnomularza” wydawał również
Akację – magazyn aktualności Wol-
nomularza Polskiego. Był to periodyk
o charakterze typowo informacyjnym,
zawierający wiadomości z życia lóż
w Polsce i na świecie oraz przedruki
tekstów poświęconych Sztuce Kró-
lewskiej z prasy krajowej i zagranicz-
nej. „Akacja” ukazywała się wnież
w obiegu zamkniętym.
Bogumił Woźniakowski
Tekst powyższy jestagmentem
wyspienia Autora na Konferencji
Wielość w jedności, jedność w wielości.
W 300. rocznicę narodzin masonerii
spekulatywnej” – Kraków, 12 listopada
2017. Poszerzona i opatrzona przypi-
sami wersja znalazła się w książce pt.
„Szkice z historii polskiej masonerii”
wydanej w Krakowie w 2018 r.
9
W O L N O M U L A R Z P O L S K I J E S I E Ń 2 0 1 8 N U M E R 7 6
J U B I L E U S Z
Powstanie polskiej loży, w któ-
rej pracowałem, było zasługą
Alicji i Jerzego Dworaków,
którzy pragnęli, by po 55 latach uśpie-
nia znów zaczęło rozwijać się w Polsce
wolnomularstwo. Do loży tej zgłaszali
się wszyscy zagubieni masoni z róż-
nych krajów i obediencji, aby praco-
wać na chwałę Wielkiego Architekta
Wszechświata.
Na tych pracach poznałem wol-
nomularza noszącego nieznane
mi insygnia i zainteresowałem się
nim nie tylko z tego powodu, lecz
również, a może przede wszystkim
dlatego, że przynosił broszurki o te-
matyce wolnomularskiej. Zacząłem
je kupować. Zbierałem je nie tylko ze
względu na treść, ale także ze względu
na polskie słownictwo wolnomu-
larskie, którego wtedy nie znałem.
Tym wolnomularzem był właśnie
br Adam Wysocki.
G
dy więc założyliśmy lożę GLCS
[Wielka Loża Kultur i Ducho-
wości], wzorem Adama Wysockiego
wnież ja zacząłem drukować w for-
mie kilku czy kilkunastu stronicowych
broszurek deski naszych SS i BB
W sumie wydałem ich kilkadziesiąt.
M
oja znajomość z Adamem po-
głębiła się. Poznałem jego żonę
Mirkę, także masonkę i chciałem, by
oni poznali moją żonę (i również sio-
strę lożową) Olgę. Zaczęliśmy bywać
w ich mieszkaniu na Nowym Świe-
cie, które jest prawdziwym muzeum
wolnomularskim. Dlatego odwiedza-
jąc ich, oarowywaliśmy im książki
o wolnomularstwie wydawane we
Francji.
M
irka i Adam są bardzo zasłu-
żeni na polu krzewienia my-
śli wolnomularskiej jako redaktorzy
i wydawcy „Wolnomularza Polskiego.
N
iestety, jedyne pisma wolno-
mularskie wydawane w Polsce:
Wolnomularz Polski” i „Ars Regia,
przestały się ukazywać ze względu na
małe zainteresowanie czytelników.
A szkoda. Wszystkie numery tych
czasopism można znaleźć w biblio-
tece GLCS w Ustroniu. Oprócz cza-
sopism, zbiory ustrońskiej biblioteki
liczą ponad 2000 książek dotyczących
wolnomularstwa w szerokim zakresie,
w większości w języku francuskim (od
XVIII wieku). #
ADAM OTWORZYŁ MI DROGĘ
B R H E N R Y K W I E R N I E W S K I



P I S M O P R Z Y J A C I Ó Ł S Z T U K I K R Ó L E W S K I E J
10 J U B I L E U S Z
N
ie chcę, aby ta wypowiedź
brzmiała jak panegiryk. Ale
trudno uchronić się przed
pew emfazą, przy takiej okazji
jak jubileusz. Prawda jest taka, że
jest to jedyne, obok historycznego
już kwartalnika „Ars Regia”, pismo
wolnomularskie, które ukazuje się
regularnie do dziś. To, co szczególnie
warto podkreślić, to fakt, że stanowi
podstawowe źródło informacji o wol-
nomularskich wydarzeniach w kraju
i na świecie. Jest platformą wymiany
myśli dla wszystkich obediencji i grup
wolnomularskich działających w Pol-
sce. Jest zapisem naszych dziejów!
A wszystko to dzięki parze małżeńskiej
Br Adama Witolda Wysockiego
i S Mirosławy Dołęgowskiej-Wy-
sockiej. Bo jakkolwiek w historii pro-
cesy społeczne zależą od pewnej masy
krytycznej, to uruchamiane są przez
jednostki. Jednostki, które potraą,
chcą, mają pasję i wytrwałość. A dla
rodziny Wysockich wolnomularstwo
stało się pasją i sposobem życia. Pisząc
o rodzinie, nie sposób pominąć ich
córki Oleńki – Aleksandry Wysockiej,
która dorastając w atmosferze domu
na wskr przepojonego duchem
i wartościami masońskimi, naturalnie
uległa tej pasji i aktywnie włączyła się
zarówno w ruch wolnomularski, jak
i w prowadzenie czasopisma.
Piszę te słowa z ponad 20-letniej
perspektywy czytelniczki i autorki
Wolnomularza Polskiego”. I co tu
dużo ukrywać, Przyjaciółki i Siostry,
są to słowa zapewne subiektywne,
ale wiarygodne, bo oparte na faktach
i doświadczeniu.
Wolnomularz Polski” to nie tylko
czasopismo dostarczające wszech-
stronną wiedzę o ruchu wolnomular-
skim – jego historii i dniu dzisiejszym,
masonach i ich dziełach. To także śro-
dowisko! I to środowisko tworzyło
się i skupiało wokół „Wolnomularza
Polskiego” i różnych inicjatyw Ada-
ma i Mirki. Osobiście z największym
wzruszeniem i sentymentem wspomi-
nam Spotkania Pod Akacją w ich salo-
niku na Nowym Świecie! A było tych
spotkań wiele. Często uczestniczyli
w nich wolnomularze-intelektualiści,
bo poświęcone były głównie proble-
mom społecznym i cywilizacyjnym
świata, w jakim przyszło nam żyć. Ale
też spotykaliśmy się z Mistrzami – po-
szukiwaczami Prawdy, których indywi-
dualność, postawy i dzieła szczególnie
wpłynęły na naszą współczesną toż-
samość wolnomularską. Jedną z ta-
kich inicjatyw Adama Wysockiego
było utworzenie w Polsce oddziału
Uniwersalnej Ligi Masońskiej, której
celem było wspieranie przyjaznych
stosunków między Siostrami i Brać-
mi na całym świecie i aktywność na
rzecz braterskich stosunków pomię-
dzy ludźmi i narodami na wszystkich
kontynentach. Przynależność od ULM
była raczej moralnym zobowiązaniem,
aniżeli skoordynowaną akcją, w myśl
zasady, że każdy mason działa indywi-
dualnie i we własnym imieniu, prze-
nosząc na grunt społeczny wyniesione
z wolnomularstwa wartości i postawy.
Adam został Prezydentem ULM, a ja
MOJE WSPOMNIENIA NA 25-LECIE
WOLNOMULARZA POLSKIEGO”
RÓŻA
POD AKACJĄ
S M A Ł G O R Z A T A M I S I U N A





11
W O L N O M U L A R Z P O L S K I J E S I E Ń 2 0 1 8 N U M E R 7 6
J U B I L E U S Z
do dzisiaj przechowuję w archiwach
swoją odbitą na ksero legitymację
członkowską.
Inną inicjatywą były nagrody Zło-
tego Pra Wolnomularza Pol-
skiego. Laureatami nagrody byli,
między innymi: prof. Ludwik Hass,
prof. Andrzej Nowicki, dr Norbert
Wójtowicz, prof. Zbigniew Ger-
tych, prof. Tadeusz Cegielski. I tu
dopiero widać upływ czasu. Trzech
z wymienionych autorów odeso
już na Wieczny Wschód, ale będą
żyć w pamięci pokoleń, także dzięki
Wolnomularzowi Polskiemu”.
P
amięć ludzka jest wybiórcza.
Zapamiętuje najlepiej to, co
najgłębiej przeżyte. Dla mnie
takim wydarzeniem, silnie utrwalo-
nym w pamięci, było Spotkanie Pod
Akacją z Inką Lachowicką-Nowotną
z Londynu, wolnomularką 33. stop-
nia. Inkę poznałam wcześniej. Byłam
gościem w jej londyńskim mieszkaniu
na Angel Roads. Już wtedy zrobiła na
mnie ogromne wrażenie. Wolnomu-
larka z Międzynarodowego Zakonu
Mieszanego Le Droit Humain, nie
-
wysoka, drobna, skromna starsza pani
z rozumnymi, pełnymi ciepła oczami.
Przyjaciółka generała Tokarzewskie-
go- Karaszewicza i bezpośrednia spad-
kobierczyni jego szarfy masońskiej
33.stopnia. Uważna i słuchająca.
Z tych, co czerpią nauki od każde
-
go. Kiedy przyjechała do Warszawy
i spotkała się z nami Pod Akacją, nie
trzeba było wielu słów. Ona emanowa-
ła postawą, gestem, ruchem, duchem.
I wtedy jeden z młodych wówczas
adeptów wolnomularskich, Krzysztof,
skądinąd bardzo zasłużony nauko-
wiec i późniejszy Czcigodny Mistrz
SzL Kultura powiedział do mnie:
Wiesz, jak się patrzy na tą kobietę,
to wiadomo, po co wstąpiło się na tą
drogę. I dotarło do mnie wówczas
z całą mocą, że wolnomularstwo to
nie słowa, nie znajomość rytuałów
(jakkolwiek są nieodzowne), ale prze-
de wszystkim POSTAWA. Po tym
spotkaniu Władysław Misiuna napisał
wiersz, którego fragment przytaczam:
BIAŁA RÓŻA „Pod Akacją
Szukałem
Wielce Dostojnej
wśród dostojnych magnolii
w Ogrodzie Botanicznym
Spotkałem „Pod Akac
na Nowym Świecie
w odrodzonej Warszawie
z „Różyczkami” i „Bratkami”
bez słowa rozpoznałem
Zachwyciła mnie czysta biel
Białej Róży skromnej
wśród „Różyczek
„Bratków” kolorowych
światłem, dostojnością
lśniła […]
[Władysław Misiuna, Uzbierki,
z tomiku wierszy Rozmyślania,
Warszawa 2016]
I
nki nie ma już z nami, podobnie jak
Krzysia, który wypowiedział o niej
te słowa. Nie ma też Spotkań Pod Aka-
cją. Czas wycisnął swoje piętno także
na Adamie – redaktorze naczelnym
Wolnomularza Polskiego, któremu
z okazji Jubileuszu przesyłamy gra-
tulacje i serdeczne podziękowania za
ten czas pełen znaczenia, który razem
przeżyliśmy.
Wierzymy, że spotkania rozpoczęte
wówczas przez Adama i Mirkę Wy-
sockich będą kontynuowane, może
w nowej formule, ale w myśl tych sa-
mych idei i wartości, jakie przyświeca-
ły dawnym Spotkaniom Pod Akacją.
Warszawa, 25 lipca 2018 roku
PS. Kiedy pisałam te słowa w lipcu,
nie wiedziałam, że piszę po raz ostat
-
ni, do ostatniego już numeruWol-
nomularza Polskiego” w wydaniu
papierowym. Teraz, kiedy wiem, jest
mi żal. Ale to żal, który da się porów-
nać do odciętej ręki. Nie zauważamy
jej obecności, kiedy jest, bo jej istnie-
nie jest oczywistośc. Ale kiedy jej
zabraknie, to zaczynamy odczuwać
jak bardzo sprzydawała. Pozosta-
je wierzyć, że „bóle fantomowe” po
amputacji nie będą trwały zbyt dłu-
go. I że pustka szybko
wypni s nowymi
inicjatywami. A za te
25 lat obecności w na-
szym życiu, twórcom
Wolnomularza Pol-
skiego” Mirosławie
i Adamowi serdecznie
dziękujemy! #


P I S M O P R Z Y J A C I Ó Ł S Z T U K I K R Ó L E W S K I E J
12 J U B I L E U S Z
Dobrze pamiętam, jak we wrześniu 1993 roku siostra
Mirka przywiozła do Paryża pierwsze kilka egzem-
plarzy numeru sygnalnego. Rozdałam je wtedy znanym
mi polskojęzycznym siostrom i braciom.
Pomysł bardzo nam się spodobał, lecz trochę obawialiśmy
się, że oboje z Adamem rzucają się z przysłowiową motyką
na słońce. Polskich wolnomularzy było wtedy naprawdę
niewielu, a zainteresowanie tematem w społeczeństwie
znikome. Lecz oni byli pełni wiary. Dzięki ich zawodowym
zdolnościom dziennikarskim, pełnym zaangażowaniu oraz
ogromu włożonej w redagowanie pisma pracy, „noworo-
dek” pięknie się rozwinął i stał się wiernym towarzyszem
całego pokolenia polskich sióstr i braci przez ćwierć wieku.
Wiele wnosił dzięki szerokiemu wachlarzowi rzetelnych
informacji i ciekawostek, artykułów dających do myślenia
oraz lożowych desek. A dla nas, mieszkających we Francji
był cudownym łącznikiem z polską bracią wolnomularską.
Mirko i Adasiu, dziękujemy Wam za to!
Dlatego trochę ze smutkiem przyjęłam wiadomość, że to
już ostatni numer. Jakoś mi trudno w to uwierzyć. Me
jednakdzie tak jak z niektórymi gwiazdami estrady, które
co pewien czas ogłaszająostatni koncert”, a jednak wracają
na scenę, bo żyć bez tego nie potraą? Można pomarzyć
ż, jestem i pozostanę niepoprawną optymistką! #
W
olnomularze uzna przynależnć kobiet do
masonerii – jli przystąpiły do niej jako ż-
czyźni. Ich sekretna społecznć od wiew była
przeznaczona jedynie dla mężczyzn. Teraz jednak masoni ma
zezwolić na przynalność kobietomale tylko wtedy, gdy
by mężczyznami w momencie przyjęcia ich do organizacji.
Wielka Zjednoczona Loża Anglii, założona w 1717 roku,
wydała wytyczne dla swoich 200 000 członków, stwier-
dzając, że „wolnomularz, który po przyjęciu do Zakonu
przestaje być mężczyzną, nie przestaje być masonem. Ta
„polityka zmiany płci” stanowi, że każdy, kto chce dołą-
czyć, musi być mężczyzną, ale po przyjęciu może pozostać
w wolnomularstwie jako kobieta. Natomiast każdy, kto st
się mężczyzną, może złożyć wniosek o przyjęcie. Niektóre
konwencje jednak pozostają. Formalne pozdrowienia
powinny zaczynać się preksem „Brat”, więc ktoś, kto na
przykład z Jana stał się Jane Smith, będzie „Bratem Jane
lub „Bratem Smith. #
(Will Humphries, e Times, 1 sierpnia 2018),
cyt. za: hp://wolnomularstwo.pl/2018/08/01/u-g-l-e-
-kobiety-moga-byc-wolnomularzami/
OD REDAKCJI: Notatka z „Timesa” dotyczy oczywiście
jedynie tzw. wolnomularstwa regularnego, zwanego ttra-
dycyjnym czy konserwatywnym. Wywodzące się z Francji
wolnomularstwo liberalne członkostwem kobiet zajęło s
wczniej, choć nie obyło się bez dyskusji, protestów, rozła-
mów. Jako ciekawostkę podajmy, że przełom w tej sprawie
w Wielkim Wschodzi Francji nastąpił po tym, jak jeden
z braci zmienił swoją płeć. Macierzysta loża uchwaliła, iż
jako kobieta pozostaje członkiem loży. To zdynamizowało
wieloletnie dyskusje w łonie WWF nad członkostwem ko-
biet i doprowadziło do równouprawnienia płci. Dodajmy
jeszcze, że nasz Wielki Wschód Polski wyprzedził WWF
o lat kilka, zrównując obie płcie 10 lat temu. Pierwszy,
historycznie rzecz biorąc, rewolucyjny przełom w tej
kwestii to inicjacja Marii Deraismes pod koniec XIX wieku
we Francji, co po kilku latach doprowadziło do powstania
zakonu mieszanego Le Droit Humain (Prawo Człowieka).
Z kolei od początków XX wieku rodzi się (także we Francji)
masoneria stricte kobieca, nieprzyjmująca w swe szeregi
mężczyzn. Redakcja „Wolnomularza Polskiego” nie słyszała
o przypadku, by któraś z sióstr zmieniła swą płeć i aby loża
kobieca stanęła przed dylematem, co z tym faktem zrobić.
Pewnie jednak wszystko przed nami. #
PARYSKIE
REMINISCENCJE
S E W A J A K O W S K A





THE TIMES O KOBIETACH WOLNOMULARZACH





13
W O L N O M U L A R Z P O L S K I J E S I E Ń 2 0 1 8 N U M E R 7 6
J U B I L E U S Z
Tak się szczęśliwie złożyło, że
w tym właśnie czasie ukazał
się pierwszy tom nowego pis-
ma „Ars Regia” i gdy na pierwszym
semestrze studiów miałem w ramach
ćwiczeń przygotow omówienie
wybranego naukowego czasopisma
historycznego, to właśnie ono stało
się tematem tego zadania.
K
ilka miesięcy później, podczas
jednej z wizyt w Księgarni im.
Worcella stanąłem jak wryty. Na półce
leżały numer sygnalny i numer pierwszy
nowego pisma zatytułowanego „Wol-
nomularz Polski”. Moje zaskoczenie
było spowodowane tym, że nie było to
już pismo naukowe pwięcone prob-
lematyce wolnomularskiej, ale tytuł
wprost wolnomularski, informujący nie
tylko o historii, ale i o współczesności
środowisk lożowych. Z uwa coną-
łem kolejne zeszyty pisma, poszerzając
swoje spojrzenie na problematykę.
P
o przeczytaniu drugiego numeru,
8 kwietnia 1994 roku napisałem
do redakcji „Wolnomularza” pierwszy
list, w którym wyraziłem wątpliwości
co do niektórych sformułowań uży-
tych przez autorkę artykułu poświę-
conego ks. bp. Stanisławowi Gallowi
i jego sporu z Józefem Piłsudskim. Na
odpowiedź przyszło mi nieco pocze-
kać. Po pewnym czasie, gdy przyje-
chałem do domu, czekał na mnie tam
list od Redaktora Naczelnego Adama
Witolda Wysockiego, który w końco-
wych słowach zachęcił mnie: „Będzie
nam bardzo miło, jeśli zechce Pan przy
okazji podzielić się z nami uwagami
o naszym piśmie. W ten sposób roz-
pocła się nasza znajomość, a w 5. nu-
merzeWolnomularza” ukazał się mój
pierwszy artykuł zatytułowany „Kozi
wskaże masona, Polska ze śmiechu
kona. Miałem nadzieję, że uda mi się
spotkać i w bezpośredniej rozmowie
wyrazić opinię na temat pisma, ale
niestety trochę się to przeciągnęło i do
naszego pierwszego spotkania doszło
dopiero w 1995roku.
P
rzez wiele lat podczas licznych wi-
zyt w Warszawie mniej więcej co
dwa miesiące przyjeżdżałem na Nowy
Świat, by spotkać się z Redaktorem
Naczelnym Wolnomularzai poroz-
mawiać przy herbatce. Rozmowy te
dotyczyły nie tylko problematyki
związanej z wolnomularstwem, jego
historią i współczesnością, ale również
zagadniogólnospołecznych czy
nawet aktualnych wydarzeń zachodzą-
cych w kraju. Efektem tych rozmów
było wiele moich przemyśleń, którym
dawałem wyraz również w pisanych
przeze mnie tekstach poświęconych
wolnomularstwu. Spotkania u Pana
Adama umożliwiły mi osobiste po-
znanie szeregu wolnomularzy, z kolej-
nymi Wielkimi Mistrzami Wielkiego
Wschodu Polski włącznie. Rozmowy
te sprawiły, że gdy w maju 2000roku
miała odbyć się w Warszawie zorga-
nizowana przez WWP konferencja
MOJE SPOTKANIA
Z „WOLNOMULARZEM”
N O R B E R T W Ó J T O W I C Z





