W NUMERZE
Wiosna 2014
58
ISSN 1231-0115
cena: 20 zł
(w tym 5% VAT)
PISMO PRZYJACIÓŁ SZTUKI KRÓLEWSKIEJ
Co to znaczy
być Europejczykiem ..................str. 3
Drogi i bezdroża
pstwa laickiego ........................str. 7
Wolność, równość,
braterstwo ..................................str. 10
Masoni to taki lud ....................str. 11
Pleciemy farmazony? .............str. 16
Czy masoneria
rządzi światem ..........................str. 19
Masonka nie taka straszna ....str. 21
Bie prace
z prof. Obirkiem .......................str. 25
Bogu świeczkę
i diabłu ogarek ...........................str. 26
Wyznania chrzcijanina
i masona ......................................str. 27
IPN nie
promujemasonerii ..............str. 33
Stanisław Kostka Potocki,
czyli książę wców ..............str. 39
S... Ala ma br... kota ..................str. 46
3
W o l n o m u l a r z P o l s k i W i o s n a 2 0 1 4 n u m e r 5 8
Z R Ę B Y B U D O W Y
C
zy tej od Atlantyku do Odry, jak chcą jedni?
Czy też do Bugu – za czym optują inni? A może
po Ural, jak to w swej wizji „Europy Ojczyzn
postulował przed laty gen. Charles de Gaulle? Gdzie
i w jakiej formie przebiegają dziś rzeczywiste podziały,
nie tylko w sensie państwowo-prawnym, ale faktycznym,
wynikającym z istniejących różnic natury ekonomicznej,
kulturowej, cywilizacyjnej i wcale nie na koniec religijnej?
Różnic i podziałów bynajmniej niebędących w zaniku
w obliczu postępującej globalizacji, modernizacji oraz
coraz powszechniejszego dostępu do internetowych
możliwości bezpośredniego komunikowania się ponad
wszelkimi granicami.
Kto w tych warunkach ma prawo, nie tylko ze wzgdu na
rodzaj posiadanego paszportu czy metryki, ale w oparciu
o własne, głębokie, wewnętrzne przekonanie, uważać się
za Europejczyka u progu nowego stulecia i tysiąclecia,
w które właśnie wkraczamy? Na czym polega ta europejska
tożsamć, której poświęcić pragnę niniejsze rozważania?
Przypom, że zapalając przed siedmiu laty świaa naszej
Szanownej Loży Europa na symbolicznym Wschodzie
Warszawy, uchwaliliśmy wspólne CREDO MOLNO
-FILOZOFICZNE oraz Uzasadnienie wyboru jej nazwy.
Stwierdziliśmy w tym dokumencie co naspuje:
Bezpośredn inspiracją dla obrania takiej nazwy była dla
nas Europejska Konferencja Wolnomularska oraz podpisana
5 czerwca 1993 roku w Strasburgu Europejska Deklaracja
Wolnomularska, z której wynika dla braci polskich odpo-
wiednie zadania.
Nadając imię EUROPA nowej loży na Wschodzie Warszawy,
pamtajmy o tym, że wolnomularstwo polskie odgrywało zawsze
znaczącą ro w kształtowaniu idei europejskiej, w krzewieniu
zasad wspólnoty duchowej łączącej narody Europy ponad
CO TO ZNACZY BYĆ
EUROPEJCZYKIEM?
A D A M W . W Y S O C K I
TEKST WYGŁOSZONY 20 MARCA 2001 R. PODCZAS PC
SZ... L... EUROPA NA WSCH... WARSZAWY





BITWA O EUROPĘ
13
lat temu w warszawskiej loży Europa (wczas
WWP) wygłosiłem deskę pt. Co to znaczy być Euro-
pejczykiem. 3 lata później Polska weszła do Unii Europejskiej.
Zostaliśmy zatem prawdziwymi Europejczykami. Dod
sgał nasz kontynent w wydaniu wolnych i demokratycznych
państw? Do Bugu? Po Zbrucz? Po Ural? Im dalej na wscd
naszego kontynentu, tym więcej było wątpliwości, ale i nadziei.
Jakże wielu z nas, wolnomularzy, marzyło o Europie od
Atlantyku po Ural i Kaukaz; Europie jednoczącej przyjazne
sobie, braterskie narody, wsłpracujące ze sobą, nie tylko ko-
egzystujące obok siebie. Dziś, gdy piszę te słowa, ta wspaniała,
wielka wizja znowu oddaliła się, bo przecinie odeszła na
zawsze. Dz to na Ukrainie ludzie zadają sobie pytania: co
to znaczy być Europejczykiem. Na Majdanie polegli ludzie
za demokratyczną wizję naszego kontynentu. I te oary nie
mogą pójść na marne. Zwracamy się do Braci Rosjan: żyjemy
i zawsze żyć będziemy w jednej Europie. Nie pozwólmy, aby nas
znowu podzielono. Nie jest sprawą przypadku, że okładka tego
wydania Wolnomularza Polskiego jest w żółto-niebieskich
barwach; barwach Ukrainy. To aśnie tutaj toczy się bitwa
o Europę, o jej kształt na dziesięciolecia.
Nie zaśnijmy snem sytych i zadowolonych.
Adam Witold Wysocki






P i s m o P r z y j a c i ó ł s z t u k i k r ó l e W s k i e j
4Z R Ę B Y B U D O W Y
wszelkimiżnicującymi podziałami natury historycznej,
politycznej czy ekonomicznej.
Tworząc nową lożę, opowiadamy się za koncepcją Europy
Wolnomularskiej, przepojonej atmosferą prawdziwej kultury
społecznej i politycznej. Będziemy dąż do tego, by w Loży
tej panował zawsze klimat godny tej nazwy, by myśli nasze
oraz czyny zmierzały ku tworzeniu wspólnego, lepszego jutra
naszego kontynentu oraz całej ludzkości.
Przez utworzenie Loży Europa pragniemy mieć swój skromny
udział w budowie Europy ludzi wolnych i wykształconych.
Wspólnej Ojczyzny ludzi sobie równych, potraących wznieść się
ponad przyziemne podziały, spory i niskie ambicje, uznających
się za BCI przepojonych wspólnym dążeniem do sprawied-
liwci społecznej i do budowy lepszego Świata. Przyjmujemy
zasa, że dążenie do pokoju powszechnego jest podstawowym
obowiązkiem wszystkich wolnomularzy.
Jestmy przekonani, że Europa, do której zmierzamy, powinna
stać się w pełni demokratyczna. Zgodnie z uniwersalną zasadą
tolerancji uznajemy peł wolność poglądów, w tym także
przekonań religijnych. Podejmujemy jednocznie zobowiązanie,
aby nasze prace w tej loży oraz nasze ociosywanie kamienia
w świecie profanów było zawsze w pełnej zgodności z tym,
co w wyznawanej przez nasz Zakon idei europejskości było
zawsze najbardziej szlachetne i dobre. Abyśmy doszli do tego
przez pra nad kształtowaniem samych siebie i w ten spob
przyczynili sdo nowej tożsamci europejskiej
tak kończy się Credo Moralno-Filozoczne, uchwalone
przez naszą lożę 13 stycznia 1994 roku.
Spróbujmy teraz sami odpowiedzieć sobie na pytanie, czy
jesteśmy jako polscy wolnomularze bliżsi urzeczywistnienia
tych wzniosłych celów, które sobie wówczas postawiliśmy?
Jak wygląda otaczaca nas rzeczywistość, kdy widzi
i każdy ma swój własny od przyczyn, dla których tak s
dzieje. Jedno powiedzieć jednak można: problematyka
europejska podejmowana była w naszych środowiskach
w żnych formach i z żnym powodzeniem, tak w pracach
naszej loży Europa, na forum Wielkiego Wschodu Polski,
jak i w innych gremiach wolnomularskich w kraju i za gra-
nicą. Zwłaszcza wtedy, gdy dojrzewa idea zwołania po raz
pierwszy do Warszawy Europejskiej Konferencji Masońskiej,
pod zaproponowanym przez polskich gospodarzy hasłem:
„Masoneria jako wielka szkoła braterstwa narodów.
Do uchwalonej wczas a bo to w szczytowym okresie
wojny o Kosowo wspólnej Rezolucji liberalnych wol-
nomularzy europejskich pozwolę sobie jeszcze powrócić.
Przypomnę jednak najpierw Wiedski Kongres Krajowy
Uniwersalnej Ligi Masońskiej z roku 1996, na którym Wolf-
gang Łukasiewicz (zmarły w grudniu 2001 r.), mój serdeczny
przyjaciel i brat, zwrócił się do wszystkich wolnomularzy ze
wszystkich obediencji dziających w UFL o poparcie dla
idei stworzenia RTY EUROPEJSKIEJ TOŻSAMCI.
Głównym twórcą tej idei był Prezydent Republiki Cze-
skiej Václav Havel, który rok wcześniej zgłosił ten pomysł
w Parlamencie Europejskim. Byłoby pożyteczne powie-
dział wówczas Havel – aby mieszkańcy Europy nauczyli
się rozumieć, że w przypadku Unii Europejskiej nie chodzi
o jakieś biurokratyczne „monstrum, lecz o nowego rodzaju
ludzką wspólnotę, która powiększa znacznie zakres ich
wolności.
W tym celu, przy ogólnym aplauzie Parlamentu Europej-
skiego, Havel postulow stworzenie wspomnianej Karty
Tożsamości Europejskiej. Ideę upowszechnienia Karty
podjęła w Austrii, przy poparciu prezydenta tego kraju oraz
austriackiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, utworzona
przez Wolfganga Łukasiewicza Fundacja „EUROPA 2000.
Pełny tekst tego fundamentalnego dokumentu po powrocie
z Wiednia, z inspiracji Wolfganga Łukasiewicza, pozwoliłem
sobie opublikować w 8. numerze Wolnomularza Polskiego.
W uzupełniacym komentarzu dałem wyraz ubolewania,
propozycja Vaclava Havla, tak szeroko dyskutowana
i w Parlamencie Europejskim, i w mediach wielu krajów
naszego kontynentu, u nas w Polsce nie wywa niestety
prawie żadnego echa.
Pisząc i mówiąc o współczesnym etapie kształtowania się
poczucia europejskiej tożsamości, nie wolno nam jednak
zapominać, że nasz ciągle jeszcze tak bardzo podzielony
kontynent to zaledwie fragment, i to nie najważniejszy,
owej „globalnej wioski, w jaką – czy chcemy tego, czy nie
chcemy z każdym rokiem przeobraża s ponoć otaczający
nas świat.
O wynikacych z tego faktu dramatycznych konsekwen-
cjach pisze z wcz brutalną szczerością Samuel P. Hun-
tington w swojej kapitalnej książce Zderzenie cywilizacji,
którą Henry Kissinger nie bez racji nazwjed z najważ-
niejszych publikacji XX wieku. Według Huntingtona to
kultura i tożsamość kulturowa, ca w szerokim pojęciu
tożsamci cywilizacji, kszttują wzorce spójności, dezin-
tegracji i koniktu w świecie, jaki nast po zimnej wojnie.
 po raz pierwszy w dziejach świata polityka
globalna jest zarówno wielobiegunowa, jak i wielocywiliza-
cyjna. Modernizacja nie jest wnoznaczna z westernizacją
i nie prowadzi ani do cywilizacji uniwersalnej w żadnym
możliwym do przyjęcia znaczeniu, ani do westernizacji
społeczeństw niezachodnich.
następuje zmiana układu sił między cywili-
zacjami: wpływy Zachodu słabną, cywilizacje azjatyckie
rosną w siłę ekonomiczną, militarną i polityczną. W świecie
islamu ma miejsce demograczna eksplozja, destabilizująca
kraje muzułmańskie i siednie. Cywilizacje niezachodnie
potwierdza na nowo wartość swoich kultur.
 wyłania się nowy ład światowy oparty na
cywilizacjach. Kraje o zbliżonych cechach kulturowych
5
W o l n o m u l a r z P o l s k i W i o s n a 2 0 1 4 n u m e r 5 8
Z R Ę B Y B U D O W Y
współpracują ze sobą, próby przenoszenia społeczeństw
z jednej cywilizacji do drugiej kończą się niepowodzeniem,
kraje grupują się wokół państw będących ośrodkami ich
cywilizacji.
 uniwersalistyczne aspiracje Zachodu prowa-
dzą do nasilających się koniktów z innymi cywilizacjami.
Najpoważniejsze są konikty z islamem i Chinami.
 na szczeblu lokalnym wojny pograniczne,
głównie między muzułmanami i nie-muzułmanami,
powodują „zwoływanie siękrajów pokrewnych i grożą
dalszą eskalacją, co z kolei skłania państwa ośrodki
cywilizacji do podejmowania wysiłków na rzecz po-
wstrzymywania tych wojen.
przetrwanie Zachodu zależy od tego, czy
Amerykanie potwierdzą na nowo swo zachodnią (w na-
szym przypadku czytaj: europejską!) tożsamość, a ludzie
Zachodu pogodzą sz tym, że ich cywilizacja jest jedyna
w swoim rodzaju, ale już nie U N I W E R S A L N A
i zjednoc s, aby tchnąć w nią nowego ducha i uchron
przed wyzwaniami ze strony niezachodnich społeczeństw.
Od tego, czy przywódcom świata uda się zaakceptować
wielocywilizacyjny charakter polityki globalnej i podjąć
współdziałanie, by go utrzymać, zależy uniknięcie glo-
balnego koniktu.
Tym oto stwierdzeniem kończy Samuel Huntington swój
sześciopunktowy ogd kluczowych problemów, wobec któ-
rych stoi ludzkć u progu nowej ery; ery, która rozpoczęła
się wraz z kcem „zimnej wojny.
Świat podzielił się wówczas na trzy części. Grupa naj-
bogatszych, a przy tym demokratycznych społeczeństw,
na czele których stanęły Stany Zjednoczone Ameryki,
zaangażowała się w ideologiczny, polityczny, ekono-
miczny, a niekiedy militarny spór i rywalizacz gru
społeczeństw uboższych, komunistycznych, satelitów
Związku Radzieckiego, który im przewodził. Trudno nie
RTA EUROPEJSKIEJ
TOŻSAMOŚCI
ART. 1 – EUROPA WSPÓLNOTĄ LOSÓW
Chcemy czy nie chcemy, Europa jest dzisiaj wspólnotą
losów. Europejskie procesy cywilizacyjne zapoczątkowane
przez naszych przodków doprowadziły nas do takiego
stopnia rozwoju, że wszyscy jesteśmy od siebie uzależnieni,
i wszystko poczyna się zrastać w jedną całość.
Możemy albo cierpieć z powodu tego, iż tak się stało, lub
też proces ten kształtować. Zachowanie pokoju, ratowanie
otaczającego nas środowiska oraz organizacja życia w godno-
ści dla wszystkich wymaga prowadzenia wspólnej polityki.
Jednoczenie Europy oznacza konieczność odpowiedzi
na historyczne wyzwanie oraz konsekwencje bolesnych
doświadczeń przeszłości. Wzywa się wszystkich Europej-
czyków do odpowiedzialnej współpracy przy budowie
pokojowego, europejskiego ładu.
ART. 2 – EUROPA WSPÓLNOTĄ WARTOŚCI
Europa jest wspólnotą wartości. Celem wieńczącym
dzieło europejskiej jedności jest wspólna ochrona i rozwój
tych wartości oraz ogólnoeuropejski ład pokojowy, oparty
na wspólnym prawie, w którym zapewniona jest wolność
jednostki i wolność całej wspólnoty. Ład ten opierać się
musi na tolerancji, humanizmie i braterstwie.
Nawiązując do historycznych korzeni świata antycznego
oraz chrześcijaństwa, epoki renesansu i humanistycznych
treści oświecenia, nastąpił dalszy rozwój w kierunku ładu
demokratycznego, opartego na powszechnym stosowaniu
reguł podstawowych praw człowieka i systemie państwa.
[...] Jednocześnie jednak Europa ciągle zaprzeczała swym
własnym wartościom i brutalnie je naruszała. Po okresie
coraz bardziej niepohamowanego narastania przejawów
nacjonalizmu i imperializmu Europejczycy, po dwóch
kolejnych wojnach światowych o europejskim rodowodzie,
przystąpili do działań służących temu, aby Wolność, Prawo
i Demokracja stały się czynnikiem zasadniczym stosunków
międzypaństwowych i aby wspólnie, mocą dobrowolnie
podjętych decyzji oraz we wspólnym poczuciu odpowie-
dzialności, wkroczyć na drogę pokoju i wolności. [...]
ART. 6 – NA DRODZE DO EUROPEJSKIEJ
TOŻSAMOŚCI
[...] Wolność, pokój i społeczna sprawiedliwość na-
szym najwyższym dobrem. Zapewnienie tych wartości
i ich rozwój muszą być naszym celem nadrzędnym. Europa
potrzebuje przekonującego kształtu polityki moralnej,
umacniającej poczucie europejskiej świadomości, która
czyni Europę wiarygodną i z której Europejczycy mo
być dumni. Gdy to naspi, wówczas powstanie także
Europejska Tożsamość. [...] #
...
P i s m o P r z y j a c i ó ł s z t u k i k r ó l e W s k i e j
6Z R Ę B Y B U D O W Y
zgodz się z Huntingtonem, że pod koniec lat 80. XX
wieku świat komunistyczny załamał się, a zimnowojenny
układ międzynarodowy przeszedł do historii. Konikt
ten w znacznej mierze toczył się na obszarze tak zwanego
Trzeciego Świata, poza obydwoma wspomnianymi wyżej
obozami. Na Trzeci Świat składały się z kolei kraje na
ogół ubogie i politycznie niestabilne, które stosunkowo
niedawno uzyskały niepodległość i proklamowały nie-
zaangażowanie.
Najważniejsze jednak dla naszych rozważań jest stwier-
dzenie, że obecne różnice między narodami nie mają
charakteru ideologicznego, politycznego czy ekonomicz-
nego, lecz przede wszystkim kulturowy. Ludy i narody
próbują udzielsobie odpowiedzi na to samo pytanie,
które i ja pozwoliłem sobie postawić na wstępie niniej-
szych rozważań: KIM JESTEŚMY? Odpowiedź na nie
pada najczęściej w sposób tradycyjny, tak jak to ludzie
czynili „od zawsze, czyli odwołując się do takich wartości
i treści, jak pochodzenie, religia, język, historia, tradycje
i obyczaje.
żne prognozy na temat przeobraż zachodzących
obecnie we współczesnym świecie oraz ich konsekwencji
na bliższą i dalsprzyszłć. Henry Kissinger twierdzi, że
system międzynarodowy XXI wieku będzie się skład z co
najmniej szciu wielkich mocarstw: USA, Europy, Chin,
Japonii, Rosji oraz (być może) Indii.
Mna oczywiście dyskutować, czy taka akurat będzie
kolejnć i ranga wszystkich wymienionych w tym rankingu
państw, oraz czy pozycja druga, którą na liście Kissingera
zajmuje Europa, da się utrzymać w zderzeniu z rosną
dynamiką rozwojową innych, pozaeuropejskich mocarstw
przysości. Faktem jednak pozostaje,te sześć super czy
też po prostu wielkich mocarstw przynależy aż do pięciu
odrębnych cywilizacji.
Można zapytać, dlaczego na tej liście nie znalao się ani
jedno państwo reprezentujące świat islamu, z jego zasobami
ropy, roscym potencjałem ludnościowym i kluczowym
znaczeniem strategicznym. Trudno wszae nie zgodzić s
z tezą, że jeśli nawet w tym nowym światowym układzie,
w który wkraczamy, polityka lokalna jest i chyba ugo jeszcze
pozostanie polityetnicznci to o polityce globalnej j
teraz przesądza cywilizacje.
Musimy, a przynajmniej powinniśmy, jako polscy wolno-
mularze pamtać o tych wszystkich, zaledwie tu przecież
zarysowanych uwarunkowaniach, snując nasze rozważania na
temat poczucia europejskiej tożsamci. Mówił o tym nasz
brat Andrzej Nowicki, Wielki Mistrz Wielkiego Wschodu
Polski w swoim programowym wystąpieniu pt.O lozo-
cznych podstawach Braterstwa Narow, jako gospodarz
odbywacej się w Warszawie Europejskiej Konferencji
Masońskiej.
Masonom, powiedział wczas brat Nowicki, „nie
chodzi o stworzenie jednego światowego państwa, ale
o zaprojektowanie takiej struktury planetarnej integra-
cji, w której żadna z wartości kulturalnych związanych
z istnieniem odrębnych języków i narodów nie zostanie
zagubiona, a wśród wielu praw człowieka respektowane
będzie jego prawo do absolutnej wolności sumienia, do
autokreacji, do rozwijania własnej twórczości, różniącej
go od innych ludzi”.
Zdaniem prof. Andrzeja Nowickiego, jako masona i lo-
zofa, całą planetę należy traktować jako Wielką Ojczyznę
wszystkich ludzi. Mna wnocześnie mieć wiele Ojczyzn,
cenny jest patriotyzm lokalny, można czuć się jednocześnie
warszawiakiem, Polakiem, Europejczykiem, a fascynacja
dziełami innych kultur uprawnia do posiadania wielu «oj-
czyzn z wyboru».
Włoski lozof Giulio Cesare Vanini (1585-1619) nazwał
swo ojczyzną maleńkie miasteczko Taurisano, w którym
przyszedł na świat, za większą ojczyznę uważał Wielką
Grecję(Południowe Włochy), ale prawdziwą ojczyzną
tego humanisty była „Republika Muz, ponadnarodowa
i ponadwyznaniowa wspólnota ludzi światłych, zajmujących
się budową kultury, tworzeniem wartciowych dzieł.
W naszej Masońskiej Szkole Braterstwa Narow podkre-
ślił Andrzej Nowicki trosce o braterskie stosunki między
nimi musi towarzyszyć troska o ratowanie naszej planety
przed zagładą. Ziemia jest nie tylko naszym wspólnym
domem, jest także środowiskiem, od którego zależy nasze
życie i przetrwanie naszych dzi.
Tym przesłaniem Wielkiego Mistrza WWP pragnę zakoń-
czyć, zdając sobie sprawę, że wszystko, co tu powiedziałem
i zacytowałem, to zaledwie wstęp do przemyśleń, które
każdy z nas powinien poczynić we własnym umle, według
własnego odczucia i na włas odpowiedzialność.
Czcigodny Mistrzu, drodzy Bracia, w zakończeniu Rezolucji
Warszawskiej Europejskiej Konferencji Masońskiej zostało
powiedziane: „Zadaniem masonów pozostaje cierpliwe bu-
dowanie i umacnianie Braterstwa Narodów, walka o trwały
i sprawiedliwy poj, walka o respektowanie prawa każdego
narodu do istnienia, dobrobytu i kulturalnego rozwoju.
Mc o kształtowaniu naszej europejskiej tożsamości,
miejmy tego świadomość.
Powiedziałem.
Adam Witold Wysocki
7
W o l n o m u l a r z P o l s k i W i o s n a 2 0 1 4 n u m e r 5 8
Z R Ę B Y B U D O W Y
T
ekst ten dedykuję pamięci  (1926-1991), publicysty, krytyka literackiego, działacza
konspiracyjnego polskiego podziemia w latach II wojny światowej, członka Armii Krajowej, opozycjonisty
w okresie PRL, współtwórcy Komitetu Obrony Robotników (KOR), wolnomularza, autora słynnego eseju: Dwie
ojczyzny, dwa patriotyzmy. Uwagi o megalomanii narodowej i ksenofobii Polaków, który po raz pierwszy ukazał się
w „Kulturze” w 1981 roku.
DYSKRETNY UROK WARTOŚCI
DROGI I BEZDROŻA PAŃSTWA LAICKIEGO
D R H A B . Ł U K A S Z T O M A S Z S R O K A





I
W
naszym państwie szcze-
gólnie drażliwa okazała się
kwestia obecności w życiu
publicznym oraz (niestety) politycz-
nym Kościoła katolickiego. Każda
krytyka kierowana pod adresem tej in-
stytucji spotykała się i wciąż spotyka
z kontrą w postaci niedwuznacznych
oska o pobratymstwo z dawnymi
władzami komunistycznymi oraz ich
aparatem terroru. W istocie, pomdzy
1945 a 1989 rokiem Kościół w Polsce
podleg uciskowi. Traamy tu jednak
na kilka poważnych problemów. Jeden
z nich dotyczy podnoszonego często
tematu „zwalczania Kościoław wymie-
nionym wcześniej okresie. Dokumen-
tują to fakty w postaci procesu księży
kurii krakowskiej w 1953 roku, uwię-
zienia w tym samym roku kardynała
Stefana Wyszyńskiego, sabotowania na
różne sposoby ruchu pielgrzymkowego,
męczeńskiej śmierci księdza Jerzego
Popiełuszki i wiele innych.
Przypomnę jednak, że te same adze
na różne sposoby wspiery Kościół.
Przykładem tego jest pomoc mate-
rialna dla Katolickiego Uniwersytetu
Lubelskiego oraz dopuszczenie do
kraju wartkiego strumienia darów na-
pływacych dla tutejszego Kościoła
z Zachodu. W tym czasie swój „zło-
ty wiek” przeżyła biblistyka polska,
lozoa uprawiana przez uczonych
związanych z Kościołem oraz Kluby
Inteligencji Katolickiej. W imponu-
cym tempie wznoszono nowe kościy,
otwierano salki katechetyczne i inne
obiekty religijne. Interesuce, że zawiłe
relacje łączące komunistów (zwłaszcza
tych spod znaku Grunwaldu”) z ludź-
mi Kościoła nie stały się elementem
szerszej debaty.
Historycy skoncentrowali się w tym
wypadku niemal wyłącznie na prob-
lemie przladow oraz współpracy
agenturalnej księży. Być może ktoś
obawiał się, że wymienione kwestie
zaburzą czytelny (zga manichejski)
podział na dobrych i złych, naszych
i obcych, czarne i białe, etc. W ogóle
zabrakło głębokiej debaty nad miej-
scem i rolą Kościoła w dobie supre-
macji politycznej ZSRR oraz w wolnej
i demokratycznej Polsce. Trudno uznać
za jej substytut nagonkę antyklerykalną
rmowaną przez kilka piśmideł, któ-
rych nazw nie godzi się wymieni na
tych łamach. Dla Kcioła ta sytuacja
okazała się bardzo komfortowa. Z tymi
środowiskami rozmawiać nie musi,
a inne tematu nie podjęły. Pewne nie-
śmie próby konstruktywnej krytyki
stały się udziałem dziennikarzy Gazety
Wyborczej”. Znamienne jest to, że przez
część duchownych byli i są osądzani
za to od czci i wiary o wiele bardziej
niż ktokolwiek inny. Dla wczesnych
lat 90. XX wieku zrozumiały jest brak
wypowiedzi w tym zakresie ze strony
lóż wolnomularskich. Wszak ludzie
symbolicznej kielni dopiero „wracali


