W NUMERZE
Jesień 2013
56
ISSN 1231-0115
cena: 20 zł
(w tym 5% VAT)
PISMO PRZYJACIÓŁ SZTUKI KRÓLEWSKIEJ
O tolerancji, elitach
i czarnym kocie ...............................s. 3
Biblia, masoni i sztuka ludowa ..s. 6
Do mnie, dzieci wdowy! .............s. 7
Rozmowa z br.
Marcelem Laurentem,
Wielkim Mistrzem GLCS .......s. 11
Mason, nie mason? ....................s. 15
Św. Sebastian Pelczar
o księżach w masonerii .............s. 16
Wolnomularstwo w Turcji ......s. 19
Karol Serini ...................................s. 22
Loże masońskie
na Pomorzu w II RP ..................s. 30
Wolnomyśliciele
i wolnomularze ............................s. 34
Statek szalców .........................s. 38
Żydzi, masoni, spiski..................s. 41
Albert Hartl ksiądz
i SS-Sturmbannrher ..............s. 44
Ryszard Sęk, Adam z kielnią, Ewa z cegłą, Państwowe Muzeum Etnograczne 36151, fot. E. Koprowski.
3
D
ziś, w numerze, który
wydajemy dokładnie
20 lat po tym, gdy
ukazał się pierwszy, sygnalny
numer Wolnomularza Polskie-
go, a którego reprint dostaje od
nas w prezencie każdy prenu-
merator naszego pisma, chce-
my pozostać wierni tej tradycji
i znowu zadać kilka – ważnych
naszym zdaniem pytań. A jako
że masoneria od zarania dziew
była ruchem międzynarodowym, dodajemy do naszych
rozważań problemy, które wymienił zaprzyjaźniony z nami
od lat austriacki „Eckstein, czyli „Kamień Węgielny. Ten
wydawany przez wiedeńskich wolnomularzy periodyk już
w winiecie tytułowej podkreśla, iż pragnie służyć „między-
obediencyjnej wymianie i komunikacji”.
Naszym Czytelnikom nie musimy mówić, że idea ta
jest nam bliska. Od samego początku jesteśmy pismem
niezależnym, adresowanym do szeroko rozumianej grupy
Przyjaciół Sztuki Królewskiej. Czytają nas, prenumerują
i kupują członkowie wszystkich obecnych w Polsce obe-
diencji masońskich, ludzie różnych pokoleń i poglądów
mówiąc eufemistycznie nie zawsze nam przychylnych,
pragnących jednak dowiedzieć się, co też właściwie te
osoby w fartuszkach myślą, robią, do czego żą i co czują.
Wracając zaś do zasygnalizowanych na wstępie pytań.
„Eckstein” i my za nim pytamy: co jako masoni rozumiemy
pod pojęciem TOLENCJA? „Ecksteinprzypomina,
że słowo to pochodzi od łacińskiego tolerare, co oznacza
wyrozumiałość, ale także umiejętność znoszenia czegoś
innego od tego, co my uważamy za słuszne, a z czym, jako
wolnomularze, zgodzić się nie możemy.
Wolnomularz Polskipopiera
ideę, aby w lożowych „deskach
(referatach) częściej niż dotąd
zastanawiać się wspólnie nad
tym, co jako wolnomularze
możemy i powinniśmy rozu-
mieć i popierać, a czego nam
tolerować nie można. Takich
spraw jak eutanazja, aborcja,
małżeństwa jednopłciowe czy
z innej sfery: ubój rytualny, nie
możemy pomijać tak w aspekcie
społecznym, jak i lożowym. Na
przykład: Jaki jest nasz stosunek do braci i sióstr gejów
i lesbijek? Czy aprobujemy w naszych szeregach ich związ-
ki? Co zrobilibyśmy, gdyby nasza chora siostra czy chory
brat nam powiedział, że chce eutanazji? Czy nie jest tak,
że łatwo nam być tolerancyjnym tak „w ogóle, a gdy po-
dążając za pionem – zejdziemy w głąb siebie, to widzimy
mgłę? I dalej. Czy jesteśmy przeciw ubojowi rytualnemu
i za ochroną zwierząt, ale w imię tradycji zawsze będziemy
nosić fartuszki z wyprawionej cielęcej skórki?
Kolejny proponowany temat do dyskusji to próba od-
powiedzi na pytanie, czy dzisiejsi masoni należą do tego,
co w powszechnym rozumieniu nazywa się elitą? I tym
razem wspomnijmy, że słowo to pochodzi od łacińskiego
electus, czyli wybrany. A elita, to w uproszczeniu zgroma-
dzenie najlepszych spośród najlepszych. Czy masoni
rzeczywiście elitą, tak potężną i wpływową, jak twierdzą
ich wrogowie?
Według „Ecskteinamasoni powinni mieć do samego po-
cia elity stosunek ambiwalentny. Przeci sami nazywamy
się wspólnotą ludzi wolnych i wnych. Pracujemy w naszych

A D A M W I T O L D W Y S O C K I
M I R O S Ł A W A D O Ł Ę G O W S K A - W Y S O C K A






 

4
lożach jako siostry i bracia.
Uważamy, że nikt z nas nie
jest, ani nie powinien być
lepszy, „lepiej wybrany
od naszego brata czy sio-
stry. Ale przecież nie brak
wśród nas i takich, krzy
rzeczywiście zaliczają się
do najlepszych w żnych
obszarach kultury i nauki,
gospodarki czy polityki.
Także i u nas w Polsce
wolnomularzami bywali
królowie – jak król Stani-
sław August Poniatowski
i prymasi jak ks. Gabriel
Podoski. Z drugiej stro-
ny takie pojęcie jak „eli-
tarny masonpo prostu
w wolnomularstwie nie
istnieje! Te niezbyt liczne
własne funkcje, stopnie
i urzędy, które mamy do
sprawowania, mają charak-
ter wyłącznie honorowy,
wewnątrzmasoński. Nie
dają żadnych przywilejów
ani wymiernych korzyści
materialnych czy politycz-
nych, o co podzają nas wy-
znawcy wrogiej nam, spiskowej, „czarnej” legendy. Cóż, na
pewno jest to temat, który poruszać warto tak w rozmowach
lożowych, jak i na łamach naszego pisma.
A co ma do naszych rozważań o masonerii ów tytułowy
czarny kot, którego wizerunek zaczerpnęliśmy z „Eckstei-
na”? Autor artykułu, brat Gerald, przytoczył przykład
pewnego wschodniego Guru, który wprowadził w świątyni
wieczorne medytacje. Podczas tejże medytacji, razu pew-
nego, pojawił się czarny kot, który szukając myszy, począł
miauczeć i przeszkadzać zgromadzonym wiernym. Guru
kazał więc kota złapać i przywiązać na zewnątrz świątyni.
Aby sytuacja z miauczącym kotem więcej się nie powtórzy-
ła, ów Guru zapytał następnym razem, czy dziś świątynia
jest dobrze strzeżona, a czarny kot przywiązany? Po jaki
czasie, gdy już tamtego Guru nie stało, a i uczniowie byli
innymi (nie mówiąc o czarnym kocie), do spotkań już na
stałe wprowadzono obyczaj w postaci rytualnego pytania:
czy świątynia jest należycie strzeżona, a kot przywiązany...
O podobne sprawy pytał Anthony de Mello, jezuita, w swej
znanej książce Przebudzenie. Opowiedział w niej o proroku,
który naucz ludzi krzesać ogień (widzę w tym samo naw-
zanie do greckiego mitu o Prometeuszu). Gdy spełnswoją
misję, odszedł, zostawiając owemu ludowi krzesiwo i hubkę,
którymi odtąd mogli wzniec ogień, grzać się przy nim
i piec na nim upolowane zwierzęta. Razu pewnego zasze
do kolejnego plemienia, którego zazdrni o wywy kapłani
z wielką wrogcią przyli Mistrza i jego nauki o krzesaniu
ognia. Zabili go, a krzesiwo i hub wystawili na głównym
tarzu świątyni. Sztuka krzesania ognia posa w zapomnie-
nie, ale wizerunek zabitego Mistrza wisi odtąd w świątyni,
a obok niego krzesiwo i hubka jako przedmioty kultu.
Wśród naszego bractwa dość powszechnie jest przyjęta
teza o przekształceniu się wolnomularstwa operatywnego
w spekulatywne. Często w lożowych deskach przypomi-
namy, jak narzędzia murarskie z tych, które służyły do
wznoszenia gotyckich katedr przekształciły się w narzędzia
symboliczne, pomocne we wznoszeniu duchowej Świątyni
dla Ludzkości i budowaniu wnętrza samego siebie.
Pytanie, jakie się tu nasuwa brzmi: Czy rytuał nie służy
nieraz samemu sobie? Czy nie staje się „sztuką dla sztu-
ki”? Można przecież chodzić rytualnie, wykonywać znaki
rytualnie, znać symbole i je rozumieć, zapominając, iż to
przecież nie mason jest dla rytuału, ale rytuał dla masona.
Czy, siostry i bracia, niekiedy nie zapominamy, czym jest
sztuka krzesania ognia? #

5
I
rzeczywiście, sam przekonałem
się, że nieco inaczej RSDiU przed-
stawia się w Wielkiej Loży Francji,
inaczej w Wielkiej Loży Żeńskiej Fran-
cji, a jeszcze inaczej w mojej aktualnej
obediencji, czyli Wielkiej Loży Kultur
i Duchowości.
Skąd biorą się te różnice?
Przede wszystkim ze świadomych
działań reformatorskich, czyli z potrze-
by zadośćuczynienia imperatywowi
nieustannego doskonalenia wolnomu-
larskiego dzieła. I tak np. w praktyko-
wanej powszechnie wersji rytuu rodzi
się następująca sprzeczność: z jednej
strony w sakralnej przestrzeni prac ma-
sońskich nie mają prawa obecności
sprawy świata profańskiego okrlane
symboliczną nazwą „metaleprzez co
rozumie s w pierwszej kolejnci pie-
niądze, ale równocześnie na wolnomu-
larzach ciąży obowiązek dobroczynno-
ści, co wyraża się w przeprowadzaniu na
rzecz braci i sióstr w potrzebie rytualnej
kwesty, rzecz jasna pienżnejI stąd
w ramach niedawnej reformy rytuału
w Wielkiej Loży Kultur i Duchowości
postanowiono opisany dylemat roz-
wiązać w ten sposób, że (podejrzewam
tutaj inicjatywę prawnika-formalisty)
„wdowi worek” puszczany jest w obieg
już po formalnym zakończeniu prac
przez Czcigodnego Mistrza, ale jeszcze
w świątyni, przy zachowaniu dekora-
cji i miejsc przynależnych stopniom
i stanowiskom.
Jednak źródłem trczej ewolu-
cji rytualnych tekstów okazu się
równipomyłki. I znowu przy-
ad: francuski tekst rytuału mówi
o słońcu, które budzi się na wscho-
dzie „pour ouvrir la carrière du jour,
czyli „żeby rozpocząć bieg dnia. Ale
w jednym z polskich tłumaczeń prze-
łożono ten idiomatyczny zwrot słowo
w słowo, co dało w efekcie sformu-
łowanie: „…tak jak słońce budzi się
na wschodzie, żeby otworzyć kamie-
niołom dnia. Moim pierwszym
odruchem było (no tak, sam mam
skłonność do formalizmu…) prze-
kład ten poprawić, jednak po trzecim,
piątym, siódmym czytaniu dotarła do
mnie alegoryczna wymowa tej – sam
już nie wiem, czy zamierzonej, czy
nie – lologicznej nieścisłości. Czyż
bowiem wschód każdego dnia nie
przynosi każdemu z nas zapowiedzi
wysiłku, który wyrazić można meta-
forą kamieniołomu? I czy metafora
ta nie nabiera szczególnej głębi zna-
czeniowej dla masona, który z chwi
inicjacji rozpoczął trud „ociosywania
kamienia”, czyli niekończącej się ni-
gdy pracy nad sobą? A skoro tak, to
niech ta nowa wariacja RSDiU trwa
i będzie polskim wkładem w pogłę-
bianie się frapującej gmatwaniny zna-
czeń Sztuki Królewskiej. Bo może to
dowód, że Słowo tak naprawdę nigdy
się nie gubi – również w tłumaczeniu.
Jerzy Zawrat







6
290
lat temu w Londynie opubli-
kowano Konstytucje Wolnych
Mularzy, które są podstawowym zbiorem
praw światowej masonerii. Ich autor, pa-
stor James Anderson (1680-1739), po-
stanowił dokonać rewizji założycielskiej
legendy Zakonu, traktującej o mistrzu
Hiramie i budowie świątyni w Jerozoli-
mie. Bazując na tekście Biblii, przesunął
on początki wolnomularstwa tak, aby
stworzenie ludzkości pokrywało się ze
startem masońskiej legendy.
Konstytucje powiadają wyraźnie, że
pierwszy człowiek – Adam był masonem:
„stworzony na podobistwo Boga, Wiel-
kiego Architekta Wszechświata, musiał
mieć wypisane w sercu Sztuki Wyzwo-
lone, a szczególnie Geometrię. (…) Bez
wątpienia, w tych wczesnych czasach
Adam uczył swych synów Geometrii i jej
zastosowania.
Dokonana przez Andersona reinter-
pretacja biblijnego przekazu jest historią
mężczyzn. Wielka Loża Anglii, wyrosła
z powstałej w 1717 roku Zjednoczonej
Loży Londynu, i jej rozproszone po świecie loże córki
(mieniące się masonerią regularną) cechują bardzo specy-
czne prawa. Konserwując osiemnastowieczną anglosaską
tradycję, ten ruch wolnomularski odmawia kobietom prawa
przynależności do loży. W tamtych czasach niewiasty
uchodziły za istoty niesamodzielne i zawsze podlegały
kurateli – najpierw ojca i braci, potem męża.
Ciekawym przedstawieniem współczesnej sztuki ludo-
wej, korespondującym z biblijnym i Andersonowskim
przekazem jest rzeźba Ryszarda ka (1936-2001) „Adam
z kielnią, Ewa z cegłą. Powstałe w 1972 roku dzieło artysty
pochodzącego z Budzisk pod Łukowem w województwie
lubelskim stanowi idealną ilustrację legendy o Adamie
pierwszym masonie na ziemi. Szczerze wątpię, aby
ten ludowy artysta słyszał kiedykolwiek
o masonach lub by misposobność czy-
tać Konstytucje... Nie zmienia to faktu,
że w sposób genialny uchwycił on ideę
Jamesa Andersona.
Rzeźbiarz wyposażył Adama w kielnię
i młotek jako ważne symboliczne na-
rzędzia pracy wolnomularza. W sposób
szczególny ujął się on wnież za pramat
Ewą. Dac jej do rąk cztery cegły, artysta
podzielił pracę mężczyzny i kobiety, zbli-
żając tych dwoje do opisanego w Księdze
Rodzaju ideału jedności mężczyzny i ko-
biety. Adam – wyposażony w narzędzia
pracy – stał się stroną aktywną, trc
i konstruktywną. Dźwigaca cey Ewa
wyraża swoistą pasywność, choć jako po-
mocnica murarza wykonuje bardzo ciężką
i ważną pracę, wspomagając twórczy wy-
siłek swegoża.
Rzeźba Ryszarda Sęka jest także do-
skonałą ilustracją rozwoju dziejów ma-
sonerii. We Francji w 1889 roku zaczęto
inicjować kobiety, nadając im równe pra-
wa współuczestnictwa w praktykowaniu
Sztuki Królewskiej. Mężczyźni i kobiety, stojąc w jednym,
równym szeregu, wznoszą pospołu gmach symbolicznej
świątyni. Co ciekawe, od 1952 roku pod auspicjami
Wielkiej Żeńskiej Loży Francji rozwija się wolnomu-
larstwo kobiece. Jego cechą charakterystyczną jest fakt,
że przynależeć do organizacji mogą wyłącznie kobiety, ale
w pracach warsztaw uczestniczą również siostry i bracia
zrzeszeni w innych lożach. #

P A W E Ł M A T W I E j C z u K




S
erdecznie dziękujemy dr. Adamowi Czy-
żewskiemu, dyrektorowi Muzeum Etnogra-
cznego, za mliwć publikacji fotograi dzieła
Ryszarda Sęka „Adam z kielnią, Ewa z cegłą. #




7
C
zytelnicy, którzy oglądali lm Popioły, pamięta
zapewne dramatyczną scebitwy pod Sando-
mierzem, w czasie której książę Gintułt czynił
rozpaczliwe wysiłki, aby nie dopuścić do zburzenia przez
naszą artylerię zabytkowego kościoła zaludnionego
wewnątrz rannymi. Zbesztany i brutalnie odtrącony przez
gen. Sokolnickiego, wreszcie śmiertelnie ranny „zebrał –
jak pisze Żeromski ostatek sił i z całej mocy cielesnej
i ze wszystkiej mocy ducha zawołał: - Do mnie, dzieci
wdowy! – Rafał Olbromski usłyszał ten okrzyk jak trzask
piorunu. Straszna trwoga włosy mu zjeżyła na głowie.
Usłyszał w duszy swej moc przysięgi na ten okrzyk i pętlę
jej czarodziejstwa uczuł na sobie”. I natychmiast pospie-
szył wydającemu ten okrzyk z pomocą, zanim rozpoznał
Gintułta. Łatwo się domyślić, że był to okrzyk masoński.
Przed kilku laty w czasie okolicznościowej dyskusji (na
korytarzu w Ossolineum) na temat sugestywnego dzieła
Wajdy profesor Mieczysław Inglot, erudyta uczynny, wyznał
mi, że niedawno czytał w książce ks. Barruela Memoires
pour servir a l'histoire du Jacobinisme, jakoby okrzyk ten
został przejęty przez masonerię francuską wraz z innymi
alegoriami i symbolami z praktyk wyznania manichejskiego.
Zajrzałem do polskiego przekładu tej książki, wydanego
w Berdyczowie w 1812 r., i rzeczywiście znalazłem na ten
temat obszerny wywód:
Gdy który z ankmasonów wpadnie w niebezpieczeństwo,
a obaczy, może być usłyszany od braci, tedy żeby się im
dał poznać i ściągnął ich na ratunek, wznosi ce nad głowę,
wołając: A moi les enfants de la veuve! Przybywajcie na
pomoc, synowie wdowy!”.
Łatwo jest wierzyć, że dzisiejsi posesorowie nic pojmują
znaczenia tych trefnych wyrazów. Niechże poradzą shisto-
rii. Ta ich nauczy, że Manes, bywszy wprzód niewolnikiem
pewnej wdowy scytyjskiej, czyli tatarskiej, został na koniec
od niej przysposobiony za syna i dziedzica wielkich bogactw,
które jej pozosty po mężu. Otóż słowa: „Przybywajcie mi na
pomoc, dzieci wdowy!” oznaczają naturalnie familManesa.
W innym miejscu przydaje tenże autor, że wzywanie
ratunku tym okrzykiem była to wśród masonów praktyka
„bardzo zwyczajna.
Czy ks. Augustyn Barruel miał rację? W interesującym,
napisanym w związku z podaną przeze mnie ciekawostką
wywodzie Piotr Vi („Kultura, nr 24 z 14 czerwca 1977)
obalił orzeczenie francuskiego egzegety jako mylne. Według
polemisty genezę masońskiego okrzyku pomocy należy
powzać z Fenicjaninem Hiramem, budowniczym świątyni
Salomona, o którym mówi Pismo Święte: „Posłał t król
Salomon i wezw Hirama z Tyru. A ten był synem niewiasty
wdowy z pokolenia Nealim(Ks. Królewska, I-VII 13, 14).
Trzeba z kolei postawpytanie, czy Żeromski czytał
Barruela? Profesor Stanisław Zabierowski, wybitny znawca
i skrupulatny badacz twórczości autora Popiołów, w liście
do piszącego te słowa odwrócił to podejrzenie ku książce
S. Załęskiego O masonerii w Polsce od roku 1738 do 1822,
która była dla Żeromskiego głównym źródłem wiedzy
o praktykach tego tajemnego stowarzyszenia. W rzeczonym
dziele Załęski wydrukował z rękopisu pochodzącego sprzed
1828 r. tekst Nauki Wolnego Mularstwa, w którym jest także
mowa o znaku pomocy sygnalizowanym okrzykiem: ,,Do
mnie dzieci wdowy!” (por. w wyd. 2 z 1908 r. s. 20), bez
jego egzegezy jednak. #
Cyt. za: Roman Kaleta, Sensacje z dawnych lat, wydanie
drugie udoskonalone i poszerzone, Ossolineum 1980.