P I S M O P R Z Y J A C I Ó Ł S Z T U K I K R Ó L E W S K I E J
14 J U B I L E U S Z
„Masoneria a polityka, otrzymałem
propozycję, by przygotować wystą-
pienie „Relacja wolnomularzy do
polityki, z perspektywy profana”.
Wprawdzie z uwagi na ostatecznie
przyjętą formułę tego wydarzenia
nie mogłem w nim uczestniczyć, ale
tekst został wówczas przez pana Ada-
ma Witolda Wysockiego odczytany.
Z uwagi na dzielącą nas różnicę wieku
nigdy nie przyszło mi do głowy, by
zwrócić się do niego inaczej aniżeli
„Panie Adamie”. Dlatego niezwykle
ważny dla mnie był moment, gdy po
niemal dwóch dekadach znajomości
niespodziewanie zaproponował mi,
byśmy przeszli na „ty.
K
iedy w 2005roku, po ukazaniu się
49. numeru pisma, zapanowała
długotrwała cisza, wydawało się, że dni
Wolnomularza Polskiego” dobiegły
końca. Mimo tego Redaktor Naczelny
nie zaprzestał działalności i w kolej-
nych miesiącach zamieścił jeszcze na
Wirtualnym Wschodzie Wolnomular-
skim pozostające w redakcyjnej tece
materiały z dopiskiem, że ta wersja
elektroniczna stanowi 50.numer
Wolnomularza Polskiego. Jednakże
w tym momencie wydawało się, że
jest to raczej przedłużona w czasie
agonia pisma, aniżeli jakieś perspek-
tywiczne działanie. Toteż z radością
przyjąłem informację o reaktywacji
w 2012roku tytułu pod kierowni-
ctwem pani Mirosławy Dołęgowskiej-
-Wysockiej. I dlatego z tym większym
smutkiem przeczytałem 9 sierpnia br.
mail, w którym Redaktorka naczelna
poinformowała, „że z przyczyn osobi
-
stych i wydawniczych numer 76 »Wol-
nomularza Polskiego« (Jesień 2018)
będzie numerem ostatnim. Można
zrozumieć decyzję pani Mirosławy,
od siedmiu lat dźwigającej na swoich
barkach trud redagowania kolejnych
numew kwartalnika. W końcu prze-
cież każdemu należą się wakacje. Lecz
choć można zrozumieć tę decyzję, to
jednak trudno się z nią denitywnie
pogodzić i pozostaje żywić nadzieję,
że tak jak w 2012roku,wnież kied
w przyszłości „Wolnomularz” obudzi
się ponownie. #
D
rugą literą alfabetu hebrajskiego jest ב „bet”, graczne przedstawienie
namiotu, symbol domu: dach, próg, drzwi. I od tej litery zaczyna się
Stary Testament: Bereszit – „Na początku”. Jeśli przestawimy sylaby
otrzymamy reszit bet, co oznacza – „najpierw dom. Talmud mówi, żeczłowiek
bez domu nie jest człowiekiem.
A
lfabet hebrajski przydziela każdej literze trzy znaczenia: wymiar boski,
ziemski i duchowy. Skupiam się dziś na ziemskim, związanym bardzo
mocno z symboliką kobiecą. Natchnienie budowniczych, ciąża, nowe życie,
błogosławieństwo i dusza w połowie męska, w połowie żska. Czułość i potęga.
W
tarocie druga litera hebrajska przydzielona jest Kapłance zwanej Papie-
życą. Bogini siedzącej pomiędzy dwoma kolumnami, symbolicznym
połączeniem Nieba i Ziemi. Kolumna biała to stałość, czarna – siła. Symbol
dualności. Tajemniczość, wiedza, prawda, siła i moc, a przede wszystkim dom.
Niektórzy tarociści „bet” przypisują Magowi. Karcie wieszczącej początek
nowej drogi. Mag jest optymistą. Wierzy, że ma dość siły, by znaleźć drogę
do wtajemniczenia i nią odważnie pójść.
Cztery lata temu patrzyłam na pogorzelisko. Nie zostało nic, co dla czło-
wieka ważne, niezbędne. Puste ręce, serce, cisza i milczenie. Bez łez, bez
głosu. Później nastąpił Czas Przyjaźni. Dziś deszcz układa abstrakcyjne wzory
na szybach. Nadal czuję się wypalona. Wypełniona lękiem, zagubiona, słaba.
W życiu nie ma opcji „cofnij”, nawet gdy podzieliło się ono na części niepasujące
do siebie, niewspółmierne. Ciemność nad otchłanią czy niebo gwiaździste?
P
oczucie bezpieczeństwa buduje się od dzieciństwa. Bywa, że się zachwieje,
że kawałek zaczyna odstawać od całokształtu. Niewielki ubytek uzupełniamy
z marszu, większy wymaga zachodu. Moje bezpieczeństwo padło w całości.
NOTATKI NA ŁUPINCE
ORZECHA
KOLCE
I KWIATY
T E O D O R A
M A C Z A K C I E M I E N G A






15
W O L N O M U L A R Z P O L S K I J E S I E Ń 2 0 1 8 N U M E R 7 6
J U B I L E U S Z
Nie chodzi tylko o dobra materialne, choć i one są nie bez
znaczenia, ale z ich utratą można się pogodzić. Bezpie-
czeństwo znaczy coś więcej – wiara we własne miejsce na
ziemi. W możliwość ucieczki doń i schronienia. Dlatego
rozumiem uchodźców wojennych szukających spokoju
i domu. Jestem przekonana, że w nowym miejscu, po prze-
budzeniu, sprawdzają sut nad głową i dotykają ścian, by
mieć pewność ich istnienia, jak ja robię to każdego ranka.
Cichutko i milcząco.
Czas Przyjaźni, Pomocy i Dobrych Słów, którego nie
zapomnę. O odbudowie zdecydował ubezpieczyciel
(Compensa), realizując polisę w całości, i Powiatowy
Inspektor Nadzoru Budowlanego wyrażający zgodę na
remont. Zlepianie popiołów, odbudowa rozpoczęta od
wiary w dym z komina. Marzenia o domu tak proste, że
trudne do zrozumienia. Szukałam nowych dróg i ścieżek,
powodów, dla których warto żyć. Bardzo pomógł mi „Wol-
nomularz Polski”. Przesłania i siła w nim zawarte. Ścieżki,
które wskazywał, i wysiłek, którego uczył. Poszukiwania
celu wyrastającego ponad popioły. Przekonanie, że i na
gruzach wyrastają kwiaty, że ważne jest działanie rodzące
dobro. Numer 59, Lato 2014, czytany przez brygadę re-
montową odpoczywającą na świeżo wylanym stropie, pod
układaną konstrukcją dachową. Przechowuję egzemplarz
zawinięty w folię, by uchronić kleks z zaprawy, pamiątkę
dni rozpaczy i nadziei. Brzmi śmiesznie? Nie dla mnie,
choć miejsce lektury było niezwykłe.
W
olnomularz” zyskał rangę przyjaciela. Wszedł
do domu nowymi drzwiami, zawyżył wartości,
pokazał, że należy żyć odpowiedzialnie, z sensem. Nie była
to papierowa przyjaźń. Autorzy i Czytelnicy podarowali mi
więcej niż mogli dać: dobro, otuchę, książki, bez których
nie umiem żyć.
D
ziś żegnam kilkuletnią przyjaźń; ostatni numer w wy-
miarze zycznym. W jubileusz wkradł się smutek i c
symbolicznego, wzruszającego. Nie tylko ślad w umyśle.
Również przekonanie, że coś się kończy, coś zaczyna. Może
wchodzenie w etap samodzielności?
P
orządkuję archiwum i płaczę. Każde pegnanie niesie
smutek, choć nie byłoby go bez wcześniejszej radości.
Dziękuję więc za wszystko: za radość, smutek, nowe życie,
przyjaźń, dom z progiem wartości. #
„Przechowuję egzemplarz zawinięty w folię,
by uchronić kleks z zaprawy,
pamiątkę dni rozpaczy i nadziei”.
P I S M O P R Z Y J A C I Ó Ł S Z T U K I K R Ó L E W S K I E J
16 L I S T Y L I S T Y L I S T Y
Szanowna Pani Mirosławo,
zmartwiłem się, że „Wolnomularz
Polski” przestanie wychodz i nas cie-
szyć. To nasza wielka strata! Chciałbym
najserdeczniej i najgoręcej podzięko-
wać wszystkim, którzy redagowali
WP, a najserdeczniej ściskam Adama
W., z którym wiele lat pracowaliśmy
w jednej Loży N. Adamie, dużo zdro-
wia, nosimy Cię w sercu! Jeli mogę
dostać 2 egzemplarze WP, to proszę
o 2 numery jak najwcześniejsze, bo nie
mam numerów z dawnych lat. Przesy-
łam najlepsze życzenia. Jeśli mógłbym
w czymś poc, to proszę o sygnał.
Z braterskim pozdrowieniem
Bogdan Galwas
* * *
Szanowna Pani,
przykro mi, że kończy się moja dość
krótka, bo jedynie dwuletnia zażyłość
z „Wolnomularzem Polskim, a także
dobiega kresu następne po rocznikach
Ars Regia” i „Hermaion” wydawni-
ctwo periodyczne z literatury przed-
miotu Sztuki Królewskiej. Być może
to tylko kolejna przerwa wydawnicza
i „Wolnomularz” odrodzi się za ja-
kiś czas? Chciałbym zapytać, czy są
dostępne (dla światowych) starsze
niż numer pięćdziesiąty wydania ar-
chiwalne „Wolnomularza Polskiego,
jak widoczne na zdjęciu z prolu na
facebooku. […]
Z wyrazami szacunku,
Dawid Słonimski
* * *
Szanowni Państwo,
prenumerata pisma „Wolnomularz
Polski” to, zdecydowanie przyjazna
inwersja wobec życia codziennego.
I choć można powiedzio wiele
więcej to, mając na uwadze Wasze
osobiste powody, pominę wylewne
słowa aprobaty. Z wielkim szacun-
kiem, dziękuję Państwu za osobisty
wkład w subtelny rozwój wolnomu-
larstwa w Polsce. Prenumeruję pismo
Wolnomularz Polski” od pewnego
czasu. Czy mógłbym prosić o prze-
słanie kilku egzemplarzy sprzed roku
2013? Dziękuję.
Pozdrawiam,
Paweł Bęś
* * *
Wielce Miła Siostro,
przyjmując z żalem informację o -
nalizacji wydawania „Wolnomularza
Polskiego, korzystam z propozycji
dwóch numerów archiwalnych za
numer (in spe 77) I bardzo proszę
o darowanie mi numerów 52 i 53, czyli
jesień-zima 2012/2013.
Z braterską akoladą i gorącymi po-
zdrowieniami,
Józef Żelaśkiewicz
* * *
Witam,
Szanowna Pani, przykro mi czytać tę
wiadomość, zwłaszcza że od niedawna
zacząłem się interesować tą tematyką
i póki co jestem na etapie zgłębiania
wiedzy z różnych źródeł. „Wolnomu-
larz” miał być na stałe jednym z nich.
Jeśli chodzi o nadatę to proszę o czte
-
ry numery z 2017 roku (czyli nr 70-73).
Paweł Ciepielewski
* * *
Z przykrością odczytałem tę wia-
domość. Dziękuję za Wasze istnienie
i liczę na powrót :). Jakie numery ar-
chiwalne są dospne i w jakiej cenie?
Z poważaniem,
Andrzej Chmielewski
* * *
Szanowni Państwo,
brak „WP” to wielka strata dla mi-
łośników Sztuki Królewskiej. Może
jednak uda się uratować czasopismo?
Me w wersji elektronicznej? W razie
potrzeby służę pomocą.
Za zwrot pieniędzy dzięku. Jli ma-
cie Pstwo jaki numery w nadmia-
rze, to wolę jednak tę wspanią lekturę.
Wynik Pstwa znakomitej pracy. Jli
można, to jestem zainteresowany nu-
merem: 55, 56, 59, 60, 61, 63 , 66, 68.
Z poważaniem,
Krzysztof Perlicki
* * *
Dzień dobry!
Bardzo przykra wiadomość, zwłasz-
cza że to był jedyny kontakt ze środo-
wiskiem wolnomularskim dla mnie.
Jestem bardzo wdzczny za możliwć
kilkuletniego zagłębiania sw tema-
tykę, która mnie ciekawi, intryguje
oraz fascynuje. Proszę o enie Panu
OD REDAKCJI
Szanowni Państwo,
Informujemy, że z przyczyn osobistych i wydawniczych numer 76.
Wolnomularza Polskiego” (Jesień 2018) będzie numerem ostatnim.
Dziękujemy za Państwa obecność w ciągu tych długich 25 lat, jakie upłynęły
od ukazania się numeru sygnalnego naszego pisma we wrześniu 1993 roku.
Pewna epoka się kończy. Redaktor-senior Adam W. Wysocki z przyczyn
zdrowotnych nie może już uczestniczyć w redagowaniu pisma. Niechaj
pozostanie ono naszym wspólnym dziełem, któremu poświęciliśmy mija-
jące ćwierćwiecze. Pozostawiamy prol WP na Facebooku, gdzie będziemy
odnotowywać istotne dla środowisk wolnomularskich informacje, toczyć
polemiki, dyskutować. Zawiadamiamy także Państwa, że w archiwum re-
dakcyjnym mamy jeszcze nieco egzemplarzy „Wolnomularza Polskiego.
Są do Państwa dyspozycji, jeślibyście chcieli uzupełnić swoje zasoby.
Pozdrawiam serdecznie
Dr Mirosława Dołęgowska-Wysocka, Redaktorka naczelna, wydawca




17
W O L N O M U L A R Z P O L S K I J E S I E Ń 2 0 1 8 N U M E R 7 6
L I S T Y L I S T Y L I S T Y
Adamowi najszczerszych życzzdro-
wia. Nie żegnam s, mając nadzieję, że
Wolnomularz Polski” nie zniknie, a jest
to jedynie przerwa w jego publikacji.
Z pozdrowieniami,
Dawid Lisiewicz
* * *
Droga Pani,
Przykro mi, że nie będzie dłużej
wydawane pismo o tematyce bardzo
mi bliskiej. Może kiedyś będę miał
możliwość osobiście poznać bliżej
wspaniałą wspólnotę Wolnomularzy.
Dziękuję za te kilka lat.
Pozdrawiam,
Janusz Goch
* * *
Szanowna Pani Ilono,
Droga Mirko,
Drodzy Wydawcy i Współpracowni-
cy WP, aż trudno uwierzyć, jak szybko
minęło nam to ćwierćwiecze! C prze-
cipoza wspomnieniamipo nim
pozostanie! Numery Wolnomularza,
nagromadzona w nich wiedza, żywe
dokumenty aktywności środowiska
wolnomularskiego w Polsce, portrety
ludzi. Także, zwyczajnie, nasze testy!
Pragnąłbym bardzo, by te wielkie do-
konaniaWP” znalay kiedyś godnych
kontynuatorów.
Serdecznie niezmiernie,
Tadeusz Cegielski
* * *
Szanowna Pani, bardzo smutna wiado-
mość. Nie tylko zmartwienie o zdrowie
Redaktora Naczelnego. Oto ubywa na
rynku czytelniczym tyt potrzebny ze
względu nawolność, równć, brater-
stwo, ale także na pkno wysokiej kul-
tury wydawniczej i gracznej. FB i portal
nie zastąpi tego ubytku. Ze smutkiem
pozostaje mi podziękować za satysfakc,
jaką czerpem przez długi czas z lektury
WP” i egzemplarze, które zachowuję „na
zawsze. Dziękuję Pani za cierpliwy i ser-
deczny trud kontaktów z czytelnikami,
w tej liczbie wnież ze mną.
Pozdrawiam,
Jan Güntner
* * *
To było do przewidzenia!
Pozdrawiam,
Leszek KNOFF
* * *
Szkoda.
Czy czasy obecne wpłynęły na taką
decyzje?
Przecież wszystko się zmienia. Nie
należy może rezygnować, jeżeli to
czasy obecne są przyczyną. Czas jest
względny, a praca, której sie podjęli-
ście była bardzo potrzebna i oryginal-
na. Coś innego w szarości.
Pozdrawiam trzykrotnie,
Renata
* * *
Droga Siostro Mirko i cały Zespole,
todzie wielka strata, ale cóż – chy-
ba rozumiem :-(
Serdeczne dzięki za wszystko, co
do tej pory – i trzymam kciuki za to
zasygnalizowane „coś nowego” :-)
Witold Sokała #
M
y, Polacy byliśmy i w dalszym ciągu jesteśmy narodem
katolickim, a mimo to nie mamy w hymnie odwania
do Boga. W naszym godle nie ma krzyża, a konstytucja
jest pozbawiona „Invocatio Dei” – mówi w rozmowie
z PCh24.pl prof. dr. hab. Marek Kornat
Dlaczego w polskim hymnie nie ma ani jednego
odwołania do Pana Boga?
„Mazurek Dąbrowskiegowyrósł z dziedzictwa oświecenia,
które charakteryzowało polski patriotyzm doby porozbio-
rowej. Wyróżni son zdystansowanym nastawieniem do
dziedzictwa Polski katolickiej, czylirki Kościai państwa
szczycącego się idPolonia Semper Fidelis”. Mówiąc wprost:
ci, którzy podnieśli sztandar walki o niepodległość naszej
ojczyzny, bardziej ufali w ziemskie siły nw pomoc z nieba.
Ich zdaniem bardziej realne skutki dla Polski moa przynieść
pomoc Francji i dlatego odwoływali się w swej znacznej części
do nauki jakobiw, a nie do nauki Jezusa Chrystusa.
Jaką rolę w tworzeniu hymnu odegrała masoneria?
Biorąc pod uwagę, że Józef Wybicki – autor polskiego
hymnu – był wolnomularzem, odpowiedź jest prosta:
ogromną. Stworzył on bowiem tekst, który całkowicie
abstrahuje od instancji wyższych niż ziemskie, co dla wielu
polskich katolików jest problemem.
(Polonia Christiana, 2018-07-26); za: hp://wolnomular-
stwo.pl/2018/07/27/czas-nowy-niemasonski-hymn-polski/)
W roku 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości iwzmożenia postaw
patriotycznych jako ciekawostkę odnotujmy rozważania niektórych kręgów katolickich
wsprawie najważniejszej polskiej pieśni – Mazurka Dąbrowskiego. REDAKCJA
CZAS NA NOWY, „NIEMASOŃSKI” HYMN POLSKI?
P I S M O P R Z Y J A C I Ó Ł S Z T U K I K R Ó L E W S K I E J
18 Z Y C I A L Ó I O B E D I E N C J I
T
o pierwsza taka kolacja za ka-
dencji obecnego prezyden-
ta Francji. Na zaproszenie
Emmanuela Macrona odpowiedzieli
Wielcy Mistrzowie głównych francu-
skich obediencji masońskich, w tym
obediencji pracujących w Polsce lub
z nimi zaprzyjaźnionych. Gośćmi
prezydenta byli między innymi Jean-
-PhilippeHubsch (Wielki Wschód
Francji), Alain Michon (Francuska
Federacja Le Droit Humain), Marie-
-Claude Kervella (Wielka Żeńska
Loża Francji) i Christine Sauvagnac
(Wielka Loża Kultur i Duchowości).
Spotkanie nie przewidywało spe-
cjalnego porządku – tak aby Wielcy
Mistrzowie mogli w nieskrępowanej
atmosferze poruszyć z prezydentem
nurtujące ich problemy.ównym
tematem spotkania okazała się kwe-
stia świeckości instytucji państwa ze
względu na pewne nieporozumienia,
które pojawiły się we francuskiej opinii
publicznej i dotyczyły ostatniego spot-
kania prezydenta Macrona z biskupa-
mi Kościoła rzymskokatolickiego. Jak
tłumaczy jeden z Wielkich Mistrzów
uczestniczących w kolacji, prezydent
zapewnił, że nie zamierza naruszać
ustawy o rozdziale Kościoła od pań-
stwa z 1905 roku, lecz kontynuować
jej przestrzeganie.
W trakcie wieczoru nawiązano
również do obecnej sytuacji Unii
Europejskiej oraz kwestii migracyj-
nych. Niektórzy goście wyrazili swoje
obawy dotyczące sytuacji we Wło-
szech i w Polsce, ale również w nie-
których krajach Afryki – tegoroczna
sesja Humanistycznych i Braterskich
Spotkań w Afryce i na Madagaskarze
(REHFM), która miała s od-
być w Dakarze, została odwołana ze
względu na masonofobię senegalskich
władz. Wreszcie pochylono się także
nad sprawami związanymi z bioetyką.
Przypomnijmy, że część francuskich
obediencji debatowała w swoich lo-
żach w ubiegłych latach nad kwestią
transhumanizmu.
Emmanuel Macron zapewnił Wielkich
Mistrzów obecnych na spotkaniu,
pragnie kontynuować tego typu wymia-
ny na poziomie ministerstwa spraw we-
wnętrznych. Kilka dni wcześniej osiem
obediencji ród tych, których Wielcy
Mistrzowie uczestniczyli w kolacji, opub-
likowało komunikat prasowy, w którym
masońskie zakony wyjaśniły: Nej wy-
mienione obediencje wolnomularskie
cies się z tej otwartej wymiany opinii
z Prezydentem Republiki i przyjmu
do wiadomości zobowiązania dotyczące
obrony świeckości pstwa i wartci
republikskich, jak i tych dotyczących
walki na rzecz wartci humanistycznych
w Europie. Obediencje te będą uważnie
strzec ich realizacji oraz szacunku oka-
zywanego wobec podstawowych praw.
Inne spotkania, dotyczące bardziej tech-
nicznych spraw, jak kwestii bioetycznej,
powinny mieć miejsce z odpowiedzial-
nymi za nie ministrami.
D.S.
WIELCY MISTRZOWIE
NA KOLACJI
U PREZYDENTA FRANCJI




hp://wolnomularstwo.pl/2018/09/13/wielcy-mistrzowie-kolacji-u-prezydenta-ancji/
19
W O L N O M U L A R Z P O L S K I J E S I E Ń 2 0 1 8 N U M E R 7 6
W Y W I A D N A 2 5 L E C I E W P
Mirosława Dołęgowska-Wysocka: Tadeuszu,
nasza rozmowa znajdzie się w ostatnim, jesiennym
wydaniu „Wolnomularza Polskiego, kiedy cała
Polska będzie obchodziła 100-lecie odzyskania
niepodległości. Jak myśl propaństwowa,
niepodległościowa wyrażała się w deklaracjach
i działaniach polskich wolnomularzy? Czy jesteśmy
w stanie pójść jej śladem?
Tadeusz Cegielski: Zadałaś mi ważne pytanie. Tak się sada,
że w tej chwili zmierzam do końca znaczącej dla mnie pracy,
którą wykonuję w ramach grantu Narodowego Programu
Rozwoju Humanistyki. Jego tytuł brzmi: Kultura polska wobec
lozoi ezoterycznej Zachodu 1890–1939 (oczywiście daty
te trzeba traktować umownie). Ja jestem odpowiedzialny
za sekcję poświęconą szeroko ujętemu wolnomularstwu.
Podczas ostatniej kwerendy w archiwum Wielkiej Zjedno-
czonej Loży Anglii w Londynie znalazłem ciekawe źródła na
temat wolnomularskich relacji angielsko-polskich w wieku
XVIII. Gdy analizowałem te materiały, nasunęła mi s myśl,
że polscy wolnomularze doby stanisławowskiej, później
zaś Księstwa Warszawskiego i Królestwa Kongresowego,
wreszcie ci działający na emigracji – od obu Ameryk po-
przez kraje Europy Zachodniej – dodali do tradycyjnych
i uniwersalnych wymagokreślonych w Konstytucji An-
dersona nowy jeszcze obowiązek: służby pstwu, służby
państwu polskiemu. Także wtedy, kiedy Państwa tego nie
było, kiedy obowiązkiem Polaków stała się jego odbudowa.
Wprawdzie nie pada wczasprzynajmniej do połowy XIX
wiekusłowo „pstwo, lecz używa się pojęcia „nad”,
ale mowa tu o narodzie w rozumieniu innym niż dzisiejsze:
nie-etnicznym, nawet nie-kulturowym. Chodziło bowiem
o tak zwany naród polityczny
Obywatelski?
TC: Na długo przed rewoluc francus oraz Sejmem
Czteroletnim polscy wolnomularze wskazywali, że do
„narodu politycznego” oprócz szlachty (szlachty et-
nicznie polskiej, ruskiej czy niemieckiej), wchodzą t
światli i zasłużeni ludzie niższego stanu. Mieli na myśli
mieszczaństwo, burżuazję, ale też wybitnych artystów,
uczonych, lekarzy, jurystów, czyli jak powiedzielibyśmy
dzisiaj – ludzi wolnych zawodów, tworzących zalążek klasy
umysłowej, inteligencji. W podobnym, nie-etnicznym
rozumieniu Polakiem mógł być na przykład polityk i wy-
bitny wolnomularz doby stanisławowskiej, Karl Heinrich
Heyking, Kurlandczyk pochodzenia niemieckiego – oby-
watel Rzeczypospolitej.
Czy mógłbyś rozwinąć zasygnalizowany tekż
polskich na emigracji po utracie niepodleci? to
w masonologii chyba najmniej spenetrowane obszary.
TC: Lożę, o której za chwilę, nie nazjednak emigracyjną,
lecz polską lożą na obczyźnie – „Polish National Lodge,
czyli „Polską Lożę Narodową, erygowaną w Londynie
w roku 1847, pierwotnie pod numerem 779, później zaś
534, pracującą pod młotkiem Wielkiego Mistrza Wielkiej
Zjednoczonej Loży Anglii (United Grand Lodge of En-
gland). Wspólnym wątkiem ideowym charakteryzującym
zarówno polskich członków tej loży, przeważnie rozbitków
powstania listopadowego, jak i bardzo utytułowanych
angielskich patronów (znajdowali się ród nich, jak
hrabia Essex, członkowie rodziny panującej) była służba
obywatelska, rozumiana jako służba państwu.
Ale w przypadku Polaków chodzi chyba o państwo
utracone?
TC: Właśnie tak, służba państwu, którego (już) nie ma.
Zarówno Polacy, jak i ich angielscy patroni mocno pod-
kreślają, że symbol loży – biały orzeł rozpięty na krzyżu
(ileż tu mesjanizmu!) jest symbolem ukrzyżowanego,
zniszczonego państwa polskiego! A potem, kiedy pojawia
się Royal Arch, Królewskie Sklepienie, czyli nieformalny
czwarty stopień masonerii angielskiej, wraz z konstytuują
go legendą, czyli restytucją Świątyni Salomona, następuje
utożsamienie odbudowanej Świątyni z wskrzeszonym
państwem polskim. Dzieło odbudowy podejmują w obu
wypadkach ci najwierniejsi – wolnomularze, dzieci wdowy.
Anglikom przypadła do gustu idea utożsamienia rekonstrukcji
świątyni jerozolimskiej z odbudową polskiego państwa. Na-
NIE BÓJMY SIĘ!
R O Z M O W A
Z B R T A D E U S Z E M C E G I E L S K I M