P i s m o P r z y j a c i ó ł s z t u k i k r ó l e W s k i e j
8Z R Ę B Y B U D O W Y
z pustyni, a łka i le znajdowy się
na wczesnym etapie tworzenia.
II
P
stwo laickie musi być silne. Pań-
stwo słabe i niewydolne oddane
jest na żer wszelkich przywódców re-
ligijnych, także tych o wątpliwej repu-
tacji. Pozycje, które opuszczają władze
rządowe lub samorządowe zajmuje
często Koścł. Dobrym tego przykła-
dem jest oświata. Podczas gdy państwo
i samorządy wycofują się z odpowie-
dzialności za szkoły (podstawowe,
gimnazja i licea), są one przejmowane
przez organizacje religijne. W licznych
miastach i dzielnicach jedyna szkoła,
która reprezentuje przyzwoity poziom,
to ta należąca np. do konkretnego zgro-
madzenia zakonnego. Piszącemu te
słowa nie przeszkadza istnienie szkół
katolickich. Jestem absolwentem szko-
ły katolickiej i nie odczuwam z tego
tytułu żadnego dyskomfortu, wręcz
przeciwnie. Ale mechanizmy, które tu
opisuję, zdasię być niezrozumiałe dla
sporej części osób zabiegających (przy-
najmniej w teorii) o laickć państwa.
Tymczasem laickość nie powin-
na polegać na walce z Kościem. Jej
kwintesencję winno stanowić możliwie
precyzyjne wytyczenie granic wpływów
Kościoła oraz zapewnienie każdemu
obywatelowi (niezależnie od jego płci,
wieku, miejsca zamieszkania i stanu po-
siadania) dostępu do świeckiej edukacji,
użby zdrowia, oferty kulturalnej itd.
Urządzanie happeninw antykościel-
nych w Warszawie, podczas gdy w wielu
rodkach prowincjonalnych Kościół
jest głównym lub jedynym dysponentem
przedszkoli, szkół, sierocińców i dow
kultury jest – pisząc oględnie – mało
poważne. Rozumiem jednak, że jest to
medialne i kilku lub kilkunastu polity-
kom pozwala na ugranie paru punktów
procentowych.
I tu pozwo sobie przedł,
w moim przekonaniu, ciekawe spo-
strzeżenie. Mianowicie, tak jak na Koś-
ciele, tak i na laickości żeruje pewna
grupa polityków, choć oczywiście ta
pierwsza jest bardziej liczna. Wćmy
jednak do sprawy bardziej nurtucej.
Otóż, paradoks polega na tym, że w Pol-
sce orędownikami silnego pstwa są
niemal wyłącznie ludzie o światopog-
dzie katolicko-narodowym. Inna rzecz,
że ową „siłę” pojmują na swój, często
opaczny sposób. Ale w tym tkwi zasad-
niczy problem. Demokraci i liberałowie
przyjęli projekt państwa słabego, które
rejteruje z niemal wszystkich dziedzin
życia. Zarazem nie zaproponowali żad-
nej konstruktywnej propozycji wypeł-
nienia powstacej w ten sposób luki.
Można wc dojść do przekonania, że
również na gruncie ideowym dokona
się tzw. reforma Balcerowicza. Tak jak
zamykano PGR-y i inne zakłady pracy,
nie oferując zrozpaczonym ludziom nic
w zamian, tak z określonych terenów
(miasteczek, wsi) uczyniono pustynie,
pozbawione przedszkoli, szkół, biblio-
tek, kin i teatrów.
Budujące jest to, że daje się zauważyć
wzmożo aktywnć ludzi wybitnych,
zaużonych dla kraju, którzy wcześniej
oddali pola dogmatycznym liberałom.
Wspomni wypada o nej, drej
i niezwykle przejmucej książce Ka-
 pt. Zajeździmy
kobyłę historii. Wyznania poobijane-
go jeźdźca (Warszawa 2013). Mocny
rozrachunek z przeszłością własną
i swojego środowiska poczynił czoło-
wy polski lozof i historyk idei Marcin
. Na łamach Gazety Wyborczej
(wyd. sobotnio-niedzielne 8-9 II 2014)
ukazał się wywiad, którego udzielił
Grzegorzowi Sroczyńskiemu. Tekst
ten został zaopatrzony wymownym
tytułem: Bylmy upi.
Wspaniały jest przykład Loży Kultura,
która w styczniu 2014 roku wsparła
środowiska lologiczne i starożytnicze
w Polsce i w ogóle nas humanistykę.
Jestem pewien, że pomoc ta nigdy nie
zostanie zapomniana.
Kolejna znamienna sytuacja polega
na tym, że podobny głos nie wysze
ze strony Kościoła. Postawmy jednak
pytanie: dlaczego miałby wyjść? Kościół
poprzez wydziy teologiczne posiada
realny i w zasadzie pozbawiony większej
kontroli wpływ na uczelnie świeckie.
Tym niemniej w jego dyspozycji znajduje
się również kilka własnych uniwersyte-
tów. Dzięki temu, jeśli np. lozoa lub
lologia klasyczna w uczelniach świe-
ckich zostanie zlikwidowana, to chętni
do studiowania na tych kierunkach będą
mogli skorzystać z oferty uczelni wyzna-
niowych. Dziś konkurują one z uczel-
niami świeckimi, których ewentualna
likwidacja bynajmniej nie spędza im
snu z powiek. Zważmy przy tej okazji, że
absolwenci uczelni katolickich domagają
się równego traktowania na rynku pra-
cy słusznie, ma do tego prawo. Tyle
że jednocznie na wielu stanowiskach
pracy wygenerowanych przez Kościół
na zatrudnienie mogą liczyć wyłącznie
absolwenci uczelni katolickich. Trudno
tę sytuację uznać z sprawiedli.
Tylko Adam Michnik „konsekwen-
tnie jest Michnikiem. Na początku
2014 roku wyżniono go z tego ty-
tułu Nagrodą Kisiela. Ale jednocześ-
nie przyszło mu za to zapłacić bardzo
wysoką cenę. Mo jest chyba Polaków
tak zaciekle atakowanych przez rodzi-
mych czarnosecińw. Od poctku
przemian demokratycznych wskazywał
na zagrożenia dla polskiej demokracji.
Ostrzeg przed powrotem demow
Polski okresu dwudziestolecia mię-
dzywojennego: nacjonalistycznych
demagogów i religijnych szarlataw
niewykazujących głębokiej wiary, ale
za to zasłaniających się autorytetem
tarza. Kiedyś uważano, że przesadza.
Dziś okazuje się, że jego ocena była
i pozostaje precyzyjna, niczym ręka
wybornego chirurga.
Nie miejsce tu, by streszczać płynące
z niej przesłanie. Zainteresowanych
odsyłam do bibliotek, gdzie książki
Michnika jeszcze dostępne. Celowo
użyłem zwrotu jeszcze, gdcałkiem
niedawno jeden z ministrów, który mi
odpowiadać za modernizację i cyfry-
zację kraju, chciał przystąpić do ich
likwidacji. Tak rozumiał swoją rolę na
stołku rządowym. Biblioteki lokalne
nierentowne? To należy je zamkć.
Ludzie mogą sobie przecież pójść do
bibliotek paraalnych lub po mszy w za-
krystii kupić któryś z polecanych przez
proboszcza tytułów katolickich. Niech
to wystarczy za komentarz do sprawy
III
Z
a przykład (pewnie nie idealny, ale
jednak) może posłużyć Francja,
9
W o l n o m u l a r z P o l s k i W i o s n a 2 0 1 4 n u m e r 5 8
Z R Ę B Y B U D O W Y
gdzie środowiska laickie dba o ma-
jestat i powagę swojego pstwa. Jeśli
nad Sekwaną członkowie Wielkiego
Wschodu występują przeciw ingero-
waniu Kciów w dzianie państwa,
to czynią to w trosce o jego spójność
i nigdy nie odbywa się to w formie
tragikomicznej, jak to nierzadko ma
miejsce w wydaniu naszych antyklery-
kałów. Nie znaczy to oczywiście, że nie
znajdziemy tam przykładów działania
grup radykalnych.
Na uwagę zasługuje działające we
Francji Obserwatorium zagrożeń dla
laickości państwa, założone przez jed-
nego z byłych wielkich mistrzów Grand
Orient de France. Godne rozważenia
na polskim gruncie są przesłuchania
kandydatów na prezydenta Francji,
których Grand Orient zaprasza do
swojej paryskiej siedziby przy rue Ca-
det. Aspirujący do stanowiska głowy
państwa otrzymują pytania związane
z siedmioma wartciami obediencji:
• demokracja, • laicyzacja, • solidarnć, • obywatelskość, • godność, • środowisko naturalne, • prawa człowieka.
Przy okazji wyborów w 2012 roku
Guy Arcizet Wielki Mistrz Grand
Orient de France wyjaśnił: „Stawia-
my im te same pytania: nie po to, by
wskazać najlepszych, bardziej oce-
niamy ich lozoę polityczną n
polityczny pragmatyzm1. Wielki
Wschód nie jest organizacją moich
marzeń i snów. Z wieloma postulatami
członków WWF jest mi nie po dro-
dze. Nie można jednak lekceważyć ich
wkładu w budowę demokracji oraz jej
umacniania. Dorobek organizacyjny
Wielkiego Wschodu oraz jego myśl
powinna być bacznie przestudiowana
przez wszystkich, którzy chcą w ra-
cjonalny i odważny sposób zabiegać
o państwo świeckie z wyraźnym, ale
przyjaznym rozdziałem Kościoła od
państwa. Niewykluczone, że dla Pol-
ski jeszcze lepszym przykładem będą
Włochy, gdzie rozdziałowi struktur
państwowych i kościelnych towarzyszy
ich przyjazne współistnienie.

rozmowy z wolnomularzami na temat



. Myślę, że nie wystąpiła
między nami różnica zdań, tylko od-
mienne rozumienie słowa „polityka.
Jeśli laickć miałaby zaspić religię,
to faktycznie byłoby to tragedią. Jeśli
wolnomularze weszliby w role przy-
pisane ministrom, wojewodom, sta-
rostom powiatowym etc., to wni
można by wić o nieporozumieniu.
uszne jest rozwiązanie, wedle które-
go mason przyjmujący te stanowiska
usypia się, czyli zawiesza swoją dzia-
łalnć lożową. Rzecz w tym, że maso-
ni polscy mogą odegr ro twórczą
i koncepcyjną. Nawet nie muszą przy
tym korzystać z zagranicznych inspira-
cji. Wystarczy, że sgną do spuścizny
autorów Konstytucji 3 Maja. W 2013
roku obchodzilmy 240. rocznicę po-
wstania Komisji Edukacji Narodowej
(KEN). Ów pierwszy w Europie cen-
tralny organ adzy oświatowej powstał
14października 1773 roku. Założenie
KEN umożliwiło pomyślny rozwój
szkolnictwa na ziemiach polskich, któ-
re wcześniej było domeną jezuitów
i charakteryzowało się wstecznością
oraz nietolerancją wobec niewierzą-
cych lub osób innych wyznań. Obydwa
dzieła wypływały z wartości masoń-
skich, a bracia w fartuszkach byli ich
głównymi twórcami. Jest to klasyczny
przykład postulowanego w tym arty-
kule dziania pozytywnego, za czymś
i w imczegoś, a nie przeciw czemuś
lub komuś. To klasyczne wezwanie:
„wszystkie ręce na pokład”.
W dobie globalizacji można jednak
pomyśl nad przedsięwzięciami
wyrastającymi poza granice naszego
państwa. Takie działanie pozostaje
w zgodzie z zasadami, które nie
przeci sprzeczne z przesłaniem Koś-
ciołów, w tym Kościoła katolickiego.
O potrzebie współdziałania i współ-
odpowiedzialności wypowiedział się
zresztą papież Benedykt XVI, który
w encyklice Caritas in Veritate (Miłość
w prawdzie) wskaz na potrzebę ist-
nienia „światowej politycznej władzy.
Papież postawił przed ta ad kilka
zadań, m.in. uporządkowanie spraw
gospodarczych oraz innych problemów
nurtucych ludzkość na całym globie.
IV
J
edno z głównych haseł, kre
przyświecało uczestnikom obrad
Okrąego Stołu brzmio: „wolność,
wność i braterstwo. Po latach, co
przyznają także dawni opozycjoniści,
pozostała już tylko wolność. Decyt
wartci wynika po części z tego, że ci,
którzy mogliby je przekaz, nie włą-
czyli s do głównego nurtu lub okazali
się wielkimi nieobecnymi (mam na
myśli tych, którzy zostali wymordowani
podczas II wojny światowej oraz tych,
którzy wyemigrowali z Polski po 1945
roku). Tymczasem Europa i świat cze-
kają na kolejne wielkie projekty, które
mogą być budowane wokół wspólnych
wartci. Wielu ludziom wydają się one
mniej atrakcyjne od akcji i sojuszy poli-
tycznych. Polityka to decyzyjność i siła
pieniądza. A wartci? Cóż, ich urok
jest dyskretny. Historia uczy jednak, że
są najtrwalsze. Równość i braterstwo
zakładają, że w społeczstwie nie ma
lepszych i gorszych. Wszyscy powin-
ni być traktowani wedle tych samych
reguł. Zasada ta dotyczy również reli-
gii. Równość nie stoi w sprzecznci
z godnym traktowaniem którejkolwiek
religii. Tym bardziej nie jest wezwa-
niem do zwalczania kogokolwiek. Jli
więc przedkładam do namysłu temat
laickości państwa, to tylko w trosce
o to, by wobec nieuporządkowania tej
kwestii góry nie wzięły radykalizmy,
obojętne z której strony. #
Dr hab. Łukasz Tomasz Sroka
wykładowca w Instytucie Historii Uni-
wersytetu Pedagogicznego im. Komisji
Edukacji Narodowej w Krakowie.
1 L. Turkiewicz,Wielki Wschód Francji wysłuchuje kandydaw na prezydenta,
hp://wolnomularstwo.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=538&Itemid=32, dosp: 09.02.2014 r.
P i s m o P r z y j a c i ó ł s z t u k i k r ó l e W s k i e j
10 Z I N T E R N E T U
Z B L O G A A S Z E R A , Ż O N A P A N A B O G A
WCZOJSZA NIEZWYKŁOŚĆ STAJE SIĘ DZISIEJSZYM
BANAŁEM, A DZISIEJSZA SKJNOŚĆ JUTRZEJSZĄ NORMĄ.
WOLNOŚĆ, RÓWNOŚĆ, BTERSTWO
D
awno nie czytałam takiej wspaniałej rozmowy
o polskiej szkole, jaką wydrukowano w Gazecie
Wyborczej” (11/12 stycznia) z ,
b.wiceministrem edukacji, obecnie wicedyrektorem biura
edukacji w warszawskim ratuszu, rozmowy pt. Szkoły
niegrodzone. Pochodzę sama z rodziny nauczycielskiej,
moja mama w latach 50. XX w. była wiejską nauczy-
cielw maleńkiej szkole niedaleko Kudowy-Zdroju,
wychowałam się zatem na etosie Siłaczki Żeromskiego.
W zalewie drapieżnego neoliberalizmu głos Sielatyckiego
jest jak miód na mą masońską duszę: „System egalitarny
w szkołach nie jest wystarczaco rozreklamowany, ludzie
nie wiedzą, jaką ma wartość wi redaktorowi Grzego-
rzowi Sroczyńskiemu. – Wielu kojarzy się raczej z komuną.
PISA [testy dla 15-latków, w których polscy uczniowie
wypadli tak dobrze, wys.] jest świetną okazją, żeby po-
kazywać zalety dzisiejszego egalitaryzmu, bo równość
w edukacji opłaca się wszystkim. I biednym, i bogatym.
Egalitarny system edukacyjny nie zabija indywidualizmu.
A model skrajnie liberalny i konkurencyjny powoduje, że
pojawia się duża grupa ludzi wykluczonych. Spotykamy
ich potem w pracy, sklepie i nie umiemy nawet z nimi
rozmawiać. Po 25 latach demokracji potrzebny jest nam
rodzaj nowego kontraktu społecznego w sprawie edukacji.
Z trzech wartości republikańskich: wolność, równość,
braterstwo, najlepiej nam wyszła wolność. Równość
jeszcze się jakoś trzyma. Natomiast braterstwo kuleje.
Jak jakaś grupa nie ma silnych łokci, to nikt się o nią nie
upomni”. Święte słowa! #
„BANALNE” HAA
Otrzymałam mail od stałego Czytelnika: Chciałbym
pociągnąć ten temat z Pani bloga o haśle przewodnim
rewolucji ancuskiej, ale też masońskim: wolność, równość,
braterstwo. Na pewno Pani czytała o rewolucji ancuskiej
i o tych, którzy w niej uczestniczyli, więc proszę sobie ich
na chwiwyobrazić. Ja przed oczami mam obdartych
idiotów, którzy nie tylko nie mieli co włożyć do gara, ale też
nie mieli za grosz rozumu. I to właśnie dla tych ludzi zosto
wymyślone hasło, które aby rwało do walki, musi być na
poziomie ludzi, do których ma dotrzeć. Wolność, wność,
braterstwo = banał, banał, banał. Gdyby ktoś wymlił: „Nie
dla populizmu, herezji, absurdu”, to by ludzie niczego nie
zrozumieli (no może absurd by sobie wytłumaczyli). Czy
dwieście lat później omawiane hasło nadal jest aktualne?
Tak, w przedszkolu.
Zmartwił mnie ten mail, ale i ucieszył. Jeśli mój rozmów-
ca uważa te republikańskie i masońskie zarazem hasła za
przedszkolny banał, znaczy, że weszły one na zawsze do
krwiobiegu demokratycznych społeczeństw i traktuje się
je jako coś oczywistego, podstawowego. Przynajmniej
w naszym kręgu kulturowym. Gdy wypisywano je na
sztandarach Wielkiej Rewolucji Francuskiej, to czy tylko
po to, by masom, czyli tłuszczy obdartej i głodnej, dać
paliwa do walki? Myślę, że tak może sądzić ten, kto jest
wolny, nie jest obdarty ani odny, a poza wszystkim
jest dobrze wykształcony. Nie jest łatwo przenieść się
mentalnie trzy wieki do tyłu i wejść w skórę niewolnika,
pańszczyźnianego chłopa, kobiety, mieszczanina. Dla
nich nie było wolności, nie było równości, braterstwo
mogli uprawiać na swoim własnym podwórku, ale wara
im od podwórza pańskiego. Za odszczepieństwo religijne
szło się na stos, za wolnomyślicielstwo takoż. Dzisiaj
każda konstytucja demokratycznego państwa ma w swej
podstawie prawa człowieka, a ich początek tkwi właśnie
w tej triadzie i w tamtych czasach. Kto wie, może dlatego
światowa masoneria straciła dziś swój impet, bo jej hasła
po prostu zwyciężyły? jak powietrze, którym oddy-
chamy, są jak czysta woda, którą pijemy. Ani powietrza,
ani wody nie zauważamy, gdy są, umrzemy, gdyby ktoś
miał nas tego pozbawić. #

Pozwolę się nie zgodzić z autorem listu. Czy „wolność,
równość, braterstwobanalne? Tak. I nie zarazem.
A to dlatego, że słysząc je w głowie, możemy praktycznie
każde nasze działanie, w bardzo szybki sposób, określić
jako poprawnie moralnie bądź nie. Co tylko planujemy,
przepuszczamy przez ltry: czy nie naruszam czyjeś
wolności? Czy moje działanie traktuje równo wszystkich
(a nie na przykład tylko mężczyzn, a kobiety tak na
przyczepkę), i czy przez to działanie nikt nie poczuje się
przeze mnie odepchnięty w ten czy inny sposób. „Nie
dla populizmu, herezji, absurdu” natomiast pozostawia
wiele pola dla interpretacji. Czy herezji od razu by nie
ukradł Kościół? Czy „nie dla absurdu” może być łatwo
zagospodarowane przez bogaczy, zwłaszcza gdy owy
absurd to dążenia ludzi do darmowej (taniej) edukacji?
11
W o l n o m u l a r z P o l s k i W i o s n a 2 0 1 4 n u m e r 5 8
Z R E D A K C Y J N E J P O C Z T Y
O populizmie to już nawet nie piszę… Summum ius
summa iniuria szanowny Panie Autorze Listu.
Srex
Nie chciałem nikogo urazić. Mam inne podejście do
niektórych spraw, czasami zbyt emocjonalne. Nie lubię
ukrywać swojego zdania, bo nawet jeśli powiem coś
głupiego, to zawsze liczę na to, że osoba, która wie, o co
mi chodzi, po prostu mnie naprowadzi. Wtedy i wilk
syty i owieczka cała.
Ina
Rewolucja francuska niczego dobrego dla kobiet nie
uczyniła, wręcz przeciwnie właśnie w myśl owego
braterstwa.
Aszera
Droga Ino, od haseł wolności i równości zaczęły się
też wszystkie emancypacyjne ruchy kobiece, najpierw
w głowach, potem w piśmie, potem jeszcze w praktyce.
Ostatnia odsłona walki o równouprawnienie kobiet
to bój o gender. Zajmowałam się myślą od połowy
XIX w. Tytuł mojej pracy magisterskiej to Emancypacja
kobiet na łamach „Bluszczu” i „Kobiety Współczesnej”.
Pozdrawiam
Giovanna
W powyższym artykule został poruszony interesujący
temat i warto poddgo dyskusji. Na pierwszy rzut
oka hasło „Wolność, Równość, Braterstwo” wydaje się
banalne, ale po głębszym zastanowieniu się widać, że
jest ono zakotwiczone w historii ludzkości, humani-
zmie, naszych własnych dążeniach i ścle wiąże się
z naszym życiem. Bardzo chętnie poczytam więcej
artykułów na ten temat, by poszerzyć własną wied
i nie muszę być uczniem w loży, który milczy i słucha,
bo akurat taką mam naturę :- ) i z wielką przyjemnośc
wysłucham Waszych opinii, nie tylko jako masonów,
ale ludzi doświadczonych życiem, często bardzo dobrze
wykształconych. Cieszę się na samą myśl, że ta dysku-
sja w Waszym gronie wywołuje reeksnad tym, co
niby takie oczywiste, ale tak naprawdę kryje w sobie
wiele znaczeń i barw. Pozdrowienia dla autorki tekstu.
Aszera
Dziękuję Giovanno. Życie mi pokazało, że tak zwane
banały mobyć najgłębszymi prawdami i najwięk-
szymi prawdami w naszym życiu. Właśnie na FB je-
den z czytelników zacytował mi Stanisława Lema:
Wczorajsza niezwykłość staje się dzisiejszym banałem,
a dzisiejsza skrajnć jutrzejs normą”. Wspaniałe,
prawda? Pisząc swój tekst, nie znałam tego i nie wie-
działam, że „myślę Lemem. Przyjemnie mi się zrobiło.
Pozdrawiam ciepło. #
C
óż, ludzie różnie reagowali, co z pewnością zależało
od tego, jakie „czytadłowpadło im w ręce, czy
zawierzyli napisanym tam owom i czy otoczenie,
w którym funkcjonują, miało też na to wpływ. Przecież
ktoś, kto wychował się w środowisku ortodoksyjnym,
gdzie wszystko poza pewnymi dogmatami jest złe i fałszy-
we, uzna poglądy większości za własne i będzie się z nimi
utożsamiał oraz ich bronił. Wszystko inne, co kłóci się
z owymi dogmatami, uzna za zagrożenie. Sama pochodzę
z małej miejscowości na wschodzie Polski, więc spotykam
się niestety z takimi zachowaniami na co dzień. Jeśli jest
to regułą, to w takim razie ja jestem od niej wyjątkiem.
Niektórzy z mojej rodziny do tej pory nie akceptują więk-
szości moich poglądów, uznając je za niewłaściwe. Jest
to czasem trudne do zrozumienia, gdyż każdy przecież
powinien mieć prawo do swoich przekonań oraz racji i nie
powinien narzucać ich innym.
Z wolnomularstwem zetknęłam się po raz pierwszy
jeszcze w czasach gimnazjum, po przeczytaniu jednej
z książek Dana Browna. Chociaż nie tak ckiem, bo
na początku szukałam informacji o bohaterach książki
Anioły i Demony, czyli iluminatach, a że wujek Google
pokazał mi przy okazji coś o masonach, na to też zwró-
ciłam z ciekawości uwagę. Potem zaczęłam chłonąć wiele
z tego, co oferowało mi morze internetowych informacji.
Pierwsze artykuły, jakie przeczytałam, wypowiadały się
raczej nieprzychylnie o wolnomularstwie i przesiąknięte
były teoriami spiskowymi. One głównie stały się moim
pierwszym oknem na masoński świat, choć można by
było teraz rzec, iż było to raczej krzywe zwierciadło rze-
czywistości, jako że traktowałam te niby-fakty z pewną
dozą sceptycyzmu.
MASONERIA RÓŻNIE
POSTRZEGANA
MASONI TO
TAKI LUD...