8
W
tedy to właśnie rodzi się
pytanie postawione w ty-
tule: komu jest potrzebny
tak skomplikowany, nie zawsze jasny,
celebrowany niezmiennie na kdych
pracach rytuał?
Z
acznijmy od znaczenia samego
określenia. Pojęcie rytuału wy-
wodzi się z łacińskiego słowa ritus,
które oznacza kult, ceremonię reli-
gijną, świecką bądź narodolub po
prostu obyczaj. Nie zawsze jesteśmy
świadomi, powszechnie na co dzień
stosujemy rytuały. Na przykład ob-
rzędowość świąt Bożego Narodze-
nia, Wielkanocy czy choćby sposoby
pozdrawiania się, codziennych prze-
jawów grzeczności bądź ceremonie
związane z wojskowymi regulamina-
mi, sposobami polowania i oddawania
szacunku zastrzelonym zwierzętom
itp. itd. Rytuał, nie tylko religijny
czy magiczny, otacza nas na co dzień
i przenika nasze życie, chnie zawsze
sobie uświadamiamy jego sens. Np.
dlaczego całujemy panie w rękę czy
w przypadku kichnięcia mówimy:
na zdrowie? Najlepiej uświadomimy
to sobie, gdy sięgniemy do obrzędów
plemion afrykańskich czy azjatyckich,
które budzą w nas zdziwienie, cie-
kawość, a nieraz wręcz zdumienie.
Zapominamy przy tym, iż nasze oby-
czaje mogą u Afrykanów i Azjatów
wywoływać podobne wrażenia, jeśli
nie dezaprobatę czy oburzenie.
M
ożemy więc sformułować kon-
kluzję jasi oczywis dla
każdego uważnego obserwatora: na
całym świecie występuje wielka różno-
rodność rytuałów, które są tworzone
przez kościoły, związki wyznaniowe
i świeckie, stowarzyszenia, grupy
zawodowe, a nawet klany rodzinne.
Z tym twierdzeniem nie spob się nie
zgodzić. Mimo samej akceptacji takiej
oceny zjawiska rytuałów, rodzi się
pytanie natury bardziej zasadniczej:
dlaczego i po co tak różnorodne grupy
ludzi dążą do tworzenia i mnożenia
różnorodnych rytuałów?
Z
naczeniem rytuów i ich denio-
waniem zajmowali się i zajmują
przedstawiciele wielu gałęzi nauki, pró-
buc dotrzeć do przyczyn ich powsta-
wania i określić ich znaczenie. A więc
deniowali oni rytuały i oceniali role,
jakie odgrywaone w życiu człowieka.
Zajmowali się tym etnografowie, socjo-
lodzy, psycholodzy i psychoanalitycy.
Ogólnie rzecz biorąc, doszli do wsl-
nego wniosku, że rytuały oznaczają
bą są deniowane w tych wszystkich
dziedzinach badań jako całość lub tylko
pewna część praktyk nakazanych lub
zakazanych, powiązanych z wierzenia-
mi magicznymi czy religijnymi bądź
ceremoniami świeckimi. Generalnie
bazują one na podziale: sacrum - profa-
Rytuały oznaczają bądź są deniowane jako całość lub tylko pewna część praktyk nakazanych
lub zakazanych, powiązanych z wierzeniami magicznymi czy religijnymi, bądź ceremoniami
świeckimi. Generalnie bazują one na podziale: sacrum - profanum, bądź też czyste - nieczyste,
czy też dozwolone - niedozwolone.
D R C E z A R Y L E ż E ń S K I






9
num, dź też czyste - nieczyste, czy też
dozwolone - niedozwolone. Na przy-
ad psychologia społeczna adzie na-
cisk na znaczenie rytuu dotyccego
pewnych aspektów życia codziennego
i związków między ludźmi. Psychoana-
liza, uznając za ważną i znaczącą funkcję
zbioro rytuałów, rozważa ich formy
oraz funkcje zwzane z czynnościa-
mi codziennymi. Etnograa zaś szuka
przyczyn w archaicznych stereotypach,
związanych z procesem ewolucji gatun-
ku ludzkiego.
Konkludując, można powiedzieć, że
przyczyny powstawania i rola rytuałów
są bardzo zróżnicowane i odgrywają
bardzo różnorodną rolę w życiu
człowieka tak w sferze religii,
magii, prawa, życia towarzyskiego
czy codziennych kontaktów mię-
dzyludzkich.
***
W
okrlaniu znaczenia rytua-
łów i próbach ich zagłębienia
warto zwrócić uwagę na używane
przez naukowców pojęcie kodu czy
programu, co szczególnie może być
interesujące i twórczo spożytko-
wane przy zrozumieniu znaczenia
rytuałów masońskich. Otóż, zda-
niem badaczy właśnie ów kod jest
systemem umownych, wcześniej
ustalonych sygnów służących do
przekazywania wiadomości od na-
dawcy do odbiorcy. Sygnały mogą
mieć żnorodną naturę, a więc:
zykową, mechaniczną. Częstokroć
koncentrują się na gestach, ruchach,
sposobie poruszania się. Wybór formy
zależy od celów komunikacji, np. mogą
informować, niepokoić, inspirować,
uwodzić, podkreślać, zaciekawiać itd.
Sygnały zależą też od kontekstu. I
wtedy okolicznciowe, zwyczajowe,
czyli nadają tym samym gestom czy
owom odmienną symbolikę, np. pod-
niesienie ki może być pokojowym
pozdrowieniem bądź agresywnym
„heil Hitler”. Wszystko to odnosi się
do rytuałów zasadniczych, ale tak-
że do ulotnych, jak np. moda, która
mimo przemijającego charakteru może
być także kodowana i przekazywana
w pewnych środowiskach jako rodzaj
rytuału. Jednakże można powiedzi,
że zasadniczy program-kod tworzy
specyczny, skodykowany system
pozwalający jednostkom lub grupom
na nawzanie kontaktu z siłą tajemną,
z bytem boskim lub t, co jest szcze-
gólnie interesujące dla nas, masonów,
nawiązanie kontaktu z substytutami
nadnaturalnymi lub ziemskimi, jak
np. idey.
Warto tu podkreślić, że wynikający
z umowności kod może być mniej lub
bardziej swobodnie modykowany.
Jedynie sam rytuał, a więc jego prze-
bieg ma charakter niezmienny w ciągu
bardzo ugich okresów, a każda próba
zmiany kolejnci, jak i treści elemen-
tów w szczególnym programie rytuału
deformuje jego głęboki sens i donio-
słość. I choć powyższe rozumowanie
jest wynikiem denicji przygotowanej
przez naukowców-profaw, to jednak
idealnie pasuje do oceny rytuałów ma-
sońskich, które przeci są niezmienne
w swych podstawach i znaczeniu, choć
nieraz różnorodnie wyjaśniane.
W
arto tu jeszcze wyjaśnić sprawę
określeń: ceremonia i kult. W li-
teraturze etnogracznej te dwa terminy
ściśle się ze sobą wiążą. Natomiast nie-
którzy z naukowców rozumie przez
ceremonię ogólną kategor społecznej
komunikacji, a przez rytuał jej formę
mistyczną, czyli kult. Jednakże dla prze-
ciętnego odbiorcy ceremonia wiąże się
z rytuałem, a rytuał wyraża po prostu
boga, istotę ludzką bądź jakąś ideę.
Dla braci podejmucych krytykę te-
atralizacji rytuałów masskich często
podstado niechęci jest fakt nawzy-
wania do obrzędowości kościelnej. Na-
tomiast badacze rytuałów podkreślają,
nawet ceremonia świecka ma zawsze
charakter odświętny i zapożycza wiele
szczegółów lub form z rytuału religijne-
go. Zwracają t uwagę na etymolog
słowa „ceremonia, które dosłownie
znaczy kult, uszanowanie świętości”.
Można więc po prostu zarezerwo-
wać ten termin dla zorganizowanych
form praktyk zbiorowych o charakte-
rze steatralizowanym. Bowiem każda
ceremonia odnosi się do jakieg
podstawowego rytuału, a każdy ry-
tuał może mieć mniej lub bardziej
ceremonialną formę realizacji.
C
zy można w sposób bardziej
przekonujący i jednoznacz-
ny określić rolę i znaczenie rytua-
łów stosowanych przez masonów
w czasie prac? A jli weźmiemy pod
uwagę, iż sformułowali to naukowcy
-profani, to czyż nie może to być
przekonującym argumentem dla
wszystkich braci krytycznie od-
noszących się do rozbudowanych
rytuałów wolnomularskich?
Jak wc w świetle tego wszystkiego
ma się wsłzależność między rytua-
łami a symbolem? Terminy „symbol,
„symbolicznysą bardziej pojemne. Na
przykład w języku potocznym mówi
się, że obrączka, aga narodowa, krzyż
są symbolami małżeństwa, ojczyzny,
Chrystusa, a na przykład pies symbo-
lizuje wiernć, z wąż perdię. Rów-
nież sztuka, poezja, religia powszechnie
odwołują się do symboli. W każdym
przypadku symbol prezentuje rzecz lub
istotę nieobecną w naszej bezpośredniej
percepcji a „przedstawianąi wyob-
rażaną przez symboliczny przedmiot
zapewniacy związek z istotami niewi-
10
dzialnymi bą ideami pobudzającymi
wyobraźnię.
Praktyki symboliczne stanowią nieja-
ko najwyższy stopień wtajemniczenia,
gdyż przez postawy, gesty lub owa po-
średnicw związku z „istotąlub rze-
czą czy ideą – nie tylko nieobecną, ale
również niepostrzegalną, nieosgal
inaczej npoprzez symbol. Widzimy
więc, że rytu i symbol ściśle od siebie
zależą. Przy czym niektóre systemy
symboliczne mogą istni bez rytua-
łu, jak np. matematyka, która stanowi
jednak bardziej abstrakcyjny i zintelek-
tualizowany system, podczas gdy sztuki
piękne, mity, ideologie, idee nawet te
racjonalne, związane z kultem rozumu
– nie mogą się obeć bez rytuału.
A więc można zaproponować w opar-
ciu o badania naukowców z żnych
dziedzin taką denicję rytuu: Jest to
skodykowany system praktyki posia-
dacy w okrlonym miejscu i czasie
subiektywne znaczenie i symbolicz
wartć dla swych uczestników i świad-
w, system powodujący jednocześnie
aktywizację ciała i umysłu, a posiada-
cy związek z sacrum bardzo szeroko
rozumianym.
Rytuał, poza celami bardzo wyraźnie
okrlonymi, takimi jak opieka boska,
płodność, intronizacja, inicjacja, nastrój
biesiadny może jeszcze spni trzy
ważne funkcje, zresztą idealnie pasujące
do założeń, jakie obrzędom stawiają
masoni.
(1) Funkcja panowania nad zmienncią
i strachem. Zachowania rytualne wy-
rażają i uwalnia ludzki strach przed
ciałem i światem, ich przemijaniem
i unicestwieniem. Liczne archaiczne
rytuały pozwalają na ukierunkowa-
nie silnych emocji, jak nienawiść, żal,
strach, nadzieja – ku pozytywnym
wnioskom i odczuciom.
(2) Funkcja obcowania z nadprzyro-
dzonymi lub pewnymi tajemnymi,
idealnymi formami i wartciami.
Takie aśnie sacrum (co pasuje ide-
alnie do prac masskich) istnieje
w rytuałach laickich pod postacią
wartci i „ideałów, którym odda-
je się hołd i cześć składa oary.
(3) Funkcja komunikacyjna i regulacyj-
na realizowana przez przwiadcze-
nie i umocnienie więzi społecznej.
Ta funkcja jest z pewncią mniej
uświadomiona od poprzednich,
a jednak jest wyraźna dla każdego
obserwatora. Bowiem każda spo-
łeczność, każda grupa maca poczu-
cie swej tożsamości i odbności ma
równocześnie potrze podtrzyma-
nia i umacniania przekonań i uczuć
tworzących jej jedność. Ten swoisty
rodzaj „odnowy moralnej, utwier-
dzania związków między członkami
grupy, które może zaistnieć tylko
dzięki spotkaniom, zgromadzeniom,
na których jednostki potwierdzają
wspólne wartci i umacniają więzi
je łączące.
C
zyż ta trzecia funkcja nie wyjaśnia
w sposób przekonujący koniecz-
ności, a co ważniejsze, przydatności
rytualnych spotkań w loży?
Na koniec warto się pować na słyn-
nego socjologa i lozofa francuskiego
Emila Durkheima:
„Kiedy widzimy, z czego składają się
obrzędy i na czym polegają, ze zdzi-
wieniem zadajemy sobie pytanie, jakie
ludzie mogli mieć o nich wyobrażenie
i w jaki sposób tak mocno się z nimi
związali. Skąd pochodzi doniosłość
kilku ziarenek piasku rzuconych na
wiatr czy kilku kropel na skałę... Czy
mogły to być zwykłe przewidzenia?
Psychologiczny wymiar wierzeń nie
decyduje jeszcze o ich obiektywnej
wartości, więc abyśmy mieli widzi
w skutecznci obrzęw coś innego
niż tylko ciągłe majaczenie, którym
się zwodzi ludzkość, należy przyjąć,
że rzeczywistym wynikiem kultu jest
okresowe odtwarzanie bytu, od którego
zależymy i którym jest społeczeństwo.
J
ednym słowem: źródło i jednocześ-
nie rezultat obrzędów to spotkanie
wielu istot, jednostek ludzkich. Tym
bardziej absurdalne mogą się wydawać
twierdzenia pomniejszające role rytu-
ałów, traktujące je jako zjawiska wy-
łącznie archaiczne czy folklorystyczne.
W świetle tego równie nietraone
opinie o utracie znaczenia rytuałów
w dobie obecnej lub o drugorzędnym
znaczeniu i roli rytuałów w ogóle.
I jest to chyba jasna i niedwuznaczna
odpowiena pytanie, komu potrzebny
jest rytuał. Po prostu nam wszystkim
– członkom różnych grup, związków,
stowarzyszeń, a tae tej jednej wielkiej
grupie, jaką jest speczstwo. #
Za: „Ex Oriente Lux", seria wydaw-
nicza Wielkiego Wschodu Polski, luty
1999. red. Adam W. Wysocki; artykuł
zmieszczony także na stronie Wirtu-
alnego Wschodu Wolnomularskiego
17grudnia 2006 r.








11
Mirosława Dęgowska-Wysocka: Jaka była droga
wolnomularska brata?
Marcel Laurent: Zostałem inicjowany 27 września 1977
roku w Szanownej Loży nr 129 Kamień Węgielny (fr. La
Pierre Angulaire na Wschodzie Neuilly w Wielkiej Loży
Narodowej Francuskiej*). Po podniesieniu w dniu 12
października 1982 roku do wzniosłej godności mistrza
zajmowałem różne stanowiska ocerskie w moim warszta-
cie, a następnie byłem jednym z postulatorów utworzenia
Sz...L ... Bractwo Świętego Marcina (fr. La Fraternité Saint
Martin) na wyspie Saint-Martin na Antylach Francuskich.
Zostałem mianowany pełnomocnikiem ds. francuskich
departamentów i terytoriów i podczas dziewięciu lat pracy
wraz z kolegium ocerskim konsekrowaliśmy 14 warszta-
tów wolnomularskich. Byłem też członkiem Wielkiego
Suwerennego Komitetu GLNF i założycielem Sz... L...



12
Lira Salomona (fr. La Lyre de Salomon) i Sz... L... Aury-
gowie (fr. Les Auriges). Spędziłem w tej obediencji 27 lat,
działając aktywnie na rzecz naszych wspólnych ideałów.
Co spowodowało, że zaistniała konieczność
utworzenia nowej obediencji masońskiej?
Podczas Zgromadzenia Generalnego Wielkiej Ly
Narodowej Francuskiej GLNF w 2001 roku nie zgo-
dziłem się z propozyc zmiany statutu i regulaminu
ogólnego zakonu i w konsekwencji złożyłem rezygnację.
Po dwóch latach namysłu, w 2003 roku, załyliśmy
wraz z grupą braci no obedienc: Wiel Lę
Kultur i Duchowości (fr. Grande Loge des Cultures
et de la Spiritualité) nie żeby przyczyni się do
rozdrobnienia wolnomularstwa, ale przeciwnie, żeby
mogło ono lepiej służ człowiekowi. W ten sposób
stworzyliśmy obedienc mieszaną, świecką i teistyczną.
Mieszaną poniew chodzi o jednoczenie mężczyzn
i kobiet wszystkich horyzontów, przy wzajemnym po-
szanowaniu ich zasadniczej równości. Świecką jako
wyraz poszanowania dla innych i dla ich odmienności.
Teistycz w trosce o zjednoczenie wnież tych,
którzy uznają dzianie Boga we wszecwiecie.
Jaki jest stan na dziś Wielkiej Loży Kultur
i Duchowości?
Liczy ona nieco ponad 750 sióstr i braci zgrupowanych
w 17 warsztatach, z czego wkszość działa w Paryżu
i Levallois, a także w Aix-en-Provence, Nantes i Morlaix.
Z jakimi innymi obediencjami masońskimi
współpracujecie?
Podpisaliśmy porozumienia o wzajemnym uznaniu
z Wielką Lą Tradycyjną i Symboliczną Opera (fr.
Grande Loge Traditionnelle et Symbolique Opéra),
Wielką Lożą Francji (Grande Loge de France), Fede-
racją Francuską Droit Humain (Fédération Française
du Droit Humain) oraz Wielką Żeńską Lą Francji
(Grande Loge Féminine de France); w tym ostatnim
przypadku oczekujemy na zatwierdzenie przez konwent,
który odbędzie się 15 września.
Jaka jest przysość Waszej obediencji w Polsce?
W Polsce konsekrowane zostały trzy warsztaty: Ul na
Wschodzie Torunia, Erasmus Roterdamus na Wscho-
dzie Ustronia i Jan Henryk Dąbrowski na Wschodzie
Warszawy (informac o tym zamieściliśmy w Wol-
nomularzu Polskim” nr 55 na str. 12, red.). Ten istotny
rozwój dokonał się dzięki zaangażowaniu i pracy Cz...B...
Henryka Wierniewskiego, członka Rady Zakonu.
W nas przyszłć w Polsce spoglądamy z ufnośc
m.in. dlatego, że w lach naszej obediencji szczegól-
nie dobrze odnajdują się osoby wierzące, które zresztą
stanow wkszć wśd braci i sstr pracujących
w naszych warsztatach.
Co masoneria może wnić do świata
współczesnego?
Wolnomularstwo nie pretenduje do zmieniania świata,
ale stara się pomóc swoim członkom budow samych
siebie i staw się lepszymi ludźmi, a więc kobietami
i mężczyznami odpowiedzialnymi, poprzedzacymi
działanie namysłem, panującymi nad swoimi poda-
mi i dającymi pierwszeństwo interesowi ołu. Nasz
cel podsumowują owa figurujące nad weciem do
świątyni w Delfach: Poznaj siebie samego, a poznasz
wszecwiat i bogów, a do tego dodać naly, że ubo-
gacamy się wzajemnie naszymi odmiennościami. Nie
poruszamy nigdy tematów religijnych ani politycznych,
a to pozwala nam unikać wszelkich kontrowersji i zacho-
wać energ na budowanie siebie samych bez wpływu
jakichkolwiek dogmatów. Wreszcie mieszany charakter
obediencji dowodzi, że w naszych lach/warsztatach,
podobnie jak gdzie indziej, kobieta traktowana jest nie
jako kusicielka, ale po prostu jako aktywny członek
społeczeństwa. W GLCS kobiety odnajdują się do-
skonale i traktowane bez jakiejkolwiek żnicy. Jest
to zgodne z wolą naszych założycieli, krym zalało,
aby to stanowisko naszej obediencji zostało wyryte
w jej konstytucji.
Jaki jest obecnie zakres tajemnicy masskiej?
Czy jest to dla brata wartość constans, czy nie?
Od czasu II wojny światowej kult sekretu, zwłaszcza
jeśli chodzi o przynależność członkowską, był prakty-
kowany z uwagi na deportacje do obozów koncentra-
cyjnych i wszelkiego innego rodzaju przladowania,
których wolnomularze padali często ofiarami. Aktualnie
wolnomularstwo pozostaje dyskretne, ale nie jest to
sekret w sensie ścisłym – chyba że chodzi o tradycyjne
wspólne studiowanie symboli, które odbywa się przy
poszanowaniu wszystkich ścieżek duchowych, i do któ-
rego każdy zresztą może mi dostęp za prednictwem
licznych istniejących stron internetowych. Niewątpliwie
jednak naly tutaj dorzucić jeden specyficzny wymiar
pojęcia sekretu, a mianowicie szczególne uczucie tych
wszystkich, krzy przeżyli inicjac. Jest to uczucie
niewyralne, osobiste, kre wykracza znacznie poza
studia nad symboliką. Czy wiemy, co dwiadcza ksdz
lub pastor podczas nożenia rąk i namaszczenia krzy-
żem śwtym, a więc podczas akw sakramentalnych
i duchowych, dzięki którym otrzymuje dar Ducha Świę-
tego na poczet ciężaru, kry zostaje mu powierzony?
Tak samo jest w wolnomularstwie: sekret pozostaje na
zawsze w sercu kdego z wtajemniczonych.
Dziękuję za rozmowę
Miroawa Dęgowska-Wysocka
um. Jerzy Zawrat
*Grande Loge Nationale Française, w skcie GLNF,
jest obedienc należą do nurtu anglosaskiego, uzna-
wa wczas przez UGLE przyp. red.
13








14
C
zy ksiądz katolicki me
działać wśród masonów?
Zmuszony do porzucenia
koloratki Pascal Vesin chce o tym
dyskutow z papieżem Franciszkiem.
Pascal Vesin po wielu dniach dłu-
giej pielgrzymki z Chamonix dotarł
do Watykanu, by tam prosić papieża
Franciszka o łaskę. Czy Ojciec Święty
może jednak okazać masonowi?
Właściwie księdzu, który okazał się
być członkiem masonerii. A dokładnie
mówiąc, byłemu księdzu, bo Pascal
Vesin w maju zostprzez swojego bi-
skupa ze stanu duchownego usunięty.
Wszystko dlatego, że za żadne skarby
nie chciał zrezygnow
z członkostwa w Wiel-
kim Wschodzie Francji,
czyli wpływowej orga-
nizacji wolnomularzy
znad Sekwany.
Ojciec Vesin w maju
tego roku został więc
z Kościoła wyrzucony.
Bp Yves Boivineau z ku-
rii w Annecy pozbawił
go funkcji kapłańskich,
powołując się na nie-
posłuszeństwo wobec
Rzymu. Podobno to za
Spiżową Bramą ostatecznie zdecy-
dowano, że masonowi w szeregach
duchowieństwa nie mna dać szansy.
W wiadczeniu wysłanym do redakcji
dziennika „Le Figarobp Boivineau
stwierdził jednak, że Pascal Vesin ma
jeszcze szansę założyć sutannę, jeśli
tylko okaże odpowiednią skruchę.
Kontrowersyjny duchowny na oka-
zywanie jej biskupowi nie miał jednak
większej ochoty. Skoro kara została
na niego nałożona podobno przez
samego papieża, postanowił udać się
wprost do niego. Inaczej niż większość
zbuntowanych duchownych nie starał
się jednak o ocjalną audiencję, ani
nie próbował dochodzić swoich praw
przed watykańskimi dami. Niedługo
po wyrzuceniu go z Kościoła spakow
mały plecak, założył wygodne buty
i... poszedł w pieszą pielgrzymkę do
Rzymu. Niedawno, po 39 dniach mar-
szu osiągnął cel. Przez całą podróż ż
nadzieją, że po takim wysiłku Ojciec
Święty znajdzie dla niego chwina
rozmo.
Za pierwszym razem spotkanie z pa-
pieżem Franciszkiem się niestety nie
udało. Pascal Vesin wierzy jednak,
że audiencji u głowy Kościoła kato-
lickiego się doczeka. Francuz chce
papieżowi Franciszkowi wyłyć
swoje argumenty, które przemawiają
za dialogiem z masonerią, jaki od lat
prowadził. Vesin chce zostać w Rzymie
do 6 września i liczy, że do tego czasu
Franciszek, albo chociaż któryś z pa-
pieskich sekretarzy znajdą dla niego
czas. Jest też pewien, że jeśli papież
pozna jego wersję, szybko przywróci
go do stanu duchownego. Czuję, że
moja inicjatywa jest zgodna z tym,
czego nowy papież naucza i co zdaje
się zaczynać powiedziwłoskim me-
diom po przybyciu na plac Św. Piotra.
Problemy Pascala Vesina zaczęły
się jednak na długo przed tym, nim
wyszły na jaw jego kontakty z wol-
nomularzami. Wcześniej był częstym
gościem francuskich mediów. Na ła-
mach prasy i w telewizji głosił wiz
nowoczesnego Kościoła katolickiego,
którym kierują bardzo liberalne zasa-
dy. Francuski episkopat cierpliwość
do Vesina ostatecznie stracił jednak
na początku tego roku. W styczniu
bowiem duchowny udziel jednej
z francuskich gazet obszernego wy-
wiadu, w którym przekonywał, że księ-
ża katoliccy powinni mieć prawo do
małżeństwa, a Kościół nie powinien
sprzeciwiać się także małżeństwom
homoseksualnym.
Wkrótce u jego biskupa mieli inter-
weniować urzędnicy z samej Kongre-
gacji Nauki Wiary, która stoi na straży
kościelnej doktryny. Na przestrzeni
wieków bardzo zmiennej, ale nie tak
szybko, jak życzyłby sobie tego Pascal
Vesin. Kilka tygodni po tej interwencji
duchownemu nakazano opuścić pa-
raę. Przed odejściem na
paraalnym blogu napisał
tylko informację o tym,
że wychodzi z pielgrzym-
. Ta przygoda to krok
w kierunku otwartci,
dialogu i debaty. Czy pa-
pież Franciszek w tej de-
bacie zechce wziąć udział?
Wątpliwe. Choć nowemu
Ojcu Śwtemu daleko
do sięgania po retorykę,
w której za całe zło świa-
ta odpowiada masoneria,
Franciszek niedawno dość
wyraźnie dał do zrozumie-
nia, że wolnomularze to dla
niego nadal jedni z największych wro-
w Kościoła. Powiedział o tym tuż
po wypowiedzeniu głośnych słów na
temat swojego stosunku do homosek-
sualistów. Jeśli jakaś osoba jest gejem,
poszukuje Pana i ma dobrą wo, kimże
ja jestem, by osądzać? Problemem nie
jest posiadanie tej skłonności, ale lob-
bowanie, a dotyczy to zarówno lobby
biznesowego, politycznego czy lobby
masońskiego – stwierdził papież. To
jest dla mnie większym problemem
podkrlił.
Cyt. za: hp://natemat.pl/72357,na
-piechote-z-ancji-do-watykanu-bo-
wyrzucili-go-z-kosciola-chce-prosic-
papieza-po-laske-bo-jest-masonem
W numerze zimowym Wolnomu-
larza Polskiego” powrócimy do tego
tematu – red.
15
C
zy ks. Georges Pontier,
przewodniczący Konferen-
cji Episkopatu Francji jest maso-
nem? – zastanawialmy s z moim
Czytelnikiem, który z pysznym
ciastem drożdżowym odwiedził
mnie w redakcji i nabył najnow-
szy, czyli letni numer Wolnomu-
larza Polskiego”. W ogóle nic nie
wiedziałam na ten bulwersucy
temat. Pan Paweł Larkman zatem
natychmiast po przyjściu w pielesze
wyał mi kilka linw do artyku-
łów, krych autorzy tłumacząc
jeden drugiego – dowodzą, że tak,
bo: po wyborze na to najwyższe
stanowisko kościelne we Francji
Wielki Wscd Francji bardzo się
z tego ucieszył i wydał stosowne
wiadczenie. Poza tym ks. Georges
Pontier nie potwierdził ani nie
zaprzeczył tym rewelacjom. Poza
wszystkim opowiada się za dialo-
giem z muzmanami („ębokim
lecz nie naiwnym”) i jest (ponoć)
zwolennikiem teologii wyzwolenia.
Cóż ja na to? – pytał mój gość. A ja
nic na to. Nikt nie może być człon-
kiem żadnego „Wielkiego Wscho-
du”, tylko jednej konkretnej ly
tych informacji nie ma. Wielu
niemasonów me odwiedzać
loże w czasie tzw. białych prac,
i niczego to nie dowodzi poza
tym, że otwarci i interesują s
danym tematem. No więc panie
Pawle: cieszyłabym się z faktu,
gdyby to rzeczywcie była praw-
da, bo podziały między katolicką
a masońską Franc duże, a to
byłoby jakieś zbliżenie, ale – oba-
wiam s że to nie jest prawda.
Fakt, że Wielki Mistrz Wielkie-
go Wschodu Włoch pozytywnie
wyraził się po pierwszym dniu
pontyfikatu papia Franciszka
wcale nie świadczy o tym, że ten
jest masonem, nieprawdaż?
Pod powyższą notką podpisał
się Spectator: A mnie bar-
dzo ciekawi, czy Prezydent Fran-
çois Hollande ma c wslnego
z Grand Orient de France – spyt.
– Nie wstydził się publicznie poka-
zywać z masonami. Ba, wyasz
wnież otwarte przemówienia
w Lach GOF.
Kto śledzi wpisy na Aszerze ten
wie, że był tam stosowny link, po
kliknięciu którego przenosiliśmy
się do pięknych pomieszczeń na rue
Cadet, siedziby GOF. W których
przed wyborami prezydenckimi
w 2012 r. wyspił przyszły pre-
zydent Francji. #
z B L O G A A S z E R A , ż O N A P A N A B O G A