P I S M O P R Z Y J A C I Ó Ł S Z T U K I K R Ó L E W S K I E J
20 W Y W I A D N A 2 5 L E C I E W P
bra ona nowej aktualności w latach po I wojnie światowej.
Ta przejęta od Polaw osnowa ideowa rytu Royal Arch
stała się integralną częścią angielskiej masonerii, co widać na
przykładzie przemówień, jakie wygłoszono na spotkaniach
rocznicowych zorganizowanych w stulecie narodzin loży, czyli
w roku 1947. Wielebny Turner, kapelan siostrzanej wobec
„Polskiej Narodowej Loży” loży Orzeł Biały, przyrównuje
nowożytne fundamenty państwa polskiego do ideowego
gmachu masonerii angielskiej; dowodzi, że one paralelne.
Byłem prawdziwie zaskoczony, gdy czytałem te słowa. Brat
Mówca Turner nawzuje tu do Polski Jagiellow, do idei
budowy państwa na zasadach dobrowolnej unii suwerennych,
wnorzędnych podmiotów – Polski i Litwy. Przyrównuje
fenomen ideowy polsko-litewskiej Rzeczypospolitej do
liberalnych zasad leżących u podstaw masonerii angielskiej.
Nie wiem, oczywiście, ilu angielskich braci było w stanie
podchwycić podobne przesłanie; pewne jest natomiast, że
„Polska Narodowa Loża” i jej dwie le-córki z orłem biym
w godle cieszyły się wielkim zainteresowaniem w środowisku
wolnomularskim Londynu.
Zróbmy kolejny przeskok, także terytorialny, do
kolejnego ważnego w naszej rozmowie okresu,
przełomu wieków XIX i XX
TC: Z którym mamy ogromny kłopot, z powodu trudności
w dotarciu do źródeł. Nie ulega najmniejszej wątpliwości,
że Polacy, inicjowani od 1910 roku w francuskiej loży „Les
Renovateurs” podległej Wielkiemu Wschodowi Francji,
jak i powstałej w Rzymie około 1919 roku loży „Polonia
(Wielka Loża Narodowa Włoch), byli inspirowani ideą
odbudowy niepodległej Polski. Mam osobiście przypusz-
czenie graniczące z pewnością, że za inicjatywą Włochów
stali Amerykanie, a ściślej rzecz biorąc, amerykańska
Polonia. Konieczne będzie zbadanie sprawy na miejscu,
w USA. Mamy zatem do czynienia z dwoma ośrodkami;
ten o korzeniach francuskich pracuje bardzo prężnie. Na
terenie Królestwa Polskiego powstaje kilka lóż, jednak pod
koniec wojny wszystko przestaje działać… Znika! Wielki
Wschód Francji między rokiem 1918 a 1919 wyraźnie się
wycofuje, traci zainteresowanie Polską. Wojciech Gieł-
żyński, autor pracy Wschód Wielkiego Wschodu Polski nie
mógł tego zrozumieć…
Ja tym okresem zajmowałam sw swojej pracy
doktorskiej. Teraz, gdy przyłożyłam starą wiedzę do
mojej obecnej, wolnomularskiej, nie jest to dla mnie
tak tajemnicze. Chyba wszyscy ówczni masoni
i masonki (bohaterką mojej dysertacji była Jadwiga
Marcinowska/Marcinkowska, przewodnicząca
Ligi Kobiet Pogotowia Wojennego, członkini
lubelskiej loży Wolni Oracze) naleli do tzw. obozu
aktywistycznego, nastawionego na współpracę
z państwami centralnymi – Niemcami i Austro-
Węgrami, dla Francji byli to wojenni wrogowie. To
raz. Po wtóre, meandry polityki Józefa Piłsudskiego,
w tym kryzys legionowy, spowodowały skłócenie
tych środowisk (w przypadku organizacji kobiecej
doprowadziło to do jej rozpadu i obumarcia), skłóceni
zostali także sami wolnomularze.
TC: Niezależnie od tego wszystkiego, ważne jest to, że
z każdej strony, wszystkie środowiska wolnomularskie
dążyły do jednego, nadrzędnego celu: budowy niepodle-
głego państwa polskiego.
To może wtrącę za prof. Ludwikiem Hassem, że za
Deklaracją niepodległościową Rządu Tymczasowego
Rosji (sam Aleksander Kiereński był masonem) stali
także polscy wolnomularze (patrz WP 69).
TC: Polscy bracia byli niewątpliwie podzieleni i rozdarci.
Mieli trudne, a niekiedy niemożliwe misje do wypełnie-
nia (jak choćby misja Patka czy Struga zjednania rządów
Anglii i Francji dla polityki i osoby Józefa Piłsudskiego),
ale w ostateczności zwyciężyła ich idea przewodnia: od-
budowa państwa. Moim zdaniem to właśnie zdecydowało
o powodzeniu Wielkiej Loży Narodowej Polski, która ten
niepodległościowy czynnik zawsze mocno podkreślała.
No tak, było to mocną jej stroną, ale z biegiem czasu
okazało się też słabą, myślę o okresie po zamachu
majowym.
TC: Nieskuteczność czy pasywizm części wolnomularzy
WLNP powodował także fakt, iż przyznawali oni, że Piłsudski
może i jest satrapą, ale służy wielkiej idei – Rzeczypospolitej.
Po śmierci marszałka wystarczyło 3 lata, by
dekretem prezydenta Mościckiego rozwiązano
wszystkie polskie i niepolskie organizacje masońskie
(piszemy o tym na str. 44–46, red.).
TC: Moim zdaniem postawa Wielkiej Loży w tym drama-
tycznym okresie dowodzi zawno wielkiej dyscypliny, jak
i instynktu państwowego jej kierownictwa. Bracia uśpili się
dwa miesiące przed wspomnianym dekretem z listopada
1938 roku, dobrze wiedząc, co się stanie. Niedługo potem
mamy kolejną wojnę i kolejną falę emigracji. Już w listopa-
dzie 1939 roku zbiera się w Paryżu loża „Kopernik”, w której
– już po II wojnie światowej – sprawa Polski niepodległej
i demokratycznej będzie odgrywała niepoślednią rolę.
Przejdźmy, Tadeuszu, do naszych czasów.
TC: Jako wolnomularz wielokrotnie nad tym się zastanawia-
łem: skąd przychodzimy, gdzie jesteśmy, dokąd zmierzamy?
Tak właśnie zatytułowałem moje wystąpienie kończące trzy-
lecie sprawowania urzędu Wielkiego Mistrza (2000–2003).
Nawiązałem w nim do gorących dyskusji w zakonspirowanej
warszawskiej loży „Kopernik”. Czuło się w nich pewne
zagubienie. Każdy z nas jakoś inaczej wyobrażał sobie ma-
sonerię w przyszłej niepodległej Polsce. Jedni nawiązywali
do idei międzywojennych, do misji specznej wolnomular-
stwa; inni w ich liczbie ja sam – denerwowali się zarówno
konspiracją, jak i anachronicznością podobnego projektu.
21
W O L N O M U L A R Z P O L S K I J E S I E Ń 2 0 1 8 N U M E R 7 6
W Y W I A D N A 2 5 L E C I E W P
Społecznikostwo rzeczywiście wyspowało u zarania ruchu,
w ramach państw rozbiorowych, ale potem, już w odro-
dzonej Rzeczypospolitej, chciano – przykładem Andrzej
Strug budować nowoczesne społeczeństwo obywatelskie.
Inni z koleidzili, że Kciół nigdy nie zgodzi się na jawne
działanie masonerii. Praktyka życiowa pokaza, że nasza rola
jestowszem speczna, ale nie w sposób Judymowski.
Polegma na budowie porozumienia, mostów między
„starą” inteligencją a nową klasą średnią, ch na poctku
okrlenie „klasa średnianie padało w naszych rozmowach.
Wśród tychnowych” byli reemigranci, krzy powrócili do
Polski wraz zrmami, kre założyli na Zachodzie, z wied
i umietnościami tam nabytymi.
Co wynikało z tych dyskusji? Czy stara inteligencja
zostawiła w spadku nowym swoje idee i wartości?
TC: To wcale nie było potrzebne. Pożądane okazały się
realizm i skuteczność w działaniu. Masoneria dzisiaj, w roku
2018 powinna postawić przed soambitny cel, jak choćby
przeciwdziałanie destrukcji demokratycznego państwa,
która odbywa się na naszych oczach. Ale gdybyśmy zrobili
ankietę na ten temat wśród naszych rodaków, to okazałoby
się, że świadomych tego faktu jest może jedna trzecia. A inna
jeszcze „trzecia część” zdaje się go aprobować.
Czy idea obrony państwa prawa może być dla
wolnomularzy ideą przewodnią? W jednym ze
swoich wpisów na blogu Aszery skonstatowałam
niedawno, że jeśli podważa się tę ideę, to my masoni
przestajemy być w jakikolwiek sposób chronieni.
Nas chroni tylko prawo i niezależne sądy
TC: Jest dokładnie tak, jak mówisz. Obecnie masoneria
tak wobec własnych członw, jak i opinii publicznej musi
zadeklarow, że jest zdecydowanie za pstwem prawa. Że
musimy bronić konstytucji jak niepodległości! Jeśli bowiem
stracimy konstytucję, to stracimy niepodległość. Te sprawy
tożsame. Bez demokratycznego ładu prawnego szybko
staniemy ssateli Putinataka będzie nasza przyszłość.
Niestety, tutaj podzielam opinmego wspaniałego kolegi
historyka, profesora Andrzeja Friszke, że ta sytuacja nie-
uchronnie prowadzi do rozlewu krwi, że obecnychodarzy
Polski nic nie zatrzyma! Zdają sobie bowiem spra, że jeśli
stra władzę, to sta przed Trybunałem Stanu!
Mówisz te ciężkie słowa w swoim imieniu. Uważasz,
że nasze loże, nasze obediencje powinny wprost to
powiedzieć?
TC: Nie bardzo wierzę, aby decydujące gremia masonerii
świętojańskiej o statusie stowarzyszeń, które się rządzą
demokratycznie, się na to zdecydowały. Obecne, mocno
odmłodzone, decydujące gremia na pewno nie chciałyby
jawnej, publicznej deklaracji. Uważałyby ją za szkodliwą.
I miałyby rację!
Czy bałyby się powtórki z „dekretu Mościckiego”?
TC: Obawiałyby się dwóch zwłaszcza następstw: delega-
lizacji (uchwalenie nowego „dekretu Mościckiego” to są
zaledwie dwa dni) przez władze, ale i przestraszenia się
wielu adeptów oraz potencjalnych członków lóż.
Czy to nie jest swego rodzaju pułapka, w którą
masoneria wielokrotnie w historii wpadała?
TC: Tak, to może być pułapka. Ale sytuacja jest taka,
że nie ma z niej dobrego wyjścia. W sumie diagnoza jest
dosyć prosta. Wolnomularstwo „od zawsze” oddziałuje
poprzez swoich członków. I dzięki temu tworzy swoistą,
niewidzialną siatkę połączeń w społeczeństwie. Sieć ta
rozciąga się pośród przedstawicieli elit: intelektualnych,
politycznych, kulturalnych. Podobne oddziaływania rodzą
proste moralne przesłanie: warto być porządnym, uczci-
wym, dochowywać zobowiązań.
To zawsze, Tadeuszu, warto
TC: Oczywiście, ale właśnie te wartości zostały dziś szcze-
gólnie pogwałcone. Pewnie większość wolnomularzy
polskich byłaby za tym, aby wpływać na rzeczywistość
w sferze etycznej, deklarując przy tym swą apolityczność.
Ponieważ jesteśmy garstką ludzi, która w sferze realnej
polityki na pewno nic nie osiągnie.
I chyba nie chce osiągać, prawda?
TC: Tak, nie chce. I tego bym się trzymał. Moje, nasze
prywatne poglądy nie mają tu nic do rzeczy. Nauczyłem się,
że w praktycznym dzianiu należy sfery te oddzielać. Moja
deklaracja będzie deklarację historyka, który jest tej samej
złej myśli, co Andrzej Friszke. Obaj obawiamy s, że doj-
dzie do rozlewu krwi. Pretekst czy sygnał me wyjść z obu
stron, nie można wykluczyć prowokacji. Podkrwięc: to
nie ma żadnego przełożenia na masonerię, tutaj zachowuję
wstrzemięźliwość jak zdecydowana większość polskich
wolnomularzy. Wyrażam jedynie najwyższe zaniepokojenie
rozwojem sytuacji; mam poważne obawy co do przyszłości
naszego kraju, obawy, kre ocierają s o pewność.
Kończymy zatem naszą rozmowę wspólnym
zaniepokojeniem o przyszłość Polski, o czym nasi
poprzednicy, polscy wolnomularze od XVIII, XIX
i XX wieku zawsze myśleli z największą troską.
Obyśmy nie stanęli znowu wobec takich wyzwań,
wobec których oni musieli niegdyś stanąć.
TC: Pięknie to podsumowałaś! Dodam tylko coś, co wynika
tak z mego temperamentu, jak i doświadczenia. W sprawie,
o której mowa, każdy musi robić to, co do niego należy.
Koniecznie. Nie można się bać. Bo najgorszą rzeczą jest
właśnie strach*.
Dziękuję za rozmo
Mirosława Dołęgowska-Wysocka
*O tym, co może z nami zrobić strach, piszemy w bieżącym
numerze na str. 43 w artykule polskiego emigranta Wojciecha
Gołębiewskiego. Red.
P I S M O P R Z Y J A C I Ó Ł S Z T U K I K R Ó L E W S K I E J
22 K A W A Ł K I A R C H I T E K T U R Y
T
emat wolności wypada zacć
od Platona. Wielki grecki uczo-
ny i lozof uważał, że wolność
jest istnieniem dobra, kre samo w celu
doskonalenia chce w nim uczestniczyć.
Realia ateńskiej demokracji chyba bar-
dzo ograniczały grono odbiorw tak
pomyślanej wolności.
P
oglądy na to, jak powinna wyglą-
dać wolność, różniły się nawet
w tych samych okresach historycz-
nych. Arystoteles, w odróżnieniu
od Platona, uważał, że do wolności
potrzebny jest akt woli i zdolnć
podejmowania decyzji. Rozżnił
systemy państwowe złe: tyrania, oli-
garchia i demokracja populistyczna
oraz dobre: monarchia, arystokracja
i politeiaczyli właściwa demokra-
cja. Ich to właśnie największą zale
jest wolność, dzięki której obywatele
mogą uczestniczw życiu państwa.
Arystoteles był zwolennikiem natu-
ralnych form rządzenia, a nie gwał-
townych przemian. Dzisiaj byśmy go
krytykowali za popieranie niewolni-
ctwa jako uznawanej wtedy własności
prywatnej. Nie możemy jednak winić
Arystotelesa za tomistyczne podejście
Kościoła katolickiego w XIII wieku.
Często życie ma kolosalny wpływ na
kreowaną lozoę. Rzymski wyzwole-
niec (były niewolnik) Epiktet z Hiera-
polis w rozważaniach spisanych przez
jego uczniów poruszał zagadnienie
wolnci. Według niego mna ją
osiągnąć wtedy, gdy w naszym życiu
zapanują wartości duchowe i należy
zapanować nad swoimi pragnieniami.
Głównym celem nauczania Epikteta
było doprowadzenie do zrozumienia
przez jego uczniów właściwej natury
rzeczy, która jego zdaniem jest nie-
zmienna, nienaruszalna i ważna dla
każdej bez wyjątku istoty ludzkiej.
A czy nie jest to podstawą nowoczes-
nej demokracji? Był to I wiek naszej
ery!
N
iezwyą postacią schyłku za-
chodniego średniowiecza był
św. Tomasz z Akwinu. W swoim ży-
ciowym dziele, Summie teologicznej
doszedł on do wniosku, że wolność
wyboru i podejmowanie decyzji wy-
nika z intelektu. Akwinata jednak nie
zajmuje stanowiska w kwestii wolno-
ści człowieka. Niektórzy lozofowie
uważają, że był kontynuatorem myśli
Arystotelesa. Smutne jest to, że okro-
joną Summę Kościół uznał dopiero
w XIX wieku.
Ś
redniowiecze i jego lozofowie
nie podjęli poważnie tego tematu.
WOLNOŚĆ W UJĘCIU
FILOZOFICZNYM
CZYLI OD PLATONA DO NIETZSCHEGO
Piękne prace odbyły się 17 maja br. w domu lożowym. Sz Loża Atanor (Wielki Wschód Polski) oraz
Sz Loża Gaja Aeterna (Wielka Żeńska Loża Francji) zebrały się wspólnie, aby porozmawiać o tym,
czym jest dla wolnomularzy WOLNOŚĆ. Wygłoszono trzy deski: Historia wolności w wolnomularstwie
(br Tomasz, Atanor), Wolność w ujęciu lozocznym (br Andrzej, Atanor) oraz Wolność w XXI wieku
– mit czy redenicja (ss Gai). Dyskusja była ożywiona, reeksje różnorodne, ale wszystkie przepełnione
duchem braterstwa i siostrzeństwa. Na zakończenie prac przegłosowano, że zredagowane deski zostaną
wydrukowane w jesiennym, jubileuszowym wydaniu „Wolnomularza Polskiego. REDAKCJA
23
W O L N O M U L A R Z P O L S K I J E S I E Ń 2 0 1 8 N U M E R 7 6
K A W A Ł K I A R C H I T E K T U R Y
Ich smutną spuścizną było Święte
Ocjum i palące sstosy. Przykłady
Galileusza i Giordano Bruno przy-
kro o tym świadczą. W XVII wieku
pojawia się nowe myślenie. Jesteśmy
po odkryciach geogracznych i ziemia
nie jest już płaska. Stosunkowo dawno
pojawiła się teoria o wolności narodu
do samostanowienia. Sformułował
omas Hobbes. Według niego
wolność jest brakiem zycznego przy-
musu, a państwo to rodzaj umowy
społecznej pomiędzy władzą państwo-
a społeczeństwem (suwerenem).
Jak na przełom XVI i XVII była to
dość nowatorska teoria, zwłaszcza
w Anglii. Teoria umowy społecznej
znacznie została rozwinięta w dobie
wiecenia.
K
artezjusz powiedział, że wolność
jest istotą godności człowieka.
Bez niej człowiek nie może siebie sza-
nować. Co najciekawsze, Kartezjusz
był zwolennikiem tezy, że pojęcie wol-
ności nie musi wynikać z koniecznej
współzależności zdarzeń lub zjawisk,
wyznaczonych przez całokształt sytu-
acji (indeterminizm).
K
olejną wiel postac, bardzo
istotną dla wolnomularstwa był
Wolter. Uważał, że postęp można uzy
-
skać jedynie dzięki wolności słowa.
Mliwć wolnego i nieskrępowanego
osądu powinna być dana każdemu
wolnemu i równemu człowiekowi.
Uważał, że jakakolwiek forma zniewo-
lenia (z niewolnika nie ma wojownika)
nie daje dobrych efektów.
K
oniec XVIII wieku to Immanuel
Kant i jego rozważania o wol-
ności. Kant stworzył dwie denicje.
W sensie kosmologicznym wolność
jest to mliwość spowodowania
samodzielnie jakiegoś stanu rzeczy;
w sensie moralnym jest to świado-
mość, że się jest upoważnionym do
podporządkowania s jedynie prawom
akceptowanym przez siebie samego.
F
ilozoi heglowskiej – niekoniecz-
nie samemu Heglowi przypi-
suje się nową denicję wolności.
Otóż czym innym jest „wolność od
czegoś”, a czym innym jest „wolność
do czegoś. Jeżeli jesteśmy wolni od
opresji, okupanta, strachu, wzie-
nia, to jesteśmy wolni „od”. Gdy zaś
jesteśmy wolni „do, to mamy prawo
wyboru; to jest np. prawo do pracy,
wypoczynku, bezpieczeństwa. W -
lozoi Hegla pojawia się istotna dla
przysych pokolmyśl. Wolność
nie jest właściwością zewnętrzną, lecz
powstaje w naszej świadomości, a po-
przez wiadomienie jej sobie jed
-
nostka tworzy myśl społeczną. A przy
tym mamy dzisiaj jeszcze świadomość
szybkości i powszechności przekazu,
co miało inny wymiar w XVIII/XIX
wieku i w czasach dzisiejszych, a tak-
że ogromny wpływ na tworzenie s
świadomości społeczeństw.
D
la Hegla wolność jest usadowiona
w miejscu i czasie. Duch wolności
istnieje jedynie w kontekście doświad-
czenia siebie (jednostki, społeczności,
narodu, grupy) w różnych historycz-
nych zdarzeniach pozytywnych, takich
jak zwycięstwa, osiągnięcia lub nega-
tywnych – porażki, traumy narodo-
we. Zgodnie z zasadą przypisywaną
Wolterowi: Nie zgadzam się z twoimi
poglądami, ale po kres moich dni będę
bronił twego prawa do ich głoszenia.
K
olejnym lozofem, który zajął
się denicją wolności, był Frie-
drich Nietzsche. Według niego tylko
Übermensch – nadczłowiek ma wolną
wolę, a zarazem siłę twórczą i wolność.
Zwykli ludzie, żyjący według starych
zasad moralnych, nie mosię od nich
oderwać i dlatego są gorszą częścią
ludzkości – podludźmi.
P
rawie nam wsłczesny lozof
francuski Maurice Merleau-
-Ponty uważał z kolei wolność za
fundament egzystencji cowieka.
Być może pod wpływem przeżytej
wojny sądził, że nawet w skrajnych
przypadkach, gdy jesteśmy do końca
zniewoleni, tli się w nas okruch wol-
ności (obozy koncentracyjne). Tak
że uświadomienie potrzeby wolności
pojawia się w sytuacjach opresyjnych.
Pojęcie wolności jednak wiązz ca-
łym społeczeństwem i je obarczza
nią odpowiedzialnością.
J
akby antytezę reprezentuje chrześ-
cijaństwo (nie mówię tu o Kościele
katolickim). Doktryna chrześcijańska