P i s m o P r z y j a c i ó ł s z t u k i k r ó l e W s k i e j
12 Z R E D A K C Y J N E J P O C Z T Y
Kierując się tym, że zawsze trze-
ba rozważyć wszystkie za i przeciw,
oprócz tych tekstów nastawionych
anty”, zaczęłam szukać pozytywnych
przekaw. Znacznie trudniej było je
znaleźć, ale w końcu trała się perka,
a raczej witryna wolnomularstwo.pl,
gdzie moam przeczytać sensowne
informacjez pierwszej ręki. Wtedy
odrzuciłam wszystko to, czego na-
czytam się wczniej i przyjęłam za
możliwą prawdę zawarte tam treści.
Podekscytowana nowym znalezi-
skiem, postanowiłam pokazać je mojej
znajomej z Warszawy, która akurat
mnie odwiedziła. Jest ona ortodok-
syjną chrześcijanką, a ja, chcąc pozn
jej zdanie, zwyczajnie spytałam, co
o tym myśli. Ona od razu stwierdzi-
ła, że to spisek i zło. Nie posłuchała
moich argumentów, że te opisywane
barwnie historyjki są w większości
nieracjonalne, mało prawdopodob-
ne i wymyślają je ludzie z dość buj
wyobraźnią. Gdy ona nadal próbowała mnie przekon
do swoich racji, twierdząc, że wolnomularze posługują się
„szatańskimisymbolami, mają swoje tajemnice i na pewno
c knują, odpowiedziałam, że koncern Coca-cola tae ma
swoje sekrety, ale jak nikt nie posądza koncernu o niecne
spiski. Symbole zaś w większości pochodzą ze starytności
i nie mają nic wspólnego z tym, co dzisiejsi katolicy określają
jako „zło wcielone. Chyba w jakimś stopniu przyjęła moje
argumenty, gdjuż potem nie próbowa mi narzucać swoich.
Ale zdarza się tzabawna dla mnie sytuacja, gdzie pewna
pani z księgarni uzna mnie za tego „złego masona, którego
trzeba nawrócić”.
Z wyżej wymienioną koleżanką wybrałyśmy się do księ-
garni, by zakupić jakąś książkę o masonerii. Przy okazji
opowiadałam jej, że w Warszawie powstała loża żeńska Gaja
Aeterna i o czymś jeszcze, wyczytanym na portalu wolno-
mularstwo.pl. Znalazłam poszukiwaną książkę i już gotowa
byłam za nią zapłacić, kiedy zagadała do nas pewna pani,
a jej dialog zaczął się od pytania, które wręcz wykrzyczała
tymi słowy: To ty jesteś masonką?!”. Rozbawił mnie jej
wyraz twarzy oraz jej pytanie i już chciałam odpowiedzieć
dla żartu, że tak, ale moja znajoma była szybsza i w moim
imieniu zaprzeczyła. Kobieta z księgarni stwierdziła, że to
dobrze w takim razie, przytaczając przy okazji wszystkie
znane i sztampowe „teorie spiskowe” (a pamięć miała cał-
kiem niezłą). Nie obyło się, a jakże, bez próby nawracania
mnie na „właściwą drogę. Pcz tej pani spotkałam jeszcze
kilka osób, które również były na „niewobec masonerii,
ale to wynikało bardziej chyba ze strachu, aniżeli z wrogo-
ści. Najczęściej były to osoby starsze, słuchające pewnego
radia, choć i wśród młodszych
zdarzała się jawna wrogość, wy-
ssana z lektury tekstów zamiesz-
czanych w Internecie i różnych
czasopismach.
Jli chodzi o moich znajomych,
to temat ten był im z reguły obo-
jętny bądź w ogóle się nim nie
interesowali. Moja mama z po-
czątku trochę się czepiała, ale na
szczęście potem jaksię przeko-
nała. Pewnie z musu, ponieważ
postawiłam ją przed faktem do-
konanym, kupując bez jej wiedzy
pokaźnej obtości książ o wol-
nomularstwie – tym zagranicz-
nym, gdyż o polskich masonach
nic nie znalazłam. To była już
druga napotkana przeze mnie
książka, która wyeksponowana
była na wystawie. Ja nigdy nie
przechodzę obok księgarni obo-
tnie, a wzmiankowana pozycja
w dodatku kusiła promocją. Gdy któregoś pięknego dnia
się w niej zaczytywałam, odwiedziła mnie cioteczna siostra
i zapytała, „co czytam”? Zwyczajnie odpowiedziałam, że
o masonach. Na drugie zadane pytanie, „kto to jest?”, mama
odpowiedziała z poważną miną, że „masoni to taki lud”, co
rozwaliło mnie totalnie i do tej pory mocno mnie śmieszy.
Obserwując reakcje moich znajomych oraz innych ludzi,
dochodzę do wniosku, że więcej wrogości do wolnomular-
stwa wykazują ludzie uważający się za bardzo religijnych.
Nie wiem, czemu tak jest. Religia w teorii uczy przecież
miłości i pokoju. Drugim efektem moich przemyśleń
jest to, że osoby mniej ortodoksyjne czy niewierzące są,
wbrew pozorom, bardziej tolerancyjne. A może to tylko
moje zdanie? Cóż, uważam, że jakkolwiek siostry i bracia
w fartuszkach, a także osoby spoza ruchu wolnomularskiego
by się nie starali pokazać Sztuki Królewskiej z obiektyw-
nej strony, to zawsze się znajdą ludzie dobrzy i walczący
z wyimaginowanym wrogiem.
Nie wiem, czy tylko ja tak uważam, gdyż nie miałam
dotychczas jak widzicie zbyt wielu możliwości na
zwerykowanie swoich sądów. Może wokół nas jest więcej
nietolerancyjnych ludzi dlatego, że po wpisaniu w wy-
szukiwarkę słowa mason wyskakuje więcej informacji
i artykułów z negatywnym przesłaniem. Na szczęście to
się zmienia i być może kiedyś ten, dla mnie normalny,
temat nie będzie wzbudzał tylu kontrowersji. Póki co
więcej kontrowersji wzbudza „ideologia gender”, więc ci
masoni”, chyba mogą spać spokojnie.
Anna


13
W o l n o m u l a r z P o l s k i W i o s n a 2 0 1 4 n u m e r 5 8
W Y D A R Z E N I A
TAJEMNICA TAJEMNIC
WYSTAWA RYSUNKU I GFIKI










WOJCIECH MOŚCIBRODZKI
absolwent Politechniki Gdańskiej.
Od dawna zafascynowany łączeniem
żnych dziedzin nauki, od lozoi,
przez humanistykę po iynier. Sztu-
ka jest dla niego tak wyrazem emocji,
jak i zapisem intelektualnego przeżycia.
W swoich pracach poszukuje wielo-
znaczności symboli i próbuje na nowo
odkryć zapomniane echa pradawnych
znaczeń. Często inspiruje się sztuką
drzeworytniczą i mistyką kart Tarota.
Obecnie pełni funkcję prodziekana
Wydziu Graki gdskiej PJWSTK.
ANDRZEJ MASIANIS
ur. w 1974 r. w Pile. Ukończył Lice-
um Sztuk Plastycznych w Bydgoszczy.
Jest absolwentem Wydziu Sztuk
Pięknych Uniwersytetu Mikołaja Ko-
pernika w Toruniu. Dyplom otrzymał
w 1999 r. Zajmuje s malarstwem,
rysunkiem i gra.
LINAS DOMACS
ur. w 1967 r. w Siauliai na Litwie.
W 1985 r. ukończ w rodzinnym
mieście szkołę sztuk plastycznych.
W latach 1991-1994 studiował na
Wydziale Graki ASP w Warszawie.
Od 1991 r. jego prace prezentowane
na licznych wystawach na Litwie,
w Polsce i innych krajach europejskich.
P i s m o P r z y j a c i ó ł s z t u k i k r ó l e W s k i e j
14 W Y D A R Z E N I A
M
asoni. Wolnomularze. Bra-
cia Cyrkla i Węgielnicy. Dzie-
ci Wdowy. Adepci Ars Regia Sztuki
Królewskiej. Od wieków intrygowali, cie-
kawili i prowokowali. Wolnomularstwo
jest prawdopodobnie najstarszą, istnieją
do dziś organizacją lozoczno-społeczną
o głębokim rysie humanistycznym.
Początki wolnomularstwa giną w za-
mierzchłej historii. Jedni źródeł tego ru-
chu dopatrują się w starożytnym Egipcie
lub Grecji, lub wiążą go z alchemikami lub
wnie tajemniczymi różokrzyżowcami. Dla
innych masoni dziedzicami tradycji wczes-
nośredniowiecznych cechów murarskich.
Bywali oskarżani o chęć rdzenia światem
czy gromadzenie fantastycznych bogactw,
jak templariusze. A przecież w historii świata
i Polski zapisywali się przede wszystkim
w niezwykle piękny i pozytywny sposób.
Prezydent Gabriel Narutowicz, książę zef
Poniatowski, generJan Henryk Dąbrowski,
Józef Wybicki, książę Adam Czartoryski,
premier Ignacy Paderewski, społecznik
i pedagog Janusz Korczak, poeci Jan Ursyn
Niemcewicz i Antoni Słonimski – wszyscy
oni byli masonami. A na świecie? Wystarczy
wymienić tylko kilka nazwisk: Waszyngton,
Franklin, Goethe, Wolter, Saint-Exupéry,
Kipling, Mozart, Jarre czy Puszkin.
Masoni dążą przede wszystkim do sa-
modoskonalenia osobistego, rozumianego
jako droga pracy na rzecz dobra Ludzkości.
W swoich niezwykle dyskretnych obrzędach
posługują się tajemniczymi i zagadkowymi
symbolami. Ich wieloznaczność od wieków
dawała niezwykle szerokie pole do interpre-
tacji. Trudno się więc dziwić, że były one
polem artystycznych poszukiwań dla wielu
pokoleń malarzy i graków.
Chcemy Państwu zaprezentow próod-
czytania znaków masońskich podjętą przez
współczesnych artystów. Przed naszymi
oczami ożypradawne symbole tajem-
nicze Cyrkle, proste Węgielnice, smukłe
Kolumny, tajemne Księgi i alchemiczne
symbole. Czy potramy rozwiązać zagad-
ki, które ukryli w nich dawni Mistrzowie?
Zapraszamy do wspólnego poszukiwania
ukrytych sensów, znaczeń i idei. Bo powie-
dziano: szukajcie, a znajdziecie...
Z FOLDERU
15
W o l n o m u l a r z P o l s k i W i o s n a 2 0 1 4 n u m e r 5 8
W Y D A R Z E N I A

P i s m o P r z y j a c i ó ł s z t u k i k r ó l e W s k i e j
16 M O I M Z D A N I E M
Wniosek z tego taki, iż co by
adept Sztuki Królewskiej
nie wypowiedział, to i tak
jest niewiarygodny albo podejrzany,
a przynajmniej „coś musi być na rze-
czy. Mylą się więc ci bracia i te siostry,
którym wydaje się, że gdy masoneria
publicznie przemówi (obojętnie na
jaki temat), to wszyscy padną przed
nią na kolana i od razu wprzęgną do
opiniotwórczego zaprzęgu.
Oczywiście to nie jedyny problem
z publiczną prezentacją wolnomular-
skich idei i pisząc w tym miejscu do
wolnomularskiego pisma, przeczyłbym
sam sobie, w pełni świadom, iż na po-
czątku były i SŁOWO, i SYMBOL.
Jestem fanem mądrych desek, arty-
kułów i prelekcji o wolnomularstwie,
które czasem tworzą odrębną sferę dys-
kusji i konferencji tematycznych. Przed
nami przynajmniej dwie bardzo ważne
organizowane przez Instytut Pamięci
Narodowej (czyt. na str. 33-34 red.)
i Instytut „Sztuka Królewska w Polsce.
Obie z nich zarazem elementem
ofensywy masonerii polskiej, o której
w listopadzie ubiegłego roku raczył
był napisać „Nasz Dziennik”, dowar-
tościowując przy tym i organizato-
w, i nasze niezbyt liczne środowisko.
Powołując sprzy tym i głównie na
to, co przeczytał na łamach niniejszej
gazety (lub) czasopisma. Zostawiam
szanownej redakcji Wolnomularza
Polskiego” stosowne zapowiedzi i ob-
szerne relacje z tych i pewnie innych
konferencji przyczynkarskich, zmie-
rzając powoli do wniosku, że skoro
słowo mówione ma ograniczoną jed-
nak siłę społecznego rażenia (chyba że
w naszym wypadku bardzo skuteczne
słowo szeptane) – to niech po prostu
do ludzi częściej przemawiają obrazy
(choć z opisami). A jest co pokazać
i czym się pochwalić z bogatej tradycji
i historii wolnomularstwa, zarówno
polskiego, jak i uniwersalnego.
Skoro zatem symbol w wolnomular-
stwie odgrywa tak kardynalną rolę to
znaczy, że jednym z narzędzi poznania
i przedstawienia rzeczywistości jest
obraz, tak silnie oddziaływający na
wyobraźnię i budzący taki zestaw prze-
żyć, których żadne słowa nie oddadzą
w pełni. Zmysły i sztuki piękne w me-
todologii wolnomularskiej zajmowały
zawsze miejsce poczesne. Nic mi nie
wiadomo, by obecnie miało być ina-
czej. Zatem czas najwyższy, abyśmy
zdali sobie sprawę, jaką siłę przekazu
mają organizowane samodzielnie bądź
we współpracy z wyspecjalizowanymi
instytucjami wystawy wytworów ma-
sońskich czy wernisaże sztuki inspiro-
wanej wolnomularstwem.
Ostatnie dwa lata mna śmio
uznać za przełomowe w mądrym ot-
wieraniu się całego polskiego ruchu
masońskiego. Sensownym dlatego, że
nie jest nawoływaniem (poza margi-
nesem) do politycznych demonstracji,
pisania odezw do Narodu, krzykliwej
inwazji medialnej, gdzie każdy może
mówić, co mu ślina na masoński język
nasunie, a i tak mało kto to zwerykuje.
W naszej polskiej i narodowo-katoli-
ckiej specyce, sens mają tylko dzia-
łania organiczne, dobrze przemyślane
i prezentujące to, co wolnomularstwo
ma najcenniejszego i najpiękniejszego.
Przebogaty „skarb narodówtradycji
historyczno-społecznych i kulturowego
dorobku, emanującego pięknem sym-
boliki masońskiej, metodyki tłumacze-
nia trudnych zjawisk, przeżyć emocjo-
nalnych, duchowych i racjonalnych.
Żeby już tak pogodzić ludzi z różną
PLECIEMY FARMAZONY?





TO WŁAŚNIE SPUŚCIZNA WOLNOMULARSKIEJ SZTUKI I MYŚLI, OBLECZONA W RÓŻNORODNE
FORMY PREZENTACYJNE, STANOWIĆ BĘDZIE NASZĄ MASOŃSKĄ WIZYTÓWKĘ AD 2014
17
W o l n o m u l a r z P o l s k i W i o s n a 2 0 1 4 n u m e r 5 8
W Y D A W N I C T W A
motywacpoznawczą i rozwojową
na wolnomularskiej drodze mlecznej
i świetlnej.
To nowe otwarcie w kierunku syste-
mowego i systematycznego pokazania
światu, co w masonerii piękne i war-
tościowe, rozpoczęła wystawa z lipca
2012 roku, pod tytułem „Legenda Mi-
strza Hirama” i z podtytułem „Obraz
farmazona w kulturze ludowej i nie
tylko, eksponowana w Państwowym
Muzeum Etnogracznym w Warszawie
(czyt. w Wolnomularzu Polskim” nr 52,
jesień 2012, red.). Ani kuratorzy wysta-
wy, ani pospolite ruszenie masońskie,
udostępniace swoje prywatne zbiory,
pewnie nie spodziewali się, że w ciągu
miesiąca – i to jeszcze letniego – eks-
pozycję odwiedzi kilka tysięcy osób.
Personel muzeum też nie mógł się
nadziwić, skąd ludzie szwiedzieli
i jeszcze tyle ciepłych wpisów zosta-
wiali w księdze pamiątkowej wystawy.
To uskrzydliło rodzimych wolnomula-
rzy na tyle, że od tego czasu odbyło się
już kilka mniejszych wystaw i werni-
saży masoników i sztuki inspirowanej
symboliką wolnomularską i to w kilku
miastach Gdańsku, Toruniu, Byd-
goszczy i Warszawie (czyt. WP nr 57,
zima 2013/14). Gwoli oddania szacun-
ku największemu dziś propagatorowi
idei i tradycji wolnomularstwa, prof.
Tadeuszowi Cegielskiemu, przypo-
mnijmy jeszcze, że w roku bodaj 1995
w tymże Muzeum Etnogracznym
w Warszawie zorganizował on pierwszą
większą wystawę masoników w III RP.
Zmierzając do nału tych rozważań,
czy trafniej może nisażu, nie sposób
oprz się konkluzji, to właśnie spuś-
cizna wolnomularskiej sztuki i my-
śli, obleczona w różnorodne formy
prezentacyjne, stanowić będzie nas
wizytówkę AD 2014 oraz kolejnych
i w kolejnych miastach. Co by o tej ma-
sonerii nie wić i nie pisać to coraz
więcej ludzi odwiedza nasze wystawy
i prelekcje, a grono współpracujących
instytucji nauki i kultury stopniowo
przyrasta, widząc w wolnomularskich
dokonaniach i inspiracjach ciekawy
temat, wart propagowania bez zbęd-
nych uprzedzeń.
Brat Marek
W
Słowie od redaktora, którym
jest , Wiel-
ki Mistrz Wielkiego Wschodu Pol-
ski i wiceprzewodniczący Instytutu
„Sztuka Królewska, napisał: Celem
organizatorów wystawy i autorów tej
książki, jest przywrócenie świadomości
istnienia wolnomularstwa w świecie,
który nas otacza. Bez
sensacji, bez mitów.
Kilkadziesiąt lat, dwa
pokolenia niemają-
ce żadnego kontak-
tu z real wiedzą
o zjawisku, jakim
jest wolnomular-
stwo. Kilkadziesiąt lat
opowiadania bajek,
legend, straszenia,
że gdzieś są, lecz nikt
nie wie gdzie! Masoni w historii miast,
w historii Polski mają zapisane piękne
karty i warto je przywrócić. Nie gwoli
chwały, tylko czystej ludzkiej prawdy.
Dla porządku podajemy tytuły po-
szczególnych rozdziałów:
Masoneria, wolnomularstwo

Inwentarz z natury ok. 1910


Pisząc o niemieckiej masonerii w Pol-
sce po I wojnie światowej, Marek Ro-
maniuk, autor książki podkreśla: „Bez
wątpienia, charakter wolnomularstwa
niemieckiego w Polsce określały dwa
czynniki zasadnicze. Było to przede
wszystkim tradycyjne niemieckie obli-
cze ruchu i wpływ kontaktów z wolno-
mularzami w Niemczech. Istotne zna-
czenie posiadtakże fakt konieczności
funkcjonowania w ramach faktycznej
struktury państwowej Rzeczypospo-
litej Polskiej. Pierwszy z czynników
stymulował kierunki działania i roz-
woju, czy raczej regresu, bo na takie
zjawisko trzeba by zwrócić uwa. Za
przyczy regresu uznać należy re-
orientację polityczną wolnomularstwa
w kierunku rozwijacych się koncepcji
narodowego socjalizmu, które dewalu-
owały idee masońskie. Determinujący
wpływ na wolnomu-
larstwo miało także
stanowisko, jakie
wobec wolnomular-
stwa niemieckiego
zajęły polskie władze
państwowe. Wyzna-
czały je antymasoń-
skie ostrze polityki
polskiego Kcia
katolickiego i anty-
niemieckie nastroje
władz politycznych Polski. Działal-
ność w tak skomplikowanej sytuacji
spowodowała, że niemieckiemu ru-
chowi wolnomularskiemu w Polsce
przypadła rola raczej skromna. Jak
się wydaje, nie wyszedł on poza eli-
tarny krąg członków, oddając prymat
znacznie aktywniejszym w tym okresie
organizacjom niemieckiej mniejszości
narodowej”.
Książka jest w twardej okładce,
wydana na papierze kredowym, bo-
gato ilustrowana. Wydana w ramach
działalności Instytutu „Sztuka Kró-
lewska” w Polsce. Jej autorzy składa-
podzkowania za udostępnienie
eksponatów na wystawę i reprodukcji
tych eksponatów do wykorzystania
w książce: Archiwum Państwowemu
w Bydgoszczy, Muzeum Okręgowemu
w Bydgoszczy im. Leona Wyczółkow-
skiego oraz Wojewódzkiej i Miejskiej
Bibliotece Publicznej im. DrWitolda
Bełzy w Bydgoszczy. Polecamy ser-
decznie to wydawnictwo. Wys.
W BYDGOSZCZY,
CHOĆ NIE TYLKO



P i s m o P r z y j a c i ó ł s z t u k i k r ó l e W s k i e j
18 W Y D A W N I C T W A
P
rzedstawiono w nim
teksty poświęcone
różnym zjawiskom
i dyscyplinom sztuki, arty-
stom dawnym i współczes-
nym, awnym i nieznanym,
ezoterykom wyrażającym
swoje idee poprzez eks-
presję artystyczną oraz ar-
tystom niestroniącym od
nawiązań do duchowości.
Ostatecznie, tym, co od
zawsze łączy sztukę i ezo-
terykę, jest wiara w trans-
formacyjną moc wizji, ja-
kiekolwiek by one były.
We wstępie redaktor naczelny pisma Dariusz Misiuna
zauważa: „Widmo krąży po sztuce współczesnej. Widmo
ezoteryzmu. Jeszcze nierozpoznane, nadal eteryczne,
a jednak już gęstniejące, nadace starożytnym ideom nowe
kształty. Coś, co jeszcze do niedawna zamieszkiwało krainę
duchów, najchętniej będąc odsyłane do lamusa, na podda-
sze historii sztuki, powraca z magiczną mocą, wdzierając
się do głównego nurtu art-worldu. Coś, co w XX wieku
uchodziło za odrębny nurt w ramach sztuki outsiderów,
obecnie jest wystawiane w muzeach i wielkich galeriach.
Jako redakcja Wolnomularza Polskiego” zwracamy uwagę
na interesujący, choć niełatwy tekst  na
temat symboliki wolnomularskiej we współczesnym ma-
larstwie polskim. Oprócz prostej, ale przecież koniecznej
przy obecnym szczątkowym stanie wiedzy, identykacji
twórw oraz elementarnej prezentacji ich dzieł, chciałbym
tu pokrótce zanalizować źródła i efekty ich inspiracji
podkreśla autor artykułu. A zatem zadać pytanie o to, czy
tematy lub detale wolnomularskie świadomym wyborem
twórczym, czy twybrane i zrealizowane zostały jedynie
dla łatwego osiągnięcia efektu «tajemniczości»? Czy
konsekwentnym, istotnym nurtem malarskich dokonań
artysty, czy incydentalną wycieczką na masońską łączkę?
Czy łączą się z ywieniem zainteresowania tematyką
wolnomularską w Polsce w ostatnich dwudziestu latach,
czy ich źródła tkwią głębiej?”.
Piotr Cegielski w pierwszym rzędzie analizuje obrazy
Janiny Kraupe-Świderskiej, której dorobek – jak zaznacza
– najlepiej udało mu się z badać. Podejmuje także próbę
pierwszego odczytania ideowych, kulturowych i histo-
rycznych odniesień oraz wymowy wybranych prac innych
twórców: , Anny-Marii Bauer,
Jacka Sroki oraz . Jedynym zastrzeniem,
jakie można wysunąć, to takie, że „Hermaion, czarno-białe
pismo, nie ilustruje tych rozważań. Artykuł staje się przez
to szalenie hermetyczny, ale w piśmie poświęconym...
hermetyzmowi może o to właśnie chodziło?
Wys.
TNSFORMACYJNA
MOC WIZJI



SPIS TREŚCI
Dariusz Misiuna, Wokół sztuki
magicznej; , Melamagii
i sztuki. Rzecz o artystach magicznych; Grudnik, Tolle, lege. Czytanie jako sztuka; 
Krawczyk, Zdejmowanie zasłony języka. Tora prorocka
Mojżesza i prorokowanie Torą Abulai; Oskar Majda,
Współczesne czarownictwo jako sztuka mitopoetyki;
Jacek Sieradzan, Z szaleństwa pękiem na cieniutkich
skroniach. Nietzsche, Artaud, Niżyński i Stachura mię-
dzy geniuszem a obłędem; , Cthulhu –
mitopeja czy nowa forma systemu magicznego?; Urszula
Szulakowska, e Cosmic Virgin In Seventeenth Century
Alchemy; , Symbolika coniunctio w lewym
skrzydle tryptyku Ogród rozkoszy ziemskich; Norbert
, Wielki kodeks sztuki Blakea; 
Sieradzan, Nikołaj Roerich poszukiwacz Shambhali;
, Anthropos w świecie Mariana Grużew-
skiego; , Symbolika wolnomularska we
współczesnym malarstwie polskim; Irma Kozina, Splendor
Solis. Transformacje duszy według Andrzeja Urbanowicza;
Renata Wieczorek, Kenneth Anger i światło magicznej
latarni; , W obronie grzechu. Poważny
żart immoralisty. Część 2; , Relacja
z konferencji Ezoteryzm w kulturze Europy”; ,
Wszystko jest oświetlone. Recenzja: Alex Grey, Net of Being;
, (O)błędna religia Hitlera. Recenzja:
Michael Hesemann, Religia Hitlera. #
19
W o l n o m u l a r z P o l s k i W i o s n a 2 0 1 4 n u m e r 5 8
S P O T K A N I A
M
uzeum jest usytuowane
przy kieleckim Rynku, nie-
fortunnie, jak się okazało,
gdyż Wielka Orkiestra Świątecznej
Pomocy skutecznie uniemożliwiała
otworzenie okien i przewentylowanie
napełnionej po brzegi sali, co znalazło
odbicie w pierwszym pytaniu, które
padło z publiki – Czy można włączyć
klimatyzację?”...
Około 80 osób na sali reprezentowało
rozmaite środowiska od przedstawi-
cieli kieleckiego świata nauki, poprzez
polityków, artystów, dziennikarzy, pa-
sjonatów i zwykłych ciekawskich, po
osoby związane ze środowiskami pro-
gramowo masonerii nieprzychylnymi,
które, choć zaskakująco nieśmiało,
ujawniły się jednak w trakcie spotkania.
Na marginesie wszyscy mieliśmy
pewne obawy związane z organizacją
takiego spotkania w Kielcach, w mie-
ście zwanym, zgodnie ze stereotypem
pokutującym głównie dzięki Żerom-
skiemu, związanemu w okresie szcze-
nięcym z Kielcami oraz z masonerią
(poprzez kondycję rodzinną małżonki)
Klerykowem. Obawy były płonne,
jak się okazało, zaś kielecka publicz-
ność udowodniła, że nie taki dla niej
mason straszny, jak go tu i ówdzie
malują.
W pierwszej części spotkania profesor
Cegielski wprowadził zgromadzonych
w tematykę wolnomularstwa, ilustrując
zestawem fotograi wydobytym,
z pewnymi trudnościami, z czeluści
systemu Windows przenośnego kom-
putera. „Niestety, wolnomularstwo
nie rządzi światemodpowiedział
profesor na pytanie współprowadzącej,
Moniki Rosmanowskiej, dyrektorki
Miejskiego Domu Kultury, które to
pytanie cisnęło się na usta większości
obecnych i było równocześnie tema-
tem przewodnim spotkania – „nie rzą-
dzi, a szkoda, gdyż, gdyby tak było,
świat byłby niewątpliwie odrobinkę
lepszy. Może i było wielu maso-
nów pragnących tego najlepszym
przykładem jest Woodrow Wilson,
z którego inicjatywy powstała Liga
Narow, ca odpowiedzią na, cie
kantowskie i jemu bliskie, marzenie
o wiecznym pokoju. Niestety, to były
mrzonki stworzona dzięki aktywno-
ści Wilsona Liga z różnych względów
skompromitowała się, nie potraąc
się przeciwstawzapędom Rzeszy
Niemieckiej i Związku Radzieckiego.
Również ONZ, stworzona w zamierze-
niu w duchu masońskim, ma, niestety,
dwie cechy kardynalne – jest organi-
zacnajkosztowniejszą na świecie
i kompletnie niemającą wpływu na
to, co się dzieje.
Padło kilka słów o wsłczesnej
masonerii – czym się zajmuje? Otóż,
przede wszystkim, zbiera się – zbiera
się, zaprzyjaźnia i prowadzi działalność
pro publico bono. Niegdyś zajmowała
się równinieprzyjmowaniem kobiet,
ale jest to już, na szczęście stwierdza
profesor – passé.
Jaki jest stosunek do kościoła? Ma-
soneria jest, z natury rzeczy, organiza-
cją areligijną i apolityczną, masoneria
nie ma żadnego swojego boga, masone-
ria składa hołd wszystkim religiom, nie
preferując absolutnie żadnej, oczekując
jednak od kandydatów religijności,
stawianej w opozycji do „głupiego” ate-
izmu i bezreeksyjności – co znajduje
wyraz w uznaniu Wielkiego Architekta
jako symbolu transcendencji i uoso-
bienia metazycznego wymiaru etyki,
CZY MASONERIA RZĄDZI ŚWIATEM?
CZYLI TADEUSZ CEGIELSKI W KIELCACH
M A R E K W R O N A