16
Z
a czasów Królestwa Kongre-
sowego doszła masoneria
polska do zenitu, tak że w r. 1817
zaczęła myśleć o budowie własnego
gmachu na pomieszczenie Wielkie-
go Wschodu. W latach 1816-1819
powstało też kilka lóż kapitulnych,
to jest wyższych; między innymi ka-
pituła p.t. Góra Wawel w Krakowie;
a wszystkie rządziły się ustawami
z roku 1784. Staraniem «braci»,
Ludwika Platera, Norwida, X. Dłu-
skiego i innych, odżyła w r. 1816
wileńska loża Gorliwy Litwin, któ-
rej pierwszym w[ielkim]. mistrzem
został Nikodem Puzyna, biskup
sufragan wileński, pierwszym do-
zorcą prat uski; podczas gdy
członkami byli przeważnie kanonicy
i inni księża wileńscy. [...]
ż teraz powiemy o duchu maso-
nerii polskiej? Zapewne nie tchnęła
ona takim fanatyzmem antyreligij-
nym, jak dzisiaj masoneria francu-
ska lub belgijska; owszem w swoich
pismach i mowach wymieniała często
imię «Najwyższego Budownika Świa-
ta» i nie dopuszczała do swego grona
niedowiarków, ani niechrześcijan, acz
w pierwszym rozdziale «Regulami-
nu dla lóż symbolicznych» z roku
1783 umieściła jako zasazniesienie
wszelkich żnic wyznaniowych. By-
wało też, że jej członkowie chodzili
do kościoła, należeli do bractw koś-
cielnych, przyjmowali przed śmiercią
Sakramenty św. i robili zapisy na rzecz
klasztorów; wszakże loża krakowska
Przesąd zwyciężony, rozwiązując się
w roku 1823, przekazała część swe-
go majątku i Siostrom Miłosierdzia,
i Bonifratrom. Toteż jeden z cudzo-
ziemców takie wówczas o Polakach
wypowiedzizdanie: «W Polsce spo-
tykam ludzi, którzy wią i myślą jak
Voltaire, d’Alembert, Rousseau, i jak
nauczają loże masońskie, a spełniają
praktyki religijne».
Jakże to wyumaczyć? Oto tak,
że wielu wstępowo do sekty, nie
znając ostatecznych jej celów, i po-
zostało do końca na stopniach n-
szych, podczas gdy wtajemniczonych
do najwyższych stopni było bardzo
mało. Wstępowali zaś dlatego, że ma-
soneria uchodziła za towarzystwo
cywilizacyjne, humanitarne, towa-
rzyskie i patriotyczne, że uprawiała
lantropię i urządzała świetne uczty,
że zresztą taka była moda, której
hołdowali najwybitniejsi żowie
i wielkie panie owej epoki, i to bar-
dzo często bona de, nie wiedc
o zakazie Stolicy św.
Wśród masonów polskich byli lu-
dzie światli i gorącego serca, o dobro
ojczyzny i wydźwignięcie jej z upad-
ku, jako też o refor stosunw
specznych i politycznych szcze-
rze dbali i to ich aśnie ściągało
do lóż, spodziewali się bowiem, że
masoneria, jako instytucja cywiliza-
cyjna i postępowa, przyczyni się do
zbawienia Polski. Natomiast u wielu
z nich poczucie religijne było bardzo
abe, a uprzedzenie do Kościoła
wielkie, na co obok wolterianizmu,
zefinizmu, idei rewolucyjnych
i innych prądów wpłynął niemało
upadek ducha kapłańskiego u pewnej
części kleru świeckiego i zakonnego;
a snadź stosunki duchowne w drugiej
połowie XVIII wieku by smutne,
skoro nuncjusz Durini mógł pisać, że
na 20 biskupów polskich było ledwie
pięciu dobrych pasterzy.
Nic dziwnego, że d ducho-
wieństwa owych czasów traali się
ludzie ych obyczajów i bez wiary,
a nawet masoni; otóż ich przykład
naśladowali świeccy. To nam także
umaczy, dlaczego reakcja ducho-
wieństwa przeciw masonerii tak
była słaba, że właściwie sam tylko
reformat o. Karol Surowiecki (zm.
1824) przeciw niej wystąpił. U ogółu
społeczeństwa polskiego masoneria
nie była popular; a nawet owo
«farmazon» znaczyło wówczas tyle
co niedowiarek.
Duchowni: Gabriel Podoski (pry-
mas), Nikodem Puzyna (biskup-
sufragan wileński), Michał Dłuski
(prałat), Kajetan Ghigioi (prałat),
Narwojsz (kanonik), Porazski
(kan.), Znamierowski (kan.), Leś-
niewicz (kan.), Bogusławski (kan.),
Teodor Styk (kan.), Hugo K-
łątaj, Piatoli, Boddin, Bobrowski,
Dembek, Drevelle, Michniewicz,
Ichnatowicz, Surdykowski, Ma-
jewski, Dowgird (pijar), Nosewicz
(franciszkanin) i inni”. #
Fragmenty książki Masonerya św.
ks. abp. Józefa Sebastiana Pelczara,
Kraków 1914 hp://www.polska-
walczaca.com/viewtopic.php
z B L O G A A S z E R A , ż O N A P A N A B O G A





17
K
ontrowersyjny pisarz Dan
Brown, autor między in-
nymi Kodu Leonarda da
Vinci”, zorganizował brytyjską pre-
mierę swojej najnowszej powici
pt. Inferno” we Freemasons Hall
w Londynie. W tym imponującym
budynku przy Great Queen Street
mieści się nie tylko siedziba Wielkiej
Zjednoczonej Loży Anglii, ale tak-
że muzeum i biblioteka masońska.
Od czasu do czasu sale Freemasons
Hall są wynajmowane komercyjnie,
tak też s sto tym razem. Jedna
z ostatnich książek Dana Browna,
„Zaginiony Symbol”, zawierała liczne
wątki wolnomularskie, stąd zapewne
wybór miejsca na wieczór autorski.
Podczas wywiadu dla „e Indepen-
dent” Brown powiedział: - Mam wiele
szacunku dla organizacji, która łączy
ludzi różnych wyznań. Masoneria to
nie religia, tylko grupa ludzi, którzy
porozumiewasponad granicami
swoich wyznań i przekonań. Dodał,
że dorastał cztery bloki od loży ma-
sońskiej w swoim rodzinnym mieście
i znał osobiście wielu braci. – To byłby
dla mnie zaszczyt, gdybym mógł zostać
wolnomularzem – podsumował. #
P
omimo roscych napięć politycznych i gospodarczych,
podczas uroczystych prac Świętego Jana Letniego
doszło do odrodzenia Suwerennej Wielkiej Loży Egiptu.
Nowa obediencja jest kontynuacją Narodowej Wielkiej
Loży Egiptu, który została zdele-
galizowana w 1964 r. Nad odno
wolnomularstwa pod piramida-
mi pracowało od wielu miesięcy
dziesięciu regularnych mistrzów
masońskich z różnych lóż. Ich ce-
lem był przywrócenie ojczyźnie
podstawowych wartości i cnót
wolnomularskich. 30 czerwca zostali wybrani ocerowie
Wielkiej Loży, którzy będą sprawować swoje funkcje do
wyborów przewidzianych na 8 października br.
Na chwilę obecSuwerenną Wielką Lożę Egiptu tworzą
następujące loże: Loża Imhotep nr 1, Loża Khemet nr 2
oraz Loża Ozyrys nr 3. #
W
niedzielę 30 czerwca 2013 r.
w Strasburgu korespondent
Wolnomularza Polskiego” wzł
udział w wyjątkowym wydarzeniu kul-
turalnym. W jednym z zabytkowych
kościołów w historycznym centrum
europejskiej stolicy odbył się koncert
muzyki masońskiej odegrany przez za-
wodowych muzyków-wolnomularzy.
Organizatorem koncertu była Sz... L...
Erwin Steinbach pracująca pod auspi-
cjami Wielkiej Loży Francji. Impreza
miała charakter prywatny i zgromadzi-
ła ponad setkę braci i sióstr z żnych
obediencji wolnomularskich, głównie
francuskich i niemieckich, a także ich
krewnych i przyjaciół. W programie
znalazły się rzecz jasna utwory kom-
pozytorów masońskich i tych zna-
nych (Haydn, Mozart), i tych mniej
znanych (Reinhart, Boyce, Greene).
Jednak goście mogli wysłuchać także
kompozycji muzyków niemających
z masonernic wspólnego, w tym
fragment wielkiej mszy h-moll Jana
Sebastiana Bacha zatytułowany
„Dona nobis pacem. To właśnie ten
ostatni utwór będący modlitwą o po-
kój na świecie stanowił przejmujące
zakończenie, a zarazem przesłanie
koncertu. Muzycy i goście udali się na-
stępnie na tradycyjny alzacki poczęstu-
nek do eleganckich wnętrz goszczącej
wydarzenie parai. Tropicieli sensacji
musimy jednak rozczarować: chodzi
tutaj o paraę protestancką, a związki
protestanw, w tym zwłaszcza pasto-
w, z wolnomularstwem to temat na
odrębny artykuł. #
W I E L K A B R Y T A N I A
E G I P T

f R A N C j A
18
B
racia z Wielkiej Loży Rosji na zaproszenie braci z Wiel-
kiej Loży Waszyngtonu zostali jednymi ze sponsorów
Rosyjsko-Amerykańskich Spotkań Młodzieży (Russian-
American Youth Summit - YS). Pierwsza sesja odbyła
się między 27 i 29 sierpnia br. w Seale (USA), a kolejna
będzie miała miejsce w marcu 2014 roku w Moskwie.
W spotkaniu uczestniczy łącznie setka odych ludzi
po połowie z każdego z państw. Wspólnie w sześciu
grupach roboczych mastworzyć nowe podwaliny relacji
rosyjsko-amerykańskich. Wszyscy uczestnicy urodzili s
po zakończeniu zimnej wojny, która dzieliła ich rodziców.
„Naszym celem jest stworzenie zinstytucjonalizowanej
współpracy między młodymi liderami rosyjskimi i amery-
kańskimi w kwestiach takich, jak kultura, przemysł, biznes
czy nauka” – móworganizatorzy. Cały projekt potrwa
12miesięcy. Raporty grup roboczych zostaną zaprezen-
towane na letnim zjeździe w 2014 roku. Docelowo YS
ma być wydarzeniem cyklicznym. #
R O S j A
O
d 18 maja do 1 września w petersburskim Ermitażu
można było oglądać zbiory wolnomularskie. Wysta
zatytułowano „Mądrć Astrei. Wolnomularstwo w XVIII
i w początkach XIX stulecia. Wśród eksponatów znalazły
się szaty i narzędzia rytualne, ryciny symboliczne, kobierce,
dokumenty i nie tylko. Do najciekawszych przedmiotów
należą cznie malowane i haowane fartuszki oraz szarfy.
Również rytualne narzędzia przykuwa uwagę niesłychaną
starannością wykonania i artystycznym kunsztem. Mu-
zeum przygotowuje drukowany katalog wystawy, który
będzie z pewnością ważnym uzupełnieniem tej unikalnej
ekspozycji. #
C
iekawe zbiory masoniców przechowuje Państwowe
Muzeum Historii Religii w Petersburgu. Przypo-
mnijmy, że od lipca do grudnia 2008 roku w tym muze-
um udostępniono zwiedzającym imponującą wystawę
dotyczącą historii masonerii w Rosji. Część eksponatów
została udostępniona przez Wiel Lożę Rosji, jednak
wiele pochodziło ze zbiorów własnych muzeum.
Ta instytucja organizuje intrygujące 4-godzinne wy-
cieczki autokarowe po mieście śladami wolnomularzy.
Przypomnijmy, że korzenie rosyjskiej masonerii sięgają
lat 70. XVIII wieku. Na przestrzeni wieków na Wschodzie
Petersburga działały m.in. loże Astrea, Płonący Lew,
Deln czy Złote Kolce. Wycieczka pokazuje masońskie
wpływy na historię, kulturę i architekturę Petersburga oraz
prezentuje postaci słynnych Rosjan związanych z ruchem
wolnomularskim. #
R u M u N I A

D
ecyzją Najwyższej Rady downictwa z 20 sierpnia br.
wszyscy działacy w Rumunii dziowie i prokurato-
rzy są zobowiązani do złożenia publicznego oświadczenia
o ewentualnej przynależności do loży wolnomularskiej.
W kwietniu br. Rada orzekła, że masoni mogą legalnie
wykonywać zawody prawnicze. Ta decyzja spotkała się
ze sprzeciwem części rumuńskiego środowiska prawni-
czego. Pojawiły się nawet zarzuty, że jest to niezgodne
z konstytucją.
Loże masońskie działające w Rumunii, podobnie jak
w innych krajach UE, organizacjami działacymi jawnie
i zgodnie z miejscowym prawem. #
19
J
eżeli pojedziecie dalej, do Ankary
– stolicy Turcji, to wchodząc do
honorowego salonu Parlamentu
(nazwanego „Marmur i Kolumny”),
będziecie chodzić po mozaice czarno
-białej, gdzie znajdziecie literę „M,
kandelabr trójramienny, puchar i Oko
pośrodku Trójkąta.

Otóż to właśnie z tego powodu od
lat interesuję się wolnomularstwem
w tej części świata, bywając tu często
i żyjąc w środowisku masońskim, sku-
piającym ponad 20 000 braci i sióstr.
Jeśli spojrzymy na atlas świata i różne
etapy historii, możemy zobaczyć, że
przed upadkiem Imperium Osmań-
skiego w 1923 roku na resztkach
którego powstała nowoczesna Turcja
Anatolia znajdowała się na skrzy-
żowaniu dwóch szlaków: „Drogi Je-
dwabiui „Drogi Korzeni”. Wszyscy
rozumiemy, jak ważne ekonomicznie
i strategicznie było to miejsce w ów-
czesnej epoce, totnie dziwi fakt, że
stało się ono atrakcyjne dla różnych
Europejczyków zajmujących się han-
dlem, którzy licznie tutaj przybywali
i rozwijali relacje handlowe i kultural-
ne pomiędzy Starym Kontynentem
i Imperium Osmańskim.
Handel tkaninami i korzeniami,
rozj bankowci, ubezpieczeń
morskich, budownictwa i niektórych
dziedzin przemysłu były interesuce
dla nowych „imigrantówz Zachodu,
wśród których znaleźli się i wolno-
mularze.
To dzięki temu położeniu widzimy
rzeźbę Mistrza Hirama i Wdowy na
banku wybudowanym 150 lat temu
przez jednego z francuskich braci. I to
dlatego brat Clemens Holzmeister,
znany architekt, dziekan Wydziału
Architektury z Wiednia, który jak
setki innych uciekł przed nazizmem
i faszyzmem w roku 1933 z Austrii
i znalazł się w Turcji, gdzie na prośbę
Mustafy Kemala Atatürka wybudował
Parlament Narodowy, dekorując go
H E N R Y K W I E R N I E W S K I
C z ... M... C z ... L... E R A S M u S R O T E R D A M u S
N A W S C H ... u S T R O N I A







20
widocznymi dla wszystkich symbo-
lami masońskimi.
Bez wahania można powiedzieć,
że rzadko wolnomularstwo mio
taki wpływ na kreację i rozwój kra-
ju, jak to było w okresie Imperium
Osmańskiego, a następnie w Turcji
republikańskiej. Jest niemożliwością,
aby w kilku zdaniach opisać historię
wolnomularstwa tureckiego, toteż
najprościej będzie, jeśli podzielimy
ją na następujące okresy.

Imigranci europejscy różnych na-
rodowości: Francuzi, Włosi, Polacy
(istniała nawet loża polska w Stam-
bule!), Holendrzy, Belgowie, Niemcy,
Anglicy, Irlandczycy oraz Szwajcarzy
przybyli w poszukiwaniu fortuny do
kraju zwanego „Sublime Portei byli
w nim znani pod nazwą „Levantins”.
Znaleźli się w kraju Wschodzącego
Słońca. Anatoliato po grecku „kraj,
gdzie słońce wschodzi, na Wschodzie.
Od początku XVIII wieku, korzy-
stając z „Pax Oomana(historycy
nazywają tak cały okres), Levantins
zaczęli zakładać loże masońskie w ca-
łym Imperium Osmskim, szczególnie
w miastach portowych i na skrzyżo-
waniu szlaków handlowych. Pierwsza
taka la powsta w Stambule cztery
lata po założeniu Wielkiej Loży Anglii
(1717), czyli w roku 1721, obok wieży
Galata i nosiła naz GPPE
1
(kiść
winogron).
Pierwszym znanym masonem ture-
ckim b Sait Celebi Pasza, ambasador
w Szwecji, a następnie we Francji (gdzie
był inicjowany w 1741 roku), który
zost mianowany Wielkim Wezyrem
(co odpowiada funkcji premiera). Zna-
ny był też Hambaraci Ahmed Pasza,
ocer pochodzenia francuskiego, hrabia
Claude Alexander de Bonnel, który
ucie z Francji Ludwika XIV na służbę
u sułtana Ahmeda III i przyczynił się
bardzo do modernizacji armii osmań-
skiej, która biła sz arm carską.
Innym znanym masonem z tej epoki
jest Muteferrika Ibrahim, astronom,
geograf i lozof, który w 1729 roku,
wraz z Sait Celebi Paszą, otworz
pierwszą drukarnię dla muzułma-
nów Imperium Osmańskiego (żydzi
i chrześcijanie mieli już swoje).
Dziesięć lat po encyklice papieża Kle-
mensa XII przeciw masonerii sułtan
Mahmud I, pod presją duchowieństwa
chrześcijańskiego (mniej muzułmań-
skiego), zakazał w 1748 wolnomular-
stwa w Imperium Osmskim.
Do jednej z lóż angielskich wdarła się
nawet policja, ale, zawiadomieni przez
ambasadora angielskiego bracia ukryli
archiwa i listę członków warsztatu.
W archiwach Watykanu znajduje się
list papieża do kardynała de Tencin,
chwalący służy osmańskie i życzący,
aby działano w ten sam sposób w Ne-
apolu (Celal Bayar, ierry Zarcone).
Ten zakaz trwał niecałe 8 lat.
Konsul brytyjski w Alep, brat Robert
F. Guld, został mianowany Wielkim
Mistrzem Wschodu przez Wielką Lożę
Anglii. W roku 1760 przekazano mu
pierwszą Kar, zagubioną później
niestety w wielkim pożarze Izmiru.
Następnie w roku 1764 dr Dionissos
Menasse zostaje Wielkim Mistrzem na
Turcję Azjatycką i Armenię. W 1786r.
druga Karta zostaje nadana przez lę
Saint Jean d`Ecosse z Marsyli dla loży
Saint Jean d`Ecosse des Nations Reu-
nies (Loża Świętego Jana Szkockiego
Narodów Zjednoczonych) w Izmirze.
Dzięki wpływowi sułtanowej Nak-
shidil na jej syna sułtana Selima III,
w ostatnich latach XVIII wieku loże
żnych obediencji pracują bez prob-
lemów w Imperium Osmańskim. Suł-
tanowa Nakshidil, której prawdziwe
nazwisko to Aimee Dubuc de Ribery,
była kuzynką Józeny, żony Napole-
ona I. W roku 1826 następca Selima
III zlikwidowJaniserów, by stworzyć
prawdziwą armi zakazał działania
zakonu mistycznego Bektaszijja, do
którego należeli właśnie Jeniserowie.
Wolnomularstwo zosto uznane wów-
czas za „rodzaj Bakteszijjzmu”, loże
zamknięto, a znanych wolnomularzy
wyrzucono. Nastąpiła pierwsza epoka
uśpienia masonerii tureckiej.

Reshit Mustafa Pasza, wielki wezyr,
wprowadza nowe reformy w 1839
roku, nazywane Tanizmat. Mówi się,
że został on inicjowany, gdy był am-
basadorem w Londynie, czego dowo-
dem ma być jego przyjaźń ze znanym
wolnomularzem Lordem Readingiem
1 Wierniewski Henryk, Muzmańskie zakony mistyczne i wolnomularstwo, Soa 2006
21
– ambasadorem brytyjskim w Stam-
bule. Po 1839 roku, dzięki ocjalne-
mu pozwoleniu wielkiego wezyra,
następuje powolne odrodzenie Sztuki
Królewskiej w imperium.

