Jesień 2014
60
Masoneria.
Pro publico
bono
WYSTAWA
W MUZEUM
NARODOWYM
s. 3-9
3
W o l n o m u l a r z P o l s k i j e s i e ń 2 0 1 4 n u m e r 6 0
w y d a r z e n i a
Kto tylKo mógł,
przybył do muzeum
Narodowego…
K
to tylko gł, przybdo Muzeum
Narodowego, aby wieczorem 10
września 2014 r. być świadkiem
uroczystego otwarcia wystawy Masoneria.
Pro publico bono. Gości przywitała dyrek-
tor Muzeum Narodowego dr Agnieszka
Morawińska, przemówiła (pięknie i ze
swadą) minister Kultury i Dziedzictwa
Narodowego prof. Małgorzata Omilanow-
ska. A kurator wystawy, niezmordowany
brat-profesor Tadeusz Cegielski skon-
kludował: – Wystawa jest świadectwem, że
żyjemy w wolnym i demokratycznym kraju,
korzystając z wolności słowa i wypowiedzi ar-
tystycznej. Podkreślteż, że nigdy przedtem
taka wystawa nie była w Polsce możliwa.
I to jest najprawdziwsza prawda. Nie
była możliwa ani w I RP (za wcześnie), ani
w czasie zaborów (zakazana), ani w IIRP
(tajna i poufna), ani w PRL (znów zaka-
zana). I dopiero w III Rzeczypospolitej
wolnomularstwo polskie mogło także
dzięki Internetowi wyjść z podziemia.
Otwarcie wystawy było imponujące pod
względem frekwencji, choć szczegółów
obejrzeć nie pozwalały „dzikie tłumy
– jak to napisała Masoneria Urokliwa na
swym prolu FB. Wśród tych tłumów co
raz migały twarze współczesnych maso-
nek i masonów. Nie wspomnę, ile razy się
całowałam na przywitanie i pożegnanie.
Nie wspomnę, ile uśmiechów wysłałam
i otrzymałam. „Że też tego doczekaliśmy!”
– westchnęłam szczęśliwa, wzięłam męża
pod pachę i obiecałam sobie tu wróc
w spokoju ducha i ciała. I Wam też tego
życzę. Wystawa jest piękna i mądra. Taką
dumę poczułam z faktu, że tylu wybitnych
polskich masonów było przede mną i mo-
żemy wraz ze wszystkimi siostrami i braćmi
tę pochodnię nieść dalej!
Mirosława Dołęgowska-Wysocka
P i s m o P r z y j a c i ó ł s z t u k i k r ó l e W s k i e j
4w y d a r z e n i a
masoNeria.
pro publico boNo
WYSTAWA W MUZEUM NARODOWYM W WARSZAWIE
11 WRZEŚNIA 201411 GRUDNIA 2015
p r o f . T a d e u s z C e g i e l s k i
Kto dziś pamięta, że adeptami
masonerii i aktywnymi człon-
kami lóż byli, między innymi,
twórca narodowej sceny Wojciech
Bogusławski, kompozytor i nauczy-
ciel Szopena Józef Elsner, generał
Jan Henryk Dąbrowski oraz twórca
słów do Mazurka Dąbrowskiego zef
Wybicki? Czy też – odnosząc się do
bliższych nam czasów wybitni le-
karze i uczeni, jak psychiatrzy Rafał
Radziwiłłowicz i Jan Mazurkiewicz,
pediatra Mieczysław Michałowicz,
biolog Mieczysław Konopacki, ma-
tematyk Kazimierz Bartel, archeolog,
przyszły premier Leon Kozłowski czy
też zyk Mieczysław Wole?
Kto pamięta, że RafRadziwiłowicz
zakładał w Tworkach pod Warsza nie
tylko pierwszy nowoczesny szpital psy-
chiatryczny, później zaś w odrodzonej
Rzeczypospolitej organizow Naczelną
Izbę Lekarską – wraz z Wielką Lożą
Narodo „Bracia Polacy Zjednocze-
ni”? Kto wie, że profesor medycyny
Mieczysław Michowicz, który stworzył
klini pediatryczną w Warszawie, b
również aktywnym wolnomularzem?
Podobnie jak jego siedzi z ulicy Lekar-
skiej w Warszawie: dziacze polityczni
i speczni Marian Ponikiewski, Hipo-
lit Gliwic, jego syn Tadeusz Gliwic oraz
autor Elementarza Stanisław Falski?
Masoneria. Pro Publico bono






5
W o l n o m u l a r z P o l s k i j e s i e ń 2 0 1 4 n u m e r 6 0
w y d a r z e n i a
Z
wiedzający wystawę zaty-
tułowaną Masoneria. Pro
publico bono będą mogli prze-
konać się, że masoneria tworzy
system wartości prosty i czytelny
dla wszystkich, za to wyrażany
na wiele sposobów. Wychodzi
naprzeciw potrzebom ludzkim,
zróżnicowanym w czasie i kultu-
rowej przestrzeni. Łączy w swych
szeregach zarówno bywalców sa-
lonów ery dawnego porządku,
jak i porwanych rewolucyjnym
zapałem żołnierzy Napoleona;
intelektualistów i artystów epo-
ki romantyzmu na równi z za-
fascynowanymi idpostępu
uczonymi i przedsiębiorcami;
legionistów Józefa Piłsudskie-
go wraz z pierwszymi skautami
i harcerzami; przedwojennych
budowniczych Gdyni wraz
z odradzającą się klasą średnią
obecnej III Rzeczypospolitej.
Wystawa w Muzeum Narodo-
wym w Warszawie, wraz z towa-
rzyszącym jej wydawnictwem pt.
Jak oglądać wystawę „Masoneria.
Pro publico bono (złożyły się na
nie szkice na temat idei i historii
wolnomularstwa, a także prze-
wodnik po wystawie wraz z wyka-
zem prezentowanych obiekw),
przedstawia masonerię jako trwa-
ły element naszej kultury i naszej
historii – i to w wielorakim sensie.
Jeśli idzie o przedmiot, to wysta-
wa przedstawia dwa powiązane
ze sobą wątki:
1) wątek wtajemniczenia, ini-
cjacji i iluminacji, uczest-
nictwa w loży – odpowiada
więc na pytania: jakie są ce-
chy wolnomularstwa, jego
zasady i na czym polega sens
masońskiego rytuału;
2) wątek publicznej działalno-
ści wolnomularzy czyli:
jaki był wkład wolnomularstwa
i wolnomularzy w historię Polski.
Przestrzeń wystawy ujęta została
jako droga wtajemniczenia, którą
– podobnie jak przyszły wolnomularz
– przebyć ma widz. Zasady masonerii
odkrywane są w procesie wtajemnicze-
nia, czyli inicjacji, który przyrównywa-
ny jest często do podróży, wędrówki
przez labirynt życia. Pierwszym i dla
wielu braci-masonów najważniejszym
etapem tej podróży ze względu na
głębtowarzyszącego mu przeży-
cia – jest inicjacja uczniowska.
Również proces wtajemniczenia
widza przebieg będzie w kolej-
nych etapach (i zarazem w kolej-
nych przestrzeniach muzeum),
przez które oprowadzają autorzy
wystawy. Poznajemy więc Izbę
Rozmyślań; po spisaniu w niej
testamentu lozocznego i od-
daniu łączących nas ze światem
profanów metali przechodzi-
my przez kolejne – po Ziemi
oczyszczające Żywioły: Ogień,
Wodę i Powietrze. Dowiaduje-
my się, na czym polega moment
udzielenia Światła oraz weźmie-
my udział w Loży Biesiadnej,
a także w Loży Białej z udziałem
zaproszonych dam. Dowiemy
się wnież, czym była w XVIII
i na początku następnego wieku
masoneria adopcyjna, kto do
niej w Polsce należał, a także, ja-
kie są zwzki pomiędzy Sztuką
Królewską architektury, sztuką
ogrodów i SztuKrólewswol-
nomularstwa. Jeśli idzie o sztukę
tworzenia ogrodów, poznamy
osiągnięcia dwóch wielkich dam
rodzimej masonerii adopcyjnej:
Heleny z Przeździeckich Ra-
dziwiłłowej i Izabeli z Flemin-
w Czartoryskiej. Dowiemy się
wnież, jakie formy dobroczyn-
ności podejmowały loże w ich
czasach.
Do działania wolnomularstwa
na rzecz publicznego dobra, pro
publico bono, nawiązuje tema-
tyka kolejnych części wystawy.
W dążenie ku doskonałości jed-
nostki oświeconej wpisany jest
imperatyw działalności dla dobra
powszechnego. Wyjątkowa sytu-
acja wybranych, wyposażonych
w wiedzę o świecie i ludziach
wolnomularzy nakłada na nich
specjalne obowiązki wobec spo-
łeczeństwa, państwa i narodu. Tak
właśnie rozumiała swoje zadania grupa
wolnomularzy z królem Stanisławem
Augustem Poniatowskim, Ignacym
Potockim i ks. Scipionem Piaolim,
przygotowująca w tajemnicy projekt
Ustawy Rządowej, ogłoszonej w dniu

P i s m o P r z y j a c i ó ł s z t u k i k r ó l e W s k i e j
6w y d a r z e n i a
M
asoneria. Pro publico bono. Wystawa czynna w Muzeum Narodowym w Warszawie od 11 września 2014
do 11 grudnia 2015. Scenariusz wystawy: prof. Tadeusz Cegielski, st. kustosz Krzysztof Załęski, prof. Antoni
Ziemba. Kurator wystawy: prof. Tadeusz Cegielski. Kurator ze strony MNW: prof. Antoni Ziemba. Scenograa:
Ewa Świder-Grobelna.
3 maja 1791 roku jako Konstytu-
cja 3 Maja. Oglądamy więc pamiątki
związane nie tylko z uchwaleniem
Konstytucji, lecz także erygowaniem
Świątyni Najwyższej Opatrzności
w rocznicę przyjęcia nowego ustroju
państwa. Po raz pierwszy w historii
Rzeczypospolitej rozpisany został
konkurs na projekt architektoniczny.
Na wystawie zaprezentowana została
rekonstrukcja zwycięskiego projek-
tu Jakuba Kubickiego, wybitnego
architekta-wolnomularza. Wykonana
w technologii 3D, w formie sześciomi-
nutowej animacji, stanowi kluczowy
element lmu dokumentalnego, który
zrealizowano na potrzeby wystawy
Stanisław August, ostatni król Polski.
Polityk, mecenas, reformator 1764-
1795 (Zamek Królewski w Warszawie,
2011). Na bazie nielicznych ocalałych
rysunków Jakuba Kubickiego powstała
rekonstrukcja kompleksu kościoła
Najwyższej Opatrzności wraz z symu-
lacją najbliższego otoczenia z XVIII
wieku. To rezultat wieloletnich badań
prowadzonych nad tym zagadnieniem
przez Przemysława Wątrobę, kuratora
rysunków architektonicznych w Ga-
binecie Rycin BUW.
Z
uroczystością wmurowania ka-
mienia węgielnego pod gmach
Świątyni w dniu 3 maja 1792 roku wią-
że się szczególnie cenna pamiątka, na
co dzień przechowywana w Muzeum
Narodowym w Krakowie: wykonane
z pozłacanego brązu kielnia i młotek,
którymi posłużyli się król i jego świta,
następnie zgodnie ze starym wol-
nomularskim obyczajem – narzędzia
zostały przełamane tak, by już po raz
wry nie mogły być użyte. Anegdota
związana z tym zabytkiem głosi, że
kustosz krakowskiego muzeum nie-
świadom wspomnianego tu zwyczaju
przystąpił do sklejania rozłączonych
części narzędzi.
Będziemy mogli obejrzeć równi
nieliczne zachowane w Polsce portre-
ty wolnomularskie, a więc takie, które
przedstawiają osoby w masońskich
regaliach. Na wystawie zaprezento-
wano cztery podobne portrety:
Kanonika Michała Dłuskiego Jana
Rustema, Stanisława Kostkę Poto-
ckiego w stroju kawalera Różanego
Krzyża anonimowego autora, Lu-
dwika Osińskiego portretowanego
przez Antoniego Brodowskiego
i wreszcie Portret generała Wincen-
tego Aksamitowskiego, nieznanego
autora. Zasłużonego napoleońskiego
generała, współzałożyciela i zwierzch-
nika wojskowej loży Bracia Polacy
Zjednoczeni na Wschodzie Warsza-
wy przedstawiono, co prawda, bez
odznak wolnomularskich, ale za to
jak głosi inskrypcja na rewersie
płótna portret zawieszony został
w jednej z poznańskich ż w 1811
roku. Wiemy również, że ekspono-
wany był do 1938 roku, czyli do
likwidacji wolnomularstwa na terenie
II RP.
K
olejna część historycznej narracji
poświęcona została odrodzeniu
wolnomularstwa na ziemiach polskich
z początkiem XX wieku. Ekspozycja
wskazuje na główne źródła ideowe
ówczesnej masonerii: czyn zbrojny
PPS i Polskiej Organizacji Wojskowej,
Legiony Polskie Józefa Piłsudskiego,
organizację niepodległościo„Zarze-
wie, a także związany z nim rodzący
się ruch skautowski (harcerski). Zwra-
ca zwłaszcza uwagę na romantyczno-
patriotyczne korzenie tworzonych od
1910 roku lóż na terenie Królestwa
Polskiego, a także na zasadę liberum
conspiro, przyświecającą twórcom
i liderom Wielkiej Loży Narodowej
„Polacy Zjednoczeni” jeszcze wie-
le lat po odzyskaniu niepodległości
w 1918 roku. Tę część wystawy za-
mykają dokumenty źródłowe (w ich
liczbie unikalne fotograe) dotyczące
działającej w PRL-u, w głębokiej kon-
spiracji, loży-matki Kopernik. Z tej to
struktury – przy wydatnym wsparciu
przez lożę-imienniczkę Copernic na
Wschodzie Paryża odrodza się
w grudniu 1991 roku Wielka Loża
Narodowa Polski. Znajdziemy także
szereg pamiątek związanych z powro-
tem do Polski masonerii liberalnej
Wielkiego Wschodu Polski, a tak-
że rodzimej gałęzi Zakonu Prawo
Człowieka.
„Rozpoczynamy i kończymy życie sła-
bi – jesteśmy silni w jego pełni. Złóżmy
hołd tym, którzy rzetelnie pracowali jako
Wolnomularze, do chwili, gdy wy-
padły im z rąk narzędzia symboliczne.
Pwięćmy ich pamięci Prace żałobne...”
– przypomina wolnomularski rytuał.
Naszą wędrówkę po wystawie, zara-
zem symboliczną podróż przez świat
wolnomularstwa zakończy Loża Ża-
łobna. Należy ona do najstarszych
rytuałów wolnomularskich i stanowi
nie tylko pamiątkę po tych braciach,
którzy „odeszli do Wiecznego Wscho-
du”, lecz także swoistą rekapitulację
„lozoi wolnomularskiej”.
Rytuał żałobny eksponuje istnie-
nie ludzkości „jako całości realnej
i trwałej”, zarazem nieprzemijalność
zasług wybitnych jednostek. Naszą
wystazamyka przypomnienie Loży
Żałobnej, jaka została odprawiona po
śmierci ks. Józefa Poniatowskiego.
Miała ona miejsce 18 marca 1814
roku w pałacu Mniszchów, siedzibie
Wielkiego Wschodu.
C
zym jest wolnomularstwo? Za-
pewne było i jest tym wszystkim,
o czym opowiada wystawa Masoneria.
Pro publico bono. Interpretacja należy
do nas. #
7
W o l n o m u l a r z P o l s k i j e s i e ń 2 0 1 4 n u m e r 6 0
w y d a r z e n i a
co masoN robi młotKiem?
PROGM EDUCYJNY W MUZEUM NARODOWYM
Z
wiedzający będą mogli wziąć udział w wycieczkach
do Arkadii pod Nieborowem, gdzie przewodnicy
opowiedzą o tajemnicach założonego w XVIII wie-
ku parku. Tak jak do tej pory Muzeum zaprasza na wykłady
czwartkowe, podczas których będzie można poszerzyć
swoją wiedzę o wolnomularstwie. Również w czwartki
odbędą się spotkania w przestrzeni wystawy, poświęco-
ne wybranym obiektom, oraz oprowadzanie muzyczne
inspirowane kompozycjami masońskimi. MNW zaprasza
na oprowadzanie kuratorskie prof. Tadeusza Cegielskie-
go oraz wykłady niedzielne wprowadzające w tematy
ekspozycji. W programie towarzyszącym wystawie nie
zabraknie również propozycji dla osób z dysfunkcjami
wzroku i słuchu. Kompletny program znajduje się pod
poniższym linkiem:
hp://www.mnw.art.pl/edukacja/programy-do-wystaw
-czasowych/masoneria-pro-publico-bono/
9 listopada (niedziela), godz. 12.00. Spotkanie na
wystawie z kuratorem prof. Tadeuszem Cegielskim,
historykiem i wolnomularzem.
Spotkanie z tłumaczeniem na język migowy (PJM). Zbiórka
w holu głównym (obowiązuje bilet wstępu na wysta),
liczba miejsc ograniczona. Czas trwania ok. 60 min.
WYKŁAD NIEDZIELNY
21, 28 września, 5, 12, 19, 26 października, 16, 23, 30
listopada, 7, 14, 21, 28 grudnia, 4, 11 stycznia. Ars Regia:
rytuał i sztuka wykład wprowadzający w tematy
wystawy Masoneria. Pro publico bono. Izba rozmyślań,
Księga Świętego Prawa czy Wielkie Światło Zakonu to
dla profana terminy tajemnicze i niezrozumiałe. Prowa-
dzący wykład Przemysław Głowacki oraz Urszula Król
postarają się przybliżznaczenie rytuałów i symboli
w lożach masońskich. Pokażą również, jaki związek miało
wolnomularstwo ze sztuką, polityką czy życiem publicznym
w dobie Oświecenia. Wykłady odbędą się o godz. 12.00
w Kinie MUZ (wstęp wolny, liczba miejsc ograniczona)
i będą trwały ok. 50 min.
WYKŁADY CZWARTKOWE
18, 25 września, 2, 9, 16 października, 27 listopada, 4,
11, 18 grudnia, 8 stycznia, czwartki o godz. 18.00 w kinie
MUZ (wstęp wolny, liczba miejsc ograniczona). Czas
trwania ok. 75 min.
18 września, Masoneria. Pierwszy stopień wtajemni-
czenia – prof. Tadeusz Cegielski
Czym jest wolnomularstwo? Czy tylko sposobem god-
nego i rozumnego, a tym samym szczęśliwego wypełnienia
dojrzałej fazy życia, jak utrzymują sami masoni? Czy
raczej przygodą intelektualną, wyzwaniem rzuconym
rutynie myślenia i działania jak chcą inni. Utopią czy
marzeniem o świecie odrobinę rozumniej zorganizowanym
od tego, w którym przyszło nam żyć? A może szerokim
ruchem społecznej naprawy, solidarności i samopomocy,
lub przeciwnie – zasłoną dla wąskiego, elitarnego grona,
sceptycznego wobec zasad demokracji? Czy też systemem
wtajemniczeń w dziwaczne, archaiczne obrzędy, budzące
podejrzenia jednych i uśmiech drugich? Zapewne wolno-
mularstwo było i jest tym wszystkim, a interpretacja należy
do nas. Aby ułatwwyrobienie sobie poglądu na temat
istoty, genezy i funkcji masonerii, historyk i wolnomularz
prof. Tadeusz Cegielski pozwoli Państwu uzyskać pierwszy
stopień wtajemniczenia w arkana Sztuki Królewskiej, czyli
masonerii spekulatywnej.
25 września, „Wszystko wina to masona..., czyli wol-
nomularstwo i organizacje paramasońskie w kulturze
popularnej – dr Adam Podlewski
Spiski i organizacje tajne już od czasów antycznych rozpa-
lały wyobraźnię profanów, czyli osób niedopuszczonych do
tajemnic. Jednak mało która organizacja niejawna skupiła
tak wielkie zainteresowanie jak masoneria oraz pokrewne