P i s m o P r z y j a c i ó ł s z t u k i k r ó l e W s k i e j
20 S P O T K A N I A
etyki ponadczasowej. Chodzi o zasadę
wiarę w uniwersalny, nienegocjowal-
ny ład, która nie wyklucza absolutnie
żadnej religii. To, niestety, sprawia,
dialog z każdym poszczególnym
system religijnym jest trudny gdyż
każdy z nich z natury wyklucza systemy
konkurencyjne i rości sobie prawa do
posiadania prawdy absolutnej, stąd
właśnie bierze się powszechne prze-
konanie o antyreligijnym charakterze
masonerii.
Kto może uczestniczw pracach
masonerii? Poza kryteriami stałymi
i obiektywnymi oraz wykluczeniem
„głupich ateistów i niereligijnych li-
bertynów, mamy pewną dodatkową
zasadę – nie przyjmujemy osób uwi-
kłanych we współpracę z aparatem
bezpieczeństwa nie oceniamy inten-
cji, pobudek i okoliczności, po prostu
uważamy, że taka osoba nie jest osobą
wolną, co jest warunkiem sine qua non
przystąpienia do masonerii.
Człowiekiem wolnym nie będzie
równi alkoholik, narkoman...
A nikotynista...? pada pytanie od
publiczności, wywołując miech
zgromadzonych, acz pozostawiając
niedopowiedzenie...
Antymasonizm pada hasło czym
jest i dlaczego? Charakterystyczne
jest, co potwierdza historia, że anty-
masonizm rozwija snajbardziej tam,
gdzie masonów nie ma... Antymaso-
nizm jest odbiciem negatywnego my-
ślenia o świecie i ludziach, odbiciem
lenistwa umyowego. P zrzucenia
własnej nieudolności na czynniki ze-
wnętrzne. Przykłady bezreeksyjnego
antymasonizmu można, niestety, zna-
leźć we współczesnej retoryce niższych
szczebli hierarchii Kościa katolickiego,
co znajduje odbicie w negatywnym
do masonerii nastawieniu nominalnie
katolickiego speczstwa polskiego,
podsycanym przez niektóre środowiska.
Jest to zaskakujące, ponieważ od zga
100 lat obserwuje się odejście głów
Kościoła katolickiego od retoryki anty-
masońskiej, co znajduje potwierdzenie
w ocjalnych dokumentach Watykanu.
- Profesor, przedstawiając antyma-
sonów jako „świrów odzywa się
głos z publiczności „przegina pałę
w drugą stronę, przemilczając równo-
cześnie pewne niewygodne fakty, nie
zwracac uwagi, antymasonizm nie
bierze się znikąd. Wielu przedstawicieli
masonerii bro udziw niechlubnych
epizodach historii choćby Meksyk
i krwawe prześladowania katolików,
za którymi stała masoneria (w tym
momencie zgłaszający uwagi sam kon-
statuje, że po przeciwnej stronie też
stali masoni) czy choćby Henry Ford
popierający Hitlera, majne działania
masonerii, wspierającej swoich człon-
w w postępowaniach administracyj-
no-sądowych...
- Prawdą jest, znajdujemy w histo-
rii Meksyku przypadki odrażających
zbrodni popełnionych przez masonów
i z tymi argumentami nie sposób dys-
kutować stwierdza profesor – jednak
należy wziąć pod uwagę uwarunko-
wania polityczne Ameryki Łacińskiej
czy Środkowej. Tam, bez względu na
to, czy rządziła lewica, czy prawica
masoneria ma od XIX wieku bez-
apelacyjny wyw na adzę, gdyż
w dużym stopniu zastępowała nieudol-
ne struktury państwowe. Zmienia się
to w czasach współczesnych i wpływ
masonerii zanika wraz z kurczeniem
się klasy średniej i rozwojem alterna-
tywnych form aktywności społecznej.
Zaś Henry Ford? Henry Ford nie b
masonem. Był teozofem, ale teozoa
to nie masoneria.
- Co z okultyzmem, hitlerowskim
ule i bogotwórcami w ZSRR? – pyta
interlokutor z trzeciego rzędu. Co
ze Szczęsnym Potockim, głównym
macherem Targowicy?
- Potocki nie dlatego przystąpił do
Targowicy, że był wolnomularzem,
lecz dlatego, że jakaś część magnaterii
postanowiła do niej przystąpić, a on
był jednym z wielu wielkich polskich
panów trudno jednak przypisać ma-
sonerii Targowiripostuje profe-
sor. – Szczęsny Potocki był po prostu
zdrajcą.
- Co z powiązaniem masonerii z le-
wicą? – pada pytanie. Każdy kraj ma
swospecy. Zaskakuce może być
to – mówi profesor – iż polska maso-
neria jest z natury powiązana z pra-
wicą, jest z natury konserwatywna.
W ogniu podobnych zarzutów zadaję
sobie czasem pytanie co tutaj robi
taka konserwa, jak ja?*.
Dlaczego większość członw maso-
nerii nie ujawnia się? W takich np.
Niemczech, Danii, Norwegii, Szwecji
jawna przynależność do masonerii nie
jest czymś nienormalnym. Przeciwnie,
deklarując antymasonizm we Francji,
narażasz się na odrzucenie społeczne.
W Polsce realia nie sprzyjają ujaw-
nianiu przynależności do masonerii
pozwolić sobie mogą na to jedynie
osoby o ugruntowanej pozycji spo-
łecznej, gdyż ujawnienie równe jest
z gotowością na niewyszukane ataki
– nie krytykę, lecz ataki.
Spotkanie dobiega końca. Ofiar
nie stwierdzono. W poniedziałek
13stycznia odbyły się dwa kolejne –
Jak i czym badać masonerię?” oraz
Antymasonizm bez masonów. #
*Słowa prof. T. Cegielskiego odnoszą się w pełni do masonów skupionych w Wielkiej Loży Narodowej. Pozostała część
polskiego wolnomularstwa: mieszana z Wielkiego Wschodu Polski, Le Droit Humain oraz kobieca, czyli tzw. masoneria
liberalna, w Polsce co najmniej tak samo liczna lub wręcz liczniejsza, sytuuje się znacznie bliżej haseł centro-lewicowych,
przyjmuje także w swoje szeregi ateistów i wszelkiej maści wolnomyślicieli, nie wymagając przysięgi na Biblię. Pomiędzy
tymi odłamami masonerii od połowy XIX wieku toczy się poważny spór ideowy, niepozwalający po dziś dzień na wspólne
prace rytualne, co nie przeszkadza na szczęście licznym kontaktom towarzyskim i działaniom w organizacjach świeckich,
typu Instytut „Sztuka Królewska” w Polsce, skupiającym i masonów wszelkich rytów, i profanów.
REDAKCJA
21
W o l n o m u l a r z P o l s k i W i o s n a 2 0 1 4 n u m e r 5 8
S P O T K A N I A
NA ZAPROSZENIE ŚWIĘTOKRZYSKIEGO UNIWERSYTETU TRZECIEGO WIEKU 28 STYCZNIA BR.
ODBS W KIELCACH WYKŁAD DR MIROSŁAWY DOŁĘGOWSKIEJ-WYSOCKIEJ. PRZEDSTAWIAMY
BEZ SKRÓTÓW ARTYK ZAMIESZCZONY NA OFICJALNEJ STRONIE INTERNETOWEJ UTW.
J
na początku swojego wystąpienia zdobyła przy-
chylność słuchaczy, wspominając swoją kielecką część
życia [w Państwowym Liceum Sztuk Plastycznych,
red]. Przedstawiła nam piękpostać dr Szymona Star-
kiewicza zwanego Judymem z Górki lekarza pracującego
w sanatorium w Busku-Zdroju, który, jak sama odkryła, był
masonem [o Loży Staszic, do której należał doktor, czytaj
na str. 23, red.]. Nasza prelegentka także dołożyła swoją
cegiełkę do poprawy stanu sanatorium. Zebrała fundusze
(b. znaczne) na rewitalizację parku wokół szpitala Górka,
będącego częścią całego kompleksu buskiego sanatorium.
Dawny mason, czyli wolnomularz (wolny murarz) bu-
dowkościoły, katedry, pałace. Dziś mason używa swoich
intelektualnych umiejętności, aby „coś pozytywnego
zbudować, jak wspomniany dr Starkiewicz i nasza wy-
kładowczyni.
Dr Dołęgowska-Wysocka w interesujący sposób przed-
stawiła nam historię masonerii, wyjaśniac, co przyczyniło
się do jej złej sławy, która trwała przez wieki. Jak to zwykle
w życiu bywa, czasem tra się „czarna owca, oszust czy
pomówienia, z którymi trudno było walczyć w średniowie-
czu, gdy przekaz informacji był głównie ustny [o sprawie
Leona Taxila, międzynarodowego oszusta, b. masona, czyt.
na str. 24, red.].
Masoneria to międzynarodowy ruch mający na celu
duchowe doskonalenie si braterstwo ludzi różnych
religii, narodowości i poglądów. Nie jest jedną organi-
zacją. Pierwsza Wielka Loża powstała w XVIII wieku
w Anglii. Szybko nowy ruch się rozprzestrzenił po całej
Europie. Pierwsza polska loża masońska została założona
w 1721r. w Warszawie. Obecnie w stolicy jest kilkanaście
lóż i pojedyncze warsztaty w kilku dużych miastach Polski.
W Kielcach nie było i nie ma loży masońskiej (jeszcze).
Legenda masonerii odwołuje sdo podań o budow-
niczych: piramid, świątyni króla Salomona, katedr goty-
ckich, którzy posiadali niezwykłą wiedzę i umiejętności
architektoniczne w czasach, gdy większość społeczeństwa
była niepiśmienna. W średniowieczu nosicielami tej wiedzy
były cechy rzemieślnicze wolnych mularzy (dzbyliby
MASON
NIE TA STSZNA
J A D W I G A D U L A










P i s m o P r z y j a c i ó ł s z t u k i k r ó l e W s k i e j
22 S P O T K A N I A
to architekci, inżynierowie, wysokiej klasy specjaliści).
Bractwa były zakładane w celu zachowania tajemnicy
rzemiosła, dzielenia sdoświadczeniami w miejscach
spotkań zwanych lożą. Z upływem czasu sztuka murarska
stała się bardziej dospna i do bractw zaczęto przyjmować
osoby „ważne, ale niezwiązane z budownictwem.
Często byli to fundatorzy budowli.
Dziś loża masońska to grupa ludzi, która lubi
się ze sobą spotykać, rozmawiać, dyskutować na
tematy lozoczne, moralne itp. Masoni mają
swoje rytuały, ceremonie i symbole przeniesione
z dawnych wolnomularskich czasów. W czasie
ich spotkań obowiązują specjalne stroje [autorce
chodzi o masonerię kobiecą, red.], a stosowane
rytuały mają umacniać więź, poczucie wspólnoty
i wprowadzać atmosferę sprzyjającą autoreeksji.
Do najbardziej znanych symboli należą:
cyrkiel (symbol mądrości, wiedzy, absolutu),
 (symbolizuje równowagę i szczerość),
 (symbol rozumu, światła),
oko [opatrzności] (symbol świadomości, mądrości),
 (symbol nauki) itp.
Kilka słów o naszej sympatycznej prelegentce. Jest
jed z dch pierwszych kobiet w polskim wolno-
mularstwie żeńskim, podniesioną do stopnia mistrza
masskiego. Od 2010 r. przez trzy lata była czcigod-
mistrzynią ly Prometea. Wolnomularką została
w 1993 r., inicjowana przez paryską lę 
 należącą do Wielkiej Żskiej Ly
Francji. Duży wpływ na udzi w ruchu mas-
skim miała na nią literatura, zwłaszcza książki
prof.  (wybitny polski znawca
masonerii) i ż Adam W. Wysocki, kry
także jest masonem.
Jako ciekawostkę dodam, że pani Bożena Miro-
sława Dołęgowska-Wysocka „pochwaliła się” na
swoim blogu wykładem na naszym uniwersytecie.
też posty na Facebooku. Miło się czyta, gdy o naszym
mieście pisze „moje Kielce. Słuchaczy Świętokrzyskiego
Uniwersytetu Trzeciego Wieku wykład bardzo zainteresow,
o czym świadczył „wianuszek” osób wokół pani Bożeny,
które po wykładzie jeszcze dopytywały o interesuce ich
szczegóły. #

23
W o l n o m u l a r z P o l s k i W i o s n a 2 0 1 4 n u m e r 5 8
T A J E M N I C E W A R S Z T A T U
LOŻA STASZIC
NA WSCH... ZAGŁĘBIA




Z
agłębiowska loża nosząca nazwę
Staszic, a należąca do Wiel-
kiej Loży Narodowej Polski
powstała w 1924 roku. Obejmowała
nie tylko ówczesne Zagłębie, leżące
w województwie kieleckim, ale także
Górny Śląsk. W latach 20. XX wieku
bracia spotykali się w Sosnowcu, a w la-
tach 30. w Busku-Zdroju, w kolonii
leczniczej narce.
Założycielami loży byli: -
wowar – geolog, carski więzień poli-
tyczny, Sybirak, po wojnie wieloletni
prezydent browy Górniczej, oraz
 nauczyciel gim-
nazjum w Sosnowcu, bratanek Stani-
sława Wyspiańskiego, polski geolog,
działacz społeczny, przewodniczący
Klubu Demokratycznego w Sosnow-
cu (1938–1939), po wojnie poseł do
Krajowej Rady Narodowej. Wyspiański
był Dozorcą warsztatu (1935–1936),
Czcigodnym Mistrzem (1936–1937)
oraz Mówcą (1937–1938). W czasie
II wojny światowej został członkiem
tajnej loży  w Kra-
kowie (kontakty obu lóż miały miejsce
także przed wojną).
Na pierwszym zebraniu instalacyj-
nym loży Staszic, 6 maja 1924 r., był
obecny Wielki Mistrz Wielkiej Loży
Narodowej Polski 
socjalista, legionista i pisarz. W 1924 r.
loża liczyła zaledwie siedmiu członków,
po 1935 – dwunastu. Do członków
założycieli należeli także dr Szymon
Starkiewicz twórca kolonii leczniczej
na Górce, kierownik szky na rce,
Eustachy Kuroczko dziacz Nieza-
leżnej Partii Chłopskiej oraz Związku
Nauczycielstwa Polskiego, oraz admi-
nistrator kolonii Witold Dobrowolski,
członek Zarządu Towarzystwa Przy-
jaciół Górki, a następnie wieloletni
pracownik centrali ZUS. To właśnie za
ich sprawą odbywały szebrania ly
Staszic w Busku od 1935 roku (w latach
kryzysu 1932–1935 loża była uśpiona),
aż do zawieszenia działalności loży,
czyli do 26 października 1938 roku.
Kolejnym członkiem ly był 
Bereszko. Bereszko był znanym dzia-
łaczem społecznym i gospodarczym,
wiceprezesem Izby Przemysłowo-
Handlowej w Sosnowcu, wicepreze-
sem Towarzystwa Przemysłowców,
sędzią handlowym, członkiem rady
nadzorczej spółki akcyjnej Tramwaje
Elektryczne w Zagłębiu Dąbrowskim,
prezesem oddziału Ligi Obrony Po-
wietrznej i Przeciwgazowej, współzo-
życielem Automobilklubu Kieleckiego,
w czasie powstań śląskich uczestnik
akcji niesienia pomocy uchodźcom
oraz opieki nad rodzinami powstańców.
W pracach loży Staszic brał także
udział znany katowicki architekt Ta-
deusz Michejda polski architekt
modernistyczny tworzący na Górnym
Śląsku w okresie międzywojennym,
artysta malarz, żołnierz Legionów
Polskich (wstąpił do nich jako har-
cerz), powstaniec śląski (był adiutan-
tem dowódcy 11. pku bytomskie-
go), dziacz speczny. W 1925r.
zainicjował powstanie Związku Ar-
chitektów na Śląsku, którego został
pierwszym prezesem. W 1930 roku
wprowadził do budownictwa techno-
log stalowego szkieletu. W latach
1934–1939 prezes oddziału Stowa-
rzyszenia Architektów Rzeczypo-
spolitej Polskiej w Katowicach. Od
lat trzydziestych członek i działacz
Stronnictwa Demokratycznego.
Pod koniec lat 30. dołączył do loży
Tadeusz Gliwic, syn przedwojen-
nego ministra przemysłu i handlu
Hipolita Gliwica, działacz Klubów
Demokratycznych, po wojnie w SD.
Od 1934 r. był członkiem pracują-
cej w Warszawie ly Kopernik.
Począwszy od 1937 roku, wchodził
w skład grona wysokich urzędników
Wielkiej Loży Narodowej Polski. Po
wojnie b współzożycielem kon-
spiracyjnej loży wolnomularskiej
Kopernik, pracującej w Warszawie
już od 12lutego 1961 roku, kiedy to
ośmiu przedwojennych wolnomula-
rzy dokonało rytualnego obudzenia
warsztatu. W grudniu 1991 roku, gdy
powołano do życia Wielką Lożę Na-
rodową Polski, został jej pierwszym
Wielkim Mistrzem. #



P i s m o P r z y j a c i ó ł s z t u k i k r ó l e W s k i e j
24 S K A N D A L E
SPWA LEO TAXILA
(DIANY VAUGHAN)
OSZUNA ŚW. TERESA OD DZIECIĄT JEZUS
W
Poniedziałek Wielkanocny,
17marca 1897 roku, w cza-
sie konferencji prasowej
zorganizowanej w salce geogracznej
w Paryżu, Charles Jogand-Pages, alias
Leo Taxil (1854-1907), demaskuje
trwające od dwunastu lat oszustwo.
Epilog nieprawdopodobnej, ciemnej hi-
storii, której o stanowią walki Kościoła
katolickiego i masonerii oraz „geniusz”
mistykatorski mieszkańca Marsylii,
który symulował nawrócenie na wiarę
katolicką. To żałosny epizod walk kle-
rykalnych i antyklerykalnych drugiej
połowy XIX wieku. Dziwnym zrządze-
niem losu zamieszana zostaje wmłoda
nieznana karmelitanka i kłamstwo to
spotęguje jeszcze jej ciężką próbę wiary.
Jogand-Pages rozpoczął swoje życie
od kariery dezertera i złodzieja, później
wymyślił kilka spektakularnych bzdur
w Marsylii i w Szwajcarii. Pod fałszywym nazwiskiem 
Taxil opublikował około 130 pozycji, wydanych w „Biblio-
tece antyklerykalnej” i dzienniku Antyklerykał”. W 1882
roku zostaje wykluczony z masonerii. Pozornie nawraca się
w 1885 roku i pisze Wyznania wolnomyśliciela (Confessions
d’un libre penseur), które doczekają się 45 wydań. W 1884
roku  ogłasza encyklikę Humanum Genus, wy-
mierzoną przeciwko masonerii. Walki przybierają na sile.
Pojawiają się wczas Pamiętniki ex-palladystki (Memoires
d’une ex-palladiste), których autorką jest niejaka Diana
, nawrócona pod wpływem Joanny d’Arc. Prasa
katolicka pasjonuje się tymi odkryciami, podobnie zresztą
jak i liczne czasopisma zakonne. W Karmelu w Lisieux
matka Agnieszka sugeruje siostrze Teresie, by napisała
wiersz dla Diany Vaughan. Natchnienie nie przychodzi,
ale Teresa posyła jej swofotograę, na której gra Joannę
d’Arc, dołączając do tego kilka słów.
Diana odpowiada.
W czerwcu 1896 roku Teresa pisze s
sztu Tryumf pokory (RP 7), w której
wspomina o diabelskich sztuczkach i o Dia-
nie Vaughan. W lecie czyta Nowen eu-
charystyczną nawróconej. Co poniektórzy
zapatrują się jednak na to bardzo scep-
tycznie. Pod koniec września 1896 roku
w Trydencie odbywa się -
. Komisja rzymska zachowuje
w stosunku do Taxila dą rezerwę. Sd
też rezerwa Teresy, kiedy Diana atakuje
oskiego biskupa. Dochodzi wówczas
do konferencji prasowej 19 kwietnia 1897
roku. Spodziewano się, że Diana Vaughan
w końcu się ujawni... Tymczasem zjawia
się Leo Taxil i ujawnia swoje oszustwo:
to on stworzył postać Diany Vaughan i od
dwunastu lat zwodzi katolicki Koścł. Jego
nawrócenie bo kolejną sztuczką.
Posiedzenie jest burzliwe i następnego dnia dzienniki kato-
lickie ujawnia oszusta! Lakoniczna wzmianka w dzienniku
„Le Normand”, według której w czasie zebrania wyświetlano
zdjęcie karmelitanki przebranej za Joannę d’Arc, wywołuje
w Karmelu w Lisieux konsternację. 
 Można sobie wyobrazić
upokorzenie sióstr. Teresa wyrzuci list „Dianyna kupę
gnoju w ogrodzie i wymaże ze wszystkich swoich pism
nazwisko Diany Vaughan (RP 7 i początek Rękopisu B).
Zostać tak oszukaną (zresztą w towarzystwie licznych bi-
skupów, księży i wspólnot) w czasie trwającej wtedy próby
wiary, musio być dla niej ciężkim doświadczeniem. Ale nie
pokaże po sobie niczego. Z pewncią objęła swą modlitwą
bezbożnegoLeo Taxila, który nadużył łask” (C 5v) ona,
która zgodza się samotnie tkwić w ciemnciach, by niewie-
rzący otrzymali światło. Guy Gaucher, OCD
N
a stronie internetowej Krakowskiej Prowincji Karmelitanów Bosych znaleźliśmy tekst poświęcony Leo
Taxilowi. O wielkim oszustwie, jakiego dopuścił się ten były mason, zwodząc najwyższych przedstawicieli
Kościoła katolickiego, w tym papieża Leona XIII oraz siostrę Teresę, przyszłą świętą, pisze biograf św. Teresy od
Dzieciątka Jezus, Guy Gaucher, OCD.
REDAKCJA

25
W o l n o m u l a r z P o l s k i W i o s n a 2 0 1 4 n u m e r 5 8
Z Ż Y C I A L Ó Ż I O B E D I E N C J I







Myślałem o tym wszystkim,
wychodząc z „białych prac”
zorganizowanych 27 stycz-
nia 2014 r. w Warszawie przez Lożę
Kultura. To drugie takie spotkanie,
w którym miałem szczęście i zaszczyt
uczestniczyć. W minionym roku wy-
słuchałem zajmującej, jak zawsze, opo-
wieści .
Tym razem wystąpienie przygotował
. Poświęcił je
osobie papieża Franciszka, dzieląc
się ze słuchaczami swoimi obawami
i nadziejami związanymi ze stylem
sprawowania tego pontykatu.
Obirek obawy ma zasadnicze. Otóż
kariera kościelna -
 związana jest z pontykatem
konserwatywnego w przekonaniach
i prowadzonej polityce Jana PawłaII,
zmiana stylu sprawowania urzędu
przez Franciszka może tedy ozna-
czać nie tyle nową jakość, ile „chwyt
PR-owski”, mający na celu przyciąg-
nięcie do katolicyzmu nowych osób.
Symptomatyczne wydaje mu się także
swoiste rozwarstwienie postawy Fran-
ciszka, który dość często i konsekwen-
tnie deklaruje uznanie i przywiązanie
do schedy pozostawionej mu przez
Benedykta XVI. Obawy te nie prze-
słaniają jednak nadziei. Obirek, który
sam spędził trzydzieści lat w zakonie
jezuitów, wiąże je z jezuicką formacją
Bergoglia. Znajduje ona swój wyraz
w dialogicznej postawie Franciszka,
który udziela wywiadów także zdekla-
rowanym ateistom i antyklerykałom,
przyjaźni się z rabinem Abrahamem
Skórką, szuka żywego i bardziej bez-
pośredniego kontaktu z wiernymi,
traktowanymi na zasadzie moralnego
i światopoglądowego partnera.
Zasadnicze wątki swojej opowieści
okrasił Obirek licznymi anegdotami
i dygresjami. Opowiadał o czasie swo-
ich studiów w Rzymie, gdzie nauczono
go, że w etyce prymat należy się indy-
widualnemu sumieniu. Opowiadał
o swoich doświadczeniach z teologią
wyzwolenia, do której był początkowo
nastawiony negatywnie i której war-
tość stopniowo odkrywał. Opowiadał
o bliskiej mu Barbarze Skardze, której
intuicje lozoczne uznał za konse-
kwentnie dialogiczne, w odróżnieniu
choćby od .
Po wystąpieniu rozgorzała dyskusja,
przeniesiona następnie w kuluary. Bio-
rąc rzecz z grubsza, można wyróżnić
w niej cztery wiodące tematy.
I

-
nia moralnym anarchizmem. Obirek
w bardzo interesujący spob połącz
ideę sumienia z dialogiem, wskazując,
że autonomia sumienia jest fundamen-
talnym warunkiem wszelkiej owoc-
nej rozmowy. Trzeba tu oczywiście
dodać, że nie rozumie on sumienia
jako jakiegoś głosu spoza świata i spoza
człowieka. Sumienie jest funkcją rozu-
mu, rozważacego dany czyn i jego
następstwa w świetle ich kwalikacji
etycznej. Kierowanie się sumieniem
jest tedy kierowaniem się rozumem,
jest umiejętncią oceny działań, które
chce się podjąć, i ich konsekwencji.
W ostatecznym rozrachunku jest więc
także umiejętnośc wzięcia odpowie-
dzialności za to, czego s dokonało. Jak
ma się to do dialogu? Otóż, podejmując
dziania wynikace z oceny dokona-
nej przez rozum i przyjmując na siebie
ciężar odpowiedzialności, zdaniem
Obirka zobligowany jestem do tego, by
traktow Innego jako oso tak samo
rozumną i odpowiedzialną, jak ja sam.
A zatem winny jestem Innemu szacu-
nek, wykluczający poczucie wyższci
i przemoc. W ich miejsce pojawia się
zobowiązanie do wysłuchania cudzych
racji, które o tyle, o ile racjonalne
mogą przeważyć słuszność moich racji.
II

i wolnomularzy. Obirek, ustosunko-
wując się do głosów, że wolnomularstwu
taki dialog nie jest potrzebny, bo nigdy
nie było zamknięte na katolicyzm, a tak-
że, że polityka Watykanu w stosunku
do masonerii nie zmiena się ani na
jotę, wskazał, że dialog instytucjonalny
wydaje mu się niemożliwy struktural-
MOŻLIWY, POŻĄDANY I OWOCNY MOŻE BYĆ DIALOG KONKRETNEGO
TOLI Z KONKRETNYM MASONEM


