Wiosna 2015
62
ISSN 1231-0115
cena: 20 zł
(w tym 5% VAT)
Dwanaście prac Herkulesa ��������s� 3
Świat jako loża ������������������������������s� 7
Wolnomularstwo
liberalne dziś ����������������������������� s� 12
Kobiety muszą mieć
prawo wyboru ��������������������������� s� 16
Masonki nie mają nic
do ukrycia ���������������������������������� s� 20
Nowa Francja,
nowa Europa? ���������������������������� s� 23
Wspomnienia
o wujku Bernardzie ������������������ s� 26
Je suis Charlie ���������������������������� s� 28
Racjonalizm otwarty
na wartości ��������������������������������� s� 29
Stereotypy i automatyzmy������ s� 33
Świat jest
czystą informacją? �������������������� s� 36
Ksiądz – masonożerca ������������� s� 42
Wojciech Giełżyński,
dziennikarz, publicysta,
wolnomularz ����������������������������� s� 44
Lazaryci kłócą się
o masonów��������������������������������� s� 45
3
W o l n o m u l a r z P o l s k i W i o s n a 2 0 1 5 n u m e r 6 2
Mirosława Dołęgowska-Wysocka: Wystawa
„Masoneria. Pro publico bono” zorganizowana
przez Muzeum Narodowe w Warszawie zamknęła
swe podwoje po czterech miesiącach, czyli 11
stycznia 2015 roku. Jakie uczucia towarzyszyły
wówczas kuratorowi tej wystawy? Ulgi? Satysfakcji
i poczucia dobrze spełnionego obowiązku?
Wystawa okazała się wszak dużym sukcesem
wystawienniczym, frekwencyjnym i medialnym.
Tadeusz Cegielski: Zapewne oba te odczucia ulgi i satysfak-
cji byłyby na miejscu, gdyby nie to, że zaraz po zamknciu
wystawy wygłosić miałem w hallu ównym Muzeum wykład
zatytułowany „Masoneria. Pierwszy stopi wtajemniczenia.
Mnóstwo ludzi przyszło na ten wykład, stanowiący ostatni
akcent całego wielkiego przedsięwzięcia, a ja – jak zawsze
w podobnych wypadkachmam silną tremę
Tylko kiepscy aktorzy nie mają tremy przed
występem… Wspomniałeś jednak o poczuciu ulgi.
Kiedy otwarliśmy wystawę 11 września ubiegłego roku,
pomyślałem, że największa praca za nami. Szć miescy
wysiłku kilkudziesięciu ludzi, pół roku olbrzymiej pracy,
ale i kryzysów, rozmaitych trudności i tym samym nerwów.
Żyliśmy na adrenalinie; zaraz po otwarciu wystawy zaczął
się mozół jej codziennej obsługi. Dzieliłem go wraz ze
współautorem scenariusza, kustoszem Krzysztofem Załę-
skim. Krzysztof, znakomity historyk sztuki, który całe życie
przepracował w Muzeum, stworzył tę wystawę od strony
zabytkoznawczej. Posiada unikalną wiedzę nie tylko na temat
ponad 5 tys. masoników przechowywanych w magazynach
MNW, ale i setek zabytkowych obiektów rozproszonych po
polskich muzeach i archiwach. Podliśmy z Krzysztofem
mozół tzw. oprowadz kuratorskich. Ja zaliczyłem ich 26,
n a s z a r o z m o w a
Dwanaście prac
Herkulesa
PROF. TADEUSZ CEGIELSKI O WYSTAWIEMASONERIA. PRO PUBLICO BONO”


P i s m o P r z y j a c i ó ł s z t u k i k r ó l e W s k i e j
4n a s z a r o z m o w a
średnio po 100 minut każde. Daje to razem około 2600 minut
wykładu, w trudnych warunkach, gdyż grupy były na ogół
bardzo duże, nawet po 80 osób. Oprowadzem ministrów,
sponsorów wystawy, rektorów Uniwersytetu Warszawskiego,
młodzi studencką z całej Polski, wolnomularzy z całego
świata. Oprowadzałem grupy dziennikarzy, muzealników,
bibliolów, gnostyków, katolików i narodoww
Narodowców?
O tym, że miałem za słuchaczy grupę młodych narodow-
w, dowiedziałem się post factum. Słuchali uważnie i byli
podobno usatysfakcjonowani; wystawa im się podobała.
Odbierając relację od jednego z ich liderów, pomyślałem,
że właściwie nie ma nic dziwnego w reakcji tych młodych
ludzi: wystawa była, w rzeczy samej, bardzo patriotyczna.
Ten jej patriotyczny i państwowotwórczy charakter mocno
denerwowprawicowych krytyków: naszą „Masonerię pro
publico bonouznali za zawłaszczanie historii narodowej.
Kiedy zrodził się pomysł tej wystawy, a kto wystąpił
z inicjatywą jej zorganizowania?
Pomysł, by zorganizować w warszawskim Muzeum Na-
rodowym wystapoświęcowolnomularstwu, wyszedł
trzy lata temu, w lutym 2012 roku od Muzeum, a konkretnie
od Beaty Chmiel, ówczesnej wicedyrektor do spraw pro-
mocji. Byłaby to już piąta wystawa w Polsce poświęcona
masonerii, po dwóch w Muzeum Etnogracznym w War-
szawie, wystawie stałej w Muzeum Mazowieckim w Płocku
oraz pięknej ekspozycji w 2008-2009 roku w Muzeum
Okręgowym w Toruniu. W początkowej wersji miała to
być wystawa na temat dwu symbolicznych przedstawień
świata – przez muzeum z jednej, zaś lożę z drugiej strony.
Byłaby to więc prezentacja nie tyle historyczna, co kulturo-
znawcza, antropologiczna. W dalszych pracach usiedli nad
scenariuszem, poza mówiącym te słowa, historycy sztuki
Krzysztof Załęski i Antoni Ziemba. Profesor Ziemba to,
nawiasem mówiąc, osoba, która przysporzyła kulturze
polskiej dwa znakomite obrazy Rembrandta. Udało mu się
udowodnić, że dwie prace z kolekcji Barbary Piaseckiej-
-Johnson to autentyczne dzieła mistrza, a nie jakieś tam
źniejsze podróbki o co były powszechnie podejrzewane.
Ziemba przekono tym najwyższy autorytet w dziedzinie
„rembrandtologii” – Rijksmuseum w Amsterdamie!
Wracając do naszej wystawy. Ostateczny jej kształt i tytuł
rodziły się w toku dwuletniej dyskusji w kierowniczym
gremium Muzeum Narodowego. Pomysł, by zatytułować
„Masonerię pro publico bono, wyszedł od dyrektora,
drAgnieszki Morawińskiej. Jak się miało już wkrótce
okazać tytuł był strzałem w dziesiątkę. Postanowiliśmy,
że wystawa oprócz prezentacji samego fenomenu „Sztuki
królewskiej” przyniesie wiedzę na temat udziału polskich
wolnomularzy w przełomowych momentach historii
narodowej poczynając od czasów stanisławowskich, na
początkach III RP kończąc. Chcieliśmy tym samym rozpo-
cząć proces przywracania naszemu społeczeństwu pamięci
historycznej, w przypadku wolnomularstwa świadomie
zacieranej. To wspólne wraz ze zwiedzacymi odkrywanie
zaginionych – jak Atlantyda lądów nie było wcześniej
możliwe z wielu powodów. Wiedza historyków była na
temat roli braci w fartuszkach w reformowaniu, obronie,
a potem budowaniu niepodległego państwa polskiego – za
wyjątkiem kilku specjalistów niezwykle ograniczona.
Przede wszystkim jednak, zarówno w II Rzeczypospolitej,
jak i potem w PRL-u, cenzura i brak swobody wypowie-
dzi także tej naukowej uniemożliwiały prezentację
fenomenu masonerii na szerszym forum.
Zapewne nie brak dzisiaj odpowiedniego zakresu
wolności. Ale pieniędzy mamy zawsze za mało.
Finansowanie wystawy nie wydawało s z poctku spe-
cjalnym problemem. W Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa
Narodowego zapewniano nas, że na wystawę o masonerii,
jak na każ wystawę w Muzeum Narodowym, pieniądze
się znaj. Potem się okazało, że piendze – i to wielkie
poszły na nieistniece Muzeum Jana Pawła II, a na wystawę
w Muzeum Narodowym nie ma ani grosza! Dramatycznym
momentem okaz się poctek lipca ubieego roku. Na dwa
miesiące przed planowanym otwarciem dr Agnieszka Mo-
rawska, dyrektor MNW, dowiedzia się w Ministerstwie
Kultury, że ustępujący minister (objął funkcję europosła)
nie podpisał wbrew obietnicy kosztorysu wystawy.
Spra uratowa prof. Małgorzata Omilanowska, nowa
minister kultury, która z czwartku na piątek „wynalazła
skądś 300 tys. złotych, zaś z piątku na sobotę naspnych
200 tys. Kiedy już mieliśmy pół miliona, znalazł się hojny
sponsor, Totalizator Sportowy, który snansował między
innymi wydanie pięknego katalogu. To były wielkie emocje;
pamtam, jak wiadomć o tym, że nie mamy piendzy na
wystawę, dotaa do mnie w przededniu prezentowania jej
założ i kształtu na międzynarodowym forum kongresie
Europejskiego Stowarzyszenia Muzw, Bibliotek i Archiwów
Wolnomularskich. AMMLA – bo tak w skcie nazywa się
ta profesjonalna organizacja dziająca przy Radzie Euro-
py – co roku zbiera się w innym kraju członkowskim; rok
2014 był rokiem Polski. Konferencja odbyła się w Cżeniu
nad Wartą, pięknym pałacu znanym badaczom dziejów
wolnomularstwa, a to z racji zgromadzonych tam zbiow
masoników. Stanowią one bezcenny zasób biblioteki Uniwer-
sytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Kiedy w piątek
4 lipca ub. r. dokonywałem prezentacji naszej wystawy na
forum AMMLA – a jej plany wzbudziły nie tylko podziw,
ale i pewne niedowierzanie nie wiedziałem, czy wystawa
w ogóle się odbędzie. Postanowiłem jednak zaryzykować
Kiedy dowiedziałeś się, że jednak się odbędzie?
Moja prezentacja zakończyła się około 9.30. Potem była
dyskusja, po której wyszedłem z sali. Tprzed 10.00
zadzwoniła dyrektor Muzeum Narodowego, aby oznajmić
mi, że jednak będziemy robić wysta. Następnego dnia,
5
W o l n o m u l a r z P o l s k i W i o s n a 2 0 1 5 n u m e r 6 2
n a s z a r o z m o w a
w sobotę, odezwał się profesor Ziemba; poinformował,
że mamy w sumie pół miliona, bo pani minister znalazła
jeszcze 200 tys. złotych.
Czy to, co powiedziałeś znaczy, że na przygotowanie
wystawy mieliście zaledwie dwa miesiące? Trudno
w to uwierzyć, kiedy pomyśli się o jej ogromie:
osiem wielkich sal, pięćset eksponatów, programy
multimedialne, lmy, rozbudowana scenograa. Do
tego plakaty, katalog, audio-przewodniki, materiały
informacyjne, ambitny program edukacyjny dla
starych i młodych…
Dwa miesiące na najtrudniejszy etap wykonawstwa, etap,
w którym dokonuje się – niekiedy bolesnej – werykacji
teoretycznych założeń. Plany, komputerowe wizualizacje
przybierają konkretne kształty, lmy i projekcje audio-
wizualne produkowane przez studia realizatorskie,
audio-przewodniki w kilku językach. W naszym wypadku
tym wszystkim, ogromnym instrumentarium dyrygowała
drobna, lecz silna i niezwykle utalentowana kobieta. Ewa
Świder-Grobelna nie tylko zaprojektowała plastyczną,
architektoniczną stronę wystawy, ale i była odpowiedzialna
za wykonanie wszystkich elementów audiowizualnych.
Z tych rozlicznych, nakładających się na siebie zadań
z braku odpowiedniego czasu pani Ewa wywiązała się
celująco. Zebrała zresztą moc zasłużonych pochwał…
A propos muzyki: jak może pamiętasz, dokonaliśmy na
użytek wystawy dwóch nagrań muzycznych: Mazurka
Dąbrowskiego w pierwotnej wersji tekstowej i jako śpie-
wanej a capella pieśni marszowej, oraz pieśni lożowej
z 1815 roku ułożonej na cześć nowego patrona polskiej
masonerii, cara i króla Aleksandra I. Ich produkcją kierowa
Ewa Świder-Grobelna. Wspomagał pan Piotr Sypczuk,
historyk sztuki i archeolog. Podobnych plaw było więcej,
ale nie starczyło już ni czasu, ni pieniędzy.
Starczo również na płytę z muzy wolnomularską…
O, to była naprawdę bardzo miła niespodzianka, którą
sprawiła nam wszystkim Maria Peryt, muzykolog i meneer
muzyczny, wspierana przez fonogracznych gigantów: Poma-
ton Classics i Warner Classics. Z nagrań tych rm pani Maria
ułożyła niezwykły repertuar: od Mozarta, poprzez Sibeliusa do
Prokoeva i Pärta. Arvo Pärt to współczesny nam kompozytor
ńskiego pochodzenia, godny następca Fina Sibeliusa. Mówię
o tej niespodziance, ponieważ do owych niezrealizowanych
planów należał festiwal muzyki masońskiej, towarzyszący
wystawie. Wymyśliłem scenariusz tego festiwalu i – ch
nie jestem muzykologiemodważyłem się na napisanie
krótkiego tekstu na temat: co to jest muzyka masońska? Na
liście kompozytorów, którzy mieli być prezentowani podczas
festiwalu, znala się obok Mozarta i Bethovena sir Paul
McCartney, jako autor „Masonic Music”. Kompozycji niezbyt
udanej, wszak interesującej. Maria Peryt wykorzystałaj
tekst i tak powstała niezwya płyta zatytułowana Maso-
neria, pierwsza taka w historii polskiej fonograi.
Czy jeszcze jakieś miłe niespodzianki towarzyszyły
wystawie: jej produkcji i funkcjonowaniu?
Dobrze, że pytasz o rzeczy miłe, bo o tych niemiłych lub
wręcz złych już zapomniałem. Miłą niespodzianką było
wielkie zainteresowanie wystawą, fakt, że przyjeżdżali na
nią ludzie z odległych miast także spoza Polski. W sumie
ponad 80 tys. widzów. Oczywiście, pracowaliśmy wszyscy
dział promocji Muzeum i ja sam nad reklamą w mediach.
Wywiady, reportaże, lmiki na You Tube itp. Wspaniały
program edukacyjny przygotowany przez Muzeum. Jednak
zainteresowanie przerosło nasze oczekiwania. Podobnie
niespodzianką była dla mnie wysoka frekwencja podczas
konferencji „Świat jako loża. Obecność wolnomularstwa
w kulturze dawniej i dziś”, która odbyła się na nisażu
wystawy, w dniach 9-10 stycznia 2015 roku. Konferencję
W oczekiwaniu na koncert
P i s m o P r z y j a c i ó ł s z t u k i k r ó l e W s k i e j
6n a s z a r o z m o w a
organizowało i nansowało Stowarzyszenie Instytut Sztuka
Królewska w Polsce. Nie kry, że jako główny organizator
konferencji – jestem prezesem Stowarzyszenia zawaliłem
cokolwiek sprawę jej nagłośnienia…
Chyba usprawiedliwiał Cię fakt wielu innych
obowiązków?
Teoretycznie tylko, bo skoro szobowiązałem… Nadra-
białem więc z pomo przyjaciół powste zaległości – na
tydzi-dwa przed da konferencji. W tym miejscu prag
niezwykle serdecznie podziękować wszystkim osobom
z komitetu organizacyjnego Stowarzyszenia Instytut Sztu-
ka Królewska w Polsce – Annie Marii Bauer, Elżbiecie
Żochowskiej, Gabrieli Patrycy, Małgorzacie Misiunie,
Marii Michaleckiej oraz Tomaszowi Dobrzyńskiemu za
ich wielki i skuteczny wysiłek przed i podczas konferencji.
Tomaszowi Szmagierowi za druk materiałów konferen-
cyjnych. Ewie Potockiej z Casablanki za obsługę stron
internetowych. Redaktorkom Wolnomularza Polskiegoza
informację i atrakcyjną propagandę. Odrębne podziękowania
należą się braciom z wielu warszawskich lóż, szczególnie
zaś siostrom, które pośpieszyły z pomocą nanso. Bez
tej pomocy konferencja nie odbyłaby się, jako że nie otrzy-
maliśmy żadnej pomocy zewnętrznej. Wsparł nas jedynie
moralnie i medialnie Uniwersytet Warszawski, w osobie
prorektora prof. Tadeusza Tomaszewskiego. A także
wirtuoz-pianista Waldemar Malicki, który zgodził się
wykonać dla uczestników konferencji łgodzinny koncert
fortepianowy. Koncert odbył się w piątek 9 stycznia o godz.
19.00 w hallu głównym Muzeum. Mogę powiedzieć, że był
sukcesem; kolejny akcent muzyczny w tej imprezie.
Jak oceniasz samą konferencję?
Rzetelna, obiektywna i pogłębiona ocena nie należy
tylko do mnie. Przyszło – czy to w piątek, czy w sobotę
ponad sto osób. Cieszy zwłaszcza udział ludzi młodych,
doktoranw, także studentów. Wygłoszono 30 referatów,
wiele bardzo dobrych, inspirujących. Było sporo dyskusji,
szczególnie drugiego dnia konferencji a to pomimo
bardzo napiętego programu i nieuniknionych opóźnień.
Porównując styczniowe wydarzenie z dwudniową kon-
ferencją w Toruniu, w lutym 2009 roku, zatytułowaną
Wolnomularstwo i Muzy, możemy odnotować znaczne
podwyższenie naukowego poziomu referatów. Ciekawie
wypadł sobotni, szeroko ujęty temat źródeł i przejawów
antymasonizmu pierwszy raz ten problem został pod-
niesiony w polskiej nauce. Znakomite były wystąpienia
młodych adeptów historii, literaturoznawstwa i muzykologii
z Uniwersytetu Warszawskiego, czy też religioznawstwa
z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Jesteśmy na etapie gro-
madzenia tekstów, aby już pod koniec marca oddać je do
druku. Wydania materiałów pokonferencyjnych podjęło
się Wydawnictwo Okultura, na łamach czasopisma „Her-
maion, poświęconego tradycji ezoterycznej.
Na koniec, już tradycyjnie, zapytam o plany na
przyszłość. Tę najbliższą i dalszą.
Na najbliższą tak jak jpowiedziałem doprowa-
dzenie do edycji tomu pokonferencyjnego. Opracowanie
obszernego materiału DVD powstałego podczas konfe-
rencji; materiał taki otrzymałem już od Klubu Gnosis”,
za co serdecznie dziękuję. W dalszej przyszłości – pomoc
w zorganizowaniu nowej edycji czasopisma Ars Regia
i kolejna konferencja na temat wolnomularstwa. A w mię-
dzyczasie napisanie noweli kryminalnej na dwustulecie
Uniwersytetu Warszawskiego. Zamówiły u mnie władze
mojej uczelni więc muszę się teraz zabrać ostro do pracy.
Dziękuję za rozmo
Dr Mirosława Dołęgowska-Wysocka
Sale wystawowe w Muzeum Narodowym
7
W o l n o m u l a r z P o l s k i W i o s n a 2 0 1 5 n u m e r 6 2
w y d a r z e n i a
świaT JakO lOŻa
OBecnOśĆ wOlnOMularsTwa
w kulTurZe DawnieJ i DZiś
W DNIACH OD 9 DO 10 STYCZNIA 2015 R., POD PATRONATEM UNIWERSYTETU WARSZAWSKIEGO







9 sTycZnia 2015
I SESJA. Prowadzenie Žygintas B ū č y s (Vilnius University, National Museum of Lithuania) oraz dr Małgorzata
M i s i u n a z Instytutu Sztuka Królewska w Polsce:
•dr Rafał P r i n k e z Akademii Wychowania Fizycznego im. Eugeniusza Piaseckiego w Poznaniu, Loże transmu-
tacji: Dziwny romans wolnomularstwa i alchemii (Lodges of transmutation: e strange liaison of freemasonry and
alchemy)
•prof.drBarbaraArciszewska z Uniwersytetu Warszawskiego, Bay Langley (1696-1751) A Tutor to
Freemasons” and his architectural manuals
•JerzyGutkowski, Zamek Królewski w Warszawie, Wolnomularze na dworze króla Stanisława Augusta (Freema-
sons at the Royal Court of Stanisław August)

P i s m o P r z y j a c i ó ł s z t u k i k r ó l e W s k i e j
8w y d a r z e n i a
•KatarzynaJarzyna z Uniwersytetu Warszawskiego,
Charakterystyka pierwszych ż adopcyjnych i działalność
kobiet masonek na ziemiach polskich w latach 1768-1821
(First lodges of adoption and activity of Polish women-
-masons in 1768-1821)
•prof. dr Elżbieta W i c h r o w s k a z Uniwersytetu War-
szawskiego, Tragiczne śpiewy masońskie. Karol Surowiecki
o Filozofach, Lożystach i kilku innych ważnych sprawach
(„Tragic masonic songs. Karol Surowiecki on Philosop-
hers, Lodgers, and some other important maers).
II SESJA. Prowadzenie prof. dr Barbara Arciszews ka
z Uniwersytetu Warszawskiego oraz prof. dr Maria
Materska z warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych.
•Katarzyna P ł o ń s k a z Uniwersytetu Warszawskiego,
Karol Kurpiński i wolnomularstwo (Karol Kurpiński and
freemasonry)
• Krzysztof Z a ł ę s k i z Muzeum Narodowego w War-
szawie, Nieznany kopis z dziejów wolnomularstwa
ancuskiego XVIII/XIX wieku („Recueil Des Discours
maçonniques qui ont été prononcés par Diérents Fères
de la R... L... Départementale de Saint J ... décosse des
arts Réunis à Lorient de Dijon. An unknown manus-
cript on the history of French Freemasonry 18th 19th
centuries)
• Dorota S o b s t e l z Uniwersytetu Warszawskiego,
Fryderyk Chopin – mason bez fartuszka. Związki kom-
pozytora ze światem wolnomularskim (Frederic Chopin
a freemason without an apron. Composer’s relations
to the masonic world)
• prof. dr Roman D z i e r g w a z Uniwersytetu Adama
Mickiewicza w Poznaniu, Bronisław Ferdynand Trentowski
(1808-1869) a wolnomularstwo niemieckie. Armacje i an-
tynomie (Bronisław Ferdynand Trentowski (1808-1869)
and German freemasonry. Armations and antinomies)
• prof. dr Władysław M a s i a r z z Krakowskiej Akade-
mii im. A. Frycza-Modrzewskiego, „Masonja w Polsce”.
Zapomniany tekst Benedykta Ilińskiego z 1865 roku
(„Masonry in Poland”. A forgoen work from 1865
of Benedykt Illiński)
dr Anna K a r g o l z Krakowskiej Akademii im. A. Frycza-
Modrzewskiego, Rytuał masski jako inspiracja organiza-
cyjna oraz wzorzec kulturowy parawolnomularskich i innych
organizacji (Masonic ritual as cultural paern and inspiration
for structure of co-masonry and other organizasions).
III SESJA. Prowadzenie prof. Tadeusz C e g i e l s k i z Uniwersytetu Warszawskiego.
• dr Žygintas B ū č y s, Vilnius University, National Museum of Lithuania, prof. dr (HP) Arvydas P a c e v i č i u s,
Vilnius University, Institute of Library and Information Sciences, e Libraries of Masonic Lodges in Vilnius at the
beginning of the 19th century. An Aempt of Reconstruction
• dr Adam P o d l e w s k i z Uniwersytetu Warszawskiego, Drużyna a Loża. Powstanie i rozwój ruchów skautowskich
w kontekście wolnomularstwa (e Troop and the Lodge. e origins and development of Scouting Movements in
the light of their Masonic inspirations)