Masoneria. Pro
Publico bono




P i s m o P r z y j a c i ó ł s z t u k i k r ó l e W s k i e j
8w y d a r z e n i a
jej instytucje lożowe. Od czasów Wielkiej Rewolucji Fran-
cuskiej, przez literaturę antymasońską XIX i XX wieku,
po współczesną popkulturę, wolnomularstwo uznawane
jest za punkt odniesienia dla wielu sekretnych historii,
czy to jako temat poważnych dociekań, czy też pretekst
do zabawy konwencją powieści spiskowej.
2 października, Wolnomularski Paryż lat 30. i 40. XIX
wieku – Dorota Sobstel
Podczas wykładu zostanie przedstawiona rola wolno-
mularstwa w życiu Wielkiej Emigracji w Paryżu. Wolno-
mularstwo widziane oczyma emigrantów jest przejawem
nowoczesności i „europejskości”, a także zjawiskiem oto-
czonym aurą tajemnicy i sławą nieograniczonych niemal
wpływów. Jaką rolę odegrały loże paryskie w rozwoju
kultury polskiej we Francji? Co wspólnego miała z nimi
postać Fryderyka Chopina? Zastanowimy się nad tym
w trakcie wykładu.
9 października, Średniowieczni masoni budowni-
czowie katedr i nie tylko – dr Paweł Freus
Nowożytni masoni przejęli swą nazwę i wiele symboli
od budowniczych średniowiecznych katedr i innych du-
żych gmachów tej epoki. Wykład przybliży charakter tej
specycznej dla dojrzałego i późnego średniowiecza grupy
zawodowej. Ukaże sposób kształcenia i pracy średniowiecz-
nych budowniczych, omówi ich miejsce w społeczeństwie
i rosnąsamoświadomość jako twórców, a także przybliży
niechętnie odkrywane przez nich tajniki zawodowe.
16 października, Sztuka a masoneria. Artyści w polskich
lożach wolnomularskich – Krzysztof Załęski
Wolnomularstwo wyrażało swoje idee za pomocą sym-
boli i alegorii. Specyczna obrzędowość bardzo wcześnie
stworzyła zapotrzebowanie na dzieła sztuki i wyroby arty-
styczne z różnych dziedzin. Ważną rolę odgrywała również
poezja i muzyka. W lożach zajmowano się sztuką także
od strony naukowo-poznawczej, co znajdowało odbicie
w tematyce pisanych traktatów. Regulamin warszawskiej
loży Tarcza Północna z 1784 roku wyraźnie stawia takie
zadania: „Wszystkie nauki, wszystkie sztuki, wszystko co
piękne i uczciwe może być omawianem w loży i ma prawo
do jej studyów i badań.
27 listopada, Pamiątki z prowincji. Ludzie, rzeczy,
zdarzenia… – Walerian Warchałowski
Podczas wykładu udamy się na poszukiwania śladów ma-
sońskich w dawnych zbiorach Władysława Tarczyńskiego
zgromadzonych w Muzeum w Łowiczu. Prześledzimy ich
związki z tradycwolnomularską po czasy współczesne.
4 grudnia, Wolnomularze literaci (XVIII–XX wiek) –
prof. dr hab. Elżbieta Wichrowska
Czy trzeba być wolnomularzem, aby tworzyć masońs
literaturę? Kim byli, z jakich kręgów wywodzili się polscy
wolnomularze literaci? Czy każdy brat literat musiał/musi
być autorem wolnomularskich tekstów literackich? Czy
przynależność do masonerii miała wpływ na ich życie lub
twórczość? Wykład zostanie poświęcony próbie odpo-
wiedzi na te i wiele innych pytań. Jest on chęcią ukazania
zjawiska literatury wolnomularskiej w perspektywie jej
twórców, zarówno tych XVIII-wiecznych, jak i żyjących
w wieku XX.
11 grudnia, Arkadyjski ogród księżnej Heleny Radzi-
wiłłowej i jego wolnomularskie tajemnice – prof.Teresa
Grzybkowska
Wykład objaśni okoliczności powstania Arkadii – poło-
żonego pięć kilometrów od pałacu w Nieborowie ogrodu
księżnej Heleny Radziwiłłowej. Będzie również swego
rodzaju spacerem po ogrodzie, pełnym znaczeń i wolno-
mularskich przesłań. Masońskie motywy można bowiem
odczytać zawno w samym założeniu parkowym, jak i na
znajdujących się tam budowlach oraz wyposeniu wnętrz.
Istotne znaczenie odgrywa na przykład niewielki klucz,
który miał otwierać Świątynię Salomona, ostatecznie
nazwaną Świątynią Diany.
18 grudnia, „Projekt Salomon” – o dekoracji Sali Sa-
lomona w Łazienkach – Karolina Zalewska
Dekorację Sali Salomona w Pałacu Łazienkowskim uzna-
wano za jedną z najwspanialszych realizacji, jakie Mar-
cello Bacciarelli wykonał na zlecenie Stanisława Augusta
Poniatowskiego. Artysta i król mecenas, obaj członkowie
lóż masońskich, opowiedzieli obrazami historię założy-
cieli masonerii. W czasie wykładu przypomniane zosta
dzieje tego malarskiego cyklu, zobaczymy też, co z niego
pozostało po pożarze Pałacu na Wyspie w grudniu 1944 r.
8 stycznia, Zabytki wolnomularskie w kolekcji Muzeum
Narodowego w Warszawie – Olaf Żakowski
W muzealnym magazynie można znaleźć wiele pamiątek
po wolnomularstwie, tzw. masoników. Podczas wykładu
dowiedzą się Państwo, jaka jest historia kolekcji oraz jakie
przedmioty wchodzą w jej skład. Zostaną przedstawio-
ne najważniejsze eksponaty związane z polskimi lożami
i masonami. Poruszymy również temat kolekcjonowania
masoników w Polsce i za granicą.
SPOTNIA CZWARTKOWE
23, 30 października, 6, 13, 20 listopada, czwartki o godz.
19.30. Zbiórka w holu głównym - obowiązuje bilet wstępu
na wystawę (liczba miejsc ograniczona). Czas trwania
ok. 60 min.
23 października, Pierwsze kroki dawnych kobiet wol-
nomularek na ziemiach polskich. Początki działalności
masonerii adopcyjnej w Polsce (spotkanie na wystawie)
– Katarzyna Jarzyna
Szybkie pojawienie smasonerii kobiecej w Polsce było
9
W o l n o m u l a r z P o l s k i j e s i e ń 2 0 1 4 n u m e r 6 0
w y d a r z e n i a
na tle krajów Europy Środkowo-Wschodniej ewenementem.
Spotkanie wokół tego tematu będzie okazją do poznania
postaci, historii i kultury pierwszych polskich lóż adop-
cyjnych. Nie zabraknie również wątków romantycznych
i humorystycznych związanych z adeptkami i adeptami
Sztuki Królewskiej, które postaramy się przybliżyć.
30 października, Pieśń Dzieci Wdowy (oprowadzanie
muzyczne) – Sergiusz Pinkwart
Muzyczne kolory polskiej masonerii. Spojrzenie na
zgromadzone na wystawie eksponaty poprzez muzykę
towarzyszącą masońskim rytuałom, jak i utwory z epoki,
tworzone przez członków loży. Jaką rolę w masonerii
odgrywali artyści? W jaki sposób światopogląd i sekretna
wymiana kulturalna z wolnomularzami z innych krajów
wpływały na ich życie i twórczość? Wreszcie, jaki jest wkład
muzyków spod znaku kielni i cyrkla w historię Polski i polski
patriotyzm? Odpowiedzi na te pytania udzieli Sergiusz
Pinkwart, skrzypek i edukator MNW, podczas specjalnego
muzycznego oprowadzania po wystawie.
6 listopada, V.I.T.R.I.O.L. (wykład performatywny)
– Kuba Wojnarowski
Tytuł wykładu odsyła do tajemnej formuły, opisują-
cej zarówno istotę procesu alchemicznego, jak i ścież
masońskiej inicjacji. Odnosząc się do kolejnych etapów
wtajemniczenia, autor prezentacji proponuje widzom
alternatywny szlak zwiedzania ekspozycji. Zbiór obiekw
zgromadzonych na wystawie staje się punktem wyjścia dla
narracji, w ramach której zatarciu ulega granica między
tradycją i nowoczesnością, nauką i religią, ezoteryczną
lożą i galerią współczesnej sztuki.
13 listopada, Strój wolnomularza i jego symbolika
(spotkanie na wystawie) Ryszard Bobrow i Olaf Ża-
kowski.
Podczas spotkania poznamy podstawowe elementy i cha-
rakterystyczne cechy stroju wolnomularza. Zagłębiając się
w ich symbolikę, znaczenie i odniesienia do idei i lozoi
ruchu, prześledzimy obecność różnych nurtów i odmian
w łonie Sztuki Królewskiej oraz główne różnice między
nimi.
20 listopada, Haowana serweta – dar wolnomularzy
dla króla Stanisława Augusta. Tekstylne pamiątki wol-
nomularskiej działalności zachowane w muzealnych
zbiorach (spotkanie na wystawie) Ewa Mianowska
i Monika Janisz
Spotkanie poświęcone kilku interesującym tekstylnym
wyrobom związanym z wolnomularstwem w Polsce. Na
spotkaniu zostanie zaprezentowana haowana serweta
oarowana królowi Stanisławowi Augustowi Poniatow-
skiemu przez członków loży, upamiętniaca jego porwanie
przez konfederatów barskich. #
M
ają rację tym razem wszyscy ci, którzy twierdzą, że takiego wydarzenia przybliżającego masoner
polskiemu społeczeństwu, jak kompleks organizowanych głównie przez Muzeum Narodowe – pod tym
dobroczynnym hasłem – imprez wokół wolnomularstwa, ruszających 10 września, jeszcze w III RP nie było!
W PRL-u tym bardziej, a w II RP całkiem ciekawie rozwijająca się masoneria skończyła jak skończyła (prezydenckim
dekretem z 1938 r.). Za to w I RP – w jej końcówce szczególnie –śmiało możemy powiedzieć o „złotym okresie” dla
masonerii za sprawą „wtajemniczonego” Króla Stasia. Tylko nisaż tego zjawiska niestety mało ciekawy i zakończo-
ny rozbiorami. Czy winić można za to masonów, że przeforsowali Konstytucję 3 Maja, a król osobiście realizow
jej wolnościowego ducha i wmurowywał kamień węgielny pod Świątynię Najwyższej Opatrzności? W duchu iście
masońskiej procesji i rytuału, by w końcu poprzeć prorosyjskich targowiczan, na swoją i całej Korony z Wielkim
Księstwem w końcu zgubę. Tak myśleć – nie tylko historykom – nie wolno. Agonia rozpasanej szlacheckiej „złotej
wolności” w postaci rozbiorów była tylko kwestią czasu, a wszelkie poczynania reformatorskie i ratujące w zamyśle
to, co raczej było nieuniknione, przynoszą chwałę ich orędownikom – w fartuszkach i bez.
No, ale do wystawy wracając, jest ona jak najbardziej pro publico bono i bardzo profesjonalnie gotowana, od dwóch
przynajmniej lat. Głównie dzięki renesansowej odwadze profesora Tadeusza Cegielskiego odsłania przed nami pełną
tęczgranych ze sobą konceptów. Poczytajcie zresztą sami program w internecie i kto czuje odrobinę masońskiego
bluesa, nie może po prostu nie uczestniczyć w wybranych wydarzeniach. A jest z czego wybierać. Oj, jest.
Co ważne, to nie jest menu przygotowane przez masonów/ki dla masonów/ek. Bez kilkorga z nich pewnie by się
nie dało z takim rozmachem i tak prawdziwie tego przygotować, jednak gdy patrzymy na instytucję Muzeum Na-
rodowego, kuratorów, mówców, prowadzących warsztaty, gry i zabawy oraz niewymienionych z nazwiska murarzy
i murarek bez fartuszków, to proszę nam wierzyć, że w tym składzie wolnomularzy jak na lekarstwo. To dobrze, że
jest coraz więcej specjalistów, fascynatów i fanów Królewskiej Sztuki płci obojga. Oswajanie z masonerią w wolnej
i świeckiej z założenia Rzeczpospolitej postępuje i postępować będzie. Bez względu na polityczscenę, ideologiczne
utarczki i niechęć dużej jednak części polskiego społeczeństwa. #
Masoneria urokliwa pod urokieM wystawy
P i s m o P r z y j a c i ó ł s z t u k i k r ó l e W s k i e j
10 T e m p l u m i k o ś C i ó ł
Heweliusz, Trójkąt Wolnomularski w Gdańsku, należący do Wielkiego Wschodu Polski na swoim prolu
FB zainicjował ciekawy cykl zatytułowany „Masoneria dla niemasonów. W jednym z odcinków podjęto
interesujący, ale i wielce kontrowersyjny temat: Wolnomularstwo i religia – jak mają się do siebie, czy można je
pogodzić i jakie są najważniejsze przekłamania na ten temat.
wolNomularstwo
Nie jest religią





