O muzeum
Masońskie muzeum
W Warszawie, na Nowym Świecie w prywatnym mieszkaniu, istnieje od niedawna masońskie muzeum. Co zawiera? Jakie tajemnice skrywa? Spytaliśmy o to założycielkę, Bożenę M. Dołęgowską-Wysocką, masonkę od prawie 30 lat.
Jerzy Domański: Czy to normalne, zakładać we własnym mieszkaniu muzeum? I to masońskie?
Bożena M. Dołęgowska-Wysocka: – To prawda, dosyć to niecodzienne, ale od dawna goście, którzy do mnie przychodzili, rzucali – nieraz z przekąsem – „Ty mieszkasz jak w muzeum”. W końcu, gdy upłynęło równo 3 lata po śmierci mego męża, znanego polskiego wolnomularza, B:. Adama W, Wysockiego, pomyślałam sobie, a dlaczego by nie? W każdym zakątku naszego mieszkania, w szafach, szufladach, pawlaczach, półkach pochowane są masońskie utensylia, gazety, pisma, druki. Może – układałam sobie w głowie – pokazać co ważniejsze, ułożyć we właściwej kolejności, by nie zagubić lat pracy mego męża – brata, pomysłodawcy „Wolnomularza Polskiego’, który wydawaliśmy razem przez ćwierć wieku. Wspierała mnie w tym dziele nasza córka Aleksandra oraz siostry z mojej loży. Co ważne, wspierali członkowie stowarzyszenia Instytut Sztuka Królewska w Polsce, na czele z jego prezesem bratem – profesorem Tadeuszem Cegielskim, naszym przyjacielem.
JD: Co ciekawego dla przeciętnego zjadacza chleba jest w Domowym Muzeum Wolnomularstwa im. Adama W. Wysockiego?
– Myślę, że wszystkie utensylia, fartuszki, szarfy, odznaki masońskie, których Adam używał od momentu, gdy 30 lat temu (1992 r.) został uczniem, po sotuar najwyższego 33 stopnia Rytu Szkockiego Dawnego i Uznanego – Suwerennego Wielkiego Inspektora Generalnego (patrz fot….), który otrzymał niedługo przed śmiercią w październiku 2018 r. W gablotach pokazane są poza tym egzemplarze „Wolnomularza Polskiego”, którego numer sygnalny ukazał się w 1993 r. i wywołał międzynarodową awanturę. Obawiano się, że takie pismo może ujawniać masońskie tajemnice i mieszać się do bieżącej polityki, czego masoni w Polsce unikali jak ognia. O kulisach tych sporów, które doszły do Paryża i podzieliły braci, mówię podczas oprowadzania. Przy okazji opowiadam także o historii rodziny mego męża, poprzez obrazy – od św. Jacka Odrowąża, protoplasty rodu, czy gen. Józefa Wysockiego, jednego z adiutantów gen. Józefa Bema w powstaniu węgierskim 1848 r. (Wiosna Ludów), po jego ojca Klemensa Wysockiego, legionistę II Brygady, odznaczonego Krzyżem Kaniowskim i orderem Virtuti Militari., z którym dzielą grób na Powązkach Wojskowych.
JD: Czy do muzeum można zajrzeć, choćby spacerując po Nowym Świecie?
– Nie, to nie jest placówka ogólnie otwarta. Odwiedzają mnie goście, którzy się wcześniej ze mną umówią – siostry i bracia z różnych lóż polskich, choć miałam już wizyty z lóż francuskich, niemieckich i belgijskich. Pokazuję pamiątki także sympatykom Sztuki Królewskiej, zainteresowanym wstąpieniem do wolnomularstwa. Niektórym trochę pomagam, by stosowne podanie wysłali pod właściwy adres… Jestem w wolnomularstwie od prawie 30. lat i tych znajomości trochę się nazbierało. Tutaj spotykamy się także w ramach Instytutu Sztuka Królewska w Polsce, choćby ostatnio, z okazji nowego wydania książki b. Wielkiego Mistrza Wielkiego Wschodu Polski, brata – profesora Andrzeja Nowickiego pt. Filozofia masonerii.
JD: A gdyby któryś z naszych Czytelników chciał odwiedzić Pani muzeum?
– Nie ma sprawy. Oto mój meil: Bozena.wysocka@gu.com.pl. Można napisać do mnie, wymienić telefony, porozmawiać o masońskich „spiskach”, także przy kawie/herbacie. ☺
Dziękujemy za rozmowę.
Jerzy Domański, Masońskie muzeum, tygodnik „Przegląd” nr 30/2022.