9
W o l n o m u l a r z P o l s k i W i o s n a 2 0 1 5 n u m e r 6 2
w y d a r z e n i a
• Piotr W i t t z Paryża, Biblioteka Jana hr. Potockiego fakty i hipotezy (Library of count Jan Potocki facts and
hypothesis)
• Waldemar G n i a d e k z Akademii Humanistycznej im. A. Gieysztora w Pułtusku, Nowe źródła do badań nad
historią wolnomularstwa w II Rzeczypospolitej (New historical sources to the history of Polish freemasonry in the
Second Republic)
• Andrzej K a r p o w i c z z Biblioteki Uniwersyteckiej w Poznaniu, Zbiory masońskie Biblioteki Uniwersyteckiej
w Poznaniu jako źródło do badań nad dziejami wolnomularstwa europejskiego (Masonic collection of the Poznań
University Library as the source for studing the history of Polish freemasonry).
Po zakończeniu pierwszego dnia w holu Muzeum Narodowego odbył się recital fortepianowy Waldemara Malickiego,
a potem uroczysta kolacja dla gości konferencji.
10 sTycZnia 2015
IV SESJA. Prowadzenie prof. dr Władysław M a s i a r z z Krakowskiej Akademii im. A. Frycza-Modrzewskiego:
• prof. dr Tadeusz C e g i e l s k i z Uniwersytetu Warszawskiego, Od papieskiej bulli do tabloidu. Wprowadzenie do
dziejów antymasonizmu (From popes bulla to tabloid. Introduction to the history of anti-masonry)
• dr Maciej S t r u t y ń s k i z Uniwersytetu Jagiellońskiego, Masoneria jako antykościół w ujęciu współczesnych polskich
środowisk antymasońskich (Freemasonry as anti-church in an interpretation of Polish anti-masonic circles)
• Tomasz K r o k z Uniwersytetu Warszawskiego, Działalność antymasońskiej komórki Episkopatu Polski w dokumen-
tach Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego (Activity of the Anti-masonic cell of Polish Episcopate in archives of
Ministry of Public Security)
• dr Zbigniew Ł a g o s z z Uniwersytetu Jagiellońskiego, Aparat bezpieczeństwa wobec Roberta Waltera. Represje
z powodu działalności na kanwie masonerii ezoterycznej rytu Memphis-Misraim (Security Service against Robert
Walter. Victimization due to Memphis-Misraim esoterical masonry activity)
• dr Norbert W ó j t o w i c z z Instytutu Pamięci Narodowej, Wrocław, Kazimierz Szwarcenberg-Czerny – badacz
polskiego wolnomularstwa w skomplikowanych realiach powojennej Polski (Kazimierz Szwarcenberg-Czerny a hi-
storian of Polish freemasonry in a dicult reality of the aer-war Poland).
V SESJA. Prowadzenie prof. dr Tadeusz C e g i e l s k i z Uniwersytetu Warszawskiego.
• prof. dr Witold D o b r o w o l s k i z Uniwersytetu Warszawskiego oraz Muzeum Narodowego w Warszawie,
Wolnomularstwo i kult Izydy w XVIII-wiecznej Polsce (Freemasonry and the cult of Isis in the 18th century Poland)
•Dr Anna Maria B a u e r z Instytutu Sztuka Królewska w Polsce oraz Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie,
Dawny „ogród lozoczny” próba współczesnej interpretacji (Ancient „philosophical garden. An aempt to a con-
temporary interpretation)
• Tadeusz A n d r z e j e w s k i, Wielki Wschód Francji, Paryż, Wielki Architekt Wszechświata z perspektywy wolno-
mularstwa liberalnego (e Grand Architect of the World from the point of view of liberal freemasonry)
Tomasz S z m a g i e r, Wielki Wschód Polski, Warszawa, Wolnomularstwo liberalne we współczesnej Polsce. Próba
analizy możliwości i potrzeby istnienia (Liberal freemasonry in the comtemporary Poland. An eort of analysis).
Czyt. na str. 12-15.
•dr Małgorzata M i s i u n a z Instytutu Sztuka Królewska w Polsce, Ewa J a ś k o w s k a Wielka Żeńska Loża
Francji, Par, Miejsce wolnomularstwa żeńskiego we współczesności (Position of women-masonry in the contem-
porary world). Rozmowa z autorkami na str. 16-19.
• dr Mirella K u r k o w s k a z Uniwersytetu Warszawskiego, Wolnomularstwo w kinematograi europejskiej (Freema-
sonry in the European cinematography)
• prof. dr Maria M a t e r s k a z Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, Miejsce Wolnomularstwa w kulturze między
nauką, religią a sztu(Position of Freemasonry in culture – between science, religion and arts)
• Oscar Barboza L i z a n o z Instytutu Studiów Iberyjskich i Iberoamerykańskich Uniwersytetu Warszawskiego,
Doktor Józéf Leonard y Bertholet, polski wolnomularz w Ameryce Środkowej (Dr. Józéf Leonard y Bertholet, a Polish
freemason in Central America.
Po podsumowaniu konferencji nastąpiło kuratorskie oprowadzanie po wystawie „Masoneria pro publico bono” przez
kuratora wystawy, prof. dr hab. Tadeusza Cegielskiego. #
P i s m o P r z y j a c i ó ł s z t u k i k r ó l e W s k i e j
10 w y d a r z e n i a
N
ie jesteśmy muzealnikami/muzealniczkami ani
żadnymi kustoszami/kustoszkami, aby oceniać
wystaod strony profesjonalnej, jednakże chyba
każda osoba, która w tym czasie raz i więcej odwiedziła
to miejsce, miała pełne prawo być przedsięwzięciem za-
uroczona, a Masoneria Urokliwa – to już choćby z nazwy
być taką powinna. I owszem – była.
Warto wspomnieć, że sama ekspozycja stała w kilku-
nastu salach Muzeum Narodowego, pokazywała rodzi-
me wolnomularstwo głównie historycznie, z niewielkim
komponentem współczesności. Obudowana także została
żnobarwnym programem imprez towarzyszących: kon-
ferencji, pojedynczych wykładów, warsztaw (dla dziatek
też), tzw. grą miejską i innymi pomysłami ekipy muzealnej
i instytucji wspomagających.
Nie wchodzimy w szczegóły programowe post factum
i nie streszczanie zawartości projektu jest tu naszym za-
mysłem. Ale nie da się o tym wydarzeniu mówić inaczej,
niż o zamyśle autorskim głównie jednego człowieka – nie
bójmy się tego napisać giganta naszej współczesnej
masonerii, prof. Tadeusza Cegielskiego. Dziękując mu za
wszystko, co zrobił wcześniej, czym zasłużył się podczas
tego gigantycznego masońskiego „bumi czego jeszcze
dokona dla dobra wszystkich ż, obediencji i Ludzkości
– poinformujemy tylko, że bohater przeżył…
Nasuwa sreeksja wiodąca. Na ile ta wystawa plus
jej peryferia przybliżyły wolnomularstwo sceptycznemu
w swej większości wobec idei i masońskiego ducha naro-
dowi? Czy rzeczywiście ten naród skłonny jest w jakimś
procencie u w i e r z y ć , że masoneria działała i działa dla
publicznego dobra? Czy „tajemnice, rytuał i symbolizm
z nią nieodłącznie związane to skansenowy relikt, albo co
gorsza budzący obajeden element światowego spisku?
Czy polskie nieliczne bardzo obediencje wolnomular-
skie – okrzepły na tyle, by próbować zaistnieć w szerszej
przestrzeni społecznej? Czy w końcu masoneria i sławet-
na „metoda wolnomularskana mądrzejsze i ciekawsze
życie jest dziś, w roku 2015, atrakcyjną ofertą dla Polek
i Polaków?
Warto zadawać te pytania i warto śledzić ciąg dalszy oraz
reperkusje tego odważnego, dodajmy, niczym niezakłóco-
nego i nieźle medialnie „sprzedanegoprzedsięwzięcia.
Me dzięki temu łatwiej będzie pojąć inne przesłanie to-
warzysce nisażowi muzealnej wystawy, czyli konferencji
Instytutu Sztuka Królewska w Polsce – brzmiące ŚWIAT
JAKO LOŻA. Ujmując je krótko, wolnomularstwo jest
częścią otaczającego świata, do jego teraźniejszego kształtu
nawiązuje, także przez swoją arcyciekawą momentami
historię i aspiruje w realnym (nie bajkowym) stopniu do
wpływu na jego przyszłość.
Za: Masoneria Urokliwa
urOkliwie O wysTawie






11
W o l n o m u l a r z P o l s k i W i o s n a 2 0 1 5 n u m e r 6 2
w y d a r z e n i a



P i s m o P r z y j a c i ó ł s z t u k i k r ó l e W s k i e j
12 w y z w a n i a w s p ó ł c z e s n o ś c i
M
ożemy to robić, wykorzy-
stując współczesne techni-
ki informacyjne. Buduje-
my lokalnie zainteresowanie wystawą,
prelekcjami, wirtualnym wrażeniem
dziania się w wolnomularstwie w da-
nym regionie.
Dążąc do znalezienia najbardziej
podstawowej, fundamentalnej relacji
zjawisk, na której można by zacząć
kształtować odpowiedzi, zaintereso-
wałem się różnicą pomiędzy wolno-
mularskimi organizacjami liberalnymi
w Polsce oraz tymi, które znam na Za-
chodzie Europy: we Francji, Włoszech,
w Belgii. Współczesne wolnomularstwo
wOlnOMularsTwO liBeralne
we współcZesneJ pOlsce
próBa analiZy MOŻliwOści
i pOTrZeBy isTnienia
T o m a s z s z m a g i e r






ISTNIENIA I ROZWOJU WOLNOMULARSTWA. DRUGA DYSKUSJA


ROZWOJU, O SPOSOBIE INFORMACJI O WOLNOMULARSTWIE,


KANDYDATÓW DO MASONERII.
Dlaczego wolny, choć systematyczny wzrost
zainteresowania wolnomularstwem
nie przekłada się na jego liczebny rozj?
13
W o l n o m u l a r z P o l s k i W i o s n a 2 0 1 5 n u m e r 6 2
w y z w a n i a w s p ó ł c z e s n o ś c i
liberalne w Polsce ma swoje korzenie
organizacyjne głównie we Francji.
Struktura naszych organizacji, głoszo-
ne cele, sposoby pracy, wszystko, co
współcześnie nazwalibyśmy „ofertą
programową, jest bardzo podobne.
Wewnętrzna praca, umietnci,
doświadczenia, to wszystko doszło
już do poziomu, który nie ustępuje
pierwowzorowi tamtym organiza-
cjom. A jednak codziennć, efekty ze-
wnętrzne są zupełnie nieporównywal-
ne. Tam wielotysięczne organizacje,
świetna administracja, w wielu z nich
duża siła ekspansji i oddziaływania
zewnętrznego. A u nas? Powiedzmy
jest zupełnie inaczej. Odpowiedź
jest w nas, nie w „ofercie.
Te informacje i spostrzeżenia do-
prowadziły mnie do poszukiwań, jak
historyczne losy Polski i Polaków
wpływają na działanie współczesnej
masonerii. Zwróciłem szczególną
uwagę na stosunek społeczeństwa
polskiego do idei wolnomularstwa.
Okres świetności polskie wolnomu-
larstwo miało za czasów króla Stanisła-
wa Augusta Poniatowskiego w epoce
Oświecenia. Burzliwy okres uchwale-
nia Konstytucji 3 Maja, a zaraz źniej
rozbiory, wojny napoleońskie i kolejne
rozbiory. W 1821 roku organizacje
masońskie zostają zdelegalizowane.
Na obszarze Austro-Węgier j
nielegalne. Zabór pruski początkowo
jest ostoją wolnomularstwa. Znamy
przypadki prowadzenia prac w dwóch
językach, tradycji wiącej, że wca
loży powinien władać zarówno nie-
mieckim, jak i polskim językiem. Ale
to szybko się kończy. Możemy j
tylko wić o Polakach w lożach nie-
mieckich. Kilkupokoleniowa przerwa
w działaniu lóż prawie całkowicie
zatarła pamięć o chlubnej historii
polskich wolnomularzy.
O
kres międzywojenny – odrodze-
nie wolnomularstwa polskie-
go, udział w nim elit intelektualnych
i politycznych wskazuje, że była szan-
sa na prawdziwe odrodzenie etosu
masona w naszym kraju. W okresie
międzywojennym piękne karty za-
pisali wolnomularze w odrodzeniu
kraju, odbudowie polskiej racji stanu
za granicą, na niwie działalności spo-
łecznej. Tak nieliczni, ale związani ze
wspaniałym etosem tolerancji, har-
monijnej pracy. Postępująca faszyza-
cja kraju doprowadziła do hańbiącej
decyzji o rozwzaniu organizacji
wolnomularskich w Polsce w 1938
roku. Powojenny trend do pisania
historii w oderwaniu od historii realnej
doprowadził do zapomnienia nawet
pięknych kart patriotycznego dzia-
łania byłych wolnomularzy w czasie
okupacji hitlerowskiej.
L
ata powojenne to już całkowita
tragedia. Jak każdy reżim, komuna
wyeliminowała wolnomularstwo ze
świadomości specznej. Utrata przez
Polskę dej części inteligencji i świat-
łych umyów, przerwanie historycznej
tradycji i kontaktów międzynarodo-
wych zatarło pamięć o idei wolnomu-
larskiej. Dodatkowo powrót do etosu
nacjonalno-klerykalno-patriotycznego
przekazywanego w pokoleniowej tra-
dycji i długoletnia kampania dezin-
formacyjna Kościoła doprowadziła
do powstania paranoidalnej wizji
wolnomularzy, mieszaniny ludowych
gus o diabłach i sknoty za nimi, czyli
wrogiem, który jest odpowiedzialny
za wszystkie nasze własne błędy. Poza
wyjątkami lumi, którzy z masonerią
zetknęli się za granicą, historykami
i bardzo niewielką grupką tych, którzy
przechowali pamięć po przodkach,
prawdziwy obraz masonerii, jej celów,
idei, etosu został całkowicie wyelimino-
wany ze świadomości społecznej. Ten
stan bardzo powoli, ale s j zmienia.
Dzięki ciężkiej pracy takich osób, jak
profesor Tadeusz Cegielski, członw
Instytutu Sztuka Królewska w Polsce,
twórców Wolnomularza Polskiego,
Wirtualnego Wschodu Wolnomular-
skiego, i innych, ta sytuacja powoli się
zmienia. Wystawy wielkie i prestowe,
jak ta w Muzeum Narodowym, w war-
szawskim Muzeum Etnogracznym
czy wystawy i odczyty w mniejszych
ośrodkach, wywołują wzrost zainte-
resowania tą tematyką. Powróciła li-
teratura faktograczna i historyczna,
wcześniej dostępna była tylko koś-
cielna, kolportująca diabelskie wizje
i amstwa. W mediach coraz cściej
pojawia s temat wolnomularstwa bez
sensacji i przekłam. To powoduje
odkłamanie i pokazuje rzeczywisty
obraz wolnomularstwa. Ludzie zaczy-
na szukać rzetelnych i prawdziwych
informacji o historii i teraźniejszości
polskiej masonerii. Rodzi się jednak
pytanie: dlaczego powolny, choć sy-
stematyczny wzrost zainteresowania
wolnomularstwem nie przekłada się
na jego liczebny rozwój?