P
ierwszą sprawą, na jaką nale-
ży zwrócić uwa, jest fakt, że
WOLNOMULARSTWO NIE
JEST RELIGIĄ ani nie jest w stosunku
do religii konkurencyjne. Filozoa ma-
sońska, masońskie postrzeganie rze-
czywistości dotyczy wyłącznie „tego
świata i z założenia nie wypowiada się
o sprawach wiecznych. Masoneria nie
obiecuje żadnego życia wiecznego ani
nie grozi żadnymi karami.
Po drugie wolnomularstwo ope-
ratywne (czyli średniowieczne ce-
chy kamieniarskie) żyło z Kościołem
chrześcijańskim w bliskich i przyja-
znych stosunkach, wszak Kościół był
fundatorem katedr i innych obiek-
w architektonicznych. Mistrzowie
kamieniarscy byli przy tym ludźmi
niezwykle otwartymi i światłymi; cie-
szyli się ze swobody poruszania się,
mieli dostęp do starożytnej wiedzy
(nie tylko budowlanej), mieli także
możliwość wymiany myśli z innymi
kulturami. Dzięki temu ich widzenie
świata było dużo szersze niż to, które
reprezentowali ludzie im współcześni.
Wolnomularstwo spekulatywne, czy-
li lozoczne, nie mogło odrzuc
tej tradycji. Bóg, Istota Dobra, pełna
Piękna i Miłości, odgrywał w świecie
wolnomularzy ważną rolę. Były to
jednak czasy tragicznych wojen reli-
gijnych, gdy miliony ludzi umierało
często w męczarniach tylko dlatego,
że inaczej rozumieli ten czy inny frag-
ment Pisma Świętego.
W
olnomularze uznali więc, że
odrzucają spory religijne i nie
dą się wzajemnie przekonywać do
„swojej” wersji chrześcijaństwa, czy
nawet religii w ogólności. W ten sposób
powstało pojęcie Wielkiego Architek-
ta Wszechświata, który jest pewnym
symbolem, pozwalającym spokojnie
rozmawiać ludziom różnych religii. Dla
wolnomularza-chrześcijanina będzie
on po prostu Bogiem (Jezusem lub
Bogiem Ojcem), wolnomularz-żyd
dzie widział w nim Jahwe, zaś muzuł-
manin Allacha. Dla agnostyka Wielki
Architekt jest po prostu Siłą Sprawczą
naszego Wszechświata, Pierwszą Ideą
czy po prostu Sensem.
Jednym słowem dla masona pojęcia
Dobra, Piękna i Miłości są niezwykle
bliskie. Żaden mason NIE JEST sata-
nistą ani wyznawcą zła w jakiejkolwiek
formie. Krzywda czyniona innemu
jest fundamentalnie sprzeczna z ma-
sońskim sumieniem. Tak, zdajemy
sobie sprawę, że w rozlicznych pis-
mach antymasońskich można znaleźć
twierdzenia przeciwne – ale cóż, każdy
ma prawo wierzyć w to, co lubi, nawet
w to, że Ziemia jest płaska.
P
rzechodząc do krótkiego omówie-
nia stosunków masoneria-Kościół,
warto także po raz kolejny podkreślić,
że wielu wolnomularzy było głęboko
wierzącymi chrześcijanami. Ba, sam
autor podstawowych Konstytucji
Wolnomularskich, James Anderson,
był pastorem protestanckim.
Co ciekawe, niektóre nurty wolno-
mularskie, zwłaszcza w konserwa-
tywnej masonerii anglosaskiej, wręcz
wymagały od swoich kandydatów, aby
byli chrześcijanami! Dotyczy to także
lóż staropruskich i skandynawskich.
Niektóre ryty utożsamiają też postać
Jezusa Chrystusa z Pierwszym Ma-
sonem. Nie będziemy jednak z braku
miejsca rozwijać tego tematu, odsyła-
my do odpowiedniej literatury.
Stosunki wolnomularstwo – Kościół
katolicki były bardziej skomplikowane.
Trzeba pamiętać, że kształtowały się
one w Europie w tym samym czasie,
gdy zakwestionowano niezwykle sil-
pozycję papieskiego Rzymu. Jest
to czas niepokojów napoleońskich
i czas wielkiego zrywu niepodległoś-
ciowego Włoch (kosztem Państwa
11
W o l n o m u l a r z P o l s k i j e s i e ń 2 0 1 4 n u m e r 6 0
T e m p l u m i k o ś C i ó ł
od redaKcji
N
asza redakcja nie jeden raz wypowiadała się na ten temat. Tu przypomnimy tylko jeden fakt. W WP
nr 57 (zima 2013/14) opublikowaliśmy w całości artykuł Adama Kruczka pt. Masońska ofensywa,
zamieszczony wcześniej na łamach „Naszego Dziennika. W słowie wstępnym napisaliśmy m.in.: „To «nowe
otwarcie», które zauważył autor w stosunku do Kościoła katolickiego na naszych łamach i prolu FB, nie jest
z naszej strony żadną grą ani «wyższą strategią». Uważamy, że nowe czasy wymagają nowego podejścia, także
do tradycyjnych przeciwników ideowych, bo nie chcemy pisać o «wrogach». Pod białymi rękawiczkami mamy
czyste ręce i te ręce wyciągamy do zgody, nie zacierając wszystkich różnic, które między nami były i będą.
Adam Witold Wysocki, redaktor naczelny
Mirosława Dołęgowska-Wysocka, z-ca red. nacz.
Kościelnego). To właśnie w tym
okresie ferment intelektualny to-
warzyszący przemianom społecz-
nym prowadzi do powszechnej
niezgody na wyzysk człowieka
przez człowieka. Rodzi się ruch
socjalistyczny. Wszystkie te
przemiany następują niezwykle
szybko, co dla Kościoła jest szo-
kiem porównywalnym jedynie
z reformacją czy obaleniem au-
torytarnej pozycji Kościoła podczas
rewolucji francuskiej.
W takiej właśnie sytuacji papież
LeonXIII zdecydował się potępić wszel-
kie ruchy wolnomyślicielskie, w tym
wolnomularstwo, choć wiele źród
twierdzi, że papi ędnie utożsamił
masonów z karbonariuszami. Od tego
czasu aż do końca XX wieku trwała
ocjalna wojna Kościoła z masonerią.
Warto dodać, że to Kościół był „pro-
gramowym” wrogiem masonerii, a nie
odwrotnie! Prawo kanoniczne denio-
wo to następująco: „Kto się zapisuje
do sekty masskiej lub stowarzyszeń
działających przeciwko Kościołowi
podlega ekskomunice wiążącej mocą
samego prawa, zarezerwowanej dla
Stolicy Apostolskiej”.
Sytuacja ta zaczęła zmieniać się po
Soborze Watykańskim II. Odnowa
Kościoła w jego duchu zrywała z syn-
dromem oblężonej twierdzy”. Koś-
ciół otwiersię na nowy, XX-wieczny
świat. Warto dod, że na soborze dla
przedstawicieli wolnomularstwa także
było przewidziane miejsce(!) naszych
ówczesnych braci nazwano elegancko
„braćmi odłączonymi”. Postępująca
liberalizacja kościoła trwała także za
pontykatu Jana Pawła II. Warto przy-
pomnieć, że jeden z pierwszych lisw
gratulacyjnych do Karola Wojtyły wy-
stosowali... polscy masoni (a Papież
zwrócił się z uprzejmą odpowiedzią!).
O
statecznie karę automatycznej
ekskomuniki zniesiono w 1983
roku. Obecny stosowny zapis Prawa
kanonicznego brzmi naspująco:Kto
zapisuje się do stowarzyszenia działa-
cego w jakikolwiek sposób przeciw
Kościołowi, powinien być ukarany
sprawiedli karą; kto zaś popiera tego
rodzaju stowarzyszenie lub nim kieruje,
powinien być ukarany interdyktem
(Kanon 1374).
Jak widać, wolnomularstwo nie jest
w nim wymienione expressis verbis,
kara nie jest również automatyczna.
Ba, znacznie bardziej pod pręgierzem
znajdują się choćby przedstawiciele co
bardziej radykalnej lewicy. Oznacza
to, że za przynależność do wolnomu-
larstwa nie grozi ekskomunika, choć
zapewne wielu księży związanych
z nurtem „toruńskim katolicyzmu
polskiego będzie miało inne zdanie...
Warto też dodać, że tak do naszej, jak
i do innych Lóż należą bardzo różne
osoby. Niektóre z nich są chrześcija-
nami, także katolikami, często
głęboko wierzącymi. Oczywi-
ście prawdą jest również, że do
lóż należą agnostycy i ateiści,
niektórzy z nich wolnomyślni
i antyklerykalni. Ale – podkreś-
lmy to z całą mocą – wolnomu-
larstwo jako całość nie zajmuje
się konkurencją z Kościołami.
Każdy z nas może wyznawać
dowolną religlub tego nie
robić, jest to kwestia indywidualnego
wyboru i przeżywania.
J
li więc ktoś z Czytelników rozważa
przyspienie do naszego bractwa,
możemy z czystym sumieniem go za-
pewnić, że nigdy nie zostanie zmuszony
do jakiegokolwiek aktu sprzecznego
z jego wiarą. U podłoża wolnomu-
larstwa leży tolerancja i szacunek dla
przekon każdego człowieka. Warto
tprzypomnieć, że w loży panuje za-
kaz dyskusji religijnych i politycznych.
Jako ciekawostkę możemy też do-
dać, że są wśród nas i tacy, którzy wi-
dzą fundamentalny, głęboki związek
przesłania masonerii z Przykazaniem
Miłości, które według Ewangelii
jest Najważniejszym Przykazaniem.
Na zakończenie dodajmy, że – nie-
stety zdarzało nam się odebrać kore-
spondencję pełną brutalnych ataw,
jadu i nienawci, której adresatem były
osoby uznace się za „prawdziwych
chrześcijani katolików. Nigdy zaś
prawdziwy mason nie napisał podob-
nego listu ani nie zhańbił spodobnym
postępkiem w stosunku do instytucji
kościelnych. I to niech pozostanie naj-
lepszym podsumowaniem tego krót-
kiego wywodu. #
P i s m o P r z y j a c i ó ł s z t u k i k r ó l e W s k i e j
12 T e m p l u m i k o ś C i ó ł
A
rtykuł był właściwie omówieniem
ksżki, pracy zbiorowej pod redak-
cją ks. Tadeusza Kiersztyna, wydanej
non prot w Krakowie w 2010 r. Ja na-
trałam na odcinek pierwszy całego
cyklu o genezie masonerii. ownictwo
i argumentacja dzia wygląda mi na
bliskie końca wieku XIX. Dam prób:
„Masoneria jest ukazana pod postacią
nierządnicy, gdzrodziła się i działa
przez pierwszych kilkaset lat w krajach
chrześcijskich, a zdradę Boga doko-
naną przez ochrzczonych ludzi, którzy
sprzymierzyli s z Lucyferem, zwanym
t Szatanem, Pismo Święte określa za-
wsze mianem prostytucji. Włnie pod
wizerunkiem bestii ukazany jest Lucyfer
(Szatan), który niesie nierządnicę, dac
jej siłę i kieruc jej poczynaniami. O co
w tym wszystkim chodzi? [...] Tylko
masoni najwyższych stopni wtajem-
niczenia zyskują pełną świadomość,
że Wielki Architekt Wszechświata to
Lucyfer, dla którego wznoszą wszech-
światową świątyn i mają nadzieję, że
w jego im oni rządzić światem.
Wydawało się, że po aferze Leo Taxila
z końca XIX wieku, w której całkowicie
mieszono „kult szatana” w lożach,
takie bzdury już się nie odrod. A wy-
gląda na to, że traktowane z całą po-
wa. Il tych „sług szatana mieliśmy
w historii Polski: twórcy Konstytucji 3
Maja na czele z królem Stasiem. I gen.
Jan Henryk Dąbrowski, bohater Hym-
W
ielokrotnie na łamach włoskiej
prasy i w innych mediach, jeszcze
za życia Matki Speranzy, mówiono, że
podobnie jak wielu innych świętych
a tak ją postrzegano – walczyła bezpo-
średnio z szatanem. Te walki określane
były jako fenomen mistyczny, który
przywała zakonnica. Bo ich wiele,
bardzo często miy drastyczny przebieg.
Matka Speranza widziała szatana twarzą
w twarz wiele razy. Przewracał ją, zrzuc
ze schow. Zdarzało się t, że widzia
w swym pokoju ogień, diabeł podpal
jej pościel i łóżko, a także notatki. [...]
Do Collevalenzy przybywają nie tylko
pielgrzymi, ale także sataniści i masoni.
Wielu z nich się nawróciło. Zawsze, gdy
dochodziło do nawróceń, szatan mścił
się na Matce. Po nawróceniu jednego
z masow, gdy zakonnica weszła do
swego pokoju i usiadła na łóżku, mo-
mentalnie zapalo się jej poanie. Ogień
objął także leżący obok notatnik. Szatan
chciał przerazić Matkę, ale ona zaczęła
się tylko usilniej modlić. Wtedy ogień
zniknął.
Ks. Jarosław Cielecki,
Walka z szatanem,
„Nasz Dziennik” nr 125/2014
Z
aczęło się od zjednoczenia Włoch,
które Pius IX i jego następcy, np.
Leon XIII, uznali za katastrofę. I za
to wydarzenie, które doprowadziło
do likwidacji Państwa Kościelnego,
obwiniali masonów. W 1896 roku urzą-
dzono antymasoński kongres, na któ-
rym prezentowano sensacje ujawnione
przez francuskiego dziennikarza Leo
Taxila. On potem wszystko odwołał,
twierdząc, że zrobił to, aby ośmieszyć
Kościół katolicki, który gotów jest
uznać za rzeczywistość najbardziej
absurdalne wymysły, np. czarne msze,
podczas których pokazuje się Lucyfer
w 33. stopniu wtajemniczenia... Taxil
był dziennikarzem z Marsylii, który
najpierw pisał pamety antykatolickie
o kochankach papieży, a potem zdob
sławę i spore pieniądze na ujawnia-
niu rzekomych tajemnic masonerii.
Napisał dzieło Bracia trzech punktów,
a w nim kawałki o niejakiej pani Vau-
ghan, która miała boarą seksualną
tej czarnej mszy, a potem wyrwała się
ze szponów masonerii. Jej rewelacje do
dzisiaj tworzą jeden z larów doktry-
ny antymasońskiej i są z całą powagą
cytowane. Kościół to kupił, polski
niestety również. Odwołanie sensa-
cji przez Taxila nie miało już żadnego
wpływu na rozwój wypadków. Zaczęły
żyć własnym życiem. Kto pamięta dziś
Leo Taxila? Za to o czarnych mszach
w lożach słyszeli niemal wszyscy!
Tadeusz Cegielski,
Masoni w kręgach władzy,
„Newsweek HISTORIAnr 9/2014.
z B l o g a a s z e r a , Ż o n a p a n a B o g a
służebNicy szataNa
o czarNych mszach
słyszeli Niemal wszyscy
szataN chciał przerazić matKę
W Bibliotece Narodowej załatwiałam niedawno sprawy służbowe. Do
redakcji wracałam autobusem. Troszkę musiałam poczekać. Patrzę,
a obok mnie na ławce leży stary, styczniowy numer „Warszawskiej
Gazety, a w nim artykuł pt. Zatrute źródło: MASONERIA.
13
W o l n o m u l a r z P o l s k i j e s i e ń 2 0 1 4 n u m e r 6 0
T e m p l u m i k o ś C i ó ł
nu Narodowego nim był, i książę
Józef Poniatowski, który spogląda
na nas spod Pacu Prezydenckiego,
i Janusz Korczak od osieroconych
dzieci i Treblinki, i trca ZWZ
gen.Tadeusz Karaszewicz-Toka-
rzewski – wszystko to są „słudzy
szatana, których jedynym życiowym
celem było zniszczenie Kościa ka-
tolickiego. „Humanizm, powszechne
braterstwo i prawa człowieka” – to
nie są tylko przykrywki dla „ponu-
rej masońskiej rzeczywistości”, jak
chcą autorzy omawianego „dzia.
Są rzeczywcie Dobrem i Prawdą.
Dlaczego nasi interlokutorzy nie
potraą uwierzyć w Dobro, które
mioby inną twarz niż ich Dobro?
W inną Prawdę? W inne Piękno?
Poglądy ludzkie są jak różnobarwna
tęcza, a nie jak bio-czarny powróz,
na którym chcioby się powiesić
bliźniego.
Mirosława Dęgowska-
Wysocka
Od lat 70. i 80 XIX wieku na zie-
miach polskich coraz większą
popularność zyskiwały rowery, zwane