Wojna na Krymie przeciwko Rosji
w 1856 roku i związane z nią przy-
bycie do Stambułu i Smyrny (Izmir)
dyplomatów i wojsk brytyjskich, fran-
cuskich oraz włoskich aliantów Turcji,
spowodowało rozkwit lóż różnych
obediencji. Nie zapomijmy o Polakach
w tym czasie działających w Turcji
(Mickiewicz, Czartoryski ) dzięki
którym mamy polską wioskę – Polo-
nezkoy obok Stambułu, w której do
tej pory mówi się po polsku i gdzie
stoi kościół katolicki (moi przyjaciele
Turcy opowiadają, że to było jedyne
miejsce w Stambule, gdzie mogli zna-
leźć spokojne miejsce, by spędzić parę
godzin z narzeczoną).
Nie możemy zapomnieć o wielkim
skandalu „masońskimz roku 1856:
Kapitan Atkinson, ocer irlandzki,
który brał udział w wojnie krymskiej,
ogłosił wówczas, że ma Patent do zain-
stalowania trzech lóż w Smyrnie pod
nazwą Wielka Loża Stara i Honorowa
Braterstwa Wolnomularzy Uznanych
w Turcji (Konstytucja tej Wielkiej
Loży znajduje się w archiwach irlandz-
kich). Był to jednak jedynie interes
handlowy tego oszusta, gdyż po ini-
cjacji około 200 masonów Atkinson
zniknął z funduszami.

W konsekwencji tego oszustwa duża
liczba tych masonów zaczęła zapisy-
wać sdo lóż francuskich i angiel-
skich w Stambule i Smyrnie (Izmir).
Londyn szybko założył Wielką Lożę
Turcji, ambasador brytyjski Sir Henry
Bulwer został mianowany jej Wielkim
Mistrzem. Ceremonia ta odbyła się 24
czerwca 1862 w ambasadzie w Stam-
bule. Cdn.





22
S
łowa zanotowane przeszło 80 lat temu przez pro-
fesora Karola Seriniego nie utraciły nic ze swej
aktualności i znaczenia. Moja osobista fascynacja
postacią księdza, duszpasterza, profesora Uniwersyte-
tu Warszawskiego i wolnomularza trwa już od dawna
i przybiera nieraz charakter nie tylko czysto poznawczy.
Czasami bywa to bardzo osobiste spotkanie z historią.
Przypadająca 21 października br. 82. rocznica śmierci
księdza profesora wydaje się być dobrym pretekstem do
przybliżenia miłośnikom Sztuki Królewskiej sylwetki tej
jakże ciekawej i znamienitej postaci.

Karol Artur Serini przyszedł na świat 21 marca 1875 roku
w Tomaszowie Mazowieckim w rodzinie Karola Seriniego
i Julii Serini z domu Gudel. Od 10. roku życia uczęszczał
do gimnazjum w Częstochowie, które ukończył w 1893 r.
wyróżniony złotym medalem. W tym samym roku wstąpił na
uniwersytet w Dorpacie, gdzie znajdow się jedyny w ów-
czesnym imperium rosyjskim Wydział Teologii Ewangeli-
ckiej2. Studia wyższe ukończył jesien 1898 roku, uzyskując
tytuł kandydata teologii. 21 maja 1899 r. Karol Serini zost
ordynowany na księdza i skierowany do pracy na stanowisku
wikariusza parai luterskiej w Pabianicach. Następnie b
wikariuszem łódzkiej parai Św. Trójcy. Przez cztery lata
(1901-1905) ks. Serini był proboszczem parai w Stawiszynie
pod Kaliszem. Od 29 maja 1905 roku sprawował posługę
proboszcza parai ewangelicko-augsburskiej w Zgierzu3.
Duszpasterski trud uniwersyteckiego kolegi wspomin ks.
Adolf Karol Suess: „Należał do najgorliwszych pastorów.
Rozumną, celową, wszechstronną, oddaną i poświęcenia
pełną pracą podnosił poziom religijny, moralny, światowy
swych paraan. Specjalną przezorną opieką otaczał ruch
robotniczy i ruch społecznościowy4.
Proboszcz Serini żywo angażow się w pracę socjalną i cha-
rytatywną. Współorganizow sierociniec i dom opieki dla
seniorów. W 1907 roku powoł do istnienia Stowarzyszenie
Jałmużniczek kobiecą akcję dobroczynną, której celem było

P A W E Ł M A T W I E j C z u K ,
C z ... M... S z ... L...
C E z A R Y L E ż E ń S K I , W W P




«»



1
23
niesienie pomocy biednym i chorym paraanom. Stowa-
rzyszenie przeksztciło się w Ewangelickie Stowarzyszenie
Pań, które kontynuowało pra charytatywną, otwierając
w 1917 roku jadłodajnię znaną jako tania kuchnia. W 1912
roku z inicjatywy zgierskiego proboszcza powst Związek
ękitnego Krzyża zajmujący się problematyką uzalnie-
nia od alkoholu. Cotygodniowe spotkania pączone były
z odczytami, projekcją lw i przeźroczy”5.
Zaangażowanie charytatywne nie wyczerpywało zakresu
spraw społecznych prowadzonych przez Karola Serinie-
go. W sposób szczególny dbał on o wychowanie dzieci
i młodzieży. Inicjował powstawanie ochronek dziecięcych,
animował działalność Związku Panien (prowadzonego
przez żonę pastora, Wandę) i Związku Młodzieńców.
Patronował młodzieżowej orkiestrze smyczkowej, or-
kiestrze dętej i chórowi chłopięcemu. Jako nauczyciel
religii wspierał rozwój edukacji, troszcząc się zwłaszcza
o poziom nauczania w okolicznych szkołach wiejskich. Nie
zaniedbywał troski o podnoszenie kwalikacji przez kadrę
nauczycielską, dla której organizował liczne konferencje
i kursy dokształcające.
Wybuch I wojny światowej zakłócił zgodne pożycie
w parai Polaków i Niemców. Niemiecka większość z co-
raz większą niechęcią odnosiła się do propolskich dział
swojego proboszcza. „Zarzucali oni proboszczowi Seri-
niemu polonizowanie paraan oraz «oddalanie ich od
niemieckiej ojczyzny». (…) Paraanie raczej chodzili
na nabożeństwa odprawiane przez Niemców, którzy nie
omieszkali agitować w kościele na swoją korzyść, a naj-
większymi przeciwnikami byli najbliżsi współpracownicy.
(…) W atmosferze narastającego koniktu z paraanami
o orientacji niemieckiej, pastor Serini (…) 12 maja 1920r.
wygłosił ostatnie kazanie. Wieczorem tego samego dnia
opuścił Zgierz z poczuciem ogromnego żalu, «że wszystko
co uczynił, zostało wzgardzone»”6.
15 lipca 1908 roku w Zgierzu Karol Serini wstąpił w zwią-
zek małżeński z 13 lat odszą panną Wandą Heleną,
córką Franciszka Marcina i Małgorzaty Fanny Haessne-
w. Małżonkowie doczekali się licznego potomstwa. Ich
pierwsze dziecko – Hanna – przeżyło zaledwie rok (zm.
1916). Druga córka Jadwiga Serini (1918-1982) była
nauczyciel języka polskiego. Została pochowana na
cmentarzu paraalnym w Zgierzu, obok ojca, matki, babki
ojczystej i odszej siostry. Greta Bulska była ginekologiem
i profesorem medycyny. Zmarła ok. 1973r. i pochowana
jest na Powązkach. Wanda Serini jeszcze przed II wojną
wyjechała do São Paulo w Brazylii. Anita Brodniewicz
pracowała jako pielęgniarka. Zmarła ok. 1979 r. i pocho-
wana jest w Katowicach7.

W 1920 roku utworzono na Uniwersytecie Warszawskim
WydziTeologii Ewangelickiej. Organizację i prowadzenie
katedry teologii systematycznej powierzono Karolowi
Seriniemu. Celem podniesienia własnych kwalikacji w la-
tach 1920-1921 przebywał on na stypendium w Bazylei,
DUCH, WIECZNY
REWOLUCJONISTA


-



-

-








 #
24
gdzie przygotował rozpraakademicką: Die Religion-
sphilosophie von Wilhelm Wildenband. Uzyskawszy tyt
naukowy licencjata teologii
8
, „Serini powraca do kraju dnia
21 czerwca 1921 r. i wygłasza wykład inauguracyjny na
Wydziale Teologii Ewangelickiej Uniwersytetu Warszaw-
skiego: Racjonalizm i irracjonalizm w religii i teologii”9. Jako
kierownik katedry ks. Serini pracował najpierw na etacie
zastępcy profesora, a następnie profesora nadzwyczajnego,
prowadząc zajęcia z dogmatyki, etyki, historii i lozoi
religii. Profesor Serini był członkiem Senatu Uniwersytetu
Warszawskiego oraz pełnił funkcję przewodniczącego sekcji
metazyki Towarzystwa Filozocznego.
Wygląd zewnętrzny i sposób bycia luterańskiego aka-
demika wspominał ks. dr Tadeusz Wojak: Wstąpiwszy
w roku 1926 na Wydział Teologii, poznałem ks. prof.
Seriniego. Pamiętam dobrze jego sylwetkę, wysoką postać,
siwe włosy, bardzo skromny wygląd zewnętrzny. Z katedry
mówił spokojnie, w sposób zrównowony. (…) Wykład
zamykał krótkim streszczeniem, co było bardzo cenne, gdyż
nie mieliśmy jeszcze podręczników w języku polskim10.
Ks.Wojak uwzględnił również stosunek profesora do
Absolutu: „Zgodnie ze swym kierunkiem dogmatycznym
zajmował on w życiu praktycznym postawę dystansu,
respektu i czci dla Pana. Nie znosił żadnego spoufalania
w stosunku do Boga i tępił je w słownictwie potocznym,
nie do przyjęcia było dla niego określenie «Bozia»”11.
Opcz prowadzenia wyadów uniwersyteckich
ks.prof.Karol Serini pracował jako nauczyciel w ewan-
gelickim Prywatnym Męskim Gimnazjum im. Mikołaja
Reja w Warszawie, gdzie prowadził lekcje z propedeutyki
lozoi.
Dysponujemy stosunkowo niewielką ilością danych bio-
gracznych, by w sposób barwny nakreślić wolnomularską
sylwetkę Karola Seriniego. Był to bez wątpienia jedyny
duchowny wśród wolnomularzy okresu dwudziestolecia
międzywojennego. W 1929 roku został inicjowany do
warszawskiej Loży Wolność Przywrócona, działającej
w strukturach Wielkiej Loży Narodowej Polski. Brat
Karol Serini przebył wolnomularską drogę, pozostawiając
po sobie trwały dorobek myśli, z którego również dz
chętnie czerpią duchową i intelektualną inspirację Siostry
i Bracia w fartuszkach. Jego pisma Masoneria i Symbol
w wolnomularstwie nalą do kanonu lektur adeptów
i przyjaciół Sztuki Królewskiej. Opublikowane prace
(…) stanowiły w okresie międzywojennym godną uwagi
próbę fachowej analizy wolnomularstwa tak od strony
historycznej, jak i teoretycznej (…) rozważania oparte
o własne wolnomularskie doświadczenie zasługują na
pełną wiarygodność; prezentowane zaś przezeń po-
glądy wynikiem rzetelnej, opartej na źródłach pracy
badawczej12.

Karol Serini zmarł w Warszawie 21 października 1931roku
o godzinie 11.30. O piątej po południu wyprowadzono
zwłoki z mieszkania w domu profesorskim przy ul. Nowy
Zjazd 5 i przewieziono je do kościoła Świętej Trójcy na
Placu Małachowskiego. Tego dnia mowę przy trumnie
wygłosił proboszcz luterańskiej parai Świętej Trójcy
ks. August Loth. 22 października odbyły się uroczystości
pogrzebowe, które zgromadziły liczne rzesze wiernych,
duchowieństwa, profesorów Wydziału Teologii Ewangeli-
ckiej oraz przedstawicieli Senatu Uniwersytetu Warszaw-
skiego. Mowy żałobne wygłosili ks. dr Juliusz Bursche oraz
Dyrektor Gimnazjum im. M. Reja ks. Adolf Rondthaler.
Kondukt poprzedzony orkiestrą gimnazjalną ruszył z koś-
cioła na „dziedziniec uniwersytecki, gdzie z balkonu żegn
Zmarłego J. M. Rektor Uniwersytetu profesor Łukasiewicz
i Dziekan Wydziału Teologicznego – Ks. Prof. Szeruda
13
.
24 października żegnali zmarłego jego dawni paraanie
ze Zgierza. W tamtejszym kościele kazania pogrzebowe
wygłosili: proboszcz zgierskiej parai – ks. Aleksander
Falzman (po niemiecku) oraz ks. Leopold Schmidt z pa-
STOSUNEK
CZŁOWIE DO
RZECZYWISTOŚCI
W
-



-
ralnie nie w tym znaczeniu, przypisywanym przez
-


-
-



 #
25
rai w Konstantynowie (po polsku). Nad grobem żegn
zmarłego ks. Juliusz Dietrich z Łodzi (po niemiecku) oraz
kalwiński ks. Stefan Skierski (po polsku). „Był już zmierzch,
gdmy opuszczali cmentarz i ten cichy grób na nim, umajony
kwieciem, w którym spoczął ten tak bardzo zasłużony dla
Kościoła, a tak przedwcznie zmarły ż i sługa By14.

W pierwszą roczniśmierci profesora odbyła się uroczysta
akademia żałobna, podczas której ks. Adolf Suess wygłosił
wspomnienie opublikowane jako wstęp do pośmiertnego
wydania dzieł Karola Seriniego Życie, nauka i religia, które
ukazało się w 1934 roku nakładem Komitetu Uczczenia
Pamięci ks. K. Seriniego.
Kilka lat źniej wdowa po księdzu profesorze Wanda
Helena Serini (1888-1973) przekazała księgozbiór ża
na potrzeby warszawskiego fakultetu teologii ewangelickiej.
Akt darowizny odnotowano w sprawozdaniu wydziału
za rok akademicki 1937/1938. „Z dużym zadowoleniem
należy zanotować, że Seminaria Teologii Ewangelickiej
w roku sprawozdawczym uzyskały piękne, bogate dary
w postaci biblioteki teologicznej po wielce zasłużonym
profesorze Wydziału Teologii Ewangelickiej na katedrze
Teologii Systematycznej, śp. ks. Karolu Serinim (około 500
tomów) i biblioteki po życzliwym przyjacielu śp.ks.Ju-
lianie Michejdzie (ok. 100 tomów). Oarodawczyniom,
wdowom po zasłużonych pracownikach na niwie teolo-
gicznej i kościelnej, imieniem całej Rady Wydziałowej za
bogaty dar na rzecz bibliotek Seminarium składam na tym
miejscu, serdeczne podziękowania15.
W czasach powojennych zaledwie nieliczni pamiętali
o Karolu Serinim: księdzu, duszpasterzu, profesorze uni-
wersytetu i wolnomularzu. Paraanie w Zgierzu ufundowali
PROCES
DOSKONALENIA JEST
NIESKOŃCZONY
W
Wielkiego Budowniczego, ku urzeczywistnie-


-









-

 #
MISTERIUM
W





-

w wolnomularstwie misterium pracy kamieniarza











 #
26
1 K. Serini, Masoneria, w: Życie, nauka, religia (wydanie pośmiertne), Warszawa 1934, s. 97-98.
2 T. Wojak, Wspomnienie o księdzu profesorze Karolu Serinim, „Rocznik Teologiczny, 24 (1982), z. 1, s. 137.
3 Por. Zgon ś. p. Ks. Prof. Karola Seriniego, „Jednota. Organ Polskiego Kościoła Ewangelicko-Reformowanego, Rok VI (Nr10, 1931), s. 154.
4 A. Suess, In memoriam Karol Serini. Odczyt wygłoszony na akademii żobnej w pierwszą rocznizgonu, w: Życie, nauka, religia, op. cit., s. VIII.
5 Ks. Karol Serini. W 130 roczniurodzin, oprac. E. Orawska, w: hp://www.zgierz.luteranie.pl/index.php/ks-karol-serini-w-130-rocznice-urodzin, odczyt
z dn. 16 lipca 2013.
6 Ibidem.
7 Informacja o córkach pastorostwa Serinich zaczerpnięta z relacji Ireny Falzman, spisanej przez ks. Marcina Undasaproboszcza Parai Ewangelicko-
Augsburskiej w Zgierzu. List ks. M. Undasa do dra Stanisława Konarskiego z Warszawy, datowany na 19 lutego 1993.
8 Stopień naukowy wyższy od magistra, ale niższy od stopnia doktora. Uprawniał do prowadzenia wykładów teologicznych na wyższych uczelniach. Nada-
wany obecnie przez katolickie wyższe uczelnie.
9 A. Suess, op. cit., s. VIII.
10 T. Wojak, op. cit., s. 138.
11 Ibidem, s. 155.
12 K. Opalski, Karol Serini, „Ars Regia, I (1992), s. 100
13 Pogrzeb śp. ks. prof. Karola Seriniego, „Jednota. Organ Polskiego Kościoła Ewangelicko-Reformowanego, Rok VI (Nr10, 1931), s. 167.
14 Ibidem, s. 168.
15 Sprawozdanie z działalności Wydziału Teologii Ewangelickiej Uniwersytetu Józefa Piłsudskiego w Warszawie za rok akademicki 1937/38, przedstawione na
Radzie Wydziałowej na posiedzeniu dnia 30 czerwca 1938 roku przez Dziekana ks. prof. Karola Michej, „Rocznik Teologiczny wydany przez Wydział
Teologii Ewangelickiej Uniwersytetu Józefa Piłsudskiego w Warszawie” t. IV, Warszawa 1939, s. 456-457.
w 1974 roku tablicę pamiątkową, na której znalazły się
nazwiska proboszczów zgierskiej parai. W 1982 roku
na łamach „Rocznika Teologicznego” wydawanego przez
Chrześcijańską Akademię Teologiczną ks. Tadeusz Wo-
jak były student profesora zamieśc Wspomnienie
o księdzu profesorze Karolu Serinim. Jest rzeczą znamienną,
że wydany w 1992 roku pierwszy numer czasopisma po-
święconego myśli i historii wolnomularstwa „Ars Regia
przypomniał miłośnikom Sztuki Królewskiej dzieła Karola
Seriniego, dokonując przedruku Masonerii oraz Symbolu
w wolnomularstwie. W roku 2005 na stronie internetowej
zgierskiej parai ewangelicko–augsburskiej opublikowano
artykuł opracowany przez Edytę Orawską, kry upamiętnił
dokonania Karola Seriniego jako proboszcza i działacza
społecznego. Ostatnią znaną mi wzmianką o profesorze
jest krótka nota biograczna w leksykonie Jana Szturca
Ewangelicy w Polsce. Słownik biograczny XVI-XX wieku
(Bielsko-Biała 1998). Przyszedł czas, aby nota o niezwykłej
osobistości, jaką był Karol Serini znalazła się również na
łamach „Wolnomularza Polskiego.
***
Ks. prof. Karol Serini jest mi postacią bliską w trójna-
sób. Łączy nas luterańskie wyznanie oraz pasja naukowa.
Sam jestem historykiem (absolwentem Uniwersytetu
Warszawskiego) i ewangelickim teologiem absolwen-
tem Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej, która od
1954roku jest spadkobierczynią i kontynuatorką przed-
wojennych tradycji uniwersyteckiego Wydziału Teologii
Ewangelickiej. Łączy nas także mocny braterski łańcuch
jedności. Ten łańcuch jednoczy nas w czasie i przestrzeni,
przychodzi z przeszłości i zmierza w przyszłość. On łączy
nas z naszymi przodkami i mistrzami, których czcimy
i którzy tworzyli go onegdaj.
Specjalne podziękowania za okazaną pomoc kieruję pod
adresem księdza Radcy Marcina Undasa Proboszcza
Parai Ewangelicko–Augsburskiej w Zgierzu. #
WSPÓLNOTA IDEI
I BTERSTWA
W




-






-





-

-
 #


27
K
siążka, początkowo zaplanowana na rok pracy,
w rzeczywistości powstawała aż sześć lat (1862-
1869) i należy sądzić, że autor jej nie dokończył.
Jednak wyrażone tam sądy dość jasno prezentują postawę
Trentowskiego wobec zadań stojących przed wolnomular-
stwem. Poza tym zawarta jest tam kwintesencja przemy-
śleń, które fragmentami występują w jego wcześniejszych
tekstach na ten temat.
Jod początku, od wstępu począwszy, w książce daje
się zauważyć co najmniej dyskusyjny stosunek autora do
spraw związanych z religią. Na stronie XVII możemy np.
przeczytać: „Masoneria, podobnie jak chrześcijaństwo
czci Boga w człowieku, ale nie daje mu żadnego imienia.
Synem Bożym jest dla niej człowiek jako taki, człowiek
w ogóle, czyli ludzkość”2.
W pierwszym rozdziale autor myśl rozwija, podkreśla-
c, że Wielki Architekt Wszechświata nie ma nic wspólnego
z Bogiem osobowym, wyznawanym w chrześcijaństwie.
Zaraz potem zaznacza, że wolnomularz bezkrytycznie
uznający stwierdzenia jakiejkolwiek z ksiąg za święte
i nienaruszalne, sprzeniewierza się idei masońskiej, za-
kładającej całkowitą wolność myślenia. W innym miejscu
autor stwierdza, że loża masońska nie jest Kościołem, lecz
związkiem ludzi, w którym „każdy z nas ma prawo w od-
niesieniu do religii myśleć, co chce”3. Mason odnosi się
z jednakowym szacunkiem do każdego wyznania, każdego
światopoglądu i na nikim nie wymusza uznania tylko jed-
nego, prawdziwego punktu widzenia. Główna ideą jest tu
nie religia, lecz humanitaryzm, zdziałanie wolnomularza
przeznaczone jest dla realiów aktualnego, a nie przyszłego,
wiecznego świata. Zatem nie jakiekolwiek pismo uznane
za święte powinno być przewodnikiem dla braci lożowych,
lecz księga z czystymi, niezapisanymi kartkami, które każdy
z nich zapełni swymi zobowiązaniami i czynami dla dobra
ludzkości. Tutaj Trentowski jawi się wręcz jako prekursor
wolnomularstwa liberalnego, powstałego kilkadziesiąt lat
później, traktującego światopogląd jako prywatną spra
członka loży. Wprost podaje przykład znanych ateistów,
którzy zostali przyjęci do loży, jak Wolter czy Pierre-Joseph
Proudhon. Owa księga z czystymi kartami, często dziś
spotykana w lożach obediencji liberalnych, kwitowana co
najmniej ironicznymi komentarzami masonów tradycyj-
nych, ma swoje uzasadnienie, wyrażone już przez B.Tren-
towskiego. Bardziej wyraża humanitaryzm loży i wiarę
w poziom umysłu człowieka niż uznana za świętą księga,
będąca oparciem dla dogmatów i często bezkrytycznej
wiary. Akcenty te silnie występuw Rytuale Fryburskim,
którego Trentowski był współautorem. Podobnie jak

