5
W o l n o m u l a r z P o l s k i W i o s n a 2 0 1 2 • n u m e r 5 0
r o Z m o W a j u b i l e u s Z o W a
manipulacji na tradycji historycznej.
Zaprzeczono jakimkolwiek związkom
tego miejsca z wolnomularstwem! Pół
biedy, jeśli czynią to niedouczeni radni.
Gorzej, jeżeli do fałszowania historii
nakłania się utytułowanego naukowca.
Nowi gospodarze Dobrzycy starali się
za wszelką cenę dowieść, że zabytek
z jednej strony nie miał i nie ma widocz-
nych związków z wolnomularstwem.
Z drugiej zaś, że związków z masonerią
nie miał również Augustyn Gorzeski.
Gorzeński, przypomnijmy, to fundator
dobrzyckiego zespołu pałacowo-parko-
wego oraz całego majątku nazwanego
przezeń „Bononią” – a więc „Krainą
Dobra”. To tak, jakby obecny gospodarz
Łazienek Królewskich w Warszawie
starał się dowieść, że zabytek stworzony
został w XIX wieku przez carską rodzinę
Romanowych – zapominając o jego
polskim, królewskim fundatorze.
Na stronie internetowej
Muzeum w Dobrzycy trudno
znaleźć hasło „masoneria” albo
„wolnomularstwo”. Mnie się
nie udało.
Pomimo tego, że przynależności
Augustyna Gorzeńskiego do wolno-
mularstwa jest dobrze potwierdzona
w źródłach. W dzisiejszej dobie podob-
ne próby ukrywania faktów historycz-
nych mogą jedynie budzić politowanie.
Wróćmy do historii książki
o Księdze Konstytucji.
Nawiązałem współpracę z dwiema
instytucjami. Pierwszą z nich było Sto-
warzyszenie Europejskich Muzeów, Bi-
bliotek i Archiwów Wolnomularskich
(AMLA) przy Radzie Europy, na którego
czele stał dr Kwaadrgas, Holender, rów-
nocześnie szef Narodowego Centrum
Kultury Wolnomularskiej „Książę Fry-
deryk” w Hadze. Był on zainteresowa-
ny masońskimi zbiorami w Ciążeniu;
pragnął też wspomagać dzieło odbu-
dowy zespołu pałacowo-parkowego
w Dobrzycy. Dzięki niemu udało się
mi nawiązać kontakt z prywatną uczel-
nią holenderską, na której powstał ze-
spół badaczy podejmujący tematykę
Sztuki Królewskiej – także w aspekcie
teoretycznym, lozocznym. Mowa tu
o Katolickim Uniwersytecie w Nijmegen.
Tamtejszy Wydział Teologiczny, zajmu-
jący się teologią moralną i indywidualną,
podjął się w 2004 roku roli koordynatora
międzynarodowego, unijnego programu
Copernicus. W projekcie, oprócz Holen-
drów, wzięli udział także Niemcy, Polacy
i Czesi. Zainteresowani byli Bułgarzy.
Jednym z celów programu były narodo-
we edycje Konstytucji Andersona oraz
innych źródeł do historii wolnomular-
stwa. Gdyby program się powiódł, moja
książka ukazałaby się wiele lat wcześniej
– choć na pewno nie byłaby tak gruba!
Stało się jednak inaczej.
Dlaczego projekt się nie powiódł?
Z bardzo błahej przyczyny! Pomimo
tego, że przygotowaliśmy obszerną i sta-
ranną dokumentację, wysoko ocenioną
przez recenzujących ją naukowców, Ho-
lendrzy z Nijmegen o tydzień spóźnili
się z dostarczeniem dokumentów do
Brukseli. I koniec. A to był ostatni rok
programu Copernicus.
Co było potem?
Przypomnijmy w tym miejscu, że
Biblioteka Uniwersytecka w Poznaniu
dysponuje niezwykle rzadkim pier-
wodrukiem Konstytucji z 1723 r. oraz
oryginałami kolejnych wydań, zarówno
angielskich, jak i powstałych w krajach
Europy kontynentalnej. Brakuje jej tylko
jednego wydania, odnalezionego stosun-
kowo niedawno przez pana Krzysztofa
Załęskiego, historyka sztuki i kolekcjo-
nera z Warszawy. Mówię o pierwszej
polskiej edycji Konstytucji Andersona,
dokonanej w 1781 r. Historia tego wy-
dania jest niezmiernie ciekawa i chętnie
kiedyś opowiem o niej więcej. Najlepiej
jednak, gdyby czynił to sam znalazca
tego białego kruka. Biblioteka poznańska
zaproponowała mi, żebym przygotował
swój przekład Andersona wraz z komen-
tarzem. Ja się na to zgodziłem, nieopatrz-
nie. Na szczęście, prywatny wydawca
związany z Biblioteką zbankrutował! Na
szczęście, bo na pewno nie zdążyłbym
z terminem… Oczywiście, żartuję.
Ale nie rezygnowałeś
z marzenia wydania własnego
przekładu Konstytucji?
Sprawa zamarła na kilka lat, aż w 2006r.
wznowiłem wydawanie periodyku „Ars
Regia”, na łamach którego opublikowa-
łem przetłumaczone dotychczas frag-
menty. Dzieliłem się nimi również po
bratersku z witrynami internetowymi,
takimi jak Wirtualny Wschód Polski.
Również ten rozdział trwał kilka lat.
Książka ukazała się ostatecznie 22 grud-
nia 2011r – w koprodukcji z Ocyną
Wydawniczą RYTM. Ma ona korze-
nie w drugim obiegu lat 80. – Tadeusz
Kotarski kieruje nią od czasów stanu
wojennego. Zainteresowanie RYTMU
tematyką wolnomularską też ma swoją
historię. Przypomnę, że nakładem tego
wydawnictwa ukazało się opus magnum
prof. Ludwika Hassa, czyli słownik bio-
graczny wolnomularzy polskich. Jestem
bardzo dumny z tego, że RYTM zgodził
się wziąć pod swoje skrzydła również
moją książkę.
Gdzie można ją kupić?
W kilku księgarniach internetowych,
od witryn RYTMU i „Klio” poczynając,
oraz w księgarniach współpracujących
z RYTMEM. Można ją również zamó-
wić drogą mailową, pisząc za adres an-
nabauer@op.pl .
Ostatnio wypowiadałeś się
w obszernym wywiadzie dla jednej
z gazet na temat masońskich
korzeni zjednoczonej Europy.
Możesz powiedzieć coś więcej na
ten temat?
Jestem zwolennikiem teorii, że ko-
rzenie zjednoczonej Europy są mocno
osadzone w rzeczywistości gospodar-
czej. Wielkie idee wielkimi ideami, ale
zaczęło się od problemów praktycz-
nych, ekonomicznych, organizacyjnych,
technicznych. Ojcowie Założyciele byli
pragmatycznymi politykami; wiedzieli,
że wielkie projekty zaczynają się od
konkretnych kroków, takich jak Wspól-
nota Węgla i Stali w 1949 roku.
Jak się mają do tego
wolnomularze?
Mówiąc o XVIII-wiecznych wolno-
mularzach najczęściej wspomina się
uczonych, pisarzy, królów, polityków.
A tymczasem bardzo dużą rolę odegrali