wczas wielocypedami. [...] Pojawie-
nie się na drogach cyklistów wywoły-
wało poruszenie wśród mieszkańców
wielu miast i wiosek. Pionierzy cykliści
spotykali się nierzadko z niezrozumie-
niem dla swojej pasji. Byli postrzegani
jako postaci z piekła rodem. Zdarzały
się przypadki szczucia psami i obrzu-
cania kamieniami. Podobno konie
na widok bicykli łamały dyszle i wy-
wracały wozy z woźnicami. Zapewne
w tym okresie ukuto powiedzenie:
Wszystkiemu winni Żydzi, masoni
i cykliści”.
Mariusz Krasuski,
Siedleccy cykliści
na swych pierwszych maszynach,
Tygodnik Siedlecki” nr 7/2014
żydzi,
masoNi
icyKliści
Mozart lożawiara
Redakcja Wolnomularza Polskiego” dziękuje Instytutowi „Sztuka Królew-
ska w Polsce” za udostępnienie wycinków prasowych na temat masonerii.
P
rowadz rozrywkowy tryb życia,
nalał do masonerii, ale tworz
t przepięk muzy sakralną.
Biograa Wolfganga Amadeusza Mozarta
jest pna sprzecznci. [...] „Mozarto-
wie byli praktykującymi katolikami, dla
których wiara chrześcijska stanowiła
oczywistć, nie podchodzili jednak do
tego z przesadą i z pewnością pozosta-
wali z daleka od bigoterii pisze w swej
książce Dirk Boeger. „Nie dysponujemy
żadnym dowodem na jakiekolwiek przej-
ściowe czy wręcz zasadnicze wątpliwości
religijne u Mozarta, na jego brak ufności
do Boga lub na wal z Bogiem, jaką
toczył na przykład Beethoven. Kore-
spondencja Leopolda z Wolfgangiem nie
wykazuje wykraczacego ponad zwycza-
jową normę zasobu próśb o pomoc czy
łaskę Bą, wręcz przeciwnie obaj czują
s dobrze i bezpiecznie pod opieką Boga,
nie kwestionują więc jej sensu” dodaje
biograf i na potwierdzenie swoichów
cytuje wypowiedź kompozytora: „Stale
mam przed oczyma Boga. Uznaję Jego
wszechmoc, więc boję s Jego gniewu.
Widzę też jednak Jego miłć, Jego wsł-
czucie i mosierdzie okazywane istotom,
które stworzył; wiem, że nigdy nie opuści
swych sług”.
Jak jednak pogodzić posta z przy-
należnoścMozarta do masonerii? Czy
kompozytor głęboko zaangażował się
w ten sprzeczny z chrześcijstwem
nurt, czy też była to tylko powierz-
chowna fascynacja głoszonymi przez
masonów ideami humanitaryzmu,
sprawiedliwości i tolerancji, którym
ulego wielu XVIII-wiecznych intelek-
tualisw? Trudno jednoznacznie od-
powiedzieć na to pytanie. Wiadomo na
przykład, że opera Czarodziejski et op-
arta jest na symbolice wolnomularskiej
i zawiera elementy rytuów i ceremonii
masońskich. Z drugiej jednak strony
warto pamięt, że ostatnim jego utwo-
rem było Requiem, czyli msza żałobna.
Nie ukończył go, wiele miejsc pozosta-
wił zaledwie naszkicowanych, ale jego
wskawki wystarczyły, by uczniowie,
zwłaszcza Franz Xaver Sussmayr, mogli
zwieńczyć to jedno z największych
arcydzieł wszechczasów. „Requiem
jest przesycone najczystszym uczuciem
wiary chrzcijańskiej” – pisał o tym
utworze Romain Rolland. „Mozart
złożył tu w oerze cały swój kunszt
uwodzicielski i światowy wdzięk, za-
chowjedynie serce, które poniża się,
korzy i drży, aby przemów do Boga.
[...] Tkliwa melancholika i osobista
nuta w niektórych jego częściach po-
zwalaprzypuszczać, że Mozart, pro-
sząc o wieczny odpoczynek dla innych,
myślał o samym sobie.
Szymon Babuchowski,
Sacrum i rozrywka,
Gość Niedzielny” nr 4/2014.
P i s m o P r z y j a c i ó ł s z t u k i k r ó l e W s k i e j
14 z k r a j u n a d B a ł T y k i e m
Tomasz Otocki: Chciałbym zapyt o historię
wolnomularstwa na Łotwie. Wiadomo, że zostało ono
założone przez miejscowych Niemców. Pierwsza loża
Zum Polarstern powstała w Rydze w 1750 roku i była
drugą lożą, po petersburskiej, na terenie Imperium
Carskiego, następna – Zu den drei gekrönten
Schwertern – cztery lata później w kurlandzkiej
Mitawie (obecna Jełgawa). Patrząc jednak szerzej:
skąd wyrastają korzenie łotewskiej masonerii.
Jānis Mārtiņš Skuja: Oczywiście najwięcej informacji
możecie zawsze znaleźć na naszej stronie www.masonicum.
lv. Została ona założona przez Wielką Lożę Łotwy (Latvijas
Lielloža), zwaregularną masonerią. Oczywiście, lekko
się uśmiecham, mówiąc o tej „regularnci”. W łotewskiej
masonerii mieliśmy już ministrów, śpiewaków operowych
i inne ważne dla życia społecznego postaci. By wskazać kilku
braci z międzywojennej Łotwy: Mārtiņš Sners (wojsko-
wy), Kārlis Zariņš (dyplomata, wieloletni ambasador, po
1945 r. walczył o niepodległą Łotwę na emigracji), Alfreds
Bilmanis (dyplomata i historyk, żonaty z Polką), Vilhelms
Munters (szef MSZ za czasów dyktatora Ulmanisa) czy
Hugorziņš (znany lekarz). Po tym jak straciliśmy naszą
niepodleć w 1940 roku i rozpoczęła się okupacja sowie-
cka, wolnomularstwo na Łotwie skasowano.
Powtórzyła się sytuacja z czasów carskich, kiedy
masonerię na Łotwiewtedy zwanej prowincjami
bałtyckimi – także prześladowano.
Katarzyna II akceptowała wolnomularstwo, choć pod
koniec życia go zakazała. Historia ż układa s sinusoidami
czasy, gdy wolnomularstwo rozkwitało, tj. po uzyskaniu
przez Łotwę niepodleci w 1918 roku, czasy, gdy było
zwalczane, za Sowietów czy za cara.
Jak wygląda krajobraz masoński na Łotwie?
W naszym kraju mamy zarówno masonerregular
(Wielką Lożę Łotwy – stworzoną pod auspicjami Wiel-
kiej Loży Anglii i Wielkiej Loży Niemiec, która posiada
6 lóż), jak i liberalną (Wielką Zjednoczoną Lożę Łotwy
– stworzoną z inicjatywy Wielkiej Loży Francji, ma ona 3
loże). Jest także Loża Moria, która należy do Wielkiego
Wschodu Polski, bo Polska ma prawo do otwierania lóż
w Europie Wschodniej przyznane przez Wielki Wschód
Francji. Dzia wreszcie na Łotwie jedna loża żeńska
(Zaczarowany et), która przynależy do Wielkiej Żeń-
skiej Loży Francji.
Czy Pan pracuje osobiście w jakiejś loży?
To pierwszy raz, kiedy ocjalnie mówię, że jestem masonem
(śmiech). Normalnie w mediach łotewskich nie promuję
siebie jako wolnomularza, raczej jestem znany jako „przy-
jacielczy „osoba zainteresowana masonerią. Dla waszego
pisma mo jednak powiedzieć: tak, pracuję w loży Moria,
jestem jej Czcigodnym Mistrzem.
Kilka słów na temat loży Moria...
Jest to całkiem młoda i niewielka loża. Mamy trochę kan-
dydaw, którzy chcą się do nas przyłączyć. Jesteśmy lożą
mieszaną, otwar zarówno dla braci, jak i sióstr. Pracujemy
w Rycie Szkockim Dawnym i Uznanym, mamy także prawo
do pracy w rycie francuskim. Loża mieści się w Rydze.
Kim jej członkowie?
Mamy kilku prawników i lekarzy. Do loży należą także
muzycy, politycy, bardzo różne zawody.
Czy masoneria jest skoncentrowana w Rydze, czy
dziacie także w innych łotewskich miastach?
Oprócz stolicy działa loże w Lipawie (Kurlandia), Jgawie
(Semigalia) oraz w Kiesiu (d. Inanty Szwedzkie).
Jānis Mārtiņš Skuja (41 l.) łotewski wolnomularz, członek loży Moria, od 2009 do 2013 r. radny miejski Rygi
(z listy partii Pilsoniskā savienība prawicowego ugrupowania rządzącego Łotwą, ale będącego w opozycji do ro-
syjskiego burmistrza Rygi Uszakowa). Od lat walczy o wolny Tybet, w 2013 roku organizował wizytę Dalajlamy na
Łotwie. Na początku lat dziewięćdziesiątych mieszkał w Polsce.
oddzielam
polityKę od
masoNerii
...
.........
15
W o l n o m u l a r z P o l s k i j e s i e ń 2 0 1 4 n u m e r 6 0
z k r a j u n a d B a ł T y k i e m
Jakie związki między masonerią łotewską a polską?
Tak jak wspomniałem, naszą lożą-matką jest Wielki
Wschód Polski. Z wolna rozrastamy się, więc myślę, że
będziemy się rozszerzać. Wierzę, że pewnego dnia po-
wołamy samodzielny Wielki Wschód Łotwy albo Wielki
Wschód Nadbałtyki (mamy już lożę – partnera w Estonii,
chcielibyśmy stworzyć lożę partnerską na Litwie, bo na
Litwie w ogóle nie działa masoneria Wielkiego Wschodu).
Chciałbym zapyt o politykę. Jest Pan politykiem
centroprawicy, należał Pan do konserwatywno-
narodowej partii Związek Obywatelski. W Polsce
prawica ma raczej negatywny stosunek do masonerii,
a le kojarzone są z liberalną lewicą.
Ja raczej staram się nie łącz polityki z pracą w loży. Bo
politycy i masoni działają na żnych poziomach. Kiedy
zostałem radnym Rygi w 2009 roku, to była niezmiernie
ciekawa sytuacja, bo aż 4 radnych należało do wolnomular-
stwa, ale wszyscy byliśmy z różnych partii (śmiech). Część
była w koalicji rządcej, część w opozycji. Jeśli krytykuję
w jakiejś dyskusji brata z loży, to oddzielam politykę od
masonerii spieram się z nim jako z politykiem, a nie osobą
związa z wolnomularstwem.
Na stronie masonerii mamy trzy hasła z rewolucji
francuskiej: „wolność, wność i braterstwo.
Zapytam o równość: czy sprawy społeczne ważne
dla masonerii łotewskiej? Na przykład walka o prawa
kobiet czy LGBT?
To jest właściwie kwestia odwagi. Masoni to zwyczajni
ludzie. Cść z nich może być bardzo odwna w zapatry-
waniach, a część dość konserwatywna. Generalnie w lożach
nie poruszamy temaw politycznych. Chnp. we Francji
sytuacja jest inna niż na Łotwie, parlamentarzyści pytają
loże o zdanie w kwestiach politycznych. Dla mnie jest waż-
ne, żeby walcz o prawa człowieka i nie trzeba tu od razu
deniować żnych grup. Ja jestem znany z tego, że działam
na rzecz wolnego Tybetu. My to na Łotwie rozumiemy
nawet bardziej niż walkę o LGBT, bo byliśmy okupowani
przez wielkie imperium. Część dziennikarzy prowokacyjnie
pyta mnie, dlaczego walcząc o Tybet, nie walczę o prawa
mniejszości rosyjskiej na Łotwie.
I jaka jest Pana odpowiedź?
Po pierwsze: walczę o prawa wszystkich ludzi, niezależnie
od narodowości, koloru skóry, wyznania czy orientacji
seksualnej. Ale walka o prawa Rosjan na Łotwie jest bardzo
trudna, ponieważ duża część tych osób w ogóle nie chce
mieć nic wspólnego z Łotwą, np. odmawiają nauki języka
państwowego czy przyjęcia obywatelstwa. Więc wtedy
wię: trudno, nie mo walczyć o te sprawy.
Właśnie chciałem zapytać, czy w łotewskiej masonerii
dziają także Rosjanie, którzy na Łotwie stanow
ponad jedtrzec ludności?
Dokładniej mówiąc – 26,9%. Niestety nie mamy w kraju
żadnych rosyjskojęzycznych lóż. Na razie – bo jest bardzo
wielu dobrych, uczciwych i sensownych kandydatów,
lojalnych wobec Łotwy, którzy mają rosyjskie korzenie.
A więc odpowiedź na Pana pytanie jest taka: tak, musi-
my stworzyć rosyjskojęzyczne loże na Łotwie. To tylko
kwestia czasu.
Wracając do spraw społecznych...
Tak jak mówiłem, nie należy oczekiwać, że masoni na
Łotwie będą tak progresywni w sprawach światopoglądo-
wych jak we Francji. Ale dyskutujemy o prawach człowieka,
naturze ludzkiej, żnorodności symboli i ich znaczeniu,
porządku rzeczy na świecie, historii oraz współczesności
i na wiele innych tematów. Mamy w loży coś takiego jak
deska, czyli rodzaj referatu. Możesz zaproponować jakiś
temat (dowolny), napis o tym i wtedy odbywa się dyskusja.
Chciałbym zapyt, jakie jest nastawienie
największego Kościoła na Łotwie: Kościoła
ewangelicko-luterańskiego do masonerii.
Właściwie nie mamy problemów z Kościami: nie tylko
luterskim, ale także rzymskokatolickim. Jesteśmy liberalni
i pozytywnie nastawieni. Masoneria jest wolnym i przy-
zwoitym stowarzyszeniem, którego członkowie należą do
wszystkich ras, narodowości i wyznań. Wspólnoty religijne
na Łotwie nie takie silne jak w Polsce czy na Litwie. A my
z kolei też jestmy mali, więc nie stanowimy dla Kościołów
żadnego niebezpieczstwa.
A miał Pan jakieś problemy w partii (prawicowej),
z list której Pan kandydował w 2013 r., w związku
z tym, że jest Pan masonem?
Czasem zdarzają się jakieś głupie komentarze na Del
(największym portalu internetowym na Łotwie). Obrzucanie
otem, bez wyraźnego sensu. Ale to w sumie nieistotne.
Ostatnie pytanie: jakie są największe wyzwania
stojące przed masonerią na Łotwie?
Dla mnie najważniejsze jest powołanie do życia Wielkie-
go Wschodu Łotwy (względnie można powołać wspólny
Wschód dla Litwinów, Łotyszy i Estczyków). Po drugie:
trzeba wreszcie stworzyć loże rosyjskojęzyczne. Nie ma
powodu, by nie istniały na Łotwie.
Dzku za rozmo.
Tomasz Otocki
Właściwie nie mamy problemów z
Kościołami: nie tylko luterańskim, ale
także rzymskokatolickim. Jesteśmy liberalni
ipozytywnie nastawieni.
P i s m o P r z y j a c i ó ł s z t u k i k r ó l e W s k i e j
16 ś w i a T m a T e r i i ś w i a T d u C h a
P
o przekroczeniu progu, brodząc
w wodzie po kostki, zobaczy-
łam okładkę książki z mężow-
skiego księgozbioru, Gaszenie pożarów.
Znak, że spłonęła najcenniejsza część
moich książek leżąca bliżej źródła po-
żaru. Dalsze oględziny potwierdziły
ten stan. W kolejnym pokoju zastałam
przewrócony regał, woluminy bezład-
nie rozsypane, część spalonych i nad-
palonych, część leżących w wodzie.
Duszyczka książkoluba zawyła ra-
tować, może choć jedna została. I tak
trałam na wkopany pod regał przez
jednego z ratowników niebieski segre-
gator. O dziwo, suchy i nienadpalony.
W plastikowych koszulkach starannie
ułożone monograe...
AMORC – Antiquus Mysticusque
Ordo Rosae Crucis, Starożytny i Mi-
styczny Zakon Różo-Krzyża. Otwie-
ram na chybił-trał i traam na wiersz:
Szczęśliwym, kto zmądrzał
i dłużej już nie zdumiewa go świat,
kto z siebie samego pragnie
kamienia wiecznej mądrości.
Tylko człowiek rozumny
jest prawdziwym adeptem -
przemienia on wszystko w życie i złoto,
nie potrzebuje już eliksirów.
W nim dymi święta retorta -
król jest w nim -
Delfy też, i w końcu wyraża to:
„Poznaj samego siebie”.
samotNość
różoKrzyżowca
T e o d o r a m a ć C z a k - C i e m i e n g a