M A R E K R E z L E R





1






28
podkreślanie, że masoneria walczy o wolność sumienia,
nie opiera się na żadnej religii czy systemie lozocznym,
a kształtowanie postaw braterskich jest zadaniem nadrzęd-
nym. Nie ma podstawy do wiary w grzech pierworodny,
do przeświadczenia o swej niedoskonałości z denicji,
z założenia. Nawet mason wierzący w Absolut powinien
być świadomy swego twórczego wkładu w postęp i roz-
wój ludzkości, bez oglądania się na domniemane plany
i wytyczne „z góry.
B. Trentowski nie może zaakceptować swoistej dwu-
licowości i niekonsekwencji wynikającej z rozbieżności
doktryny religijnej i praktyki życia, z jednej strony głosze-
nia miłości bliźniego, a z drugiej zachęcania do zabijania
w imię „jedynej prawdziwej i słusznej” wiary zjawiska
występującego już w Biblii czy w Koranie. Dla wolnomu-
larzy takie praktyki są nie do przyjęcia.
Stwierdzenie to było wręcz obrazoburcze w świetle zasad
obowiązujących w wolnomularstwie tradycyjnym i już
w czasach Trentowskiego traktowane w tych kręgach jako
naruszenie jednej z podstawowych zasad Zakonu. Sam
lozof w swej ostatniej pracy podkreślał, że masoneria
zbyt kurczowo trzyma się reguł ustalonych jeszcze przed
wiekiem, podczas gdy powinna reagować na przemiany
otaczającego świata. Tradycja tradycją, ale nie wolno tracić
z oczu aktualnych tendencji, odrywać się od rzeczywistości.
Wolnomularstwo powinno się modernizować, rozwijać,
nie może stać w miejscu.
D
latego Bolesław Trentowski podkrla znaczenie etyki
masońskiej, nakazującej nieustanne kształcenie się,
samodoskonalenie, by stać się użytecznym społeczstwu.
Twórcza praca człowieka przebudowała świat, jest moto-
rem postępu, a ciekawość i umiejętność jej zaspokajania,
w połączeniu ze zrozumieniem i życzliwością dla innych,
jest głównym napędem postępu cywilizacyjnego. Prze-
ciwieństwem stagnacji utrwalanej dogmatami. Filozof
jednak nie akcentuje ateizmu. Wychodzi z założenia, że
postęp jest udziałem zarówno uczonych, jak i teologów,
a także reformatorów religijnych, wprowadzających nowe
myśli, prądy, dające oparcie dla zaspokojenia ciekawości.
Wolnomularz powinien uosabiać ideę postępu, w połą-
czeniu z miłością do rodzaju ludzkiego oraz idei braterstwa.
Musi być świadomy siły przeciwników, liczyć się z prze-
śladowaniami, bmoże także ze śmiercią. B. Trentowski
jednak uważa, że postawiony cel wart jest takiej ceny.
Mądrość polega na umiejętności odpowiadania sobie
na postawione zagadnienia w oparciu o własny umysł,
zdobytą wiedzę i doświadczenie. Nie należy szukać uni-
ków, wybiegów, stosować drogi na skróty poprzez lekturę
objawionych pism i ksiąg. Ale w pełni trzeba akceptować
indywidualną drogę zdobywania wiedzy i doświadczenia.
Nie wolno narzucać celów i metod. Wielkość i różno-
rodność przekonań przynosi naszemu Związkowi wielki
zaszczyt, ponieważ jest dowodem na to, że jego podsta
wolność i samodzielność wszystkich należących do niego
braci. Trzymamy się razem i opasujemy naszym braterskim
łańcuchem cały ziemski glob. Wszyscy za jednego i jeden
za wszystkich. Nasza solidarność jest powszechnie znana4.
T
akie postawienie sprawy przez Trentowskiego, także
w Rytuale Fryburskim sprawiło, że fryburska loża
Zur edlen Aussicht zamiast Biblii wprowadziła na swych
pracach uniwersalną księgę o białych, niezapisanych kar-
tach. Jak zaakcentował lozof, ma ona uzasadnienie nawet
w staroegipskim „kamieniu mądrości” bryle czystego
białego marmuru bez jakichkolwiek hieroglifów, ozna-
czającym mądrość, która dopiero będzie wytworzona
przez adepta5. Natomiast uosobieniem masońskości jest
Człowieczeństwo.
Wewnętrzna organizacji wolnomularstwa oparta być
powinna na ośmiu zasadach:
1. brak jakiejkolwiek dogmatyki,
2. loże powinny mieć swobodę w ustalaniu własnego
rytuału,
3. każda loża powinna mieć prawo do ustalania własnego
systemu stopni,
4. masoneria musi być otwarta na cnotliwych ludzi wszyst-
kich wyznań, ludów i stanów, którzy chcą działać na
korzyść Ludzkości,
5. loża powinna być ważna od trzech mistrzów, od pięciu
sprawiedliwa, od siedmiu zaś – doskonała co im daje
prawo do otwierania następnych lóż,
6. wszystkie le równe i niezależne, oparte na zasadach
Równości, Wolności i Braterstwa, powinna obowiązywać
pełna samorządność i niezależność,
7. loże powinny mieć prawo do zawierania porozumień
między sobą i podejmowania wspólnych przedsięwzięć,
bez szukania pomocy i wsparcia, a tym bardziej zgody
jakiejkolwiek zwierzchności,
8. związek składa się z poszczególnych lóż i pojedyn-
czych braci6.
N
astępnie Trentowski przytacza masońską broszurę
Fiat lux, w której streszczono szczegółowe zadania
masonerii:
- walka z ogólnie rozumianymi patologiami społecznymi,
prostytucją, hazardem, alkoholizmem itd.,
- walka o równouprawnienie kobiet, zniesienie kary śmierci,
poparcie wolnego handlu i zniesienie wojen,
- pełna wolność wykonywania zawodu, czystość miast,
higiena i ochrona zdrowia, zastąpienie policji przez str
obywatelską,
- opieka nad chorymi, sierotami, bezdomnymi, opieka
nad emigrantami, wprowadzenie ubezpieczeń, budowa
osiedli robotniczych,
- rozpowszechnianie wiedzy, oświaty, walka z przesądami
i zabobonami,
29
1 A. Nowicki tytuł tłumaczy nieco inaczej, dodac pełny podtytuł i opis bibliograczny: Wolnomularstwo w tym, co jest jego istotą i w tym, co n nie jest. Ze
spuścizny pmiertnej Ferdynanda Bronisława Trentowskiego, doktora lozoi, niegd pierwszego mówcy Ly „Zur Edlen Aussicht” w Freiburg im Breisgau,
wydane przez wdo. Lipsk 1873. (A. Nowicki, op. cit., s. 150).
2 A. Nowicki, Filozoa masonerii, s. 153, tłum. autora.
3 Tamże, s. 156.
4 Tamże, s. 163; B. Trentowski, Die Freimaurerei, s. 150.
5 Tamże odpowiednio s. 164, 157.
6 Tamże, s. 165-166.
7 Tamże, s. 166-167.
8 E. Lennho, O. Posner, l.c.
9 A. Nowicki, Bronisław Trentowski, op. cit.
- wprowadzenie uniwersalnego pisma i języka, popiera-
nie nauki, doskonalenie tak zwanej dziś infrastruktury
społecznej,
- popieranie talentów artystycznych,
- oddzielenie religii od państwa, wprowadzenie pełnej wol-
ności sumienia, uwolnienie od irracjonalnych dogmatów,
- ograniczenie akcenw tajemniczych w funkcjonowaniu
masonerii i rozważenie możliwości przyjmowania kobiet
do lóż7.
Za jedną z najciemniejszych stron wolnomularstwa
Trentowski uznawał fetyszyzowanie tajemnicy i kurczowe
trzymanie się symboliki. Ponadto uważał za niedopusz-
czalne ingerowanie władzy państwowej w działalność lóż
– i vice versa: hołdownicze deklaracje lóż wobec państwa.
Wzajemna lojalność powinna być tak oczywista, że dodat-
kowe jej słowne deklarowanie jest niecelowe. Przeciwny
był nazywaniu masonerii zakonem, znacznie bardziej
odpowiadało mu pojęcie związku.
B. Trentowski nie najwyższe ma mniemanie o kierowni-
ctwie obediencji i poszczególnych lóż. Uważa, że gruntowna
reforma wolnomularstwa powinna wyjść z dołu, od braci.
Ale, co ciekawe, mimo niechęci do teologizowania prac
lożowych i tendencji do całkowitej zmiany systemu pracy
masonerii, nie zgadza się z radykalnym usuwaniem symboli
i wszelkich akcentów duchowych. Podstatu powinna
być idea masońska.
Z
aprezentowane poglądy silnie uderzają w cechy, które
do dziś uznajemy za jeden z fundamentów funkcjono-
wania wolnomularstwa, gdzie tradycja tajemnicy i symbo-
lika są larem specyki organizacyjnej. Niektóre pomysły
i sformułowania mają wręcz charakter rewolucyjny i nie
każdemu z braci mogły się spodobać. Zatem nie można się
dziwić, że zgodnie z przewidywaniami Trentowskiego jego
tezy, jako zbyt radykalne, nie zawsze były przyjęte ze zrozu-
mieniem i zaakceptowane. Wspomniano już o działaniach
eliminacyjnych” dokonanych w Rytuale Fryburskim przez
G. Fickego. Zjawisko to naturalne, reformatorzy nie zawsze
spotykają się z pozytywnymi ocenami i pełnym poparciem
czytelników. Interesujące, że niektóre leksykony wolnomu-
larskie jednoznacznie oceniają książkę Trentowskiego jako
„krytyczną, częściowo bardzo dyskusyjną (wątpliwą)”
8
.
Można się było tego spodziewać, gdyż już wcześniejsze
wypowiedzi reformatorskie Trentowskiego spotykały się
z głosami polemicznymi i z góry było wiadome, że wiele
z jego punktów rozumowania zostanie odrzuconych9.
J
ak dziś oceniać poglądy wolnomularskie Bronisława
Trentowskiego? Na pewno z dzisiejszego punktu wi-
dzenia część z tych opinii straciła aktualność. Dlatego, że
nie zostały zaakceptowane przez braci działających w re-
aliach połowy XIX wieku – a i dziś, zwłaszcza w kręgach
masonerii tradycyjnej, nie do przyjęcia. Trentowski
w swych reformach stanowczo poszedł za daleko, choćby
naruszając fundamenty wolnomularstwa: symbolikę i ta-
jemniczość dziś raczej dyskrecję. Idealistyczna wersja
zaproponowana przez lozofa wymagała bardzo wyso-
kiego poziomu świadomości masońskiej, nie w każdym
środowisku mogła być zaakceptowana i wprowadzona.
Ogólne założenia istoty wolnomularstwa nie zmieniły się
do dziś, jeden z postulatów Trentowskiego wprowadzenie
kobiet do wolnomularstwa w masonerii liberalnej już
jest praktykowany.
Założenia reformy wolnomularstwa zaproponowanej
przez Bronisława Trentowskiego nie zostały zrealizowane,
a niektóre z jego propozycji weszły w życie dopiero ponad
150 lat później. W niczym to jednak nie zmieni faktu, że
lozof ten był dotąd najbardziej znanym Polakiem, który
tak głęboko wniknął teoretycznie w ideowe założenia ma-
sonerii na szczeblu międzynarodowym. Od tej strony jego
myśl ma trwałe miejsce w wolnomularstwie europejskim.
Czy Die Freimaurerei, in ihrem Wesen und Unwesen warto
dziś przetłumaczyć? Na pewno tak. Przynajmniej dla
osób związanych z wolnomularstwem i badającym dzieje
organizacji zarówno ze względu na zawarte w tej książce
myśli, jak i fakt, że jest to dotąd jedyna praca polskiego
autora o takiej randze i znaczeniu. #
Artykuł został przygotowany na ogólnopolską konferencję
pt. Andrzej Strug dzieło i czasy, która odbyła się w dniach
6-7 grudnia 2012 r. w Warszawie, zorganizowana przez
Muzeum Struga. Zostanie opublikowany w materiałach
pokonferencyjnych.
30
P
rzez Królestwo Prus na ziemie
polskie podzielone w wyniku
zaborów weszła masoneria.
Na chwilę przed upadkiem I Rze-
czypospolitej w Toruniu powstała
4czerwca 1772 roku loża Zum Bien-
nenkorb (Pod Pszczelim Ulem). Za-
łożycielem loży był Paul Golob von
Pohl. Pierwszymi członkami: Pohl,
kanonik i ziemianin, Gieving, radny
miejski, König, kwatermistrz w re-
gimencie z Hollwede, Küntzel oraz
kupiec Nesselmann. W roku 1794
loża licza już 21 członków. Wolno-
mularze toruńscy mieli swoją siedzibę
w kamienicy z „klasyczną fasadąprzy
ulicy Łaziennej nr 18 i tam działali
ponad 100 lat: od 1831 do 1937 roku.
Nic nie wiadomo o starej siedzibie
loży, najprawdopodobniej za miejsce
spotksłużyły lokale prywatne jej
członków. Ly toruńskiej wkrótce
podlegać zaczęła loża w Bydgoszczy,
Lichtpforte der Ostmark, licząca 23
członków. Nie ma żadnych informacji
o działalności loży w okresie I wojny
światowej. W 1919 roku w wyniku
zmian terytorialnych na Pomorzu wy-
niych z traktatu wersalskiego loża
Zum Biennenkorb włączona została
do Stowarzyszenia Niemieckich Lóż
Masońskich w Polsce1.
W
1920 roku Toruń wraz z Po-
morzem zajęły wojska polskie,
co spowodowało nagły odpływ lud-
ności niemieckiej (również Żydów,
którzy czuli się całkowicie zasymi-
lowani z niemieckością i obstawali


M A T E u S z P I E L K A











31
przy pstwie niemieckim). Wyjechali
także licznie członkowie toruńskich
lóż masońskich, co spowodowało dra-
styczne zmniejszenie liczby ich człon-
ków, a tym samym zagrożone zostało
ich dalsze istnienie. 15 kwietnia 1921
roku Komenda Główna Policji Pań-
stwowej w Warszawie (WydziIV D)
wystosowała pismo do Ekspozytury
IV D Okręgu XII (pomorski) w To-
runiu z nakazem kontroli działalno-
ści lóż masońskich na terenie miasta.
23maja 1921 roku policja toruńska
raportowała do centrali. Według tego
dokumentu w Toruniu w tym czasie
istniała loża Zum Biennenkorb z sie-
dzibą przy ulicy Łaziennej 18, liczyła
21 członków narodowci niemieckiej.
Stawiała sobie za cel umoralnianie
społeczeństwa.
D
rugą czynną lożą byłą Sedula
z siedziprzy ulicy Chełmiń-
skiej 24, liczyła 34 członków naro-
dowości niemieckiej. Działała także
loża Gabriel Riesser, która dzieliła się
na sekcję męską i żeńską. Ówcześnie
liczyła 38 członków narodowości ży-
dowskiej. Wtajemniczeni członkowie
nosili tytuł Wandervogel. Loże działały
w Toruniu ocjalnie, jednak polska
policja podejrzewała je o wrogą kon-
spirację2.
W
Grudziądzu istniały następu-
jące loże:
Loża Wiktoria z siedzibą przy uli-
cy Kwidzyńskiej 38/40, liczyła 40
członków narodowości niemieckiej,
jej przewodniczącym był Ookar
Redmann, radca miejski.
Loża Ostheim z siedzibą przy ulicy
Toruńskiej 12, liczyła 11 członków.
Nic nie wiadomo o jej składzie naro-
dowościowym. Funkcję przewodni-
czącego sprawował dr Jacob Gustaw.
Loża Guempler dzieliła się na trzy
sekcje: Weichselstrand”, Courbie-
re” oraz „Morgenrote”. Jej siedziba
miciła się przy ulicy 3 Maja 38,
zaś przewodniccym był Teodor
Schulenburg, szklarz. Liczyła 70
członków.
Istniały również le w Świeciu
i Brodnicy, jednak po wkroczeniu
wojsk polskich zawiesy działalność.
A w 1920 roku zostały całkowicie
zniesione. W Chojnicach istniała
loża Loge Friedrick zur Wahren
Freundscha, której przewodniczą-
cym był kupiec Dosek. Chojnicka
loża liczyła 50 członków, zebrania od-
bywały się regularnie co tydzień. Loża
ta podlegała Wielkiej Loży Berlińskiej
istniejącej od czasów Fryderyka II.
W
Tczewie istniała Johannis
-Tochterloge, mieściła się
przy ulicy Hallera 3. Jej czcigodnym
mistrzem był Adolf Schlesier z Czyż-
kowa (tytułowano go „Meister von
Stube”). Sekretarzem był Goleib
Schuckert, radny miejski. Do loży
należało ok. 40 osób, które dzieliły się


32
na trzy klasy (awans z klasy do klasy
następował po minimum dziesięciu
latach). Członkowie przy awansie na
wyższe szczeble składali przysięgę
w kaplicy w lokalu Johannis Loge.
W powiatach puckim, wąbrzeskim
i kartuskim nie odnotowano istnie-
nia lóż masońskich, wolnomularze
z tych rejonów wyjeżdżali na spotka-
nia do Gdańska. Loże podejrzewane
były przez organy bezpieczeństwa
o spiskowanie przeciwko państwu
polskiemu. Policja nie mogła jed-
nak tego udowodnić. Te domyy
z pewnośc brały się z faktu, że loże
tworzyli głównie Niemcy i Żydzi3.
19 czerwca 1921 roku odbył się
w Grudzdzu, na sali zgromadzeń
mieszczącej się przy ulicy 3 Maja,
kongres lóż masońskich z Pomorza
i Poznania. Celem spotkania było
wybranie nowego zarządu okręgo-
wego wolnomularstwa (Okręg w Pol-
sce na Pomorze i Poznań z siedzibą
w Tczewie) oraz powołanie nowych
ż. W wyniku wyborów powstał
nowy zarząd w następującym skła-
dzie: przewodniczący Hannemann
z Tczewa, a także członkowie rady:
Magorowski, inspektor domu po-
prawczego z Chojnic, Triese, mistrz
malarski z Grudziądza (ul. Toruńska
22), Matz, nauczyciel z Tczewa, Gru-
benau, mistrz rzeźnicki z Tczewa,
śpiewaczka koncertowa Bogos z Po-
znania. Powołano również nowe loże:
Weichelstrand (Grudziądz), której
przewodniczącym został Kork,
Bouber, przewodniczący Teodor
Schulenburg,
Morgenrote, przewodniczący Bra-
niecki,
Wehrologe durch Kampf zum Sie-
ge dla młodziy od 14 do 21 lat,
jej przewodniczącym został Teodor
Schulenburg,
Jugend der gute Hilfe, przewod-
niczący Unger.
Jak stwierdzono w podsumowaniu
kongresu: zadaniem lóż jest zwalcza-
nie alkoholu i trunków „upijających.
Organem prasowym lóż na Pomorze
i Poznań był „ZeitschriNeuland”,
który wydawany był w Hamburgu
przez Deutsche Guempler-Verlag.
Dowiadujemy się, że conkami lóż
byli także Polacy. Statystycznie każda
loża liczyła od 25 do 30 członków4.
2 grudnia 1921 roku w Toruniu
istniały cztery czynne loże: Gabriel
-Riesser Loge, Sedula Loge, Zum
Biennenkorb Loge oraz Coperni-
cus Loge. Ostatni z wymienionych
warsztatów nie był zarejestrowany,
tym samym groziło mu przymusowe
rozwiązanie. Niektórzy obywatele
Torunia donosili o antypaństwowej
działalności lóż, policja jednak nie
mogła tego udowodnić5. 7 grud-
nia 1921 roku prezydent Torunia
informował w specjalnym piśmie
wojewodę pomorskiego, że cztery
loże istniejące na terenie miasta nie
zagrażają państwu i w związku z tym
nie podlegają likwidacji6.
W 1923 roku na terenie miasta dzia-
łało jpięć lóż:
Zum Biennenkorb z siedzibą przy
ulicy Łaziennej 18, licza 20 człon-
ków. Przewodniccym był Kryn,
kupiec, skarbnikiem Szwarc, bu-
downiczy, sekretarzem Doliva. Do
zarządu należeli także Oskar Stephan,
kupiec i Laenger też kupiec.
Copernicus Loge, siedziba przy
ulicy Chełmińskiej 22, przewodni-
czącym był Hugo Kraut, loża liczyła
20 członków.
Unabhängiger Orden Bnai B’rith
U.O.B.B, przed 1920 rokiem liczyła
100 conków, a w 1923 j tylko
10. Była to loża skupiająca głównie
Żydów zasymilowanych, którzy wy-
jechali na zachód Niemiec. Posiedze-
nia odbywały się w lokalu przy ulicy
Chełmińskiej 22.
Sedula Loge przy ulicy Chełmiń-
skiej 24, liczyła 34 conków.
Gabriel-Riesser Loge, liczyła 38