P i s m o P r z y j a c i ó ł s z t u k i k r ó l e W s k i e j
14 w y z w a n i a w s p ó ł c z e s n o ś c i
W
ćmy jeszcze raz do czasu roz-
biorów i utraty państwowości
przez Pols. Szukając sposobów prze-
ciwstawienia się regresowi kulturo-
wemu, nieuniknionemu w zaistniałej
sytuacji politycznej, wyniesiono na
piedestkulturowy romantyzm, kieru-
c ml polską daleko i na długo poza
główny nurt postępu europejskiego.
Ważniejsze jest to, że wtedy to bodaj
w rozumieniu zbiorowości i łąccych
więzi zmitologizowane i obciążone
nad miarę reliktami szlachetczyzny po-
jęcie narodu zyskało fatalprzewagę
nad pociem społeczstwa. Zasymi-
lowanie pojęć patriotyzmu polskiego
z katolicką religijnością dodatkowo
utrudniło sprawę. Od czasów Konsty-
tucji Andersona mason miał bwier-
nym poddanym i skupionym na pracy
organicznej i społecznej obywatelem.
Obie te zasady kłóciły się i kłócą się
z etosem romantycznego powstańca
ulubionym do dziś etosem Dobrego
Polaka. To utożsamianie z romanty-
zmem, z pojęciem narodu i częstym
brakiem cech społeczeństwa trwa do
dziś. Nawet obraz wolnomularstwa,
który w polskiej literaturze i lmie
rzadko się pojawia, przesycony jest
romantyczno egzaltowanym duchem.
Przypomnijmy sobie scenę z Popiołów
czy reklamowany jako wolnomular-
ski w zamyśle lm Rękopis znaleziony
w Saragossie. Dla współczesnego czło-
wieka ten obraz zniechęca, niewiele
osób znajdzie sens w pracy nad sobą
w takiej formule. Romantyczny etos
trwa w Polsce w najlepsze. Większość
bohaterów to wojownicy, postaci tra-
giczne. Ilu znamy polskich przykła-
dów autorytetów, bohaterów życia
codziennego, którym się udało, krzy
zbudowali, odkryli i wprowadzili do
produkcji, zmienili swoją pracą świat
na lepsze? Różnica między dobrym
człowiekiem z etosu wolnomularstwa
a dobrym człowiekiem z etosu bohate-
ra polskiej literatury i procesu edukacji
jest spora.
P
rzejdo następnej ścieżki moich
poszukiwań. Zacytuję profesora
Tadeusza Gadacza: „Demokrację w jej
pierwotnej wersji, tworzoną przez
Johna Lockea i Johna Stuarta Milla,
krojono na miarę ówczesnego społe-
czeństwa. A było ono zupełnie inne.
Ojcowie amerykańskiej demokracji
mogli się odwoływać do cnót obywa-
telskich: solidarności, sprawiedliwo-
ści, pragnienia poprawy świata; dz
to pojęcia niepopularne. Mogli się
odwoływać do rynku liberalnego, któ-
rego podmiotami były jednostki. Teraz
mamy rynek neoliberalny, w którym
podmiotami są... Właściwie nie wiem
kto. Słuchac ekonomistów, nabieram
przekonania, że rynki. Rynki zrobiły
to, rynki zrobiły tamto – ale rynki to
nic innego jak grupy interew! O tyle
szkodliwe, że nie kierują się pojęciem
solidarności społecznej, odwrotnie, po
trupach dążą do osobistego dobra.
Co miał na myśli Platon, który za
demokracją nie przepadał? To,
że demokracja wymaga dojrzałych
obywateli. Niedojrzałość obywatelska
przekłada się natychmiast na niedoj-
rzałość polityków i kryzys demokracji.
Demokracja jest niczym łąka pełna
kwiatów. Ale kwiaty nie urosną na
betonie.
Dlaczego w tym miejscu przytaczam
cytat o demokracji. Dlatego, że chcę
go sparafrazować:
Wolnomularstwo jest niczym łąka
pełna kwiatów. Ale one nie urosną
na betonie.
I drugie: wolnomularstwo wymaga
dojrzałych i świadomych obywateli.
M
asoneria, tak jak demokracja,
musi być oparta na fundamen-
cie silnych cech społecznych, czy mó-
wiąc inaczej cnót obywatelskich:
solidarności, sprawiedliwości, prag-
nienia poprawy świata. A nie na etosie
wiecznie wojującego ze wszystkimi
bohatera. Ten brak cech silnie społecz-
nych, brak wspólnoty i współpracy,
przyzwolenie na strzeżone osiedla,
które dzie, a nie chron, widzi-
my nie tylko w życiu wokół nas, ale
i w loży. To obraz, który zaczyna się
na w s p ó l n y m sprzątaniu i dba-
niu o w s p ó l n e dobro, poprzez
partykularyzm i podziały, po nie do
końca przez wszystkich zrozumiany
w s p ó l n y etos wolnomularza pol-
skiego, który tworzymy w s p ó lnie
i w s p ó l n ie jesteśmy za niego
odpowiedzialni.
N
a fali zainteresowania tym te-
matem przeczytałem z uwagą
felieton profesor Agaty Bielik-Robson
o żnicach w strukturze speczeństwa
w Polsce i na Zachodzie. Nie będę tu
przytaczał dość długich wywodów,
spróbu tylko przytoczyć główne tezy.
Jako o klasie średniej w Polsce możemy
wić o inteligencji w odróżnieniu od
mieszczaństwa na Zachodzie. Są to
zupnie inne grupy społeczne. Zbu-
dowane na innych etosach. Inteligencja
jako klasa ludzi dobrze wykształconych,
ale biednych, a może lepiej powiedzieć
od czasów rekwizycji po powstaniach
w XIX wieku niedbacych o dobra
materialne zaangażowanych w dzia-
łalność polityczną, głównie opozycyjną
jest charakterystyczna dla Europy
Wschodniej, a ównie Polski*. Miesz-
czstwo zachodnie ma olbrzymie tra-
dycje w walce o własne prawa, dobrą
pozycję materialną i uznanie dla kul-
tury, sztuki, ale i wygody. Charaktery-
zuje setosem własnej pracy i silnych
związków społecznych. Na tym aśnie
mieszczaństwie i jego tradycjach opie-
ra się głównie siła wolnomularstwa
zachodniego. Tej warstwy społecznej
w Polsce prawie nie ma. Jej odradzanie
się w okresie międzywojennym znisz-
czyła wojna i okres powojenny. Kto nie
zginął, ten wyjechał.
Wolnomularstwo to ulepszanie świata przez
samodoskonalenie jednostki. To pielęgnowanie
naturalnej adogmatycznej duchowości opartej
onajwyższe wartości humanizmu.
15
W o l n o m u l a r z P o l s k i W i o s n a 2 0 1 5 n u m e r 6 2
w y z w a n i a w s p ó ł c z e s n o ś c i
Ś
ledząc te trzy źródła problemów
zanik wolnomularstwa i idei
wolnomularstwa w świadomości spo-
łecznej Polaw, różni w etosie
dobrego bohaterskiego, walczącego
Polaka i dobrego budowniczego,
obywatela wolnomularza oraz brak
fundamentów i słabość życia społecz-
nego w Polsce, powracam do spraw
wolnomularstwa.
D
ziś w Polsce powinniśmy za-
stanowić się, do kogo i jak
kierow nasze zaproszenia. Wo-
ł nas jest pogoń za pieniądzem,
zanik zainteresowania drugim czło-
wiekiem, zanik więzi specznych.
Jeżeli chcemy, żeby wolnomularstwo
spełniało swo misję, nie obrażajmy
się na ten świat zewnętrzny. Zacho-
wując cy bagaż tradycji, zasad, cą
istotę wolnomularstwa, bierzmy pod
uwagę wszystkie te zewnętrzne uwa-
runkowania. Naszą „ofertę”, czyli
informac o ideach i celach, opi-
sujmy innym językiem, kry trafi
do współczesnych nam Polaków.
Weźmy pod uwa te wszystkie na-
sze polskie drogi i uwarunkowania,
one bowiem wyjaśniają często to, co
dzieje s w skali makro w naszym
wolnomularskim świecie.
W
olnomularstwo to ulepszanie
świata przez samodoskonalenie
jednostki. To pielęgnowanie natural-
nej adogmatycznej duchowości opar-
tej o najwyższe wartości humanizmu.
Jednocznie to także wielka szkoła ży-
cia społecznego, oparta o zasadę bycia
dobrym i lojalnym obywatelem. Opar-
ta o tolerancję, solidarność, sprawied-
liwość. To wielkie hasła: WOLNĆ,
RÓWNOŚĆ, BTERSTWO, rozu-
miane jako wolność myśli i poglądów
wynikająca z wewnętrznej mądrości
i niezależności sądów. To równość
wobec możliwości, ale i wobec obo-
wiązków. To braterstwo poglądów
mające dopingować i motywować.
To praca i budowanie zamiast walki.
To umiejętność słuchania i budowa-
nia ze słów i szanowania słowa. To
praktyczna znajomość żnicy między
Przywódcą i Przewodnikiem.
Nie da sbudow wolnomularskiej
duchowości i cnót bez wrażliwości
społecznej, bez wrażliwości na dru-
giego człowieka, bez własnej obowiąz-
kowości wobec drugiego człowieka.
Nie da się budować wspólnej Europy,
nie da się być współczesnym Europej-
czykiem bez wrażliwości społecznej,
bez wrażliwości na drugiego czło-
wieka, bez własnej obowiązkowości
wobec drugiego człowieka.
Nie każdy musi, a nawet powiem,
że nie każdy powinien być wolno-
mularzem. Mimo tak bogatej róż-
norodności tego ruchu, nie mamy
patentu na jedną prawdę. Jesteśmy
tylko , a może a ż j e d n ą z dróg
świadomego rozwoju człowieka. Idąc
z zaangowaniem drogą wolnomular-
skiego rozwoju, stosując wolnomular-
ską metodę, idziemy ku Prawdzie, ku
wewnętrznej mądrości, wrażliwości,
harmonii.
Z
aproszeni wchodzimy do loży,
kra jest wolnomularskim
światem. Przez wieki była tyglem
i laboratorium idei przemian i po-
stępu. Była poligonem społecznych
przemian. Dziś także memy zgodnie
z naszymi zasadami zmieniać współ-
czesnego człowieka na lepsze. I zgod-
nie z tytułem tej konferencji działać
tak, aby Świat był jak loża.
Nie wiem, czy to możliwe, czy nasza
siła oddziaływania wystarczy, czy znaj-
dziemy język naszych idei zrozumiały
dla współczesnego świata. Ale pierw-
szym krokiem zawsze jest zrozumie-
nie, chęć i determinacja, z której rodzi
się spójna idea. Do wniosków i decyzji
wszystkich zapraszam samodzielnie.
I jeszcze zgodnie z założeniami tych
przemyślpytanie o cel, sens, lozo-
ę istnienia współczesnej masonerii.
Mimo różnic w stosunku do po-
jęcia duchowości, do pojęcia
Wielkiego Architekta, do ateistów
i członkostwa kobiet, łączy nas od-
powiedzialność, która na nas, wol-
nomularzach współczesnych ciąży
od wieków. Jest to odpowiedzialność
za ciągłość zasad Sztuki Królewskiej.
Już w treści Regiusa z 1390 roku jest
mowa o tym, że znajomość Sztuki,
rozumiana jako znajomość pojęcia
harmonii, uczy nawet władców rzą-
dzenia dobrego i sprawiedliwego, śred-
niowieczne statuty masońskie mówią
także, a potraktujmy te słowa, jak na
spadkobierców duchowej alchemii
przystało, jako symbol:
Bądźcie lojalni względem siebie, to jest
wobec każdego mistrza i towarzysza
w sztuce, a postępujcie wobec niego tak,
jak chcielibcie, by on postępow wobec
was; niech żaden mistrz nie podejmuje
się pracy, której nie jest w stanie dopro-
wadzić do końca; niech mistrz uczci-
wie i lojalnie wypłaca wynagrodzenie
czeladnikom, jak wymaga tego dobry
obyczaj sztuki; niech żaden mistrz ani
inny członek cechu nie odbiera pracy
drugiemu, chyba że ten nie może jej
ukończyć; niech mularz podejmie życz-
liwie każdego kolegę przybywającego
z obcego kraju, da mu pracę przynaj-
mniej na dwa tygodnie, a jeśli zabraknie
dla niego kamienia, niech wspomoże
go pieniędzmi, tak by mógł dotrzeć do
najbliższej loży.
Czy w dobie zjednoczonej Europy
te zasady utraciły cokolwiek ze swojej
uniwersalności?
Czy w dzisiejszej Polsce te zasady
nadal ważne i potrzebne? Czy ich
stosowanie może coś zmienić?
Odpowiedzi zostawiam Czytelni-
kom.
Tomasz Szmagier
Instytut Sztuka Królewska w Polsce,
Wielki Wschód Polski. Referat wygło-
szony podczas konferencji naukowej
w Muzeum Narodowym.
*W tym kontekście prof. Ludwik
Hass pisał o tzw. pruskiej drodze do
kapitalizmu państw i społeczeństw na
wschód od Łaby, red. WP.
P i s m o P r z y j a c i ó ł s z t u k i k r ó l e W s k i e j
16 s u k n i a i f a r T u s z e k
Mirosława Dołęgowska-Wysocka: Drogie siostry,
przedstawiłyście bardzo dobrze przyjęty referat
o wolnomularstwie kobiecym na konferencji
zorganizowanej w Muzeum Narodowym z okazji
zakończenia wielkiej wystawy „Masoneria Pro
Publico Bono
Ewa Jaśkowska: Znakomita wystawa i bardzo interesu-
jąca konferencja! Z zadowoleniem obserwujemy, że dzięki
coraz liczniejszym publikacjom i inicjatywom przybliża-
jącym historię i idee ruchu masońskiego, takimi jak coraz
częstsze obiektywne artykuły w prasie, audycje radiowe
i telewizyjne, a ostatnio wystawy i konferencje publiczne,
spojrzenie społeczeństwa polskiego na wolnomularstwo
stopniowo „normalnieje. Jednak wolnomularstwo kobiece
jest ciągle zbyt mało obecne.
Małgorzata Misiuna: No właśnie, sądzimy, że powodem
jest po prostu brak wiedzy na ten temat, jako że ruch ten
jest stosunkowo młody, istnieje bowiem dopiero od 1945
roku. Oczywiście, mówo samodzielnym i pełnopraw-
nym wolnomularstwie żeńskim, pomijając kobiece loże
adopcyjne i wolnomularstwo mieszane. Postanowiłyśmy
lukę uzupełnić. W pierwszej części naszego referatu na-
kreśliłyśmy krótką historię masonerii żeńskiej i informacje
o istnieniu w naszym kraju regularnych lóż zrzeszających
wyłącznie kobiety. W drugiej części referatu szukałyśmy
odpowiedzi na to, jak ruch wolnomularski wpisuje się we
współczesność.
Jakie kierowały Wami motywacje?
EJ: Gdy pisałyśmy ten referat, chodziło nam, między inny-
mi, o przekazanie rzetelnej informacji o wolnomularstwie
żeńskim, co jeszcze nie jest faktem powszechnie znanym,
oraz wskazanie na istnienie współcześnie możliwości
wyboru między obediencjami mieszanymi lub wyłącznie
żeńskimi. Naszym zdaniem, dzięki istnieniu tego wyboru,
kOBieTy
MusZĄ MieĆ prawO wyBOru
r o z m o w a z e w ą J a ś k o w s k ą
z w i e l k i e J Ż e ń s k i e J l o Ż y f r a n c J i
o r a z d r m a ł g o r z a T ą m i s i u n ą
z i n s T y T u T u s z T u k a k r ó l e w s k a
w p o l s c e

17
W o l n o m u l a r z P o l s k i W i o s n a 2 0 1 5 n u m e r 6 2
s u k n i a i f a r T u s z e k
nazwa ruchu „wolne-mularstwooraz hasła Wolność
Równość Braterstwo, nabierają wreszcie pełni swego
przesłania. Zapis z Konstytucji Andersona z 1723 roku,
zabraniający przyjmowania do wolnomularstwa kobiet
został społecznie unieważniony poprzez wzrost ich pozycji
w świecie współczesnym. Oczywiście dotyczy to państw
o ustroju demokratycznym. Teraz mamy wolność wyboru,
równość traktowania oraz braterstwo łączące wszystkich
wolnomularzy bez względu na płeć czy przekonania.
O co chodzi współczesnym masonkom?
EJ: Opcz wspólnego wszystkim wolnomularzom ogól-
nego celu doskonalenia siebie i świata, wolnomularstwo
żeńskie stawia sobie za cel kształtowanie kobiet światłych
i otwartych na otaczający je świat. Szczególny nacisk kła-
dzie na umiejętność samodzielnego myślenia i krytycyzm
wobec obowiązujących mód. Uczy rzetelnej i obiektywnej
analizy zjawisk.
Czy istnieje jakaś specyka lóż żeńskich?
MM: Pod względem wyznawanych zasad etycznych nie
ma żadnych żnic między nami. Wszyscy masoni wyznają
te same uniwersalne wartości, zaczerpnięte przez wolno-
mularstwo z różnych tradycji, między innymi biblijnych,
religijnych, ezoterycznych, rozmaitych koncepcji lozo-
cznych itp. Nie ma też własnej specyki organizacyjnej.
Wolnomularstwo żeńskie jest jedną z form organizacyjnych
całego światowego ruchu. Loże żeńskie pracują na identycz-
nych zasadach jak loże męskie czy mieszane. Oczywiście
istnieją między obediencjami wolnomularskimi żnice
w praktykowanych rytach czy stosunku do transcendencji,
ale to już inny temat, który nie ma nic wspólnego z płcią.
Czy Waszym zdaniem masoneria ma sens we
współczesnym, pędzącym przed siebie świecie?
MM: Widocznie tak, skoro istnieje już od trzech wieków
i ciągle trwa. W naszym regionie geograczno-politycznym,
czyli Europie Środkowej, masoneria odrodziła się po
długim okresie zakazu natychmiast jak tylko stało się to
możliwe. Wolnomularstwo ma sens, bowiem odpowiada na
podstawowe ludzkie potrzeby. Ludzie od zarania dziejów
próbowali zrozumieć naturę wszechświata i poszukiwali
odpowiedzi na pytania dotyczące sensu życia. Podobnie
jest i dzisiaj, mimo że w naszym zabieganym współczes-
nym świecie tych „poszukującychjest zapewne nieco
mniej. Wolnomularstwo dzisiaj nie jest już tak liczne jak
w XIX wieku w czasach swojego rozkwitu. Jednak ta
odwieczna potrzeba duchowości nigdy nie przestała i nie
przestanie istnieć. Masoneria nie była i nie będzie nigdy
ruchem masowym, ponieważ dociera jedynie do ludzi
świadomych takiej potrzeby.

P i s m o P r z y j a c i ó ł s z t u k i k r ó l e W s k i e j
18 s u k n i a i f a r T u s z e k
Czym dzisiaj jest wolnomularstwo? Czy można je
jakoś opisać?
MM: Łatwiej jest powiedzieć, czym nie jest. Na pewno
nie jest religią, nie jest systemem lozocznym, nie jest
także klubem towarzyskim. Naszym zdaniem, wolnomu-
larstwo jest sposobem życia wypracowywanym w lożach
przy pomocy specycznej metody, jaką jest odkrywanie
przesłania określonych symboli i praktykowanie rytuału.
Loże „niszami ekologicznymi”, które pozwalają zatrzym
się w pędzie codzienności i zastanowić się nad wieloma
ważnymi kwestiami. Reeksja lożowa przyczynia się do
prowadzenia bardziej rozumnego, kulturalnego i godnego
życia człowieka w społeczeństwie.
Czy ten sposób życia nie wydaje się dzisiaj
anachroniczny?
EJ: Wręcz przeciwnie! Wolnomularze, kultywując
w lożach uniwersalne, ponadczasowe wartości, są ludźmi
bardzo aktywnie włączonymi w życie współczesne. Do
masonerii należą ludzie wykształceni i na ogół zaanga-
żowani społecznie. Podstawowym kryterium przyjęcia
do wolnomularstwa jest to, aby byli to ludzie „wolni
i dobrych obyczajów. Paradoksalnie, wolnomularstwo
oparte na przekazie tradycji pozwala inicjowanym lepiej
odnaleźć się we współczesności. Połączenie tradycji ze
współczesnością pozwala masonerii nie tylko trwać, nie
tylko nadążza zmianami, ale także często stać na ich
czele, co udowodna historia.
Jeśli wolnomularstwo żeńskie nie ma swojej
specyki, to po co je w ogóle tworzyć?
MM: Po prostu po to, aby dkobietom wybór! Współ-
cześnie w krajach demokratycznych możliwość wyboru
stała się cywilizacyjnym standardem i jedną z wartości
naczelnych. Uważamy, że w wolnym świecie kwestie wy-
boru sposobu samorealizacji czy sposobu życia, podobnie
jak wyznania lub jego braku, należą do sfery intymnej
i indywidualnej decyzji każdego człowieka. Dla pełnej
jasności, wybór wolnomularstwa żeńskiego nie ma nic
wspólnego z feminizmem, przynajmniej w jego skrajnym
ujęciu, chociaż kwestie kobiece i obrona ich praw leżą nam
szczególnie na sercu.
Na koniec pytanie praktyczne: jak można wstąpić do
loży kobiecej?
EJ: Jeszcze nie tak dawno najczęściej stosowaną drogą
było zaproszenie sprawdzonych osób o wysokich kwalika-
cjach moralnych. Dzisiaj, w dobie Internetu, bardzo często
zainteresowane osoby same zgłaszają swoje kandydatury.
Najczęściej, poprzez skrytki pocztowe na naszych stronach
Marcello Bacciarelli, Portret Anny ze Scypionów
Konstantowej Szaniawskiej,

SIOSTRY
SWOBODY
WITAJCIE SIOSTRY SWOBODY,
WITAJCIE W ŚWIĄTYNI CHWAŁY,
KTÓRĄ RĘCE ŚWIĘTEJ ZGODY
DLA DOB ŚWIATA ZDZIAŁAŁY!
WNOŚCIE Z BTNIMI OFIARY
PODSTAWY CNOTY TARZY
I ÓŻCIE NA NICH TE DARY
CO ZDOBIĄ WOLNYCH MULARZY!
OD WAS TYTUŁ WSŁAWIONEJ,
WDZIĘCZNE CÓRKI, TKLIWE MATKI,
DOBRE PANIE, TKLIWE ŻONY,
KOCHACE KJ SARMATKI.
Anonimowy wiersz
dla masonek z loży EDEN
z okresu Księstwa Warszawskiego
19
W o l n o m u l a r z P o l s k i W i o s n a 2 0 1 5 n u m e r 6 2
s u k n i a i f a r T u s z e k
internetowych. Oczywiście, kda kandydatka godzi się
na pewne procedury sprawdzające, które obowiązywały
w wolnomularstwie od zawsze. Członkiem zrzeszenia nie
może być np. osoba karana bądź osoba związana z partiami
politycznymi o radykalnych poglądach, czy też taka, która
nie wykazuje sprzymiotami, które określamy jako przy-
należne osobie „wolnej i dobrych obyczajów.
MM: W Polsce istnieją obecnie dwie loże żeńskie i obie
w Warszawie: Prometea, utworzona w 2000 roku i Gaja
Aeterna powstała 10 lat później, w 2010 roku. Obie loże
organizacyjnie należą do Wielkiej Żeńskiej Loży Francji*.
Polskie wolnomularki pracują nad utworzeniem trzeciej
loży poza Warszawą, co jest warunkiem powstania pierw-
szej w historii wolnomularstwa polskiego obediencji
kobiecejWielkiej Żeńskiej Loży Polski. W Warszawie
trwają także prace Budowy Loży Doskonałości Wrota
Kosmosu, która umożliwia mistrzyniom wolnomularskim
dalsze doskonalenie reeksji wolnomularskiej w lożach
wyższych stopni od 4 do14 stopnia Rytu Szkockiego,
Dawnego i Uznanego.
To gdzie konkretnie mają pukać zainteresowane
panie?
Kontakt z lożami: www.lozaprometea.pl i www.lozagaja.pl
Dziękuję za rozmowę!
Mirosława Dołęgowska-Wysocka
E
wa Jkowska wolnomularka francuska i polska od 28
lat. Inicjatorka powstania masonerii kobiecej w Polsce.
Pierwsza Czcigodna Mistrzyni loży Prometea na Wschodzie
Warszawy, była Czcigodna Mistrzyni lożyża Wiatrów
na Wschodzie Paryża, której celem jest rozsiewanie idei
wolnomularstwa kobiecego po całym świecie. Conkini
Instytutu Sztuka Królewska w Polsce.
M
ałgorzata Misiuna polska wolnomularka od
19 lat. Siostra założycielka loży Prometea i jej
trzecia Czcigodna Mistrzyni. Siostra założycielka loży
Gaja Aeterna i jej pierwsza Czcigodna Mistrzyni. Prze-
wodnicząca Budowy Loży Doskonałości Wrota Kosmosu
w Polsce. Członkini Zarządu Instytutu Sztuka Królewska
w Polsce.
*Na łamach Wolnomularza Polskiego” wielokrotnie pisaliśmy o wolnomularstwie kobiecym w Polsce i na świecie.
PRZYPOMNIJMY NAJWAŻNIEJSZE PUBLICJE:
•Mirosława Dołęgowska-Wysocka, Suknia i fartuszek, kartki z dziejów wolnomularstwa kobiecego, WP 50 (wiosna
2012)
•Mirosława Dołęgowska-Wysocka, Moja Francja, mój Paryż, WP 51 (lato 2012)
•IZIS, Loże bliźniacze Wielkiej Żeńskiej Loży Francji, WP 51 (lato 2012)
•Z masonkami jest mi po drodze, rozmowa z dr Mirosławą Dołęgowską-Wysocką, WP 53 (zima 2012/13)
•20 lat z masonkami, rozmowa z dr Mirosławą Dołęgowską-Wysocką, WP 55 (lato 2013)
•IZIS Iusta, Świadomość Gai, WP 57 (zima 2013/14)
•DrMałgorzata Misiuna, Loże kobiece, nowe zjawisko w historii wolnomularstwa polskiego, WP 59 (lato 2014)
•Mirosława Dołęgowska-Wysocka, Jadwiga Marcinkowska, konspiratorka i joginka w fartuszku, WP 59 (lato 2014)
•IZIS Iusta, Gaja w ponowoczesności, miejsce wolnomularstwa w czasach współczesnych, WP 61 (zima 2014/15)
•Mirosława Dołęgowska-Wysocka, Prometeusz i Hermes w świecie i loży, WP 61 (zima 2014-15).