Zwierciadło całej Natury oraz
wizerunek Sztuki
Utriusque Cosmi, Historia
ORDO EX CHAO
17
W o l n o m u l a r z P o l s k i j e s i e ń 2 0 1 4 n u m e r 6 0
ś w i a T m a T e r i i ś w i a T d u C h a
Pod wierszem-przesłaniem widniało
moo: „Najszersza tolerancja w jak
największej niezawisłości i nietknię-
ta ogniem ani wodą legitymacja po-
świadczająca przynależność do loży.
Zdumienie. Dlaczego wrócił do mnie
ten właśnie fragment poprzedniego
życia? Nie umiem myśleć. Doskwiera
życie podarowane raz jeszcze. Po co?
Dlaczego?
B
początek lat dziewięćdziesią-
tych ubiegłego wieku, a jak się
dobrze przyjrzeć – ubiegłego mille-
nium. Kilka lat wcześniej skończył
się komunizm. Stowarzyszenia, także
te uważane za tajemne, zaczęły się
odradzać lub wychodzić z podziemia.
I wtedy Różokrzyż wznow legal-
działalność, rozpoczętą w Polsce
w 1936 roku, przerwaną wojną. Próby
reaktywacji stowarzyszenia w okresie
powojennym zakończyły się w 1956
roku delegalizacją i aresztowaniem
kierownictwa.
E
ncyklopedie zaliczają różokrzy-
żowców do towarzystw ezote-
rycznych, a nawet okultystycznych,
religie – konkretnie chrześcijaństwo
w odmianie rzymskokatolickiej – do
sekt. Sami różokrzyżowcy próbują
szukać korzeni w starożytnym Egip-
cie. Historia jak wino, im starsza,
tym lepsza. Tak więc niektóre szkoły
Różo-Krzyża nawiązują do misteriów
Ozyrysa, nauki o jego życiu, śmierci
i zmartwychwstaniu. Oczywiście, pi-
ramidy odgrywają niebagatelną rolę.
Tam kandydat na wtajemniczonego
doświadczsymbolicznej śmierci
i zrozumienia dwoistości ludzkiej na-
tury po to, by złożyć uroczystą obiet-
nicę doskonalenia własnej duszy. Od
tej chwili zaczynał się etap wtajemni-
czenia – Szkoła Ozyrysa.
Ponoć to Tutmozis III, faraon pa-
nujący w latach 1458-1425 p.n.e.,
utworzył Wielkie Białe Bractwo,
z własnym prawem, zasadami i wta-
jemniczeniami. Kontynuatorem dzieła
Tutmozisa III stał się 70 lat później
Amenhotep IV, znany jako Echnaton,
„faraon wyklęty. Damnatio memoriae
dosięgło faraona jednak nie za dzia-
łalność różokrzyżową, o tym historia
milczy, a za próbę reform państwa,
religii i za walkę z niewiedzą. To ostat-
nie od biedy można uznać za propago-
wanie mistycznych ideałów Zakonu.
Współczesne badania przywróciły
faraonowi wyklętemu i jego rodzinie
pamięć i miejsce w historii. Dziś mało
kto pamięta wyklinających, wszyscy
pamiętamy wyklętych: Echnatona,
Nefertiti, Tutanchamona...
Z
Egiptu nauki mistyczne Zakonu
rozprzestrzeniły sdo Grecji,
Italii, jeszcze później Francji, a stam-
tąd doszły do Niemiec, Holandii, An-
glii. Część winy za przechowywanie
pamięci ponoszą alchemicy i Zakon
Templariuszy.
Niektóre szkoły sięgagłębiej w hi-
storię, do Adama i lozoi, którą ten
otrzymał po własnym upadku i którą
później praktykował Mojżesz i Sa-
lomon. W ostateczności do począt-
w chrześcijaństwa. Dowodów brak.
Pierwszym wiarygodnym śladem jest
Christian Rosenkreutz i trzy manifesty
rzekomo istniejącego tajnego bractwa
Różo-Krzyża, bractwa uczonych her-
metystów. Autorstwo manifestów:
Fama Fraternitatis (1614), Confessio
Fraternitatis (1615) i e Chymical
Wedding of Christian Rosenkreutz
(1616) „Sława Bractwa, Wyzna-
nie Bractwa, Alchemiczne zaślubi-
nyprzypisywane jest Johannowi
Valentinowi Andreae. Podobnego
zdania co do autorstwa jest prof. Ta-
deusz Cegielski.
F
ama Fraternitas jest manifestem ano-
nimowej, „niewidzialnej” grupy,
być może związku uczonych. Przyznać
trzeba, że na owe czasy był on dokumen-
tem nieychanie nowatorskim. Pogdy
i programy religijne, lozoczne czy na-
wet społeczno-polityczne formu-
łować jedynie Koścł rzymskokatolicki,
Kościoły protestanckie lub feudalna
adza. Przywódcy rucw heretyckich
mieli już mniej do powiedzenia. Głos
nowej grupy był wręcz rewolucyjny,
herezja nad herezje, o antykatolickim
charakterze; właściwie nie antykato-
lickim, a antypapieskim. Ezoteryka,
gnoza, alchemia, przyrodoznawstwo,
magia, kaba, astrologia, mistyka, łącze-
nie tradycji z nowoczesnośc. Powsze
może wydawać się beadnym zlepkiem,
jednak przy blszym poznaniu ma sens.
Alchemiczne zaślubiny nie wiążą się
bezpośrednio z Famą i Confessio. Łą-
czy je postChristiana Rosenkreutza.
Przedstawiają siedem dni życia, od
Wielkiego Czwartku do środy po
Wielkanocy 1459 roku. Podają też
życiorys Christiana Rosenkreutza, nie
wymieniają jednak nazwy Bractwa ani
imienia jego założyciela. Posługują się
inicjałami R.C. lub brat C.R.
H
istoria nie zna odpowiedzi na
pytanie, kim był Christian Ro-
senkreutz, nie ma też materialnych
śladów jego istnienia. Pozostaje po-
stacią legendarną czy wręcz literacką,
choć nie wszyscy tak twierdzą. Innego
zdania jest np. H. Spencer Lewis czy
Rudolf Steiner, który widział w nim
wcielenie Jana Ewangelisty, ukocha-
nego ucznia Chrystusa. Z kolei Jan
van Rijckenborgh, holenderski mi-
styk i gnostyk, założyciel Lectorium
Rosicrucianum, uważał go za postać
symboliczną i rdzwszystkich religii.
Niemniej legenda o Christianie Ro-
senkreutzu i jego grobie, który miał
się otworzyć i faktycznie otworzył się
w 120 lat po jego śmierci, jest pięk-
na. Przez ponad wiek miejsce spo-
czynku Rosenkreutza pozostawało
nieznane. Na grobowiec natknęli się
bracia podczas przebudowy klaszto-
ru. Na drzwiach grobowca widniało
proroctwo, iż właśnie teraz ma zo-
stać on otworzony. Ciało założyciela
spoczywało nietknięte, a w jego dło-
niach znajdowała się zapisana złoty-
mi literami księga. W rzeczywistości,
gdy Zakon rozpoczynał działalność
w jakimś kraju, dokonywano symbo-
licznego „otwarcia” grobu, w którym
znajdować się miało ciało Wielkiego
Mistrza C.R., wraz z drogocennymi
klejnotami i manuskryptami. Otwar-
cie grobu było symbolem i impulsem
P i s m o P r z y j a c i ó ł s z t u k i k r ó l e W s k i e j
18 ś w i a T m a T e r i i ś w i a T d u C h a
rozpoccia nowego cyklu aktywności.
Alegoria nieoznaczająca konkretnej
osoby i miejsca. Tak mówwspół-
cześni różokrzyżowcy.
Właśnie, współczesność. Wieść głosi,
w 1693 roku, wraz z Wielkim Mi-
strzem Johanem Kelpiusem, koloniści
cy żokrzyżowcami pochodzący-
mi z krajów Europy przybyli do „No-
wego Świata, konkretnie do Filadeli,
gdzie się osiedlili. W początku XIX
wieku Zakon został uśpiony. Nadal ak-
tywny był w krajach Europy: Francji,
Niemczech, Anglii, Rosji, Hiszpanii
i na Wschodzie.
W
okół różokrzyżowców narosło
wiele mitów i legend. Są mniej
znani niż wolnomularze, mówi się
o nich ciszej, literatura tematyczna jest
malutka. Czy grnymi sekciarzami,
stowarzyszeniem próbującym rządzić
światem, oszołomami szukającymi nie
wiadomo czego? Nie, na pewno nie.
Niczego podobnego nie zauważyłam.
Na pewno podzieleni. W Polsce
działają obok siebie, niezależnie, żne
grupy: A.M.O.R.C., Towarzystwo An-
tropozoczne, Rosicrucian Fellowship
i Lectorium Rosicrucianum. Różnice
olbrzymie. I tak np. Lectorium Ro-
sicrucianum, nazywane popularnie
Złotym Różo-Krzyżem,
uważane jest za ruch re-
ligijny, odwołujący się do
tradycji katarów, gnozy,
dualizmu. Pochwalany
jest wegetarianizm, po-
wstrzymywanie się od
alkoholu, tytoniu, narko-
tyków. Celem człowieka
jest wewnętrzne oświece-
nie i zjednoczenie z Chry-
stusem. Osobiście Złoty
Różo-Krzyż odbieram
jako ruch chrześcijański,
chdaleka jestem od
przypisywania im miana
„sekty, choćby dlatego,
że określenie ma charak-
ter pejoratywny, a w pol-
skim prawie nie istnieje.
Faktem jest, Lectorium
Rosicrucianum, Międzyna-
rodowa Szkoła Złotego Różo krzyża
z siedzibą w Wieluniu jest wpisana
w Wykaz Kościołów i Związków Wy-
znaniowych Działających Na Podsta-
wie Odrębnych Ustaw.
S
ama doświadczyłam uczestnicze-
nia w stowarzyszeniu mniej zna-
nym A.M.O.R.C. Szukałam nowej
ścieżki duchowej dość długo, wybór
nie padł na pierwsze ogłoszenie rzu-
cające się w oczy. W owym czasie po-
trzebna mi była szkoła duchowa daleka
od jakiejkolwiek religii, nieskompliko-
wana, w miarę prosta, niekoniecznie
łatwa, ale koniecznie tolerancyjna
i szanująca Człowieka, także ucząca
panowania nad sobą i własnym ży-
ciem. Czy chciałam przekonać samą
siebie, że rozwój duchowy i mistycyzm
może być ponadreligijny? Dziś już nie
wiem... wiem, że zrozumiałam inne
znaczenie alchemii, która nie jest dla
mnie trywialną zamianą ołowiu (me-
talu pospolitego) w złoto (metal szla-
chetny). Nauczyłam się też milczeć.
Różokrzyżowiec jest na swojej ścieżce
niesłychanie samotny. Przynajmniej ja
byłam. Niczego nie musiałam, mogłam
monograe odkładać na półkę, bez
czytania. Nie musiałam niczego wy-
bierać, przyrzekać, szukać. Wszystko
zależało ode mnie. W końcu nadszedł
czas uśpienia. Jednak przyrzeczenie
złożone sobie samej i Budowniczemu
Wszechświata, w jakiego wier, zo-
bowiązuje mnie nadal. Wiele zasad
pierwotnego Różo-Krzyża przestało
być aktualnych.
Bractwo i jego członkowie powinni:
1. nie prowadzić żadnej innej działal-
ności publicznej jak leczenie chorych
bez żądania zapłaty
2. dostosować się do obyczajów, tradycji
i sposobu ubierania w danym kraju
3. co roku w dniu Ducha Świętego br
udział w spotkaniu braci
4. wskazać, kto po jego śmierci zajmie
jego miejsce
5. Różo-krzyż jest znakiem i symbo-
lem bractwa i służy jako hasło roz-
poznawcze
6. Bractwo pozostanie tajne przez sto lat
7. korzystać z nauk ojca
8. d nową podwalinę pod gmach
prawdy
9. pozwolić każdemu brw tym udzi
10. żyć w Prawdzie
11. nie przejmować się swym ubóstwem,
głodem i starością
12. żyć w każdej chwili, jakby żyło się
tu odwiecznie
13. trzymać się jednego miejsca
14. czytać Liber Mundi (Biblię)
15. budzić zachwyt narodów, duchów
i książąt
16. wiedzieć, że Bóg powiększył liczbę
naszych członków.
K
ilka z tych maksym zachowa-
ło s aktualność do dziś. Dla
mnie nową rangę zyska zasada je-
denasta: „nie przejmow się swym
ubóstwem, głodem i starością. Głod-
na jestem jedynie nowej wiedzy,
starość nie jest żo po młodo-
ści, jest kolejnym etapem życia, ani
lepszym, ani gorszym, ustwo zaś
pociem względnym. Można mi
więcej materialnego dostatku, niż
jest to potrzebne i być niesłycha-
nie ubogim. Można nie mi nic
lub mi niewiele i b bogatym.
Wszystko zaly od tego, czym i jak
chcemy się dzielić i w jaki spob
przyjmow dary... także te, które
zsyła nam Los. #