twierdząca, że Bóg stworzył człowieka
na swoje podobieństwo, więc jest on
wolny i panuje nad swoimi czynami.
Bóg szanuje wolność człowieka. „Rzec
można, iż Bóg płaci za ten dar, jakim
obdarzył tę istotę, którą stworzył na
swój obraz i podobieństwo. Pozostaje
wobec tego daru konsekwentny. Do-
piero pojmując w ten sposób ludzką
wolność, można zrozumieć sens pie-
kła. Bóg pragnie, aby wszyscy zostali
zbawieni, ale nikogo nie można do
niczego zmusić, gdyż szanuje ludzką
wolność i możliwość odrzucenia Go.
* * *
W
ymieniona lista lozofów de-
niujących pojęcie wolności
w większości przypadków i dzisiaj by-
łaby pozytywnie odbierana. Jednak
należy wspomnieć, jakby w antytezie,
Nicolo Machiavellego. Jego stwier-
dzenie: „Z walki ludu z wyższymi
klasami pochodzą wszystkie prawa
wydane w interesie wolności” świad-
czy, iż niezależnie od czasu i systemu
społecznego wolność nie jest dana ani
na zawsze, ani bezboleśnie.
Br AB
Kiedy teoretyczne
rozważania o wolności
przeradzały sie
wpraktykę, zawsze robiło
się groźnie. Wszak nie bez
kozery możemy stwierdzić,
żetam, gdzie zaczyna się
jedna wolność, tam musi
się skończyć inna.
P I S M O P R Z Y J A C I Ó Ł S Z T U K I K R Ó L E W S K I E J
24 K A W A Ł K I A R C H I T E K T U R Y
Ze wszech miar warto
W
olność jest pojęciem jak każde inne, dlatego przecho-
dzi przez proces redenicji czy też zmiany paradyg-
matu. Pojęcia żyją własnym życiem i nieustannie ewoluują,
bo zmienia się kontekst, w jakim istnieją. W XXI wieku jest
tak samo. Natomiast uważam, że uznanie wolności za mit,
w sensie nieosiągalny ideał, nigdy nie straci na aktualności.
Wzrastanie do wolności to indywidualna droga każdego
człowieka, dlatego w tym sensie zawsze pozostanie mitem.
Wracając do postawionego w tytule pytania… Czym
może być wolność w XXI wieku? Jak może być rozumiana
czy deniowana? To tak naprawdę indywidualne pytanie
dla każdego człowieka, w zależności od tego, do czego
w danym momencie dąży czy też co uważa za ograniczające
dla siebie. Do czego chce być wolny bądź od czego.
XXI wiek to dodatkowe obszary życia człowieka związane
głównie z rozwojem technologii. Każdy z tych nowych
obszarów musi zostać zdeniowany w kontekście wolności
przez każdego człowieka indywidualnie. Większość potrzeb-
nych do tego pytań pozostaje niezmienna. W tym sensie
narzędzia wykorzystywane do tego, aby określić, czym jest
wolność, są takie same, ale zakres ich wykorzystania się
zmienia. I jest to proces naturalny dla każdej zmiany – XXI
wiek nie różni się tutaj niczym od innych epok.
Z mojego punktu widzenia uniwersalną denicją wolności
nie jest decydowanie bądź nie o podjęciu jakichś działań
czy też samo dążenie do tego, czego się chce. Nie mamy
też do końca wpływu na wydarzenia, które są naszym
udziałem, a przynajmniej nie na wszystkie. Jedyne, o czym
możemy w pełni decydować, to sposób percepcji, czyli
przysłowiowa szklanka do połowy pełna lub do połowy
pusta. Więc jak to jest, że ci widzą jedno, a inni drugie?
Stoi za tym odpowiedzialność za własne emocje. Człowiek
jest w stanie wypracować umiejętność odczuwania tego, co
adekwatne, tego, czego chce, tego, co najlepiej będzie mu
służyć niezależnie od okoliczności. I po prostu rozsądniej
jest czuć się dobrze, bo daje to więcej możliwości. Nie
mówię tutaj o np. zaprzeczaniu smutkowi, ale o uznaniu,
że na przeżycie każdej z emocji jest czas i miejsce, i opty-
malne tym zarządzanie.
Takie sformułowanie w materialistycznym świecie może
budzić kontrowersje, dyskusje itd. ale nie jest niczym
nowym, lecz podejściem, które powraca w ludzkich roz-
ważaniach od zawsze. Od Diogenesa i maksymy „Do-
świadczenietonieto, cosię człowiekowi przydarza. To jest
to, coczłowiek robiz tym, co musię przydarza” i Buddy
Siakjamuniego: „Sami sobie bądźcie lampami” po New
Age, zykę kwantową i zunikowaną teorię pola – język
inny, a przekaz ten sam.
Wzrastanie do wolności to po prostu nauka brania odpo
-
wiedzialności za własne stany emocjonalne oraz wynika-
jącą z tego percepcję tego, co nazywamy rzeczywistością.
W konsekwencji memy poszerzyć zakres dostępnych opcji
działania… im większy, tym większa możliwość wyboru
w świecie zewnętrznym. Proste, choć niełatwe, bo takie
ujęcie wolności oddaje pełnię odpowiedzialności w ręce
każdego człowieka indywidualnie, co jest niezbyt popu-
larne w epoce McDonalda. Ale ze wszech miar WARTO!
Głos Uczennicy wolnomularskiej Lucyny C.
* * *
Technologie
a granice wolności
Coraz bardziej zaawansowana technologia ma przede
wszystkim sprawiać, że nasze życie stanie się łatwiejsze
i bezpieczniejsze. Z jednej strony otrzymujemy co jakiś
czas entuzjastyczne informacje na temat przekroczenia
kolejnej bariery technologicznej, a z drugiej pojawiają
się ostrzeżenia, że bezreeksyjna wiara w technolog
doprowadzi nas do katastrofy. Prawda leży zapewne, jak
zwykle, pośrodku. Czy jednak nie jesteśmy coraz częściej
MOTTO
Wolność to paradoks. Jeśli mam być w pełni wolny – co oznacza, że mogę realizować swoje zamiary – inni
ludzie muszą to zaakceptować, nawet jeśli te moje zamiary nie zgadzają się z ich pragnieniami. Więc
wolność realizacji moich marzeń zawsze odbija się na sytuacji innych ludzi. A to z kolei odbija się na mnie, na
moim sumieniu moralnym. Wolność jest zawsze dotknięta koniecznością kompromisu. Wolność absolutna, która
jednocześnie godzi obie strony, jest niemożliwa.
Zygmunt Bauman
WOLNOŚĆ W XXI WIEKU
– MIT CZY REDEFINICJA
25
W O L N O M U L A R Z P O L S K I J E S I E Ń 2 0 1 8 N U M E R 7 6
K A W A Ł K I A R C H I T E K T U R Y
świadkami przesuwania granicy naszej wolności na rzecz
komfortu, jaki ma zapewnić nam najnowsza technologia?
W ciągu ostatnich 25 lat nastąpił dynamiczny rozwój no-
wych technologii. Pełna obserwacja nas przez satelity, drony
czy monitoring wizyjny praktycznie obecny wszędzie. Są to
działania mające na celu zapewnienie nam bezpieczstwa,
ale równocześnie pozbawiające nas prywatności. Często
zresztą sami się jej pozbawiamy, umieszczając w portalach
społecznościowych szczegółowe informacje o swoich
działaniach czy zdjęcia.
Rozwój technologii informatycznej doprowadził do po-
wstania nowego obszaru przespczości. Cyberprzestępcy,
hakerzy, którzy poprzez cyberatak usiłują zapanować
nad naszymi nansami czy wykraść nasze dane osobowe.
Dzisiaj dostrzegamy, że cyberryzyko to nie tylko nowinka,
ale realne zagrożenia dla każdego: osób prywatnych, rm
czy państw. Im działalność bardziej zależy od technologii
informatycznej, tym ryzyko cyber jest większe.
Ostatnio do dyskutuje się o chipach, które coraz więcej
rm chce wszczepiać swoim pracownikom, abyprzynaj-
mniej ocjalnieatwić im pracę. Na co dzień mamy do
czynienia z ludźmi, którzy tak naprawdę zostali w ten czy
inny sposób „udoskonaleni” dzięki technologii – chodzi
o klasyczne implanty, takie jak rozruszniki serca czy aparaty
uchowe. Technologia idzie dalej, bo wszczepiane są ochot-
nikom urządzeniami nowej generacji, które umieszczone pod
skórą, łąc się z Internetem i pozwalają nie tylko otwierać
drzwi, obsługiw urządzenia biurowe, ale także rob zakupy
online i nawzywać połączenie z systemami komputerowymi.
Przy całej wygodzie takich rozwiązań, trudno jednocznie
nie odczuw pewnego niepokoju. Co się stanie, gdy prze-
stępcy przejmą kontrolę nad takim wszczepionym chipem,
który dokonuje różnych operacji online?
Używanie chipów wszczepianych pod skórę i podobnych
technologii nie musi być złe samo w sobie. Ważne jednak
jest, aby wyznaczyć granicę wolności, której nie wolno
przekroczyć. Jedną z takich czerwonych linii powinna być
dobrowolność. Nie może tu być żadnego przymusu. Gdy
stanie się to przymusem, granica naszej wolności zostanie
przekroczona, a technologia zacznie być zagrożeniem,
a nie wsparciem. Czy jesteśmy gotowi bronić tej granicy,
czy też wygodnie ustanowimy nową, a potem – następną?
Głos Mistrzyni wolnomularskiej Teresy G.
* * *
Czy osoba uzależniona jest
wolna?
J
edną z denicji mitu jest niezgodna z prawdą opinia
o czymś, wymysł, fantazja, mrzonka.
Jeśli pytamy, czy wolność w XXI wieku może być mitem,
poddajemy w wątpliwość faktyczne istnienie wolności
– stanu bez przymusu, ograniczeń – w jakichkolwiek cza-
sach. Jednak mnie, wolnomularce, trudno przystać na
taki punkt widzenia, wszak jednym z warunków przyjęcia
do inicjacyjnego zakonu jest bycie człowiekiem wolnym
i dobrych obyczajów.
Wolność człowieka inaczej widział pastor Anderson,
inaczej ją postrzegamy w XXI wieku. Wolność politycz-
ną można zwerykować przez pryzmat obowiązującego
i stosowanego prawa w danym kraju, zakres wolności eko-
nomicznej można poddawać analizie. Na przykład pytać,
czy osoba uzależniona – od seriali, Internetu, zakupów,
używek, kredytów, czegokolwiek – jest wolna, czy nie? Czy
osoba, której siłą napędową jest nienawiść bądź zemsta,
jest wolna, czy nie? Itd.
Z wolnomularskiego punktu widzenia najistotniejsze
wydaje mi się jednak zdeniowanie wolności osobistej.
Czy posiadanie własnych poglądów i prawo oraz odwaga
do ich głoszenia to jej wyłączne atrybuty? Viktor Frankl,
psychiatra i więzień obozu zagłady, zwraca uwagę, że wol-
ność jako fenomen przynależny człowiekowi ma wszystkie
cechy kondycji ludzkiej. A to oznacza, że jest ograniczona,
że człowiek podlega różnym uwarunkowaniom. I mniej
lub bardziej świadomie podejmuje decyzję, czy stawi im
czoło, czy się podda, godząc się, by te okoliczności go
zdeterminowały. Wolność człowieka jest zatem wolnością
zajęcia odpowiedniej postawy względem uwarunkowań,
z jakimi przyjdzie mu się zmierzyć. Tak widzę wolność
wolnomularza w XXI wieku.
Głos Mistrzyni wolnomularskiej Mony C.
* * *
Gdy wolność jednych
ogranicza wolność
drugich…
Od czasów Oświecenia uważa się w lozoi europej-
skiej, że wolność jest jednym z podstawowych praw
człowieka. Mówiąc zatem o wolności w odniesieniu do
ludzi, odwołujemy się właśnie do tych praw. Wolności
dzielimy na „wolność od…, przez którą rozumie się np.
przymus ze strony władz, obciążenia podatkowe, ingerencję
władz w życie prywatne, i na „wolność do, czyli różnego
rodzaju prawa np. zgromadzeń, wpływu na władze, wybo-
rów, reprezentacji, jeśli ograniczyć się do politycznych.
W obecnych czasach, gdy standardy wyznacza Powszechna
Deklaracja Praw Człowieka uchwalona przez ONZ (ale bez
mocy obowiązującej), a konieczność dostosowania do niej
narzucają państwom podpisane pakty i konwencje, wyda-
wać się może, że pytanie, czy dzisiaj wolność jest mitem,
wydaje się przesadne. Tym bardziej, że prawa człowieka są
wpisane w konstytucje, na straży ich przestrzegania stoją
różne instytucje krajowe i międzynarodowe.
A jednak jest to pytanie zasadne. Ponieważ prawa człowie-
ka i jego wolności nie są przestrzegane. Z bardzo różnych
powodów. Wymienię tu niektóre z nich.
P I S M O P R Z Y J A C I Ó Ł S Z T U K I K R Ó L E W S K I E J
26 K A W A Ł K I A R C H I T E K T U R Y
Nie wszystkie państwa podpisały pakty i konwencje.
Nawet państwa, które je podpisały, nie przestrzega
tego, do czego się zobowiązały (wystarczy przejrzeć
raporty np. Amnesty International).
• Bieda państw i społeczeństw.
Nieznajomość obywateli przysługujących im praw –
łatwiej wtedy je łamać.
Ograniczenie praw i wolności może wypływać z powo-
dów religijnych i kulturowych.
W dzisiejszych społeczeństwach mamy jednak do czy-
nienia ze sprawami bardziej skomplikowanymi. Chodzi
o takie sytuacje, gdy wolność jednych może ograniczać
wolność innych; pojawia się wtedy pytanie, czyją wolność
państwo powinno chronić. Problem zachodzenia na siebie
wolności jednostek zdaje się szczególnie skomplikowany
w przypadku choćby szczepień ochronnych. Im więcej wol-
ności, tym więcej problemów. Naruszając prawa jednych,
chronimy prawa innych. W pewnych sferach w większości
państw świata wolność nie jest albo prawie nie jest mitem.
W innych jest. I stwarza wielkie obszary do dyskusji.
Głos Mistrzyni wolnomularskiej Ewy L.
* * *
Mamy tyle wolności,
ile sami jej stworzymy
P
ojęcie wolności dotyczy wszystkich aspektów funk-
cjonowania człowieka w społeczeństwie: społecznego,
psychologicznego, kulturowego, ekonomicznego itp. Nic
więc dziwnego, że od początku istnienia zorganizowanych
społeczeństw zaprzątało ono uwagę historyków i uczonych,
a w szczególności lozofów. O tym, że stanowi fundamental-
ną wartość w wolnomularstwie, wie każdy wtajemniczony.
Czy wartość ta jest mitem? Moja odpowiedź brzmi
– nie! Wolność należy do takiego zestawu wartości uni-
wersalnych, które nieprzemijające, bo jest naturalną,
podstawową potrzebą ludzką. Nie ulega unieważnieniu
na przestrzeni dziejów. Zmienia się natomiast zakres
przedmiotowy tego pojęcia w zalności od społeczeń-
stwa, kultury, dziedziny życia, której dotyczy i oczekiwań
pojedynczych ludzi. Współcznie bardziej zaprząta
naszą myśl wolność osobista, aniżeli walka o niepodle-
głość czy zniesienie niewolnictwa, mimo że wiele społe-
czeństw boryka się nadal z tymi problemami. Cywilizacja
przyspiesza i staramy się dotrzymać jej kroku, stawiając
pytania o potrzebę redenicji pojęć. Moim zdaniem,
nie ma takiej potrzeby. Wolność, podobnie jak Prawda,
Dobro czy Doskonałość, do której dążą wolnomularze,
jest ideałem. A zatem jest drogą wolnomularza, który
wie, że stanu absolutnego nie da się osiągnąć, ale można
się do niego zbliżać. Nie dotyczy to oczywiście zakresu
przedmiotowego pojęcia, który zmieniać się musi wraz
ze zmieniającymi się warunkami.
Sadzę, że z wolnomularskiego punktu widzenia bardzo
ważna jest wolność wewnętrzna. Takie ociosywanie ka-
mienia, kształtowanie własnego charakteru i osobowości,
które sprawia, że stajemy się wolni od dogmaw, uprze-
dzeń, nienawiści itp., kierujemy sotwartoścserca
i rozumu, działając dla dobra wspólnego. Ciszy szuka się
przede wszystkim w sobie, a nie na zewnątrz! Człowieka
wolnego wewnętrznie nie zniewolą kajdany, opresje, nie
złamią oszczerstwa czy zewnętrzne ograniczenia wolności.
I tak ukształtowany człowiek może skuteczniej, z otwartą
przyłbicą, walczyć na różnych barykadach o rozmaite prawa
do wolności zewnętrznej, stanowione przez różnej maści
i różnej opcji szew zorganizowanych struktur społecznych.
Z punktu widzenia wolności wewnętrznej posiadamy jej
tyle, ile potramy sobie stworzyć.
Głos Mistrzyni wolnomularskiej Małgorzaty M.
Jesteśmy tutaj,
bo jesteśmy (jeszcze) wolni
N
asza masońska triada: Wolność – Równość – Bra-
terstwo nie bez powodu rozpoczyna się od słowa
w o l n o ś ć. Bez niej nie byłoby nas tutaj, drogie siostry
i bracia.
Głos Mistrzyni wolnomularskiej Mirosławy DW.
Powiedziałyśmy.
SS SzL Gaja Aeterna
27
W O L N O M U L A R Z P O L S K I J E S I E Ń 2 0 1 8 N U M E R 7 6
K A W A Ł K I A R C H I T E K T U R Y
W
edług Kotarbińskiego etyka
to teoria kierowania życiem
duchowym człowieka.
Pyta, jak trzeba żyć, by być porządnym
człowiekiem. A porządnym człowie-
kiem, jego zdaniem, jest ten i tylko ten,
kto nie zasługuje na pogardę, zacnym
– ten i tylko ten, kto zasługuje na sza
-
cunek. Najważniejsze jest jednak to,
by uwyraźnić głos naszego własnego
sumienia; zastanowić się, czego się ono
domaga, przez przyjrzenie się w myśli
naszym własnym ocenom.
Profesor Kotarbiński po kolei przy-
gląda się przypadkom, w którym do-
konujemy moralnych ocen:
Po pierwsze – czcimy bohaterów,
którzy z wielkim wysiłkiem znoszą,
ból zyczny i inne cierpienia, a nie
załamują się w obstawaniu przy swoim,
potępiamy zaś tych, co ze strachu robią
wszystko, czego się domaga grożący.
Po drugie szacunek zyskuje cowiek
oarny, dobry dla innych, a wstręt mo-
ralny budzi sobek, egoista, złośliwiec.
Po trzecie, i może nade wszystko:
ceni się prawość, a potępia niepra-
wość. Prawość – jako postępowanie
sprawiedliwe, jako wypowiadanie się
prawdomówne, jako dotrzymywanie
danego słowa, gdy przeciwnie, oburze-
nie wzbudza wyrządzanie niesprawied-
liwości, kłamliwość, niedotrzymywanie
danego słowa.
Po czwarte – gardzimy pijakami, na-
łogowcami**, ludźmi bez woli, a w wy-
sokiej mamy cenie ludzi opanowanych.
Po piątepodobają nam się moralne
sublimacje motywów, typy o upodo-
baniach szlachetnych, w przeciwień-
stwie do tych, co się kierują motywacją
prymitywną, elementarną. Mówi się
wtedy o uleganiu niskim instynktom.
Tworzy następujące pary:
1) męstwo – tchórzostwo,
2) dobre serce – zły człowiek,
3) prawość – nierzetelność,
4) panowanie nad sobą – brak woli,
5) szlachetność – niskie pobudki.
…i pyta, co jest istotą oceny etycznej
i rdzeniem moralnej wartości postępo-
wania człowieka.
Po pierwsze, niezależność od reli-
gii: „Nie potrzeba odwoływać się do
Opatrzności ani do nieśmiertelności,
by uznza słuszne, jeśli się chwali mę-
stwo, dobroć serca, prawość, godność
własną, szlachetność motywacji. Każda
z tych ocen jest wyrazem uczuciowo-
ści istot dzielnych, uczciwych, istot
z górnym polotem. Kto tak czuje, ten
T
adeusz Kotarbiński urodził się31 marca1886roku wWarszawie, zmarł3 pdziernika1981roku wAninie,
w wieku 95 lat. Topolskilozof,logikietyk, przedstawicielszkoły lwowsko-warszawskiej,nauczycielipedagog,
pierwszy rektor Uniwersytetu Łódzkiego w latach powojennych, przewodniczący Towarzystwa Kultury Moralnej
od 1946 roku, przewodniczącyPolskiego Towarzystwa Filozocznegoprzez prawie pół wieku! (1927–1975),
członekPolskiej Akademii Umiejętności(1946–1951). Jego bibliograa liczy kilka tysięcy pozycji. Jednak sam
Kotarbiński uważał Elementy teorii poznania, logiki formalnej i metodologii nauk za główne, obok Traktatu o do-
brej robocie dzieło swego życia. Książka została napisana jako podręcznik dla przedmiotu Główne zasady nauk
lozocznych i służyła wielu pokoleniom studentów. #
ETYKA NIEZALEŻNA
A WOLNOMULARSTWO
S M I R O S Ł A W A D O Ł G O W S K A W Y S O C K A