P i s m o P r z y j a c i ó ł s z t u k i k r ó l e W s k i e j
20
ierry Guillemot: To wielka przyjemność
gościć panią. Jest pani Wielką Mistrzynią
Wielkiej Narodowej Żeńskiej Loży Francji…
Nie, powiedziałem głupstwo… to trudne, proszę
powiedzieć, kim Pani dokładnie jest?
Catherine Jeannin Naltet: Wielką Mistrzynią Wielkiej
Żeńskiej Loży Francji.
O, właśnie, dziękuję.
Jestem przewodniczątej obediencji, która grupuje 440
mniejszych stowarzyszeń, to znaczy lóż, i skupia ponad
14 tysięcy sióstr.
14 tysięcy sióstr – we Francji?
We Francji i na świecie.
Kogo nazywa Pani siostrami?
Jesteśmy dla siebie siostrami.
Rozumiem. Czyli 14 tysięcy sióstr. To raczej dużo.
O tak, to całkiem spory dom. Co do wielkości jesteśmy
– zdaje się – czwartą lub piątą obediencją francuską.
Co to znaczy obediencją?
Obediencja to jednostka organizacyjna wolnomularzy
i wolnomularek. We Francji istnieje kilka obediencji, wy-
mienię tylko niektóre: Wielki Wschód Francji, Wielka Loża
Francji, Le Droit Humain, Wielka Loża Narodowa Francji.
I może Pani tak o tym otwarcie mówić?
Oczywiście, otrzymałam pozwolenie, na mocy którego
ja i jeszcze kilka sióstr z zarządu możemy wypowiadać się
w imieniu Wielkiej Żeńskiej Loży Francji.
Myślałem, że wolnomularstwo jest tajną organizacją,
a Pani mówi o stowarzyszeniu, o zarządzie,
o przewodniczących. Kim dokładnie Pani jest?
Na czym polega Pani praca? Myślałem, że Wielka
Mistrzyni to ktoś w rodzaju guru.
Ależ skąd! Niestety, i na szczęście, bo nie sądzę, żebym
osiągnęła taki poziom, żeby móc narzucić sobie rolę guru
czy „wielkiej kapłanki”. Jestem po prostu przewodniczącą
zarządu, którego zadaniem jest wprowadzanie w życie
decyzji przegłosowanych przez deputowane lóż podczas
wspólnych obrad. To moja jedyna rola. Potem zdaję z tego
sprawozdanie radzie federalnej. Ponadto mogę robić to,
co dzisiaj, to znaczy móww imieniu loży i mogę Panu
powiedzieć, że nie mamy nic do ukrycia i że ten mit ta-
jemnicy zaczyna nam coraz bardziej ciążyć.
A co Panie różni – proszę wybaczyć to pytanie – od
mężczyzn? To znaczy chciałem zapytać, co Panie
różni od męskich lóż?
To jest wybór. Na początku wolnomularstwo speku-
latywne, które powstało w XVIII wieku w Anglii, było
zarezerwowane dla mężczyzn. We Francji było trochę
inaczej dzięki kobietom-erudytkom i salonom w epoce
s u k n i a i f a r T u s z e k
Catherine Jeannin Naltet, Wielka
Mistrzyni Wielkiej Żeńskiej Loży
Francji udzieliła wywiadu francuskiemu
kanałowi telewizyjnemu TV7 Bordeaux
(wrzesień 2014). Jedna z sióstr z lóż pol-
skich – Gai Aeterny i Prometei - prze-
tłumaczyła tę rozmowę i umieściła na
stronach FB obu kobiecych warsztatów
wolnomularskich. Publikujemy materiał
za ich zgodą. Dziękujemy.
REDAKCJA
MasOnki
nie MaJĄ nic DO ukrycia*
21
W o l n o m u l a r z P o l s k i W i o s n a 2 0 1 5 n u m e r 6 2
s u k n i a i f a r T u s z e k
Oświecenia. Były kobiety związane z dworem francuskim,
które zostały inicjowane, więc w przypadku Francji możemy
mówić o wolnomularstwie kobiecym już od XVIII wieku.
Jesteśmy ich spadkobierczyniami. Różnica jest więc taka,
że w Anglii loże nie dopuszczają kobiet, we Francji zaś
istnieją obok siebie obediencje kobiece, jak nasza, oraz
obediencje mieszane, gdzie kobiety i mężczyźni pracują
razem. Wielka Żeńska Loża Francji przyjmuje wyłącznie
kobiety, ale mężczyźni są mile widziani jako goście na na-
szych pracach, pod warunkiem, że też wolnomularzami.
Właśnie, à propos prac – poza tym, że przyjemnie
jest spotkać się w swoim gronie, jakie są wasze cele
i zadania? Po co się spotykacie?
Postaram się wytłumaczyć. Po pierwsze, chodzi o po-
szukiwanie sensu dla samego siebie, o pogłębianie tego,
co nazywamy sensem życia pracujemy nad tym poprzez
rytuał i reeksję nad symbolami. Praca ta może też mieć
wymiar społeczny, międzyludzki, ale z ważnym zastrze-
żeniem nie poruszamy nigdy tematów politycznych ani
religijnych.
Ciekawi mnie, czy jest to praca indywidualna, czy
też stawiacie sobie również za cel wpływanie na
społeczeństwo? Tworzycie obediencję kobiecą, więc
skoro istniejecie i rozwijacie się, to może dzieje się
tak dlatego, że kobieta zajmuje dziś nowe miejsce
w społeczeństwie? Miejsce, którego nie miała na
początku wieku i wcześniej – i to może właśnie
dzięki wam i waszej pracy?
Cóż, mamy swój udział w pracy, która toczy się na innym
poziomie na poziomie narodowym. Wiele organizacji
feministycznych nad tym pracuje.
Czy jesteście feministkami?
Jest wśród nas spora liczba feministek.
Ale nie tylko?
Nie tylko, oczywiście. Jest też wiele osób, dla których
ważniejsza jest praca nad rozwojem duchowym. Osoby po-
szukujące to termin, którym okrliłabym wolnomularzy.
Pracujemy jednak wiele nad zagadnieniami społecznymi.
Jesteśmy też upoważnione przez nasz Europejski Instytut
Wolnomularski do współpracy z władzami europejskimi.
Bierzemy udział w życiu Europy, pracując nad ważnymi
zagadnieniami, na przykład w zeszłym roku opracowałyśmy
raport o solidarności międzypokoleniowej, o wzroście
populizmu w Europie. Pracujemy także nad kwestiami
związanymi z laickością, a przede wszystkim nad zagad-
nieniami związanymi z prawami kobiet.

P i s m o P r z y j a c i ó ł s z t u k i k r ó l e W s k i e j
22 s u k n i a i f a r T u s z e k
Mówi Pani, że nie zajmujecie się polityką, ale
przygotowując się do wywiadu, przeszukałem
waszą stronę internetową i przeczytałem, że
jedna z waszych sióstr – pani Barèges, burmistrz
Montauban – w przemówieniu sprzed kilku dni
ostrzega przez masową imigracją, które jej zdaniem
jest zagrożeniem dla rdzennych mieszkańców
Montauban. Ostro zaprotestowałyście. Dlaczego?
Cóż, jako polityk i wolna kobieta ma prawo się wypowia-
dać i ja nie odbieram jej tego prawa, ale wypowiedziane
treści są w sprzeczności z naszymi założeniami i przeko-
naniami. Są to wolność, równość, braterstwo, tolerancja.
Sprzeciwiamy się każdej dyskryminacji, czy to na tle et-
nicznym, religijnym czy jeszcze innym. A w momencie, gdy
stygmatyzuje się jakąś grupę, trzeba zadać sobie pytanie,
czy da się pogodzić swoje przekonania polityczne z war-
tościami kultywowanymi przez wolnomularstwo.
Jesteście przeciwniczkami Frontu Narodowego,
dobrze rozumiem?
Żadna teoria polegająca na nienawiści wobec innego, na
wykluczeniu, nie da się pogodzić z humanistycznymi war-
tościami wolnomularstwa. W wolnomularstwie nazywamy
się braćmi i siostrami, bo braterstwo to wartość, zgodnie
z którą chcemy żyć. To nie tylko słowa. Podstana-
szych wszystkich dążjest żenie do lepszej ludzkości,
opartej na braterstwie. Doskonalenie ludzkości zaczyna
się od doskonalenia jednostek, nas samych. To jest cel
wolnomularstwa od samego początku, od XVIII wieku.
Tamto wolnomularstwo ukonstytuowało się po wojnach
religijnych i wojnach domowych w Anglii. W lożach spo-
tykały się osoby, które w inny sposób by się ze sobą nie
zetknęły, i które dzięki temu mogły się pojednać.
Zadam już ostatnie, krótkie pytanie – czy łatwo
jest do was dołączyć, gdyby jakaś kobieta chciała to
zrobić?
Łatwo jest się z nami skontaktować. Mamy stronę inter-
netową: www.gl.org, więc w każdej chwili można do nas
dotrzeć, dowiedzieć się czegoś, napisać do nas, bo adres
jest podany. Ale to nie służy wyłącznie rekrutacji jest
też potrzebne, żeby wić o tym, że wolnomularstwo nie
ma nic do ukrycia. Od publiczności, która przyjdzie na
spotkanie ze mną oczekuję, że zada mi dowolne pytania,
a ja postaram się wyczerpująco na nie odpowiedzieć.
Bardzo Pani dziękuję.
To ja dziękuję. #
*Tytuł nadany przez redakcję Wolnomularza Polskiego
23
W o l n o m u l a r z P o l s k i W i o s n a 2 0 1 5 n u m e r 6 2
w o k ó ł c h a r l i e h e b d o
W
e wtorek 13 stycznia wsia-
dałam do samolotu Air-
France lecącego do Paryża
i miałam jeszcze „w owie” obrazy
z niedzielnych manifestacji. Podo-
bał mi się zwłaszcza jeden widok:
z pomnikiem, niebieskim niebem
i trójkolorową agą. W samolocie
zobaczyłam, że podobało się ono
nie tylko mnie: widniało ono w całej
okazałości na czołówce wtorkowego
„Le Monde” (patrz fot.). Zamachowi
na redakc tygodnika satyrycznego
CHARLIE HEBDO” poświęc „Le
Monde” cały odrębny dodatek. Zagłę-
biłam się zwłaszcza w jeden artykuł,
w którym postawiono tezę, bliską
mojemu rozumieniu i odczuwaniu, że
minione wydarzenia należały do tych,
które konstytuowały Francję, a być
może i Europę, jak zdobycie Bastylii
rozpoczynające Wielką Rewolucję
Francuską z jej hasłami Wolności,
Równości i Braterstwa.
Nie wiedziałam wówczas, że w tym
samym czasie na Rue de Cadet, w sie-
Na co dzień nie pamiętamy o tym, że oddychamy. Po prostu oddychamy. Gdy zaczyna brako-
wać tlenu, gdy zaczynamy się dusić, przypominamy sobie, że bez powietrza i tlenu nie ma życia. Tym
tlenem dla demokracji są hasła republikańskie i wolnomularskie zarazem: Wolność, Równość, Braterstwo. Wraz
z Paryżem odetchnęła pełną piersią cała Europa. I niezależnie od tego, co będzie dalej, w ten dzień, w dzień 11
stycznia 2015 r., tak jak w USA 11 września 2001 r., zaczęło się dla nas wszystkich Coś Nowego. #
nOwa FrancJa,
nOwa eurOpa?




P i s m o P r z y j a c i ó ł s z t u k i k r ó l e W s k i e j
24 w o k ó ł c h a r l i e h e b d o
dzibie Wielkiego Wschodu Francji,
ma posiedzenie loży Roger Leray,
której członkiem był Bernard Maris,
jeden z zamordowanych redaktorów
CHARLIE HEBDO. Czcigodny
Mistrz loży Jean-Francais Dauriac
zaprosił na prace siostry i braci ze
wszystkich francuskich obediencji
po to, aby uczcić pamięć brata Maris,
w im ideałów wolności i świecko-
ści republiki (Wspomnienia o wujku
Bernardzie, czyt. na str. 26-27). Ja
wraz z siostrą Ewą i Wandą uczestni-
czyłam wieczorem tego samego dnia
w pracach loży żobnej za siostrę
Dominique Darbois, podróżniczkę,
pisarkę, reporterkę, wielką przyjaciół-
kę Polski, należącą m.in. do paryskiej
loży ża Wiatrów, w której były
inicjowane pierwsze polskie masonki.
Następnego dnia po przylocie,
w środę 14 stycznia, CHARLIE
HEBDO” miał zostać wydrukowany
w 3-milionowym nakładzie. W pla-
nach miałam rzecz jasna kupienie
pisma na wieczną rzeczy pamiątkę.
Wysam na umówione spotkania
przed południem i jpo kwadran-
sie zdałam sobie sprawę, że niczego
nie kupię. Po tygodnik ustawiały się
kolejki od samego rana, a ja czytałam
na kolejnych kioskach kolejne kartki,
że CHARLIE est ni. Poprosiłam
w końcu pewnego miłego kioska-
rza, by zapozował mi do zdjęcia „dla
Polski”. Uśmiechnął się tylko. Potem,
wałęsając się po Paryżu, robiłam zdję-
cia to adze francuskiej zawieszonej
u jakiegoś bukinisty nad Sekwaną, to
policjantom na motorach, którym
cyknęłam fotkę zanim zdążyli się na
mnie zeośc, to barierkom wokół
katedry Notre Dame i ochroniarzom
sprawdzającym torebki turystom,
chcącym zwiedzić ten obowiązkowy
punkt wycieczek w Paryżu.
CHARLIE był wprost lub w pod-
tekstach wszystkich toczonych
przeze mnie rozw. I tak właśnie
się dzieje w chwilach najwkszych
wydarzeń w historii: obiektu me
nie b już nigdzie, bo w rzeczywi-
stci znajduje s wsdzie, prze-
nika do serc i umysłów świadków


25
W o l n o m u l a r z P o l s k i W i o s n a 2 0 1 5 n u m e r 6 2
w o k ó ł c h a r l i e h e b d o
wydarz, stając się częścią żywej
historii ludzkości.
Także w siedzibie Wielkiej Żeńskiej
Loży Francji przy Rue de Charonne
na tablicy ogłoszeń ujrzałam napis „Je
suis CHARLIE”. Wszystkie (oprócz
narodowej) obediencje masonerii
francuskiej, w tym moja własna
Wielka Żeńska Loża Francji, wydały
wspólną Deklarację przeciwko fana-
tyzmowi religijnemu, przybierające-
mu skrajpostać terroryzmu i po
raz kolejny podkreśliły przywiązanie
wolnomularstwa do idei demokracji,
tolerancji, laickości. Na samym po-
czątku prac Wielkiej Loży uczciłyśmy
minutą ciszy oary z CHARLIE
HEBDO”. Siostra prowadząca obrady
podkreśliła, że nasza obediencja do-
stała wyrazy poparcia i współczucia
dosłownie z całego świata.
Nie wiedziałam, że trasa autobusu
AirFrance wiedzie niedaleko redakcji.
W pewnym momencie zobaczyłam
wielki napis: CHARLIE HEBDO, po-
tem dostrzegam płot i tysiące, tysiące
kwiatów i palących się zniczy. I to jest
ostatni widok, który zapamtałam
z Paryża. Aparatu nie zdążyłam wy-
ciągnąć, ale to niezrobione zdjęcie
pozostanie na zawsze we mnie.
Mirosława Dołęgowska-Wysocka


P i s m o P r z y j a c i ó ł s z t u k i k r ó l e W s k i e j
26 w o k ó ł c h a r l i e c h e b d o
W
swoich analizach Bernard często pochylał się
nad problemami związanymi z kryzysem nan-
sowym ostatnich lat, jego uwarunkowaniami
społecznymi i politycznymi, oraz nad jego wpływem na
kształt demokracji. Istotnym punktem tych rozważań była
między innymi rola mediów. Uważał, że prawdziwą bolączką
naszych czasów jest dyskurs bazujący na emocjach, który
zaczął wypierać dyskurs wyważony i racjonalny. Przyczyn
takiego stanu rzeczy Bernard Maris dopatrywał się w na-
rastającym tempie, jakie sami narzucamy sobie i naszej
rzeczywistości, a którego efektem jest trywializowanie coraz
większej liczby zagadnień przez media. A ponieważ media
dziś w większym stopniu niż dawniej – kształtują opinię
publiczną, owa bezreeksyjna często pogoń za sensacją
sprawia, że coraz mniej uwagi zwracamy na otaczający nas
świat, a przede wszystkim na drugiego człowieka.
Wielokrotne podkreślanie znaczenia uważnej pracy
i spokojnej reeksji cechowało zawodowe i wolnomular-
skie rozważania Bernarda. W ostatnich miesiącach szukał
odpowiedzi na pytanie: „czym jest Francja?”, i pytanie to
stanowmiało myśl przewodnią jego najnowszej książ-
ki, nad którą pracował i której nie dane mu było ukoń-
czyć. Planował poruszyć w niej problemy kluczowe dla
współczesnego społeczeństwa francuskiego, takie jak:
wielokulturowość, ekologia, feminizm, homoseksualizm
czy laickość, i ukazać je w szerszej perspektywie antropo-
logicznej i historycznej.
Po jego śmierci przyjaciele i bracia Bernarda odwoływali
się do jego poglądów, konfrontując je z tragedią, do której
doszło w redakcji Charlie Hebdo. Wspominali, że Bernard,
podobnie jak jego współpracownicy, od dawna czuł s
zagrożony i zdawał sobie sprawę z zagrożeń, jakie mogą
stać się naspstwem obranej przez niego dziennikarskiej
ścieżki. Uważał przy tym jednak, że w ten sposób staje
po stronie wartości republikańskich, a szczególnie tych
dla niego najważniejszych, czyli wolności wypowiedzi
i świeckości państwa.
W czasach, w których gra na emocjach i próby nieustan-
nego budzenia litości stały się motorem napędzającym
działania polityczne, co tak często powtarzBernard Maris,
wspOMnienia
O wuJku BernarDZie


RogeR LeRay



W ostatnich miesiącach swego życia
szukał odpowiedzi na pytanie, czym jest Francja?
27
W o l n o m u l a r z P o l s k i W i o s n a 2 0 1 5 n u m e r 6 2
w o k ó ł c h a r l i e c h e b d o
należy podkreślać, metody takie pozostają w sprzecz-
ności zarówno z ideałami wolnomularskimi, jak i z istotą
republiki jako ustroju. Ta ostatnia bazuje bowiem na cał-
kowitym oddzieleniu od spraw publicznych wszystkiego,
co związane z religią, a jednocześnie na zapewnieniu pełnej
wolności sumienia. to wartci w republice nienaruszalne
i stanowcze opowiedzenie się po ich stronie jest dla braci
Bernarda najwłaściwszą foruczczenia jego pamięci.
Bowiem zabójstwo to nie tylko zyczne unicestwienie
człowieka, ale także próba unicestwienia jego myśli i wy-
znawanych przez niego wartości. Dlatego wolnomularze
z loży Bernarda wzywają do tego, by nie ulegać emocjom
i nie sprowadzać tej śmierci do rangi wydarzenia rodem
z kroniki policyjnej, ale by kontynuować jego pracę poprzez
głośne mówienie o sprawach, które były dla niego ważne.
Jeden z autorów wspomnień o Bernardzie przywołuje
słowa Hannah Arendt, zdaniem której całkowite wyrze-
czenie smyślenia może zachwiać człowieczeństwem
i tym samym popchnąć ludzkość do okrucieństwa. Wol-
nomularze dodają, że nieodłącznym elementem myślenia
i krytycznego umysłu jest wolność sumienia. To właśnie
między innymi ona sprawia, że nie kierujemy się ślepym
posłuszeństwem, podczas gdy fanatycy wszelkiej maści,
wyrzekłszy się zdolności czy prawa do myślenia, wyrzekają
się tym samym swojego człowieczeństwa, co z kolei daje
im łatwość pozbawiania życia innych ludzi.
Po śmierci Bernarda Maris wolnomularze francuscy
rozważali swoją rolę i stanowisko w obliczu styczniowego
zamachu oraz wobec panujących nastrojów. Jeden z braci
zwrócił uwagę na konieczność konfrontacji wartości wyzna-
wanych przez wolnomularstwo z rzeczywistością, w której
zachodzą obecnie gwałtowne zmiany zmiany, nad którymi
coraz trudniej zapanować i które w tym samym stopniu
fascynują, co niepokoją. W dłuższej
wypowiedzi mów o „codziennym
spektaklu zatargów i rozmaitych roz-
łamów, którego śledzenie jest bolesne,
ale niezbędne, by móc ocenić ogrom
pracy, jaką trzeba wykonać dla upo-
wszechniania idei humanizmu. Wydaje
się to jedynym, a przynajmniej najlep-
szym sposobem na zatrzymanie lawiny
żnorodnych sporów, które mają źród-
ło w wydarzeniach minionego wieku
i które grożą zaostrzeniem w nowym
tysiącleciu, jeśli nie zaczniemy im roz-
tropnie przeciwdziałać. Takie działania
trzeba zacząć od zdania sobie sprawy
ze specyki epoki, w której żyjemy.
Postęp naukowy i techniczny w ciągu
ostatnich kilkudziesięciu lat nabrał za-
wrotnego tempa, a to nie pozostało bez
wpływu na relację między człowiekiem
i jego środowiskiem, między jednostką i ogółem ludzkości,
co w rezultacie mocno przewartościowało pojęcie „postępu
ludzkości”. Paradoksalnie postęp naukowy spowodował
bowiem postępujące rozpowszechnianie się ignorancji
i zachowań barbarzyńskich, które idą w parze, zagrażając
człowieczeństwu i ludzkości. Historia XX wieku pokazała
nam wyraźnie, do czego zdolny jest człowiek.
Dzisiejsze nastroje i reakcje na rzeczywistość określić
możemy mianem specycznej mieszanki niepokoju i eu-
forii. To zmusza nas, chcących wytyczać drogę ku nowe-
mu tysiącleciu, do zadawania sobie niezliczonych pytań.
Wchodząc w nowe czasy i budując nowy świat, musimy
nieustannie zdawać sobie spraze ścierania się ludzkich
pragnień i z wagi ludzkiej świadomości. Wolnomularstwo
funkcjonuje w obrębie ewoluującej ludzkości i powinno
przyczynić się do ponownego nakreślenia rozmytych kon-
turów, sprecyzowania celów i wyznaczenia szlaku – a stać
się to może dzięki odwoływaniu się do nieśmiertelnych
i uniwersalnych wartości, na których zbudowane zostało
człowieczeństwo, i o których współczesny człowiek nie
może zapominać. W ten właśnie sposób możemy konty-
nuować pracę podjętą przez Bernarda Maris, ocalić jego
poglądy i wcielić w życie jego przemyślenia.
Waleria Fi
Oprac. na podstawie masońskich materiałów ancuskich