19
W o l n o m u l a r z P o l s k i j e s i e ń 2 0 1 4 n u m e r 6 0
ś w i a T m a T e r i i ś w i a T d u C h a
Każdy jest
Kowalem swego losu,
czyli o alchemii duchowej
d r m i r o s ł a w a d o ł ę g o w s k a - w y s o C k a





Michael Maier, Tripus AureusORDO EX CHAO
N
igdy nie mogłam zrozumieć,
dlaczego Jahwe wolał krwa-
oa Abla (zabity baran)
niż oarę Kaina w postaci płodów
rolnych, zboża, owoców, może na-
wet kwiatów? Egzegeci biblijni, ale
także ci świeccy twierdzą, że historia
obu braci to dalekie i mgliste odbicie
nieprzezwyciężonych sprzeczności
między plemionami koczowniczymi
a tymi ludami, które wcześniej osiadły
na ziemi. To plemiona izraelskie były
koczownikami, którzy w Kanaanie
zabierali ziemie osiadłym tam od ty-
sięcy lat miejscowym ludom. Biblia
była pisana z punktu widzenia Izraela.
To ich wybrał Jahwe, a nie rolników
wyznających cudzych bogów: Baala
i Aszerę. Zatem krwawe oary zwie-
rzęce, które kultywował lud Izrae-
la przez następne setki lat, były mu
niejako „bliższe” niż oary rolników.
Potomkiem Kaina był Tubal Kain,
pierwszy Kowal Ludzkości. Symbo-
licznie zatem to potomkowie Kaina
zapewnili przejście ludzkości z Epoki
Kamienia do Epoki Metali, oznaczali
P i s m o P r z y j a c i ó ł s z t u k i k r ó l e W s k i e j
20 ś w i a T m a T e r i i ś w i a T d u C h a
postęp ludzkiego rozumu i postęp cy-
wilizacyjny, oczywiście, ze wszystkimi
tego skutkami, z dobrem i złem.
Tyle moje luźne reeksje.
B
iblia leży u mnie na półce, sięg-
nęłam po nią, by lepiej poznać
historię pierwszego zabójstwa. Gdy
Kain zabił Abla, odszedł od Pana i za-
mieszkał w kraju Nod, położonym na
wschód od Edenu. Księga Rodzaju nie
mówi nic o ewentualnych potomkach
Abla ani o tym, czy miał on żonę. Za
to Kain miał jednego syna, Henocha,
na którego cześć zbudował miasto
Henoch. Potomkowie biblijnego za-
bójcy rozmnażali się i byli potężni.
Jednym z ostatnich potomków Kaina
był Jabal, pierwszy człowiek żyjący
w namiocie i hodujący bydło. Kolejny
jego potomek – Jubal jako pierwszy
grał na lirze i ecie. Następny, Tubal-
Kain, pierwszy sporządzał narzędzia
z metalu. Potomek Kaina był zatem
pierwszym kowalem, jako pierw-
szy posiadł tajemnicę obróbki metali.
Myślę, że gdy przywołujemy jego
postać, ukazuje nam się jeden z prze-
łomowych momentów w historii
ludzkości. Wraz z wytopem metali
– najpierw była to miedź – człowiek
posiadł tajemnicę zmiany struktury
czy też, jak mówiono nieraz, samej
ich natury. Ze stopienia dwóch róż-
nych metali: miedzi i cyny, powstał
trzeci – brąz, po epoce brązu nastała
epoka żelaza. Te właśnie wszystkie
historyczne przemiany symbolizuje
Tubal Kain, który nie jawi się jtylko
jako biblijny potomek zabójcy, ale jako
twórca NOWEGO. Bowiem epoka
metali to nowe narzędzia pracy, nowa,
straszniejsza broń, ale i nowe piękno.
Pamiętamy choćby z Homerowskiej
Iliady tarczę wykutą dla Achillesa
przez boskiego kowala Hefajstosa,
twórcę śmiercionośnych piorunów
dla samego Zeusa, ale i przepięknej
kolii dla żony Afrodyty.
Dopiero książka znanego religio-
znawcy rumuńskiego Mircei
Eliade pt. Kowale i alchemicy uświa-
domiła mi, że to, co uosabia w krę-
gu biblijnym Tubal Kain, występuje
także w wielu kulturach, w mitach
i podaniach innych, nieraz dawno
wymarłych ludów. Tam także bardzo
często pojawia się motyw zabójstwa,
a z drugiej strony motyw oary. Przy-
kładowo: w micie o rozczłonkowa-
niu boga Indry mówi się, że z ciała
boga oszołomionego narkotykiem,
Somą, wyłoniły się stworzenia, rośli-
ny, metale: „Z pępka wypłynęło jego
życie-oddech i stało się ołowiem, nie
żelazem, nie srebrem, z jego nasienia
wypłynął jego kształt i stał się złotem.
Podobny mit występuje w Iranie.
Kiedy umarł Gayomart, pierwszy
człowiek, „osiem gatunków minera-
łów metalicznego rodzaju powstało
z jego żnych członków, a wc: złoto,
srebro, żelazo, brąz, cyna, ołów, żywe
srebro i diament, a złoto, gdyż jest
doskonałe, wywodzi się z samego życia
i z nasienia.
W
kręgu kultury greckiej Plu-
tarch pisze na temat ofiar
z ludzi koniecznych dla hutnictwa.
W legendzie o pochodzeniu żelaza
podaje, „dwóch braci zabija trze-
ciego; grzebią go pod górą; jego ciało
zmienia się w żelazo.
Pójdźmy jeszcze dalej. W starożyt-
nych Chinach, żeby zapewn stop, czy-
li „małżeństwometali, konieczne było
dostarczenie żywej istoty, która tchnie
życiew operację, a najlepszym spo-
sobem jest oara, czyli przekazanie
życia. „Dusza oary zmienia cielesną
powłokę i zamienia swoje ludzkie ciało
na inne – budowlę, przedmiot, nawet
jakieś działanie któremu nadaje życie,
które «ożywia», Wydaje się kon-
kluduje Eliade w rozdziale pt. Rytuały
i sekrety metalurgówże w cytowa-
nych przykładach z Chin zachowało
się wspomnienie oary z ludzi zapew-
niającej powodzenie hutniczej pracy.
M
yślę, że warto zwrócić uwagę
i na to, co sugeruje sam tytuł
pracy Mircei Eliadego Kowale i alche-
micy, że w ślad za metalurgią i meta-
lurgami pojawili się alchemicy, którzy,
szukając recepty na produkcję złota,
poszukiwali zarazem kamienia lozo-
cznego. Badający setki lat potem ten
proces lozof i psycholog Carl Gustav
Jung wyraził opinię, że co prawda, al-
chemicy całkiem poważnie zajmowali
się procesem produkcji złota, chodziło
jednak o to, aby poznać samą istotę
przemian chemicznych, ponieważ była
ona odzwierciedleniem równolegle
przebiegającego procesu psychiczne-
go, który można było wyprojektować
na nieznaną chemię. Alchemik ma na
celu odnaleźć prima materię w sobie.
Musi sam poznać siebie, aby mogło się
wytworzyć złoto alchemiczne. Jung
nazwałby to stopniowym odnajdy-
waniem samego „ja.
M
ircea Eliade tpi osobiście, czy
narodziny praktyk alchemicz-
nych ukonstytuowały je jako niezależ-
dyscyplinę na bazie przepisów fał-
szowania czy imitowania złota. Teksty
starożytnych alchemików świadczą
jego zdaniem o tym, że „ludzie ci nie
byli zainteresowani robieniem złota
i w istocie nie mówili o rzeczywistym
złocie. Chemik badający te dzieła do-
znaje podobnego wrażenia jak murarz,
który chciałby wydobyć praktyczne
informacje z dzieła wolnomularzy.
Eliade cytuje tu wypowiedź Franka
Sherwooda Taylora na temat alche-
mików greckich i ciągnie dalej, na-
wiązując do starożytnych tajemnych
obrzędów [np. u pitagorejczyw, wys.],
że „... istotą inicjacji w misteriach b
udziw pasji – w śmierci i zmartwych-
wstaniu boga. [...] Sensem i celem mi-
steriów była transmutacja człowieka:
poprzez doświadczenie inicjacyjnej
śmierci i zmartwychwstania, mit zmie-
niał porządek ontologiczny – człowiek
stawał się «nieśmiertelny»”.
N
a czym polegała wielka inno-
wacja alchemików? pyta. Na
tym, że „przenieśli oni na materię ini-
cjacyjną funkccierpienia. Dzięki
operacjom alchemii, utożsamianym
z «torturami», «śmiercią», «zmar-
twychwstaniem» ucznia, substancja
podlega transmutacji, to znaczy osią-
ga transcendentalny sposób bycia:
staje się «złotem». Złoto, trzeba to
powtórzyć, jest symbolem nieśmier-
telności. Transmutacja w alchemii
21
W o l n o m u l a r z P o l s k i j e s i e ń 2 0 1 4 n u m e r 6 0
ś w i a T m a T e r i i ś w i a T d u C h a
jest więc równoznaczna z doskonale-
niem materii, jej – mówiąc językiem
chrześcijan «zbawieniem». [...]
Inicjacyjne próby, które w wymiarze
duchowym prowadzą do wiece-
nia i nieśmiertelności, w wymiarze
materialnym wiodą do transmutacji,
do kamienia lozocznego. [...] Jest
niezwykle istotne, by dobrze zrozu-
mieć perspektywę, w której doko-
nuje się dzieło alchemii. Alchemicy
aleksandryjscy byli niewątpliwie od
początku świadomi tego, że dążąc do
«doskonalenia metali», dążyli do
własnej doskonałości. [...] Adept
ma się sam zmienić w kamień lozo-
czny. «Przemieńcie się z martwych
kamieni w żywe kamienie lozocz-
ne»”, pisze cytowany przez Eliadego
jeden z mistrzów alchemii Dorn.
W
olnomularska Izba Rozmyśl
jest jakby odpowiednikiem staro-
żytnej groty. Inicjowany pozostawiony
jest tam w samotności, jedynie z kartką
papieru i ówkiem, którym spisuje swój
lozoczny testament. Izba Rozmlań
jest oświetlona jedynie świecą, która
rzuca swe abe świao na kilka przed-
miotów znajducych się w owym po-
mieszczeniu, takich jak ludzka czaszka,
kawek chleba, szklanka wody, pojem-
niczki z so i siarką. Na ścianie znajdu
się namalowane białą farbą na czarnym
tle kogut, kosa oraz owo V.I.T.R.I.O.L.
lub V.I.T.R.O.L.U.M., które jest staro-
żytnym wezwaniem do analizy siebie
samego Visita Interiora Terrae, Recti-
cando Inveniens Occultam Lapidem
(Zejdź do wnętrza Ziemi; przez oczysz-
czenie – znajdziesz kamień lozocz-
ny). To akrostych skonstruowany przez
słynnego alchemika Bazyla Walentyna,
który oznacza „powrót istoty ludzkiej
do jej najintymniejszego jądra, zecie
w głąb samego siebie, na dno własnej
duszy, poszukiwanie jej najtajniejszej
trci, aby znalć niepodzielne cen-
trum, na którym zbudować by można
in osobowość, nowego człowieka.
Dopiero po takim zejściu i uśmierce-
niu profana możliwy jest dalszy ciąg
procesu transmutacji, czyli duchowej
przemiany.
W
olnomularski duchowy brat,
alchemik w swoim laborato-
rium, operował na samym sobie, tak
na swoim życiu psycho-lozocznym,
jak na moralnym i duchowym doświad-
czeniu. Pisma alchemiczne zgodne,
jeśli chodzi o nacisk kładziony na cnoty
i zalety alchemika: ma być on zdrowy,
cierpliwy, cnotliwy; jego umysł musi
być wolny i pozostawać w harmonii
z dziełem; winien być inteligentny
i uczony, powinien jednocześnie pra-
cować i medytować, modlić się itd.
Jednak „żadne zalety ani żadna erudycja
nie mogą zwolnić od doświadczenia
inicjacyjnego, bo tylko ono może do-
prowadzić do przeskoku na poziom,
o który chodzi w «transmutacji».
M
asoński Mistrz Hiram jest nie
tylko świetnym rzemieślni-
kiem, fachowcem; jako Człowiek jest
dobry, pracowity, wytrwały i cierp-
liwy, nieustraszony, promienny. Ta
promienność jest tu ważna, bo tych
wszystkich cech, które wymieniłam,
on nie zostawia w swoim wnętrzu,
on nimi promieniuje, on swoim
promieniującym wnętrzem oświet-
la także drogę innym; promieniuje
i przyciąga – jak magnes.
Przytoczę tu fragment deski brata
profesora Andrzeja Nowickiego. Cy-
tuje on słowa SOKTESA do Iona:
W tobie mieszka jakaś boska siła,
która cporusza tak, jak w tym ka-
mieniu, który Eurypides magnetytem
nazwał, a szerokie koła zwą go hera-
klejskim. Otóż ten kamień nie tylko,
że sam przyciąga pierścionki żelazne,
ale jeszcze taką siłę w nie wprowadza,
że mogą znowu to samo robić, co ten
kamień: inne pierścionki przyciągać
tak, że nieraz, bywa, długi łańcuch
na nim zwisa z żelazek i pierścieni
poszczepianych, jedne z drugimi”.
I to jest dla mnie tae najbliższe okre-
ślenie wolnomularza. Uczennica pracuje
nad kamieniem nieociosanym, czelad-
niczka nad ociosanym. Mistrzyni, po
przejściu transmutacji w symbolicznym
grobie Mistrza Hirama, będącego jej
duchowym grobem zarazem, sama
zmienia się w kamień lozoczny,
a piękno jej duszy promieniuje na ze-
wnątrz i przycga inne, podobne kamie-
nie. I tak tworzy się łcuch masski,
niemający początków ani końca, tak
w czasie, jak i w przestrzeni.
Powiedziałam
S... Mirka
Są to połączone w jedno, obszerne
agmenty dwóch desek wygłoszonych
podczas prac Sz... L... Gaja Aeterna
na Wsch... Warszawy
na przełomie 2011/12 r.
Warsztat AlchemikaBeschreibung
allerfürnemisten mineralischen Ertzt und Bergkwercks Arten

P i s m o P r z y j a c i ó ł s z t u k i k r ó l e W s k i e j
22 l o Ż a i f i l o z o f i a
N
iekiedy płyniemy z prądem, innym razem Los
doświadcza nas i stajemy przed zaskakującymi
zdarzeniami, które werykują nasze poglądy,
postawy, zachowania. Zadajemy sobie pytanie o to, co
jest w życiu ważne, najważniejsze. Te wartości i priorytety
układają się rozmaicie. Ale to cały czas w perspektywie
czasu… przeszłego lub przyszłego. A co z tu i teraz?
Tu_i_teraz... Skoro człowiek ma dwa życia, a to drugie
zaczyna się, gdy uświadomi sobie, że ma jedno, to znaczy,
że człowiek może żyć iluzją życia albo życiem rzeczywi-
stym. Iluzja życia przywodzi mi na myśl platońską jaskinię,
w której ludzie oglądają zaledwie cienie prawdziwego
życia. Tak jakby żyli, lecz nie mieli tego świadomości.
Mówiąc „świadomość”, mam na myśli stwierdzenie: żyję
tu i teraz. Albo jeszcze inaczej, iluzja życia to po prostu
bycie, istnienie; życie jest byciem i jeszcze czymś więcej.
Kiedy ta myśl dociera do naszego umysłu i serca, ruszamy
w drogę od bycia do życia. Identykujemy wczas, co jest
ważne, cenne, wartościowe dla nas. Zaczynamy zwyczajnie
doceniać, poznajemy wagę i wartość.
świadomość
Moment uświadomienia, że można być lub żyć, ma-
nifestuje się zazwyczaj w granicznych sytuacjach
życiowych, choć nie tylko. Gdy rodzimy dziecko, gdy
umiera ktoś bliski, gdy dotyka nas choroba lub wypadek,
z którego uchodzimy z życiem, albo gdy dokonamy cze-
goś wielkiego w naszym życiu, gdy poszerzymy granice
własnych możliwości zycznych, intelektualnych, emo-
cjonalnych. Ten moment to jakby oswojenie się z życiem
i uwolnienie od lęku przed nim, wychodzenie z iluzji do
rzeczywistości. Ile razy, gdy mijamy, czy lepiej: pokonujemy
kolejne kamienie milowe na naszej życiowej drodze, ilekroć
w naszym życiu wydarzy scoś szczególnie ważnego,
myślimy: dokonałam tego, doświadczyłam tego, ja, ja to
zrobiłam, ja tego doznałam. Ten moment jest właśnie ży-
ciem. Doświadczenie tu i teraz, świadomość tu i teraz jest
Człowiek Ma Dwa Życia, To Drugie Zaczyna Się,
Gdy Uświadomi Sobie, Że Ma Jedno –
Konfucjusz
dwa życia
k l a r a l u n a
M I S T R Z Y N I L O Ż Y P R O M E T E A ,
C Z C I G O D N A M I S T R Z Y N I
L O Ż Y G A J A A E T E R N A