O ZAGADNIENIU ETYKI NIEZALEŻNEJ





Źle, jeśli wraz z wiarą załamuje się etyka.
Prof. Tadeusz Kotarbiński
P I S M O P R Z Y J A C I Ó Ł S Z T U K I K R Ó L E W S K I E J
28 K A W A Ł K I A R C H I T E K T U R Y
nie odczuwa potrzeby zaświatowych
uzasadnień, by porwać się do obrony
słabszego, by zwrócić pożyczone pie-
niądze, by nie pozwolić sobie na zdra
wierności małżeńskiej”.
Po drugie, niezalność od lozo-
cznego światopoglądu...Jak się
układa w głowach myślicieli obraz sto-
sunku psychiki do materii w strukturze
wszechświata, czy materia myśli, czy
duch od niej odrębny, czy przedmio-
tami wiedzy ludzkiej byty absolut-
nie obiektywne, czy twiedza ma do
czynienia tylko z obiektami w postaci
materiu zewnętrznego, ukształtowa-
nego przez formy umysłu ludzkiego,
czy wszechświat jest skończony czy
nieskończony w czasie i przestrzeni
itp. – co to ma do rzeczy w przypadku
zagadnień etycznych trzeźwo postawio
-
nych?... Czy tak, czy owak rzeczy się
ma w ogólnej strukturze bytu, jasne
jest, że znęcanie się jest ggaństwem, że
stchórz to rzecz podła. Skonstatuj-
my więc śmiało, że etyka rzetelna – to
etyka niezalna od lozoi.
Na zakończenie swych rozważań Ko-
tarbiński zastanawia się, co właściwie
podoba nam się etycznie w postawie
i działaniach ludzi odważnych, do-
brych, prawych i sublimowanych? Czy
nie za to szanujemy takich, że można
liczyć na nich w każdych okolicznoś-
ciach? Godny szacunku jest dla prof.
Kotarbińskiego opiekun spolegliwy.
Spolegliwy to taki, na którego można
liczyć, na którym można polegać.
Nasz głos sumienia żąda, by postę-
powano wedle tych motywów, które
charakteryzują strukturę emocjonal-
ną spolegliwego opiekuna... Etyka
niezależna jest niezależna jeszcze
i w tym sensie, że własnego głosu
sumienia nie podobna zastąpić gło-
sem cudzym. W istocie rzeczy każdy
z nas, niezależnie od kogokolwiek in-
nego, odwołuje się przede wszystkim
do własnego sumienia. Ono jest dla
każdego z nas sędzią nad sędziami.
Ono wydaje w każdej sprawie moralnej
sąd surowy, bezwzględny, ostateczny.
Sformułowanie prof. Kotarbińskiego
opiekun spolegliwy” nigdy się na dobre
nie przyjęło. W potocznym rozumieniu
„spolegliwy” csto używa się jako „ule
-
gły”, „potulny, pochodzi odulegać”
a nie od „polegać”. Oczywiście, nic to
nie ma wspólnego z tym, jak to rozu-
miprofesor. Gdyby pisać dz zgodnie
z jego intencjami, użylibyśmy raczej
określeń: człowiek odpowiedzialny,
obowiązkowy, czyli właśnie taki, na
którego zawsze można liczyć w potrze-
bie, na którym można zawsze polegać.
* * *
Na naszym, wolnomularskim gruncie
nie bardzo pasuje też użycie słowa
„opiekun. U nas każdy jest odręb-
ną jednostką „wolną i dobrych oby-
czajów. Nikt się nikim nie opiekuje
w sensie potocznym, choć przecie nie
do końcaWszak Czcigodna Mi-
strzyni opiekuje się całą lożą. Pierwsza
Dozorująca – czeladniczkami, Druga
Dozorująca – uczennicami; siostra
Skarbniczka – naszymi pieniędzmi,
a Jałmużniczka – wszystkimi członki
-
niami loży, które niedomagają w ten
czy inny sposób.
Ideał Tadeusza Kotarbińskiego jawi
się w pełnym blasku zwłaszcza w wyż-
szych stopniach Rytu Szkockiego Daw-
nego i Uznanego, gdzie postulat obo-
wiązku zajmuje ważne miejsce wśród
powinności wolnomularskich: „Ideał
wolnomularski polega na wywiązywaniu
się ze swoich obowiązków aż do poświę-
cenia, niezależnie od okoliczności i ceny,
którą za to można zapłacić, nie myśląc
o nagrodzie poza aprobatą własnego
sumienia– czytamy w Rytuale IV
stopnia Mistrza Tajemnego. Mówimy
w naszym bractwie, że mason – to
człowiek wolny i dobrych obyczajów.
Ja – za Kotarbińskim – dodałabym
jeszcze: człowiek odpowiedzialny –
czyli „spolegliwy.
Nie zbudujemy, a następnie nie utrzy-
mamy loży bez sióstr i braci, na których
zawsze możemy poleg, czyli „spole-
gliwych, jakby napisał Kotarbiński.
„Pogarściąga na siebie postawa lub
działanie świadczące o tym, że człowiek
nie ma kwalikacji na spolegliwego
opiekuna, lecz przeciwnie, nie mna
na niego liczyć, nie mna mu sprawy
powierz, bo stchórzy, bo zdradzi, bo
zaniedba, bo zlekceważy, bo mu nie
starczy chęci, woli, serca, albo nawet
odezwą się w nim i zwyciężą wrogie
intencje względem br znajducych
się pod jego opie” – pis profesor.
Bądźmy spolegliwe, siostry.
Powiedziałam.
S Mirosława Dołęgowska-Wyso-
cka
Artykuł oparty na wątkach deski
wygłoszonej w loży LUX ORIENTIS
8września 2018 r.
* Cytaty pochodzą z tego właśnie ar-
tykułu.
** Kotarbiński wyznaje anachroniczny
i nienaukowy dziś pogląd, że na-
łóg to sprawa słabej woli człowieka,
a nie choroba.
29
W O L N O M U L A R Z P O L S K I J E S I E Ń 2 0 1 8 N U M E R 7 6
K A W A Ł K I A R C H I T E K T U R Y
N
ie zgadzam s z poglądami
tych racjonalisw, którzy
twierdzą, że mity i mitolo-
gie nie mają nic wslnego z rzeczy-
wistością i są zwykłymi „bajdami”.
Mircea Eliade uważał, że mitu nie
powinno poddawać się jakiejkolwiek
ocenie rozstrzygającej prawdziwość
zawartych w nim wydarz. Zwłasz-
cza że w micie dostrzega się sferę sac-
rum, objawienie świętości. Przekonu-
je mnie bardziej psychologia głębi,
która twierdzi, że człowiek żyje nie
tylko w uniwersum przyrodniczym,
ale także mitologicznym. Bo jeste-
śmy potomkami i spadkobiercami
wyobraźni, wierzeń i przekontych,
co przed nami. Spuścizny Ludzkości
zakodowanej i przetrwałej w posta-
ci archetypów w podświadomości
zbiorowej. I na tym, między innymi,
polega różnica między człowiekiem
a zwierzęciem.
N
ajpotężniejszym archetypem,
który zaludnia znaczną część
uniwersum mitologicznego, jest Ar-
chetyp Wielkiej Matki, określanej
także jako Wielka Macierz, Wielka
Bogini, Bogini Matka itp. Jest to
wzorzec ponadkulturowy, który
przetrwał z pokolenia na pokole-
nie. Wielka Macierz to bodajże najpojemniejsze pojęcie,
oddające potencjał tkwiący w energii żeńskiej. Zawiera
w sobie, najogólniej mówiąc, rezerwuar wszelkich możli-
wości i kreacji; tworzenia i niszczenia, dawania życia i jego
odbierania, nieustannego odradzania się itp.
W mitologii pojęcie Wielkiej Macierzy jest personiko-
wane przez Wielkie Boginie. Lista Bogiń jest bardzo długa.
W czasach przedhistorycznych boginie czczono, gdyż
wierzono w ich związki z płodnością, plennością i urodza-
jem. Kapłanki kierowały religiami Inków, Asyryjczyków,
Babilończyków, Słowian, Rzymian,
Greków i ludów posługujących się
językami irokeskimi tysiące lat przed
powstaniem religii patriarchalnych.
Wymienię zaledwie kilka z nich.
Asztarte – fenicka bogini związana
z ludzkimi namiętnościami: miłoś-
cią, płodnością i wojną. Utożsamiana
z Isztar, zwaną także Inanną, mezo-
potamską boginią miłości cielesnej
i wojny.
Demeter – grecka bogini płodno-
ści, ziemi, urodzaju, ziemi uprawnej,
zbóż.
Kybele (Kubala) – frygijska bogini
płodności, wiosny i urodzaju, strze
-
gąca miast obronnych i zmarłych.
Ninhursagsumeryjska bogini
symbolizująca życie i płodność zie-
mi, akuszerka zarówno bogów, jak
i ludzi.
I wiele, wiele, wiele innych.
Najbardziej znaną i szczególnie
nam bliską jest grecka Gaja, Matka
Ziemia, która wyłoniła się z Chaosu
i dała początek całemu panteonowi
bogów. Mimo że wraz z powstawa-
niem kolejnych pokoleń bogów zo-
stała zepchnięta na dalszy plan przez
młodsze i bardziej przedsiębiorcze
boginie, nigdy nie utraciła istotne-
go wpływu na losy wszechświata.
Uosabiała płodność i macierzyństwo.
Wielka Matka Ziemia, jak każdy archetyp, w nieświa-
domości zbiorowej ma podwójne aspekty, pozytywne:
narodziny, przemiana, odrodzenie, i negatywne: śmierć,
groza, pochłanianie. Ziemia, najstarszy z archetypów matki,
wydaje płody i zabiera je z powrotem do siebie, grzebiąc
umarłych. Według Junga śmierć to wejście do łona Matki,
aby nastąpiło odrodzenie. Oczywiście, w symbolu Matki
chodzi o coś więcej. To, co spłodzone z ciała, transformuje
się w sferę idei. Mówimy wszak: płodny umysł, życiodajna
GAJA JEST KOBIETĄ!
S M A Ł G O R Z A T A M I S I U N A





P I S M O P R Z Y J A C I Ó Ł S Z T U K I K R Ó L E W S K I E J
30 K A W A Ł K I A R C H I T E K T U R Y
myśl, narodziny idei, urodzajna wyobraźnia, brzemienna
myśl itp. Wzorzec Matki zawiera zatem w sobie wszelką
kreację.
Z
archetypu Wielkiej Matki – Ziemi wyłania się kon-
cept Wielkiej Kobiecości. Jest to obraz uosabiający
pierwiastek natury w kobiecie. Za podstawowe cechy
kobiecości uznaje się żywiołowość i przemianę, źródło
wszelkiej kreatywności i rozwoju.
O
tym, że każda kobieta kryje w sobie potencjalną moc,
doskonale wiedziano już w pradawnych kulturach,
plemiennych, etnicznych! Kobieta utożsamiana była z Gra-
alem, Drzewem Życia, Mistyczną Różą, Bramą Światła,
Światłem Świata. Czy jest to tylko poetycka przenośnia,
czy coś więcej?
T
radycja energii kobiecej bodajże najsilniej była kul-
tywowana przez Katarów, którzy żyli w Langwedocji
na południu Francji do XIII wieku. Dla Katarów żeńskość
była święta. Uważali, że każda kobieta stanowi potencjalną
Moc. Jest nośnikiem pewnej energii z racji jej konstrukcji
genetyczno-hormonalnej. Kobieta była cudem, bo posia-
dała dar dawania życia, ale także moc kreacji poprzez to,
że karmiła, wychowywała. Nic więc dziwnego, że Katarzy
dopuścili kobiety do życia w kapłaństwie, co w wiekach
średnich było ewenementem.
W
iedza i mądrość Kataw były systematycznie nisz-
czone. Katarzy byli w Europie prześladowani i bru-
talnie mordowani. Ginęli na stosach, oskarżani o herezję.
Szczególnie nasilenie eksterminacji tej grupy etnicznej i ich
idei przypadało na XII i XIII wiek. Katarzy atakowani byli
przez dwie potęgi: Watykan i Francję – centrum władzy
duchownej i świeckiej. Byli chrześcijanami uznawanymi za
heretyków. Wielu uważa, że zostali wyniszczeni, ponieważ
żyli zgodnie z wartościami, w które wierzyli. A to było
niewygodne lustro dla ówczesnej hierarchii. Kult Kobiety
panował również wśród templariuszy. Templariusze przybyli
do Langwedocji i zaczęli budować świątynie. Ciekawe, że
większość z nich nazywali Notre Dame – Nasza Pani czy
Nasza Dama.
W
ielu badaczy uwa, że nasze pradzieje zdominowane
były przez energię żeńską. W czasach prehistorycz-
nych panował matriarchat. Ale odkąd zaczęła liczyć się siła,
konieczna do zdobywania żywności i obrony terytoriów
plemiennych, kobiety zaczęły tracić swoją pozycję na
rzecz mężczyzn. Reszty dopełniły religie monoteistycz-
ne. Oczywiście teza, że kiedykolwiek w historii istniał
matriarchat, ma swoich obrońców i przeciwników. Jest
słabo udokumentowana, jak wszystko, co ginie w mro-
kach zamierzchłych dziejów świata. Ale nie o dowody
w przypadku archetypów chodzi, tylko o treści dawnych
wierzeń, przekonań, wyobrażeń, które nasza podświado-
mość przechowała i dziedziczy z przeszłości. Wszystko
wskazuje na to, że w czasach nam współczesnych energia
kobiety ponownie zaczyna być doceniana i wielu pokłada
w niej nadzieję na bardziej harmonijny, pokojowy rozwój.
N
ie chodzi oczywiście o czyjąkolwiek dominację,
ale o wszelkie wyrównywanie, także o wyrównanie
energii. Energia męska związana jest ze świadomym umy-
słem, intelektem, logiką, strukturą i dynamiką. Według
starożytnych mistyków elementami męskimi są powietrze
i ogień. Energia żeńska związana jest z podświadomośc,
intuic emocjami. Żeńskie elementy to woda i ziemia.
Zgodnie z prawami dualizmu panującymi we Wszechświe-
cie, obydwa elementy: żeński i męski sw nas znajdują.
Równowaga i harmonia w każdym z nas powstaje jako
wynik integracji tych dwóch komplementarnych aspektów.
To samo można odnieść do życia społecznego, ale nie jest
to teraz przedmiotem moich rozważań. Energia żeńska
mówi, że wszystkie istoty równe. Jest wyrażana przez
linię poziomą. Energia męska ma skłonność do hierarchii.
Najpełniej wyraża s w linii pionowej. Energia żeńska
to tworzenie i budowanie oparte na wsłpracy, a nie
współzawodnictwie i walce.
S
tarożytna linia żska odwołuje się do wnętrza. Poszuku-
jąc pomocy, możemy kierować sna zewnątrz albo do
wewnątrz. Poszukując na zewnątrz, odwołuc sdo jakic
zewnętrznych autorytew, zawsze powierzamy się kom
albo czem, oddajemy cść naszej energii. Kierując się do
asnego wnętrza, odkrywamy samych siebie i nasze indy-
widualne źródła mocy. Odkrywamy, kim napraw jestmy.
Linia żeńska wi, że Moc jest w nas! Wszystko jest w nas!
Wystarczy to odkryć, zjednoczyć i być w zgodzie z samym
so! Wtedy odkrywamy nasze wewnętrzne Światło, które
jest prawdą o nas samych i źródłem naszej mocy, która ma siłę
sprawc, potra materializować idee. Alchemia wewnętrzna
nie uznaje predników. Opierając się na innych, rozpraszamy
nasze Światło. Oddajemyasne Świao! Csto w bajkach
znajdujemy alegorie, że ktoś oddał swoją duszę. Energia żeńska
wi, że zawsze mesz z powrotem scalić owe rozproszone
kryształy Światła. wiąc mniej eufemistycznie, odnalć
siebie, powrócić do własnego jestestwa. Tradycja linii żskiej
podpowiada, że jli istnieje nawet ocean ciemnci, to jedna
kropla świaa rozprasza ciemność.
CO ŁĄCZY KOBIETY Z ZIEMIĄ?
K
obiety łączy z Ziemią nierozerwalna więź. Na czym polega
to podobieństwo? Obie są Matkami. Ich cechami wsl-
nymi są rodzenie, wydawanie plow, karmienie, zapewnienie
trwania, przemiana itp. Kontakt z Ziemią oznacza brak różnic
mdzy wszystkimi żywymi istotami na Ziemi. Energia żeńska
działa tak, że nigdy nie przeciwstawia się życiu i jego prawom.
Historycznie, Kobiety i Ziemia były zawsze po jednej stronie
i dzieliły podobny los, albo otoczone najwyższym szacunkiem
(w kulturze Bogini), albo sprowadzone do poziomu niewolnicy
(w cywilizacji patriarchalnej).
31
W O L N O M U L A R Z P O L S K I J E S I E Ń 2 0 1 8 N U M E R 7 6
K A W A Ł K I A R C H I T E K T U R Y
C
ywilizacja przemysłowa nie postrzega już Ziemi jako
miejsca przyjaznego człowiekowi. Zaczyna się czas
bezwzględnej eksploatacji Ziemi i jej zasobów. Ziemia
traktowana jest jako poddana, która ma rodzić to, czego
człowiek zapragnie. Podobnie wartość kobiety oceniana
jest przez pryzmat płodności. To, co w erze Bogini czczone
było jako „moc rodzenia, moc tworzenia życia – zostało
sprowadzone do instrumentalnie traktowanej „płodności.
Z godnego najwyższego szacunku błogosławieństwa spad-
ło do poziomu boskiego przekleństwa i kary za grzechy:
„w bólu dzieci rodzić będziesz”.
O
ile „moc rodzenia” uznawana była za moc stricte
twórczą, o tyle „kobiecej płodności” przyznano status
pierwiastka biernego. I tak Ziemia i kobieta zostały zrów-
nane w roli „żeńskiego pierwiastka biernego, przy czym
Ziemi powiodło się znacznie gorzej, bo została uznana za
„materię martwą. Jak wiadomo, to, co martwe, pozbawione
jest czucia, dlatego my, spadkobiercy Kartezjusza i Newtona
możemy już bez żadnych skrupułów, jako istota „wyższa,
bo myśląca i czująca, traktować ziemię przedmiotowo.
Bo przecież ona nie ma duszy, tak samo jak nie mają jej
rośliny i zwierzęta.
E
mancypacja kobiet i ekologia są stosunkowo nowymi
zjawiskami. Dopiero całkiem niedawno, bo w latach
osiemdziesiątych XX wieku, między innymi za sprawą
Jamesa Loveloca, pojawiła się hipoteza, że Matka Ziemia
jest żywą, czującą istotą, że jest żywym organizmem, czymś
w rodzaju kosmicznego superorganizmu.
Wzrasta świadomć, że jesteśmy integralną częścią
ekosystemu. Nasze środowiskoziemskie i kosmiczne
– jest nam przyjazne i dlatego istniejemy.Gaja” stała s
modna, chnie przestała być kontrowersyjna. O Hipo-
tezie Gai pisałam szerzej w desce pt:Świadomość Gai
z 2014 roku.
W
szystko wskazuje na to, że żyjemy w czasach re-
denicji miejsca Kobiety i Ziemi w życiu planety.
Redenicji koniecznej, aby porzucić tradycyjnie męską,
„przemocową” strateg walki o przetrwanie, wład
i panowanie, krej efekty są destrukcyjne dla życia
w ogóle. Dla przyszłci trwania życia, wyjściem jest
budowanie, przypisywane energii żeńskiej, w oparciu
o współpracę i działanie w szacunku do wszelkiego życia
i siebie samych. A to także wartości wolnomularskie.
Dlatego my, Siostry Sz L Gaja Aeterna, które świa-
domie przyjęłmy nazwę, mamy szczególne zobo-
wiązania troski o Gaję Matkę Ziemię i własną kobiecą
wewtrzną moc, której pierwowzorem i źróem jest
Natura. Pomocą na tej drodze jest poczucie duchowej
wzi z Matką Ziem, świadomość, że możemy się od
niej uczyć takiego sposobu życia i działania, który nie jest
destrukcyjny, lecz życiodajny, zgodny z uniwersalnym
rytmem życia – umierania odradzania.
S Małgorzata Misiuna
Deska wygłoszona na pracach
SzL Gaja Aeterna 8 września 6018 r.
J
ak rozumiem wolność? Jeżeli jako żczyzna musiałbym
o nią walczyć, to walczyłbym o wolność swojego kraju,
o wolność dla mojej rodziny i przyjaciół, o wolność
wyrażania swoich poglądów. Ale o wolność osobistą nie
muszę walczyć – jest mi ona nadana wraz z urodzeniem.
Potrzeba, która z tego wynika, jest wyczekiwaniem, najpierw
na wroga, a potem na atak z mojej strony. Nie zajmuje mnie
nic poza grupą, narodem, państwem.
Kobieta zaś, kiedy chce być wolna, stawiana jest w pozycji
obronnej (jak wyżej: mężczyzna czeka na wroga i atakuje),
broniącej wszystkie kobiety (nawet, jeśli tego nie chce).
Mężczyzna nie widzi w niej partnera do walki (o kraj,
rodzinę, poglądy), dlatego odstawia ją na boczny tor. Wi-
dać więc, że świat męski może, ale nie musi, zaprosić do
siebie, a świat kobiecy zaczyna się robić hermetyczny (do
wewnątrz). Zniechęcenie, że ona się do tego nie nadaje,
tylko pogłębia różnice damsko-męskie.
Straszne boginie z Pani artyku to ideał kobiety o męskich
cechach charakteru (godnej partnerki). Tworząc takie postacie,
kt próbował zatrzeć różnice. Moim zdaniem jest w tym błąd,
po którym mogą powst skie kobiety, które doprowadzą
jedynie do całkowitego odrzucenia przez mężczyzn.
Moim zdaniem rozwiązaniem dla tego problemu jest zajmo-
wanie się przez kobiety sprawami, które wpływowych (nieko-
niecznie wybitnych) mężczyzn nie interesują, tj. zachowanie
pokoju na świecie, harmonia w przyrodzie. Wielu facetów lubi
spokój (pomimo zrywów waleczności) i kiedy zobaczą, że
zaistniał silny wyw kobiet w obu wczniej wymienionych
dziedzinach, to spróbują zaufać, docenić i staną swno-
prawnymi partnerami kobiet. A kiedy dojdzie do szerszego
poznania, wtedy mężczyźni sami zrobią miejsce dla swoich
Przyjaciółek w innych dziedzinach życia. Jestem tego pewny.
Pozdrawiam,
Patryk Grąbkowski
Z REDAKCYJNEJ POCZTY
KOBIETY O CECHACH MĘSKICH…
Komentarz do artykułu Pani Mony Caisy „Straszne boginie” z „WP” nr 75.
P I S M O P R Z Y J A C I Ó Ł S Z T U K I K R Ó L E W S K I E J
32 L O A I J E J S Y M B O L E
W
masońskiej literaturze bywa
często nazywany i utożsa-
miany z„Łańcuchem Jed-
ności”. Warto jednak odróżnić te dwie
rzeczy. Podczas gdysznurzwęzła-
miichwostamijest symbolem znajdu-
cym się naObrazie Lożyi dość często
na ścianach masońskich świątyń, Łań-
cuch Jedności jest przede wszystkim
rytualnym zwyczajem lub obrzędem
praktykowanym przez wolnomula-
rzy i wolnomularki przy zamknięciu
świątynnych prac. „Bracia i Siostry,
powstańcie i zdejmijcie rękawiczki,
aby utworzyć Łańcuch Jedności” –
tłumaczy zgromadzonym Czcigodny
Mistrz lub Czcigodna Mistrzyni pod
koniec prac warsztatu. Wówczas Bracia
i Siostry tworzą krąg wokół Obrazu
Loży i podasobie dłonie, przeplatac
ce tak, aby prawa (aktywność) znaj-
dowała się nad lewą (receptywność).
Po czym oddają się krótkiej medytacji,
podczas której wspominają Braci i Sio-
stry w potrzebie, tych i te, którym nie
udało się dotrzeć na masońskie zgro-
madzenie z przyczyn losowych oraz
te i tych, którzy – jak ujmuje to Toast
Dekarza – „doświadczyli Ostatecznej
Inicjacji, którą profani zwą śmiercią.
SZNUR JAKO SYMBOL
ZŁOŻONY
S
znur to jeden symbol składający
się z trzech elementów: chwostów,
sznura i węzłów. Figuruje on na Obra-
zie Loży i jest wrysowany wpodługo-
waty kwadratsymbolizujący Świątynię
Salomona. Jego końce, przyozdobio-
ne frędzlami, spoczywają po bokach
kolumn B i J. W ten sposób sznur
ułożony jest wzdłuż trzech boków pro-
stokąta z wyjątkiem jednego, gdzie
znajdują się kolumny i stopnie wiodące
ku drzwiom poznania. Tak otoczona
sakralna przestrzeń skrywa wszystkie
podstawowe symbole potrzebne do
osiągnięcia stopniowego wolnomu-
larskiego poznania.
Sznur ten, jak zauważył już BrJean-
-Marie Ragon w Ritueldugrade de
Compagnon (1860), „odzwierciedla
braterską jedność, która łączy dzięki
nierozerwalnemu sznurowi tworzone-
mu przez wszystkich Wolnomularzy
znajdujących się na ziemi, niezależnie
od ich przynależności religijnej czy od
ich pochodzenia. Br Edouard Planta-
genet tłumaczy różnii analogię, jakie
istnieją między sznurem z węzłami
a Łańcuchem Jedności: sznur symboli-
zuje dla niego „braterstwo, które łączy
wszystkich Wolnomularzy i w związku
z tym jest materialną i trwałą reprezen-
tacją «Łańcucha Jedności»” (cytat za:
J. Boucher, Symbolique maçonnique,
1948). Rozpatrzmy bardziej szczegó-
łowo znaczenie tego symbolu. W tym
celu rozłóżmy go na części składowe.
CHWOSTY PO BOKACH
KOLUMN
C
hwostto element ozdobny znaj-
dujący się na końcach sznura.
Kiedyś zwany był kutasem, aktualnie
określany bywa również takimi na-
zwami, jak pompon czy frędzel. W ję-
zyku francuskim chwost nazywany
jesthouppe. Zwrot ten, oznaczający
tylko element sznura, bywał jednak
przez francuskich wolnomularzy myl-
nie używany do określania całego sym-
bolu. Tymczasem na symbolicznym
sznurze mamy dwa chwosty, znajdują
SZNUR Z WĘZŁAMI
C Z BR D A W I D S T E I N K E L L E R
C