P i s m o P r z y j a c i ó ł s z t u k i k r ó l e W s k i e j
28 w o k ó ł c h a r l i e c h e b d o
J
ak niemądre to jest myślenie
tym bardziej warto powtarzać, im
mocniej dotyka niektórych ludzi
i środowisk z kręgu tych „świat-
łych, acz tak niewiele rozumiejących
i próbucych w ten sposób uzasadniać
genezę przemocy.
Nikt nie lubi, jak się z niego czy z jego,
różnych zresztą, „świętościinni śmie-
ją – w sposób choćby karykaturalny.
Prawdą jest, że wczas na żne spo-
soby próbuje się temu przeciwdział.
Najprostsmetodą jest zabić takiego
prześmiewcę, rzuc klątwę (na każde-
go, kto się narazi), obłożyć ekskomuni-
(jeśli jest członkiem społeczności)
czy w inny sposób z niej wykluczyć
zamknąć mu/jej usta. Temu też
ą stosowne zapisy prawa, jak choć-
by u nas słynny już artyk196 kodeksu
karnego – dopuszczacy do skazania
na 2 lata więzienia za obrazę ucz re-
ligijnych. Wchodz w szczegóły legis-
lacyjne tu nie dziemy, opowiadając
się jednoznacznie za zniesieniem tej
bezsensownej sankcji, gdyż obraża
ona głównie nasz rozum i miesza
państwo prawa.
Ochrona czci stw i proroków, do-
brego imienia osoby żyjącej lub nie,
ucz religijnych” i czego tam jeszcze
się w tej materii, czy bardziej duchu,
nie wymyśli, nieustannie wchodzi
w kolizję z jak najszerzej rozumia
wolnością owa, wprost wywodzącą się
z integralnego pakietu praw człowieka
i obywatela. Rzeczywistość pokazuje, że
tam jest posp i rozwój, gdzie swoboda
sumienia i wolność także wyznania,
bierze górę nad cenzurą i kneblowa-
niem swobód obywatelskich czy np.
artystycznej ekspresji.
Chcemy tylko w konkluzji dodać
i mocno podkreślić, że owe „Je suis
Charliedziś oznacza literalnie nie
poparcie dla rysowników czy rysow-
niczek karykatur żnych stw choć
poniekąd też – ale przede wszystkim
masowy protest przeciw mordercom.
I tyle z tej tragedii dobrego, że media
przestały się bać dżihadyjskich szan-
tażystów i w sporej liczbie pokazały,
przedrukowały i przekleiły rzeczone
karykatury z „Charlie Hebdo.
W prawicowych mediach pojawiła się
informacja, że przyjeżający do Polski
w marcu redaktor naczelny „Charlie
Hebdo” to oczywiście mason (może
i tak jest) i że wszyscy członkowie re-
dakcji Charlie Hebdoto także maso-
ni czy masonki – co jest już wierut
bzdurą, lansującą kolejny masoński
spisek na „prawdziczy inne „je-
dynie słuszne wiary i religie. Z dość
wiarygodnych informacji wiadomo, że
dwie oary spród dwunastu śmiertel-
nych tego ohydnego zamachu w Paryżu
rzeczywiście były wolnomularzami.
I właściwie nie powinno mieć to nic do
rzeczy, gdyż w obliczu śmierci wszyscy
jesteśmy równi.
Nie będę ukrywać, że i samo środo-
wisko wolnomularskie jest podzie-
lone w ocenach i część masonów
deklaruje, że „nie chce być Charlie,
krytykując linię programo redakcji
francuskiego tygodnika oraz krytykę
religii wyrażaną poprzez karykatury
i satyrę polityczną czy antyreligijną.
Taki to jest ten wolnomularski świat
wcale nie jednolity w ocenach i dekla-
racjach. Dopóki jednak na sztandarach
ma wypisane hasła: Wolność–Rów-
nośćBraterstwo oraz Tolerancja, i nie
one puste w swym praktycznym
przekazie, można wierzyć, iż potępienie
dla wszelkiej maści terrorystów zawsze
dzie nadrzędne nad relatywizowa-
niem winy i wzywaniem do ogranicze-
nia wolności słowa oraz praw cowieka
w imię nieaściwej pojętej ekumenii
wyznaniowej i bezwyznaniowej.
Brat Marek
saMi sĄ sOBie winni?...
Je suis cHarlie





PRZED NIMI PADA NA TWARZ CZY NA KOLANA.
nie róB DrugieMu, cO TOBie nieMe
Nie lubię, gdy mnie nazywają „durną masonką, jest mi niemiło i przykro. Nikogo nie nazywam „durnym kato-
likiem” czy „durnym ateistą. Szanuję innych i pragnęłabym, aby szanowano mnie. Ja także „Jestem Charlie,
choć nigdy w „Wolnomularzu Polskim” nie wydrukowałabym rysunku, jak Matka Boska daje „d…. Nie jest to dla
mnie kwestią wiary, lecz szacunku dla drugiego człowieka i dobrego smaku, tak samo ważnych jak wolność słowa.
Siostra Mirka
29
W o l n o m u l a r z P o l s k i W i o s n a 2 0 1 5 n u m e r 6 2
l o Ż a i f i l o z o f i a
W
pracy tej przedstawiona jest propozycja wstępnej
konceptualizacji rzeczywistci o następujących
cechach wymienionych w przedsłowiu:
1. trzyma się mocno codziennego doświadczenia oraz nauk
wykładanych dziś we wszystkich krajach świata,
2. nie produkuje wniosków ograniczających lub przeciwsta-
wiających się najbardziej rozpowszechnionym, w szcze-
gólności religijnym, poglądom na świat, ale przeciwnie
dostarcza dla nich dogodnego punktu wyjścia,
3. ułatwia uznanie ogólnoludzkich wartości moralnych,
takich jak szacunek dla każdego człowieka, sprawiedliwość
i dobroć. ( A. Grzegorczyk, 1995, str. 7).
We współczesnym świecie, opanowanym przez infor-
macyjny przesyt i zamęt, przed lozofami staje zadanie
dobrego uporządkowania treści z pozoru banalnych, takich
jak całość świata i całość ludzkiego poznania na przestrzeni
ludzkiego życia, rozumianego jako nieustająca interakcja
między człowiekiem a wszystkim tym, co go spotyka, czyli
jego losem. Prof. Grzegorczyk nazywa konstrukcję poję-
ciową protolozoą. Z mojego punktu widzenia wielką jej
zaletą jest to, że pozwala spojrzeć z lotu ptaka na wszystkie
podstawowe dziedziny lozoi: ontologię, epistemologię
i antropologię lozoczną, lokując na jednej płaszczyźnie
przeszło setkę kierunków i szkół, które od starożytności
składały się na ich dorobek.
Protolozoa posługuje się swoistą „protometodologią,
wymagając od tych, którzy stosują, przede wszystkim
twórczej wrażliwości na znaczenie używanych pojęć i za-
dawanych pytań oraz trafnego wybierania odpowiednich
rozumowań. Kontrolowanie związku wypowiedzi z rzeczy-
wistością może polegać na odwoływaniu się do przykław
rzeczy podpadających pod ogólne pojęcia. Przykłady te
mogą pochodzić z dziedziny lozoi, ale także z dorobku
innych nauk, np. ścisłych, które posługują się bardziej
zaawansowanymi metodami badawczymi.
Powstający w ten sposób przekaz lozoczny znajduje
się na granicy między poznaniem zbiorowym a osobistym.
Jego podmiotem jest człowiek realizujący wartości duchowe
racJOnaliZM OTwarTy
na warTOści




STWORZONA PRZEZ POLSKIEGO FILOZOFA I MATEMATYKA PROF. ANDRZEJA GRZEGORCZYKA
Życie jako wyzwanie. wprowadzenie
w filozofię racjonalistyczną.
„Nie pytamy, czy lozofować, lecz jak lozofować.
Wszak nie pytamy, czy być człowiekiem, ale
zastanawiamy się jak być nim w pni”.
JERZY PERZANOWSKI
Wszystkie przedmioty prezentowane na
następnych stronach pochodzą z francuskie-
go albumu pt. Masoneria, przedmioty kolekcji
od trzech wieków, o którym pisaliśmy w WP
zimowym (61) na str. 48. REDAKCJA
P i s m o P r z y j a c i ó ł s z t u k i k r ó l e W s k i e j
30 l o Ż a i f i l o z o f i a
w zgodzie z rzeczywistością, traktowaną jako dobrowolnie
wzięte na siebie zadanie. Zadania tego podejmuje się bez
roszczeń, odgrywając najlepiej jak potra rolę, w której
może swoimi możliwościami służyć wszystkim ludziom.
W sytuacji koniktu, kierując się zasadą przekraczania,
wartości duchowe przedkłada nad witalne. Tak przedstawia
się pobieżny szkic tej propozycji wstępnej konceptualizacji
rzeczywistości, którą spróbuję skonfrontować z ideami
lozoi wolnomularskiej.
Filozoa wolnomularska jest jedną z dziedzin, które
można wywieść z protolozoi, na dwa sposoby:
albo jako bezpośrednie rozszerzenie, albo traktując jako
pewien obszar antropologii lozocznej. W pierwszej
wersji reeksja wolnomularska jawi się jako praktyczne
rozwinięcie przedstawionego wyżej wprowadzenia do
lozoi. Podobieństwa uderzające i obejmują zawno
treść i funkcje tej domeny, jak i sposób jej uprawiania.
Reeksja wolnomularska stawia sobie te same pytania on-
tologiczne dotyczące związku między bytem materialnym
a myślą, epistemologiczne, dotyczące zgodności wiedzy
gromadzonej przez człowieka z rzeczywistością, a także
antropologiczne na temat sensu ludzkiego trwania na
wszystkich wymiarach warunkujących istnienie człowie-
ka w społeczeństwie i poza nim. Należy jednak zwrócić
uwagę na różnice w rozłożeniu akcenw. Jak twierdzi prof.
Andrzej Nowicki w swojej Filozoi masonerii większość
konstytucji stowarzyszeń wolnomularskich w kwestiach
ontologicznych pozostawia inicjowanym całkowitą swo-
bodę, uważając, że o własnych przekonaniach na ten temat
powinni decydować sami, kierując się własnym sumie-
niem i odrzucając wszelkie dogmaty. Wynika stąd, że dla
wolnomularzy ważniejsze są, uprawiane na swój sposób,
epistemologia oraz antropologia lozoczna.
E
pistemologia Wolnomularska. Dążenie do osiąg-
nięcia coraz wyższych poziomów poznania rzeczy-
wistości jest powinnośckażdego człowieka. Wiedza
jako autonomiczny cel jest potrzebna jednostce ludzkiej
jak woda i powietrze. Umysł ludzki podtrzymuje dzięki
niej swoje funkcje i nie obumiera w trakcie niekończącej
się wędrówki ku Światłu. Prawda i drość nie istnieją
poza człowiekiem, ale stają się w nim, dopóki jego umysł
zdolny jest do przeżycia kolejnego wglądu lub olśnienia.
Wolnomularstwo nie zachęca do zdobywania wiedzy
szturmem, twardymi” metodami wypracowanymi przez
naukę, choć nie odwraca się plecami od jej zastanego do-
robku składającego się przeważnie z uproszczonych i słabo
zintegrowanych zależności przyczynowych, czekających
w kolejce na wygaśnięcie swego terminu ważności”. Me-
tody wolnomularskie nie przynoszą tak szybkich i efektow-
nych rezultaw jak laboratoryjne eksperymenty, są bardziej
„miękkie” i zawodne. Ale też, co jest ich wiel zaletą,
nie opierają się na zredukowanym i odczłowieczonym
oglądzie rzeczywistości, świadczącym przede wszystkim
o zagubieniu się badaczy w rytuałach obiektywizmu.
Naturalną podstawę wszelkiego ludzkiego poznania,
nawet tego uzyskanego w wyniku najdokładniejszych
pomiarów, stanowi używana od wieków metoda
introspekcji.
Jak w przypadku wszystkich sprawozdań introspek-
cyjnych, odczytywanie przez ludzi wskazań aparatury
badawczej oznacza rozbieżności sądów i wynikające stąd
nieporozumienia. Czyżby wiara w możliwość dotarcia
człowieka do prawdy nieskażonej nim samym, polegała
tylko na iluzji?
W odróżnieniu od psychozyków, wolnomularze nie sto-
sują introspekcji jako metody studiowania elementarnych
zjawisk świadomości, ale traktują ją jako główną metodę
odkrywania własnego wnętrza na drodze do samodosko-
nalenia. Postępują w sposób, który Anthony de Mello
opisuje następująco:
Uczeń prosił o słowo mądrości.
Mistrz rzekł:
- I, usiądź w swojej celi, a ona nauczy cię mądrości.
- Ale ja nie mam żadnej celi. Nie jestem mnichem.
- Ależ masz ją. Wejrzyj w siebie!
J
ednym ze sposobów dochodzenia do prawdy jest we-
dług Platona percepcja obrazów ulokowana powyżej
nazywania i deniowania. I nie bez przyczyny, albowiem
według artystów, a zwłaszcza malarzy i graków „obraz
wart jest tysiąca słów. Określenie to dotyczy wszelkich
obraw zjawisk, zawno zewnętrznych, jak i dostrzeżo-
nych wewnątrz siebie. Szczególnego znaczenia nabierają
one wtedy, kiedy stają się symbolami, czyli gdy zjawiska
przekształcają się w wyobrażenia należące do pewnego
społecznego kręgu.
B
ardzo bogata i wyranowana symbolika wolnomularska
jest, podobnie jak introspekcja, zarówno przedmiotem
badania, jak i metodą docierania do prawdy. Jest to meto-
da alternatywna w stosunku do naukowej obywająca się
bez abstrahowania, czyli odrywania uzyskiwanej wiedzy
od czasowo-przestrzennych okoliczności jej nabywania,
a także od naturalnego kontekstu emocji i innych prze-
żyć. Tu można by zacytować Konfucjusza: Powiedz mi,
a na pewno zapomnę, pokaż, a jest szansa, że zapamiętam.
Pozwól przeżyć, a będę pamiętał całe życie. Wolnomularz,
wstępując na drogę doskonalenia, poszerza wiedzę na te-
mat symboli, docierając za pośrednictwem transcendencji
do ich coraz głębszego znaczenia wykraczającego daleko
poza doświadczenie zmysłowe, nawet wsparte myśleniem
logicznym. Według encyklopedii PWN transcendencja
to istnienie jakiegoś bytu na zewnątrz (poza lub ponad
czy); w szczególności istnienie przedmiotu poznania
poza umysłem poznającym bądź bytu absolutnego poza
rzeczywistością podmiotu. Ścieżka ta wychodzi poza
poznanie oparte na doświadczeniu i otwiera drogę dla
31
W o l n o m u l a r z P o l s k i W i o s n a 2 0 1 5 n u m e r 6 2
l o Ż a i f i l o z o f i a
poznania apriorycznego oraz różnego rodzaju idealizacji
i myślowych eksperymentów. W wolnomularstwie idea
transcendencji przekłada się na postać Wielkiego Architekta
Wszechświata, ale może też wyrażać bardziej deistyczne
przekonanie, że człowiek jako punkt wyjścia każdej rze-
czy i każdego poznania jest jedynym osobowym bogiem,
którego wolnomularstwo uznaje i akceptuje.
Rolę spoiwa łączącego poznanie zmysłowe i duchowe
odgrywa intuicja, psychologicznie określana jako nie-
zróżnicowana i niepowtarzalna masa indywidualnego
doświadczenia zapisanego w ciele człowieka wraz z kon-
tekstem. Nie bez powodu użyłam tu słowa „ciało, poniew
wolnomularstwo to także kroki i gesty w odpowiednich
kierunkach, obcowanie z różnymi przedmiotami, wienie
lub milczenie. Jest to także uczestnictwo w ceremoniach
przypominających starożytne misteria, którym towa-
rzyszyła zawsze muzyka, według Platona dyscyplinująca
uczestników emocjonalnie i służąca tworzeniu i podtrzy-
mywaniu więzi. Tę samą funkcję pełni ona w wolnomular-
stwie. A bywa to muzyka komponowana na jego potrzeby
przez mistrzów najwyższej próby. Za pośrednictwem
harmonijnych ruchów przekazywane wzorce napięć
mięśniowych, nie zawsze rejestrowane w świadomości,
ale stanowiące istotny składnik światopoglądu jednostki
jak np. gest „do porządku” odmienny dla różnych stopni
wolnomularstwa.
P
odobne funkcje pełni inicjacja wolnomularska, której
symbolika podczas wspowania do loży obejmuje całe
przejście od profana (zaczynace się w podziemiu) do neo-
ty, a potem ucznia, któremu milcząc wolno oglądać Świao
z perspektywy Północnej Kolumny. Tajemnica inicjacji
dotyczy głównie rytualnych przejść pomiędzy kolejnymi
poziomami wtajemniczenia. Ich oprawa symboliczna, jak
stopniowo rozsuwająca się zasłona, przepuszcza coraz
więcej światła, które rozjaśnia masońskie zasady moralne,
przydając im coraz więcej mocy duchowej, w miarę osią-
gania przez wolnomularza kolejnych stopni. Symbole
służące zarówno odsłanianiu, jak i ukrywaniu zjawisk,
z natury swej wieloznaczne, ale pozwalają dostrzeg
w tym samym czasie przeciwstawne jak dwie strony lustra
aspekty rzeczywistości i myśleć twórczo, opierając się na
analogiach. W ten sposób tworzy się tolerancja na żnice
i sprzeczności oraz szansa na znalezienie w dłuższym czasie
rozwiązań lepszych, czyli bliższych prawdy, ch oczywiście
niedoskonałych. Pragnę dodać, że prof. Andrzej Nowicki
potraktował zasadę transcendencji i tajemnicę inicjacji jako
fundamentalne zasady rozstrzygające o tożsamości ruchu
wolnomularskiego wraz z podstawowymi wartościami,
o których będzie dalej.
W
olnomularska lozoa człowieka. Zasady wspólne
całemu ruchowi masońskiemu, odnoszące się do
ludzi i panujących między nimi relacji to wolność, tole-
rancja i braterstwo.
Naczelna idea łącząca wolnomularstwo z Wielką Rewo-
lucją Francuską, czyli wolność, głosi prawo człowieka do
niezależnego życia, swobodnego wypowiadania swoich po-
glądów i działania według nich, jeśli nie naruszają wolności
innych ludzi. Tylko w warunkach całkowitej zewnętrznej
i wewnętrznej wolności możliwy jest duchowy rozwój
poszczególnych jednostek ludzkich udzielających sobie
moralnego wsparcia i dbających o to, aby cała ludzkość
tworzyła jedną moralną społeczność.
Zasada tolerancji wyłożona pierwotnie przez
Voltairea w rozprawie O tolerancji z 1763 roku opiera się
na szacunku należnym wszystkim ludziom niezależnie od
tego, jaki sens nadają światu i postawie wyrozumiałości
wobec odmiennych uczuć, upodobań, wierzeń i obyczajów.
Jej proskonsekwencją jest idea wności, czyli pomija-
nia sztucznych podziałów wytwarzanych między ludźmi
na podstawie różnic stanowych, rasowych, narodowych
i religijnych.
P i s m o P r z y j a c i ó ł s z t u k i k r ó l e W s k i e j
32 l o Ż a i f i l o z o f i a
Sposób, w jaki prof. Grzegorczyk widzi równość, może
zachwycić każdego wolnomularza. W swoim Wprowadzeniu
do lozoi racjonalistycznej pisze: „Różniąc się tak bardzo
pod względem posiadanych możliwości, jak w praktyce
się różnimy, naprawdę możemy suważać za równych
tylko wtedy, gdy uznajemy, że stoimy wobec tych samych,
przekraczających nas wartości lub symbolizującego je
Absolutu. Jesteśmy równi wobec czegoś, co nas wszyst-
kich zdecydowanie przekracza i wyznacza skalę naszych
wartości. Jesteśmy równi wobec punktu najwyższego tej
skali, poniew biorąc pod uwa ten punkt, mało różnimy
się między sobą.
Stosunki między równymi ludźmi prof. Grzegorczyk
opisuje tak: Los jest dany i drugi człowiek stawia
przed nami wyzwanie moralne. Musimy zdobyć s na
właści postawę wobec niego i zbudow coś cennego
dla niego lub z nim. Nie jest on naszym narzędziem,
nie jest t przedmiotem obbki, ale jest partnerem
naszego losu. Nasz los jest wslny i jesteśmy powo-
łani do wslnego rozwzania stocych przed nami
problemów, ch byśmy się bardzo różnili z początku
w ich uciu” (1995 str.152).
Budowanie braterskich więzi ponad podziałami ozna-
cza postęp na drodze do wcielania w życie jednej
z najpiękniejszych wizji ładu społecznego demokracji,
której od czasu Rewolucji Francuskiej masoneria jest
współtwórczynią i wielką orędowniczką.
R
eeksja wolnomularska pod wieloma ważnymi wzglę-
dami zgodna jest z antropologią lozoczną, a od
protolozoi różni się tylko konkretnymi rozszerzeniami
na temat znaczenia i funkcji wolnomularstwa. Według
Johanna Golieba Fichtego (1742-1814) wolnomular-
stwo jest właściwie zakonem nauczycielskim. Wykonuje
podobne działania jak lozofowie w idealnym państwie
Platona, starając się połączdoskonalenie jednostki
ludzkiej z doskonaleniem świata. Jednak w odróżnieniu
od starożytnych lozofów nie dysponuje żadną władzą
i nie jest zakorzenione w jakichkolwiek grupach nacisku
ekonomicznego i politycznego. Można się zastanawiać,
czy w tej sytuacji jego działania są skuteczne, ale można
też być pewnym, że nie wypaczają one głoszonej doktryny
ani nie nadużywają jej we własnym lub cudzym interesie.
Wolnomularze utrzymują się bowiem nie z nauczania
i swojej wiedzy, lecz z wykonywania swoich zawodów
(J.G. Fichte 2004).
L
oże działają jako społeczności wydzielone w obrębie
społeczności większej, jaką jest całe państwo, unia
państw czy wreszcie ludzkość. Większa społeczność rea-
lizuje wspólne cele bez jasnej diagnozy sytuacji, ugina się
pod ciężarem długów przeszłości, ciągle walczy z krnąbrną
przyrodą i bezwładnym czasem. Rozwiązaniem dla tych
trudności jest rozbicie edukacji na dyscypliny i zawody.
Poszczególne jednostki kształcą się jednostronnie do
powtarzania latami tych samych czynności. Jednostron-
ność wykształcenia jest jednak zawsze niedojrzałością.
Rolą wolnomularstwa jest pokonywanie tej przeszko-
dy na drodze do rozwijania pełnego człowieczeństwa.
Wewnątrz loży mniej wykształceni uczą się od bardziej
wyksztconych, ale przede wszystkim wszyscy razem
doskonalą się w zakresie moralności, wynosząc się ponad
swój stan i wrastając w szerszą społeczność. Na tę ostat-
nią wolnomularze działają korzystnie przez dostarczanie
przykładów zachowania godnego i nasyconego normami
moralnymi.
D
zięki akcentowaniu czynu i pracy, którą, mówiąc gór-
nolotnie, można nazwać masońską religią, w XIXw.
wolnomularstwo jako ruch zmierzający otwarcie do speł-
nienia odwiecznego marzenia ludzkości o lepszym świecie
stało się wielce pociągace dla rewolucyjnych demokraw
i socjalistów. Ruchowi wolnomularskiemu zaczęto nawet
przypisywać radykalizm w dążeniu do zmian na lepsze.
Fichte pisze, że wolnomularze powinni specjalizować się
w rozpowszechnianiu i konsekwentnym przestrzeganiu idei
etycznych, dzięki którym społeczeństwo i świat nabiorą
bardziej ludzkiego charakteru. Myśl ta została przekształ-
cona przez rówieśnika Fichtego Goholda Efraima
Lessinga w ideę budowy społeczeństwa obywatelskiego,
które minimalizuje ludzką krzywdę wynikającą z przepaści
między stanami i klasami społecznymi. Karl Friedrich
Christian Krause poszedł jeszcze dalej w pobudzaniu
masonerii do podjęcia ambitnych zadań społecznych,
sugerując jej przekształcenie się w dynamiczny związek
ogólnoludzki wcielający w życie uniwersalistyczną etykę.
Lewicowy solidaryzm wyzierający z tej utopii sprawił, że
Krause (i Lessing też) został wykluczony z loży, a prze-
ciwnicy masonerii zyskali mocny argument do odsądzania
jej od czci i wiary.
* * *
Zamiast zakończenia przytoczę jeszcze jeden cytat z Fich-
tego (2004 str. 31): Jedynym celem ludzkiego bytu na
ziemi jest nie niebo i nie piekło, tylko człowieczeństwo,
które nosimy w sobie, i jego możliwie najpełniejsze
wykształcenie.
mkm
Literatura:
J. G. Fichte. (2004) Filozoa Wolnomularza. Tłum.
J.Drewnowski. Warszawa: Instytut Wydawniczy „Książ-
ka i Prasa.
A. Grzegorczyk. (1995) Życie jako wyzwanie wprowa-
dzenie wlozoę racjonalistycz. Warszawa: Wydawni-
ctwo IFiS PAN.
A. Nowicki (5997) Filozoa masonerii u progu siódmego
tysiąclecia. Gdynia: Ocyna WydawniczaGdynika.
33
W o l n o m u l a r z P o l s k i W i o s n a 2 0 1 5 n u m e r 6 2
r o z u m i p s y c h e
C
odziennie podejmusetki
decyzji. Najczęściej nie mam
nawet świadomości tego fak-
tu. Decyzje o każdym kolejnym kroku,
ruchu ręką, cofnięciu się, przyciśnciu
gazu lub hamulca w samochodzie
automatyczne. Są odruchami – czyli
reakcjami, które na bieżąco nie an-
gażują mojej świadomości. Gdyby
tak nie było, bez przerwy ulegałabym
wypadkom. Warto czasem spbować
zatrzymać się w ł ruchu i uświado-
mić sobie, co robi moje ciało. Wymaga
to wysku, ale pozwala zdać sobie
spra, ile skomplikowanych rzeczy
dzieje się we mnie i ze mną poza moją
świadomością. Wtedy pojawia się py-
tanie, kim zatem jest owo JA, do któ-
rego tak łatwo się przyznaję i z którym
z taką dumą się identykuję?
Czy gdy wypowiadam się z dużą
swobodą na najróżniejsze tematy, gdy
słucham wiadomości i bardzo szybko
wyrabiam sobie „własne zdanie, gdy
komentu czyjąś wypowiedź, nawet
gdy żartu to jestem owym świado-
mym JA, czy tak samo jak w przypadku
reakcji odruchowych działają jakieś au-
tomatyzmy, uruchamiają się schematy,
których nawet nie jestem świadoma?
owem, jak przebiega myślenie i po-
dejmowanie ważnych decyzji?
Czy rzeczywiście jestem (a tak chcia-
łabym o sobie myśleć) istotą rozumną,
kierująsię rozwagą, logiką? Panują
nad emocjami i świadomą emocji
czyli dumnym homo sapiens?
Porządkowanie otaczającego świata
poprzez tworzenie schemaw, kate-
gorii i uogólnień jest koniecznośc
bez tego, jak się wydaje, niemożliwe
byłoby poznanie. Ale ciągła głęboka
analiza każdego zjawiska jest bardzo
pracochłonna i wymaga czasu oraz
wysiłku a życie ucieka i ocen oraz
decyzji wymaga natychmiast. To
oznacza, że koniecznoścjest po-
sługiwanie się uproszczeniami. Świat
woł jest bardzo urozmaicony. Nawet
gdybym bardzo chciała, nie jestem
w stanie wszystkiego poznać i zro-
zumieć. Większość mojej wiedzy to
mniemania, opinie, przejęte poglądy,
czyli doksa jak określał Platon.
Wiedza pozorna, przeciwieństwo wie-
dzy prawdziwej (episteme).
MecHaniZMy Myślenia
sTereOTypy i auTOMaTyZMy