2 grudnia 1921 roku w Toruniu istniy cztery
czynne loże: Gabriel-Riesser Loge, Sedula Loge,
Zum Biennenkorb Loge oraz Copernicus Loge.
33
członków. Przewodniczącym był Dr
Wolpe, sekretarzem zaś Eduard Lis-
ser. Byli to członkowie miejscowej
gminy żydowskiej
7
. Utrzymywali oni
liczne kontakty np. z prof.Davidem
Simonsem z Kopenhagi. W 1909
roku dr Rosenberg z Torunia pisał
do Simonsa w sprawie morderstwa
jednego z członw loży Kanta
w Królewcu8. Dr Rosenberg w latach
1892/94-1920 był rabinem toruń-
skiej gminy żydowskiej. Po przejęciu
Pomorza przez Polswyjechdo
Berlina, gdzie wykładał w religijnej
szkole dla rabinów.
W marcu 1923 roku w byłej dziel-
nicy pruskiej, a także w Łodzi dzia-
łały loże, które podlegały dziewięciu
wielkim lożom w Niemczech: Wiel-
kiej Loży pod Słońcem w Bayreuth,
Wielkiej Narodowej Loży-Matce pod
Trzema Globami w Berlinie, Wiel-
kiej Narodowej Loży Wolnomularzy
Niemiec w Berlinie, Wielkiej Loży
Pruskiej pod Przyjaźnią w Berlinie,
Wielkiej Loży Zgody w Darmstadt,
Wielkiej Loży Kraju Saskiego w Dreź-
nie, Wielkiej Ly Matce Związku
Elektrycznego we Frankfurcie nad
Menem, Wielkiej Loży w Hamburgu,
Wielkiej Loży Wschodzącego Słońca
w Norymberdze.
15 listopada 1923 roku starostwo
informowało wojewodę pomorskiego
o likwidacji następujących lóż: Unab-
hängiger Orden B’nai Brith U.O.B.B,
Sedula Loge, Gabriel-Riesser Loge.
Członków tych lóż włączono do
dwóch pozostałych warsztaw:
Zum Biennenkorb oraz Copernicus
Loge Nr. 5 von Polen (lokal w domu
restauracji „Zacisze” na I piętrze przy
ul. Chełmińskiej.
27 listopada 1923 roku władze naka-
zały rewizje u czcigodnych mistrzów
lóż toruńskich, gdyż podejrzewały
ich o działalność antypaństwową.
Przeszukano mieszkania: Waltera
Rinowa, ul. Matejki 16, Roberta
Kriena, ul.Strumykowa 3, Adol-
fa Kilera, ul. Żeglarska 21, Oskara
Stephan, ul. Szeroka 16, Hugo Krauta,
ul. Browarna 2, Ernesta Nasilewskie-
go, ul. Św. Ducha 13, Fritza Strehan,
ul. Kopernika 39.
W trakcie rewizji skonskowano
książki oraz korespondencję nale-
żącą do lóż. 28 listopada 1923 roku
przeprowadzono kolejne rewizje (za
nakazem prokuratury) w siedzibach
lóż, gdzie skonskowano książki oraz
dokumenty lożowe. W wyniku tych
najść toruńskie loże wycofały się spod
jurysdykcji Centralnej Loży w Ber-
linie. W środowiskach masońskich
sądzono, że to z powodu kontaktów
z Niemcami władze prześladują wol-
nomularzy. Mimo tego 4 grudnia
1923 roku policja dokonała następ-
nych rewizji, znów w domach człon-
ków lóż. W wyniku doniesienia do
prokuratury przy Sądzie Okręgowym
w Toruniu doszło 10 grudnia 1923 r.
do nagłych rewizji w siedzibach lóż
Zum Biennenkorb przy ulicy Łazien-
nej 18 oraz (i tu pojawia się druga
nazwa loży Copernicus) Odd-Felows
przy ulicy Chełmińskiej 24. Policja
natkła s w lokalach obu lóż na
kapliczki z czarnym kirem, różnymi
narzędziami, trumnami, czaszkami,
specjalnymi strojami oraz znakami.
Stwierdzono, że działalność lóż była
całkowicie obta tajemni. Czci-
godnym loży Odd-Felows był Hugo
Kraut, zaś sama loża została założona
w mieście w roku 1895 przez gru
kupców.
28 stycznia 1926 roku w dalszym
ciągu funkcjonowały w Toruniu loże
masońskie. Loge Zum Biennenkorb,
której przewodniczącym był Robert
Kriehn (ul. Strumykowa 2), funkc
sekretarza pnił Adolf Kiler (ul.
Żeglarska 21), skarbnikiem zaś był
Oskar Stephan (ul. Szeroka 16). Loża
liczyła 40 członków. Copernicus Loge
Nr. 5 von Polen kierowana była przez
Hugo Krauta (ul. Browarna 2), sekre-
tarzem był Paul Netz (ul. Św. Ducha
11), funkcskarbnika sprawował
Paul Goetz (ul. Chełmińska 10)10.
Ocjalnie działalność lóż masoń-
skich w Polsce została zakazana de-
kretem Prezydenta RP z 22 listopada
1938 roku. #
1 hp://freimaurer-wiki.de/index.php/Zum_Bienenkorb (wykorzystane 28 lipca 2013).
2 Archiwum Pstwowe w Toruniu, Akta miasta Torunia, Wydział Bezpieczstwa D, sygnatura 338, Akta do sekt religijnych (1921-1929), karty 3-7.
Dalej: APT, AmT, sygn. k.
3 Ibidem. sygn. 338.
4 Ibidem. sygn. 338, k. 8-13.
5 Ibidem. sygn. 338, k. 14.
6 Ibidem. sygn. 338, k. 27.
7 APT, Komenda Powiatowa Policji Państwowej w Toruniu, sygn. 23, Loże masońskie 1921, 1923-1926, (bez paginacji).
8 hp://www.kb.dk/leers/judsam/2011/mar/dsa/object2476/en/#. List znajduje się w zasobach National Library of Denmark and Copenhagen Uni-
versity Library e Royal Library (wykorzystane 18 lipca 2013).
9 Ibidem. sygn. 23, (bez paginacji).
10 Ibidem. sygn. 23, (bez paginacji).
W środowiskach masońskich sądzono, że to
z powodu kontaktów z Niemcami władze
prześladują wolnomularzy.
34

Poniżej zamieszczam listy członw
lóż Sedula Loge, Copernicus Loge,
Gabriel-Riesser Loge oraz Zum
Biennenkorb z 1919 roku.
Loża Sedula
1. Przewodniccy: Dr med. Ernst
Heyer,
2. Sekretarz: kupiec Herman Engel,
3. Skarbnik: kupiec Max Mallon.
4. Fritz Kordes,
5. Oskar Stephan,
6. Bruno Davi,
7. Robert Kriehn,
8. Bartram Doliva,
9. Walter Rinow,
10. Konrad Schwartz,
11. Adolf Kiler,
12. Waldemar Lewandowski,
13. Georg Dietrich,
14. Paul Hellmoldt,
15. Paul Hartmann,
16. Adolf Kohze (niezamieszkały
w Toruniu),
17. Friedrich Kolbe,
18. Alfred Heiniger,
19. Konrad Raapke.
Copernicus Loge No. 2
Unter Loge der Grose
Amerikanischen Loge.
1. Hugo Kraut,
2. Manfred Kuznitzki,
3. Arnold Spieldoch,
4. Richard Kruger,
5. Paul Borkowski,
6. Adolf Lewin,
7. Julius Mendel,
8. Herman Jablonski,
9. Gustav Heyer,
10. Emil Rohn,
11. Fritz Strehlau,
12. Leo Kopf,
13. Siegfried Prill.
Gabriel-Riesser Loge
1. Eugen Barnhas,
2. M. Feilchenfeld,
3. Gustav Gerson,
4. Dagobert Gerson,
5. Dr S. Gimkiewicz,
6. Jakub Hirsch,
7. Adolph Jakob,
8. Leo Kopf,
9. Max Kumer,
10. Berthold Kuzmitzki,
11. Moritz Levy,
12. Eduard Lissner,
13. Dr Meyer,
14. Herman Moszkiewicz,
15. Albert Pike,
16. Hugo Radt,
17. Erich Wolhenberg,
18. Dr H. Wolpe,
19. eodor Levy,
20. J. Stenberg,
21. J. Bark,
22. J. Loewensohn,
23. B. Wiener,
24. B. Harris,
25. Moritz Lewin,
26. J. Silberstein,
27. Max David,
28. David Jakobsohn,
29. Jacob Liebert,
30. Jos. Bacharach,
31. S. Endelmann,
32. J. Lurje,
33. Rabbiner Poznański,
34. S. Schereschewski,
35. J. Serciski,
36. Albert Steinberg,
37. Abraham Podliszewski,
38. Rabbiner Moritz Endelamnn,
39. Julius Arohn,
40. Rabbiner Dr Branche,
41. Jos. Dobranicki,
42. David Fabrykant,
43. Hermann Freundenberg,
44. Maximilian Ginsberg,
45. Dr W. Heimann,
46. Leopold Landau,
47. Janot Levy,
48. Ludwig Margulis,
49. Julius Rosenthal,
50. Jos. Rosenbla,
51. Max Reichstein,
52. Dr Jos. Sachs,
53. Wol Heppner,
54. Gregory Schereschewski.
Zum Biennenkorb Loge
1. Przewodniccy: kupiec Fritz
Kordes,
2. Sekretarz: kupiec Adolf Kiler,
3. Skarbnik: kupiec Oskar Stephan,
4. Dr Mayer,
5. B. Doliva,
6. W. Rinow,
7. B. Davi,
8. H. Engel,
9. R. Kriehn,
10. W. Lewandowski,
11. E. Dietrich,
12. Heininger,
13. M. Mallon,
14. P. Hellmoldt,
15. P. Hartmann,
16. C. Walter,
17. K. Schwartz,
18. G. Dietrich,
19. F. Zahner,
20. Kohze,
21. F. Kolbe,
22. E. Homann,
23. H. Blum,
24. Dr E. Raapke,
25. Dr F. Goldschmit,
26. Dr Kunz,
27. Stephan,
28. J. Beermann,
29. G. Wohlfeil,
30. G. Soppart,
31. L. Janz,
32. O. Reitz,
33. P. Trautmann,
34. Pfeifer,
35. J. Paul,
36. Alfred Raapke,
37. Fr. Kuhn,
38. G. Gille,
39. F. Riese (optant),
40. H. Borowy,
41. Windmuhler,
42. M. Welde,
43. Kudert,
44. D. Hollatz.
Źródło: APT, Amt, Wydz. Bez. D,
sygn. 338, k. 21-26.
Przy Loży Gabrial-Riesser istniał
oddział tej loży dla młodzieży ży-
dowskiej (Judischer Jugendverein
Gabriel-Riesser).
1. Casper Lydia,
2. Casper Ida,
3. Cohn Edith,
4. Daniel Bey,
5. Elias Ernst,
6. Baruch Jakob,
7. Fieldenfeld Ruth,
8. Gabriel,
9. Goliebshon Loe,
10. Grunberg Sally,
11. Gellhorn Anni,
12. Goldmann Mare,
13. Grunbaum Loe,
14. Grunbanum Herbert,
15. Grunbaum Alwa,
16. Graf Elisabeth,
17. Graf Margot,
18. Heldt Gertruda,
19. Hirsch Georg,
20. Heymann Erich,
21. Jakobsohn Herbert,
22. Joseph Hertha,
23. Joseph Loe,
24. Kadar Edith,
25. Kadar Hil,
26. Kassel Leo,
27. Kienl Hildegard,
28. Klar Bey,
29. Kleemann Erna,
30. Kuner Erna,
31. Kuer Erich,
32. Leyser Elsbeth,
33. Lijsner Margot,
34. Lichtenstern Leopold,
35. Mayer Max,
36. Mendel Loe,
37. Meyer Recha,
38. Meyer Siegfried,
39. Markus Paula,
40. Moskiewicz Walter,
41. Mendelsrun,
42. Nawratzki Frieda,
43. Pommer Martin,
44. Radt Alice,
45. Rosenberg Johanna,
46. Dr Rosenberg Emil,
47. Salomon Gertrud,
48. Salomon Klara,
49. Salomon Ella,
50. Sandelonski Kathe,
51. Sehopes Elede,
52. Sillermann Grete,
53. Sillermann Martha,
54. Sulke Lahnartz,
55. Wiechmann Erna,
56. Wiener Margerete,
57. Wiener Bertha,
58. Wiener Mailin,
59. Wiener Fritz,
60. (…) Kathe,
61. Gimkiewicz Hilde.
Członkowie specjalni:
1. Dr Auerbach,
2. Barnass,
3. Daniel,
4. Fabisch,
5. Feilden Feld,
6. Fromberg,
7. Gernn Gustav,
8. Gern Dagobert,
9. Dr Goldmann,
10. Heldt,
11. Hirsch,
12. Jakob,
13. Kieml,
14. Kopf,
15. Kornblum,
16. Kunel,
17. Lachmann,
18. Levy Martin,
19. Levy Moritz,
20. Leyser,
21. Leyser Martin,
22. Michalinski,
23. Lichtenstern,
24. Mossener,
25. Moskiewicz,
26. Manzynski,
27. Pick Erich,
28. Pick Jakub,
29. Pike,
30. Radt,
31. Dr Rosenberg,
32. Seklig,
33. Wilk,
34. Wiener,
35. Dr Wiener,
36. Wol,
37. Rat Wolpe,
38. Wollenberg,
39. Sillerpfenig,
40. Kadar.
Źródło: APT, AmT, Wydz. Bez. D,
sygn. 243, Niemieckie organizacje
religijne i sekty 1920-1926, k. 14-16.
35
D R M I R O S Ł A W A
D O Ł Ę G O W S K A - W Y S O C K A















J
edną z cech Polaków jest skłonność do świętowania. My, ateiści, wolnomyśliciele
czy zwolennicy laicyzmu, od tego wzorca w niczym nie odbiegamy. Świętujemy więc w roku 1987
osiemdziesięciolecie powstania zorganizowanego ruchu laickiego na ziemiach polskich.
Okolicznościowe artykuły, przemówienia, szkice publikowane przy świątecznych okazjach są u nas
w Polsce przeważnie dość smutnym kompromisem między szacunkiem dla dziejów ojczystych, dążeniem
do rozświetlenia zakamarków historii a aktualsytuac polityczną.
Jestem głęboko przekonana, że pisanie w ten sposób o dziejach Myśli Wolnej jest tej myśli zwykłym gwał-
ceniem! Nurt wolnomyślicielski cechowała zawsze niepokorność, zadziorność, sprzeciw wobec nietolerancji,
dogmatyzmowi myślenia, nie było w nim nigdy jednolitości, boć czy może być jakikolwiek ruch idei tam, gdzie
wszyscy myślą to samo i tak samo?
Chcąc więc odd cześć dziełu kilku pokol polskich wolnomyślicieli, nie należy ich historii upiększ
i wygładzać. Nikt nie ma monopolu na prawdę, nie mieli jej częstokroć i oni. Warto jednak znać dzieła swych
poprzedników; nawet te, które nie wytrzymały próby czasu, choćby po to, by uczyć się na nich i nie powtarz
tych samychędów.
Szkic niniejszy jest – jak mi się wydaje – czymś więcej niż publicysty, nie pretenduje jednakże do miana pracy
naukowej. Na to jest jeszcze zbyt wcześnie. Ruch laicki, mimo że w swych szeregach skupiał zawsze wybitnych
naukowców, nie miał nigdy szczęścia do opracowań naukowych – można je policzyć dosłownie na palcach jed-
nej ręki. Są one ponadto cząstkowe, żadna nie obejmuje całości historii ruchu. W tej sytuacji wybrałam drogę
pośrednią: spróbowałam usystematyzować to, co już zostało napisane, uzupełniając o wyniki własnych kwerend,
głównie roczników prasy wolnomyślicielskiej i laickiej.
Ocenę mojego wysku pozostawiam Czytelnikom.
Mirosława Dołęgowska-Wysocka
Warszawa, grudzi1987 r.

36
***
Gdy byłam publicystką Argumentów, szperając po
bibliotekach i archiwach jako historyk prasy polskiej
z wykształcenia i zamiłowania, odnajdywałam co rusz ślady
działalności masonów i ich organizacji wolnomularstwa.
Ten wątek nie interesował mnie jednak wówczas zupełnie.
Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że był niemile widziany
w Polsce Ludowej; nie wiedziałam, że bliskie mi hasła
Wolności, Równości i Braterstwa hasłami nie tylko
Rewolucji Francuskiej, ale i światowego wolnomularstwa.
Kontakt z masonerfrancuską, jej częścią liberalną
konkretnie rzecz biorąc, znalazłam już w nowych wa-
runkach społeczno-politycznych w 1993 r. We wrześniu
tego roku, czyli wno 20 lat temu, zostałam uczennicą
wolnomularską w paryskiej loży Róża Wiatrów, jednej
z wielu lóż Wielkiej Żeńskiej Loży Francji rozsianych po
całym świecie. Nasze grono inicjowanych nad Sekwaną
Polek powiększało się stopniowo. Po siedmiu latach rzu-
cone ziarna wzeszły nad Wisłą. 4 listopada 2000 r. zostały
zapalone światła w warszawskiej loży Prometea, pierwszej
w historii masonerii loży kobiecej w Polsce, której jestem
członkinią. Gdy upłynęło kolejnych lat 10, narodziła się
druga loża kobieca – Gaja Aeterna.
Z wolna powracały tmoje stare zainteresowania publi-
cystyką światopoglądową (redagowanie i wydawanie pisma
specjalistycznego, związanego z rynkiem ubezpieczeniowo
-nansowym, wielce satysfakcjonuce zawodowo, okazało
się zupełnie niewystarczające pod względem duchowym).
Nie tak dawno odnalazłam na półce napisaną przed 26 laty,
na pół zapomnianą przeze mnie książkę o ruchu wolno-
myślicielskim i laickim w Polsce. Ku mojej autentycznej
radości zaczęłam w niej odnajdywać nigdy nie rozwinięte
wątki masońskie: ludzi, idee, organizacje. Postanowiłam
rzecz napisać i zredagować na nowo.
Nie ma szerszych opracowna ten temat. W wydanej 20
lat temu przez Czytelnika książce pt. Polskie wolnomular-
stwo 1920-1938 Leon Chajn poświęcił temu zagadnieniu
półtorej strony na 565 stronic ogółem. W podrozdzialiku
poświęconym Stowarzyszeniu Wolnomyślicieli Polskich
(str. 340–341) pisał m.in.: „Ważnym terenem wolnomu-
larskiej penetracji były organizacje wolnomyślicielskie.
Wolnomyślicielstwo powstałe jako część wielkiego ruchu
radykalno-mieszczańskiego, walczącego z przeżytkami
feudalizmu – było wiernym sojusznikiem wolnomularstwa.
Na tym terenie walczono wspólnie o szkołę świecką, o od-
dzielenie Kościoła od państwa, o gminę bezwyznaniową,
o śluby cywilne, o laicyzaczakładów opiekuńczych,
o etykę świecką itp..
Leon Chajn pisał to na podstawie opracowania francu-
skiego, pracy P. Chevaliera pt. Histoire de la Franc-Monerie
wydanej w 1974 r. w Paryżu i moim zdaniem bezzasadnie
uogólnił doświadczenia masonerii liberalnej, związanej
zwłaszcza z Wielkim Wschodem Francji, na całą maso-
nerię, a przynajmniej nie zaznaczając wyraźnie, że pisząc
o wolnomularstwie, pisze tylko o jednym jej odłamie. A jest
to kwestia ważna, bowiem nie cała bynajmniej masoneria
włączyła się tak czynnie jak francuska w walkę o świecki,
republikański kształt państwa. Na tym tle od lat 70. XIX
wieku toczyły się ostre spory światopoglądowe, zwłaszcza
między wolnomularstwem anglosaskim a francuskim
liberalnym.
P
oczątek tych zasadniczych różnic to „wyrzucenie”
przez Wielki Wschód Francji ze swoich dokumentów
programowych Wielkiego Budownika Wszechświata, czyli
dopuszczenie do swoich szeregów ludzi niewierzących.
Przytocw tym miejscu fragmenty popularnego opraco-
wania na temat masonerii pióra Andrzeja Niemojewskiego,
który inicjowany (prawdopodobnie w jednej z lóż pary-
skich WWF) w roku 1906, po powrocie do Polski wydał
własnym sumptem broszurę pt. O masonerii i masonach.
Niemojewski nie stara się być bynajmniej obiektywny
i bierze stronę odłamu liberalnego, twierdząc, że wolno-
mularze niemieccy czy angielscy zastygli w starych, dawno
przeżytych formach działania.
W dzisiejszej masonerii można zauważyć trzy kierunki:
niemiecki, francuski i angielski pisze. W Niemczech
nowe dążenia znalazły sobie inne formy. Loże niemieckie
cechuje pewna «duchowa anemia». Duchowieństwo
niemieckie odsunęło się od lóż, tak samo uczeni. Osiem
Wielkich Lóż niemieckich liczy ogółem około 50000
członków. Boos przyznaje [Heinrich Boos, Geschichte
der Fraimaurerei, Aarau, 1906], że dziś wolnomularstwo
w Niemczech «nie jest w modzie». Fakt ten da się tylko
wytłumaczogólnym położeniem państwa. Niemcy
znajdują się w fazie silnej reakcji. Z jednej strony widzimy
uszeregowany rząd, kapitalizm, agrariuszy, z drugiej strony
socjalizm. Pomiędzy tymi dwoma obozami niemiecki
wolnomularz nie umie znaleźć sobie miejsca.
Zupełnie inaczej rzecz się przedstawia w postępowej
Francji. Tam walka postępu z reakcją wre na całej linii,
a nie popełnimy zbyt wielkiego błędu, jeżeli powiemy,
że masoneria niezmiernie się przyczyniła do przeprowa-
dzenia zasady oddzielenia Kościoła od państwa. Maso-
neria francuska, idąc za postępem wiedzy, zmieniła także
Nie cała bynajmniej masoneria włączyła
się tak czynnie jak ancuska w walkę
oświecki, republikański kształt państwa.
Na tym tle od lat 70. XIX wieku toczyły się
ostre spory światopoglądowe.
37
swoje poglądy na dawną teorię o «Wielkim Budowniku
Światów». Bóg bezosobowy prowadził w prostej linii do
panteizmu a «panteizm jest tylko ugrzecznionym atei-
zmem», jak twierdzi Ernest Haeckel. Boos pisze: «Od roku
1870 wolnomularstwo krajów romańskich, nie wyłączając
Belgii, popadło w niecny liberalizm i dziki radykalizm.
Dnia 10 września 1877 roku Generalne Zgromadzenie
Wielkiego Wschodu Francji usuwa z ustawy swojej wiarę
w Boga i w nieśmiertelność duszy, skutkiem czego Wielka
Loża Angielska zerwała wszelkie kontakty z Wielką Lożą
Francuską. Konserwatywna Anglia, wielowieczna ojczyzna
deizmu, nie mogła się zgodzić na tak radykalne stawianie
kwestii. Ale postępowa Francja zapragnęła przerwaną nić
braterstwa nawzać». W miesczniku masońskim LAcacia,
wychodzącym w Paryżu (nr 35, z listopada 1905r.) poja-
wia się na miejscu naczelnym List otwarty Mistrza Hirama
do króla angielskiego Edwarda VII, protektora masonerii
angielskiej, aby zachciał wpływów swych użyć w kierunku
przywrócenia zgody, albowiem cały spór jest wynikiem
prostego nieporozumienia. Wielki Wschód Francji nie
narzuca nikomu niewiary w Boga i nieśmiertelność du-
szy, tylko dopuszcza niewiarę, jak dopuszczał wiarę.
Zasada tolerancji nie została zatem naruszona. Jaki skutek
wywarł ten list otwarty, nie jest nam wiadome” – kończy
ten wątek rozważań Niemojewski. Po ponad 100 latach to
„nieporozumieniemiędzy dwoma odłamami masonerii
trwa nadal, będąc zdaniem piszącej te słowa sporem nie
tylko anachronicznym, ale wręcz szkodliwym, zwłaszcza
wobec wyzwań, które przed całym, starzejącym się w wielu
częściach świata wolnomularstwem, stawiają nowe czasy,
czyli XXI wiek z rewolucyjną technologią – Internetem.
Patrząc z szerszej perspektywy historycznej na ruch
wolnomyślicielski i laicki w Polsce, dwie kwestie zdają się
bezsporne: po pierwsze – niepokorni, myślący antydog-
matycznie ludzie nie na rękę każdej niedemokratycznej
władzy, czego dowodem kolejne daty rozwiązywania pol-
skich organizacji wolnomyślicielskich: 1907, 1928, 1936,
1951; po drugie – ruch ten nie został wniesiony do Polski
z zewnątrz czy w jakikolwiek sposób narzucony.
W
ażne jest, aby w świadomości społeczstwa pol-
skiego głęboko ugruntowała się prawda, że ateizm,
myśl wolna nie są produktem obcym, importowanym do
Polski zwłaszcza w ostatnich latach, ale mają w naszym kraju
kilkusetletnią tradycję” – mówił w wywiadzie dla „Argu-
mentów(nr 11/1987) prof. dr hab. Andrzej Nowicki,
kierownik Zakładu Filozoi Kultury UMCS w Lublinie,
główny animator reaktywowania tego ruchu w 1957 r.
„Należy pokazywać jak głęboko jesteśmy zakorzenieni
w tradycjach polskiej myśli wolnej — postulował – Klo-
nowiców, Modrzewskich, Koperników, Łyszczyńskich,
Dembowskich, Krzywickich, Kotarbińskich, Witwickich.
Nie jest prawdą, że naród polski był zawsze narodem fa-
natycznych katolików. Poważny wkład w kulturę polską
wnieśli innowiercy z kilkunastu innych wyznań, a także
wolnomyśliciele, ateiści, krytycy religii, szermierze walki
o tolerancję, kulturę dyskusji, naukowy pogląd na świat.
P
o latach prof. Andrzej Nowicki mógł dopisać do tej
listy i masonerię, której zostczłonkiem w roku 1994,
aby ukoronować swoją drogę masońską funkcją Wielkiego
Mistrza Wielkiego Wschodu Polski. „Formalnie moja
przynależność do masonerii trwa zaledwie dziesięć lat –
mówił w wywiadzie udzielonym „Res Humanie, pismu
związanemu z Towarzystwem Kultury Świeckiej, następ-
TKKŚ (nr 4-5/2004). Cóż to jest przy trzydziestu
latach aktywnej, reformatorskiej działalności masońskiej
najwybitniejszego z polskich masonów Bronisława Tren-
towskiego, pełniącego najwyższe funkcje w jednej z lóż
Wielkiego Księstwa Badenii. Ale w rzeczywistości, biorąc
pod uwagę postawę i poglądy, jestem masonem od siedmiu
dziesięcioleci. [...] Z lozoi masonerii najbliższa mi jest
idea braterstwa narodów, ceniąca żnorodność języków,
ras, narodów, otwarta na wartości tkwiące w innych kul-
turach. Kogo te sprawy interesują, może znaleźć więcej
informacji w mojej książce Filozoa masonerii u progu
siódmego tysiąclecia (Gdynia 5997)”.
D
odajmy do wymienionej tu listy nazwisk, że niezwykle
istotną rolę w dobie kształtowania s zorganizowanych
form ruchu wolnomyślicielskiego odegrali wybitni polscy
uczeni reprezentujący tak różnorodne dyscypliny naukowe,
jak i poglądy polityczne, poczynając od liberalno-burżua-
zyjnych po socjalistyczne. Wymimy wc przyrodników
i lekarzy jak Benedykt Dybowski, Odo Bujwid, Romuald
Hinkiewicz, religioznawców jak Ignacy Radliński, geogra-
w jak Anna i Wacław Nałkowscy, zyków jak Stanisław
Kalinowski, pedagogów jak Jan Władysław Dawid, Adam
Marburg, Władysława Weychert-Szymanowska, wreszcie
ekonomistów jak Zygmunt Heryng. Z ruchem wolnomy-
ślicielskim od jego zarania związani byli Stanisław Brzo-
zowski, Stanisław Witkiewicz, Stefania Sempołowska, Iza
Moszczska, Staniaw Miciński, Andrzej Niemojewski,
Janusz Korczak, Gustaw Danowski, Andrzej Strug, Jerzy
Wasowski. Pć ostatnich nazwisk to nazwiska ludzi ściśle
związanych z masonerią.
Ciąg dalszy w Wolnomularzu zimowym.
Niepokorni, myślący antydogmatycznie
ludzie są nie na rękę każdej
niedemokratycznej władzy, czego
dowodem kolejne daty rozwiązywania
polskich organizacji wolnomyślicielskich:
1907, 1928, 1936, 1951.
38
W
okresie średniowiecza
szaleńcom często i łatwo
przypadał los włóczęgi.
Jak pisze historyk medycyny Edward
Shorter, wioskowych głupków
i wariatówczęstokroć zamykano
w komórkach i piwnicach, głodzono,
więziono w chlewikach lub po pro-
stu wypędzano z domu – wyrzuceni
z rodzinnych domów i wiosek zasi-
lali strumień żebraków włóczących
się w początkach ery nowożytnej po
drogach Europy.
Średniowieczną manajpierw zna-
czyły liczne leprozoria, gdy zaś trąd
ustąpił, jego miejsce zajęły choroby
weneryczne. Kolejną „zaraząmiało
być szaleństwo. Szaleńców i obłąka-
nych chętnie powierzano kupcom lub
pielgrzymom albo przewoźnikom,
którzy masowo „gubili” po drodze kło-
potliwy balast. Frankfurt w roku 1399
w ten właśnie sposób pozbył się goło
paradującego wariata, a w pierwszych
latach XV wieku w taki sam sposób
odesłano do Moguncji obłąkanego
zbrodniarza.
Przez długi czas nie do końca jasny
był dla badaczy i naukowców sens
zwyczaju wyprawiania szalców
statkiem z biletem w jedną stronę.
Początkowo sądzono, że miasta chcą
się w ten sposób pozbwałęsających
się szaleńców, szczelnie tych „przy-
jezdnych. Jednak okazało się, że nie-
szczęśników nie zawsze spotykał taki
los. Traały się bowiem punkty, gdzie
obłąkani zgromadzeni byli liczniej
niż gdzie indziej i wcale nie byli oni
tubylcami. Były to przede wszystkim
miejsca pielgrzymek. Bardzo więc
możliwe, że statki szaleńców tak
poruszające wyobraźnię zarówno lu-
dzi renesansu, jak i współczesnych
były statkami pątniczymi: w pełni
symbolicznymi statkami obłąkanych,
zdążających w nadziei odzyskania ro-
zumu. Zamykając ten szczególny ro-
dzaj pątników na terenie uświęconym
cudami, chwytano dwie sroki za ogon,
łącząc chęć uzdrowienia z zamiarem
wykluczenia.