23
W o l n o m u l a r z P o l s k i j e s i e ń 2 0 1 4 n u m e r 6 0
l o Ż a i f i l o z o f i a
życiem, świadomym życiem. Wszystko inne pozbawione
tej świadomości wydaje się… zaledwie byciem.
przebudzeNie do życia
R
ozmyślania nad tematem mojej deski zawiodły mnie do
powieści Paolo Coelho Weronika postanawia umrzeć.
Bohaterka wydaje się mieć wszystko, czego może pragnąć
młoda dziewczyna – ciekawa praca, interesujące życie po-
zazawodowe. Jednak to nie daje jej szczęścia. Postanawia
umrzeć. Samobójcza próba kończy się jednak askiem
i Weronika traa do ośrodka psychiatrycznego, dowiadując
się jednocześnie, że pozostało jej kilka tygodni życia. Ta
świadomość, nawet w obliczu podjętej przed chwilą próby
skończenia ze sobą, zmienia jej optykę. Nieuchronność
śmierci w nieodległej perspektywie już nie tak łatwo
i szybko chce się umierać… Jednocześnie ku swojemu
zdumieniu żyjąca dotychczas wydawałoby się inten-
sywnym życiem, jednak odrętwiała w nim Weronika,
w obliczu nadchodzącej śmierci odkrywa w sobie uczucia,
których wcześniej do siebie nie dopuszczała: nienawiść,
strach, ciekawość, miłość, seksualne pobudzenie. Jej do-
świadczenia uzmysławiają jej, że każda sekunda życia to
wybór pomiędzy życiem i śmiercią. Bohaterka znajduje
w ośrodku miłość, zamkniętego w sobie i niemówiące-
go chłopaka, który mimo wieloletniej rehabilitacji nie
chce czynić postępów na drodze do zdrowia. Weronika,
mimo że wie, iż powinna być pod stałą kontrolą lekarzy,
decyduje się opuścośrodek, by spędzić resztę swych
dni z ukochanym mężczyzną. Na koniec lmowej ekra-
nizacji widzimy parę zakochanych i za chwilę przeskok
do gabinetu psychologa, który – jak się okazuje – poddał
swoich pacjentów eksperymentowi: Weronika wcale nie
miała przed sobą kilku tygodni, lecz całe życie, ale bez tego
lęku przed upływającym czasem, który przybliża do
ostatecznej chwili, nigdy nie doznałaby tak głęboko całej
gamy emocji. Chłopak zaś, bez tej wiedzy, która pchała
do działania, nigdy nie odważyłby się otworzyć i wrócić
do życia, czy też w ogóle podjąć życie. Lekarz postanowił
nigdy nie wyprowadzać ich z błędu, by… żyli, a nie byli.
Kiedy uświadamiasz sobie, że umrzesz, zaczynasz żyć.
czas to iluzja
P
rzeszłość i przyszłość nie istnieją. Bo przeszłość to coś,
co już było. Zaś przyszłość jest tym, co dopiero dzie.
Zatem jest tylko tu i teraz. Przeszłość to obrazy zachowane
w pamięci czy wspomnienia innych zmysłów przechowywane
w naszym umyśle. Przyszłość można próbować uchwycić
w zracjonalizowanych planach lub w marzeniach, myślo-
kształtach, wizualizacjach, armacjach. Niemniej przyszłość
zawsze pozostanie wiel niewiadomą. Jednocznie zarówno
przeszłość, jak i przyszłość są nierzeczywiste, rzeczywiste
jest tylko tu i teraz. To zaskakujące, jak rzadko odczuwamy
owo tu i teraz. Zazwyczaj żyjemy niejako automatycznie:
nasz organizm funkcjonuje samoistnie, odgrywamy swoje
życiowe role, zajmujemy się swoim hobby. Ile razy jednak
doświadczamy chwili? Zwykle pędzimy do przodu i jestmy
nieuważni. Jesteśmy, ale nie żyjemy. Albo tkwimy głęboko
w przeszłości, poświęcając uwa na coś, co było. To wy-
tkowy przykład na to, że żyjemy, bo przecież istniejemy,
oddychamy, funkcjonujemy, ale faktycznie nie żyjemy, nie
ma nas dla świata teraźniejszego.
Ten moment uświadomienia, o którym wspomniałam,
oczywiście nie zawsze wiąże się z granicznym wydarze-
niem. Do owej świadomości życia i doświadczania tu i teraz
możemy dojść w sposób łagodniejszy, stąpając po ścież-
ce osobistego rozwoju, obcując z Naturą, ze Sztuką, czy
w jeszcze inny sposób. To bardzo indywidualna kwestia.
Idzie tylko o to, by potrać zatrzymać się i nie tylko pojąć
rozumowo chwilę piękna czy dojmujących emocji, owo tu
i teraz, ale doświadczyć jej każdym zmysłem. I wcale nie
wię tu o ekscytujących rzeczach wielkich. Wystarczy
zwyczajny dzień, kiedy widzimy ońce, patrzymy na rosce
rośliny, dostrzegamy ptaki zajmuce się swoimi sprawami,
pijemy aromatyczną kawę i w tej chwili przychodzi nam
do głowy, jak dobrze jest żyć. Albo innym razem możemy
zachwyc s obrazem, fotograą, utworem muzycznym czy
literackim, to może nas poruszyć wewnętrznie, skłonić do
reeksji i uświadomić, że tu i teraz doznałyśmy piękna życia.
Oczywiście mogą to być wnież chwile smutku, poczucia
osamotnienia, straty, pustki. Każdy stan emocji przybliża
nas do życia. Może tylko za wyjątkiem strachu przed nim?
strach przed życiem, ucieczKa
przed życiem, odKładaNie życia Na
źNiej
Z
astanawiam się nad tym od dawna. Każdemu zdarza się
przecież warunkować swopomlność od okoliczności
zewnętrznych. Myślimy sobie na przykład: jak schudnę, to
moje życie zmieni się diametralnie i zyskam wreszcie przy-
jaciół; jak znajpartnera, to moje życie dzie szczęśliwe,
i tak dalej, i tym podobne. Za tymi warunkującymi myślami
nie zawsze idą działania, które ostatecznie przybliżyłyby nas
do celu czy pomogły go osiągć. Nie bierzemy odpowie-
dzialności za siebie i swoje życie, poszukując źródła zmian
wszędzie, z wyjątkiem… samego siebie. Odkładamy swoje
prawdziwe życie, które ma nastąpić, gdy spełnią się jaki
warunki, które umiejscawiamy poza sobą. Ta praktyka jest
w gruncie rzeczy dzianiem przeciw sobie (nie mylić wbrew
sobie, bo wbrew sobie, to na przekór, a my, upatrując zmian
na zewnątrz, cały czas właściwie pozostajemy w zgodzie ze
so). Albo kiedy indziej strach, wstyd czy inne blokady,
które niejednokrotnie sami sobie narzucamy, hamują nas
przed życiem, skazując na zwykłe bycie. Boimy się wyrazić
swoje zdanie, boimy się zrobić coś, cokolwiek, obawiac się
klęski przedsięwzięcia, albo godzimy się zrobić coś, na co
wcale nie mamy ochoty, tylko dlatego, by nie zrobić przy-
krości innym. Współcześnie wydaje się, że już nieco mniej,
w porównaniu do czasów historycznych, jesteśmy zwzani
konwenansami, niemniej sami siebie więzimy w osobiście
wyprodukowanych okowach. Sami wykuwamy w mozole
P i s m o P r z y j a c i ó ł s z t u k i k r ó l e W s k i e j
24 n a w i e C z n y m w s C h o d z i e
łańcuchy, polerujemy je, utrwalając
w głowie fałszywe przekonania o włas-
nej niemocy, przykuwamy się potem
własnoręcznie i patrzymy na cienie
rzucane na ściai w najlepszym przy-
padku marzymy o prawdziwym życiu.
Zapominając jednocześnie, że klucz do
kajdan leży w zasgu naszego wzroku
i ki. Zdarza się niekiedy nawet, że
mamy świadomość różnicy między
byciem a życiem, ale tak zajęci tym
pierwszym, nie mamy czasu na drugie.
Popadamy w pułapkę czasu, wydaje
nam się, że wszystko jest wieczne, że
żyć dziemy w nieskończoność, a inni
też w nieskończonośćdą trwać czy
czekać na nas, na poświęcony im czas.
To chyba dlatego w sytuacji śmierci
bliskich często zdarza nam się czynić
sobie wyrzuty, że nie zdążyliśmy powie-
dzieć: kocham, dziękuję, przepraszam.
To chyba t dlatego możemy żałować,
że nie zrobiliśmy czegoś w przeszłości,
nie wykorzystalmy danych nam szans,
okazji, nie zdobyliśmy się na odwa,
wstydziliśmy się. Kiedy uświadomimy
sobie, że innego życia nie dzie, bo jest
tylko to, które mamy tu i teraz wbrew
pozorom – wszystko może okazać się
dużo łatwiejsze, niż dotychczas przy-
puszczaliśmy. Dlatego między innymi
w swoim życiu staram się stosow
zasa, by nigdy z nikim nie rozsta-
wać się w gniewie, bo jutro mogę nie
zdążyć lub nie mieć okazji powiedzieć
przepraszam; staram się, mimo tego, że
„przepraszamnie zawsze łatwo prze-
chodzi przez gardło.
Według mnie z uwagi na to, że życie
jest tak naprawdę bardzo kruche, że to
konkretne nasze życie tu i teraz (dla
tych, co wierzą w reinkarnację: życie
w tym wcieleniu) jest jedno i innego
nie będzie, warto jest przyjąć osobisty
program „Właśnie dziś” i robić choć
jedną rzecz, którą mamy ochotę od-
łożyć na jutro, właśnie dziś. Bo jutro
jest… właśnie dziś.
Drogie Siostry – Carpe diem!
Deska wygłoszona podczas prac
Sz... L... Prometea
na Wsch... Warszawy
25 stycznia 2014
loża pamięci

...





...
I
stało się coś dziwnego. Gdy siostry i bracia przyszli w wiadome miejsce,
niektórzy wprost z cmentarza Wojskowych Powązek, gdzie spoczywa
Czarek, warszawski harcerz i powstaniec, okazało się, że nastąpiła awaria
światła bez szans na naprawę. Siostry i bracia zaczęli zapalać świece, świeczki
i świeczuszki, kaganki i kaganeczki, które stały pojedynczo i grupkami, na
stołach, stolikach i kolumnach, a migające światka odbijały się w lustrach,
kielichach i szkłach. Było coraz mroczniej i coraz bardziej świetliście zarazem.
Rytualnie Loża Żałobna rozpoczyna się od symbolicznej Północy. Nie spo-
sób oddać atmosfery tych chwil, wzruszenia i łez pamięci. Miałam wrażenie,
jakbym była w katakumbach, a duchy masonów, będących już na Wiecznym
Wschodzie, szybują pośród nas. A potem była agapa i wspominki, i wspaniałe
– jak to w lożach Wielkiego Wschodu Polski menu, na czele z faszerowaną
papryWielkiego Mistrza Wielkiego Wschodu Polski. Na środku stołu, na
podwyższeniu, widniały jabłka – polskie jabłka, a tuż przy nich wielki, gliniany
dzban pełen jabłkowego soku. To był akcent spontaniczny i aktualnymasoni
przyłączyli się do akcji: Zjedz jabłko. Polskie jabłko.
mwys.
Ceremoniał wolnomularski Loży Żałobnej jest bardzo
stary. Najbardziej znana loża, której pełny rytuał przeka-
zany został potomności przez br... Stanisława Małachowskiego-
Łempickiego, Wielkiego Archiwistę Wielkiej Loży Narodowej Polski
jest Loża Żałobna księcia Józefa Poniatowskiego. Pisaliśmy o tym
w Wolnomularzu Polskim wiosną 2013 r. na str. 36-39. W styczniu
2013r. odtworzyła ceremoniał żeńska loża Prometea. #
25
W o l n o m u l a r z P o l s k i j e s i e ń 2 0 1 4 n u m e r 6 0
n a w i e C z n y m w s C h o d z i e
Organizatorami pochówku małżeństwa Bontemps były Muzeum Mazowieckie w Płocku, Urząd
Miasta Płocka i Paraa Rzymskokatolicka św. Jakuba Apostoła w Imielnicy.
U
roczystości pogrzebowe
zwieńczyły pierwszy etap
prac nad sylwetką generała-
masona Piotra Bontemps. Była to
kwerenda źródłowa, badania wyko-
paliskowe mające na celu odnalezienie
krypty starego kościa imielnickiego
ze szczątkami małżeństwa Bontemps
oraz analiza antropologiczna szcząt-
w. Podczas badań archeologicznych
przeprowadzonych przez pracowni-
ków Działu Archeologii MMP pod
kierunkiem dr. Tomasza Kordali od
7 do 27maja 2013 r. na terenie by-
łego kościoła św. Jakuba w Imielnicy
odnaleziono kryptę, w której w 1840
r. pochowano gen. Piotra Bontemps,
a 13 lat źniej złożono ciało jego żony,
Róży Eleonory z Monfreullów.
Na program sierpniowych uroczysto-
ści złożyły się msza święta, ponowny
pogrzeb szczątków generałostwa, od-
słonięcie tablicy nagrobkowej autor-
stwa Stanisława Płuciennika we wnę-
trzu kościa paraalnego oraz armatnia
salwa honorowa oddana przez grupy
rekonstrukcyjne z Płocka i Warszawy.
W uroczystościach wzięła udziMaria
Bontemps-Gracz potomkini generała,
a także przedstawiciele ambasady Re-
publiki Francuskiej.
M
aria Bontemps-Gracz wspo-
mniała, że wszystkie pamiątki po
generale, w tym portrety, odznaczenia
i korespondencja z księciem Józefem
Poniatowskim spłonęły podczas po-
wstania warszawskiego. Dla nas to
uroczystość absolutnie osobista, prywatna
i rodzinna. Równocześnie zdajemy sobie
sprawę, że dla wielu zgromadzonych to
kawałek chyba pięknej historii, odległej,
ale wnej. Podkreśliła, że ch generał
Bontemps był Francuzem z krwi i kości,
to na swoją i swoich dzieci Ojczyznę
wybrał właśnie Pols. – Teraz z wiel-
kim wzruszeniem widzę, jak mój kraj
o nim pamięć przywraca – doda.
J
ak przypomniał dr Norbert Wój-
towicz na stronie FB Instytutu
„Sztuka Królewska w Polsce”, gen.
Piotr Karol Franciszek de Bontemps
był polskim i francuskim wolnomu-
larzem. W 1819r. piastował godność
Pierwszego Dozorcy w loży Bouc-
lier du Nord. Pisał o nim Stanisław
Małachowski-Łempicki, Wielki Ar-
chiwista Wielkiego Wschodu Narodo-
wego Polski w pracy Wykaz polskich
lóż wolnomularskich oraz ich członków
w latach 1738-1821 poprzedzony za-
rysem historji wolnomularstwa, wy-
danej w Krakowie w 1929r. Niestety
podkreśla dr Wójtowicz zamiast
„Piotr Bontemps” wpisał tam jedynie
trzecie imię generała „Francois Bon-
temps”, co sprawiło, że dziś gen.Piotr
de Bontemps nie zawsze bywa koja-
rzony z informac. U prof. Lu-
dwika Hassa z kolei, w jego Sekcie
farmazonii warszawskiej (Pierwsze
stulecie wolnomularstwa w Warszawie
1721–1821) znajdziemy jeszcze infor-
mację, że w 1815 r. Bontemps pełnił
w loży funkc zastępcy sędziego,
a w 1818 r. bibliotekarza. Gdy Fran-
cois Bontemps przyjechał do Polski,
by wspomóc władze Księstwa War-
szawskiego w budowaniu szbroj-
nych, aliowsię w loży Bouclier du
Nord za zgodą swojego macierzystego
warsztatu w Donai we Francji. Jak
pisze Hass, Bouclier du Nord „była
wczas terenem kontaktów z przeby-
wacymi w mieście przedstawicielami
administracji francuskiej”. Lożowymi
braćmi pułkownika, a potem genera-
ła, Bontempsa było wczas dwóch
ministrów w rządzie Księstwa War-
szawskiego: Tadeusz Matuszewicz
(minister skarbu) i Ignacy Sobolewski
(minister policji).
Sama la Bouclier du Nord, czyli
Tarcza Północna na Wsch... War-
szawy, była polską lożą wolnomularską
otwar15 października 1780 r. przez
lożę-mat Katarzyna pod Gwiaz
Północ. W 1784 r. brała udziw po-
wstaniu Wielkiego Wschodu Narodo-
wego Polski. W 1786 r. zjednoczyła się
z francuską lożą Parfait Silence (Do-
skonałe Milczenie). 27 czerwca 1810
r. reaktywowana, podporządkowana
Wielkiemu Wschodowi Narodowemu
Polski. Rozwiązana w 1821r. carskim
dekretem, wraz z wszystkim innymi
lożami Klestwa Polskiego i Rosji. Pra-
cowała w języku francuskim, chociaż od
czasu do czasu tae w polskim. W spra-
wach światopogdowych wymaga od
inicjowanych wiary w nieśmiertelność
i duszy oraz istnienie Boga. mwys.
geNerał-masoN
powtórNie pochowaNy





P i s m o P r z y j a c i ó ł s z t u k i k r ó l e W s k i e j
26 z k a r T h i s T o r i i
W
Kwidzynie najstarszym stowarzyszeniem była
istniejąca w latach 1777-1788 loża Pod Złotą
Lirą. 25 maja 1803 roku powstała loża wolno-
mularska, która otrzymała nową nazwę, ale nawiązującą do
poprzedniej: Pod Złotą Harfą. Kwidzyńscy wolnomularze
dyskutowali o problemach lozocznych i artystycznych,
ze szczególnym uwielbieniem dla lozoi Kanta, poezji
Lessinga, Goethego czy Schillera, zajmowali się również
problemami matematycznymi i przyrodniczymi. Kwi-
dzyńskie stowarzyszenie zdelegalizowane zostało w 1933
dzierzgońscy
bracia w fartuszKach
j a n u s z n a m e n a n i k
W
olnomularstwo, inaczej zwane masonerią lub też występujące pod nazwą Sztuka Królewska,
to międzynarodowy ruch mający na celu duchowe doskonalenie jednostki i braterstwo ludzi
niezależnie od ich religii, narodowości i poglądów. Ruch ten, przez masonów zwany Zakonem, charaktery-
zuje się istnieniem lóż wolnomularskich z rozbudowaną symboliką i rytuałami, stanowią one zespół bractw
o charakterze elitarnym i dyskretnym. Wolnomularstwo nie stanowi jednej organizacji, lecz jest to swoisty nurt
wyznający pewne przekonania oraz dążący do zmiany człowieka poprzez pracę nad jego własnym rozwojem.
Wolnomularstwo nie posiada jednego kierowniczego centrum. Istnieją jedynie federacje lóż – obediencje – o po-
dobnym programie. #

27
W o l n o m u l a r z P o l s k i j e s i e ń 2 0 1 4 n u m e r 6 0
z k a r T h i s T o r i i
roku. Gmach loży kwidzyńskiej zachował się do dzisiaj
przy ulicy Warszawskiej 39.
Na liście kwidzskich braci masow z 1785 roku gurował
między innymi Burmistrz Dzierzgonia
1
oraz inna postać
związana z tym miastem: Friedrich Wilhelm von Heidebreck,
porucznik 9. Regimentu Dragonów Zitzwitza z Dzierzgonia,
który w latach 1784/85 do 1792 roku był członkiem loży
Fryderyk Pod otym Beem we Wroawiu.
W
najbliższym sąsiedztwie naszego miasta działalność
prowadziła loża wolnomularska w Malborku. Po-
wstała ona w czasie wojny siedmioletniej (1756-1763).
Ocerowie armii rosyjskiej założyli w 1760 roku w Mal-
borku Lożę Polową.
Wraz z zakończeniem wojny placówka ta zniknęła, gdyż
odeszły wojska. Nowa loża została założona 9 wrznia 1772
roku przez Augusta Fryderyka Moszyńskiego i nadano jej
nazwę Victoria Pod Trzema Ukoronowanymi Wieżami,
a jej rozwiązanie nastąpiło w 1934 roku. Do dzisiaj istnieje
budynek Loży przy ulicy 17 Marca.
Członkowie malborskiej loży z lat 1785-1790 mający
związek z Dzierzgoniem to między innymi2:
- Caspari, Friedrich Wilhelm (przed 1747–1785),
luteranin, sekretarz z Dzierzgonia.
- Dreher, Christian Friedrich (ur. 1755?), luteranin,
komendant policji w Dzierzgoniu.
- Sauerhering, Christian Salomon (ur. 1750?) luteranin,
urzędnik sądowy z Dzierzgonia.
- iel, Gofried (ur. 1744?) luteranin, radca z Dzierz-
gonia, w 1790 r. burmistrz.
W
1772 roku w Malborku istniał garnizon, z które-
go 36 ocerów było członkami miejscowej loży
wolnomularskiej, wśród nich 3 ocerów stacjonowało
w Dzierzgoniu3.
W Elblągu w XVIII i XIX wieku funkcjonowały jednocześ-
nie trzy loże wolnomularskie. W jednej z nich, nazywającej
się Constantia – Pod Ukoronowaną Zgodą, występowali
również dzierzgońscy wolnomularze4:
- Hermes, Johann Georg Christoph Friedrich, ur.
w 1771r. w Herrndorf, luteranin, kaznodzieja w Sta-
rym Mieście koło Dzierzgonia, przyjęty 13 kwietnia
1796 r. jako zamiejscowy członek; 18 września 1799 r.
wydalony i przyjęty w roku 1799/1800 do loży Feniks
w Królewcu.
- Sieert, eodor Michael, ur. w 1753 roku w Elbgu,
luteranin, stażysta, a następnie urzędnik dowy w Nowym
Targu koło Dzierzgonia, radca w Dzierzgoniu, burmistrz;
przyjęty 26 lipca 1778 r. jako zamiejscowy członek.
I
stnieje opublikowana przez Instytut Deutsche Adelsfor-
schung lista Niemieckich Braci Masonów od roku 1800
5
,
ale jest to spis bez podziału na loże. Wyspują tam również
dzierzgońscy masoni:
- Henning, August Heinrich, sędzia powiatowy z Dzierz-
gonia.
- Schimmelfenni, Daniel Gregory, komornik z Dzierz-
gonia.
- Grunwaldt, Friedrich Theodor, handlowiec,
ur.w Dzierzgoniu 20 czerwca 1779 r., przyjęty 3 li-
stopada 1812 r.