La Symbolique maçonnique du Troisième Millénaire
33
W O L N O M U L A R Z P O L S K I J E S I E Ń 2 0 1 8 N U M E R 7 6
L O A I J E J S Y M B O L E
się one po bokach kolumn B i J, po
stronie północnej i południowej Obra-
zu Loży. Mogą one b interpretowane
jako symbol społecznci, zbiorowości,
która składa się z osobnych jednostek
(nitki chwostu). Symbol ten przypomi-
na nam, że każda osoba, choć tworzy
relacje z innymi ludźmi, odpowiada
sama za siebie.
A zatem chwosty wskazywać mogą
na pojęcie krańca, granicy. Jak zauważa
S Irène Mainguy w La Symbolique
maçonnique du Troisième Millénaire
(2006): Chwosty mogą przypomi-
nać nam o Dekalogu takim jaki jest
on opisany w Starym Testamencie:
«Przemów do synów izraelskich i po-
wiedz im, żeby oni i ich potomkowie
porobili sobie frędzle na skrajach swo-
ich szat […]. Będziecie mieli te frędzle
po to, abyście, gdy na nie spojrzycie,
przypomnieli sobie wszystkie przy-
kazania Pańskie, i abyście je pełnili,
a nie dali się zwieść swoim sercom
i swoim oczom, które was prowadzą
do bałwochwalstwa, abyście pamiętali
i wypełniali wszystkie moje przykaza-
nia, i byli świętymi Boga waszego»
(Księga Liczb 15, 38–40)”.
LACS D’AMOUR
, CZYLI
WĘZŁY BRATERSTWA
C
zęść sznura, któremu różni ma-
sońscy autorzy poświęcili naj-
więcej uwagi, to bez wątpienia węzły,
zwane po francuskuLacs damour.
Zwrot ten bywa błędnie tłumaczony
na język polski jako „jeziora miłości”.
Błąd ten wynika z faktu, iżlacsnie
stanowi tak naprawdę liczby mnogiej
słowa oznaczającego „jezioro” (fr.lac),
lecz jak wskazują francuskie słowniki
oznacza „węzeł”. Nazwa ta wywodzi
się bowiem etymologicznie od łaciń-
skiegolaqueus(„węzeł”, „pętla”), nie
zaś odlacus(„jezioro”). Jak zauważył
niegdyś jeden z moich braci, łacińską
etymologię nawiązującą do znaczenia
pętli i węzła odnajdujemy w polskim
słowie „lasso. Co więcej, zgodnie z za-
pisem fonetycznym pierwsze słowo
w nazwieLacs d’amourwymawiamy
[la], nie zaś jak w przypadku francu-
skiego odpowiednika „jeziora” – [lak].
Drugi element nazwy, a mianowi-
cie rzeczownikamour, rzeczywiście
mógłby zostać przetłumaczony na
„miłość”. Wskazuje on jednak na cha-
rakterystyczny rodzaj miłości, którą
Grecy nazywaliagape, a więc uniwer-
salną, bezwarunkową i transcendentną
miłość braterską i dobroczynność.
Stąd przyjęta tutaj wersja „Węzły Bra-
terstwa” wydaje się jak najbardziej
poprawna.
Ponadto, francuska nazwa Lacs
d’amourwskazuje na specyczny ro-
dzaj węzła, który w języku polskim
nazywamy „ósemką”. Był on znany
już w starożytności, a w średniowie-
czu symbolizował podobno dozgonną
przyjaźń lub wieczną miłość. W że-
glarstwie lub alpinizmie jest on uży-
wany do zabezpieczenia końcówek
lin. BrJean Tourniac w Symbolisme
maçonnique et tradition chrétienne
(1988) zwraca uwagę, że Węzły Bra-
terstwa można porównać do węzłów
Salomona, które w islamie posiada
to samo znaczenie co salomonowa
pieczęć wiążąca niebo z ziemią; to, co
na górze z tym, co na dole.
HERALDYCZNE KORZENIE
WĘZŁÓW BRATERSTWA
O
dnajdujemy podobny kształt
węzła przede wszystkim w he-
raldyce, gdzie nazywany jest zazwyczaj
„splotem. Figuruje on na różnych her-
bach, w tym w herbach kościelnych do-
stojników. Sploty znajdują się również
w herbie dynastii sabaudzkiej. To z niej
wywodzi się między innymi Wiktor
Emmanuel II, król Sardynii, który po
słynnej wyprawie tysiąca Czerwonych
Koszul dowodzonej przez Br Giusep-
pe Garibaldiego i po zajęciu Neapolu
został ogłoszony pierwszym królem
Zjednoczonego Królestwa Włoch.
Na heraldyczne korzenie tego sym-
bolu zwracał uwa Br Jules Boucher,
a Obraz Loży, na którym znajduje się
sznur z węzłami, uważał on za pewne
-
go rodzaju wolnomularski herb. Dla
Br Daniela Ligou, autora słynnego
francuskiego słownika wolnomular-
skiego, funkcja węzłów jest bardziej
ozdobna niż symboliczna. Symbol
sznura przypomina bowiem wolnomu-
larzom i wolnomularkom spekulatyw-
nym o ich operatywnych korzeniach,
o sznurku murarskim służącym do wy-
tyczenia planu budowli w terenie oraz
linii prostych na podłogach i ścianach.
Przypomniał o tym współczesnym
masonom BrWladimir Nagrodski
w swoim artykule opublikowanym
w czasopiśmie Le Symbolisme”
w 1933 roku.
ILOŚĆ WĘZŁÓW NA
SZNURZE
N
iemniej w węzłach sznura cho-
dzi być może o coś więcej niż
tylko o względy estetyczne. W tym
celu zadajmy sobie pytanie o ich ilość,
która znajdować się powinna na tym
emblemacie. Różni autorzy podają
różne liczby. Zazwyczaj na sznurach
widniejących na Obrazach Loży Ucz-
nia mamy trzy, siedem lub dwanaście
węzłów. BrWirth nie wydaje s
zdecydowany w tej kwestii, ponieważ
w swoim podręczniku uczniowskim
wspomina o dwunastu węzłach, na-
tomiast na Obrazie Loży, który pod-
ręcznik ten zawiera, umieszcza tylko


Symbolique
maçonnique
P I S M O P R Z Y J A C I Ó Ł S Z T U K I K R Ó L E W S K I E J
34 W C Z O R A J I D Z I
trzy. BrBoucher natomiast do-
stosowuje ilość węzłów do sym-
bolicznego wieku Wolnomularza
i Wolnomularki w danym stopniu.
Niemniej liczba dwanaście
wydaje się w pełni uzasadniona.
Wiąże ona bowiem wolnomu-
larstwo spekulatywne z mular-
stwem operatywnym i korzenia-
mi sztuki budowlanej sięgającej
czasów starożytnych. Sznur ze
związanymi końcami, na którym
umieszczono dwanaście węzłów,
już w starożytnym Egipcie służył
urzędnikom mierniczym, „har-
pedonaptom” do wyznaczania
w terenie kąta prostego. Dwa-
naście węzłów na sznurze – poza
nawiązywaniem do dwunastu po-
koleń Izraela i dwunastu znaków
Zodiaku, a zatem do idei całości
– odsyła również do Pitagorasa
i jego prawa, kre ten wielki
inicjowany odkrył, obserwując
posadz współczesnych mu
świątyń. Dzięki sznurowi z dwu-
nastoma węzłami skonstruować
możemy łatwo i szybko idealny
trójkąt prostokątny (3–4–5),
w którym wolnomularze i wol-
nomularki mogą s dopatrz
innego ważnego narzędzia,-
gielnicy.
Podsumowuc, zważmy, że
w tradycyjnym ujęciu świąty-
nia wolnomularska reprezentu-
je wszechświat, makrokosmos
ukazany na poziomie mikrokos-
mosu. Widniejący na Obrazie
Loży symbol sznura z węzłami
i chwostami, poza spełnianiem
funkcji estetycznej, zaznacza plan
kosmosu. Sznur jakoby domyka
ten masoński symbol oraz wiąże,
łączy i spaja symbole znajdujące
się w jego obrębie. To, co mogłoby
egzystować w chaotycznym roz-
proszeniu, zostaje dzięki niemu
ukazane jako jedna uporządko-
wana i harmonijna całość.
CzB Dawid Steinkeller
Wielka Loża Kultur i Duchowości
Mirosława Dołęgowska-
Wysocka: Szanowny Panie
Andrzeju, skąd u Pana
wzięły się zainteresowania
masonerią?
Andrzej Kuczyński: To nie tylko
zainteresowania masonerią. Pomi-
mo tego, że z wykształcenia jestem
archeologiem i mam przyjemność
jako właśnie archeolog pracować
w koszalskim muzeum, moje za-
interesowania dotycszeroko tu
potej historii Pomorza. W swojej
pracy staram się b ki na wzór
starożytnika doby romantyzmu.
Nie tylko rozkopywał on dawne
grody i kurhany, ale zbierałwni
legendy opowiadane po wsiach,
odwiedzał i opisywał zabytkowe
kościy i zamki, nie stronił t od
bycia kolekcjonerem. Przy tej oka-
zji nie mogło się również oczywi-
ście obyć bez szperania w dawnych
źródłach pisanych.
Koszalin nadal skrywa wiele fascynujących historii, które czekają na odkrycie.
Zapotrzebowanie zaś społeczne na historię lokalną, tak samo jak ma to miejsce
w całej Polsce, stale rośnie.
Kiedy powstał pomysł wystawy?
AK: Pomysł wystawy narodził s w chwili, kiedy dowiedzieliśmy się, że pan Zbigniew
Wojtkiewicz, koszaliński kolekcjoner i badacz dziejów miasta, wszedł w posiadanie
szeregu oryginalnych pamtek po loży Maria zum Goldenen Schwert, czyli Maria
pod Złotym Mieczem. Od niego właśnie dowiedzieliśmy s, że zbiór regalw
po 1933 roku, kiedy to w Niemczech zakazano dzialnościż wolnomularskich,
został ukryty w podwójnej ścianie pewnego budynku. Wiele lat po zakończeniu
IIwojny światowej, szcśliwie zachowany ów depozyt został w blej nieokreślonych
Opus coronat nis


DESZCZ
PADA NA
ŚWIĄTYNIĘ



35
W O L N O M U L A R Z P O L S K I J E S I E Ń 2 0 1 8 N U M E R 7 6
W C Z O R A J I D Z I
okolicznościach wywieziony do Niemiec. W ostatnich z
latach niektóre z tych przedmiow zaczęły być wystawiane
na aukcjach antykwarycznych. Jak do tej pory to włnie
panu Wojtkiewiczowi udało się je wszystkie odkup. Cały
ten zbiór zost nam wypożyczony i od tego zaczęła s praca
nad wystawą.
Jak wyglądało zbieranie materiałów?
AK: Tak, jak już wspomniałem, wszystko zaczęło się od
kolekcji Zbigniewa Wojtkiewicza. Oczywiście od razu
rozesłaliśmy zapytania do pomorskich muzeów oraz do
kolekcjonerów w nadziei, że może zachowało się więcej
regaliów pochodzących z Koszalina. Nasze nadzieje oka-
zały się nieco płonne, ale też nie do końca... Okazało się
bowiem, że z samego Koszalina, oprócz pięciu rocznych
sprawozdań z lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych XIX
wieku, nie udało nam się niczego więcej znaleźć. Jednakże
w zbiorach zachował się cały szereg pamiątek po innych
pomorskich warsztatach wolnomularskich.
Planowana więc początkowo ekspozycja dotycząca loży
Maria zum Goldenen Schwert rozrosła się nam dość szybko
do wystawy dotyczącej masonów również na Pomorzu.
Udało nam się na niej zebrać łącznie 62 unikatowe, orygi-
nalne pamiątki po dawnym pomorskim wolnomularstwie.
Były trudności innego rodzaju?
AK: Z największymi trudnościami mieliśmy do czynienia
już chyba na samym początku prac nad wystawą. Okazało
się bowiem, że w wielu przypadkach nie wiedzieliśmy,
jak wypożyczane przedmioty nazwać, jak określ ich
funkcję czy chociaż trochę wyjaśnić symbolikę. Z pomocą
nie przyszła również dostępna na rynku literatura, która
w większej mierze poświęcona jest tzw. czarnej legendzie
masonerii.
Na szczęście od samego początku naszym konsultantem
był pan Wojciech Mościbrodzki, wolnomularz z Wielkie-
go Wschodu Rzeczypospolitej Polski, który z niezwykłą
cierpliwością wyjaśniał nam wszystkie wątpliwości i do-
radzał w kwestiach merytorycznych. Dzięki niemu mo-
żemy również się poszczycić prezentacją kilkudziesięciu
współczesnych przedmiotów używanych w loży Gwiazda
Morza na Wschodzie Gdańska.
Jak wyglądała realizacja całego projektu?
AK: Oprócz owych 62 oryginalnych regaliów, które uświet-
niły naszą wystawę, postanowiliśmy ją również wzboga-
cić o warstwę opisową. Mamy więc ogólne informacje
o dziejach ruchu wolnomularskiego, historię loży Maria
zum Goldenen Schwert, a także o wizerunku masona
w dawnym folklorze pomorskim i współczesnej popkultu-
rze. Oba wizerunki nadal w wielu negatywnych punktach
pozostają zbieżne.
Szczególnie cieszę się, że udało nam się stworzyć makietę
budynku, w którym prawie 100 lat pracowali koszalińscy
bracia. Zachowały się jego plany budowlane oraz garść fo-
tograi, dzięki czemu udało się odtworzyć jego pełną bryłę.
Naszą wystawę zaszczycił pan Gerhard Neufeldt, którego
rodzice od 1933 roku prowadzili restaurację mieszczącą
się właśnie w gmachu lożowym. Spędził on w nim sześć
pierwszych lat swojego życia i nadal doskonale pamiętał
układ budynku.






P I S M O P R Z Y J A C I Ó Ł S Z T U K I K R Ó L E W S K I E J
36 W C Z O R A J I D Z I
Dużym zainteresowaniem cieszy się również lista wolno-
mularzy umieszczona w przestrzeni wystawy. Została ona
pierwotnie opublikowana w dziejach loży, spisanych przez
Reinholda Raascha, jej sekretarza z okazji 150-lecia istnienia
warsztatu. Widnieje na niej ponad 650 nazwisk braci z lat
1777–1927, pochodzących z terenu całych ówczesnych
Prus. Przy każdym nazwisku widnieje również zawód/
profesja każdego z nich.
Udało nam się również wydać katalog, który zawiera kilka
artykułów naukowych oraz prezentuje wszystkie pokazy-
wane na ekspozycji dawne regalia.
Gdyby chciał Pan w największym skrócie
powiedzieć, kim byli bracia z koszalińskiej loży?
Jakie mieli profesje? Z jakich warstw społecznych się
wywodzili?
AK: To bardzo ciekawe pytanie! Koszaliński warsztat
zakładali młodzi, szlachetnie urodzeni ocerowie armii
pruskiej z księciem Fryderykiem Karolem Wilhelmem
Wirtemberskim na czele. Zresztą arystokrata ów był spo-
krewniony z władcą Prus, Fryderykiem II Wielkim, nb.
wielkim zwolennikiem Sztuki Królewskiej. Koszaliński
warsztat, początkowy podległy świątyni w Stargardzie,
rychło uzyskał pełną niezależność. Maria zum Goldenen
Schwert była lożą świętojańską, a pracowano w niej w opar-
ciu o ryt templariuszowski, tak popularny w ówczesnym
państwie pruskim. Szybko okazało się, że profesja i wiek
pierwszych masonów stały się przyczyną kryzysu, który
doprowadził do zupełnego upadku loży. Pamiętajmy, że
żołnierze w ówczesnych czasach byli często przenoszeni
z miejsca na miejsce. Książę najpierw trał na Śląsk, aby
potem powrócić do rodzinnego Trzebiatowa. Większość
ocerów odeszła wraz z nim. Już trzy lata po ocjalnej





37
W O L N O M U L A R Z P O L S K I J E S I E Ń 2 0 1 8 N U M E R 7 6
W C Z O R A J I D Z I
inauguracji prac doszło do niecodziennego zdarzenia
obserwowanego przez... miejskiego nocnego stróża. Otóż
zauważył on, że czterech ubranych na czarno mężczyzn
wynosi z gmachu lożowego ciężką trumnę. Mieli oni się
udać w stronę kościoła farnego. Stróż był jednak tak tym
wszystkim przerażony, iż nie śledził nocnego konduktu.
Wiele lat później napisano, że w trumnie – służącej do
ceremonii mistrzowskich – być może wyniesiono wypo-
sażenie warsztatu i ukryto w którejś z krypt fary. Doszło
nawet do otwarcia jednego z grobowców i poszukiwań,
zakończyły się one jednak askiem.
Kiedy udało się reaktywować lożę?
AK: Dopiero w 1810 roku. Przyczynili się głównie do tego
właściciele majątków ziemskich. To też nie jest bez zna-
czenia. W tym czasie Europą targają wyniszczające wojny
okresu napoleońskiego. Pomorze, jako region podległy
Prusom, traktowany jest jako teren okupowany. Stacjonują
tu Francuzi i ich sprzymierzeńcy, którzy nakładają głównie
na miasta bardzo duże kontrybucje, czyli przymusowe
opłaty i daniny. Powodują one upadek handlu i gospodarki,
sama zaś warstwa mieszczan ma o wiele słabszą pozycję. I tu
właśnie do głosu dochodzą właściciele majątków ziemskich,
którzy stają się dziedzicami tradycji wolnomularskiej.
Z biegiem lat w koszalińskim warsztacie zaczyna przeważać
przedstawiciele XIX-wiecznej burżuazji miejskiej. Nie było
to zresztą niczym nadzwyczajnym w ówczesnych Prusach.
Mamy tu więc głównie urzędników, kupców, nauczycie-
li. Niemało poza tym było aptekarzy. Mistrzów cechów
rzemieślniczych czy fabrykantów. Zdarzyli się również
policjanci, leśniczy, organiści czy nawet zawiadowca stacji
kolejowej. Ciekawostjest jednak, że jedynie około połowa
braci w Maria zum Goldenen Schwert wywodziła się z Ko-
szalina. Analizuc spisy okolicznych warsztatów, chociażby
w Kołobrzegu, można zauważyć, że miejscowi wolnomularze
stanowili przytłacza większość. Tymczasem w Koszalinie
była to oko połowa. Duża liczba braci pochodziła z Berlina,
Szczecina, miast pomorskich, ale także z miejscowci odda-
lonych nierzadko po kilkaset kilometrów. Łączę to z faktem,
że Koszalin w XIX wieku był rodkiem administracyjnym
średniego szczebla był mianowicie stolicą rejencji, która
sięgała od Białogardu na zachodzie pobork i Byw na
wschodzie. Powodowo to, że do Koszalina, który wszak
mi bezpośrednie połączenie kolejowe z Berlinem, przyjeż-
ali liczni urzędnicy, pracownicy administracji państwowej,
a także kupcy. Zapewne przy okazji część z nich brała udział
w pracach koszalskiego warsztatu. W okresie największej
świetności nalało tu aż 161 braci, co przy około sześciu
tysiącach mieszkańców wydaje się znaczącą liczbą. Wiemy
równi, że istniała la adopcyjna, która przyjmowała tae
kobiety. Mamywniślady istnienia ly Zum Lichte der
Wahrheit, która określona zosta mianem „staroszkockiej.
Niestety na chwilę obecną nie udało nam s zebrżadnych
o niej informacji.
W roku 1933 wraz z całym niemieckim wolnomularstwem
niemieckim loża koszalińska kończy swoje prace. Rok
1945 ostatecznie zaś kładzie kres nie tylko samej loży, ale
nawet pamięci o niej.
Jakie jest zainteresowanie wystawą?
AK: Wystawa cieszy się dużym zainteresowaniem zwłasz-
cza wśród ludzi, dla których dzieje Koszalina nie są bez
znaczenia. Szczególną nagrodą dla całego zespołu realizu-
jącego są też bardzo wysokie oceny płynące od polskich,
współczesnych wolnomularzy odwiedzacych ekspozycję.
Zwłaszcza że na początku temat Sztuki Królewskiej był dla
nas w zasadzie kompletną „ziemią nieznaną.
Kto przybył na otwarcie?
AK: Otwarcie wystawy zaszczycili kolekcjonerzy, którzy
wypożyczali nam regalia pozostające w ich zbiorach oraz
przyjaciele muzeum i ludzie zainteresowani tematem.
Wernisaż trwał kilka godzin, a w kuluarach prowadzono
bardzo ciekawe rozmowy. Prawdziwą ozdobą był zaś wy-
kład pana Wojciecha Mościbrodzkiego, który opowiedział
o wolnomularstwie dawnym i obecnym. Pragnąłbym tu
jeszcze raz podkreślić jego wkład, bez jego udziału wystawa
byłaby na pewno dużo uboższa.