39
Sens drówki szaleńców, sens ge-
stu, jakim byli wypędzani, ładowani
na statek i deportowani, nie polegał
jedynie na specznym pożytku i bez-
pieczeństwie współobywateli. Z aktem
tym wiązały s jeszcze inne znaczenia
– zbliżone do działań rytualnych, do
obrzędu. Wskazywać na to może fakt,
obłąkanym wstęp do kościoła był
wzbroniony, choć prawo kościelne nie
odmawiało im sakramentów. Kościół
nie stosował sankcji przeciwko du-
chownym, którzy postradali zmyy, ale
w Norymberdze w roku 1421 wygnano
niepoczytalnego księdza szczególnie
uroczyście, jak gdyby jego święcenia
potęgowy nieczystość. Czasami obłą-
kanych publicznie chłostano, po czym
symulowano za nimi pościg i wypę-
dzano zgami. Oznaki te świadczą, że
odjazd szalonych zaliczał się do grupy
wykluczeń rytualnych.
Żegluga po bezkresie d miała
zarówno swój aspekt praktyczny,
wiążący sz zyskaniem pewności,
że niechciani są już daleko i raczej
nie wrócą, i symboliczny – związany
z tajemniczą naturą masy wód. Woda
wszakże unosi, ale także oczyszcza;
żegluga zdaje człowieka na ślepy los,
czyni go niewolnikiem przeznaczenia.
Na swym szalonym statku szaleniec
zdążał w inny świat, ale też z innego
świata przybywał. Zatem wodny szlak
był Przejściem symbolizującym gra-
niczsytuację Podróżnika. Zamknię-
ty na statku, skąd nie ma ucieczki, jest
on oddany rzece o stu ramionach,
morzu o tysiącu dróg, ogromowi nie-
pewności. Jest Przyjezdnym w najdo-
skonalszym tego słowa znaczeniu, jest
niewolnikiem Przejazdu.
Podróż morska bez ścisłego przezna-
czenia i celu jest więc symbolem wy-
kluczenia społecznego, zaś otaczająca
statek woda nawiązuje do symboliki
przejścia i stanu medialnego przyna-
leżnego szaleńcom, a opisywanego
chby przez szkę strukturalną
w humanistyce. Do „zawieszonych
w próżni”, czyli podległych mediacji,
zaliczano ludzi nagle zmarłych, sa-
mobójców, dzieci, które zmarły t
po urodzeniu i nie zostały ochrzczo-
ne, ale także wszelkich odmieńców.
Wszyscy oni skazani byli na „społeczny
niebyt. Społeczności, które nie doko-
nały wobec nich odpowiednich rytu-
ałów, skazywały ich na pobyt w stanie
medialnym. Kultury zdominowane
przez światopogd mityczny tworzyły
skomplikowany system nakaw i za-
kazów oraz zachowań obowiązujących
w stosunku do ludzi znajdujących się
w tym pośrednim stanie.
Podstawowa opozycja obrzędów
przejścia, to opozycja „życie-śmierć”.
Człowiek, który znajduje się „w przej-
ściu” między jednym a drugim stanem,
na przykład między życiem a śmiercią,
w gruncie rzeczy nie znajduje się ani
tu, ani tu. Szaleniec czy, szerzej rzecz
ujmując, wyklęty lub niechciany
także.
Sytuacja graniczna, w jakiej znajdo-
wał się wykluczony, umownie zwany
szaleńcem, to nie tylko zresz sytuacja
morskiej żeglugi. To także zamknięcie
u bram miast. Wykluczony nie mógł
i nie powinien być więziony inaczej
niż na samym progu. Zatrzymywano
40
go więc w miejscu przejścia. Umiesz-
czony wewnątrz zewnętrzności i na
zewnątrz wnętrza, zyskiwpołożenie
w najwyższym stopniu symboliczne.
Tymczasem, każdy człowiek – i wte-
dy, i obecnie chce przynależeć do
wspólnoty, identykow się z n– za
wszelcenę znaleźć się w obrębie
Wewnętrznego Kręgu, jak symbolicz-
nie nazwał go C.S. Lewis – brytyjski
pisarz, historyk, lozof i teolog, czło-
nek grupy Inklingów (nieformalnej
grupy oksfordzkich intelektualistów).
W swej książce Diabelski toast Lewis
pisze, że pragnienie znajdowania się
w Wewnętrznym Kręgu jest jednym
z głównych czynników kierujących
ludzkimi działaniami. Jedną z sił,
które tworzą znany nam świat – całe
to kłębowisko zmagań, współzawod-
nictwa, pomieszania, przekupstwa
i uprzedzeń.
To, co Lewis wymienił jednym
tchem, jest dokładnym przeciwień-
stwem wartości wolnomularskich.
Wszak chęć przynależności za wszelką
cenę do grupy umownie nazwanej
Wewnętrznym Kręgiem to nic inne-
go niż zniewolenie, czyli przeciwień-
stwo wolności. Nieczysta rywaliza-
cja i współzawodnictwo przeczą idei
równości, braterstwo i tolerancja dla
innych pozostaje zaś w opozycji do
stygmatyzacji, jaką dotknięci wy-
kluczeni członkowie grupy ci, którzy
znaleźli się za burtą. Równocześnie,
wszystkie te działania niezwykle
powszechne, ogólnoludzkie… Nikt
nie chce być wykluczony i znaleźć
się w sytuacji Podróżnego na Statku
Szaleńców. Każdy więc dąży do tego,
by być „w, a nie „poza.
To dlatego właśnie ludzie zdobywa-
się na działania, o które nigdy by
się nie podejrzewali. To dlatego
w stanie przekroczyć cienką barierę
między Dobrem a Złem. Wszystko
w im zaspokojenia podstawowej
potrzeby potrzeby przynalno-
ści. To dlatego aśnie Stanfordzki
Eksperyment Więzienny tak bardzo
się „udał, że wymkł się spod
kontroli: zwykli studenci okazali się
bestiami zdolnymi dręczyć więź-
niów, czyli takich samych jak i oni
studentów, krym jednak przy-
padło w udziale odgrywanie innej
roli w eksperymencie. Tym samym
autor eksperymentu, amerykański
psycholog Philip Zimbardo, udo-
wodnił, że ludzie zdrowi psychicznie
w specycznych warunkach wcielają
się w role oprawców i oar, a powody
takich zachowań nie tkw w zabu-
rzeniach ludzkiej psychiki, lecz we
wywie otoczenia na jednost,
a przede wszystkim w przemożnej
chęci nie zostania wykluczonym. To
dlatego także „powdł się” ekspery-
ment Milgrama, badający ślepe posłu-
szeństwo wobec władzy, nakazujący
„karanie” wstrsami elektrycznymi
(symulowanymi, ale o tym uczestnicy
eksperymentu nie wiedzieli) mało
pojętnych uczniów. To dlatego -
nie najsilniejszy szok zaaplikowało
uczniowi 65% badanych. Dlatego
też nikt się nie wycofał, gdy oara
wyraźnie o to prosiła, ani wtedy,
gdy zaczęła wołać o pomoc, nawet
gdy wydawała okrzyki pełne bólu,
zaś 80% uczestników kontynuowało
wstrząsy mimo że uczeń wspominał,
że ma kłopoty z sercem i krzycz:
„Pozwólcie mi stąd wyjść!” (przy
dawce 300 V). To dlatego też już
nie w warunkach eksperymentu, ale
w rzeczywistości w czasie drugiej
wojny irackiej amerykańscy żołnierze
pastwili się nad więzionymi w obozie
jeńcami i z tych samych powodów
naziści w obozach koncentracyj-
nych dopuszczali się nadludzkiego
bestialstwa.
Oni wszyscy nie chcieli znaleźć się
„poza”. Każdy z nich dążył więc do
tego, by znaleźć się „w” obrębie We-
wnętrznego Kręgu, który, jak dowodz
Lewis, jest nieuchwytnym Camelo-
tem – niezwykle trudno osiągalnym,
a przez to jeszcze bardziej pożądanym.
Dlaczego? Bo przyjęcie do pewnej
szczelnej grupy czy uprzywilejowa-
nego stowarzyszenia łączy się z natych-
miastową nobilitacją, podniesieniem
statusu, umocnieniem tożsamości. Do
tego tajemniczego” kręgu nie można
się jednak dostać wprost, formalnie.
Dzieje się to stopniowo, jakby niepo-
strzeżenie, nagle okazuje się, że jest
się już wewnątrz.
Zewnętrzny nacisk członków
wspólnoty Wewnętrznego Kręgu jest
ogromną siłą. Jednak, jak się okazu-
je, jeszcze większą jest wewnętrzna
motywacja pretendującego do bycia
członkiem wspólnoty, by znaleźć się
w środku, w jej obrębie. Dążenie jed-
nostki do Wewnętrznego Kręgu spra-
wia, że ludzie są gotowi na wszystko.
Godzą się na przejście upokarzacego
rytuału inicjacji, w czym specjalizują
się różnorakie sekty, godzą się na po-
pełnianie zbrodni na przykład po to,
by wejść w skład nieformalnej grupy
młodzieżowej, decydują się wreszcie
na drogę „po trupach, by pokonać
współpracowników swojej korporacji
i znaleźć się na szczycie w Cen-
tralnym Kręgu”. Ta siła motywacyjna
zostaje podwójnie wzmocniona przez
to, co Lewis nazwał „lękiem przed
pozostaniem na zewnątrz”. To właśnie
lęk przed odrzuceniem może sparali-
żowi zniweczyć osobistą wolność
i niezależność.
Takich Wewnętrznych Kręgów każ-
dy ma w swoim życiu wiele. Kręgiem
jest naród, rodzina, klasa szkolna,
grupa wieśnicza; my wresz-
cie tworzymy nasz Wewtrzny
Krąg. Jednak, nawet bez specjalnych
przemyśleń można skonstatować, że
nie każdy krąg odgrywa pozytyw
rolę. Ponadto, każda grupa, nawet
ta, której regy sprawiają wrażenie
czystych, wywiera wpływ na jednost-
i oczekuje od niej respektowania
wewnętrznych norm. Jeśli s tego
nie czyni – ląduje się za burtą. Z łatką
szaleńca lub wyktego. To dlatego
właśnie warto pracować nad sobą,
„ociosywać kamień” i wygładzać go,
zyskując przy tym wiaw potęgę
wolności, równości i braterstwa.
Powiedziałam N.V.
Deska wygłoszona podczas prac
Sz...L... Gaja Aeterna na Wsch...
Warszawy w lutym 2013 r.
41
J
eśli coś skłania historyka do blsze-
go przyjrzenia siężydomasonerii,
to nawet nie to, że wciąż nie brak
fanatyków próbujących ugr na niej
kilka procent politycznego poparcia lub
parę egzemplarzy sprzedanych książek.
Chodzi raczej o lekcję, która płynie z tej
historii. Wania się z niej niebezpiecz-
ny mechanizm samospełniających się
przepowiedni, zaklęć i nieporozumień.
To w końcu jeden z larów „polskiego
piekła” (choć nie tylko polskiego), dziś
może najmniej ważny. To siła napędowa
środowisk skrajnych. A wszystko to ra-
zem kosztowało życie niejedno istnienie
ludzkie. Sprawa nie jest więc błaha.
P
odglebie dla kariery zwrotu „ży-
domasoneriawyrosło z niechę-
ci Kościoła katolickiego wobec ludzi
symbolicznej kielni. W przesci
instytucja ta wielokrotnie potępiała
masoner2. Pierwszy dokument, jaki
pojawił się w tej sprawie, to wydana przez papieża Klemen-
sa XII bulla In eminenti apostolatus specula z 28 kwietnia
1738 roku. Później papież Leon XIII ogłosił w 1884 roku
encyklikę Quod sectam massonum: Humanum genus. Nega-
tywnie ocenił masonerię i skutki jej działalności równi
w encyklice Annum ingressi (10 marca 1902roku). Każdy,
kto choć raz miw ręku te dokumenty, może dojść do
wniosku, że użyty w nich ostry i zdecydowany język
kontrastuje z miałkoścargumentacji. W tych okolicz-
nościach wielu duchownych i wiernych wiedziało, że
masonerii mają nie lubić, ale nie mieli pojęcia, dlaczego.
Dla części radykalnych polityków stało się jasne, że zakaz
wspierania i przynależności do masonerii powinien zostać
czywzmocniony. Idealnie nadawał się do tego rzekomy
alians masońsko-żydowski. Wyrosło z tego ujednolicone
i łączne traktowanie masonerii i jak to wówczas okre-
ślano – żydostwa. Od tego był już tylko krok do narodzin
„żydomasonerii” i „judeomasonerii”.
J
eśli kog ten zabieg zaskakuje, to warto przypomni
oblicze Kościoła z czasu przed II Soborem Watykskim.
Do czasu tego wiekopomnego wydarzenia przeciętny ka-
płan i wierni z najmniejszych nawet wsi mieli doskonale
wyrobioną opinię na temat Żydów. Tylko dla formalności
dodam, że była to opinia najczęściej negatywna. Żyw
powszechnie napastowano różnego typu epitetami i inwek-
tywami. Uważano ich za „morderców Jezusa. Imputowano
im knucie przeciw najświętszej wierze. Jeszcze w XIX wieku
(choćby we Lwowie) znajdujemy ślady oskarżeń o tzw.
mordy rytualne. Gorliwie modlono się o nawrócenie po-
tomków Mojżesza. A gdy już się nawracali, to uważano ich
za najgorszy, bo ukryty i niepewny element. Dorobienie