P i s m o P r z y j a c i ó ł s z t u k i k r ó l e W s k i e j
34 r o z u m i p s y c h e
U
proszczenia i schematy my-
ślowe są trwale wbudowane
w codzienne funkcjonowania czło-
wieka. Korzystamy z określonych
schematów poznawczych, według
których organizujemy i porządku-
jemy naszą wiedzę o otaczającym
świecie. Decydują one o tym, które
z docierających do nas informacji
zauważane, poddawane analizie,
a potem zapamiętywane.
Jednakże pamięć nie tworzy obrazu
takiego jak lm nakręcony kamerą
w czasie rzeczywistym. Pamiętamy
tylko część informacji szczególnie te,
które za sprawą schemaw dociera
najmocniej do naszej świadomości.
Pamięć nie jest również podobna do
albumu fotogracznego, w którym
rejestrowane i zachowywane obrazy
z przeszłości. Nasze wspomnienia nie
tylko blakną i ulegają zatarciu jak stare
klisze, ale mogą również zostać wpisa-
ne w schematy poznawcze. Wpływają
nie tylko na to, co i jak zapamiętujemy,
ale także mają za zadanie pomóc nam
w zetknięciu z nowymi sytuacjami
poprzez odniesienia do tego, co już
wiemy albo znamy, i dopowiadanie
tego, co jest niewiadomą.
T
akie gotowe wzorce, w sposób
oczywisty niezdne do codzien-
nego funkcjonowania, to właśnie ste-
reotypy. Przykładem pozytywnego
stereotypu jest wizerunek własny wol-
nomularzy. Podkreślane w nim takie
wartości, jak uczciwość, dążenie do
dobra i prawdy, poczucie braterstwa
i humanitaryzm. Jedną z istotnych
własności stereotypu jest to, że jego
post w znacznym stopniu nie zależy
od indywidualnych doświadczi dla
przyjęcia wzorca nie wymaga precy-
zyjnej denicji używanych pojęć. Wy-
starczy ich odpowiednie zabarwienie
emocjonalne.
T
ermin stereotyp pierwotnie został
zdeniowany w 1922 roku przez
Lippmana jako obraz umysłowy, który
pomaga człowiekowi poradzić sobie
ze złożonością otoczenia poprzez po-
rządkowanie wyobrażenia środowiska
społecznego. Stereotypy upraszczają
rzeczywistość, co przy zróżnicowaniu
świata zmniejsza poznawczy wysiłek
umysłowy, może jednak być niebez-
pieczne i prowadzić do fałszowania
rzeczywistości i kształtowania uprze-
dzeń.
Odchodząc od denicji Lippmana,
potocznie przez stereotyp rozumiemy
pewien uproszczony i często fałszywy
schemat myślenia, wspólny dla osób,
w gronie których funkcjonuje. Stereo-
typy odnoszą się do grup społecznych
(danej narodowości, rasy, płci, osób
pełniących określone role lub wyko-
nujących dany zawód etc.) i bywają
wartościujące i mocno zabarwione
emocjonalnie.
S
tereotypowe przekonania, zwłasz-
cza te dotyczące szerokiej kategorii
„innych, bardzo często dalekie od
rzeczywistości, a mimo to ich zakorze-
nienie w indywidualnej i powszechnej
świadomości jest niezmiernie silne,
stanowiąc część funkcjonującej w da-
nym speczeństwie wiedzy zbiorowej.
Stereotypy w sposób bardzo istotny
wpływają na postrzeganie przez ludzi
świata. Mlenie stereotypowe często
prowadzi do zupełnie nieuprawnio-
nych uogólnień i uproszczeń, a także
do szuadkowania pewnych zjawisk,
a co gorsza, do dział motywowanych
uprzedzeniami.
P
rzeświadczeń i uprzedzeń opar-
tych na stereotypowych wyobra-
żeniach bardzo niechętnie się wyzby-
wamy. Nieważne jest, że nie znajdują
one potwierdzenia w rzeczywistości,
bo za to ich istnienie zapewnia nam
względne bezpieczeństwo psychiczne.
Świat jest zbyt chaotyczny i skom-
plikowany, a my, nie mając czasu ani
ochoty na rzetelne zgłębianie każdego
jego fragmentu, wrzucamy każdą rzecz
do odpowiedniej szuadki, często na
podstawie pozornych i przypadko-
wych cech. Gordon Allport określił
stereotypizowanie jako prawo naj-
mniejszego wysiłku. Tworzymy pro-
ste powierzchowne przekonania, co
zwalnia nas od zastanawiania się, jak
naprawdę wygląda świat, a zarazem
dają złudzenie panowania nad nie-
zrozumiałymi i niewytłumaczalnymi
zjawiskami.
O stereotypach i ich roli w kulturze,
w wychowaniu, w religiach, w życiu
społecznym, w kształtowaniu się ru-
chów politycznych w różnych okre-
sach historii napisano całe tomy.
Jak każdy, bez trudu potraę podać
niezliczone przykłady stereotypów,
wśród których ży. Codziennie łapię
się na stereotypowych zachowaniach
i reakcjach, zarówno tych złych, do
których niechętnie się przyznaję, jak
i tych automatycznych, które po pro-
stu ułatwiają życie.
M
na postawić pytanie, jaką rolę
stereotypy kulturowe i goto-
wość do ich przełamywania odegrały
w ruchu wolnomularskim. Uświado-
mienie sobie ogranicz, jakie stwarza
myślenie stereotypowe, sprzyja szer-
szemu spojrzeniu na rzeczywistość
i dostrzeżeniu nowych kontekstów
zjawisk, a to z kolei sprzyja rozwojowi
indywidualnemu. Natomiast dzięki
rytualizacji kontaktów sióstr i braci
w loży uzyskujemy dystans do siebie
samych. Wśród naszych wartości jest
zasada tolerancji i żenie do prawdy.
O wiele łatwiej tę zasadę realizować,
przestrzegając surowych zasad wypo-
wiedzi, które zawsze mają dotyczyć
problemu i wiedzy o nim, a nie osoby
adwersarza.
Z
astanawiając się nad wpływem
stereotypów na moje myślenie,
decyzje i zachowania, uwałam
(taki pogląd obowiązuje także w me-
todologii pracy wolnomularskiej),
że przeciwieństwem zachowań i re-
akcji odruchowych, emocjonalnych
i stereotypowych oraz decyzji podej-
mowanych prawie nieświadomie
zachowania i decyzje przemyślane,
świadome, logiczne, podejmowane po
namyśle i uzasadnione racjonalne,
wolne od „emocjonalnych deformacji”.
W
procesie poznawania świata
i siebie samej czasem traam
na słupy milowe, porządkujące i roz-
szerzające w sposób radykalny moje
rozumienie świata. To takie „punk-
35
W o l n o m u l a r z P o l s k i W i o s n a 2 0 1 5 n u m e r 6 2
r o z u m i p s y c h e
ty widokowe, pozwalające dostrzec
niezwye możliwości i powodują-
ce, że elementy, które niby znałam,
nagle wskakują na miejsce i układają
się w nową całość. Ostatnio takim
właśnie słupem milowym stała się dla
mnie książka Daniela Kahnemana
Pułapki mlenia o myśleniu szybkim
i wolnym, która po polsku ukazała się
w roku 2012 (oryginał: inking, Fast
and Slow, ukazał się w 2011 r.).
L
ektura tej książki zmieniła moje
postrzeganie mlenia racjonalne-
go, stereotypowego i intuicji. Dzięki
tej lekturze uzyskałam narzędzie po-
zwalające dostrzegać wiele pułapek
myślenia, w jakie wpadamy, nawet
nie uświadamiając sobie tego. Ste-
reotypy to tylko jedna z bardzo wielu
zasadzek, jakie zastawia na każdego
z nas nasz własny mózg. Dzięki dzie-
siątkom przykładów każdy czytelnik
może natychmiast na sobie samym
„od ręki” sprawdzić, jak działają me-
chanizmy poznawcze, jak on sam (na-
wet jeśli wierzy głęboko we własny
racjonalizm) wyciąga wnioski i na
jakiej podstawie podejmuje decyzje.
Kolejne zadania, jakie stawia autor
czytelnikowi pozwalają na własnym
mózgu przećwiczyć pułapki, w jakie
z taką łatwością codziennie wpadamy.
K
ahneman udowodnił mdzy
innymi, że błędy w myśleniu
normalnych ludzi nie wynikają z za-
burzenia myślenia, na przykład przez
emocje, lecz wpisane w samą kon-
strukcję mechanizmów poznawczych.
Mogą na przykład wynikać z faktu, że
w podświadomości danej osoby tkwią
wyobrażenia, na podstawie których
dokonuje ona uproszczeń lub gene-
ralizacji, co wymusza popełnianie
i powielanie błędów poznawczych.
F
ascynujący opis procesu podej-
mowania decyzji w warunkach
niepewności, wskazanie na sposób wy-
korzystywania przez ludzi uproszczo-
nych reguł wnioskowania oraz wynika-
jących z tego „błędów poznawczych
znalazło zastosowanie w nieoczekiwa-
nie wielu dziedzinach. Na przykład,
badacze polityki społecznej zauważyli,
że łatwa dostępność pomaga wyjaśnić,
dlaczego jedne zagadnienia społeczne
przez opinię publiczną odbierane
jako niezwykle znaczące, a inne
lekcewone. Dzieje się tak, ponieważ
najczęściej oceniamy ważność kwestii
społecznych na podstawie tego, jak
łatwo jest nam przyw w pamci ja-
kieś przykłady to zaś w dużej mierze
zależy od tego, ile uwagi danej kwestii
poświęcają media. Często poruszane
tematy tkwią w naszym umyśle, a inne
usuwamy ze świadomości.
Dalsze badania doprowadziły Kah-
nemana do skonstruowania modelu
objaśniającego działanie umysłu jako
ośrodka, w którym działa równolegle
dwa Systemy decydujące o naszym
myśleniu.
• System 1 szybki, intuicyjny i emo-
cjonalny, niedający się wyłączyć,
który odwołując się do pamięci sko-
jarzeniowej, bezustannie konstruuje
spójną interpretacwszystkiego,
co w danej chwili dzieje się w ota-
czającej nas rzeczywistości, a przy
tym działa jakby bez wysiłku. Ten
system korzysta ze wszystkiego,
co tkwi w naszej podświadomości,
a zatem również z przeświadczeń,
własnych doświadczeń, emocji,
obraw stereotypowych itp. To on
decyduje, jaki ruch mamy wykonać
lub nie. Produkuje szybkie, często
dowcipne, ale nie zawsze grzeczne
odpowiedzi itp.
• System 2 działający w pełni świa-
domie, rozdziela uwagę między dzia-
łania wymagające umysłowego wysił-
ku, jest wolniejszy, energochłonny;
działa w sposób bardziej logiczny
i w miarę swych możliwości pełni
funkcje kontrolne nad pierwszym,
ale praktycznie w większości przy-
padków „zatwierdzato, co podsuwa
mu do zatwierdzenia System 1.
K
iedy myślimy o sobie, utożsa-
miamy się z Systemem 2 i uzna-
jemy go za JA świadome, rozumieją-
ce, mające przekonania, decydujące,
co myśleć i robić. Ale choć System
2 daje poczucie, że to on jest auto-
rem działań, prawdziwym motorem
sprawczym jest System 1, który bez
wysku uruchamia emocje, tworzy
wrażenia, a te z kolei stasię podsta-
wowym źródłem świadomych prze-
konań i celowych wyborów Systemu
2. Układy idei, generowane w spo-
sób automatyczny przez System 1,
są zaskakująco złożone, gdyż System
1 korzysta z całego bogactwa pamię-
ci skojarzeniowej, bazy, w której jest
wszystko. Jednak dopiero powolny
System 2 umie konstruować myśli,
jest w stanie przeanalizowi ocenić,
co jest racjonalne, a co niekoniecznie.
O
soby uwające się za racjonalne
zapewne będą myśleć, że w ich
życiu decydująrolę odgrywa System
2. Ale tak nie jest. Większością zacho-
wań, nawet najbardziej racjonalnych
osób, rządzą osądy dokonane przez
System 1. Ale uwaga osądy i decyzje
podejmowane przez System 1 (ten
szybki, intuicyjny i emocjonalny)
niekoniecznie muszą być złe.
Najczęściej nasze działania podejmo-
wane są przez System 1, zanim jeszcze
nasza świadomość w ogóle c posta-
nowi. Trafna intuicja, a zatem i trafne
działanie pojawia się wczas, gdy
osoba opanuje sztukę rozpoznawania
znajomych elementów w nowej sytuacji.
O
ciosując kami usiłujemy
rozwinąć System 1, w jak naj-
większym stopniu „ucywilizow
go. Polega to na świadomym (w tym
bierze udział System 2) dostarczeniu
Systemowi 1 odpowiedniej bazy infor-
macji, do której może on się codzien-
nie odwoływać. W tej bazie znajdują
się obok siebie: zgromadzona wiedza
i doświadczenie, rozmaite stereotypy,
a także uprzedzenia, złudzenia, prze-
świadczenia wymieszane z fragmen-
tami własnych doświadczeń. Sztuka
Królewska to stopniowe porządko-
wanie tej bazy, z której tak swobodnie
korzysta System 1, i poddanie tego
w rozdny sposób kontroli Systemu 2.
Powiedziałam
Maria Magdalena
Deska wygłoszona podczas prac
Sz... L... PROMETEA na Wsch...
Warszawy w styczniu 2014 r.
36 z a g a d k i r z e c z y w i s T o ś c i
P i s m o P r z y j a c i ó ł s z t u k i k r ó l e w s k i e j
B
udząc się kdego dnia, zadać można sobie pytanie,
jaki jest otaczający nas świat, jaka jest tętniąca
żnorodnością rzeczywistość? Prosta czy złożona?
Często porównujemy to, co stworzyła natura, do tego,
co potra skonstruować człowiek, podkreślając, że jest to
dalekie od doskonałości, i z pewnością jest prostsze, bo czło-
wiek nie potra zgłębić doskonałości natury, która potra
tworzyć skomplikowane rzeczy. Próbując ją naśladować,
trwamy w przekonaniu, że kieruje się ona zasadami dla
nas zrozumiałymi, że wystarczy je poznać, zgłębić, ale czy
to jest prawda? czy są to TE zasady? Bmoże kieruje się
ona przecież czymś innym, czego nigdy nie zrozumiemy,
nie regułami, którymi my się posługujemy.
Wydawać się może, że proste rzeczy wynikają z prostych
założeń, a złożone ze skomplikowanych. Jednak wykorzy-
stując do badań informatykę łatwo zauważyć, że wystarczy
w prostym programie dodać kilka nowych funkcji, żeby ten
mógł wykonywać skomplikowane czynności, stanowiąc
doskonałe odwzorowanie zachowania natury, gdyż natura
nie stawia sobie ograniczeń, nieustannie ewoluując. Jest to
przykład na to, że powstawanie złożoności z niekończenie
wielu zasad stanowi naturalny proces w otaczającym nas
wszechświecie.
Ograniczenie umysłu człowieka polega m.in. na tym, że
nasze działania ograniczamy do czynności, których wyniki
potramy przewidzieć. Natura nie ma nałożonych ludzkich
ograniczeń zrozumienia działań, które z zasady muszą
być proste, żeby człowiek mógł je zrozumieć. W naturze
Świat jest czystą
informacją?