P i s m o P r z y j a c i ó ł s z t u k i k r ó l e W s k i e j
28 z k a r T h i s T o r i i
- Strauss, Andreas, porucznik, ur. w Dzierzgoniu
w 1771r., przyjęty 11 czerwca 1814 r.
- Kelch, Benjamin Gofried, inspektor policji, uro-
dzony w Dzierzgoniu 8 czerwca 1791 r., przyjęty 10
listopada 1814 r.
- Schelling, Johann David, starszy nauczyciel w szkole
podstawowej, ur. w Dzierzgoniu 14 lutego 1813 r.,
przyjęty 1 listopada 1843 r.
- Hoburg, Oo Friedrich, mistrz masoński, ur. 3 maja
1834 r. w Dzierzgoniu, przyjęty 2 listopada 1859 r.
- Lange, Hermann, porucznik policji, ur. w Dzierzgoniu
1 września 1836 r., przyjęty 4 kwietnia 1866 r.
W
e „Freimaurer Zeitung”, gazecie masońskiej z 1880r.6,
napotykamy na wspomnienie pośmiertne poświę-
cone zmarłemu 16 września 1880 r. bratu o nazwisku
Karl Wilhelm Hoburg, który urodzony był 26 listopada
1797r. w Dzierzgoniu. Podaje się tam również, że zmarły
był emerytowanym majorem oraz Krajowym Wielkim
Bibliotekarzem.
Jak powyżej przytoczono, w dospnych źródłach natra-
ono na około 20 wolnomularzy, w których życiorysach
występuje Dzierzgoń. Należy przypuszczać, że było ich
znacznie więcej. Na naszym terenie działalność wolno-
mularzy obejmuje okres od schyłku XVIII wieku do roku
1933, kiedy to władze hitlerowskie zakazały tej działalności.
W tym miejscu nasuwa się znane, prześmiewcze powie-
dzenie: Wszystkiemu są winni żydzi, masoni i cykliści”,
natomiast dość rzadko używa się stwierdzenia, że najwięk-
sze szkody przynosi ludzka niewiedza.
G
łówna działalność wolnomularzy prowadzona jest
w lożach, miejscach zamkniętych dla profanów, za-
tem bardzo tajemniczych, których stopień tajemniczości
potęguje obowiązująca dyskrecja ich członków. Trudno
zgadywać, czy masoni prowadzą zewnętrzną działalność,
bo tej nie widać. Wiemy jedno, że posiadają oni bogatą
symbolikę, kra jest upubliczniona i elementy tej symboliki
są widoczne i obecne w architekturze i sztuce.
S
ztuka Królewska zawiera ukryty przekaz i niekiedy
należy wykazać się dużą wnikliwością, aby ów przekaz
odczytać. Niemniej nie należy „przesadzać” i nadinter-
pretować faktów. W przypadku Dzierzgonia, w którym
w styczniu 1945 r. dokonano wręcz totalnej zagłady miasta,
wiele śladów wolnomularstwa uległo zniszczeniu wraz
z budynkami. Jedna rzecz jest pewna i budzi moje głę-
bokie zdziwienie, to fakt, który zapewne nie jest dziełem
przypadku. Przeglądając skrupulatnie plan miasta z 1929
roku, zauważamy pewną osobliwość zawartą w zabudowie
ówczesnego rynku. Zbudowany został na planie prostoką-
ta, mającego te zadziwiające właściwości, że jego krótsze
boki składały sz siedmiu kamienic każdy, natomiast boki
dłuższe z 14 kamienic (dwukrotność 7). A więc „siódemka
zaklęta jest w dzierzgońskim rynku. Najbardziej reprezen-
tacyjna ściana wschodnia, a zarazem stanowiąca jeden
z dłuższych boków prostokąta, jest wyraźnie podzielona
przejściem na dwie części. Lewą część stanowi 7 kamienic
z podcieniami, a prawą 7 kamienic bez podcieni.
Liczba siedem jest uważana za mistyczną, wyróżniającą
się bogatą symboliką. W wielu mitologiach i religiach
jest symbolem całości, dopełnienia, wskazuje na związek
czasu i przestrzeni. Jej wartość była przedstawiana w ar-
chitekturze.
Moim głównym zadaniem było poszukiwanie śladów
wolnomularzy w Dzierzgoniu. Dlatego też stawiam dość
śmiałą hipotezę, że siódemka z dzierzgońskiego rynku może
takowy ślad stanowić. Przyglądając się budynkowi loży
masońskiej w Malborku (ulica 17 Marca), stwierdzamy, że
każdy poziom tego budynku posiada po 7 okien. Podobnie
jest w przypadku budynków innych lóż masońskich, np.
w Inowrocławiu, Pile, Poznaniu. Ciekawe jest to, że istnieje
ścisły związek pomiędzy wolnomularzami a architektami.
Jedni używają pewnych narzędzi, a dla drugich te narzędzia
są ważnymi symbolami. Patrząc na historię, profan może
dojść do wniosku, że wolnomularz i architekt to prawie
jedno i to samo. #
1 Gerlach K., Die Freimaurer im Alten Preuβen 1738-1806, Innsbruck 2009, s. 457.
2 Ibidem, s. 418, 424, 425.
3 Ibidem, s. 415.
4 Ibidem, s. 443, 450.
5 hp://home.foni.net/~adelsforschung2/maurerey03.htm (dostępna 16.04.2013).
6 Freimaurer - Zeitung, Nr 41 z 9 pdziernika 1880 roku, Leipzig 1880, s. 325.
od redaKcji
I
ntuicja naszego Autora jest prawid-
łowa. Każdy ze stopni wolnomularskich:
uczeń, czeladnik, mistrz ma „swoją” liczbą. S-
demka jest liczbą mistrzowską. Związki wolno-
mularstwa z architekturą także jak najbardziej
zasadne. Nasz ruch wyrasta z wielu nurtów, bardzo
ważnym jego składnikiem byli tzw. wolnomularze ope-
ratywni, budowniczowie średniowiecznych katedr. Ich
rzeczywiste nardzia pracy stały się po wielu stuleciach
narzędziami symbolicznymi masonów spekulatywnych,
którzy pracują w swoich lożach nad samodoskonaleniem
i budową doskonałej Świątyni Ludzkości. Do ogólno-
światowego ruchu wolnomularskiego swoją cegiełkę
dołożyli także dzierzgońscy masoni.
Dr Mirosława Dołęgowska-Wysocka
29
W o l n o m u l a r z P o l s k i j e s i e ń 2 0 1 4 n u m e r 6 0
z k a r T h i s T o r i i
P
ierwsze wzmianki zawarte w do-
kumentach z XIII wieku mó-
wią, że wolnomularze – zwani
równieżdziećmi wdowy, masonami,
budowniczymi katedr”, siostrami i brać-
mi spod znaku cyrkla i gielnicy oraz
reprezentantami Sztuki Królewskiej
(z łac. ars regia) – przybyli do Europy
(dokładnie obecnej Francji) na zapro-
szenie Karola ota pod koniec VII
wieku. Tak narodziło się wolnomular-
stwo operatywne, związane z bractwami
budowniczych. Natomiast na poctku
XVIII wieku, a doadnie w 1717 roku,
kilka istniecych lóż angielskich spot-
kało się w londyńskiej gospodzie Pod
gęsią i rusztem i połączo się, tworc
tak zwaną Wielką Lożę. W ten spob
powsta obediencja [struktura złożona
z kilku samodzielnych ż red.], która
w 1723 roku wyda, po raz pierwszy
w formie pisemnej, swoje regulaminy,
zatytułowane Konstytucją Anderso-
na. Wielka Loża stała się wkrótce za-
konem spekulatywnym (o charakterze
filozoficzno-charytatywnym), czyli
organizacją niebudują w praktyce
niczego w formie materialnej. Dając
w ten sposób początek współczesnemu
wolnomularstwu, które dzięki Marii
Deraismes oraz Georgesowi Martino-
wi założycielom Mdzynarodowego
Mieszanego Zakonu Wolnomularskiego
Le Droit Humain przyjmuje od 1884
roku w sj poczet także kobiety.
pierwsze
białostocKie loże
Debiutujące w Polsce na przełomie
XVI i XVII wieku wolnomularstwo
nazywało sz kolei „czerwonym bra-
ctwem (od koloru fartuszka). Pierwsze
loże oparte na Konstytucji Andersona
powstały u nas na początku lat trzy-
dziestych XVIII wieku. Reprezentanci
Sztuki Królewskiej byli prawdopodob-
nie obecni już w otoczeniu samego
hetmana Jana Klemensa Branickiego,
lecz po jego śmierci wszelki słuch po
nich zaginął.
Białostockie wolnomularstwo za-
wdzięcza swój bujny rozkwit nie
strukturom rodzimym, lecz pruskim
zaborcom, którzy ulokowali ich w bu-
dynku obecnej Książnicy Podlaskiej,
mieszczącej się dziś pod reprezenta-
cyjnym adresem Kilińskiego 16, od
strony Rynku Kościuszki. Masoni
zajęli ten klasycystyczny gmach za-
raz po jego zbudowaniu w 1806 roku
i korzystali z niego prawie przez cały
okres panowania w Białymstoku władz
pruskich. Lożę masońską nazwano
wówczas Zum Goldenen Ring, co
miało bezpośrednio nawzywać do
Loży Złotego Pierścienia, istniejącej
podobno w Białymstoku już w 1770
roku, powstałej w miejsce wczniejszej
o parę lat Loży Przyjaźń. Wszystko
wskazuje też na to, że we wspomnia-
nym 1806 roku Lożę Zum Goldenen
Ring podleą Wielkiej Loży Krajowej
z siedzibą w Berlinie ocjalnie otwie-
rał ówczesny pruski prezydent nasze-
go miasta o nazwisku von Knobloch,
zaświadczając ranpełnionego przez
siebie stanowiska o towarzyszącej
masonerii od zawsze elitarnci i her-
metyczności. Jej przewodniczącym,
czyli Czcigodnym Mistrzem był pru-
ski generWilhelm Antoni l’Estock.
Ówczesne struktury wolnomularskie
w Białymstoku tworzyli przede wszyst-
kim liczni niemieckojęzyczni urzędnicy,
wojskowi i pracownicy sądownictwa.
W największym rozkwicie loża liczyła
45 członków. Polskimi wytkami
ród tworzących lożę Niemców
białostocKie
dzieci wdowy
m i C h a ł s i e d l e C k i






P i s m o P r z y j a c i ó ł s z t u k i k r ó l e W s k i e j
30 z k a r T h i s T o r i i
byli Filip Nereusz Kamiński (wysoki
urzędnik administracji), a także Feliks
de Michelis (nadworny lekarz Izabeli
Branickiej, wdowy po hetmanie), który
w 1818 roku został przewodniczącym
białostockiej Loży. Złoty Pierścień był
placówką podlegacentrali w Peters-
burgu. Jej 44-osobowy trzon reprezen-
towali wtedy głównie żołnierze armii
carskiej (przede wszystkim korpusu
litewskiego), ziemianie oraz urzędnicy.
Warto zwrócić uwagę, że północno-
wschodni narożnik siedziby biało-
stockiej loży masońskiej pozostaje
do dziś zasłonięty: od wschodu za-
budowaniami ulicy Kilińskiego, a od
północy ulica Kościelna biegnie tak,
by potencjalny przechodzi miał
przed somurowane ogrodzenie
kościelnego ogrodu i raczej w tę stro-
nę kierował swój wzrok. Na dość roz-
ległym poddaszu tak „zakamuowa-
nego” narożnika budynku odbywały
się prawdopodobnie tajne spotkania
białostockich wolnomularzy. Podob-
no bracia ci, by zapewnić własnym
spotkaniom pewne incognito i odstra-
szyć od siebie wścibskich profanów,
kolportowali również na swój temat
fantasmagoryczne plotki, w myśl któ-
rych o zmroku krążyły wokół budyn-
ku loży upiorne dusze.
czasy współczesNe
Ruch wolnomularski zamaw Bia-
łymstoku dopiero w czasie pierwszej
wojny światowej. Następnie w miejscu
białostockiej loży masońskiej mieści-
ło się gimnazjum, lazaret, prywatne
mieszkania, a przed odzyskaniem przez
Polskę pełnej niepodległości w 1918
roku, działało tu ognisko baletowe. Od
1954 roku do dzisiaj obiekt ten jest wy-
korzystywany jako miejska biblioteka.
Obecnie w Polsce działa sześć obe-
diencji wolnomularskich: Federacja
Polska Międzynarodowego Mieszanego
Zakonu Wolnomularskiego „Le Droit
Humain, Wielki Wschód Polski, Wielki
Wschód Francji, Wielka Loża Kultur
i Duchowości, Wielka Loża Żeńska
Francji oraz Wielka Loża Narodowa
Polski. Kto wie, może któregoś dnia
dzieci wdowypo raz kolejny zawita
do Białegostoku? #
Życie Kalisza relacjonowo otwarcie
ekspozycji (28 maja 2014 r.), przytacza-
jąc słowa dyrektor muzeum dr Grażyny
Schlender: - Jestem państwu wdzczna
za to, że nam zaufaliście i przekazujecie
te pamiątki, które traają do magazynu,
gdzie będą pilnie strzeżone, konserwowane,
przechowywane, a wreszcie udostępniane
pracowni naukowej. Tworzą historię Kalisza
i regionu kaliskiego.
Masonica przekazał Jarosław Tymowski
z Milanówka, potomek kaliskiego wol-
nomularza z poctków XIX w. Było to
zaświadczenie o przynależności Kantor-
berego Tymowskiego do loży Hespe-
rus oraz nadanie mu godnci członka
honorowego tego warsztatu w 1819 r.
Do kaliskiej ly Hesperus nalało
wielu conków elity z miasta i powiatu
podkrl red. Mariusz Kurzalczyk
w Ziemi Kaliskiej” w art. zatytowa-
nym Wolnomularz na wystawie (ZK nr
21/14). Autor artyku przypomniał
także pokrótce historię loży Hesperus
na Wschodzie Kalisza, zożoną 13 maja
1801 r. jako kontynuatorkę loży Sokra-
tes zu den drei Flammen (Sokrates pod
trzema płomieniami). Wśród jej członków
byli m.in.: Karol Horming, prezydent
Kalisza, Karol Herzberg, pastor gminy
ewangelickiej i nauczyciel, Karol Schultz,
generalny chirurg Kalisza i jego kolega
po fachu Ernest Fryderyk Leonhardt
oraz Karol Wilhelm Mehwald, drukarz.
Najlepsze lata loża przeżywała w czasach
Królestwa Kongresowego. By to zresztą
czasy rozkwitu cej polskiej masonerii,
zakończone carskim dekretem z 1821 r.,
po którym wszystkie struktury masońskie
tak w Królestwie Polskim, jak i samej Rosji
rozwiązały się na długie dziesięciolecia.
Warto dodać, że 10 lat temu Krzysztof
Walczak, kaliski regionalista i bibliotekarz,
długoletni prezes Kaliskiego Towarzystwa
Przyjaciół Nauk znany z licznych publi-
kacji zwzanych z dziejami rodzinnego
miasta, wydał niewiel ksżkę pt. Loże
masońskie i organizacje parawolnomularskie
Kalisza. (LIBRI, Kalisz 2004). Recenz
wydawnictwa w Wirtualnym Wschodzie
Wolnomularskim napis Marek Rez-
ler. hp://wolnomularstwo.pl/index.
php?option=com_content&task=view
&id=93&Itemid=28 Mwys.
w y s T a w a w p a Ń s T w o w y m
a r C h i w u m w k a l i s z u
ocalmy od zapomNieNia

ocalMy od zaPoMnienia