PROF. OBIREK O FNCISZKU,
DIALOGU I PRYMACIE SUMIENIA
M A R C I N M . B O G U S Ł A W S K I
P i s m o P r z y j a c i ó ł s z t u k i k r ó l e W s k i e j
26 Z Ż Y C I A L Ó Ż I O B E D I E N C J I
nie. A to dlatego, że instytucji zaly
na wpływach, które zyskuje się, raczej
rozgrywając konikty, niż szukając po-
rozumienia. Dyskutujący zgodni byli
jednak co do tego, że możliwy, pożądany
i owocny może być dialog konkretnego
katolika z konkretnym masonem.
III
-
.
Przywołana przez Obirka dwuznacz-
ność jego postawy zarazem otwarcia
i armowania konserwatywnej trady-
cji znajduje bowiem wyraz nie tylko
w wywiadach czy homiliach, ale także
w nauczaniu o wyższej kcielnej ran-
dze. Przykładem może być choćby jego
encyklika Lumen dei, w której idee
związane z praktyką chrześcijaństwa
jako miłości sąsiadują z fragmentami
wskazucymi na zobowiązujący cha-
rakter prawdy, której jedynym depo-
zytariuszem ma b Kościół katolicki.
Język Franciszka jest zasadniczo nie-
spójny, a on sam – jak ujął to Obirek
nie uwolnsię z pancerza Ratzingera.
Za konsekwentnego rzecznika katolicy-
zmu rozumianego jako praktyka można
uznać . Podobnie
jak Obirek uważam, że lozoa Vai-
mo jest niezwykle cenna, a jego wizja
katolicyzmu kusząca. Jest jednak nie do
pogodzenia z kościelną instytucją, wi
przecież o odzyskaniu miłosierdzia spod
ciężaru doktryny, a więc o realizacji nie-
religijnego potencjału i przeznaczenia
chrześcijaństwa.
IV
Czwarty temat to antymodernistycz-
ny charakter katolicyzmu. W tym kon-
tekście rozmawialiśmy m. in. o tezie
prezentowanej w Pamięci i tożsamości
Jana Pawła II i podtrzymywanej przez
środowisko rodzimych lozofów katoli-
ckich, podług której zmierzch Zachodu
rozpoczął się wraz z kartezjanizmem,
z którego wywodzić się ma chby post-
modernizm czy tzw. ideologia gender.
W trakcie dyskusji padły piękne
słowa o tym, że budujący jest widok
masonki obok „kulturowego katolika
i eks-jezuity, siedzących razem po to,
by służyć wspólnej sprawie. To praw-
da. „Białe prace” pokazały dobitnie,
że kierując się podobnymi ideałami,
inaczej je realizujemy i rozumiemy.
Pokazały także, że ten pluralizm jest
siłą, a nie słabością. Postawa rozumie-
jącego otwarcia, poszanowania siebie
nawzajem, dociekania, nawet wtedy,
gdy staje się polemiką, nie narusza
niczyjej godności i nie prowadzi na
manowce. Raczej poszerza perspek-
ty. I wpuszcza więcej światła. #
Autor pracuje jako asystent w Kate-
drze Epistemologii i Filozoi Nauki
Uniwersytetu Łódzkiego. Jest członkiem
korespondentem Polskiego Towarzy-
stwa Tomasza z Akwinu. Od 2012r.
sekretarzem Oddziu Łódzkiego
Polskiego Towarzystwa Filozocznego.
„900 tyscy euro dotacji dla Wielkie-
-
-

br. notatkę o pomocy publicznej dla
-

przy Rue Cadet. Cytuję:
F
rancuskie władze zasiliły wpły-
wolożę subwencją w wy-
sokości 900 tysięcy euro. Środki te
ma zost spożytkowane na utrzy-
manie paryskiego muzeum masonerii.
Wielki Wschód Francji wsparły władze
Paryża, a także jedno ministerstwo.
Rządzący Francją socjaliści hoj
nansują bliską sobie masone-
rię. W ciągu ostatnich miescy wielu
spośród czołowych polityków ugrupo-
wania Francoisa Hollandea publicznie
potwierdzało społeczne i intelektualne
znaczenie wolnomularstwa. Nie jest
to też zaskoczeniem. Do masonerii
należy doradca polityczny prezydenta
 (Wielki Wschód
Francji), do tej samej organizacji na-
leży też dyrektor gabinetu premie-
ra Jean-Marc Ayrault. Dużą grupę
„wtajemniczonych, bo dwunastooso-
bową, odnajdujemy także w rdzie.
Do masonerii należy -
branchu (minister reformy państwa),
 (minister rolnictwa),
Alain Vidalies (minister współpracy
z parlamentem), 
(wiceminister transportu), Jean-Yves
 (minister obrony), Victorin
 (minister terytoriów zamor-
skich), Jérôme Cahuzac (minister
buetu), Anne-Marie Escoer (wi-
ceminister ds. decentralizacji), Manuel
Valls (minister spraw wewnętrznych
i kultu). Masońskiej ideologii bliski
jest t minister pracy Michel Sapin,
wiceminister ekonomii społecznej Be-
noit Hamon, wiceminister 
 i Micle Delaunay,
wiceminister ds. osób starszych. Wy-
wy te sprawiają, socjaliści lek
przeznaczają pieniądze podatników na
wsparcie masonerii.
Masonów we Francji jest kilkadzie-
siąt tysięcy, wszystkich nad Wisłą nie
znamy, więc może i ci wymienieni
rzeczywiście masonami. Jeśli tak, to
tylko pomarzyć... W III Rzeczpospoli-
tej znałam jednego masona - ministra,
choć o ile mnie pamięć nie myli, był
już eksministrem. Dobrym. A co do
dotacji. ż, każdy kraj dotuje to,
co lubi, Francja masonów, Polska
– Świątynię Opatrzności Bożej oraz
muzeum Jana Pawła II i ks. kardynała
Stefana Wyszyńskiego. Średnia unijna
wypada więc dobrze: Bogu świeczkę
i diabłu ogarek...
PS. II Rzeczypospolita pod wzglę-
dem umasonieniarządu wypada
o wiele lepiej od III RP. Sam trzykrot-
ny premier Bartel był wszak wolno-
mularzem. #
Z B L O G A A S Z E R A , Ż O N A P A N A B O G A
BOGU ŚWIECZKĘ I DIABŁU OGAREK
27
W o l n o m u l a r z P o l s k i W i o s n a 2 0 1 4 n u m e r 5 8
T E M P L U M I K O Ś C I Ó Ł
B
yło niedzielne po-
południe 1992 r.
W domu zborowym
parai ewangelicko-refor-
mowanej na warszawskim
Lesznie
1
skończyło się właś-
nie spotkanie przy kawie
i herbacie po nabożeństwie.
Siedziałem w opustoszałym
hallu, gdy do drzwi zapukało
dwóch elegancko ubranych
panów. Okazało się, że za-
interesował ich wizerunek
oka w trójkącie umieszczony
w tympanonie paraalnego
budynku, który zinterpreto-
wali jako symbol masoński.
Obydwaj byli masonami po-
szukującymi w Warszawie ślaw dawnej wolnomularskiej
obecności. Powiedziałem im, że dobrze trali, bowiem to
właśnie na terenie ówczesnej posesji należącej do zboru
ewangelicko-reformowanego, a konkretnie w pałacu Dzia-
łyńskich, w XVIII w. działała loża masońska.
Rozmowa nie trwała długo. Żegnając się zapytali, czy nie
byłbym zainteresowany pracą wolnomularską. Na moje
entuzjastyczne „tak” pozostawili mi wizytówkę jednego
z najbardziej znanych polskich masonów, prof. Tadeusza
Cegielskiego, wówczas jeszcze doktora historii2. W ten
sposób rozpoczęła się moja życiowa przygoda z masone-
rią. Minęło jednak sześć lat zanim przyjęty zostałem do
lejdejskiej Szanownej Loży św. Andrzeja, pracującej pod
auspicjami Wielkiego Wschodu Niderlandów. Byłem już
wówczas teologiem i przygotowywałem się do służby
pastorskiej w jednym z holenderskich Kościołów tradycji
reformowanej.
To, że moje pierwsze spotkanie z masonerią miało miejsce
dosłownie na gruncie kościelnym, nadało ton przyszłości.
Przez wiele lat łączyłem coraz intensywniejszą pracę ma-
sońską z przynależnością kościelną, uprawianiem teologii,
działalnością kaznodziejską i duszpasterską. Nigdy nie czu-
łem się w tym osamotniony
i właściwie nie postrzegałem
tego jako czegszczególne-
go. W Kościele spotkałem lu-
dzi o podobnej, podwójnej
tożsamości i przynależności.
PO PROSTU JESTEŚMY
Swego czasu jedna z lejdej-
skich lóż poprosiła swojego
członka będącego jedno-
cznie pastorem francusko-
zycznej parai reformowanej
w Lejdzie o wygłoszenie
„deski” (referatu) na temat
jego Kościoła i wolnomu-
larstwa. Owemu bratu, zna-
nemu szerszemu gronu pod
zabawnym pseudonimem „Korkociąg”, jako rodowitemu
Francuzowi powierzono pieczę nad lożową piwnicą win.
Przez około półtorej godziny rozwodził się nad historią
i teraźniejszością frankofońskich ewangelików w Holandii.
Na koniec zapytano go wreszcie, co z drugą częścią tema-
tu. Jego odpowiedź dała mi wiele do myślenia: „Pytacie
o związek między Kościołem i masonerią? Ten związek
polega na tym, że tu jestem.
Warto jednak sięgnąć po ocjalne dokumenty, na przykład
stanowisko Ewangelickiego Kościoła Niemiec w sprawie
masonerii z 1973 r., raport Komisji Synodalnej Kościoła
Anglii z r. 1986 czy też do niezwykle ciekawego zbio-
ru dokumentów historycznych, dotyczących związków
wolnomularstwa z anglikanizmem3. Wiele można się
z tej lektury nauczyć: co dla Kościołów różnych tradycji
jest naprawistotne, czego się obawiają, jakie mają wąt-
pliwości itd. Czyż nie jest bowiem znaczące, że podczas
gdy przedstawiciele szeroko pojętej tradycji katolickiej
wyrażaopinie dotyczące tzw. masońskiej wizji Boga i jej
zgodności z chrześcijaństwem, ewangelicy martwsię
głównie o to, czy masoński ideał moralnej doskonałości
nie jest sprzeczny z wizją zbawienia jedynie z łaski?
WYZNANIA CHRZEŚCIJANINA I MASONA
J A R O S Ł A W R . K U B A C K I








P i s m o P r z y j a c i ó ł s z t u k i k r ó l e W s k i e j
28 T E M P L U M I K O Ś C I Ó Ł
Wydaje mi się jednak, że – podobnie zresztą jak w odnie-
sieniu do kwestii chrześcijan LGBTQ czy kobiet pełniących
posługę Słowa i Sakramentu – to nie teologiczne analizy
i ocjalne dokumenty powinny być punktem wyjścia do
rozmowy. Raczej uznanie tego niezaprzeczalnego faktu, że
po prostu jesteśmy, istniejemy, działamy. Czy komsię to
podoba, czy nie, fakt ten musi być po prostu zaakceptowany.
KIL SŁÓW O HISTORII
WOLNOMULARSTWA
Zerknijmy pobieżnie na historię Sztuki Królewskiej4.
Ocjalnym autorem Konstytucji Wolnomularzy, szeroko
znanych od jego nazwiska jako Konstytucje Andersona,
był pastor prezbiteriański James Anderson (1680-1739).
Historia wczesnego wolnomularstwa
wiąże srówni z nazwiskiem jego
przyjaciela, ks. Jana Teola Desa-
 (1683-1744), który był bez
wątpienia współautorem tychże Kon-
stytucji (Andersona wielu badaczy
uważa za guranta)
5
. Desaguliers po-
chodz z rodziny hugenockiej, która
wyemigrowała do Anglii. Po studiach
został wyświęcony na kapłana Koś-
cioła Anglii.
O ile te dwie postaci znane szer-
szej publiczności, o tyle wielu zdzi-
wić może fakt, że to za sprawą innego
ewangelickiego pastora, 
Desmonsa, Wielki Wschód Francji
w 1877 r. podjął decyzję o wykreśleniu
z tekstu Rytu Francuskiego odwołania
do Wielkiego Architekta Wszechświata
i o pozostawieniu lożom wolnego wyboru w sprawie księgi,
której chcą używać jako Księgi Świętego Prawa (Desmons
przewodniczył w każdym razie komisji, która wysunęła
propozycję)6.
O przynależności do zakonu niezliczonych członków
świeckich, duchownych i biskupów Kościoła Anglii i innych
Kościołów anglikańskich czy luterańskiego Kcioła Szwecji
nie warto chyba nawet pisać. Nie mogę tu jednak pominąć
nazwiska polskiego teologa ewangelickiego i wolnomula-
rza, ks. prof.  (1875-1931)7. Był on nie
tylko jednym z najwybitniejszych znawców symboliki
używanej w masonerii i teoretyków symbolu jako takiego,
ale w moim przekonaniu również największym polskim
teologiem ewangelickim i lozofem religii swoich czasów.
W myśli Seriniego reeksja religijna i teologiczna przepla-
tała się z reeksją wynikająz praktyki masońskiej. Jestem
przekonany, że w jego osobie polska ewangelicka myśl
religijna jest niewątpliwą dłużniczSztuki Królewskiej,
zaś wolnomularstwo wiele zawdzięcza ewangelickiej myśli
religijnej [Pisaliśmy o nim w WP nr 56 – jesień 2013 w art.
Pawła Matwiejczuka pt. ROL SERINI. DUSZPASTERZ,
PROFESOR, WOLNOMULARZ, red.].
OSOBISTA WIZJA
Dla każdego, kto bliżej pozn wolnomularstwo, jest rzeczą
oczywistą, że spojrzna Sztukę Klewską jest dokładnie
tyle, ilu masonów. Oczywiście można je w różny sposób
pogrupować, biorąc pod uwarozumienie kategorii „re-
gularności”
8
, wzajemne powiązania między organizacjami
masońskimi, ich oblicze ideowe czy tryty, które stosują.
Nie zmienia to jednak faktu, że każdy wolnomularz repre-
zentuje własne, niepowtarzalne podejście, rozumienie tego,
co właściwie robi w loży. To samo dotyczy tych rozważań.
Jest to moja osobista wizja, dlatego warto może poświęcić
trochę miejsca, na czym polega jej specyka.
Przede wszystkim jest to wizja masona, który od kilku lat
nie uprawia czynnie Sztuki Królewskiej. Decyzję o wyco-
faniu się z prac lożowych podjąłem po
kilkunastu latach aktywnego członko-
stwa, ponieważ doszedłem do wniosku,
w obecnej fazie mojego życia ilość
energii, uwagi i czasu, którą kosztuje
mnie sumienne uprawianie masone-
rii, jest niewspółmierna do inspiracji,
której wolnomularstwo mi dostarcza.
Nie stałem się jednak przez to „byłym
masonem. Podzielam pogląd, że jest
to zasadniczo niemożliwe. Prawdziwej
inicjacji, a masoneria jest zakonem
inicjacyjnym, nie da się cofnąć: tak jak
nie da się na nowo ukryć raz wyjawio-
nego sekretu. Z organizacji masońskiej
można wystąpić w każdej chwili i nikt
nikomu z tego powodu nie dzie czy-
nił żadnych wstrętów. Opowieści o rze-
komych zemstach czy wręcz mordach
trzeba włożyć między bajki. Natomiast to, co wydarzyło
się z człowiekiem i w człowieku w momencie przestąpienia
progu loży, jak również w ciągu każdej kolejnej inicjacji,
jest rzeczywiście nieodwracalne.
HOLENDERSKI KONTEKST
Moje spojrzenie na masonerię ukształtowało się w specy-
cznych uwarunkowaniach wolnomularstwa holenderskie-
go. Jest to wolnomularstwo wiekowe, żnorodne, znajdu-
jące się na przecięciu co najmniej trzech wielkich tradycji
wolnomularskich (brytyjskiej, francuskiej i niemieckiej).
I,last but not least, podobnie jak cała kultura holenderska,
charakteryzujące się dość liberalnym podejściem do reguł
i przepisów. Tutejsi masoni mabardzo luźny i cokolwiek
prześmiewczy stosunek do mentorskich i „imperialnych
zakusów zarówno Zjednoczonej Wielkiej Loży Anglii, jak
i francuskiego Wielkiego Wschodu. Również podział na
masonerię męską i mieszaną bywa w praktyce traktowa-
ny dowolnie. Wbrew ocjalnym ograniczeniom, bracia
z „regularnego(w rozumieniu Wielkiej Zjednoczonej
Loży Anglii) Wielkiego Wschodu Niderlandów składają
wizyty w „nieregularnychwarsztatach zakonu Le Droit


29
W o l n o m u l a r z P o l s k i W i o s n a 2 0 1 4 n u m e r 5 8
T E M P L U M I K O Ś C I Ó Ł
Humain czy Wielkiej Loży Masonerii Mieszanej. Biorą
udziw pracach, a gdy trzeba, nie wahają srównież
sprawować rytualnych funkcji.
Inną cechą holenderskiej masonerii jest jej mało skry-
wany charakter. Rytuały nie leżą oczywiście na ulicy, lecz
nikt nie robi specjalnej tajemnicy z przynależności do
zakonu. Loże znajdują się w budynkach rozpoznawalnych,
niejednokrotnie o sporej wartości zabytkowej, do których
regularnie wpuszcza się zwiedzających.
Ostatnią cechą holenderskiego podejścia do Sztuki Kró-
lewskiej jest postrzeganie masonerii przede wszystkim,
jeśli nie wyłącznie, w kategoriach metody. Istota Sztuki
Królewskiej nie znajduje się zatem w sferze ideologii,
lecz zawiera w specycznym sposobie przekazywania
treści. Mianowicie: w metodzie aluzyjnej”, na której
oparte są rytuały. Nawet jeżeli jako masoni czujemy s
wyznawcami pewnych ideałów, to mamy jednocześnie
bardzo mocną świadomość tego, że właściwie nie to
wyłącznie masońskie ideały i symbole. Specycznie
masońskie jest to, w jaki sposób ywane. A przede
wszystkim to, jak otwierają przed nami nowe perspek-
tywy i prowadzą do wewnętrznej przemiany. Przemiany,
która nie tyle ma na celu uczynić nas „lepszymi” ludźmi,
co ludźmi bardziej ludzkimi, bardziej świadomymi
swoich możliwości i ograniczeń i mądrzej wykorzystu-
jącymi je w życiu.
ZABAWA W WOLNOMULARSTWO?
Dlatego też i dziś krytycznie odnoszę się do każdego, kto
próbuje mi wwić, że istnieje coś takiego jak ideologia czy
wręcz doktryna masońska. Od samego początku wpojono
mi, że tak naprawdę masońska jest tylko metodologia, którą
porównać można by do zabawy bardzo specycznymi
klockami. To, jaką treścią „zabawę wypełniamy, jest
przede wszystkim indywidualną decyzją każdego masona,
zaś w nieco mniejszym stopniu kwestią charakteru danej
masońskiej organizacji („obediencji”). Istotne zaś w tej
zabawie jest to, że powinna nam ona, jak to określaHo-
lendrzy,onder de huid gaan (tłumacząc dosłownie: „wejść
pod skórę”). Czyli jakoś nas przeniknąć, poruszyć struny,
których istnienia nawet się nie spodziewaliśmy.
Kto sądzi, że zabawa z natury rzeczy jest jedynie czymś
powierzchownym, przez co trudno oczekiwać od niej głę-
bokiego oddziaływania, niech sgnie po znakomitą książkę
 Homo ludens9. Holenderski teolog, do-
minikanin Edward Schillebeeckx planował nawet w swojej
ostatniej książce aśnie na ludzkiej potrzebie zabawy oprzeć
pojęcie sakramentu.
Przyłem rytuy masońskie, które bez wątpienia wstrząs-
nęły mną i przeniknęły mnie do szpiku kości. Pamiętam
jednak i takie, które nie pozostawiły po sobie żadnego
rozpoznawalnego śladu. #
Dokończenie w następnym numerze
PRZYPISY
1 Ulica, przy krej znajduje się kompleks budynków parai ewangelicko-reformowanej w Warszawie, nazywała się przed drugą wojną światową „Leszno,
po wojnie w czasach PRL przemianowano ją na ulicę Świerczewskiego, aktualnie nazywa się alejami Solidarności (wszystkie przypisy opracował Ł.P.S.).
2 Tadeusz Cegielski – polski historyk, powieściopisarz, profesor zwyczajny Uniwersytetu Warszawskiego, wolnomularz. W latach 2002-2003 był Wielkim
Mistrzem Wielkiej Narodowej Loży Polski. Aktualnie jest Honorowym Wielkim Mistrzem i Wielkim Namiestnikiem (zastępcą) Wielkiego Komandora
Rady Najwyższej Polski 33. stopnia Rytu Szkockiego Dawnego i Uznanego. Autor licznych prac z zakresu masonologii.
3Zob.hp://anglicanhistory.org/misc/freemasonry (23.09.2013).
4 O historii wolnomularstwa wzyku polskim w: Karol Wojciechowski,Bitwa o Sztukę Królewską. Traktat o masonerii i regularności, Wrocław 2011.
5 Więcej na temat Konstytucji Andersona w: Tadeusz Cegielski,Księga Konstytucji 1723 roku i początki wolnomularstwa spekulatywnego w Anglii, Warszawa
2011.
6 Na ten temat więcej w: Karol Wojciechowski,Kto pierwszy zrezygnował z Wielkiego Budownika, Wirtualny Wschód Wolnomularski” 03.06.2012,dosp-
nyw Internecie pod adresem hp://wolnomularstwo.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=547&Itemid=28 (23.09.2013).
7 O ks. prof. Karolu Serinim czytaj w: Kamil Opalski,Karol Serini (1875-1931), „Ars Regia” 1992, nr 1, s. 100-101 oraz PawMatwiejczuk,Karol Serini,
Wolnomularz Polski” 2013, nr 56, s. 22-29.
8 O pojęciu regularności czytaj w: Kamil Racewicz,Typologie masonerii, „Wirtualny Wschód Wolnomularski” 24.10.2005,dostępnyw Internecie pod adre-
sem hp://www.pismoer.pl/feeria/wyznania-chrzescijanina-i-masona-jaroslaw-r-kubacki/:%20hp:/wolnomularstwo.pl/index.php?option=com_conte
nt&task=view&id=12&Itemid=30 (23.09.2013).
9 Zob. Johan Huizinga,Homo ludens. Zabawa jako źródło kultury, przeł. Maria Kurecka i Witold Wirpsza, Aletheia, Warszawa 2007.
A
rtykuł ukazał się w internetowym kwartalniku protestanckim „Pismo er
nr 4(4) 2013, wydanie z dnia 21 stycznia 2014 roku. „Pismo erto kwartalnik prote-
stancki, ukazujący się w Internecie pod adresem www.pismoer.pl od 2013 roku. Skierowany
jest do ewangelików, chrześcijan i osób zainteresowanych kondycją polskiego i światowego protestantyzmu,
jego teologią i kulturowym oraz społecznym oddziywaniem. „Pismo er jest magazynem niezalnym,
niepowiązanym instytucjonalnie z władzami kościelnymi. ER oznacza ecclesia
reformanda, czyli Kościół reformujący się. Redaktorem naczelnym i wydawcą
kwartalnika jest Tomasz Mincer.
P i s m o P r z y j a c i ó ł s z t u k i k r ó l e W s k i e j
30 C I C E R C U M C A U L E
W
sobotę 8 marca odb się doroczny
Konwent Wielkiej Loży Hiszpa-
nii. Bracia ponownie wybrali Wielkim
Mistrzem brata . Zagło-
sowało 592 mistrzów warsztatu. Popar-
cie dla br. Oscara wyniosło 92%. Wielki
Mistrz zapowiedział kontynuację polityki
odnowy i otwarcia hiszpskiego wol-
nomularstwa, którą zainicjował w 2010
roku. Wciąż stawiamy na przejrzystć,
pokój i stabilnośćpowiedział Wielki
Mistrz. – Udo nam się rozwinąć dzia-
łalność edukacyjną i edytorską oraz lepiej
wypromować naszą dzialność w lokalnych
społecznościach. Najwyższy czas zrobić
kolejny krok i wyjść naprzeciw skompliko-
wanym problemom, z którymi zmaga się
nowoczesne społeczeństwo oraz dać aktyw-
ny wyraz wartościom, które osimy. Wielka
Loża Hiszpanii to największa obediencja
wolnomularska w tym kraju. Należy do
niej aż 9 na 10 hiszpańskich masonów.
WLH powstała w 1982 roku. W 2001 r.
przyłączyli się do niej bracia z dawnego
Wielkiego Wschodu Hiszpanii. Obecnie
w ramach Wielkiej Loży Hiszpanii działa
179 lóż, które pracują w ośmiu rytach
(najczęściej jest to Ryt Szkocki Dawny
i Uznany). Warto zaznaczyć, że Wielka
Loża Hiszpanii aktywnie wykorzystuje
w swojej działalności najnowsze tech-
nologie – posiada konta na Facebooku,
Youtube i Twierze, gdzie aktywnie
komunikuje się ze swoimi członkami
i sympatykami.
W marcowym konwencie wzięło udział
26 delegacji Wielkich Lóż i Wielkich
Wschodów: m.in. Włoch, Szwajcarii,
Norwegii, Armenii, Azerbejdżanu,
Rumunii, Bułgarii, Maroka, Francji,
Portugalii, Kongo, Gabonu, Wybrzeża
Kości Słoniowej, Turcji, Austrii, Serbii,
Luksemburga, Izraela, Niemiec, Estonii,
Andory, Łotwy i Macedonii. #
N
a początku marca odby-
ły swybory Wielkiego
Mistrza Wielkiego Wschodu
Włoch. Zwyciężył 
Bisi, zdobywac 46% osów.
Jego rywale – Silverio Magno
i Massimo Bianchi cieszyli
się poparciem 30% (Magno)
i 23% (Bianchi). W elekcji
wzięło udział ponad 11 tys.
braci w stopniu mistrza war-
sztatu. Uprawnionych było
16 tys. Instalacja nowowy-
branego Wielkiego Mistrza
odbędzie się na początku kwietnia w Rimini, podczas
dorocznego Konwentu Wielkiego Wschodu Włoch. Pro-
gram brata Stefano opierał się na trzech głównych hasłach:
Obecność, sekularyzm, tradycja. Nowy Wielki Mistrz
jest z zawodu dziennikarzem, urodzonym i zamieszkałym
w Sienie. – Naszym zadaniem jest kształcić wolnych, odpo-
wiedzialnych obywateli, którzy aktywnie wspierać dialog
i pokój powiedział. Wyraził wnież uznanie dla swojego
poprzednika, Gustavo Ra,
który wyprowadził maso-
nerię z katakumb uprzedzeń
i zburzył mury nieufności,
angażując się wraz z braćmi
w publiczną debatę i aktyw-
ność na rzecz dobra wspól-
nego.
Wielki Wschód Włoch
zrzesza ponad 22 tys. braci,
w tym 16 tys. w stopniu mi-
strza. Bracia pracują w 757
lożach. Obediencja powstała
w 1805 r., a wśród jej Wiel-
kich Mistrzów znaleźli się między innymi Giuseppe Gari-
baldi i Giuseppe Mazzini. Działalność masonerii została
zakazana przez Mussoliniego w 1925 roku. Wznowiono
po II wojnie światowej. Ostatni Wielki Mistrz, Gustavo
Ra, pełnił swoją funkcję przez trzy kolejne pięcioletnie
kadencje.
Wielki Wschód Włoch wydaje dwumiesięcznik „Erasmo
oraz kwartalnik „Hiram. #

 
W Ł O C H Y
STEFANO BISI WYBNY WIELKIM MISTRZEM
H I S Z P A N I A
PONOWNA ELEKCJA BTA ALFONSO
31
W o l n o m u l a r z P o l s k i W i o s n a 2 0 1 4 n u m e r 5 8
C I C E R C U M C A U L E
P O L S K A
ARTYŚCI W HOŁDZIE
BR... ANDRZEJOWI
NOWICKIEMU
W
lutym 2014 r. duet artystyczny PawW. Jach
& Maciej Stelmach ukończył polichromowany
relief, który zostzatytułowany ARTEFAKT
B. Dzieło powstało w hołdzie prof. Andrzejowi Nowi-
ckiemu, b. Wielkiemu Mistrzowi Wielkiego Wschodu
Polski. Co o swojej instalacji piszą autorzy?
„Świecący obiekt plastyczny z gatunku s-f, przedstawia
maszynerię niewiadomego przeznaczenia, na którym wid-
nieje, wykonany krojem znanym z lmów o Atlantydzie,
napis: REPUBLIC OF MUSES.
Artefakt ten, wraz ze skamieniałościami amonita i ol-
brzymich trylobitów, tkwi w warstwie górno-dewoń-
skiego wapienia rafowego z okolic Jeziorka Daisy koło
Wbrzycha.
Wytwór wysoko rozwiniętej cywilizacji wrosły w skały
sprzed 370 milionów lat to oczywiście fragment wehi-
kułu czasu pochodzący z ogólnoświatowej Republiki
Muz, której powstanie przepowiedział w swych pismach
zmarły w 2011 roku lozof kultury, profesor Andrzej
Rusław Nowicki.
Dzieło wykonaliśmy w hołdzie profesorowi Nowickiemu,
bowiem naszym, autorów, pragnieniem jest, by spełniła
się kiedyś utopijna wizja wspaniałego rozwoju ludzkości,
opisana przez tego polskiego myśliciela.
Instalacja bardzo szybko znalaa nabywcę i trała do pry-
watnej kolekcji. Autorzy planują wykonać pomniejszoną
replikę. Mamy nadzieję, że zostanie ono wyeksponowane
na jednej z nadchodzących wystaw inspirowanych Sztuką
Królewską. ARTEFAKT B można było zobaczyć podczas
wystawy grupy artystycznej Kontrast w Biurze Wystaw
Artystycznych w Wałbrzychu w dniach 5 lutego 27
marca 2014. #
W I E L K A B R Y T A N I A
MASON I JEGO PIES
L
oża Connaught nr 3270
(Wielka Brytania) już od
ponad stu lat zrzesza maso-
nów, których pasją jest ho-
dowla psów rasowych czy-
tamy w wiosennym wydaniu
magazynu Freemasonry To-
day. W tym momencie do
loży należy 55 braci i wszyst-
kich łączy fascynacja czworo-
nogami. Graham Hill, który
sprawuje w loży funkcję sekre-
tarza, bierze udział ze swoimi pupilami w psich wystawach
już od lat 60. XX wieku.
Nazwa loży była uczczeniem księcia Artura, diuka Con-
naught, który sprawował jednocześnie funkcję Wielkiego
Mistrza Zjednoczonej Wielkiej Loży Anglii oraz prezesa
brytyjskiego Kennel Clubu, najstarszego na świecie Sto-
warzyszenia Psów Rasowych.
Do dzkażdy kandydat do loży Connaught musi być
zarazem członkiem Kennel Club. Loża zbiera sraz na
kwartał przy Duke St. na Wschodzie Londynu.
Corocznie bracia zbieraśrodki na wybrany przez siebie
cel charytatywny. W ubiegłym roku wsparli akcję Pies dla
bohatera, która polega na dostarczaniu wytresowanych
psów-opiekunów zranionym lub niepełnosprawnym we-
teranom wojennym w Wielkiej Brytanii. #
W I E L K A B R Y T A N I A
MASON W CZWARTYM
POKOLENIU
W
styczniu 2014 r. po raz trzysetny zebrali się bracia
z loży Prodesse nr 8678 (Wielka Brytania). W uro-
czystym posiedzeniu uczestniczyło 25 gości. Wśród nich
znalasię , pierwszy brat inicjowany po konse-
kracji loży w 1975 roku czytamy we „Freemasonry Today.
W programie posiedzenia była uroczysta inicjacja. Czci-
godny Mistrz Brian Rollins zaprosił do współprowadzenia
ceremonii brata Jima Millera, pełniącego funkcję sekretarza.
Nie był to przypadek, ponieważ inicjowany to syn brata
Jima, James.
W rodzinie Millerów wolnomularstwo jest praktykowane
od wielu dziesięcioleci. Masonami byli nie tylko ojciec
inicjowanego, ale również jego pradziadek i prapradziadek,
co zostało przypomniane podczas uroczystego toastu.
Podczas posiedzenia przyznano również honorowe człon-
kostwo loży jej dwóm założycielom braciom Alanowi
Daviesowi i Erikowi Draperowi. #