P I S M O P R Z Y J A C I Ó Ł S Z T U K I K R Ó L E W S K I E J
38 W C Z O R A J I D Z I
Czy „notable” nie bali się tematu?
AK: Na to pytanie mogą odpowiedzieć sami zainteresowani.
Muszę jednak podkreślić, że ekspozycję objęli patronatem
honorowym Piotr Jedliński, prezydent Koszalina oraz pani
Cornelia Pieper, konsul generalny Republiki Federalnej
Niemiec w Gdańsku. Pani konsul w swoim wystąpieniu
szczególnie podkreślała znaczenie społeczne wolnomular-
stwa w dawnych Niemczech. Oboje patroni przyznali, że
wystawa na temat wycinka dziejów niemieckiego niegdyś
Köslina w obecnie polskim Koszalinie to świetny przykład
budowy porozumień ponad podziałami.
Co piszą media?
AK: Jak zawsze media regionalne obszernie relacjonują
wydarzenia mace miejsce w naszym muzeum. Nie inaczej
było i w tym przypadku. Cieszy nas również zaintereso-
wanie mediów ogólnopolskich. Na przykład dziennik
„Rzeczpospolita” umieśc nas jako jedną z atrakcji dla
turystów przebywających nad Bałtykiem.
Wspomniał Pan o „czarnej legendzie” masonerii.
Czy spotkał się Pan osobiście z podejrzeniami
o bycie masonem w tym negatywnym kontekście?
AK: Nie jest chyba tajemnicą dla nikogo, że poufność
otaczająca loże i ich prace była głównym powodem snucia
coraz liczniejszych i coraz bardziej fantazyjnych spekulacji
i domysłów. W czasie oprowadzania gości po wystawie
i rozmów z nimi spotkałem się z wieloma potocznymi
opiniami na temat masonerii. Myślę jednak, że udało nam
się nieco rozwiać niektóre wątpliwości. Szczególnie cenne
są dwa artykuły zawarte w katalogu. Pierwszy, autorstwa
profesora Wojciecha Łysiaka, uznanego etnologa, dotyczy
wizerunku masona w pomorskim folklorze w XIX i po-
czątkach XX wieku. Drugi zaś, który wyszedł spod pióra
Artura Wabika, badacza popkultury, opowiada o postaci
wolnomularza we współczesnej kulturze masowej.
Muszę przyznać, że parokrotnie nieśmiało pytano mnie
o przynależność do masonerii. Wydaje mi się, że wynika
to właśnie z owego potocznego wizerunku wolnomula-
rza. Z racji posiadania odrobiny więcej wiedzy na temat
owiany legendarną wręcz tajemnicą, uchodzić mogę za
osobę dopuszczoną do jakiegoś kręgu wtajemniczonych.
Niechybnie więc masonem jestem...
Co Panu osobiście dała „przygoda” ze starymi
koszalińskimi wolnomularzami?
AK: Była to przygoda fascynująca. Dzięki wysiłkowi całego
zespołu realizującego, a przede wszystkim przychylności
kolekcjonerów oraz szefów muzeów i bibliotek udało się
zorganizować pierws wysta poświęco takiej tematyce
w tej części Polski. To dla nas wszystkich szczególny pod do
dumy. Cieszę się, że zdołaliśmy przywrócpamięć istotnemu
fragmentowi dziejów naszego miasta. Zaszcza istotne jest to
na Pomorzu, które nazwać można regionem „poszukującym
tożsamości, w krym to procesie poznanie i zrozumienie
historiiasnej „małej ojczyzny” ma kluczowe znaczenie.
Na końcu pragnąłbym podziękować wszystkim osobom
zaangażowanym w powstanie wystawy „Deszcz pada na
Świątynię. Masoni w Koszalinie i na Pomorzu w latach
1777–1933” i każdemu, kto w czasie jej trwania zaszczycił
nas swoją obecnością. Dla nas to największa nagroda za
trud w nią włożony.
Dziękuję za rozmo
Mirosława Dołęgowska-Wysocka
Fot. Andrzej Kuczkowski




39
W O L N O M U L A R Z P O L S K I J E S I E Ń 2 0 1 8 N U M E R 7 6
Z K A R T H I S T O R I I
N
ie ma co się dziwić, że wol-
nomularstwo rozpoczęło
swo przygodę w społe-
czeństwach świata właśnie w Anglii,
biorąc pod uwagę fakt, że był to jeden
z pierwszych krajów, które przyjęły
protestantyzm i jedyny, w którym,
dzięki liberalnej atmosferze panującej
po odejściu od Kościoła katolickiego,
arystokracja nie wstydziła się mieszać
swoich interesów z interesami młodej
dynamicznej burżuazji.
Pierwsza hiszpańska loża została za-
instalowana w roku 1728 w Madrycie,
a miała jako założyciela bardzo kon-
trowersyjnego politycznie kameleona,
awanturnika, alkoholika, kobieciarza
i kiedyś Wielkiego Mistrza angielskiej
loży, o którym do dziś krążą różne
plotki. Był to diuk Wharton. Wcześniej
został wyrzucony ze swojej loży za
różne uchybienia, z których najgor-
sze były związane z klubem Hellre,
jaki tworzył, i z jego uzależnieniem
od hazardu. Wylądował najpierw we
Francji, gdzie założył kilka lóż, a po-
tem w Hiszpanii, gdzie założył dwie
kolejne, jedną w Madrycie, a drugą
na Gibraltarze w roku 1729. Wharton
założył lub promował założenie na Pół-
wyspie Iberyjskim wielu nowych lóż
do dnia swojej śmierci w roku 1731.
1701: HISZPAŃSKA WOJNA
SUKCESYJNA
K
iedy król Karol II umarł bez
potomstwa, na skutek wad
genetycznych spowodowanych
licznymi małżeństwami między
kuzynami i kuzynkami wśród jego
przodw, zacła się walka między
największymi europejskimi potę-
gami o posadzenie na hiszpańskim
tronie członka dynastii Burbonów
lub Habsburgów.
PIERWSZE STULECIE
MASONERII HISZPAŃSKIEJ
B R F R A N Z S O L O N






P I S M O P R Z Y J A C I Ó Ł S Z T U K I K R Ó L E W S K I E J
40 Z K A R T H I S T O R I I
Do tej walki chętnie dołączyli s
Anglicy, którzy dostrzegli szansę, by
skorzystać z zamieszania i rozszerzyć
wpływy własnego imperium.
Święte Cesarstwo Rzymskie pod
wodzą rodu Habsburgów, z którego
wywodził się również Karol II, chcia-
ło dodać do swojego imperium ten
ogromny obszar lądów, który nale-
żał wtedy do hiszpańskiej Korony.
Chodziło o wielkie obszary na tere-
nie Ameryki Północnej, Środkowej,
Południowej, a także Filipiny i kilka
kolonii w Afryce.
Burbonowie francuscy także byli
spokrewnieni z hiszpańską rodziną
królewską, stąd ich pretensje do suk-
cesji po Karolu. Francja wnież miała
posiadłości w Ameryce i w Afryce.
Podporządkowanie sobie imperium
hiszpańskiego dałoby im siłę w nasi-
lającej się konfrontacji z Anglią i Ce-
sarstwem.
W Hiszpanii, która wczas składała
się odmiennych kulturowo i politycz-
nie terytoriów, książęta wybierali różne
strony. Kastylia poparła Francuzów,
Katalonia zdecydowała się stanąć po
stronie austriackiej i przystąpić do
wojny z Kastylią, kiedy Anglicy obie-
cali, że dostarczą im pomoc wojskową,
która, jak się okazało, nigdy nie przy-
szła. Walencja, Aragonia i Kraj Basw
poszły za Katalonią. Reszta Hiszpanii
była w tym sporze neutralna. I tak
zaczęła się pierwsza z wielu wojen do-
mowych, które pochłonęły hiszpańskie
imperium, życie wielu Europejczyków,
a których jedynym zwycięzcą okazała
się… Anglia, która powoli zbierała
części imperiów hiszpańskiego i fran-
cuskiego, aby zbudować największe
imperium w historii ludzkości.
1738: PAPIESKA BULLA
PRZECIWKO
LIBERI
MURATORI
P
apieska bulla wydana przez Kle-
mensa XII piętnująca masonów
była pierwszym dokumentem histo-
rycznym ocjalnie przypieczętowują-
cym prześladowania członków ruchu
wolnomularskiego. Dokument skazał
masonów lub ludzi uczestniczących
w spotkaniach masońskich za eksko-
munikowanych ipso facto incurrendae,
to znaczy w samej chwili, kiedy docho-
dzi do złamania prawa kanonicznego.
Dokument ten nie oskarżał maso-
nów o żadne konkretne sprawki, tyl-
ko wskazywał, że przynależność lub
uczestnictwo w takich organizacjach
skazuje duszę na potępienie i piekło.
Brakowało tłumaczenia, w jaki sposób
dochodzi do tego duchowego zepsucia.
Ta bulla skutkowała w kilku pań-
stwach mniej lub bardziej drastyczny-
mi sytuacjami. W Hiszpanii to aparat
inkwizycyjny był odpowiedzialny za
rozpowszechnienie wiadomci o ry
-
zyku ekskomuniki. Bullę wysłano do
wszystkich kościołów i parai w hi
-
szpańskich królestwach z rozkazem,
aby upubliczniły informację, że papież
Klemens nakazał, aby każdy, kto wie
o osobach uczestniczących w pracach
masońskich, poinformował o tym wła-
dze kcielne, w przeciwnym wypadku
bowiem zostanie potępiony tak samo
jak masoni.
1751: DEKRET
O USUNIĘCIU MASONÓW
Z WOJSKA
F
erdynand VI zadekretował w lipcu
1751 roku, że każdy członek armii,
któremu byłoby udowodnione, że miał
relacje z masonami, będzie musiał zo-
stać usunięty z wojska bez honorów.
Zaczęło się w ten sposób ocjalnie
prześladowanie masonów na ziemiach
hiszpańskich. Wielu wojskowych od-
chodziło z wolnomularstwa, zdradzając
często swoich współbraci, aby siebie
chronić i zapewnić sobie wybaczenie
ze strony Inkwizycji.
 
41
W O L N O M U L A R Z P O L S K I J E S I E Ń 2 0 1 8 N U M E R 7 6
Z K A R T H I S T O R I I
Francuska rewolucja rozpoczęta w roku
1789 zradykalizowa prześladowanie
masonów do takiego stopnia, że przed
inwazją wojsk napoleskich ruch wol-
nomularski prawie j nie istniał.
1802: NAPOLEON
BONAPARTE – SAMO
KORONOWANY CESARZ
T
ak mówi legenda, bo tak napraw-
dę nie ma dowodów historycz-
nych, że w chwili kiedy papież Pius VII
przyniósł koronę dla Napoleona, ten
zabrał mu ją, nominował swoją żonę
Józenę cesarzową i włożył koronę
na własną głowę. Legenda wydaje się
jednak prawdopodobna, biorąc pod
uwagę i charakter cesarza, i panującą
w tamtym momencie laickość, któ-
ra charakteryzuje do dziś francuską
masonerię. Napoleon przywrócił ją
do życia i rozbudował do rozmiaru
potęgi międzynarodowej. Rola wol-
nomularstwa w rozprzestrzenianiu
francuskich wartości rewolucyjnych
na wszystkie tereny zdobyte w wielu
kampaniach była dla niego tak ważna,
że w szeregach wojsk napoleońskich
nie było szansy na karierę dla tych,
którzy nie należeli do lóż wojskowych.
Wielki pisarz i kronikarz życia politycz-
nego Madrytu w wieku XIX Benito Perez
Gals, choć miał poglądy liberalne, b
jednak bardzo przeciwny ruchowi wol-
nomularskiemu. W kilku jego książkach
można przeczytać, że przed dojściem
doadzy Napoleona nie było w tych
lożach nic zagrającego politycznemu
status quo. Ich rytuały by dziwaczne
i nawet śmieszne. Przynależenie do loży
było wtedy bardziej traktowane jako
akces do klubu entelmew. Weug
Pereza Galdosa charakter ż zmien s
diametralnie po założeniu w Hiszpa-
nii Wielkiego Wschodu przez wojska
napoleskie. Odtąd w lach zaczęły
powstawać konspiracje i do nich należeli
politycy wywierający wielki wpływ na
politykę Hiszpanii.
1808: WOJSKA
NAPOLEOŃSKIE
NAJEŻDŻAJĄ HISZPANIĘ
N
apoleon próbował zorganizować
blokadę morską Anglii, aby w n
uderzyć ekonomicznie, ale Portugalia
nie zgodziła się na to i de facto omijała
blokadę. Napoleon poprosił wtedy
króla Ferdynanda VII o pozwolenie
na przemarsz przez Hiszpanię, aby
zaatakować Portugalię. Król mu na to
pozwolił. Napoleon w Hiszpanii zoba-
czył kraj zniszczony przez sto lat wojen
domowych, gdzie elita marzyła, aby
kraj poszedł tą drogą, którą rewolucja
francuska ukazywała jako właściwą.
Imperium Hiszpańskie było jeszcze
wtedy największe i najbogatsze. Na-
poleon przejął władzę bez zbrojnego
sprzeciwu. Ferdynand VII został wy-
gnany i był więziony w zamku Valençay
do 1813 roku, w tym czasie Hiszpania
była rządzona przez brata Napoleona,
Józefa. W ten sposób imperium fran-
cuskie połączyło się z hiszpańskim.
Od chwili przejęcia władzy przez
Józefa Bonaparte ruch masoński był
tworzony i promowany jako najbar-
dziej skuteczne narzędzie maszyny
propagandowej Napoleona.
Wojska napoleońskie utworzyły na
poctku okupacji jedną lę wojskową
i jedną cywilną. Cywilne loże rozprze-
strzeniły się szybko po całej Hiszpanii,
przyciągając wielu nowych braci. Re-
gulaminy tych nowych lóż przypo-
minały, że trzeba szanować władzę,
ale nigdy nie mówiły bezpośrednio
o Napoleonie, czy o królu Józee I,
tylko o tym, że trzeba podporządko-
wywać się rządzącym i prawom kraju,
w którym człowiek się urodził.
Po wypędzeniu wojsk napoleońskich
i ucieczce Józefa, Ferdynand VII wró-
cił do kraju. Był wtedy przyjmowany
z otwartymi rękami, ale wkrótce stsię
najbardziej znienawidzonym królem
w historii Hiszpanii.
Od razu zdelegalizował konstytucję,
która kilka lat wcześniej została zreda-
gowana w Kadyksie. Powstała monar-
chia absolutystyczna, która odwróciła
się od ludu i karała wszystkie ruchy
liberalne, a zwłaszcza ruch masoński.
Hiszpania pogrąża się znowu w śred
-
niowieczu, a loże masońskie stały s nie
tylko nielegalne, ale stanowiły t jedyne
schronienie dla tych, którzy nie chcieli
żyć w państwie feudalnym, lecz demo-
kratycznym, zgodnie z humanistycznymi
ideałami rewolucji francuskiej.
Rząd bezwzgdnie atakował maso-
w, korzystac z donow. Dyspo
-
nował często dokumentacją lóż ma-
sońskich i na tej podstawie dokonyw
prześladowań. Społeczeństwo miało
jednak świadomość, że masoni nie byli
tak potworni i nie uprawiali rytuałów
orgiastycznych, tak jak publicznieosili
Kościół i rząd, lecz że byli intelektua-
listami, którzy chcieli zmodernizować
Hiszpanię i zmienić ustrój absoluty-
styczny, który dawał całą władzę garstce
ludzi z arystokracji i Kcioła, na ustrój
demokratyczny, w którym to lud miałby
władzę w swoich kach.
Jest to jedna z trzech desek o wol-
nomularstwie w Hiszpanii, wygło-
szona na pracach SzL Wolność
Przywrócona (WWP). Ich autor jest
mieszkającym w Polsce rodowitym
Hiszpanem.
Rozstrzelanie powstańców madryckich
P I S M O P R Z Y J A C I Ó Ł S Z T U K I K R Ó L E W S K I E J
42 Z R E D A K C Y J N E J P O C Z T Y
Ks.
Tołoczko był mocno związany z Ludwikiem
Abramowiczem, redaktorem „Przeglądu
Wileńskiego. „Był to człowiek zasad, bez
kompromisów. […] Był sztandarem i współtwórcą ideologii
krajowej” – pisał o Abramowiczu Stanisław Mackiewicz.
„Składała się ta ideologia z elementów […] pierwszy –
polski, szlachecki […], drugi – masoński – niechęć do
nacjonalizmów […], trzeci – demokratyczny – sympatia
do budzących się nacjonalizmów litewskiego i białoru-
skiego” (S. Mackiewicz-Cat, Kto mnie wołał, czego chciał,
Warszawa 1972, s. 216).
Abramowicz był ledwie tolerowany przez miejscową
hierarchię, zwłaszcza arcybiskupa metropolitę Romualda
Jbrzykowskiego i kurię, natomiast cieszył się uznaniem
w wileńskich kołach intelektualnych.
W latach dwudziestych w Wilnie, w mieszkaniu ks. Cze-
sława Falkowskiego, późniejszego rektora Uniwersytetu
Stefana Batorego w Wilnie, zbierała się grupa osób zainte-
resowanych problemami życia religijnego. Zainteresowanie
połączone było z posta pewnej rezerwy wobec ocjalnego
katolicyzmu. Ks. Tołoczko do tego „kółka” nie należał, ale
był spowiednikiem jego członków. Członkowie „kółka
stali się penitencjariuszami ks. Tołoczki. „Spowiadał on
pomiędzy 6 a 8 rano w kościele bernardynów” – wspominał
Stanisław Swianiewicz. „O tej wczesnej godzinie przed jego
konfesjonałem zawsze była kolejka, w której obok stylo-
wych wileńskich babulek można było zobaczyć wybitnych
przedstawicieli niezależnie myślącej części inteligencji
wileńskiej, […] stronił od udziału w dyskusjach i sporach
czysto politycznych. (S. Swianiewicz, Wspomnienia o mojej
żonie Olimpii, „Kultura, nr 11, Paryż 1991, s. 93).
Jak relacjonował Swianiewicz, ks. Tołoczko odcinał się
od nagonki propagandowej na masonerię. „Wiem nawet,
że bywały wypadki, że osoby, o których powszechnie było
wiadome, że należały do masonerii, stawały o świcie przed
konfesjonałem ks. Tołoczki” – pisał.Jak on te sprawy
rozwiązywał, przypieczętowane jest oczywiście tajemnicą
spowiedzi. […] Czasami w rozmowach z Lipką żartobliwie
nazywałem ks. Tocz kapelanem loży masońskiej. W tym
czasie w sprawie dyferencjacji narodowościowej istniało
podobieństwo pomiędzy stanowiskiem zajmowanym przez
ks. Tołoczkę a postawą zajmowaną przez wybitniejszych
przedstawicieli wolnomularstwa wileńskiego.
Powiązany ze środowiskiem wolnomularskim „Przegląd
Wileński” pisał, że masoneria, wysuwając zasadę wolności,
w praktyce chce się posługiwprawdziwą miłością chrześ-
cijańską („Przegląd Wileński”, 11 marca 1922, nr 9–1).
Wbrew prawie powszechnemu przeświadczeniu, masoneria
kwestionuje prawo przeciwstawiania jej chrześcijaństwa,
a to dla dwóch przyczyn: raz, że konserwuje prawdziwą
miłość chrześcijańską – pierwotnego kościoła, odrzucając
nienawiść, po wtóre, że stamtąd zapożycza ideę wolnego
uspołecznienia i związane z nią zasady tolerancji”. #
*Tytuł pochodzi od redakcji „Wolnomularza Polskiego”.
KAPELAN LOŻY MASOŃSKIEJ?*
Otrzymaliśmy list z Toronto, którego autorem jest 97-letni Zenowiusz Ponarski. Chce on nas zainte-
resować zapomnianą w Polsce postacią ks. Władysława Tołoczki (1887–1942), „ostatniego zdekla-
rowanego obywatela Wielkiego Księstwa Litewskiego, zwolennika ideologii krajowej odwołującej się do
tradycji nieistniejącego już państwa. Przytaczamy zatem fragment artykułu P. Zenowiusza pt. Władysław
Tołoczko – ostatni obywatel Wielkiego Księstwa Litewskiego, zamieszczony w „Białoruskich Zeszytach Hi-
storycznych” nr 8 z 1997 roku, w którym pojawia się wątek wileńskich wolnomularzy. REDAKCJA
43
W O L N O M U L A R Z P O L S K I J E S I E Ń 2 0 1 8 N U M E R 7 6
Z R E D A K C Y J N E J P O C Z T Y
U
ludów prymitywnych domi-
nował STCH przed żywio-
łami, takimi jak ogień, woda,
pioruny, a szczególnie grzmoty, trzę-
sienia ziemi, tsunami, cyklony, tajfuny
czy erupcje wulkanów. W pierwszym
etapie rozwoju człowieka prowadził
on do ANIMIZMU, czyli tłumaczenia
zjawisk przyrody działaniem duchów.
Chodzi tu o uduchowienie wszelkich
potencjalnych przeciwników.
Następny logiczny krok to próby
przebłagania duchów modlitwami,
a przede wszystkim oarami. I tak po-
przez religie perskie, hinduskie, mi-
tologię grecką, rzymską, germańską
czy skandynawską, poprzez naszego
Światowida, dochodzimy do religii
judeo-chrześcijańskiej, w której Abra
-
ham oarowuje swego upragnionego
syna Izaaka na całopalenie, a w samym
chrześcijaństwie Jezus oarowuje sie-
bie dla ekspiacji Adama i Ewy, czyli
ludzkości. Dla niewtajemniczonego
czytelnika deniuję, że „całopalenie”
to oara ze zwierząt spalana w cało-
ści jako wotum albo poparcie prośby
o zmazanie winy; „ekspiacja zaś to
pokuta, okupienie winy (por. ang.
atonement). Tak więc wszelaka wiara
wykreowana jest przez strach, a po-
twierdzają to kolokwializmy, takie jak:
„kara Boska, „Bóg cię skarze, „Bój
się Boga, które służą do wzbudzania
tytułowego strachu. Przypomnijmy
też, że ateista omas Hobbes mówił:
„Strach przed mocami niewidzialnymi
zwie się religią. [...] Religia jest nieod-
zowna ludziom. Nasuwa się sozmat,
czyli twierdzenie pozornie prawdziwe:
strach jest nieodzowny.
Czas na NADZIEJĘ. A po co nam na-
dzieja? Jedyna prawdziwa odpowiedź
jest żenująco prosta: to antidotum na
strach. Przecież najpopularniejszym
wezwaniem Papieża-Polaka jest „Nie
lękajcie się”, miejcie nadzieję. Bez
strachu nadzieja jest niepotrzebna,
to strach powołał ją do życia.
Została nam MIŁOŚĆ, która także
nierozerwalnie związana jest ze stra-
chem. To nie tylko strach o ukocha-
ną osobę, jej zdrowie, kondycję, o jej
sukcesy etc., lecz również egoistyczny
strach przed jej utratą, choćby poprzez
odrzucenie naszej miłości. Zauważ
-
my, że i drugą stronę ogarnia strach
przed szaleństwem odrzuconego.
A po rozstaniu pozostaje nadzieja,
że znajdziemy nowy obiekt miłości,
lecz tej nadziei towarzyszy od zarania
strach przed tym, czy nie czeka nas
ponowne odrzucenie, ponowny zawód
miłosny, czy ponowne zaangażowa-
nie nie pogmatwa nam życia? A jeśli
nie podejmiemy tego ryzyka, czeka
nas strach przed samotnością, przed
nurtującymi nas pytaniami. Od „Kto
nam w chorobie poda szklankę herba-
ty?” po końcowe „Kto nas pochowa?”.
Często mamy okrutną walkę dwóch
strachów: strach przed samotnośc
zmaga się ze strachem przed wyzna-
niem miłości, które może skończyć się
ośmieszeniem, bolesną drwiną ze stro-
ny ukochanej osoby. Tak więc strach
jest absolutem, skoro wszelkie uczucia
może wzbudzić bądź zniszczyć, mimo
częstej swojej irracjonalności.
A to nie wszystko. Mamy przecież
osłupiał ze strachu, „obezwładnio-
ny przez strach, „sparaliżowany przez
strach. […] Począwszy od psychopa-
tycznych rodziców, poprzez wycho-
wawczynię w przedszkolu, nauczyciela
w szkole, kaprala w wojsku, księdza
w konfesjonale, przełożonego w pracy,
współmałżonka w domu, po dzieci
i wnuków poddawani jestmy presji,
zmuszani do coraz większych ustępstw,
co w rezultacie doprowadza do obez-
władniającego strachu przed eskalacją
żądań przy ckowitej niemożności wy-
kazania sprzeciwu. Ewentualne działa-
nie jest „sparaliżowane przez strach.
Inny problem stanowi „spirala stra-
chu”. W banalnym przypadku drob-
ne kłamstwo czy też chęć zatajenia
jakiegoś faktu prowadzi do „spirali
kłamstw, która nakręca „spiralę stra-
chu” przed zdemaskowaniem. Pro-
gresywny strach zapędza nas w ślepy
zaułek, z którego próba wydostania się
może zakończyć się tragedią, a w naj-
lepszym przypadku ośmieszeniem
bądź kompromitacją.
Mówiąc o trzech pięknych uczuciach,
jakimi są WIA, NADZIEJA i MI-
ŁOŚĆ, nie wspomniałem o istotnym
negatywnym uczuciu – NIENAWI-
ŚCI, która, jakże csto jest owocem
STCHU.
Kończąc temat, wspomnę o pozy-
tywnym działaniu strachu, jakim jest
aktywizacja. W nielicznych przypad-
kach STCH mobilizuje, daje siły
do pokonywania przeszkód. #
STRACH
W O J C I E C H G O Ł B I E W S K I