Natura nie ma nałożonych ludzkich
ograniczeń zrozumienia działań, które z
zasady muszą być proste, żeby człowiek
mógł je zrozumieć.
37
W o l n o m u l a r z P o l s k i W i o s n a 2 0 1 5 n u m e r 6 2
z a g a d k i r z e c z y w i s T o ś c i
istnieje zbiór prostych zasad, z czego część z nich posiada
właściwość generowania złożonych zjawisk.
Z punktu widzenia informatyki kwantowej świat jest
informacją. Czystą informacją.
Trudno nam pojąć, w jaki sposób świat ewoluowprzez
miliardy lat z czegoś niezwykle prostego do stanu, który
obserwujemy dzisiaj. Prosty sposób przyjęcia założenia,
że podstawą złożoności jest informacja, wyjaśnia ten pro-
ces. Dlaczego w wyniku przepływu informacji pomiędzy
cząstkami elementarnymi powstało życie? Ponieważ ten
przepływ informacji dał początek bardziej złożonej formie
przepływu informacji. Zderzające się ze sobą cząsteczki
do tego zdolne, a zatem mogą ze sobą przeprowadzać bardzo
proste operacje logiczne, w wyniku uktuacji kwantowej
zderzając się ze solosowo. W różnych częściach kosmosu
poprzez uktuację kwantową inicjowane różne bity
informacji i w pewnym momencie, gdzieś w jakieś części
wszechświata, następuje coś złożonego i interesującego.
Na samym początku w wyniku chwilowej zmiany ilości
energii okazało się, że w jednym miejscu świata jest jej
więcej, a w innym mniej. Grawitacja ma właściwość, że
wystarczy jedna cząsteczka, a zaraz pojawiają się kolejne,
to tylko kwestia czasu. Stopniowo materia stawała się coraz
bardziej gęsta, po przyspieszeniu tego procesu uformowały
się galaktyki i to, że akurat w tym, a nie innym miejscu,
jest zasługą uktuacji kwantowej.
Cząsteczki łączą się w aminokwasy, powstaje komórka,
później kolejna, z komórek budowane coraz bardziej
skomplikowane organizmy, zwierzęta rozmnażają s
i ewoluują, wreszcie powstaje człowiek, który tworzy
społeczeństwa i buduje komputery, a wszystko to dzięki
wymianie informacji.
Na początku wszechświat był prosty i jednorodny, po 14
miliardach lat jest złożony i skomplikowany. W początkowej
fazie jego rozwoju uktuacja kwantowa miała największe
znaczenie i zadecydowała o jego dzisiejszym kształcie.
Biorąc pod uwaprawa zyki, trudno odrzucić koncep-
cję, że mocno skomplikowane układy mogą powstawać
wyłącznie z innych wnie skomplikowanych. Tak właś-
nie odbywa się to w biologii. Cała informacja złożoności
organizmu przekazywana jest w procesie rozrodczym,
w trakcie zapłodnienia. Natura powiela informacje przez
DNA, dodając w toku ewolucji kolejne nowe cechy, tworząc
organizm jeszcze bardziej skomplikowany.
Stosując powyższą analogię, można stwierdzić, że obo-
wiązujące prawa zyki działana tej samej zasadzie co
prawa biologii. Czy w takim razie wynikają z przypadku,
czy wręcz odwrotnie? Czy zaistniało coś na wzór natural-
nej selekcji praw, które dziś funkcjonują uniwersalne
prawo mające odniesienie zarówno w astronomii, jak
i genetyce?
Ze złożonością wszechświata łączą się trzy zasadnicze
rzeczy:
1. Z prostych równań matematycznych, dotyczących praw
zyki czy kosmologii, wynikają bardzo skomplikowane
wnioski, a o wyniku równania dzie decydow precyzja
zawartych danych początkowych.
2. We wszechświecie rządzą prawa mechaniki kwantowej,
rodząc niepewność danych początkowych (każdy obiekt
materialny może być opisywany na dwa sposoby jako
zbiór cząsteczek, albo jako fala więc jeśli nawet funkcje
falowe są proste, to za ich pomocą można opisać tylko
część otaczającej nas rzeczywistości).
3. Wszelkie wnioski, jakie wynikają z tych obliczdotyczą
tylko średnich, statystycznych wartości, a odnoszą się
do nieskończenie wielkich rejonów kosmosu, np. wielu
galaktyk czy układów słonecznych.
Mechanika kwantowa mówi o uktuacjach, stanowiąc
kolejny niepewny element w rozpatrywanym równaniu.
Jeśli więc w skali mikroskopowej nie możemy mieć cał-
kowitej pewności podawanych poprawności danych, to
i w skali makro wydaje się to niemożliwe do osiągnięcia.
Podsumowując: Z rozpatrywanych w naszych dotych-
czasowych rozważaniach zależnościach można przyjąć,
że istnieją dwie zasadnicze możliwości funkcjonowania
wszechświata:
- pierwsza wskazuje, że rzeczywistość stanowi informacja,
którą wszechświat jako super komputer z losowych reguł
przetwarza na niezwykle złożone zasady funkcjonowania,
- druga mówi, że na początku, gdy cały wszechświat był
mniejszy od protonu, następowały uktuacje kwantowe,
i pomimo że trwały niezwykle krótko, dały początek
złożoności wszechświata (pozostałe istotne w tym pro-
cesie elementy to: inacja kosmiczna, grawitacja, długi
czas procesu).
…i trudno mi przyznać, która z teorii jest mi bliższa.
Br... Paweł pl
Deska wygłoszona podczas prac
Sz... L... Wolność Przywrócona
na Wsch... Warszawy w styczniu 2015 r.
Mechanika kwantowa mówi
o uktuacjach, stanowiąc kolejny
niepewny element w rozpatrywanym
wnaniu. Jeśli więc w skali
mikroskopowej nie możemy mieć
całkowitej pewności podawanych
poprawności danych, to i w skali
makro wydaje się to niemożliwe
do osiągnięcia.
P i s m o P r z y j a c i ó ł s z t u k i k r ó l e W s k i e j
38 l u d z i e i c z a s y
Co do statutu – to założyciele
Wolnomularstwa skorzysta-
li ze znanych im z własnego
doświadczenia masońskich wzorców,
nadto dysponowali oni pomocniczo
niemieckim dokumentem, przynie-
sionym na jedno z pierwszych zebr
przez Tomasza Skrobeckiego. Szcze-
gół to o tyle pikantny, że ów dawny
kolega Łukasińskiego zajmowteraz
odpowiedzialne stanowisko w rządzie
Królestwa, c zarazem adiutantem
ministra wojny Haukego.
Z
amiarem założycieli było przyj-
mowanie w szeregi związku jedy-
nie wojskowych, ale w krótkim czasie
zasada ta została faktycznie przełama-
na na rzecz współudziału osób cywil-
nych. Jak każda organizacja masońska,
tak i Wolnomularstwo Narodowe
składało się z kapituły i loży. Skład
tej pierwszej był wyjątkowo nieliczny
i okryty tak głęboką tajemnicą, że jej
czterej członkowie-załyciele używali
pseudonimów zamiast nazwisk. Byli
to: Łukasiński – Likurg, Kozakowski
Katon, Szreder Scypion i Skro-
becki Solon. Kazimierz Machnicki,
od początku bardzo aktywny, był ho-
norowym członkiem kapituły, ale jego
nazwisko ani podpis nie pojawiały się
w dokumentach związku.
W
loży tak jak w najprostszej
ówcześnie, opartej na angiel-
skich wzorcach organizacji masoń-
skiej obowiązywały trzy stopnie
wtajemniczenia (ucznia, czeladnika
i mistrza), a każdy z nich miprzepi-
sany odrębny rytuał odbywania spot-
kań i przyjmowania nowych adeptów.
W pierwszym stopniu wtajemniczenia
dekorację loży stanowstół okryty
niebieską materią, na nim zaś obok
miecza, młotka, ustawy obrzędowej
i dwu zapalonych świec stało po-
piersie Aleksandra I. W trakcie ce-
remonii wprowadzania nowych ucz-
niów recytowano wiersz Krasickiego
„Święta miłości kochanej Ojczyzny,
kandydat na masona na tradycyjne
pytanie: „jak się nazywasz?” odpowia-
dał (miast tradycyjnego wolnomular-
skiego Tubalcain”) – „Stefan Batory
(później odzew ten zamieniono na:
Czarniecki”), po czym przełożony
wskazywał mu posąg cara ze słowami:
Wyobraża on Ojczyznę i jej wspa-
niałego Wskrzesiciela. Dopuszczani
do stopnia czeladnika stawali przed
stołem nienakrytym i pozbawionym
już popiersia Aleksandra, a na py-
tanie o swą tożsamość odpowiadać
mieli hasłem: „Bolesław Chrobry.
Najbogatsza symbolika wiązała się
z mistrzowskim stopniem wtajemni-
prOces waleriana
łukasińskiegO (2)
e w a s T a w i c k a










39
W o l n o m u l a r z P o l s k i W i o s n a 2 0 1 5 n u m e r 6 2
l u d z i e i c z a s y
czenia; wprowadzani nań kandydaci
mieli przed oczyma pulpit okryty
czernią, na nim trupią czaszkę, miecz,
młotek i urnę, a cały rytuał świadomie
nawiązywał do porozbiorowej żałoby.
Prawidłowa odpowiedź na pytanie
o imbrzmiała: „Żółkiewski, czyli
Poniatowski”. Zamiast tradycyjnych
masońskich świąt, obchodzonych do-
rocznie na świętego Jana, uroczystymi
dniami Wolnomularstwa Narodowego
ustanowiono 3 maja – dla uczczenia
Konstytucji oraz 19 października
dla upamiętnienia daty zgonu księcia
Józefa Poniatowskiego.
S
ztafaż organizacji masońskiej naj-
wyraźniej stanowił w zamiarach
jej założycieli pozór okrywający
rzeczywisty, patriotyczny charakter
Wolnomularstwa. Dowodem na to
jest w szczególności stosowana przez
samego Łukasińskiego praktyka przyj-
mowania w szeregi związku nowych
członków bez zachowania jakichkol-
wiek obrzędów, a zwyczajnie – pod-
czas spotkań w cztery oczy. Uczestnicy
ruchu byli zreszw sumie stosunkowo
nieliczni. Machnickiemu i Łukasiń-
skiemu najmocniej zależało na jak
najszerszym terytorialnym jego roz-
gałęzieniu co im się też w znacznym
stopniu udało, jako że Wolnomular-
stwo w ciągu paru miesięcy zaistniało
we wszystkich trzech zaborach, na
ziemiach Korony i Litwy. Warto tu
zwrócić uwagę na wybitną aktywność
szczerego sercem Wielkopolanina,
dzielnego uczestnika wielu niepodle-
głościowych wojen, Mikaja Dobrzy-
ckiego. Za przykładem patriotycznie
nastawionych ocerów poszła także
młodzież – i można przypuszczać, że
niespodziewanie intensywne rozpo-
wszechnianie się wolnościowych idei
w grupach gimnazjalistów i studentów
najmocniej zaniepokoiło władze. Od
wprawek w tropieniu Filomatów, Fi-
laretów i Promienistych rozpocząć
miał zatem niebawem Nowosilcow
akcję zmierzającą do zduszenia myśli,
które wymykały się spod jego kontroli.
B
yt samego Wolnomularstwa także
znalazł się w zagrożeniu już po
paru miesiącach działalności. Jeden
z ocerów podległych na co dzień
rozkazom Waleriana Łukasińskiego
poczsię urażony niedopuszczeniem
go do wyższych stopni wtajemnicze-
nia i owa chora ambicja zaniosła go
wprost przed oblicze Potockiego,
a także i Rożnieckiego, stojących na
czele Wielkiego Wschodu. Ponieważ
niedawno utworzona loża nie powia-
domiła centralnych władz polskiej
masonerii o swym istnieniu, dała tym
samym powód do jej delegalizacji.
Zważywszy jednak, że Rożniecki naj-
prawdopodobniej był faktycznie od
początku poinformowany zarówno
o powołaniu do życia, jak również
o regulacjach rządzących Wolnomu-
larstwem Narodowym – gdzie indziej
należy upatrywać głównej przyczyny
rychłego samorozwiązania ruchu. Oto
Wielkopolanie wzburzyli sprze-
ciwko przyjętemu rytowi pierwszego
stopnia wtajemniczenia. Pierwotnym
impulsem owego buntu stała się zresz-
także czyjaś urażona ambicja. Tym
kimś był warszawianin, Ignacy Prą-
dzyński, który lekceważył skromnego
Łukasińskiego z wyżyn swej od dawna
uznanej w kręgach narodowych pozy-
cji. Przybywszy w Poznskie w czasie
śwtojańskich masońskich obrzę-
dów, dowiedzi się przypadkiem
o rozprzestrzenianiu się nowej loży
i poczuł urażony tym, że nikt mu nie
zaproponował członkostwa w kapitule.
Zaproszony do udziału w ceremonii
przyjmowania nowych uczniów, skry-
tykował obecność na stole popiersia
cara, co świadkom zdarzenia z oczy-
wistych przyczyn natychmiast trało
do przekonania. Gipsowy biust został
wkrótce w sposób demonstracyjny po-
tłuczony, konstytucja loży zniszczona,
a poznaniacy postanowili powołać
w miejsce Wolnomularstwa własny
związek – „Kosynierów.
M
achnicki z Łukasińskim uznali,
że w trosce o bezpieczeństwo
własne i przyjaciół należy rozwiązać
niedawno utworzo lożę. Rozegrali tę
spra bardzo inteligentnie, inspirując
szeregowych członków związku do
tego, by ze względu na wewnętrzne
w nim animozje sami domagali się
od Łukasińskiego wydania decyzji
likwidacyjnych. Tak się w istocie stało
i w sierpniu 1820 roku Wolnomu-
larstwo Narodowe zakończo s
egzystencję.
N
ie ustawały wszakże naciski Wiel-
kopolan na tworzenie nowych
związków o charakterze patriotycznym
także na ziemiach zaboru rosyjskiego.
Z wiosną następnego roku zjechdo
Warszawy na rozmowy z Łukasińskim
emisariusz „Kosynierów. Zakulisowy
nacisk Prądzyńskiego okazał się na
tyle silny, że garstka niedawnych dzia-
łaczy Wolnomularstwa nie widziała
innego wyjścia, jak tylko powołanie
na Mazowszu odpowiednika orga-
nizacji egzystującej w Poznańskiem.
W atmosferze pewnego pośpiechu,
a jednocześnie trochę teatralnej
w swym charakterze konspiracji, od-
było się 1 maja 1821 roku w Lasku
Bielańskim uwieńczone przysięgą
spotkanie jedenastu osób, spośród
których tylko dwie – Szreder i Koza-
kowski były Łukasińskiemu dobrze
znane i obdarzane przez niego pełnym
zaufaniem. Machnickiego nie było
tego dnia w Warszawie, lecz powróciw-
szy do miasta i wysłuchawszy relacji
przyjaciela, natychmiast rozwiał jego
wątpliwości co do słuszności uczy-
nionego kroku i sam przyłączsię
do nowo powstałego „Towarzystwa.
Obiektywnie zresztą racja wydawała
Sztafaż organizacji masońskiej najwyraźniej stanowił
– w zamiarach jej założycieli – pozór okrywający
rzeczywisty, patriotyczny charakter Wolnomularstwa.
P i s m o P r z y j a c i ó ł s z t u k i k r ó l e W s k i e j
40 l u d z i e i c z a s y
się leżeć po stronie tych wszystkich,
którzy zamierzyli radykalne odcięcie
się od masonerii. Oto bowiem wiosną
poprzedniego, 1820 roku narzucono
Wielkiemu Wschodowi Polskiemu
no regulację, znacznie ograniczającą
swobody członków lóż działających
w Królestwie. Wkrótce zaś bo już
z początkiem roku 1821 Potocki
zostostatecznie odsunięty od funkcji
w naczelnych władzach masońskich,
a podstawiony na jego miejsce Rnie-
cki dział miał już li tylko w zamiarze
ostatecznego skończenia z wolnomu-
larską maskaradą. Pod jego rządami,
do czasu formalnej likwidacji, loże
były bardziej ekspozyturą policyjnych
służb niźli czymkolwiek innym. Stani-
sław Potocki podjął zakulisową pró
odbudowy idei masońskiej, lecz w tym
wypadku czujny Nowosilcow okazał
się całkowicie solidarny z Rożnieckim
i wyski te udaremnił. Współpraca
obydwu asów rosyjskiej agentury
miała przynajmniej w zamysłach
senatora trwać i dalej, podczas
najatrakcyjniejszej części procedury
likwidacyjnej, a mianowicie przy
konskacie majątku. Tu jednak hoch-
sztaplerskie doświadczenie generała
Rożnieckiego wzięło górę. Ogromny-
mi, niezinwentaryzowanymi fundu-
szami Wielkiego Wschodu podzielił
się on z kilkoma dorównującymi mu
bezczelnością współpracownikami,
wśród których wyróżnby trzeba
niejakiego Homana, zawołanego
agenta, na co dzień – szefa państwo-
wej mennicy, któremu skrzynie ze
złotem odebranym polskiej maso-
nerii oddano w formalny dozór. Nie
sporządzając nijakich protokołów
ani rozliczeń, grupka defraudantów
czerpała z owych skrzyń garściami
aż do roku 1829, to znaczy dotąd, aż
pokazało się w nich dno.
T
owarzystwo Patriotyczne tym-
czasem istniało, nie zdradzając
wprawdzie władzom ani ogółowi faktu
swej egzystencji, ale t i bez poczucia
narażania się na zarzut nielegalności.
Wszak żaden z obowiązujących akw
prawnych nie zakazywtworzenia po-
dobnych struktur. W zamiarach zało-
życieli Towarzystwa leżało utworzenie
Komitetu Centralnego, który miałby
swą władzą obejmować przynajmniej
ziemie dwóch zaborów, pruskiego
i rosyjskiego. W rzeczywistości ciało
takie nigdy nie podjęło działalności.
Niemniej jednak, w opracowanym
przez inicjatorów ruchu statucie
umieszczono dość drobiazgowe zapisy
o terytorialnym podziale na prowin-
cje, składające się na nie okręgi oraz
na najniższym szczeblu gminy. Na
czele ruchu, jako prezes, formalnie
stanął Karol Wierzbołowicz, lecz
rzeczywistym przywódcą został jego
szwagier Walerian Łukasiński, peł-
niący funkcnaczelnika prowincji
wojskowej. Wśród najbliższych współ-
pracowników znaleźli się: Machnicki,
Szreder, Kozakowski i Prądzyński.
S
ą podstawy do twierdzenia, że ma-
jor Łukasiński opierał plan dzia-
łalności Towarzystwa na wyczekiwa-
niu odpowiedniego momentu, który
pozwoliłby pokusić się o odzyskanie
suwerenności. Odrzucał przy tym cał-
kowicie wzorem myśli Joachima
Lelewela – możliwość wywołania na
ziemiach polskich rewolucji obalającej
społeczną rolę szlachty, w ograniczo-
nym zaś tylko zakresie dopuszczał
zamiar wzniecenia ogólnonarodowego
powstania; uważał go mianowicie za
ziszczalny jedynie wówczas, gdyby
sytuacja międzynarodowa pozwoliła
oprzeć się Polakom o któreś z trzech
zaborczych mocarstw. Poniew
jednak w pięć lat po Kongresie Wie-
deńskim ład europejski wydawsię
mocno utrwalony, o wiele bardziej
sensowne wydawało się z ówczesnej
perspektywy poszukiwanie dróg nie-
zależności w ramach istniejącej unii
personalnej z Cesarstwem Rosyjskim.
Jak się wydaje, trudno czynŁuka-
sińskiemu zarzut z tego, że nie dążył
do rozwiązania owej unii, co z mocy
zapisów ustrojowych nadanych Kró-
lestwu przez Aleksandra I byłoby cał-
kowicie legalne w wypadku przyjęcia
przez polski sejm uchwały uchylającej
moc obowiązująkonstytucji z 1815
roku. Abstrahując bowiem nawet od
czysto teoretycznej, zawiłej prawniczej
kwestii, czy ustawa tej treści mogłaby
kiedykolwiek wejść w życie (wszak
carowi, a zarazem królowi polskiemu
służyło z mocy okrojonej konstytucji
prawo weta wobec k a ż d e j regu-
lacji uchwalonej przez parlament),
należałoby mieć na względzie swois
„staranność” w doborze posłów. Oto
w porze zbliżających się sejmików No-
wosilcow wystarał się dla namiestnika
Zajączka o wyasygnowanie do jego
dyspozycji ogromnej wartości gadzi-
nowego funduszu, mającego b„po-
mocą” w wyborze takich marszałków
owych zgromadzeń, którzy zagwaran-
towaliby z kolei pożądany przebieg
wyborów do parlamentu Królestwa.
O
ddalając zatem w przyszłość
kwestniepodległości, Wale-
rian Łukasiński skupiał się (podobnie
jak to było w wypadku Wolnomu-
larstwa) na budowie terenowych
struktur Towarzystwa. Osoby ak-
ceptowane jako kandydaci na przy-
wódcówadz najniższego szczebla
otrzymywały wyciągi ze statutu or-
ganizacji – najczęściej był to rozdział
traktujący o gminach. Sporządzaniem
odręcznych kopii trudnił się kale-
ki brat majora. Wktce miało się
okazać, że jeden z posiadaczy takiej
kopii, agent tajnej policji nieostrożnie
włączony w dzialnć Towarzy-
stwa, stał się przyczyną nieszczęścia.
Trudno się zresztą specjalnie dziwić,
że tak właśnie się zdarzyło: central-
ne władze organizacji nie miały ani
wielkiego rozeznania, ani specjalnego
wyboru w kompletowaniu tereno-
wych wsłpracowników. Dlatego
też w ich szeregach znaleźli się lu-
dzie pokroju Wojciecha Grzymały,
młodego kochanka ponad sześćdzie-
sięcioletniej generałowej Zajączko-
wej, który znalazłszy sw opałach,
miał bez skrupułów wydać nazwiska
szczerych patriotów, którzy go oneg-
daj do związku rekomendowali. Ale
wśród nowo zwerbowanych działaczy
były i tak cenne nabytki, jak Sewe-
ryn Krzyżanowski, w niedalekiej
przyszłości – po aresztowaniu Łuka-
sińskiego faktyczny jego następca
w przywództwie ruchu, który zresztą
41
W o l n o m u l a r z P o l s k i W i o s n a 2 0 1 5 n u m e r 6 2
l u d z i e i c z a s y
po latach sam także mi zaacić
cenę uwięzienia, a potem popadnięcia
w obłęd.
Jak się to mogło zdarzyć, że organi-
zacja utworzona bez sprzeczności
z obowiązującym ładem prawnym stała
się przedmiotem represji? Działacze
Towarzystwa od początku kierowali
się zasadą ostrożności. Olny rozwój
sytuacji skłaniał bowiem do wniosku,
że legalność stowarzyszenia może
stać się lada chwila problematyczna.
Konkluztaką nasuwała nie tylko
obserwacja procesu likwidacji maso-
nerii. Oto bowiem w Rosji od sierpnia
1821 roku na mocy carskiego ukazu
zakazano nie tylko dzialności lóż, ale
i wszelkich innych organizacji tajnych.
Objęcie analogiczną regulacją ziem
Królestwa było sprawą niedługiego
czasu. Istotnie, uporawszy się z delega-
lizacją Wielkiego Wschodu Polskiego,
władze nie omieszkały zainteresować
się innymi zwzkami, zarówno tymi
skupiającymi młodzież szkolną i uni-
wersytecką, jak i Towarzystwem Pa-
triotycznym. 8 listopada 1821 roku
wyszło postanowienie namiestnika
Zajączka o powszechnym, bezwarun-
kowym i ostatecznym zakazie działania
stowarzysztajnych. Zawierało ono
zarazem denicowej „tajności”:
należało przez nią rozumieć sytua-
cję, w której dana organizacja została
utworzona bez wyraźnego dozwolenia
rządu. Postanowienie to, ogłoszone na
posiedzeniu Rady Administracyjnej,
dopiero w połowie grudnia ujrzało
światło dzienne w ocjalnym organie
promulgacyjnym, jakim b„Dziennik
Praw. Można zatem dojść do wnio-
sku, że dokonane z dniem 8 grudnia
przeniesienie majora Łukasińskiego
na prowincję, z jednoczesnym dra-
stycznym ograniczeniem wysokości
żołdu, było ze strony Wielkiego Księcia
Konstantego wyrazem niecierpliwego
oczekiwania przezeń na wejście w życie
Zajączkowego zakazu.
C
esarzewiczowi wprawdzie nie-
znane były szczegóły nowej orga-
nizacji, niemniej jednak od lata 1821
najpracowitsi agenci, działając pod
podwójnym, konkurencyjnym nad-
zorem Nowosilcowa i Rożnieckiego,
donosili o fakcie jej istnienia. Poza tym
w lipcu na biurku Konstantego pojaw
się donos złożony przez wydalonego
ongi ze służby wojskowej dawnego
dowódcę „czwartaków, pułkownika
Augusta Sznaydra. Ten niegdysiejszy
żołnierz Kościuszki zaplątał sbył
mocno w swoich osobistych sprawach.
Stał pod zarzutem bigamii, a usiłu-
jąc się z niego wyratować, sfałszował
własny akt zgonu. Cała rzecz wydała
się, a oskarżony próbowratow swą
skórę i dlatego już w maju 1820 roku
(czyli na krótko przed samorozwiąza-
niem) zadenuncjował Wolnomular-
stwo Narodowe. Doczekał się wówczas
chłodnej odprawy w książęcych przed-
pokojach, a to z tej prostej przyczyny,
że dostarczone przezinformacje nie
wykraczy ponad wiedzę uwiecznio
piórem Schleya i Mackroa. Po upły-
wie roku Sznayder jeszcze raz spró-
bował odzyskać łaski Konstantego.
Nieodkryty bowiem przez towarzyszy
jako agent, został wytypowany przez
samego Łukasińskiego do tworzenia
terenowych struktur Towarzystwa
w kręgach warszawskiego miesz-
czaństwa i z tej racji wszedł w po-
siadanie jednej z kopii fragmentów
statutu, traktujących o gminach. To
właśnie ten dokument zaniósł w lip-
cu do Belwederu, gdzie wprawdzie
nieznany charakter pisma wzbudz
daleko posunięnieufność co do au-
tentyczności manuskryptu (wszak
denuncjator mijuż na koncie jedno
poważne fałszerstwo!), nie został jed-
nak całkiem pominięty. Major pułku
„czwartakówzostał zobowiązany do
spisania oświadczenia. W sporządzo-
nym dokumencie Walerian Łukasiński
nadmienił jedynie o nieistniejącym
wszak już i rozwiązanym przed gene-
ralną delegalizacją lóż – Wolnomular-
stwie, ani słowem nie wspominac na
temat Towarzystwa Patriotycznego.
W
zaistniałej sytuacji nader przy-
zwoicie zachował się Tomasz
Skrobecki. Nadal sprawował on
obowiązki adiutanta ministra wojny
Haukego i z tej racji miał przystęp do
rewelacji zgłoszonych przez zdrajcę
Sznaydra. Skrobecki, dawniej działacz
Wolnomularstwa Narodowego, nie
został dopuszczony do członkostwa
utworzonego w jego miejsce Towa-
rzystwa; niemniej jednak skonstato-
wawszy, że dawni przyjaciele znaleźli
się w zagreniu, nie omieszkał ich
o tym ostrzec. Wynikiem ostrzenia
było to, że Machnicki i Szreder natych-
miast udali s do Sznaydra z żądaniem
zwrotu powierzonego mu wyciągu ze
statutu organizacji. Ten ostatni siłą
rzeczy odmówił, bo przecież kopis
spoczywał już w rękach tajnych służb.
W tamtym momencie afera zdawała
się jednak nie mieć dalszego ciągu.
Konstantemu zależo bowiem na jej
utajnieniu przed bawcą owego lata
w Warszawie ksżę parą: Mikołajem
i jego małżonką. Rodzinne ustalenia
w carskiej rodzinie, inspirowane przez
Aleksandra I, sprowadzały się do tego,
drugi co do starszeństwa pomiędzy
braćmi Konstanty miał ustąpić miejsca
w kolejce do tronu młodszemu odeń
Mikajowi. Cena za owo ustępstwo,
z pozoru wyższa niż miska soczewicy,
opiewała na perspektywę ustanowienia
Konstantego niepodzielnym władcą
Polski. Jak się miało nieugo okazać,
po śmierci Aleksandra wszelkie klauzu-
le, którymi opatrzona była renuncjacja
średniego z braci, uznano za nieważne.
Jednakże w upalnych miesiącach 1821
roku Wielki Książę myślał jeszcze c-
kiem inaczej i zalało mu na wykaza-
niu, że powierzone swej pieczy Króle-
stwo potra utrzymać w ryzach. Musi
się przy tym strzec Nowosilcowa, który
wszak – oprócz innych funkcji – mi
też przez Petersburg zlecone zadanie
sprawowania wywiadowczej „opieki”
nad carskim bratem.
Dokończenie nastąpi w WP nr 63.
Ewa Stawicka
adwokat (Warszawa),
ewa.stawicka@adwokatura.pl
Artykuł ukazał się w periodyku
„Palestra” 3/4 2002. Redakcja „Wol-
nomularza Polskiego
serdecznie dziękuje Autorce
za możliwość przedruku.
P i s m o P r z y j a c i ó ł s z t u k i k r ó l e W s k i e j
42 a n T y m a s o n i c a
W
spominac niedawno
zakończoną wystawę
w Muzeum Narodo-
wym w Warszawie i konferencję
naukona jej zakończenie, war-
to przypomnieć przewijającą się
w wielu referatach postać księdza
Karola Surowieckiego, bardzo
„zasłużonegodla wolnomular-
stwa polskiego antymasona.
Jako 16-letni odzieniec ws-
pił w roku 1768 do klasztoru oo.
franciszkanów. Karol był bardzo
surowym zakonnikiem, totbar-
dziej od franciszkanów pociągali
go reformaci (franciszkanie zrefor-
mowani), do nich też przenió s
w 1786 r. Pnobowzki kaznodziei w Kaliszu, a następnie
przełożeni zakonu wysłali go do Warszawy. Były to czasy
rozprzestrzeniającej się niewiary, nie tylko w sferach, jak je
nazywał nasz bohater, wieceńszych świeckich, ale i d
duchownych nie brao jednostek, dla których mdły deizm
był szczytem religii. Surowiecki, pełen gorliwci i żarliwości
do czystości wiary, zaczął piorunować gwałtownie teorie
oświaty bezbożnej, co spowodowało, że przełożeni jego,
ulegając presji osób wpływowych, zabronili mu dalszego
głoszenia kazań. Wobec tego, poza pracą w konfesjonale,
pozostało mu tylko piórem bronzasad wiary.
Musiał się jednak Surowiecki liczyć z tym, że jego wys-
pienia literackie mogłyby ściągnąć na głowy braci zakonnych
wielkie prześladowania; toteż większa cść jego prac lite-
rackich ukazywa sbezimiennie lub też była sygnowana
inicjałami, z których trudno odgadnąć właściwego autora.
Wielokrotnie Surowiecki podejmował polemiki lub dzi
przeciw wolnomularzom. W 1805 roku wydał Tajemnice mas-
sonii sprofanowane (Lw). Dzieł-
ko to jest streszczeniem książki
ks. Barruela pt. Mémoires pour
servir a l'histoire du Jacobinisme.
Surowiecki źniej przełożył je
w całci na język polski, wydac
pod tytułem Historia Jakobinizmu,
wyjęta z dzieł ks. Barruela (Berdy-
czów 1812, 4 tomy).
Kiedy wolnomyśliciele i wolno-
mularze zaczepiali Surowieckiego,
szydząc i drwiąc z niego w ulot-
nych pisemkach, wydał on, aby
do sfer najszerszych podać wiado-
mość o tajemnej a zgubnej dla reli-
gii robocie masonów, w roku 1814
skróconą historię jakobinizmu pt.
Misja lożowego apostoła, odprawiona przez W..?. B.?. N. O.?.
N. ? .?. N. R.?. Praw... Św... 5814 (w Berdyczowie). Jest ona
ułożona w formie dialogu, czyli „rozprawy między bratem
Insynuantem (Werbarzem) i Profanem (Religiantem)”.
Do największego oburzenia i gniewu pobudziła Suro-
wieckiego książka Stanisława Kostki Potockiego Podróż
do Ciemnogrodu, w której ów Wielki Mistrz Wielkiego
Polskiego Wschodu Narodowego wyszydził religię kato-
licką, cześć oddawaną Najświętszej Maryi Pannie w Czę-
stochowie, wykpił i wyśmiał duchowieństwo. Ponieważ
Potocki umieszczał owe anonimowe felietony zatytułowane
Świstek Krytyczny w periodyku „Pamiętnik Warszawski”,
Surowiecki wydał przeciw niemu broszurę pt. Świstak
Warszawski wyświstany, czyli uwagi krytyczne nad Warszaw-
skim romansem tytułowanym: Podróż do Ciemnogrodu”.
Pod imieniem pisarza nazwanego Świstek przez Drukarską
pomyłkę. W Prawdogrodzie 1821. Nie żałował Potocki
czarnych barw w swym Ciemnogrodzie, stale przezywając
karOl surOwiecki
ksiĄDZ MasOnOŻerca
s e l i m w a s y l k i e w i c z