P i s m o P r z y j a c i ó ł s z t u k i k r ó l e W s k i e j
32 N A I N N Y C H Ł A M A C H
W
ielki Wschód Francji znany
jest ze swego przywiązania
do wartości republikań-
skich oraz z podejmowania dialogu
na tematy szczególnie istotne dla
współczesnego społeczstwa francu-
skiego. Wywiad przeprowadzony dla
„Franc-Maçonnerieotwiera zresztą
jedna z takich kwestii, mianowicie
ośna we Francji sprawa Fatimy
Af, pracownicy żłobka Baby Loup
zwolnionej za nieprzestrzeganie pra-
wa o znakach religijnych w szkołach
publicznych (przychodziła do pracy
w chuście). Sektor szkolnictwa, szcze-
lnie w zakresie opieki nad najmłod-
szymi dziećmi, to jedna z tych sfer
życia społecznego, które we Francji
objęte zasalaickości – Keller nie
ma więc wątpliwości, że niedawne
uprawomocnienie przez sąd decyzji
o zwolnieniu Af jest słuszne.
Podstawowym zagadnieniem po-
ruszanym w wywiadzie jest rola
Wielkiego Wschodu Francji w ob-
liczu problemów i przemian społe-
czeństwa francuskiego. Zdaniem
Wielkiego Mistrza jego obediencja
powinna koncentrować się na udziale
w budowaniu nowoczesnego społe-
czeństwa. Konieczna jest debata nad
ważkimi problemami współczesno-
ści, do których należy między innymi
kwestia małżeństw homoseksualnych
i związane z nią zmiany w ustawodaw-
stwie. Keller zwraca przy tym uwagę
na to, że Wielkiego Wschodu Francji,
obejmującego obecnie 1200 lóż, nie
należy utożsamiać z grupą ekspertów
mogącą bezpośrednio wywać na
zmiany społeczne czy decyzje poli-
tyczne. Jesteśmy zgromadzeniem
obywateli i obywatelek, którym leży
na sercu przyszłość Republiki i ewo-
lucja dziedzin związanych z życiem
zbiorowości” podkreśla, i dodaje,
że Wielki Wschód Francji jako stowa-
rzyszenie o charakterze lozocznym
jest przywiązane do kluczowych idei
republikańskich, takich jak rozdziele-
nie sfery duchowej i świeckiej, etycz-
ne postępowanie czy respektowanie
godności człowieka. Wszystko to
sprawy, którymi nie mogą zajmow
się wyłącznie naukowcy i specjaliści.
Zapytany o związki masonerii i po-
lityki, Daniel Keller odpowiada, że
rolą tej pierwszej jest takie działanie,
by jednoczyć ludzi o różnych, nawet
sprzecznych poglądach politycznych,
wokół spraw istotnych dla ogółu spo-
łeczstwa. „Klasa polityczna zamyka
się coraz bardziej na skutek swoistej
tyranii codzienności, która zawęża
horyzonty. Żyjemy w czasach trud-
nych dla wartości republikańskich
i trzeba zdać sobie spraze specyki
zagreń. Kryzys wartości, kryzys spo-
łeczny, kryzys polityczny” – zauważa,
a szanna uporanie się z problemem
postępującego rozczłonkowania spo-
łeczeństwa widzi przede wszystkim
w rozsądnym dialogu. Poza intelektu-
alnym wkładem Wielkiego Wschodu
Francji w debatę społeczną, Keller
podkreśla również znaczenie, jakie
dla współczesnego świata ma etyczne
postępowanie członków obediencji.
Daniel Keller odnosi się nie tylko do
pogłębiających się podziałów społe-
czeństwa, mówi także otwarcie o po-
działach w obrębie samej masonerii
francuskiej. Do zobrazowania tego
problemu posłużył się porównaniem
struktur politycznych i wolnomular-
skich we Francji i w Wielkiej Brytanii.
Podczas gdy przestrzeń polityczną
Wielkiej Brytanii wypełniają dwie
partie i działa tam tylko jedna obe-
diencja, we Francji mamy do czynie-
nia z całym batalionem politycznych
ugrupowi wielką liczbą obediencji.
Taki jest stan rzeczy, niemniej w tym
kontekście Wielki Wschód Francji nie
powinien roścsobie pretensji do
bycia ugrupowaniem dominującym,
tylko skoncentrować się na dążeniu
do zjednoczenia [francuskiego wol-
nomularstwa].
WIELKI MISTRZ
WIELKIEGO WSCHODU FNCJI
TO NIE SZEF PRZEDSBIORSTWA ANI PARTII POLITYCZNEJ







33
W o l n o m u l a r z P o l s k i W i o s n a 2 0 1 4 n u m e r 5 8
N A S Z A R O Z M O W A
Dr Mirosława Dołęgowska-Wysocka: Kiedy
narodził się pomysł zorganizowania konferencji
nt. wolnomularstwa i czy miał Pan kłopoty jakieś
z przekonaniem przełożonych co do jej tematyki?
 Pomysł zorganizowania
konferencji poświęconej najnowszej historii polskiego
wolnomularstwa pojawił się kilka lat temu. Pretekstem
do podjęcia tych działań była świadomość braku jak do
tej pory jakiegokolwiek pełnego opracowania losów po-
wojennego wolnomularstwa w naszym kraju. O ile jesz-
cze w latach 90. XX wieku brak tego typu prac mógłby
być usprawiedliwiony, dziś, po upływie dwóch dekad
brak ten jest już mocno dostrzegalny i dość dotkliwy.
Wydawało mi się, że próba zorganizowania konferencji
może być pierwszym krokiem w tym kierunku. Bardzo
szybko okazało się jednak, że nie jest to temat wdzięcz-
ny. Aczkolwiek dotyczy on polskiej historii społecznej
w drugiej połowie XX wieku, to jednak z pewnością
wolnomularstwo nie należy do priorytetów badawczych
Instytutu. Dodatkowo podejmowane na ten temat
rozmowy uświadomiły mi bardzo szybko, że wiele osób
obawia się, że jakiekolwiek działania w tym kierunku
mogłyby wiązać się z oskarżeniami o „promowanie
masonerii. Czy były to obawy całkiem bezpodstawne?
Jeśli wspomnimy losy niedoszłego Muzeum Wolnomu-
larstwa w Dobrzycy czy artykuł, jakim zareagował „Nasz
Dziennik” na informację o planowanej konferencji
„Polskiego wolnomularstwa dzieje najnowsze” [opub-
likowaliśmy go w „Wolnomularzu Polskim” nr 57, red.],
to można zrozumieć te obawy. Problem wydawania
pieniędzy publicznych na badania poświęcone wolno-
mularstwu dość dobrze zresztą zarysował w ostatnim
tomie „Ars Regia” profesor Tadeusz Cegielski, który
wspominał, że gdy swego czasu złożył w KBN wniosek
o donansowanie 2 numeru pisma, sympatyczny urzęd-
nik, informując o przyczynie odmowy, powiedział:
„Sam pan rozumie, że nie możemy wspierać bogatej
masonerii kosztem biednych uniwersytetów!”. Na
szczęście w ubiegłym roku udało się wpisać konferencję
do tegorocznego budżetu Oddziałowego Biura Edukacji
Publicznej IPN, które zostało formalnym organizatorem
tego przedsięwzięcia.
IPN NIE „PROMUJE
MASONERII


W
-



P i s m o P r z y j a c i ó ł s z t u k i k r ó l e W s k i e j
34 N A S Z A R O Z M O W A
Jak dużo wpłynęło referatów?
Ogółem zgłoszono około 45 propozycji referatów,
choć niestety z części z nich zmuszeni byliśmy od razu
zrezygnować. Spowodowane to było przede wszystkim
ograniczonymi możliwościami organizatorów i koniecz-
nością zmieszczenia się w obrębie dwóch dni konfe-
rencyjnych. W tej sytuacji trzeba było niekiedy podej-
mować trudne decyzje związane z selekcją zgłoszeń.
Oczywiście nie było problemu z odsianiem tych, którzy,
jak się wydaje, nie do końca przeczytali „call of papers”
i zgłosili tematy wystąpień zdecydowanie odbiegające
od zaproponowanej przez nas problematyki. Znacz-
nie trudniej było w przypadku tych propozycji, które
wydawały się być jak najbardziej poprawne i na dodatek
interesujące. Niekiedy zdarzało się, że mieliśmy do czy-
nienia z sytuacjami, gdy kilku referentów proponowało
zbliżone tematy wystąpień, co również zmuszało nas
do podziękowania niektórym osobom. Były to decyzje
bolesne, bo przecież mieliśmy świadomość, że zgłosze-
nia te nie wzbudzają żadnych zastrzeżeń merytorycz-
nych. W efekcie przeprowadzonego procesu rekrutacji
do udziału w konferencji zakwalikowano około 30
referatów.
Skąd i kim są autorzy prac?
Trudno jest w jednym zdaniu odpowiedzieć na tak po-
stawione pytanie. Uczestnicy konferencji stanowić będą
bardzo zróżnicowaną grupę. Założeniem organizatorów
było, aby zorganizować konferencję interdyscyplinarną,
która wprawdzie dotyczyć będzie historii, ale nie będzie
wyłącznie konferencją historyków dla historyków. Stąd
też, aczkolwiek wśród referentów przeważać będą osoby
z wykształceniem historycznym, jednak znajdziemy tam
również przedstawicieli innych dyscyplin naukowych.
Równocześnie jednak z uwagi na to, że podczas kon-
ferencji będziemy się zajmowali okresem stosunkowo
nieodległym, obok wystąpień osób zawodowo zajmu-
jących się dziejami wolnomularstwa, spotkamy ludzi
znających wolnomularstwo i niektóre wydarzenia od
strony „praktycznej”. Jednym słowem wśród referentów
będziemy mieli zarówno „wolnomularzy, jak i „profa-
nów, przy czym, co należy podkreślić, nie wszyscy za-
proszeni goście są entuzjastami wolnomularstwa. Mam
nadzieję, że mimo istniejących różnic w spojrzeniu na
wolnomularstwo uda się nam sprawić, że zarówno sama
konferencja, jak i planowany w jej następstwie tom
studiów przyczynią się do lepszego poznania dziejów
polskiej masonerii.
Czy już się zarysowuje obraz konferencji?
Myślę, że mimo pewnych trudności, jakie mieliśmy na
etapie układania programu konferencji, w chwili obec-
nej udało nam się stworzyć już pewien spójny obraz
całości. Postaramy się zabrać słuchaczy na w miarę upo-
rządkowany spacer po kilkudziesięciu latach dziejów,
poczynając od dekretu prezydenta Ignacego Mościckie-
go z 1938 roku rozwiązującego polskie loże, poprzez
okres II wojny światowej, czasy powojenne i problem
działania Służby Bezpieczeństwa, odrodzenie się dwóch
„Koperników, aż wreszcie odtwarzanie struktur wol-
nomularstwa w latach 90. XX wieku. Całości dopełni
kilka wystąpień, które pokażą istniejące spojrzenia na
wolnomularstwo, jego postrzeganie w mediach, pewne
odniesienia do pedagogiki, sztuki czy kultury. Wkrótce
postaramy się zaprezentować pełny program planowa-
nej konferencji.
Czy Pan sam wystąpi z referatem i jaki to będzie
temat?
Jestem historykiem i osobą zainteresowaną proble-
matyką tej konferencji, więc oczywiście planuję w niej
udział. W swoim wystąpieniu spróbuję skoncentrować
się na skomplikowanych losach prof. Ludwika Hassa.
Z jednej strony wybitnego znawcy faktograi polskiego
(i europejskiego) wolnomularstwa, a z drugiej osoby,
której powikłane losy mogłyby stanowić kanwę niezgor-
szej książki sensacyjnej. Postaram się pokrótce pokazać
perypetie Ludwika Hassa ze Służbą Bezpieczeństwa,
jako że miały one bardzo konkretne przełożenie na jego
badania poświęcone wolnomularstwu.
Czy widzi Pan „czarne dziury” co do badań
wolnomularstwa polskiego?
Mimo że, jak powiedziałem, zgłoszeń było stosunkowo
dużo, to jednak w trakcie ich analizy dało się zauważyć,
że wciąż mamy do czynienia z pewnymi lukami. Polscy
wolnomularze wciąż nie chcą mówić o wolnomular-
stwie, nawet jeśli dotyczy to wydarzeń sprzed wielu
lat i osób już nieżyjących. Są to luki, których badacze
„profani” nie zdołają zapełnić, a zanim zdecydują się
na to wolnomularze, musi pewnie minąć jeszcze nieco
czasu. Z jednej strony można zrozumieć takie podejście,
ale z drugiej trzeba pamiętać, że wraz z odchodzeniem
osób, które tworzyły podwaliny odrodzonego wolno-
mularstwa w Polsce, zacierać się będzie również pamięć
o tych wydarzeniach.
Dziękuję za rozmo.

35
W o l n o m u l a r z P o l s k i W i o s n a 2 0 1 4 n u m e r 5 8
W Y S T A W Y
U
topią, marzeniem o świecie
odrobinę rozumniej zorga-
nizowanym od tego, w któ-
rym przyszło nam żyć? Czy jest może
szerokim ruchem specznej naprawy,
solidarności i samopomocy, czy prze-
ciwnie – zasłoną dla wąskiego, elitar-
nego grona, sceptycznego wobec zasad
demokracji? A może systemem wtajem-
nicz w jakieś dziwaczne, archaiczne
obrzędy, budzące podejrzenia jednych
i śmiech drugich? Zapewne było i jest
tym wszystkim, o czym tu wspomnia-
no. Interpretacja należy do nas. Intencją
twórców wystawy było zapoznanie
polskiej publiczności nie tyle z historią
i dorobkiem masonerii, ile z wartoś-
ciami, jakie prezentuje, językiem, za
pomocą którego je wyraża, innymi
słowy, z obrazem świata, jaki kształ-
tuje. Zwiedzający wystamogli
przekonać się, że masoneria, w polskiej
tradycji nazywana wolnomularstwem
(od angielskiego eemasonry) tworzy
system wartości prosty i czytelny dla
wszystkich, za to wyrażany na wie-
le sposobów. Wychodzi naprzeciw
potrzebom ludzkim zróżnicowanym
w czasie i kulturowej przestrzeni. Łączy
w swych szeregach zawno bywalców
salonów czasów dawnego porządku”,
jak i porwanych rewolucyjnym zapa-
łem żołnierzy Napoleona; intelektu-
alistów i artystów epoki romantyzmu
na wni z zafascynowanymi ideą po-
stępu uczonymi i przedsiębiorcami;
legionistów Józefa Piłsudskiego wraz
z pierwszymi skautami i harcerzami;
przedwojennych budowniczych Gdyni
wraz z odradzającą się klasą średnią
obecnej III Rzeczypospolitej. Wystawa
w Muzeum Narodowym w Warszawie,
wraz z towarzyszącym jej wydawni-
ctwem pt. Świat, świątynia, loża (złożą
się na nie eseje wybitnych polskich
kulturoznawców, antropologów i hi-
storyków), prezentuje masonerię jako
trwały element naszej kultury i to
w wielorakim sensie. Po pierwsze,
jako dziedzictwo sięgającej począt-
ków cywilizacji myśli ezoterycznej
i wyrażających ją rytuałów: od kapła-
nów chaldejskich poczynając, poprzez
starożytnych Egipcjan, Greków, indyj-
skich braminów, celtyckich druidów,
na nowożytnych zwolennikach lozoi
hermetycznej i duchowej alchemii
kończąc. Śladem związków masonerii
z naukami tajemnymi jest jej nazwa
własna: „Sztuka Królewska, wspólna
z architekturą z jednej i alchemz dru-
giej strony. Po drugie, jako zrodzony
w nieodległych tak bardzo czasach,
bo na przełomie XVII i XVIII wieku,
dobrowolny, zorganizowany ruchem
ludzi wolnych i niezależnych, świa-
domych własnego miejsca w świecie
i celu istnienia. Powołane przez nich
do życia instytucje, takie jak loże, ka-
pituły czy wielkie loże, stały się wraz
z powstającymi wnolegle klubami,
salonami literackimi i stowarzyszenia-
mi naukowo-literacko-artystycznymi
trwałym elementem nowoczesnego
krajobrazu społecznego. Jeśli dodamy
w tym miejscu, że świeckie instytucje
charytatywne i samopomocowe, ubez-
pieczenia społeczne to dobrodziejstwa
naszej cywilizacji, które pojawiły się
wraz lożami, zaś niemieccy burszowie,
brytyjscy skauci oraz polscy harcerze
obserwują do dziś nie tylko zasady, ale
i konkretne zwyczaje, symbole i znaki
wolnomularzy, to uzmysłowimy sobie,
jak głęboko w naszą tkankę społeczną
i obyczaje weszły najróżniejsze ma-
sońskie instytucje i reguły. Zasady
i wartości, jeśli już nie wynalezione
przez „braci w fartuszkach, to przy-
najmniej przez nich upowszechnione.
Stąd też zamysł autorów scenariusza
wystawy, Tadeusza Cegielskiego, hi-
storyka kultury, Krzysztofa Załęskiego
i Antoniego Ziemby, historyków sztu-
ki i muzealników, oraz Ewy Świder,
plastyka-scenografa, aby pokazać,
w obrazie świata prezentowanym przez
wolnomularstwo jest miejsce zarówno
na jednostkę, zbiorowość (taką jak
naród czy państwo), jak i religię oraz
wyrażające ją instytucje (Kościół, Sy-
nagoga). Co równie ważne, posługując
się uniwersalnym językiem symboli,
alegorii, przypowieści, odwołuje się do
wartości i tradycji, czytelnych i zrozu-
miałych dla ogółu ludzi – bez względu
na ich status, narodowość i wyznanie.
Innymi słowy: autorzy wystawy przy-
gotowywanej przez Muzeum Naro-
dowe w Warszawie pragukazać ów
głębszy związek pomiędzy wolnomu-
larstwem i obszarem kultury, nie tylko
kultury artystycznej, ale i obyczaju czy
potocznego doświadczenia. Związek
tak głęboki, że niemal niewidoczny
z codziennej perspektywy. Związek
uniwersalny i ponadczasowy. #
MASONERIA
PRO PUBLICO BONO
P R O F . T A D E U S Z C E G I E L S K I



36 L U D Z I E I C Z A S Y
P i s m o P r z y j a c i ó ł s z t u k i k r ó l e w s k i e j
WOLNOMYŚLICIELE
I WOLNOMULARZE (3)
D R M I R O S Ł A W A D O Ł Ę G O W S K A - W Y S O C K A
Z
a przedmiot prac i walk swoich Polska Liga
Wolnej Myśli obiera dążenie do przekształce-
nia prawodawstwa w tym duchu, aby ani żaden
z jej członków, ani nikt w ogóle nie bzmuszony do praktyk
religijnych, które mu dają tytuł na członka społeczeństwa
i prawa obywatelskie (jak np. chrzest) lub które pewne
akty czysto prawnego charakteru każą mu wykonywać
na tle jakiejś konfesji (np. śluby). Liga chce dać oparcie,
opiekę i pomoc tym wszystkim, którzy dążą do zupełnego
zerwania z nimi i jedynie na warunek kładzie, aby żaden
z jej członków tych praktyk religijnych dobrowolnie nie
spełniał, do których nie zmusza go reakcyjne prawo, także
pomagać mu chce i osłaniać przed wsteczną opinią, gdy
będzie wolał żcałkiem bez praw niż z prawami, a bez
sumienia” – czytamy m.in. w Statucie organizacji.
Na temat struktury terytorialnego PLWM mamy tylko
szczątkowe informację. 14 kwietnia 1907 r. w Zakopanem
np. powstał zespół, mający zająć się legalizacją grupy pod
nazwą Sekcja Zakopiańska PLWM. Prawdopodobnie
przekształciła się ona w Sekcję Galicyjską z sekretarzem
Ignacym Lauernannem z Krakowa. Do PLWM zgłaszały się
grupy polskie z przeróżnych miast Europy, od Petersburga
i Dorpatu po Monachium i Genewę. Tak więc tworzyły
się jakieś zespoły czy koła aliowane – w skali krajowej.
W
roku założenia Polskiej Ligi Wolnej Myśli, czyli
w 1906, wyszło w Warszawie pismo pt. „Myśl Nie-
podległa” redagowane przez .
Jego pierwszy numer pojawsię l września 1906 roku,
ale pomysł zrodził się wcześniej, jeszcze podczas pobytu
Niemojewskiego w Paryżu, prawdopodobnie w rozmowie
z emigrantem rosyjskim . O celach pisma
pisał Niemojewski w liście do znanego działacza ludowego
: Chodzi o wyzwolenie ludzi nauki,
pióra i czynu spod klerykalizmu. Chodzi także o wpływ
na młodzież, o grupowanie jej i wskazanie celów(por.
w biogramie Niemojewskiego w Polskim Słowniku Biogra-
cznym, wys.).
Andrzej Niemojewski był wówczas w stałym kontakcie
z czołowymi polskimi wolnomyślicielami – -
, , Wincentym
Rzymowskim, Janem Baudouinem de Courtenay, którzy
pomysł wydawania pisma wolnomyślicielskiego przyjęli
z dużym uznaniem. Jego program można ująć następuco:
Gdy dzień historyczny wysunął na plan pierwszy walkę
o konstytucję w Rosji o autonomię Królestwa Polskiego,
należałoby jasno określić przede wszystkim autonomię
człowieka.
J
ak wspomniałam, pierwszy numer pisma ukazał się
w Warszawie l września 1906 r., a snansował przedsię-
wzięcie jeden z członw paryskiej Polskiej Ligi Wolnej My-
śli. Wokół pisma skupili się najwybitniejsi przedstawiciele
polskiego wolnomyślicielstwa, brak natomiast informacji,
czy byli oni jednocznie formalnymi członkami Ligi. Jedną
z akcji podjętych przez „Myśl Niepodleą” było ogłaszanie
nazwisk osób deklarujących swe poparcie dla utworzenia
tzw. Wolnej Gminy (wśród tych nazwisk guruje także na-
zwisko Bronisława Skłodowskiego, ojca Marii Skłodowskiej
-Curie, natomiast jej siostra, Bronisława ze Skłodowskich
Dłuska była członkinią organizacji paryskiej). Po przeszło
roku działalności „Myśl Niepodległamogła ogłosić,
8grudnia 1907 r. w sali Muzeum Przemysłu i Rolnictwa
w Warszawie odbędzie się I zjazd polskich wolnomyśli-
cieli. Wzięło w nim udział 631 uczestników. Byli wśród
nich wybitni uczeni jak  czy 
, byli pisarze, nauczyciele, ale także robotnicy.
Nie od rzeczy będzie wspomnieć, że w jego obradach
uczestniczyła spora grupa kobiet, gdyż wolnomyśliciele
zawsze popierali ich postulaty emancypacyjne. Wszyscy
podpisali wcześniej deklarację żądająwprowadzenia cy-
wilnych metryk, ślubów i rozwodów, świeckich pogrzew,
szkoły laickiej oraz świeckiej przysięgi w sądach, żądania
te znalazły się także w uchwałach zjazdu.
Przemówienie inauguracyjne wygłosił znany nam już
uczprof. Ignacego Radlińskiego Andrzej Niemojewski.