PAR
EXCELLENCE
MOO: Primus in orbe deos fecit timor (Bogów na świecie stworzył naprzód strach)
Publiusz P. Stacjusz, TEBAIDA, 3,661
P I S M O P R Z Y J A C I Ó Ł S Z T U K I K R Ó L E W S K I E J
44 A N T Y M A S O N I C A
W
okresie II RP upowszech-
niany w prasie oraz
w licznych wydawnictwach
stereotypowy obraz masona konstytu-
owało kilka zasadniczych elementów.
Pierwszy z nich stanowiło – istnie-
jące zdaniem wielu autorów – nie-
bezpieczeństwo zagrażające ze strony
wolnomularzy Polsce i narodowi pol-
skiemu. Podkreślano tu destrukcyjną
działalność masonerii, dostrzegane
tendencje rewolucyjne i skłonność
„braci w fartuszkach” do lewicowych
poglądów. Kolejnym istotnym proble-
mem był fakt postrzegania organizacji
i jej członków w kategoriach wrogów
Kościoła katolickiego, wiary i religii.
Zarówno z lewej, jak i z prawej strony
zarzucano wolnomularzom kosmopo-
lityzm i wiązanie się z międzynarodów-
ką socjalistycznądź kapitalistyczną,
do której dostęp uzyskiwano poprzez
fortuny lub wpływy Żydów. Najobciej
bodaj eksploatowany w antymasoń-
skiej publicystyce II RP był problem
zagrożenia „żydomasońskiego. W tej
sytuacji pojawiały się głosy nawołujące
do rozwiązania masonerii, materialne-
go zlikwidowania jej struktur i karania
najbardziej aktywnych członków.
W
tym miejscu może pojawić się
pytanie – skoro problemy te
dostrzegano już wcześniej – czemu
kampania antymasońska rozpoczę-
ła się tak późno? Dekret Prezyden-
ta Rzeczypospolitej Polskiej z dnia
22listopada 1938 roku o rozwiąza-
niu zrzeszeń wolnomularskich wsze
w życie zaledwie kilka miesięcy przed
wybuchem II wojny światowej, lecz
aby móc zrozumieć okoliczności jego
zaistnienia, należałoby dokonać krót-
kiej retrospekcji na kilka lat wstecz.
P
unktem przełomowym dla polskiej
sceny politycznej okazał się zgon
Józefa Piłsudskiego 12 maja 1935 roku.
Przez pewien czas w walce o sche-
dę polityczną po nim rywalizowało
kilku konkurentów: Walery Sławek,
gen. Edward Rydz-Śmigły i prezydent
Ignacy Mościcki. Począwszy od dru-
giej połowy 1936roku, widać było
już znaczną przewagę grupy Rydza-
-Śmigłego, którego zwycięstwo zostało
ukoronowane zbliżeniem do prawicy
nacjonalistycznej i pojawieniem się
na polskiej scenie politycznej Obozu
Zjednoczenia Narodowego w dniu
21 lutego 1937roku. To właśnie
w tym nurcie, począwszy od czerwca
1937roku, nastąpiło w Polsce znaczne
nasilenie kampanii antymasońskiej.
Było to zresztą zgodne z tendencjami
80 LAT DEKRETU
ANTYMASOŃSKIEGO
N O R B E R T W Ó J T O W I C Z






45
W O L N O M U L A R Z P O L S K I J E S I E Ń 2 0 1 8 N U M E R 7 6
A N T Y M A S O N I C A
panującymi w tym okresie w wielu re-
jonach naszego kontynentu. Opisując
sytuację wolnomularstwa europej-
skiego w połowie lat trzydziestych,
Wielki Kanclerz A.M.I. John Mossaz
wskazywał: „Gwiazdy przyświecające
pracom naszym z lazurowego skle-
pienia Świątyń Wolnomularskich
przesłonięte są ciemnymi chmura-
mi. Wolnomularstwo przeżywa swój
okres krytyczny. Jest w wielu krajach
wyszydzane i spotwarzane; synowie
jego są prześladowani; pracownicy
odkładają na bok narzędzia swoje;
warsztaty wolnomularskie wszelkiej
pracy zaprzestają. Burza huczy po-
nad głowami naszymi; Świątynia jest
zagrożona. Przeciwnicy uzbrajają się
przeciw Zakonowi w groźny oręż osz-
czerstwa i złej wiary; starają się Zakon
nasz zdyskredytować, zaś BB WW
na żer cisnąć dyktaturze lub rewolucji”.
W
Polsce zorganizowana akcja
antymasońska zrodziła się
16czerwca 1937roku, kiedy to poseł
Julian Dudziński z sanacyjnego klu-
bu „Jutro Pracy” zgłosił do prezesa
Rady Ministrów interpelację poselską
W sprawie należenia funkcjonariuszy
państwowych do nielegalnych organi-
zacji macych centrale poza granicami
państwa i udzielania gmachów pań-
stwowych na zebrania takich organi-
zacji”. W odpowiedzi na nią w prasie
pojawy się głosy, że „racje p[ana]
posła Dudzińskiego są poważne, […]
nie ma zatem żadnego innego środka
zaradczego, trzeba tylko rozpocząć
wytrwałą kampanię o możliwie pełne
ujawnienie organizacji masońskich.
Pojawiło się niebezpieczeństwo,
o którym Maria Dąbrowska zanoto-
wała w swoich Dziennikach pod datą
21czerwca: „Endecy wciąż z potwor
głupotą i złośliwością szczują na maso-
nów i mnie przyplątali do tej sprawy,
z którą nie mam nic wspólnego. [...]
Co za ludzie, a zwłaszcza ten nasz za-
fajdany gatunek endecki, to trudno
sobie wyobrazić i ludzkie pojęcie na
zrozumienie tego nie starcza!”.
A
taki na wolnomularstwo rozpo
-
czynali najczęściej byli masoni
sprawujący aktualnie wyższe stano-
wiska państwowe. Jeszcze w czerwcu
1937roku stojący wówczas na czele
OZN dawny wolnomularz płk Adam
Koc zaapelował o zjednoczenie na-
rodu, dla krego należy zniszczyć to
wszystko, co powoduje jego rozbicie,
a zwłaszcza komunizm i masonerię.
Warto zauważyć, że jednym z głównych
autorów antymasońskiego kursu tego
obozu był również eks-wolnomularz
– Bogusław Miedziński. W lutym na-
stępnego roku odbyła się poświęcona
problemowi wolnomularstwa debata
w parlamencie, podczas której były
wolnomularz premier Felicjan Sławoj
Składkowski, nawzuc do problemu
działań antymasońskich, podkreślał
m.in.: „Jako Polak i jako szef rządu
uważam wpływy masońskie w Polsce
za szkodliwe. I masonom nie ufam.
Ciekawy i z pewnośc wart zauważenia
jest sposób, w jaki inicjujący podczas
tej debaty działania antymasońskie
posłowie „Jutra Pracy” uniemożliwili
dyskusswoim oponentom. Na wstę-
pieos zabr Juliusz Dudziński, kry
wystąpił z osttyradą antymasońską,
sugerując bezczynność rządu świad-
czącą o tym, iż „na rachunek obozu
legionowo-peowiackiego rządzi za-
konspirowana maa. Postulował on
wszczęcie działań zmierzających do
likwidacji dzialności struktur wolno-
mularskich w Polsce. Później, zgodnie
z regulaminem sejmowym, mógł po
nim zabrać głos jeden poseł chcący
wystąpić przeciw zgłoszonemu wnio-
skowi. W tej sytuacji do wystąpienia
zapisał się poseł Wacław Budzyński,
z tego samego klubu, który stwierdził,
że choć w ogólnym zarysie nie sposób
nie przyznać Dudzińskiemu racji, to
jednak nie zgadza sz nim, a sprzeciw
swój motywuje tym, że wyspienie po-
przednika było zbyt łagodne. Ponieważ
został zgłoszony wniosek i wyrażono
opinię „przeciwną, prowadzący obra-
dy wicemarszałek Tadeusz Schaetzel
w tym momencie uznał – zgodnie
z regulaminem obrad – dyskusję za
zamknię. Tym samym, dzięki takiemu
podstępowi, uniemożliwiony zost
ewentualny realny sprzeciw dla pro-
pozycji posła Dudzińskiego.
W
miesiąc później, 25 marca
1938roku pos Budzyński
zgłosił pod obrady sejmu już konkret
-
ny projekt ustawy o zwalczaniu maso-
nerii. I wreszcie do najgłośniejszych
wystąpiantymasońskich nal
artykuł noszącego niegdyś fartuszek
masoński eks-premiera prof. Leona
Kozłowskiego. W opublikowanym
10 lipca 1938roku na łamach „Poli-
tyki” artykule „Parę uwag o masonerii
w Polsce” starał się nagłośnić kwest
wpływów masonerii, zarzucając rów-
nocześnie obozowi rządzącemu, że po
śmierci Piłsudskiego zaniechał walki
z lożami. Mimo iż tekst ten podpisany
był jedynie inicjałami „L.K., nazwi-
sko autora szybko przedostało się do
publicznej wiadomości, wyrabiając
mu opinię cowieka, który pragnie
znaleźć się na łamach gazet bez wzglę-
du na cenę.
Z
masowane ataki na wolnomu-
larstwo na forum parlamentu
i w prasie trwały w dalszym ciągu,
a ich efektem był wspomniany de-
kret Prezydenta RP. Ogłoszenie tego
dokumentu należy ocenić jako posu-
nięcie raczej taktyczne i w znacznej
mierze spóźnione, gdyż Wielka Loża
Narodowa Polski, wiedząc wcześniej
o jego sporządzaniu, już 26 paździer-
nika podjęła uchwałę o samouśpieniu
oraz o równoczesnym uśpieniu pod-
ległych jej placówek. Wielki Mistrz
Marian Ponikiewski ocjalnie po-
informował o tym rząd. Archiwum
WLNP i poszczególnych warsztatów
zostały ukryte, księgozbiór obediencji
przekazano do Działu Starych Druków
Biblioteki Narodowej w Warszawie,
a majątek gotówkowy oraz posiada-
ną parcelę na Pradze przekazano Ro-
botniczemu Towarzystwu Przyjaciół
Dzieci. Po wejściu w życie dekretu
samorozwiązania dokonała również
Federacja Polska Międzynarodowego
Zakonu Masońskiego Obrządku Mie-
szanego i polskie struktury obrządku
Memphis-Misraïm.
A
nalizując okoliczności, w jakich
doszło do tego uśpienia, nale-
ży zwrócić uwagę na fakt, iż rozwój
P I S M O P R Z Y J A C I Ó Ł S Z T U K I K R Ó L E W S K I E J
46 A N T Y M A S O N I C A
tendencji i systemów totalitarnych
w całej Europie sprawił, że w tym cza-
sie poczucie zagrożenia dotarło i do
polskich „braci”. W połowie 1937roku
Tadeusz Gliwic pisał z niepokojem, że
„w obecnym stanie rzeczy wolnomu-
larstwo polskie stoi w obliczu zorga-
nizowanych i gotowych do natarcia
sił”, gdyż „żyjemy w epoce dążącej do
wyraźnego określenia wzajemnych
pozycji ideowych, do zgrupowania
sił, do ujęcia dążeń w lapidarne hasła,
do zdynamizowania wszelkich energii
przed oczekiwaną rozgrywką. Toteż
w zaistniałej sytuacji wolnomularze
podkreślali, że „w tych warunkach,
kiedy polityka wewnętrzna rządu wy-
magać będzie zlikwidowania wolno-
mularstwa, dla pozyskania sojuszników
w akcji politycznej – likwidacja taka
nie tylko nie tra na żaden opór mo-
ralny, idący z poczucia naszej własnej
siły, ale nie obudzi żadnego protestu
w społeczeństwie. Znikniemy wówczas
z życia, nie wydawszy nawet głosu,
który by pozwolił temu społeczeństwu
ocenić, czym właściwie jesteśmy.
Dekret z 22 listopada 1938roku
wskazywał m.in., że: „zarządze-
nie o rozwiązaniu zrzeszenia, wyda-
ne na podstawie art.1 ust. 2, należy
całkowicie do swobodnego uznania
Ministra Spraw Wewtrznych. Ta-
kie sformułowanie dało ministrowi
Felicjanowi Sławoj Składkowskiemu
bardzo szerokie pole do interpreta-
cji postanowień dekretu. W skie-
rowanym do wojewodów okólniku
z 26 listopada 1938 roku nakazał on
w związku z tym uznać za wolnomu-
larskie wszystkie organizacje, których
charakter lub struktura mogłyby w ja-
kikolwiek sposób na to wskazywać.
Jeszcze w tym samym miesiącu rząd
przystąpił do likwidacji istniejących
na terenach dawnego zaboru pruskie-
go niemieckich lóż wolnomularskich
„Bund Deutscher Freimaurerlogen in
Polen” w Poznańskiem, na Pomorzu
oraz w Katowicach. Równocześnie
następowało wkraczanie policji do
lokali placówek parawolnomular-
skich. W wyniku tych akcji zamknię-
to m.in. loże Independent Order
of Odd Fellows, „Schlaraę” oraz
Niezależny Zakon Templariuszy Do-
brych. Podobny los spotkał również
placówki żydowskiego B’nai B’rith
oraz jego warszawskiego odłamu pod
nazwą Achdut. Zajęte w siedzibach
tych organizacji dokumenty, tj. sta-
tuty, rytuy oraz spisy członków,
zosty niezwłocznie udostępnione
dziennikarzom, co umliwiło im
publikację licznych artyków na
ten temat. Wcielanie w życie posta-
nowień Dekretu pozostawiało wiele
do życzenia, lecz trudno się temu
dziw w sytuacji, gdy na czele od-
powiedzialnej za jego realizacPo-
licji Państwowej stał od 1935roku
wolnomularz „bratgenerJózef
Kordian Zamorski. Zasadniczo repre-
sje dotknęły jedynie lóż niemieckich
i organizacji inicjacyjnych usytuowa-
nych na obrzeżach wolnomularstwa,
tymczasem spodziewano się rewelacji
i z pewnym niedosytem pisano, że
„opinia polska byłaby bardzo rozcza-
rowana, gdyby nie dowiedziała się ni-
czego konkretnego o lożach polskich.
Aby nieco agodz ataki prasowe,
w nocy 2/3 grudnia 1938roku rząd
zdecydował się na przeprowadzenie
rewizji w mieszkaniach kilku osób,
których związki z wolnomularstwem
były powszechnie znane. Dzienniki
podały, że dotyczyło to:p[ana Sta-
nisława] Stempowskiego – b[yłego]
senatora i b[yłego] prezesa Banku
Handlowego prof[esora Hipolita]
Gliwica, prof[esora] Politechn[iki
Warszawskiej Mieczysława] Wole-
go, oraz u b[yłego] konsula [Emila]
Kipy, który przed niedawnym czasem
ustąpił ze stanowiska zajmowanego
w MSZ”. Maria Dąbrowska w swo-
ich Dziennikach wspominała równo-
cześnie o rewizjach w mieszkaniach
Zygmunta Dworzczyka, Karola
Sztejnboka, Stanisława Gaszyńskiego
oraz Henryka Tennenbauma. Następ-
nie ukazsię niezwykle lakoniczny
ocjalny komunikat Polskiej Agencji
Telegracznej, wspominający o prze-
prowadzeniu rewizji i likwidacji dzie-
więciu polskich ż, bez wskazania
jednak konkretnych miejscowci,
w których miały się one znajdować.
A
naliza realizacji postanowień de-
kretu z 22 listopada 1938roku
nasuwa ciekawe spostrzeżenia. Choć
w trakcie kampanii parlamentarnej
i prasowej atakowane były domnie-
mane i rzeczywiste wywy polskiej
obediencji, w praktyce jednak w za-
sadzie uderzono głównie w struktury
mniejszości narodowych, w tym w le-
galnie istniejące loże wolnomularskie
mniejszości niemieckiej, połączone
w „Bund Deutscher Freimaurerlogen
in Polen, niemiecko-żydowskie loże
Independent Order of Odd Fellows
i żydowskie loże Independent Order
of B’nai B’rith. To właśnie te warszta-
ty zasobne i w odróżnieniu od war-
sztatów WLNP dysponujące własny-
mi budynkami dotknte zostały
sankcjami materialnymi dekretu,
którego artykuł 5 zapowiadał likwi
-
dację majątku lóż i przekazania go na
cele dobroczynnci publicznej. Jak
wspomniano wczniej, uprzedzeni
o przygotowaniu Dekretu polscy
masoni miesiąc wcześniej „uśpili
organizac i zlikwidowali archiwa,
uniemliwiając przejęcie ich przez
policję. W momencie wejścia w życie
Dekretu struktury WLNP nie istnia-
ły, nie było archiwów tej obediencji,
które moyby podlegać konfiskacie,
ani żadnego majątku, który głby
zost zaty. W tej sytuacji prasa
publikowa nazwiska i informowa
głównie o strukturach organizacji
mniejszości polscy wolnomularze
w znacznej mierze zachowali ano-
nimowć.
N
asuwa się ciekawe spostrzeżenie,
które – jak się wydaje – warto
podkreślić, że rozwiązania zrzeszeń
wolnomularskich w 1938 roku i zli-
kwidowanie wskutek prezydenckiego
dekretu polskiej obediencji ułatwiło
polskim „braciom” funkcjonowanie
w późniejszej, okupacyjnej rzeczywi-
stości. Wysoki stopień utajnienia pol-
skiego bractwa i późniejszy całkowity
brak dokumentacji w sposób znaczący
utrudniały niemieckiemu aparatowi
represji identykacczłonków tej
organizacji.
Norbert Wójtowicz