D R H A B . Ł u K A S z T O M A S z S R O K A





1


42
więc masonerii tożsamości żydowskiej możemy uznać za
socjotechniczny majstersztyk. Niektórzy zaczęli „dostrzegać”
w przeszłci rzekome współdziałanie obydwu sił. Nie trzeba
było długo czekać, by wytoczono przeciw nim najcięższe
działa. Lotem błyskawicy ziemie polskie obiegła wieść, że
to oni” stoją za upadkiem Rzeczypospolitej. Mamy tu do
czynienia z realnym owocem fantastycznych rojeń. Ów
zatruty owoc napędz niejeden tumult i pogrom antyży-
dowski. Przyczyn s tdo zajstwa prezydenta Gabriela
Narutowicza. Skoro bowiem siły te miały doprowadzić do
upadku Rzeczypospolitej, to jeden z fanatyków odczytał
ich obecność w otoczeniu prezydenta za złą wróżbę, którą
powstrzymać tylko strzał z pistoletu
Pytania, które wobec tego, co wyżej zostało napisane,
należy postawić brzmią: Czy faktycznie masoneria
posiada żydowską genezę? Czy odnajdujemy jakiekolwiek
ślady sojuszu lub przynajmniej doraźnego współdziałania
masońsko-żydowskiego? Otóż zakładam, że w tym krótkim
artykule mogę odnieść się do tych problemów wyłącznie
w formie skrótowej. Tekst ten sygnalizuje pewne zjawisko,
ale go w pełni nie wyjaśnia. Wszak to temat na książkę i to
nie jedną. Ujmę więc sprawę najkrócej jak to możliwe,
starając się uniknąć uproszczeń.
L
egendarna wersja historii masonerii sięga czaw biblij-
nych. Wedle tej narracji masoni dziedzicami Hirama
budowniczego Śwtyni Salomona, zamordowanego przez
niegodziwych uczniów, którzy chcieli wymusić od niego
hasło uprawniające do poboru wyższej wypłaty. Usytuowanie
genezy masonerii w starożytnym Izraelu sprawia, że po dziś
dzień w ruchu tym obecne są symbole znane ze Starego
Testamentu oraz język hebrajski – najczęściej pojedyncze
zwroty. Przeciwnikom masonerii to wystarczy, by epatować
żydowskimi motywami, np. na oadkach swoich książek:
masoneria w tytule, a w tle Gwiazda Dawida i hebrajsko-
języczny napis. Gra skojarzeń jest prosta. Nie idzie o to, że
jest nieuczciwa. Używana w złych intencjach jest po prostu
upia. Na tej samej zasadzie można kojarzyć okładki książek
o historii chrześcijaństwa. Wszak jego korzenie także sięgają
starożytnego Izraela. A wszyscy założyciele tej religii byli
Żydami. Jeśli za czołowych założycieli potraktować również
apostołów, to tutaj wytkiem jest tylko św. Łukasz, z po-
chodzenia najprawdopodobniej Syryjczyk. Oczywiście,
jak każda nowa religia, chrześcijaństwo z biegiem czasu się
emancypowało, a jego ojcowie chętnie podkreślali swoją
odrębność. Z czasem żność do zaznaczenia odmiennci
od żydowskiej macierzy, przeobraziła sw niechęć wobec
niej. Z tego powodu z kościołów zniknęło wiele symboli
żydowskich. Ale to j inna historia…
P
rzed II wojświatową krytycy masonerii zwykli
nazywać „narzędziem w rękach Żydów. Dowodem
tego miała być obecność wpływowych Żydów w jej sze-
regach. Co więcej, mieli oni wykorzystywać formację
dla celów strategicznych własnego narodu. Czy występuje
tu jakieś podobieństwo? To wypisz, wymaluj historia
narodu polskiego w XIX i XX wieku, który wielokrotnie
w różnych miejscach, pośród rozmaitych wpływowych
kręgów szukał wsparcia dla swoich celów. W dobie zabo-
rów szło o odzyskanie niepodległości. Później zabiegano
o uwolnienie Polski od supremacji politycznej ZSRR.
Może masoneria nie kwalikowała się do tego, by służ
za bezpośrednie narzędzie wpływu, ale w tych trudnych
czasach w lożach wsparcie znalazło wielu emigrantów
z Polski. Wykorzystywali oni środki i kontakty warsztaw
dla sprawy polskiej. Czy krytycy masonerii, zwłaszcza ci
z Polski, widw tym coś złego? Jeśli tak, to zakładam,
że brzydsię sukcesami księcia Adama Jerzego Czar-
toryskiego, Ignacego Jana Paderewskiego i wielu innych
patriotów polskich. Pewno gardzą żołnierzami podziemia
i opozycjonistami czasów PRL, dla których po ucieczce
lub wygnaniu z Polski adresy lóż często były pierwszymi,
pod którymi mogli szukać pomocy.
P
rzejdźmy teraz do bardziej odległej historii.
W 1717roku w Anglii narodziła się masoneria spe-
kulatywna, która pozostała wierna tradycjom Starego
Testamentu, ale pełnymi garściami zaczęła czerpać równi
z Nowego Testamentu. Składające sz obydwu ksiąg
Pismo Święte zaczęło towarzyszmasonom podczas
rytualnych posiedzeń. Bracia obrali sobie za patronów
św. Jana Chrzciciela oraz św. Jana Ewangelistę. Do tej pory
w dni, na które przypadają ich wspomnienia, odbywasię
uroczyste posiedzenia ż (są to, wymieniając w tej samej
kolejności: 24 czerwca i 27 grudnia). Przyjmowani do ż
przysięgi składają na Pismo Święte, otwarte na Ewangelii
Świętego Jana.
W
wydanej w 1723 roku w Londynie Konstytucji An-
dersona (e Constitutions of the Free-Masons) mowa
jest o tym, że mason „jeśli prawdziwie pojmuje Sztukę, nie
będzie nigdy ani głupim ateistą ani niereligijnym liberty-
nem3. Pojawiło steż zalecenie, by adepci wolnomularstwa
„wyznawali tę Religię, co, do której zgadzają się wszyscy
ludzie”
4
. Obydwie formuły oraz całokształt przepisów
i obyczajów pozwalał odnaleźć się w strukturach wolnomu-
larskich zasymilowanym Żydom. Problem stanowił wymóg
złożenia przysięgi na Pismo Święte, ale temu dość szybko
zaradzono. Postanowiono, że każdy przysięgać będzie na
swoją świętą księgę, zatem chrześcijanin na Pismo Święte,
Żyd na Torę, muzułmanin na Koran itd. Fakt, że czyjeś progi
mógł przekroczyć Żyd zasymilowany nie był jednak żadnym
postępem. W tamtym czasie istniały już takie organizacje,
choćby bractwa kupieckie i rzemieślnicze. Notabene Żyd
będący przechrztą mógł zostać nawet wpływowym księ-
dzem katolickim. Za przykład posłużyć może ksiądz Józef
Bogucicki (1747-1798), historyk Kościoła, pierwszy Żyd
cy profesorem Uniwersytetu Jagiellońskiego. Wspólnie
z biskupem H. Szembekiem dokonał reformy Wydziału
43
Teologicznego tej uczelni. Dla sprawiedliwości zaznaczyć
trzeba, że, gdy mowa o przekraczaniu progu loży przez
Żyda zasymilowanego, to stoi za tym praktyka. W teorii,
do loży mógł przystąpić także Żyd ortodoksyjny. W rze-
czywistości jednak decydowali się na to niemal wyłącznie
Żydzi zasymilowani. Loże stanowiły przedłużenie relacji
profańskich: środowiskowych i zawodowych. Wstępowali
do nich gremialnie: wojskowi, wykładowcy akademic-
cy, urzędnicy i inni. Z czasem zaczęły nawet powstaw
loże grupujące przedstawicieli konkretnych profesji. Jeśli
w danym środowisku nie było Żydów, to siłą rzeczy nie
znaleźli soni później w tworzonej przez nie loży. Jeśli
zaś pojedynczy Żydzi przenikali do tych środowisk, to
właśnie zasymilowani.
L
udwik Hass dowodził, że tolerancyjna interpretacja
przepisów masońskich w Anglii nie zawsze znajdo-
wała uznanie na kontynencie. Tu zdarzały się loże, które
akceptowały wyłącznie chrześcijan. Ale także w obrazach
lóż otwartych na Żydów dostrzegamy tylko pojedyncze
nazwiska tych zasymilowanych. Jak pisze Ludwik Hass:
Utrudniała im więc udział w «Sztuce Królewskiej» jej
symbolika [zakorzeniona w chrześcijaństwie przyp.
aut.], odgrywająca w niej rolę podstawową. Nie przema-
wiała bowiem do wyobraźni ludzi wychowanych jak
Żydzi – w innym kręgu kulturowym, bądź nawet była dla
nich niezrozumiała. Nie mogli też bez naruszania swoich
przepisów religijnych dotyczących spożywania potraw
przyrządzonych rytualnie brać udziału w urządzanych
przez loże bankietach czy kolacjach. Te zaś stanowiły
wówczas integralną część życia wolnomularskiego, nawet
posiedzenia lożowe nieraz odbywały się w oberżach5.
N
iektórzy badacze historii Żyw i masonerii przywo-
łują jako argument wskazujący na ich współzalność
narodziny 13 pdziernika 1843 roku w Nowym Jorku Nie-
zależnego Zakonu Synów Przymierza (Independent Order
Bnai Brith), znanego w świecie pod nazwą „Bnai B’rith.
Organizację tę założ Heinrich Jones, który zapożycz od
wolnomularzy sposób prowadzenia obrad, symbole i stopnie.
Rytuał o proweniencji masońskiej zawierał dużo odniesień do
Starego Testamentu. Członkowież, tak samo jak masoni,
nazywali siebie braćmi. Zdaniem wspomnianych wcześniej
badaczy „fakty te same mówią za siebie. Tymczasem, jeśli
powstanie „Bnai Brithświadczy o czymkolwiek, to przede
wszystkim o tym, że Żydzi nie czuli się w masonerii spełnieni.
W innym wypadku nie tworzyliby asnej struktury. Wymow-
ne jest tae i to, że conkowie „Bnai Brithszybko odeszli
od tradycji masskich. Na początku XX wieku organizacja
ta uległa wywom syjonizmu. Współcześnie posiada ona
charakter wyłącznie kosmopolityczny i humanitarny. Nie
mniej wymowna jest relatywnie słaba pozycja masonerii
w Izraelu. Pstwu, które w obliczu poważnych zagrożeń
zewnętrznych bazuje na wartościach narodowych i religijnych,
nie zawsze po drodze z ruchem odwołującym się do tego, co
powszechne i uniwersalne. Z tego nie raz wyniknęły niepo-
rozumienia, które zostały jednak zażegnane. Pomoa w tym
bez wątpienia dobra wola obydwu stron. Tym, co decyduje
o komforcie działania organizacji masońskich pośród Żydów,
jest to, że ze strony judaizmu nigdy nie doszło do potępienia
masonerii. Zresztą w łonie tej religii nie marodka, który
głby wydać takie oświadczenie. W przeciwieństwie do
katolicyzmu jest to religia zdecentralizowana. Nie posiada
ona jednego ośrodka władzy (jak Watykan w przypadku
katolików). W ten sposób loże masońskie, gdy oczywiście
tego ch, układają sobie relacje nie z całym wyznaniem,
ale z jego poszczególnymi reprezentantami, na konkretnym
obszarze. Dotychczasowa praktyka wskazuje, że większość
rabinów z nurtów reformowanego i konserwatywnego
posiada przychylny stosunek do ruchu masońskiego, bądź jest
wobec niego obojętna. Stanowisko rabinów ortodoksyjnych
posiada więcej niuansów. Na ogół nie zabiera oni zdania na
temat Sztuki Królewskiej, ale tjak przystało na ortodok-
sów zabiegają o to, by związani z nimi wierni koncentrowali
się wyłącznie na sprawach religii. Trudno wc oczekiwać,
by rabini ortodoksyjni, którzy odradzają lub nawet zakazują
korzystania z iPhonea jako rzeczy zbytecznej i odrywającej
uwagę od spraw wiary, zachęcali do wspowania do ż.
H
istorię przyczyn i konsekwencji narodzin mitu „ży-
domasonerii” warto znać dla celów poznawczych.
Winni poznać ją zwłaszcza ci, którzy współcznie sięgają
po to narzędzie, by załatwić swoje partykularne interesy.
Chodzi o to, aby wiedzieli, że posługują się tym samym
narzędziem, z którego w przesci korzystali żnego typu
zbrodniarze. Czy na pewno poczuwasię do powinowactwa
z nimi? Wreszcie należy przypominać tę historię ludziom
posiadacym wyw na innych (politykom, dziennikarzom,
duchownym wszelkich wyznań itp.), aby zobaczyli, jak
niczym nieuzasadniony slogan wymknął się spod kontroli
swym twórcom i żyje własnym życiem. #
Autor pracuje w Instytucie Historycznym Uniwersytetu Peda-
gogicznego im. Komisji Edukacji Narodowej w Krakowie
1 Zob. P. Śpiewak, Żydokomuna. Interpretacje historyczne, Warszawa 2012.
2 Zob. Breviarium dei. Wybór doktrynalnych wypowiedzi Kcioła, pod red. ks. I. Bokwy, oprac. ks. I. Bokwa, ks. T. Gacia, ks. S. Laskowski, ks. H. Wójto-
wicz, Pozn 2007. Por. Z. Suchecki, Kościół a masoneria, Kraków 2008.
3 T. Cegielski, Księga Konstytucji 1723 roku i początki wolnomularstwa spekulatywnego w Anglii. Geneza-Fundamenty-Komentarze, Warszawa 2011, s. 401.
4 Ibidem, s. 401.
5 L. Hass, Żydzi i „kwestia żydowska” w dawnym wolnomularstwie polskim (do lat dwudziestych XIX w.), „Biuletyn Żydowskiego Instytutu Historycznego
w Polsce” 1977, nr 4 (104), s. 9.
44
H
artl urodził s 13 listo-
pada 1904 r. w bawarskim
Rholzen, w rodzinie-
cej miejscem silnych tarć świa-
topogdowych. Jego ojciec na-
uczyciel był wolnomyślicielem
pozostającym pod silnym wpły-
wem liberalnego antyklerykalizmu,
lecz za namową przywiązanej do
katolicyzmu matki młody Albert
już w wieku pięciu lat został mini-
strantem, a potem trafił do szkół
prowadzonych przez benedykty-
nów. W latach 1910-1914 uczęszczał
do szky podstawowej w Hofkir-
chen, a następnie (1914-1919) do
Lateinschule w Schayern. W tym
okresie, w 1916r., zmarł jego oj-
ciec, a wpływy matki sprawiły, że
Albert zdecydował się zwzać swo
przysość ze stanem duchownym.
W latach 1919-1923 kształcił się
w Erzbischöflichen Seminar we Frei-
sing, a po uzyskaniu w 1923 roku
matury rozpoczął studia w zakresie
filozofii i teologii na Uniwersytecie
w Monachium. W tym okresie ucho-
dził za nieprzeciętnego studenta
i otrzymywał bardzo dobre opinie.
Ukoronowaniem tych lat było przy-
jęcie w 1929 roku w katedrze we
Freising śwceń kapłskich z rąk
arcybiskupa Monachium i Freising
Michaela kardynała von Faulhabera.
W
następnych latach ks. Albert
Hartl pracował jako nauczyciel,
a potem jako prefekt w seminarium
młodzieży katolickiej we Freising.
Z biegiem czasu coraz wyraźniej dawa-
ły o sobie znać jego liczne tpliwości
odnośnie do powołania i przynależ-
ności do stanu duchownego. Począw-
szy od 1929 r., można zauważyć też
u niego bardzo wyraźną fascynację
oraz popieranie działań i ideologii
państwa narodowo-socjalistycznego.
Mimo krytyki ze strony przełożonych,
ks. Hartl coraz śmielej poczynał sobie
na tym polu, a jego entuzjazm w tym
zakresie sprawił, że posunął się do
przyjęcia członkostwa w kierowanej
Mimo braku precyzyjnych wyliczeń różni autorzy szacują, że na terenach okupowanych przez
IIIRzeszę w wyniku nazistowskich represji straciło życie od 100 do 200 tys. wolnomularzy.
D R N O R B E R T W Ó j T O W I C z

,








45
przez Adolfa Hitlera partii narodowo
-socjalistycznej (NSDAP). Efektem
tych działań było zerwanie nie tyl-
ko z katolicką hierarchią kościelną,
ale również z chrześcijaństwem jako
takim. Apogeum tej decyzji miało
miejsce 5 stycznia 1934 r., kiedy to
formalnie opuścił on szeregi pasterzy
Kościoła, a następnie zostpublicznie
ekskomunikowany.
W
stąpienie do „Schutzstaffel der
NSDAP (SS), a następnie
zwzanych z nimi organów bez-
pieczstwa „Sicherheitsdienst des
Reichsführers-SS” (SD) zaowocowa-
ło obciem przez SS-Hauptsturm-
führera Alberta Hartla w listopa-
dzie 1935 r. kierownictwa grupy
II/113 Konfessionell-politische
Stmungen”, istniecej w ramach
dowodzonego przez SS-Sturmbann-
führera Franza Alfreda Sixa Amtu
II SD-Inland. Struktury użby
Wywiadu SD i dziania prowadzo-
ne przez nie w zakresie pordku
religijnego zostały opisane dość
szczełowo w książce Wolfganga
Dierkera Wojownicy wiary Himm-
lera (Himmlers Glaubenskrieger. Der
Sicherheitsdienst der SS und seine
Religionspolitik 1933-1941). Autor
ten wskazyw, że wśród funkcjona-
riuszy tej struktury nie brakowało
byłych duchownych, pośród których
znaczącą rolę odgrywał właśnie Al-
bert Hartl, uchodzący za wiodącego
eksperta w sprawach kościelnych
i głównego architekta antykatolickiej
struktury szpiegowskiej Heydricha.
Z niesłabnącą nienawcią prześlado-
wali oni Kciy i zwalczali religię
chrzcijańską w Niemczech.
O
kres ten przyniósł również
znaczące zmiany w życiu oso-
bistym Hartla, który w 1936 roku
poślubił Marianne Schlüter-Stolle,
byłą dziewczynę szefa Głównego
Urzędu SD Rein harda Heydricha.
Charakterystyczne było wykorzystanie
przez niego tej okazji do podkreślenia
antykościelnej postawy. Na miejsce
ceremonii wybrał związany ze sta-
rożytną mitologią germańską szczyt
Brocken w górach Harzu, który był
jednym z symbolicznych miejsc neo-
pogańskich kultów i rytuałów ukutych
w łonie SS.
P
rzy okazji prowadzonych przez
IIIRzes działań zbrojnych, za-
trudniony na co dzień w Sicherheits-
dienst Albert Hartl porzucał nieraz
urzędnicze biurko angażowany przez
przożonych w działania bezpośrednie.
W marcu 1938 roku Hartl wziął udzi
w Anschlussie Austrii jako członek
specjalnej grupy Einsatzkommando
Österreich, mającej wykonyw zada-
nia związane z walką z przeciwnikami
politycznymi i ideologicznymi. Opi-
suc działalność tej struktury (i ana-
logicznych grup tworzonych podczas
niemieckiej inwazji w Sudetach, reszcie
Czechosłowacji i Polsce), Heydrich
w memorandum z 2 lipca 1940 roku
wskazywał m.in., że poprzez prowa-
dzone aresztowania zadano ciężkie
ciosy wrogim elementom z obozu emi-
gracyjnego, masonerii i judaizmowi.
Podobnie w trakcie kampanii polskiej
w 1939 roku zaangażowano Hartla,
który kierował m.in. posunięciami nazi-
stowskich służb bezpieczeństwa wobec
jezuitów w Krakowie. Duchowni ci
zostali 10 listopada 1939 r. aresztowani
przez gestapo i po pobycie w więzieniu
na Montelupich przetransportowani
do obozu pracy w Wiśniczu, a następ-
nie do obozów zagłady w Oświęcimiu
i Dachau.
K
iedy 27 wrznia 1939 roku,
decyzją Heinricha Himmlera,
po połączeniu policji bezpieczeństwa
Sicherheitspolizei (Sipo) i służby bez-
pieczeństwa Sicherheitsdienst (SD)
utworzono scentralizowany Reichssi-
cherheitshauptamt (RSHA), Hartl
został przeniesiony do nowopowstałej
Amtsgruppe IV B RSHA, będącej cen-
trum informacji o Kościele. W marcu
1941 r. awansowany do stopnia SS-
Sturmbannführera, otrzymał nomi-
nację na naczelnika Amtsgruppe IV B
RSHA, w skład której wchodziły wów-
czas cztery referaty: IV B 1 „Politischer
Katholizismus” i IV B 2 „Politischer
Protestantismus, Sekten” – kierowane
przez SS-Sturmbannführera Ericha
Rotha, oraz IV B 3 „Sonstige Kirchen,
Freimaurereikierowany potem przez
SS-Obersturmbannführera Oona
Wilhelma Wandesleben i IV B 4 „Ju-
denangelegenheiten, Räumungsan-
gelegenheiten” pod dowództwem
osławionego SS-Sturmbannführera
Adolfa Eichmanna.
D
zialność kierowanej przez
Hartla grupy skierowana była
w znacznej mierze przeciwko kościo-
łom chrzcijańskim, bo jak podkrlał
on sam podczas spotkania u Heydricha
we wrześniu 1941 r.: „Naszym celem
jest zniszczenie całego chrześcijań-
stwa. Po wojnie chwalił się, że w czasie
gdy kierował wydziałem kościelno-
politycznym, dysponował 200 agen-
tami umiejscowionymi w strukturach
niemieckich kościołów wszystkich
denominacji. Byli to profesorowie,
proboszczowie, zakonnicy, świeccy
pracownicy, a nawet emerytowani
biskupi – zarówno w Niemczech, jak
i w Rzymie. Ojciec Robert Graham
SJ uważa wręcz, że Hartla można


46
nazwać «Eichmannem» od niemie-
ckich katolików, gdyż jego działalnć
była dla katolików i protestantów tym,
czym działalność Adolfa Eichmanna
dla Żydów.
N
iewątpliwie na polu walki
z chrześcijaństwem Hartlowi
udało się uczynić najwięcej szkody
i te działania były najbardziej spekta-
kularne. Ale Amtsgruppe IV B RSHA
zajmowała się nie tylko zwalczaniem
chrześcijaństwa. Warto podkreślić, że
zajmujący się w tej strukturze m.in.
problematyką wolnomularską referat
IV B 3 przez długi czas kierowany był
bezpośrednio przez Hartla i dopiero
w grudniu 1942 r. został obsadzony
przez Wandeslebena. Na przestrzeni
blisko dwóch lat konsekwentnie reali-
zował on politykę zwalczania struktur
wolnomularskich i represjonowania
byłych działaczy ruchu. Ich nieszczęś-
ciem było to, że przez zwolenników
neopogańskich, germańskich kultów
utożsamiani byli z myślą judeochrześ-
cijańską. Mimo braku precyzyjnych
wyliczeń różni autorzy szacują, że
w wyniku nazistowskich represji na te-
renach okupowanych przez IIIRzeszę
straciło życie od 100-200 tys. maso-
nów. I aczkolwiek szacunki te dotyczą
całego okresu 1933-45, to jednak nie
da się ukrtego, że niemała w tym
zasługa polityki prowadzonej przez
Hartla.
W
latach 1939-1941, skrywając
się za pseudonimem Anton
Holzner, Hartl opublikował czte-
ry książki w narodowosocjalistycz-
nym berlińskim wydawnictwie SS
„Nordland-Verlag”. Pierwszą z nich
była wydana w 1939 roku autobio-
graa zatytułowana Das Gesetz Goes.
Książka ta pokazuje ewolucję świato-
poglądu Hartla, dzieląc jego życie na
sześć wyraźnych etapów: widzimy
więc kochającego zabawę młodego
chłopca, który następnie staje s
zbuntowanym uczniem szkoły klasz-
tornej, by z biegiem czasu porzucić
postawę buntu i przekształcić się we
wzorowego ucznia teologii, a potem
w idealistycznego młodego księdza, aż
w końcu pod wpływem rzeczywisto-
ści, z którą przyszło mu się mierzyć,
ewoluuje w rozczarowanego starszego
kapłana, który w konsekwencji opusz-
cza kapłaństwo i Kościół, przechodząc
na pozycje narodowosocjalistyczne.
W ślad za Das Gesetz Goes w kolej-
nych latach opublikowEwige Front
(1940), Priestermacht (1941) i Zwinge
das Leben (1941). Priestermacht stano-
wi niejako rozwinięcie pewnych myśli
z pierwszej książki i w zamierzeniu au-
tora miała być m.in. próbą pokazania
zasad funkcjonowania kapłaństwa.
B
łyskotliwa kariera Hartla zdała się
załamywać w 1941 r. w zwzku
z domniemanym molestowaniem sek-
sualnym, którego miał się dopuścić.
W styczniu 1942 r. został wysłany przez
Himmlera do Kijowa z misją specjal-
w celu zbadania sytuacji duchowej
w Związku Radzieckim. Wówczas to
doszło do prawdziwego lub udawa-
nego, ale z pewnością dość ważnego
przomu w jego życiu. Okoliczności
tego wydarzenia, powołując się na ze-
znania Hartla, opisał na kartach Mi-
strw śmierci (Masters of Death. e
SS-Einsatzgruppen and the Invention
of the Holocaust) Richard Rhodes.
Momentem zwrotnym miała oka-
zać się odbyta w marcu lub kwietniu
1942 r. podż samochodem w oko-
licach Kijowa. Wyprawa na kolację
do wiejskiej posiadłości kierującego
Einsatzgruppe C Brigadeführera Maxa
omasa zapowiada się doskonale.
Sam Hartl podkrlał, że „była to zwy-
czajna wiejska droga, idealna, jli ktoś
chci wyrwać się z miasta i zaczerpć
świeżego powietrza. Krajobraz wokół
był przepiękny. Towarzyszący mu
były dowódca wchodzącego w skład
Einsatzgruppe C oddziału Sonder-
kommando 4a SS-Standartenführer
Paul Bobel kierował we wrześniu 1941
roku olbrzymią masakrą Żydów ki-
jowskich. Kiedy dojechali do Babiego
Jaru, sielskie dotychczas widoki uley
drastycznej modykacji. W pewnym
momencie wspomin Hartl jecha-
liśmy wzdłuż długiego wąwozu. Za-
uważyłem dziwne ruchy gleby: grudki
ziemi wyskakiwały w górę, niby pod
wpływem własnego napędu, zauważy-
łem tdym. Wszystko to przypomina-
ło wygasający wulkan, jak gdyby pod
ziemią wciąż pulsowała lawa. Wszystko
to opatrzone komentarzem Blobela,
który z dumą wskazywał, że „tu leży
moje 30 tysięcy Żyw, zrobiło na
Hartlu wstrząsace wrażenie. Kilka
miescy źniej z powodu załamania
nerwowego b leczony w Kijowie, a po
szciu miesiącach rekonwalescencji
zost z powodów zdrowotnych zwol-
niony ze by w SS. Czy był to efekt
faktycznie doznanej traumy, czy też
jedynie próba uniknięcia przydziału
do Einsatzgruppe C trudno jest po-
wiedzi. Tak czy inaczej, w 1943roku
udało mu się powrócić do RSHA, gdzie
zost zaangażowany w nowo utworzo-
nej Gruppe I „Kult” w Amtsgruppe VI
(„SD-Ausland”).
P
o wojnie Hartl został schwytany
przez siły brytyjskie w Karyntii.
Stanął wprawdzie przed niemieckim
sądem denazyfikacyjnym, lecz zost
uwolniony od stawianych mu zarzu-
tów. Większych konsekwencji wobec
niego nie wycgnto, gdyż był zbyt
cenny jako świadek w procesach
innych, wkszych” zbrodniarzy
wojennych. Dopiero w połowie
lat 60. stał przed dem zost
uznany współwinnym zamordo-
wania polskich księży katolickich
i skazany na 4 lata wzienia. Były
to konsekwencje niewsłmierne
do skali spustoszenia, jakie poczynił
Hartl w okresie swojej słby w SD
i miast mówienia o „dosięgającej
go” ręce sprawiedliwci bardziej
adekwatne byłoby raczej stwierdze-
nie, żeka ta go co najwyżej lekko
musnęła. Po odbyciu kary osiadł
w Bodman-Ludwigshafen w kraju
związkowym Badenia-Wirtembergia,
gdzie pracował jako dziennikarz.
W okresie powojennym Hartl zo-
stał aktywnym członkiem liberalnej,
niechrzcijańskiej i nawiązucej
do idei panteistycznych wslnoty
Deutschen Unitarier, dla krej
opracow kilka ważnych publikacji
programowych. Zmarł 14 grudnia
1982 w Ludwigshafen. #