JEST frank Massonia MęŻczyzn i kobiet




43
W o l n o m u l a r z P o l s k i W i o s n a 2 0 1 5 n u m e r 6 2
a n T y m a s o n i c a
Klasztor Jasnogórski pagodą, a zakonników bonzami; lecz
też i Surowiecki nie traktował go lepiej, stale mu dając
tytuł pierdoły, a jego paszkwil nazwał azeńską gryzmołą.
Były to tylko niektóre znane do dzpolemiki Karola
Surowieckiego z polskimi wolnomularzami i wolnomyśli-
cielami. Wyczerpany bezustanną, wytrwałą pracą i życiem,
zmarł w 1824 roku.
Patrząc z perspektywy dnia dzisiejszego, można żałować,
że nie mamy współczesnych autorów pokroju ks. Surowie-
ckiego. Pisze on pełen szczerej nienawiści do wszystkiego,
co wolnomularstwo sobą reprezentuje, pisze jako kapłan
i obrońca wiary. Jego inwektywy są niekiedy zbyt mocne,
częstokr przemawiał ostro i gwałtowniej, niż na to prawa
publicznego słowa pozwalają. Nikt mu jednak nie może
zaprzeczyć siły rozumowania i bystrości umysłowej oraz
rzetelnej znajomości rzeczy, o których dyskutował.
W Encyklopedii Kościelnej (t. XXVII. Warszawa 1904)
czytamy: „Zasługi ks. Surowieckiego jako kapłana i obr-
cy wiary były wielkie. Jego inwektywy są niekiedy zbyt
ostre, ale częścią tłumaczą się żywością jego charakteru,
a nierównie więcej okolicznościami czasu; wyzywany
ostrym i grubiańskim tonem szermierzy niewiary, nie dziw,
że częstokroć przemawiał ostro i gwałtowniej, niż na to
prawa publicznego słowa pozwalają. Nikt mu jednak nie
może zaprzeczyć siły rozumowania i bystrości umysłowej,
znajomości rzeczy i dosadności wyrażenia.
Najcenniejszą dla wolnomularstwa książką, którą Suro-
wiecki nam zostawił, jest Frank Massonia Mężczyzn i Kobiet.
Postanowił ujawnić całą szkaradność znienawidzonej
masonerii. Przetłumaczył z francuskiego i opublikował na
własny koszt katechizmy, rytuały, tzw. nauki stopni, które
stosował Wielki Narodowy Wschód Polski. Właśnie dzięki
tej książce te teksty zachowały się do dzisiaj. Niektóre
rytuały np. loży bankietowej stosowane do dziś,
aśnie dzięki Surowieckiemu. Książka zawiera także
rytuały i opisy stopni masonerii kobiecej (adopcyjnej).
Z tekstu tego korzystali wszyscy piszący o polskim wol-
nomularstwie historycy i pisarze, poczynając od księ-
dza Załęskiego, Andrzeja Niemojewskiego, Stanisława
Małachowskiego-Łempickiego, Józefa Chajna, prof.
Ludwika Hassa, po współczesnych autorów. Z tekstów
tych korzystają także polscy współcześni wolnomularze,
np. podczas prowadzenia loży bankietowej.
Książka miała dwa wydania, pierwsze nansowane przez
Surowieckiego ok. roku 1820, następne wydanie przypisy-
wane jest Alojzemu Korzeniowskiemu ok. roku 1830. Oba
wydania oryginalne bardzo złej jakci. Najtańszy możliwy
papier, który dziś jest tak niewny, że zeskanowanie lub
sfotografowanie stron jest bardzo trudne. Wiele błędów
w składzie, nierówny druk, strony względem siebie są po-
obracane, brak równego docisku prasy powodow wrażenie
falowania linijek druku. Za to treść jest niezapomniana. Dla
historyka, dla współczesnego wolnomularza, zapoznanie się
z tym tekstem jest wielką przygodą. Porównanie rytuałów
sprzed dwustu lat z dzisiejszymi pokazuje, jak stabilna i silna
jest tradycja i fundamenty tego ruchu, różnice w wielu wy-
padkach pozwala zrozumieć ducha tego, co w tym rytuale
najważniejsze i stałe. Odpowiadają też na pytanie, dlaczego
tak, a nie inaczej ten rytuał jest wykonywany. #
S
taraniem m.in. Instytutu Sztuka Królewska w Polsce
ukazsię niedawno w bardzo małym nakładzie
reprint dziełka k. Surowieckiego. Można go nabyć na
allegro: allegro.pl/frank-massonia-mezczyzn-i-kobiet
-reprint-…
P i s m o P r z y j a c i ó ł s z t u k i k r ó l e W s k i e j
44 n a w i e c z n y m w s c h o d z i e
W
e wzmiankowanym WP nr 51 wydrukowaliśmy
tekst brata Giełżyńskiego pt. Raz a niezbyt
dobrze, w którym polemizow z antymasońskim
artykem Rafała Ziemkiewicza wydrukowanym w „Rzecz-
pospolitej. Giżyński polemistą zawsze bznamienitym,
więc łatwo wychwycziemkiewiczowskie mielizny. Z drugiej
strony zgodz się z nim, że masoneria nie powinna przypomi-
nać zabawy w Indian. Przypomnijmy fragment tego teksu:

























summa summarum,


Nikt wtedy tej debaty nie podjął. Mlę, że dlatego, wysoko
ceniąc brata Wojtka, większć masonów się z Nim po prostu
nie zgadzała i nie zgadza nadal. Bez rytuału nie ma masonerii,
tak jak się kultywuje od lat z górą 300. żne znaki, gesty,
owa mają poza wszystkim znaczenie symbolicznie, a bez
symbolu wolnomularstwo tae nie istnieje. Nie znaczy to,
że nie ważne słowa brata o potrzebieębszych dyskusji
w lożach nad światem współczesnym i kondycją człowieka.
Tu rzeczywiście mamy wszyscy parę lekcji do odrobienia.
Mirosława Dołęgowska-Wysocka
wOJciecH giełŻyński
pODróŻnik, puBlicysTa, wOlnOMularZ
1930–2015




WARSZAWSKIM MUZEUM ETNOGRAFICZNYM PT. legenda Mistrza HiraMa.
W
ojciech Giełżyński urodził s9 maja 1930 r. w Warszawie. Był dziennikarzem, publicystą, reporterem,
podróżnikiem. Debiutował w wieku 16 lat na łamach „Gazety Ludowej”, którego naczelnym był jego ojciec,
Witold Giełżyński. Ukończył studia na SGPiS, po których został reporterem działu sportowego tygodnika „Dokoła
Świata” (był dwukrotnym mistrzem Polski w wioślarstwie). W tym kultowym wówczas tygodniku szybko stał się
jednym z larów redakcji. Następnie pracował we „Współczesności”, „Panoramie, „Kontynentach, współpracow
blisko z „Polity” (z której odszedł po strajku w Stoczni Gdańskiej w 1980 r.). W stanie wojennym przeszedł do
prasy drugiego obiegu, redagował kwartalnik „Vacat”, współredagował „Przegląd Wiadomości Agencyjnych. Ostat-
nim jego miejscem pracy w dziennikarstwie był „Tygodnik Solidarność” w latach 1989-1992. Był członkiem PZPR
w latach 1960-1981, w 1987 r. uczestniczył w reaktywacji PPS, a w 1988 r. w majowym i sierpniowym strajku
w Stoczni Gdańskiej. Od 1995 r. był rektorem Wyższej Szkoły Komunikowania i Mediów Społecznych im. Jerzego
Giedroycia w Warszawie. Autor ok. pięciu tysięcy publikacji prasowych oraz 60 książek, głównie o Trzecim Świecie,
jak i z zakresu problematyki społeczno-politycznej. #
45
W o l n o m u l a r z P o l s k i W i o s n a 2 0 1 5 n u m e r 6 2
z a k o n i l o Ż a
W
ojciech Giełżyński
do wolnomular-
stwa został przy-
jęty 29 października 1993r.
w paryskiej loży Libertas
pro Fraternite nr 1080 na-
leżącej do Wielkiej Loży
Francji. Tam zdob stopi
czeladnika 13 stycznia 1995r.
W 1997r. podjął decyzję
o uśpieniu. W grudniu 2006r.
aliował się do ly Wolność
Przywrócona Wielkiego Wschodu Polski. B następnie
założycielem loży Kultura (WWP, obecnie niezależna) i jej
pierwszym Czcigodnym Mistrzem. Jego ojciec Witold Gieł-
żski (1886–1966), także wybitny dziennikarz i publicysta,
był jednym z czołowych działaczy Wielkiego Wschodu w Polsce
w latach 19101918 (le Wyzwolenie w Warszawie, Wolni
Oracze w Lublinie), w Polsce niepodległej był członkiem loży
Wolnć Przywrócona, Wielkiej Loży Narodowej Polski do
samego końca jej istnienia, czyli do 1938 r.
wnieJsZe ksŻki:
Medytacje o Świecie Trzecim (1972), Rewolucja w imię
Allacha (1979), Rewolucja w im Augusta Sandino (1979),
Gra o Himalaje (1980), Byłem gościem Chomeiniego (1981),
Budowanie Niepodległej (1985), Edward Abramowski, zwiastun
Solidarności (1986), Ani Wscd, ani Zachód (1989), Jaćwięgi
są d nas (2001), Szatan wraca do Iranu (2001), Prywatna
historia XX wieku (2005), Wscd Wielkiego Wschodu (2008).
Jak pisał o tej ostatniej pozycji Portal CJONALISTA:
Jest to pierwsza książka poświęcona w cości Wielkiemu
Wschodowi w Polsce, książka wolnomularza obecnego Wiel-
kiego Wschodu o Wielkim Wschodzie przedwojennym. Jest
to wreszcie książka poświęcona prawie nieznanym dziejom
polskiej masonerii liberalnej w XX w. Wojciech Giełżyński,
którego ojciec Witold był larem przedwojennego Wiel-
kiego Wschodu rekonstruuje tę histor w oparciu w dużej
mierze o rodzinne materiały. Autor krytycznie odnosi się do
pisarstwa nie tylko zwyych historyków, którzy notorycznie
nie uwzględniają roli historycznej organizacji wolnomular-
skich w Polsce, ale i do historyków wolnomularskich, którzy
t na ogół przemilczają ten chwalebny okres Wielkiego
Wschodu lub zbywają go nader lakonicznymi wzmiankami.
Książka zawiera jeszcze dwa inne aspekty polemiczne: autor
z dużą rezerwą odnosi się do rytualnej i symbolicznej sfery
wolnomularstwa, za istotę uznając praktyczne działania
społeczne i polityczne wolnomularzy dla realizacji idei
Wolności, Równości i Braterstwa, co w zasadzie sprowadza
się do budowania podstaw demokracji. Z tej też przyczyny
autor z rezerwą odnosi s do poznawania masonerii przez
pryzmat prac Ludwika Hassa, który przedstawiał w zasadzie
jedynie suchą formę masonerii, bez jej esencji. To niewielka,
ale z pewnośc bardzo ważna książeczka o polskiej maso-
nerii”. #
W
spominał o tym m.in. dr Rafał Prinke, mówił
o tym również prof. Tadeusz Cegielski, przy
czym obaj akcentowali fakt, iż będący jego
protektorem Louis Ier duc d’Orléans przyjął go w poczet
członków l’Ordre Royal de Saint-Lazare de Jérusalem,
którego był wielkim mistrzem, z czym wiązało się nadanie
szlachectwa i jego źniejszy tytuł „chevalier”. To przyna-
leżność do wywodzącego się z czasów wypraw krzyżowych
Zakonu św. Łazarza z Jerozolimy sprawiła, że kawaler de
Ramsay zdecydował się wprowadzić do tradycji wolno-
mularskiej elementy rycerskie. W jego osobie tworząca
się tradycja wolnomularska po raz pierwszy splotła się
na moment z historią katolickiego zakonu rycerskiego.
laZaryci
wOBec MasOnerii
d r n o r b e r T
w ó J T o w i c z












PARYSKICH.

P i s m o P r z y j a c i ó ł s z t u k i k r ó l e W s k i e j
46 z a k o n i l o Ż a
W tym miejscu może pojawić się pytanie, jak dzisiaj wy-
glądają relacje między tym zakonem a wolnomularstwem?
Otóż po perturbacjach, jakie miały miejsce w 2. poło-
wie XX w. Zakon jest podzielony i równolegle do siebie
istnieją na świecie tzw. połączone obediencje pod prze-
wodnictwem 49. wielkiego mistrza Carlosa de Gereda
y de Borbón markiza de Almazán, oraz obediencja
orleańska pod przewodnictwem 50. wielkiego mistrza
Jana hrabiego Dobrzenskyego z Dobrzenic i protek-
toratem Henriego d’Orléans tytularnego króla Francji
Henryka VII.
Przy okazji zaistnienia tych podziałów w istniejących
sporach pojawiy się oskarżenia o przynalność do
wolnomularstwa niektórych reformatorów z „Norwich
Group’s”, którzy doprowadzili do ogłoszenia po Kapitule
Generalnej w Manchester Nowej konstytucji”. I nic
w tym dziwnego, skoro nawet pobine przeszukanie
zasobów internetowych pozwalało na szybkie wyszukanie
zdjęć, których bohaterowie przyozdobieni byli zarówno
insygniami wolnomularskimi, jak i krzyżem lazarskim.
Fotograa taka po dziś dzi zdobi chby zamiesz-
czony na stronie Masonic Spring Workshop” biogram
dr.Earle’a Scoa Sharama, wielkiego kapelana w Grand
Lodge of Alberta, a wnocześnie kapelana w Military and
Hospitaller Order of St Lazarus of Jerusalem
1
. Wszystko
to spowodowało, że część środowisk lazarskich uznała,
że pewne zmiany zaszły za daleko i sytuacja wymaga
natychmiastowej sanacji.
W 2013 r. wielki mistrz Jan hrabia Dobrzensky z Do-
brzenic, wielki mistrz emeritus książę Charles-Philippe
d’Orléans oraz protektor duchowy i kapelan generalny
Dominik kard. Duka OP podpisali „Deklarację prawowi-
tości”, gdzie podkreślono m.in., że „Zakon prosi każdego
postulanta o zobowiązanie się do przestrzegania dekretu
Kongregacji Nauki Wiary dotyczącego odrzucenia człon-
kostwa w masonerii, zatwierdzonego przez Jego Świąto-
bliwości Papieża Jana Pawła II w dniu 26 listopada 1983”
2
.
Dokument ten w sposób jednoznaczny deniuje obecny
stosunek Rycerskiego i Szpitalnego Zakonu św. Łazarza
z Jerozolimy do wolnomularstwa. #
1 Dr Earle Sco Sharam AChLJ, BA, MTS, MA, DPhil. Biography, hp://www.masonicspringworkshop.ab.ca/2009Workshop/SharamBio.html
2 Cyt. za: J. Dobrzensky, Ch.P. d’Orans, D. Duka, Deklaracja „Declaration de Legitime / Declaration of Legitimacy”, hp://www.oslj.cz/archiv/soubory/
administrator/oslj_declaration.pdf