37
W o l n o m u l a r z P o l s k i W i o s n a 2 0 1 4 n u m e r 5 8
L U D Z I E I C Z A S Y
Podkreślił, że wolna myśl nie jest doktryną, ale metodą ba-
dania i metodą życia; nie zna gwałtu, lecz tylko przekonuje
i kształci. „Do nas bezwarunkowo należy przyszłość wołał
Niemojewski z trybuny. Naszym torem pójdzie świat”.
Warto w tym miejscu dodać, że Niemojewski był człowie-
kiem niezwykle zwalczanym z wielu ambon. Wspomniany
w poprzednim odcinku poufny list biskupa Zdzitowieckiego
do gener-gubernatora Nolkena jest jedynie tego drobnym
przyczynkiem. Wcześniej próbowano wręcz zlinczować
Niemojewskiego w Krakowie po wydaniu przez niego
Legend o życiu Jezusa Chrystusa, w których przedstawił
Go nie jako Boga, lecz tylko człowieka reformatora
społecznego, pocieszyciela strapionych, uciemiężonych
i nieszczęśliwych.
O
takich m.in. praktykach wił na I Zjeździe Ludwik
Krzywicki: W ciągu kilku ostatnich lat dokonało
się u nas dziwne odwrócenie wartości. Jeszcze niedawno
demokratyzm i tolerancja rozbrzmiewały na ustach wszyst-
kich. Dziś, gdy nadeszła chwila urzeczywistnienia pięknego
frazesu, przerzedziły sszeregi demokratów i tolerantów.
Tak, byliśmy tolerancyjni, bo potrzebowaliśmy tolerancji.
Ale dziś pozbawia się ludzi posad i stanowisk tylko za
odmienność przekonań. [...] W pewnej miejscowości
wyklęto z ambony prelegenta za wykład o budowie oka.
W innej, gdy prelegent mówił o tym, że niektórzy uczeni
księża za granicą zajmują się badaniami nad człowiekiem
przedhistorycznym, miejscowy ksiądz usilnie prosił, by
dać spokój szerzeniu takich wiadomości, nasz kler bowiem
jest ciemny, a światłość kleru zagranicznego kompromituje
go i obniża jego powagę wobec owieczek, które powinny
widzieć w nim swój ideał. A więc ideał! wołał Krzywicki
z trybuny zjazdowej. Przypatrzmy się bliżej ideałom tych
panów. [...]
T
eza jedna: nauczyciel wiejski nie powinien być zanadto
mądry, bo poprzewraca chłopom w głowie. Teza dru-
ga: nauka nie powinna być ani powszechna, ani bezpłatna;
nauki przyrodnicze są dla szkół ludowych trucizną, dzieci
w szkole ludowej nie należy zbytnio uczyć, bo nie będą
chciały potem chodzić za pługiem. Kończąc swe wystąpie-
nie, wołał: „Łączmy się w imię prawdziwej tolerancji, która
szanuje cudze przekonania. Bez względu na obozy i partie
łączmy się w imię ratowania naszej kultury. Szanujmy
cudze przekonania, ale domagajmy się także uszanowania
przekonwłasnych. Ale domagajmy się przede wszystkim
czystych rąk. Niechaj mi wolno będzie postępować wedle
swoich widzeń moralnych; niechaj mi nikt moralności nie
narzuca. [...] Domagam się dla nas swobody, domagam
się dla nas norm prawnych, domagam się tolerancji, która
pozwala walczyć drogą duchową, a nie drogą pozbawiania
ludzi zarobków, drogą insynuacji i oszustwa. Wiem, że
czeka nas ciężka walka, ale my się nie cofniemy(ten
i następne fragmenty zjazdowych przemówień cytuję za
„Myślą Niepodległą” nr 48/07).
I
, nauczycielka i pedagog, przemówienie
swoje poświęciła sprawom oświaty, żądając w konkluzji
zniesienia przymusu religii w szkole. „Najprostsze rzeczy
najcięższe do zdobycia mówiła. – Nie ma rzeczy prostszej
niż wolność sumienia. [...] A jednak ludzkość tyle cierpiała
w imię tej prawdy, każdy naród uważał siebie za naród wy-
brany, każdy zwalczał drugi w imię jego Boga, wreszcie
wytworzyła się zasada: czyja władza, tego religia. Więc
władza narzucała religię, wiarę i przekonania. Dlaczego?
Bo przekonania, których słuszności dowieść nie można,
muszą się opierać na sile brutalnej. Toć i u nas, w naszym
społeczstwie istnieje przemoc, zmuszająca do amstwa,
kłamstwo stało sczynaturalnym, czytakim, co
opinia publiczna uświęca i zaleca. Otóż z tym «natural-
nym» stanem rzeczy musimy walczyć do upadłego. Różni
owczarze potworzyli sobie owczarnie. Zaledwie człowiek
przyjdzie na świat, już ma być wpisany do jakiejś owczar-
ni. Musi być ostemplowany pieczęcią jakiegoś wyznania.
Nie wolno istnieć poza wyznaniem. Nie jest to podział
owieczek wedle żłobów, ale wedle wełny, którą się z nich
strzyże. A zresztą, wierz w co chcesz lub nie wierz wcale,
byłeś spełniał obrządki i za nie płacił. [...]
Winniśmy żądać, aby nikt nie zmuszał dziecka do uczęsz-
czania na wykłady religii, aby nikt nie zmuszał dziecka do
spełniania praktyk religijnych, aby nikt policyjnej opieki
nad dzieckiem pod tym względem nie roztaczał. Żądam
szczerości, a więc żądam najszczytniejszej moralności”.
J
uż po zakończeniu zjazdu ta sama autorka pisała o nim
w „Panteonie, organie paryskiej Polskiej Ligi. „Myśli”
(pismo wydawane w latach 1907-1908, redagowane było
przez późniejszych znanych publicystów i działaczy de-
mokratycznych,  i -
, zaś stałymi współpracownikami byli 
Brzozowski,  i ,
, , Jerzy Kurnatowski):
„...Wszystkie ambony w Warszawie i na prowincji spożyt-
kowano do agitacji przeciwko bezbożnym krzewicielom
oświaty, nauki, wolnej myśli i wolnej krytyki stosunków
społecznych. Wszystkie klerykalne pisma i pisemka szerzą
wśród swych czytelników nieufność, pogar, nienawiść dla
ludzi postępowego obozu. W tych warunkach publicznie
i jawnie zgromadzić kilkaset osób hołdujących zasadom
wolnej myśli, dodać im ducha, zachęcić do wytrwania,
otrząsnąć z nich przygnębiające uczucie osamotnienia
i płynącej stąd bezsilności było już samo przez się dziełem
pożytecznym i doniosłym.
Było to istotnie rzeczą nadto wiadomą kontynu-
owała Moszczeńska ilu i jakich przedstawicieli wolnej
myśli mamy w literaturze, piśmiennictwie naukowym,
wśród inteligencji w życiu publicznym udział biorącej,
ale rzeczą zasadniczej wagi było, aby kierunek ten znalazł
P i s m o P r z y j a c i ó ł s z t u k i k r ó l e W s k i e j
38 L U D Z I E I C Z A S Y
grunt i poparcie w szerokich masach. Pierwsze próby
zapowiadają się obiecująco, co już dużo znaczy choć
wcale nie obala faktu, że walka z fanatyzmem i ciemnotą
w większości będzie i długą, i ciężką.
Dodajmy dla uzupełnienia, że w sprawie apolityczności
organizacji wolnomyślicielskich nie było wówczas jedno-
myślności. W artykule redakcyjnym pt. „Czy wolna myśl
może być apolityczna?”, wydrukowanym w „Panteonie”
stwierdzano stanowczo, że Wolna Ml nie może b
apolityczna. [....] Bowiem Myśl Wolna apolityczną ni-
gdy nie była i nigdy nią nie jest. [...] Żadne zwalczanie
dogmatów specznych, żadna walka o śluby cywilne,
równouprawnienie kobiet lub reformy prawne nie da
się odłączyć od postulatów czysto politycznych. [...]
Polityczna rola Wolnej Myśli zawiera się w laicyzacji
urządzeń społecznych i w zrównaniu praw Kcioła
z prawami wszystkich wolnych zrzeszeń lozocznych,
etycznych lub obrzędowych.
Warto tu także podkreślić, że rysujące się poważne
sprzeczności w łonie ruchu wolnomyślicielskiego nie były
bynajmniej specyką polską. Ogólnie rzecz biorąc, zwo-
lennikami i propagatorami polityczności myśli wolnej byli
działacze czy myśliciele związani z ruchem robotniczym,
zaś przeciwstawne stanowisko zajmowali ludzie związani
z obozem liberalnym lub demokratycznym. Wybiegac zaś
nieco w przyszłość, dodajmy, że animozje te spotęgują się
w latach po I wojnie światowej, doprowadzając w latach
20. XX wieku do rozbicia ruchu wolnomyślicielskiego.
Wracac zaś do wyników Zjazdu warszawskiego. Wybrano
na nim komisję w składzie:
Andrzej Niemojewski – przewodniczący,
,
,
,
Walenty Miklaszewski,
Wincenty Rzymowski,
,
Wojciech Szukiewicz,
,
.
Z tego grona tylko Niemojewski był wczas wolnomula-
rzem. Rzymowski wstąpił do masonerii dopiero w IIRzeczy-
pospolitej. Ścisłe związki francuskiego wolnomyślicielstwa
i masonerii w warunkach polskich były iluzoryczne.
EPILOG
Niedługo trwała działalność nowo założonego stowa-
rzyszenia. Wraz z upadkiem rewolucji 1905-1907 w Rosji,
w tym w Królestwie Polskim, władze carskie likwidowały
stopniowo wszystkie wymuszone na caracie jej zdobycze
– rozwiązywano i zawieszano postępowe stowarzyszenia
kulturalne, oświatowe. Podobny los spotk pierwsze polskie
stowarzyszenie wolnomlicieli już w 1909 r. Była jednak
jeszcze inna przyczyna zamarcia jego działalności – stop-
niowe odchodzenie wielu jego dziaczy, w tym najbardziej
aktywnych Andrzeja Niemojewskiego i Izy Moszczeńskiej,
od głoszonych wcześniej haseł. Z wolna łagodzili oni swój
antyklerykalizm, by przeć na pozycje tzw. antysemityzmu
postępowego, który to termin zost ukuty przez Niemojew-
skiego. Stało się to na przełomie lat 1910-1911.
Niemojewski, tak jak do tej pory zwalczał klerykalizm
i wszelkie dogmaty religijne, z równą zajadłością zaczął
atakować judaizm. Wspominał później jego były towarzysz
walki, wybitny socjolog i działacz demokratyczny Ludwik
Krzywicki, że Niemojewski „był to sejmikowicz cięty,
uzdolniony, człowiek szczery, ale na łasce podmuchów
chwilowej uczuciowości. Można o nim powiedzieć, że na
co plwał, to później mógł ubóstwiać”.
Ta ewolucja poglądów doprowadziła do rozbratu ideo-
wego z wieloma wcześniejszymi współpracownikami
„Myśli Niepodległej”, z której łamów zniknęły nazwiska
konsekwentnych liberałów i demokraw, co udowodnili
w dalszych latach swej działalności społecznej: Wasowskie-
go, Belmonta, Rzymowskiego, Krzywickiego i wielu innych.
„Myśl Niepodległa” w Polsce międzywojennej zajmowała
pozycje umiarkowanie nacjonalistyczne i choć głosiła się
nadal niezależnym organem Myśli Wolnej, przez postępo-
wych demokratycznych wolnomyślicieli, a także samych
masonów, za tajuż nie była uważana. Pismo redagowane
przez syna Niemojewskiego – wnież Adama upadło
z przyczyn ekonomicznych wraz z nadejściem wielkiego
kryzysu lat 30., dzieląc los setek mniejszych i większych,
ale słabych nansowo gazet i czasopism. #
PO PRZYJĘCIU
STATUTU STOWARZYSZENIA
WOLNOMYŚLICIELI POLSKICH
I ZJAZD PRZYŁ REZOLUCJĘ:
1. Zgromadzeni dnia 8 grudnia 1907 roku w Warszawie
wolni myśliciele polscy postanawiają, że przyszła ich
organizacja winna być apolityczną.
2. Zgromadzeni tamże wolnomyśliciele orzekają, nie
mają nic wspólnego z masonerią, której organizacja
opiera się na zasadzie towarzystwa zamkniętego i na
zasadzie sekretu, gdy tymczasem Wolna Myśl występuje
zupełnie jawnie, poddaje się wszelkiej kontroli publicznej
i nie ma żadnych sekretów.
3. Wolnomyśliciele żądają przywrócenia prawomocności
par. 165 i 194 obowiązującego w Królestwie Polskim
Kodeksu Napoleona (dotyczące cywilnych ślubów).
4. Aczkolwiek Wolna Myśl obejmuje dziś cały glob ziemski,
to jednak dyrektywy taktyczne nie mogą przychodzić
zza granicy i wszelka organizacja krajowa musi być
przystosowana do warunków miejscowych.
39
W o l n o m u l a r z P o l s k i W i o s n a 2 0 1 4 n u m e r 5 8
N A S I W I E L C Y
W
odniesieniu do końca XVIII
wieku, czasu rozbiorów
i upadku Rzeczypospoli-
tej, zwykle stawia się jako przykład
dwie przeciwstawne postacie z tej
rodziny: ewidentnego zdrajcę
Szczęsnego Potockiego i jego
krewniaka Ignacego. Jednak
w owym czasie Potoccy, szyb-
ko w działaniach sprzymierzeni
z Czartoryskimi, z familią”,
odegrali znaczącą rolę w ak-
tywności stronnictwa patrio-
tycznego, dążącego do reformy
kraju po dramacie pierwszego
rozbioru Polski.
Stanisław Kostka Potocki h. Pi-
lawa urodził się w listopadzie 1755
roku w Lublinie. Po ukończeniu Col-
legium Nobilium rozpoczął wojaże
po Europie; szczególnie upodobał
sobie Włochy, które zafascynowały go
kulturą, sztuką, pięknem krajobrazu.
W poznawaniu owych stron w dużej
mierze pomagały mu fundusze otrzy-
mywane od rodziny żony, Aleksandry
Lubomirskiej. Owa koligacja zbliżyła
Potockiego do „familii” i kręgów re-
formatorskich, a powiązaniom tym
wierny pozostał już na stałe. Dodaj-
my, że był hrabią, ale z austriackiego
nadania (3 czerwca 1784).
Stopniowo Potocki awansował też
w służbie publicznej. W 1787 roku
został posłem na sejm z województwa
lubelskiego i od razu dał się poznać
jako znakomity mówca. W pięć lat
później wszedł w skład Rady Nieusta-
jącej i zaczął spełnizagraniczne mi-
sje dyplomatyczne, a z czasem, już jako
poseł na Sejm Wielki z województwa
lubelskiego, stał u boku swego brata
Ignacego jako jeden z najżarliwszych
zwolenników i orędowników reform
w państwie. Należał do grona stronni-
w i sygnatariuszy Ustawy Rządowej
z 3 maja 1791 roku. Jednak nie był
zwolennikiem konfrontacji i parokrot-
nie wykorzystywano go jako negocja-
tora, m.in. w rozmowach ze Szczęsnym
Potockim. Po nim też odziedziczył”
stopi genera-majora artylerii
koronnej. Na tym stanowisku, jako
dyletant wojskowy, jednak się nie
sprawdził, a w czasie wojny polsko
-rosyjskiej 1792 roku przyczynił
się do porażki pod Mirem.
W insurekcji kościuszkowskiej
Potocki nie uczestniczył, prze-
bywał na emigracji w Saksonii
i jakiś czas w więzieniu austria-
ckim. Ostatecznie w 1799 roku
osiadł na stałe w Wilanowie. Bar-
dzo się zaangował społecznie,
także w składzie Towarzystwa
Warszawskiego Przyjaciół Nauk.
Po utworzeniu Księstwa Warszaw-
skiego natychmiast wszedł w skład
gremium rządzącego tym państwem,
stał na czele Izby Edukacyjnej, a po-
tem został dyrektorem Edukacji Naro-
dowej – czyli pełnił funkcję ministra
oświaty. W 1809 roku, w trudnych
czasach najazdu austriackiego, bpre-
zesem Rady Stanu i Rady Ministrów
Wielkiego Księstwa Warszawskiego,
a po rozpoczęciu wojny Napoleona
z Rosją w 1812 roku wszedł w skład
Konfederacji Generalnej Królestwa
Polskiego. Po klęsce Wielkiej Armii
ewakuował się do Drezna. Areszto-
wany przez Rosjan po bitwie lipskiej,
został uwolniony i w 1814 roku wcił
do Wilanowa. Liberalizm cara Alek-
sandra I w pierwszych latach postna-
poleskich sprawiła, że S. K. Potocki
KSIĄŻĘ MÓWCÓW
STANIAW KOST POTOCKI
T A D E U S Z K R A C K I








P i s m o P r z y j a c i ó ł s z t u k i k r ó l e W s k i e j
40 N A S I W I E L C Y
wrócił do rządu, już nowego pstwa.
Był jednym z redaktorów Konstytucji
Królestwa Polskiego i stanął na cze-
le doskonale mu znanego resortu:
Wydziału Oświecenia Narodowego
Rządu Tymczasowego, a źniej Ko-
misji Wyznań Religijnych i Oświe-
cenia Publicznego, w znacznym też
stopniu przyczynił się do powołania
Uniwersytetu Warszawskiego.
Był to jednak okres także narasta-
jących koniktów. Stanisław Kostka
Potocki był człowiekiem silnie związa-
nym z ideałami Oświecenia, a potem
tradycjami napoleońskimi. W 1818
roku, jako prezes Senatu, był w opo-
zycji do słynnych „kaliszan, braci
Niemojowskich, a w dwa lata źniej
wszedł na drogę, która z czasem do-
prowadziła do jego dymisji. Bronide-
ałów republikańskich, zdecydowanie
był przeciwny klerykalizacji oświaty
i nie cofał się przed ostrą działalnością
publicystyczw tym kierunku. Mimo
dość „ciężkiegopióra był czytany
i jednoznacznie odbierany ideowo,
szybko też znalazł sw konikcie
z episkopatem Królestwa, zwłaszcza
z biskupem Janem Pawłem Woroni-
czem. Konikt rozpoczął się od pi-
sanych anonimowo do miesięcznika
„Pamiętnik Warszawski” komentarzy
polityczno-światopoglądowych, okre-
ślanych jako Świstek krytyczny. Potocki
ostrym, często ironicznym i złośliwym
piórem, nie zostawiał w nich suchej
nitki na konserwatystach, obskuran-
tach i klerykałach.
Rzeczywistym kamieniem obrazy
okazała się jednak wydana w 1820
roku powieść Potockiego Podróż do
Ciemnogrodu. Jest to obszerna, celowo
przejaskrawiona satyra na państwo
obskuranckie, ciemne, nieprzychylne
jakikolwiek zmianom i nowym prą-
dom umysłowym zakamuowana
krytyka stosunków w Rzeczypospo-
litej przedrozbiorowej, a także suge-
stia kierunku, w jakim należy oświatę
ustalać w Królestwie. Mimo, jak wspo-
mniano, dość dyskusyjnych walorów
literackich i pewnej ciężkości” w czy-
taniu, utwór ten spowodował burzę,
zwłaszcza w kręgach duchowieństwa,
gdyż powszechnie (nie bez racji) koja-
rzono ów powieściowy Ciemnogród
z Częstochową i Jasną Górą. Potocki
bowiem istotnie, jako zwierzchnik
oświaty w Królestwie Polskim, konse-
kwentnie popierał oddzielenie wpły-
wu kleru na oświatę, otwarcie szkoły
na nowe myśli i prądy. Hierarchia
kościelna stanowczo była temu prze-
ciwna, nie godząc się na oddzielenie
spraw państwowych od kościelnych.
Prowadziła też w tym kierunku nie-
przebierająw środkach i metodach
akcję propagandową, z natury rzeczy
jednoznacznie skierowaną przeciwko
linii ustalanej przez Potockiego.
Odpowiedzią była dość wątła mery-
torycznie, choć obszerna odpowiedź
pamet księdza Karola Surowieckie-
go z 1821 roku, Świstak warszawski
wyświstany, czyli Uwagi krytyczne nad
warszawskim romansem tytułowanym
„Podróż do Ciemnogrodu” pod imie-
niem pisarza nazwanego Świstek przez
drukarspomyłkę. Praca ta miała nie-
wielki zasięg, ale jej konsekwencje
dla autora Podróży do Ciemnogrodu
były bardzo niekorzystne. W tym
samym czasie bowiem, około 1820
roku, w Rosji nastąpił stopniowy od-
wrót od linii liberalnej, praktykowanej
dotychczas przez Aleksandra I. W ten
nurt doskonale trała delegacja bisku-
pa Woronicza, który w Petersburgu
w imieniu całego episkopatu polskiego
złożył skargę na jakoby nie dość reli-
gijny charakter rządu w Królestwie
Polskim, a jako dowód libertynizmu
plencego się w kręgach władzy,
przedstawegzemplarz powieści S.
K. Potockiego. Car skwapliwie popa
stanowisko biskupów. W odpowiedzi
Potocki przygotowobszerne wyjaś-
nienie swego stanowiska i zasad pro-
wadzonej polityki, ale machina reakcji
została już uruchomiona i 9 grudnia
1820 roku Aleksander I udzielił mi-
nistrowi dymisji. Stanisław Kostka
Potocki wrócił do swego Wilanowa.
Tutaj zma14września 1821 roku i tu
został pochowany. Na czele oświaty
w Królestwie Polskim zaś stanął znany
bigot Stanisław Grabowski, który nie-
mal natychmiast zahamował wszelkie
zmiany w szkolnictwie Królestwa.
Hierarchia kościelna triumfowała.
Dodajmy, że w tym samym czasie,
w bardzo podobnych okolicznościach
i z identycznych rąk poniósł klęskę
Józef Wybicki, autor słów Pieśni Le-
gionów Polskich we Włoszech, który
od 1817 roku był prezesem du
Najwyższego Królestwa Polskiego.
Kampania, jaką hierarchia katolicka
uruchomiła wobec niego, związana
była z popieraniem przez Wybickiego
prawa do rozwodów. Zmarł w pół roku
po Potockim, w marcu 1822 roku,
a o zgonie senatora-wojewody, najbliż-
szego współpracownika generała Jana
Henryka Dąbrowskiego i znanego
patrioty, gazety poinformowały tylko
niewielkimi wzmiankami…
Ludzie polskiego Oświecenia, a Sta-
nisław Kostka Potocki jak najbardziej
wpisywał się w tę kategorię, rzadko
ograniczali swoją dzialnć do jedne-
W
setną rocznicę opublikowania Podży do Ciemnogrodu wspominał
o niej na trybunie sejmowej poseł Kazimierz Czapiński, przy okazji
debaty konstytucyjnej: W tej książce czytamy o podróży do tej fantastycznej
krainy, gdzie prawie nie ma bibliotek, bo biblioteki składają się z kalendarzy
i edyktów inkwizycji. Tam się skarżą, zwłaszcza kler, na «upadek» moral-
ności, bo przedtem wspaniałe spalanie heretyków odbywało się co tydzień,
teraz odbywa się co miesiąc. Tam też widzimy pod bardzo przejrzystym
pseudonimem tzw. zakon smorgoński [chodzi o jezuitów], który postawił
sobie za cel wychowanie młodzieży, ale wychowanie w tym celu, ażeby
utrzymać młodzież w całkowitej ciemnocie” (Dokąd kler prowadzi
Polskę?, s.71-72). Czy któregoś z naszych dzisiejszych posłów stna takie
wystąpienie?
Mariusz Agnosiewicz, www.racjonalista.pl, Kostka-Potocki i Podróż do
Ciemnogrodu
41
W o l n o m u l a r z P o l s k i W i o s n a 2 0 1 4 n u m e r 5 8
N A S I W I E L C Y
go tylko kierunku. W tym przypadku
pasja wychowawcza, oświatowa, po-
łączona była z literaturą i wielką mi-
łością do sztuki. Potocki był autorem
czterotomowej pracy O wymowie i sty-
lu, dwóch rozpraw: o języku polskim
i o sztuce pisania – dziś żnie ocenia-
nych przez historyków literatury. Jed-
nak szczególnie wiele uczynił Potocki
dla sztuki polskiej. B twórcą muzeum
i galerii w Wilanowie, wybitnym kolek-
cjonerem dzieł sztuki, gromadzonych
w czasie licznych podży, zwłaszcza
na południe Europy. Doświadczenia
uzyskane z własnych studiów i analiz
doprowadziły do przemyśleń zawar-
tych w czterotomowej pracy O sztuce
u dawnych czyli Winkelman polski, do
dziś cenionej przez historyków sztuki,
pomimo dość amatorskiego i kompi-
lacyjnego podejścia do poruszanych
przez autora zagadnień. Wręcz ocenia-
ny jest jako jeden z pionierów historii
sztuki i archeologii w Polsce. Do dziś
zachowało się wiele jego projektów
architektonicznych, wyraźnie klasycy-
stycznych stylem; niektóre z nich, m.in.
fasada kościoła św. Anny w Warszawie,
wnętrza pacu Potockich w Natolinie,
pałac w Olesinie i park w Wilanowie,
zosty zrealizowane.
Jednak Stanisław Kostka Potocki ze
szczególną siłą zaakcentował swo
pozycję w wolnomularstwie polskim.
Inicjowany był w 1780 lub 1781 roku
w loży Bouclier du Nord (Tarcza Pół-
nocy), od 1784 r. zaś pracował w loży
. Od kwietnia tego roku
do 1790 r. był Wielkim Mówcą Wiel-
kiego Wschodu Narodowego. Jako
znany orator niemal do końca życia
uświetniał swymi wystąpieniami naj-
ważniejsze uroczystości masońskie,
wręcz nazywano go księciem mówców.
W latach 1784-1789 piastowgod-
ność Wielkiego Mistrza, ale w nasp-
nych wyborach już nie kandydował,
obawiając się o rzetelność pełnienia
tej godności, wobec ogromnego ob-
ciążenia obowiązkami społecznymi
i politycznymi. W trakcie prac wygła-
szał przemówienia wyróżniające się
retoryką i prezentowanymi zasadami;
Tadeusz Cegielski jest wręcz zdania,
że S. K. Potocki mógł być twórnie-
których pojęć polskiej terminologii
masońskiej, używanych do dziś. Treść
jego wystąpibyła kwintesenc
oświeceniowego myślenia, mocno
akcentowała sprawy braterstwa, ale
też narodowe, patriotyczne.
W 1810 roku, po katastroe rozbio-
w i utworzeniu Księstwa Warszaw-
skiego, naspiło odrodzenie polskiego
Wielkiego Wschodu Narodowego. Po
chwilowych wahaniach, który wzo-
rzec przyjąć, skorzystano z sugestii
napoleońskiego wielkorządcy w War-
szawie, marszałka Louisa Davouta, by
po prostu kontynuować działalność
WWN sprzed rozbiorów zwłaszcza
że formalnie obediencja ta się nie roz-
wiązała. Ostatecznie 28 lutego 1810
roku nastąpiła reaktywacja dawnej
Loży-Matki Prowincjonalnej, jpod
nazGwiazdy Wschodniej. Fakt,
na jej czele stanął Ludwik Gutakowski,
prezes senatu Księstwa, od razu umoc-
nił pozycję organizacji. Już wkrótce,
22 marca 1810 r., powano organ wy-
konawczy: Wielki Wschód Narodowy
w Wielkim Księstwie Warszawskim,
który objął zwierzchnictwo nad niemal
wszystkimi już działającymi i nowymi
lożami w państwie – z wyjątkiem tzw.
lóż staropruskich.
Wielkiego Mistrza obediencji na ra-
zie nie wybrano, tymczasowo pełnił
godność Ludwik Gutakowski, a po
jego rychłej śmierci, w 1811 roku,
został nim Stanisław Kostka Potocki,
dotąd pełniący funkcję II Wielkiego
Dozorcy. Skład Wielkiego Wschodu
Narodowego był odzwierciedleniem
stosunków personalnych występują-
cych w kierownictwie Księstwa War-
szawskiego; przyjmuje się, że około
1/4 posłów i władz państwa była br-
mi lożowymi. Choć Wielki Wschód
Narodowy formalnie kontynuował
swoją przedrozbiorową działalność,
duch w nim panował już napoleoński,
oparty na innych zasadach formalnych
i ustrojowych. Widać je było w ocjal-
nej retoryce samego S. K. Potockiego,
który w latach 1809-1812 wreszcie
pogodził ważne funkcje państwowe
z przewodniczeniem WWN, a 24 lipca
1812 roku ocjalnie ogłosił powołanie
Wielkiego Wschodu Narodu Polskie-
go, wkrótce podkreślił też ścisły zwią-
zek obediencji z Wielkim Wschodem
Francji i osobą Napoleona.
Po powrocie z krótkiej tułaczki spo-
wodowanej klęską Napoleona Stani-
sław Kostka Potocki w sierpniu 1814
roku ponownie objął swoją funkc
w WWN, w czasie jego nieobecności
piastowaną przez Jana Potockiego,
a 27 kwietnia następnego roku jed-
nogłośnie został ponownie wybrany
Wielki Mistrzem Wielkiego Wschodu
Narodowego – i funkcję tę zachow
aż do 1821 roku.
Tadeusz Cegielski w artykule po-
święconym wolnomularskiej działal-
ności Stanisława Kostki Potockiego
(„Studia Wilanowskie”, t. 19, 2012)
podkreśla ściśle wolnomularski, nie
polityczny, antyfeudalny charakter
WWN. Zadanie miał ułatwione wo-
bec zmiany składu poszczególnych
lóż, gdzie magnaci i przedstawiciele
arystokracji w epoce napoleońskiej
zostali zdominowali przez mieszczan
bardziej egalitarnych i skłonnych do
przyjęcia bez zastrzeż zasad równo-
ści. Nawet jeśli przyjmiemy, że prace
lożowe wyróżniają się specycznym,
deklaratywnym słownictwem i charak-
terystyczną retoryką, przyjąć trzeba,
że ideały równości w Wielkim Wscho-
dzie Narodowym były traktowane
naprawpownie. To właśnie wtedy,
według autora artykułu, ukształtował
się silnie propaństwowy nurt myślenia
polskich wolnomularzy, kontynuowa-
ny w okresie rozbiorów i w 1918 roku,
w chwili odrodzenia Rzeczypospoli-
tej. Interes Zakonu miał być zbież-
ny z interesem państwa. Podkreślić
jednak trzeba, że w odróżnieniu od
Francji, w Polsce nigdy nie utrwaliło
P i s m o P r z y j a c i ó ł s z t u k i k r ó l e W s k i e j
42 N A S I W I E L C Y
się przenikanie struktur masońskich
z państwowymi, a spotykane niekiedy
opinie o wolnomularzach realizują-
cych niecne zamiary po przeniknięciu
do administracji państwa, oparte są na
błędnych przwiadczeniach, opiniach
i przesłankach.
Kryzys w wolnomularstwie Króle-
stwa Polskiego pojawił się z chwi
wewtrznego rozłamu pomiędzy zwo-
lennikami S. K. Potockiego a braćmi,
którzy stali po stronie carskiego ko-
misarza przy Radzie Stanu Królestwa
Polskiego, Mikołaja Nowosilcowa (dą-
żącego do kontrolowania polskich lóż)
i związanego z nim generała Aleksandra
Rożnieckiego. Wiele wskazywało na to,
że jednak naspi podporządkowanie
WWN strukturom rosyjskim prob-
lem został rozstrzygnty 25 wrznia
1821 roku, gdy AleksanderI odgór-
nie rozwiązwszelkie zrzeszenia wol-
nomularskie na obszarze Cesarstwa
Rosyjskiego i w Królestwie Polskim.
Stanisław Kostka Potocki od dwóch
tygodni już nie żył.
Jakim był człowiekiem? Zafascyno-
wana Potockim synowa, Anna z Tysz-
kiewicw Potocka Wąsowiczowa, nie
kryje zachwytu nad manierami, wied
i kulturą teścia. Potocki był magnatem
znającym swoją pozycję, ale nie wywyż-
szającym się zanadto, ulegał zmiennym
nastrojom, ale zawsze trzymał klasę.
Nie najsilniejszego zdrowia, ale chyba
trochę hipochondryk. Niezbyt uro-
dziwy, ale bardzo na tym tle drażliwy.
Poza sztu pasjonował się jazdą konną,
bywał próżny, lubiłyszcz na salo-
nach. Przyzwyczajony do zajmowania
eksponowanych stanowisk, jednak nie
walczo nie za wszelką cenę. Wydaje
się, że pod względem osobowości b
znacznie bardziej interesucy od brata
Ignacego.
Od kilku lat wydaje się, że mamy do
czynienia z renesansem zainteresowa-
nia Stanisławem Kostką Potockim,
który dział znacznie szerzej i bardziej
wielokierunkowo od swego rozsławio-
nego brata – współtwórcy Konstytucji
3 maja, Ignacego Potockiego. Wzno-
wiono Winkelmana polskiego i Podróż
do Ciemnogrodu (drugą, co prawda,
w opracowaniu jeszcze Emila Kipy,
z 1955 roku), obszerna, znakomita
praca Jolanty Polanowskiej została
poświęcona jego projektom architek-
tonicznym, Katarzyna Karaskiewicz
podjęła temat literaturoznawczych
prac Potockiego, Tadeusz Cegielski,
Krzysztof Załęski i Piotr Sypczuk
zaś analizę jego działalności wolno-
mularskiej. Wciąż jednak czekamy na
pełną, kompletną monograę owego
niezwykłego człowieka.
Fascynująca przygoda ze Stanisła-
wem Kostką Potockim niekiedy traa
na momenty zaskakujące i zabawne.
Piszący te słowa starał się przed laty
zdobyć dobrą reprodukcportretu
hrabiego w mundurze generalskim,
pędzla Józefa Grassiego, znajdującego
się w Muzeum Narodowym w Warsza-
wie. Kilkakrotne maile w tej sprawie
spotkały się z milczeniem muzeum
i musiałem zadowolić się skanem z ilu-
stracji w książce. Przypadek sprawił,
że w połączonym numerze 12 z 2005
i 1-2 z 2006 roku Gazety Antykwa-
rycznej” ukazał się wywiad z ówczes-
nym Ministrem Kultury i Dziedzictwa
Narodowego. Na zdciu widać, że pan
minister ma za swoim biurkiem właś-
nie rzeczony portret. Urzędnikiem
na tym stanowisku był wtedy Kazi-
mierz Michał Ujazdowski, którego
o wszystko można posądzać, lecz nie
o sprzyjanie poglądom S. K.Potockie-
go. Sapienti sat. Reprodukcja obrazu
(nienajlepsza zresztą) znajduje się dziś
w sieci. #
Bibliograa (wybór)
Mariusz Agnosiewicz, Kostka-Potocki i Podróż do Ciemnogrodu. hp://www.racjonalista.pl/kk.php/s,2091
Małgorzata Brywczyńska, Kim był autor „Podży do Ciemnogrodu”. hp://www.racjonalista.pl/kk.php/s,2122
Małgorzata Brywczyńska, Obraz duchowieństwa w „Podróży do Ciemnogrodu hp://www.racjonalista.pl/kk.php/s,2154
Małgorzata Brywczyńska. Podż do Ciemnogrodu: wstęp. hp://www.racjonalista.pl/kk.php/s,2105
Małgorzata Brywczyńska, Potocki i Ciemnogródpodsumowanie. hp://www.racjonalista.pl/kk.php/s,2262
Jan Stanisław Bystr, Literaci i grafomani z czaw Królestwa Kongresowego 1815-1831. Lw-Warszawa 1938.
Tadeusz Cegielski, Pod młotkiem Stanisława Kostki Potockiego. Wolnomularstwo Księstwa Warszawskiego i Królestwa Polskiego w kontekście europejskim. „Studia
Wilanowskie, t. 19, 2012.
Barbara Grochulska, Potocki Staniaw Kostka h. Pilawa. Polski Słownik Biograczny, t. 28, Wrocław 1984.
Ludwik Hass, Sekta farmazonii warszawskiej. Pierwsze stulecie wolnomularstwa w Warszawie (1721-1821). Warszawa 1980.
Ludwik Hass, Wolnomularstwo w Europie Środowo-Wschodniej w XVIII i XIX wieku. Wrocław 1982.
Katarzyna Karaskiewicz, Początek języka – początek człowieczeństwa. Ewolucyjna koncepcja kultury według Staniawa Kostki Potockiego. Warszawa 2009.
Emil Kipa, Stanisław Kostka Potocki jako minister wyznań religijnych. [w:] Tegoż: Studia i szkice historyczne, Wrocław 1959.
Bożena Krzywobłocka, Pogromca Ciemnogrodu, czyli teść pani Anetki. [w:] Tejże: Delna i inne. Warszawa 1988.
Jolanta Polanowska, Stanisław Kostka Potocki. Twórczość architekta amatora. Warszawa 2009.
Anna z Tyszkiewiczów Potocka-Wąsowiczowa, Wspomnienia naocznego świadka, Warszawa 1965, 2010.
Stanisław Kostka Potocki, O sztuce u dawnych czyli Winkelman polski. Oprac. Janusz A. Ostrowski, Joachim Śliwa. Cz. 1-4, Warszawa-Kraw 1992.
Stanisław Kostka Potocki, Podróż do Ciemnogrodu i Świstek krytyczny (wybór). Oprac. Emil Kipa. Wrocław 1955, 2003.
Stanisław Małachowski-Łempicki, Wykaz polskichż wolnomularskich oraz ich członw w latach 1738-1821. Kraków 1929 (z uzupełnieniami).
Wawrzyniec Surowiecki, Świstak warszawski wyświstany, czyli Uwagi krytyczne nad warszawskim romansem tytułowanym „Podróż do Ciemnogrodu” pod imie-
niem pisarza nazwanego Świstek przez drukarską pom. Łowicz 1821.
Studia Wilanowskie, t. 19, 2012. Numer monograczny: Działalność kulturowa Stanisława Kostki Potockiego.
Hanna Widacka, Wizerunki różne szlachetnego estety. Spotkania z Zabytkami 2005, nr 11.
Irena Voisé, Teresa Głowacka-Pocheć, Galeria malarstwa Stanisława Kostki Potockiego w Wilanowie. Warszawa 1974.
43
W o l n o m u l a r z P o l s k i W i o s n a 2 0 1 4 n u m e r 5 8
L E G E N D Y
ZEMSTA,
CZYLI PIERWSZY WYBNY LUB WYBNY
Z DZIEWIĘCIU
P A W E Ł M A T W I E J C Z U K


Ad fontes


Nie będzie to jednak perspektywa masonerii po-
strzeganej oczyma profanów, ale raczej przyczy-
nek do reeksji nad tym, czego osiemnastowieczni
wolnomularze szukali, co odnaleźli oraz jak przeżywali
swoje rytualne prace. Podstadociekań jest księga ry-
tuałów stopni wyższych masonerii: Recueil précieux de
la Maçonnerie Adonhiramite piórade Saint-Victor, której pierwsze czterotomowe wydanie
ukazało się w Paryżu w 1781 roku. Podstawowym zamiarem
jest przybliżenie czytelnikom „Wolnomularza Polskiego
wiedzy na temat stopni, gestów i ceremonii wolnomular-
skich poprzedzających narodziny rytów Francuskiego
(1786) oraz Szkockiego Dawnego i Uznanego (1801).
Legenda Mistrza Hirama stanowi historię piękną, acz
niedopowiedzianą. Nic więc dziwnego, że osiemnasto-
wieczni wolnomularze odczuwali głęboki decyt wyni-
kający z zakończenia masońskiego kursu inicjacyjnego na
mistrzostwie. Odnalezienie zwłok, sprowadzenie ciała do
Jerozolimy i uroczysty pogrzeb kończą legendę o Hiramie
jako wyśmienitym architekcie i nadzorcy robót budow-
lanych w świątyni jerozolimskiej. Okazało się jednak, że
zabójstwo Hirama to raczej nie koniec, ale wręcz dobry po-
czątek do skonstruowania dalszego cgu wolnomularskiej
legendy wykraczacej daleko poza dobrze znastrukturę
błękitnych lóż świętojańskich. Zaginione słowo, niedokoń-
czona budowa świątyni, brak nadzoru nad robotnikami
i poczucie sprawiedliwości nakazujące zadać pytanie: Czy
mordercy Hirama ponieśli zasłużoną karę? wszystkie te
kwestie stały się przedmiotem dociekań, idealnie nadając
się jako podstawa i w efekcie punkt wyjścia do dalszego
ciągu masońskiej legendy.
P
race lożowe mają bez wątpienia charakter teatralny.
Rytuał to nic innego jak scenopis, gdzie wyraźnie
rozpisane role, kwestie, dialogi, sposób gry, oprawa
muzyczna, scenograczna i niezdne rekwizyty. Osiemna-
stowieczny rytuał Pierwszego Wybranego to sztuka w trzech
aktach. Akt pierwszy rozgrywa się w jednej z komnat
pałacu Salomona, w której zbiera sRada Dziewięciu.
Zalecano, aby wystrój loży był bogaty i wielobarwny. Jej
oświetlenie stanowiło dziewięć żółtych, pojedynczych
świec umieszczonych w lichtarzach lub na kinkietach.
Ołtarz oświetlały dodatkowo trzy żółte świece. Dodat-
kowym wyposażeniem scenogracznym miał być krzak
gorejący, który wolno było podświetlić z pomocą „lamp.
P i s m o P r z y j a c i ó ł s z t u k i k r ó l e W s k i e j
44 L E G E N D Y
Na Wschodzie zasiadNajmędrszy przewodniczący prac
oraz jego towarzysze odgrywający pierwszoplanowe role
na początku dramatu. Król Salomon siedział po prawicy,
zaś Hiram – król Tyru po lewicy Najmędrszego. W prze-
ciwieństwie do pozostałych uczestników prac królowie
mieli obowiązek przywdziać specjalne kostiumy. Salomon
nosił koronę zdobną kamieniami, w ręku dzierżył błękitne
berło zdobione złotymi nicianymi wzorami, które wieńczył
świetlisty trójkąt – symbol wiedzy i doskonałości. Król Tyru
Hiram nosił koronę bez szlachetnych kamieni, a zamiast
berła dzierżył olbrzymi sztylet. Wszyscy uczestnicy prac
nosili fartuszki, szarfy i rękawice. Salomon jednakże miał
przywilej nosić rękawice zdobione srebrnymi frędzlami,
a brzegi królewskiego fartuszka obszywały srebrne koronki.
Akcję theatrum inicjowało wystąpienie króla Hirama,
który prosił przewodniczącego (zwanego Najmęd-
rszym) oraz Salomona o dokonanie zemsty za śmierć
budowniczego świątyni jerozolimskiej Mistrza Hirama
(nazywanego w rytuale imieniem Adonhiram). Hiram zwra-
cał uwagę na niesprawiedliwć, jabyłoby pozostawienie
zbrodni bez wymierzenia należnej za nią kary. Wówczas
to Salomon dokonywał pasowania berłem jednego z braci
na Przyjaciela Rady, którego zadaniem było czuwać nad
bezpieczeństwem loży. Warto dodać, że w tym stopniu nie
było ani Dozorców, ani Odźwiernego, ich rolę odgrywał
Przyjaciel Rady. Salomon informował zebranych, że oso-
biście przejął kierowanie pracami budowlanymi, podając
również do wiadomości fakt, że sprawcy mordu, mimo
prowadzonego śledztwa, pozostali niewykryci, a on sam
szuka godnych zaufania ludzi, którzy mogliby się podjąć
skutecznego ścigania morderców.
Dopełnieniem mowy Salomona było wystąpienie króla
Tyru, który powstawszy z tronu, udawał się na środek do
lożowego kobierca, by wygłosić omienną, nasyconą
emocjami i wielce teatralną mowę. Powując się na pamięć
o zamordowanym architekcie, wskazywał on na kobierzec,
który przedstawiał małego chłopca w wieku trzech lub
czterech lat. Król Hiram oznajmiał członkom Rady, że jest
to sierota po ich przyjacielu, mistrzu, wiernym towarzy-
szu i współpracowniku. Łzy dziecka, jego żałosne prośby
i płomienne modlitwy miały poruszyć serca Wybranych.
W imieniu dziecka król Hiram prosił Radę o dokonanie
zemsty za śmierć ojca.
P
unktem zwrotnym akcji było przybycie kandydata
na Wybranego. Wprowadzano go do loży bez butów,
kapelusza i fartuszka, ale w rękawiczkach poplamionych
krwią. Zapytany przez Najmędrszego, kim jest kandydat
bez zażenowania odpowiadał, że „najlepszym z masonów,
najgorliwszym ze wszystkich braci i najmniej godnym
tytułu Wybranego. Salomon, wskazując na poplamione
krwce, poddawał w wątpliwość szczerość intencji oraz
niewinność serca kandydata, który był nad wyraz dobrze
poinformowany o planach Rady i miejscu przebywania
mordercy. Warto dodać, że wypowiedź przybysza (kan-
dydata) stanowiła punkt zwrotny w prowadzonym przez
Radę śledztwie. Opowiadał, że pies przewodnik pomógł
mu odnaleźć gorejący krzew, bijące źródło oraz jaskinię,
w której ukrył się zabójca. Jednocześnie wyjaśnił zebra-
nym, że krew na rękach to pamiątka po śmiertelnym boju
z lwem, tygrysem i niedźwiedziem. Aby wejść do jaskini,
najpierw oswoił dzikie zwierzęta (symbole nieokiełznanych
namiętności), lecz aby się z niej wydostać, musiał wszyst-
kie je zabić. Upadłszy na kolana przed królem, kandydat


45
W o l n o m u l a r z P o l s k i W i o s n a 2 0 1 4 n u m e r 5 8
L E G E N D Y
składał obietni, że przyprowadzi żywego lub martwego
zabójcę imieniem Abiram. Przyprowadzony do ołtarza
dziewięcioma krokami kandydat na ciciela składał
przysięgę, a następnie był wyprowadzany na zewnątrz.
D
rugi akt rozgrywał się w Jaskini zwanej w rytuale
Ciemną Izbą. Zalecano, by wejście oplatały gałęzie
krzewu, a wnętrze było skąpo oświetlone. Mściciel wcho-
dził do środka w towarzystwie Nieznanego, który w tym
wypadku pełnił rytualną funkcję Eksperta. W przedsion-
ku był ustawiony stół, a nad nim napis ZEMSTA. Był
też taboret, aby można było chwiodpocząć po długiej
wędrówce. Nieznany dawał Wybranemu kubek źródlanej
wody, aby ugasił pragnienie. Nakazywał mu także wziąć ze
stołu lampę oraz sztylet i śmiało wkroczyć do jaskini, nie
wahając się unicestwić wszystko, co stanie mu na drodze.
Wskazuc na przygotowauprzednio kukłę, Niezna-
ny wydawał głośny rozkaz: Uderzaj! Pomścij Adonhirama,
oto zabójca!”. Wybrany zadawał cios sztyletem, zostawiał
na ziemi lampę, zabierając w drogę powrotną narzędzie
pomsty oraz głozabójcy. Didaskalia zalecały wyraźnie,
aby przed opuszczeniem jaskini Wybrany miał możliwość
pobrudzić się krwią sztuczną lub zwierzęcą.
A
kt trzeci rozgrywał się znów w pałacu Salomona, gdzie
obradowali członkowie Rady Dziewięciu. Znamien-
nym i zaskakującym jest to, że powracającego z wyprawy
mściciela spotykało ze strony króla gwałtowne i surowe
potępienie. Cóż uczyniłeś nieszczęsny? Nie kazałem ci
zabijać!” wykrzykiwał pod adresem Wybranego król
Salomon. Człowiek, który był narzędziem sprawiedliwości
– pozbawiwszy życia Abirama sam nagle stawał się pod-
sądnym. Wówczas do akcji wkraczali wszyscy członkowie
loży. Padając na kolana, prosili Salomona, aby okazał łaskę
Wybranemu, którego gorliwość pchnęła do popełnienia
krwawego występku. Ze względu na prośby Braci, w uzna-
niu gorliwości i niewinności duszy król darowywał mu
winę, czyniąc mściciela jednym z Dziewięciu Wybranych
mistrzów – uznanych przez monarchę wystarczająco do-
skonałymi, by można im było powierzyć przeprowadzenie
zemsty. Zakończenie przyjęcia do loży stanowiło stresz-
czenie i podsumowanie obrzędowej legendy. Mądry król
Salomon rozesłał dziewięciu mistrzów na poszukiwania
zabójcy. Jeden z nich znalazł Abirama w jaskini, a poniew
był gorliwcem, przekroczył królewskie polecenie i zadał
mordercy śmierć.
R
ytualnym klejnotem Wybranego był sztylet noszony
na prawym biodrze. Przypominał on, że Wybrany
winien karać zbrodnie, wapywać zabójców i chron
braci. Obowiązkowy ubiór stanowiły czarne rękawiczki
– symbol niewinności i żalu, ale nie wyrzutów sumienia.
Biały skórzany fartuszek obszyty czarną morą był sym-
bolem głębokiej żałoby, jaką po śmierci Mistrza Hirama
noszą Wybrani. Zalecano, by jego bawet zdobiła trupia
czaszka, kość skrzyżowana ze szpadą w pochwie albo zło
węgielnicą. Na powierzchni fartuszka znajdującej się pod
bawetem miała znajdow się jedna duża łza okolona ośmio-
ma mniejszymi łezkami. Pod nimi winna być umieszczona
gałązka akacji. Każdy z Wybranych nosił czarną szarfę
przez lewe ramię. Na piersi widniał napis Vincere aut
mori” (Umrzeć lub zwyciężyć). Na wysokości biodra na
szarfę przyszywano białą rozetkę lub kokardę oraz docze-
piano sztylet w pochwie. Rytuał nakazywał, aby Wybrani
wchodzili do loży kolejno w regaliach, ale bez szarfy. Tę
wraz z akoladą przekazywał każdemu z Braci Najmędrszy.
Uzupełnieniem rytualnego stroju była noszona na lewej
piersi srebrna tarczka, na której widniały symbole czaszki,
piszczeli i sztyletu wraz z dewizą „V...A...M....
O
pisany rytuał nie pozostał bez wpływu na Ryt Fran-
cuski (I Porządek) oraz Ryt Szkocki Dawny i Uznany
(9 Stopień). Nie da s ukryć, że zawołanie Wybranych
stało się hasłem orężnej walki ludu polskiego. Gustaw
, wływszy w usta Wiary spod Stoczka”
bojowe hasło „Umrzem lub zwyciężym!”, przeciwstawił
zapał, patriotyzm oraz prawdziwą równość i braterstwo
tym, którzy zobojętnieni na los ojczyzny mienili się Pa-
nami Braćmi i z całą pewnoścnależeli do wybrańców
ówczesnej elity.
Stary osiemnastowieczny rytuał stanowi odpowiedź na
pytanie o dalszy ciąg legendy masońskiej, która wykracza
poza śmierć, znalezienie ciała i pogrzeb mistrza Hirama.
Obrzędowy teatr w trzech odsłonach jest skomplikowa-
nym widowiskiem, pełnym podniosłych mów i drama-
tycznych zwrotów akcji. Z całą pewnością zaskoczeniem
dla badaczy legendy wolnomularskiej jest możliwość
poznania Hirama jako ojca, który osierocił trzyletnie
dziecko (wyobrażone na kobiercu). Wnikliwy obserwator
dostrzeże, że nie jest to koniec, lecz raczej początek pro-
cesu narastania kolejnych poziomów masońskiej legendy.
Świątynia ciągle pozostaje nieukończona, a morderców
mistrza Hirama było trzech #

P i s m o P r z y j a c i ó ł s z t u k i k r ó l e W s k i e j
46 Z I N T E R N E T U
„MASONERIA UROKLIWAO MARIANIE FALSKIM AUTORZE NAJPOPULARNIEJSZEGO
POLSKIEGO ELEMENTARZA
S... ALA MA BR... KOTA
T
rzymamy kciuki w małych
rączkach już 6-letnich pierw-
szaków, choć ten cały medial-
ny szum to nic wielkiego dla kogoś,
kto edukację zaczynał od studiowania
kultowego Elementarza -
 (1881-1974). Wolnomularza,
a jakże, ale o tym pod koniec.
W historii polskiej edukacji naj-
bardziej doniosłymi elementarzami
okazy się podczniki Mariana
Falskiego, pod tytułem Elementarz.
Pierwsze wydanie, pod tytułem:
Nauka czytania i pisania dla dzieci
ukazało się w roku 1910 i zrewolu-
cjonizowało metodykę nauki czytania
w Polsce. Był ilustrowany przez Jana
Rembowskiego. [...] W 1945 roku
przejęto prawa do wydawania Ele-
mentarza Falskiego pt. Elementarz
dla szkół wiejskich. W 1949 ukaz
się pierwszy powojenny elementarz
dla dzieci, uwzględniający elementy
obowiązkowej w tym czasie ideologii
komunistycznej (aczkolwiek bez wy-
mieniania postaci Stalina). Kolejna
unowocześniona wersja elementarza
ukazała się w 1957 r. i przetrwała sie-
demnaście lat. Ostatnia wersja ukazała
się w roku 1974, opublikowana już po
śmierci autora, z nowocześniejszymi
ilustracjami Janusza Grabiańskiego.
[...] Niewątpliwie najsłynniejszym
zdaniem Elementarza Falskiego jest:
«Ala ma kota», symbolizujące ele-
mentarz w potocznej polszczyźnie.
Niemniej jednak, zdanie to istniało
w elementarzach jedynie od lat 30.
do roku 1949. Alą z elementarza Fal-
skiego była Alina Margolis-Edelman.
Tyle informacji typu kronikarskie-
go, z Wikipedii, a my oddajmy os
Zbigniewowi Żbikowskiemu, który
w zakończeniu artykułu zamieszczo-
nego na łamach „Życia, pt. As to Ali
pies(„Życie”, 16-17 października
1999) napis: „Nie wiadomo, jak
doszło do tego, że stał się masonem.
Pewnie wiedzą to sami masoni, ale
o tym nie piszą. Nie kryją jednak, że
autor najsłynniejszego elementarza
był jednym z nich. Kiedy z począt-
kiem wieku był działaczem bliskim
«socjaldemokratom» Róży Luksem-
burg, pewnie jeszcze nie przywdziewał
wolnomularskiego fartuszka. Może
został wtajemniczony w Krakowie,
gdy pracował na Uniwersytecie Ja-
giellońskim? Po opuszczeniu Króle-
stwa Polskiego jego zamiłowanie do
«konspiry» znacznie osłao. A może
podczas pobytu w Szwajcarii? Albo
dopiero po powrocie do Warszawy,
gdy został urzędnikiem Ministerstwa
Wyznań Religijnych i Oświecenia
Publicznego? Wiadomo jedynie, że
ideały, które wyznawał, i z których
był znany, współgrały z ideami, jakie
głoszą masoni”.
I zakończmy ten tek dedykowany
pierwszoklasistom, i ich mamusiom
i tatusiom, komentarzem prof. Tade-
usza Cegielskiego do tegoż artykułu
red. Żbikowskiego.
Właściwie niewiele można dorzucić
do powyższego. Marian Falski guruje
w sumarycznym obrazie międzywojen-
nej Loży Matki Kopernik opracowa-
nym przez Tadeusza Gliwica (1907-
1994), do 1988 roku sekretarza tej
placówki. Nieżyjący już Wielki Mistrz
WLNP wielokrotnie wspominał osobę
Falskiego jako przedwojennego jesz-
cze wolnomularza. Podobnie córka
wysokiej rangi wolnomularza sprzed
1938 roku, Mariana Ponikiewskiego
(1876-1954), pani Helena Piotrowska
(zm.1994). Tadeusz Gliwic relacjo-
nował, że kiedy w 1961 roku grono
związane z Klubem Krzywego Koła
postanowiło reaktywować warszaw-
ską lożę, celowo nie zwróciło się do
najbardziej znanych adeptów doby
międzywojennej aby nie narażać
nowej organizacji na zainteresowanie
ze strony «bezpieki». Ten sam powód
sprawił, że przycia do loży nie zapro-
ponowano kilku znanym działaczom
opozycji demokratycznej lat 60., 70.
i 80. Po II wojnie Falski przyjaźnił się
z Antonim onimskim (1895-1976),
inicjowanym dopiero w 1972 roku do
konspiracyjnego «Kopernika». Trud-
no jednak przypuszczać, aby 90-letni
autor elementarza miał jeszcze ocho-
wstąpić w szeregi dzieci wdowy.
Nie wymieniago żadne powojenne
źródła wolnomularskie, dlatego też
nazwisko Falskiego nie znalazło się
w opublikowanym przez Ludwika Has-
sa Słowniku wolnomularzy polskich XX
wieku. Najbardziej prawdopodobna
wydaje się hipoteza, że przyjęty zost
do odbudowującego się wolnomular-
stwa polskiego tuż po przybyciu do
Warszawy w 1919 roku. Wskazu na to
wnizwzki Falskiego z wysokimi
funkcjonariuszami Ministerstwa Wy-
zn i Oświecenia, w kilku wypadkach
wolnomularzami”. #




